Październik kończę dwoma notkami, w których wspólne będą trzy elementy: wątek kryminalny, humor oraz seniorzy. Dziś o serialu, a jutro o książce. Domyślcie się jakiej (też cykl).
Gang Zielonej Rękawiczki obejrzałem z przyjemnością, choć to serial nie pozbawiony wad. Humor nie zawsze najwyższych lotów, wątki trochę nieuporządkowane, trochę uproszczeń, wątek kryminalny raczej przewidywalny... Wszystko to jednak jakoś i tak nie jest aż tak bardzo istotne gdy inne rzeczy są za to cudowne. Czym mnie tak ten serial zauroczył? Ano sympatycznymi postaciami, a w szczególności tym, że większość bohaterów to ludzie powiedzmy delikatnie w wieku przedemerytalnym lub nawet go przekroczyli. Czy jesień życia ma być już jedynie wegetacją, czekaniem na jakiś cud (np. niewielką rólkę dla aktora), czy też wizytę dzieci lub wnuków?
Trzy kobiety niezależne (Magdalena Kuta, Małgorzata Potocka i Anna Romantowska) i nie dające w sobie w kaszę dmuchać, pokazują że PESEL to rzecz drugorzędna i ciągną za sobą innych.
Na pewno taki sposób poznawania sławnych ludzi, może się podobać. Aleksandra Czornyj dodała barwne ilustracje, ale to tekst ma przyciągać uwagę. Bez przeładowania datami, nazwiskami, w zgrabny sposób wprowadzający w czasy w jakich żył bohater. Przecież dokonania Amundsena trudno oderwać od jego dumy z tego, że oto odrodził się jego kraj, przez długi czas pod panowaniem Szwecji. Młodziutkie państwo jakim była Norwegia nagle było na ustach całego świata, bo jego reprezentant podjął się zadania, które okazało się zbyt trudne dla wypraw lepiej wyposażonych i z dużymi finansami.