sobota, 1 kwietnia 2023

Irena, czyli poturbowana przez historię albo musical dla ministra Czarnka

MaGa: Mieliśmy okazję zobaczyć „Irena” - dramat muzyczny, spektakl Teatru Muzycznego z Poznania, grany gościnnie w Teatrze Polskim w Warszawie. Opowiada on o niepozornej, drobnej kobiecie, która miała odwagę. Odwagę, która przemogła strach przed śmiercią z rąk okupanta. Opowiada o kobiecie pełnej empatii, którą odziedziczyła po ojcu i którą zaraziła innych. Kobiecie, która poświęciła wiele i ocaliła wiele.

Robert: Postać Ireny Sendler, odznaczonej za ratowanie dzieci żydowskich tytułem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata na pewno zasługuje na pamięć. Zastanawiam się jedynie czy taka trochę uproszczona, musicalowa wersja jest dobrym pomysłem na taką lekcję historii. Zwłaszcza, że niestety może być wykorzystywana w sposób polityczny; czy podkreślanie faktu, że część Polaków ratowała Żydów, nie będzie próbą odwrócenia uwagi od rozmawiania o tym, że w naszym narodzie nie brakowało też takich, którzy byli obojętni wobec zagłady albo nawet przykładali rękę do wydawania ich Niemcom, do okradania, do mordowania. Zawsze dęcie w trąby patriotyczne trochę mnie mierzi, a w tym przypadku należy chyba jednak unikać takich tonów. Nie umniejszam heroizmu tych, którzy ryzykowali swoim życiem, ale chyba obawiałbym się, że w tak krótkiej i bardzo specyficznej formie, ledwie dotykamy rzeczy najważniejszych, prześlizgując się pomiędzy jakimiś ogólnikami. Te piosenki - nadzieja, poświęcenie, wołanie do Boga: dlaczego? Ja wiem, że Amerykanie potrafią zrobić musical na każdy temat, ale to chyba nie jest estetyka, która mi do końca pasuje do takich treści.

piątek, 31 marca 2023

Znieważeni, czyli głos wzywający do opamiętania

Oto spektakl, który będzie radował serce i umysł wszystkich tych, którzy są pasjonatami słowa, historii, którzy nie boją się zadawać pytań i szukać odpowiedzi. Przedstawienie oparte na na tekstach Sándora Márai pokazuje nam, że obserwacje tych, którzy są wrażliwi, żyją czymś więcej niż jedynie codziennym trudem, nawet po wielu larach wciąż mogą zaskakiwać trafnością, porażać zawartą tam prawdą. Jak manipuluje się narodami i społeczeństwami, jak niszcząc kulturę i zakłamując historię, można sprawić, że ludzie są ślepi i głusi na rozsądek, jak dają się prowadzić na rzeź lub też by taką rzeź sprawić innym. Ciarki chwilami przechodzą, bo przecież po katastrofach wieku XX powinniśmy być mądrzejsi, bardziej świadomi... Tymczasem wciąż więcej jest tych, którzy interesują się zawartością swojego portfela, niż zagrożeniem własnej wolności przez autorytaryzm. Ta może być odbierana powoli, krok po kroku, ale ponieważ początkowo nie dostrzegamy tego jak może dotyczyć to nas, nie protestujemy, jesteśmy obojętni.  

Główny bohater, a zarazem narrator Péter Garren przenosi nas do Paryża lat trzydziestych. Właśnie w tym mieście słyszy w radiu jedn z przemówień Hitlera, które profetycznie odczytuje jako zapowiedź ogromnego zagrożenia dla całej europejskiej cywilizacji.

środa, 29 marca 2023

Swobodnie - Ania Karwan, czyli już się nie boję...

Obiecywałem coś muzycznego, no to wpada notka. Trochę może zaskakująca, bo też rzadko poruszam się w takich bardziej popowych klimatach, szukając jednak rzeczy trochę bardziej niszowych. Album Ani Karwan jednak przyjemnie mnie zaskoczył. O ile często informacje o nowościach ze skrzynki pocztowej po odsłuchaniu jednego utworu kasuję - to nie dla mnie, nie będę o tym pisał, to tu słucham sobie drugi raz, trzeci... i pewnie jeszcze wrócę. Na początku wpadają w ucho te bardziej szybkie numery, zachwycałem się wyczuwając elementy bluesa, doceniając teksty w wydawałoby się lekkich kawałkach. Doceniam jednak coraz bardziej też ballady, piękne klawisze Leszka Możdżera, piosenkę zaśpiewaną z Grzechem Piotrowskim i Kastą.
Jest różnorodnie i to jest właśnie fajne i zaskakujące.

wtorek, 28 marca 2023

Wierzyć się nie chce, a jednak, czyli Chora na siebie i I Love My Dad

Do końca miesiąca jedynie trzy notki, szkiców kilkanaście i trudno zdecydować co idzie w pierwszej kolejności. Niech będzie tak, że najpierw łapcie dwa filmy, które może jeszcze upolujecie w kinach studyjnych, jutro coś muzycznego, bo dawno nie było, a na koniec jeszcze dobry spektakl.
A na dziś wybrałem filmy choć różne od siebie, to oba w jakiś dziwny sposób szalone, groteskowe, więc połączyłem je w jednej notce. Dziwny nasz świat, jeżeli gnamy w takim dziwnym kierunku.

Chora na siebie to historia o pragnieniu zwrócenia na siebie uwagi. Bohaterka, wciąż czując się trochę na drugi planie u boku strasznie narcystycznego faceta, kreującego się na artystę, szuka sposobu na to, by zarówno on, jak i całe otoczenie skupiło się na niej. A skoro niewiele potrafi, nie błyśnie jakoś w dziedzinie sztuki (choć dzieła jej partnera też do wielkich nie należą), to może sprawić, by innym się zrobiło jej żal. Może by tak jakaś egzotyczna choroba, które nie rozumieją lekarze?

niedziela, 26 marca 2023

Listowieść - Richard Powers, czyli dotknąć cudu jakim jest natura

Rany, co za powieść. Zaorała emocjonalnie, a potem długo nie mogłem się zebrać do pisania o niej, odkładając to wciąż na później. Na pewno nie jest to rzecz przyjemna ani łatwa. Jednych zachwycą fantastyczne opisy życia roślin, szczególnie drzew, inni szukając tu bardziej akcji, spójnej fabuły, będą kręcić nosem na to, że natura tu stoi na pierwszym miejscu nawet przed ludźmi. Oni robią jakieś plany, podejmują decyzje, próbują być racjonalni, ale średnio im to wychodzi - szczęśliwi czują się dopiero wtedy gdy idą za tym wewnętrznym głosem, zapraszającym ich do zaangażowania się w sprawy obrony lasów, wycinanych na potęgę. Otwierają oczy, umysł, ale przede wszystkim serce na kontakt z przyrodą, odkrywają jak bardzo ślepi byli na zagrożenia jakie stoją przed ludzkością, gdy dalej w tym tempie będą niszczyć ziemię... Są szczęśliwi, pełni zapału... Tylko że...

sobota, 25 marca 2023

Okno na parlament, czyli tete-a-tete z trupem w tle

Jak to czasem nawet nie planując dialogowanej notki, masz jednak okazję ją napisać - wybrałem się na najnowszą premierę Och Teatru, a M jak się okazało bilety kupiła już ponad miesiąc temu :) Łapcie więc nasze wrażenia.

***

MaGa: Codzienność mnie przytłacza, to szukam w teatrach lekkiego repertuaru. I tak trafiłam na „Okno na parlament” – farsę autorstwa Roya Conneya w OCH-Teatrze. Mówią, że jego sztuki to istne samograje. Zgodzę się z tą opinią, choć uściślę, że tylko w ręku dobrego reżysera i przy świetnie dobranej obsadzie.

Robert: O tak, Mayday bawi m.in. w Och Teatrze od lat, a wielu aktorów miało okazje w tych farsach pokazać swoje bardziej wyluzowane, szalone oblicze. Gdy jednak widziało się jedną tego typu farsę, mam niestety wrażenie, że na kolejnej wszystko jest trochę przewidywalne - próby okrycia kłamstw wiemy, że się nie powiodą, a problemy będą się tylko piętrzyć, niezależnie od tego jak długo wcześniej udawało się je ukrywać.

MaGa: Zabawne perypetie polityka, ministra, prawej ręki premiera, człowieka, któremu „można więcej” (skąd my to znamy?) i jego asystenta, młodego chłopaka, maminsynka, który został wplątany w nieudaną randkę szefa i ma zapobiec katastrofie małżeńskiej i politycznej. Kolejne, błędnie podjęte decyzje, splot nieprzewidzianych zdarzeń, rozhisteryzowane lub spragnione miłości kobiety, galeria odjechanych typów a pomiędzy tą zawieruchą trup…

piątek, 24 marca 2023

W cieniu góry. Wspomnienia odważnej - Silvia Vasquez-Lavado, czyli co może uleczyć ten ból

Patrząc na okładkę, można by spodziewać się kolejnej opowieści alpinistycznej, pełnej wysiłku, niebezpieczeństw i pasji. I poniekąd trochę tak jest. Ale nie tylko. Autorka rzeczywiście zdobyła wszystkie szczyty Korony Ziemi, ma więc o czym opowiadać. Silvia Vasquez-Lavado jest też jednak działaczką społeczną, znaną m.in. z założenia organizacji non profit o nazwie Courageous Girls, pomagającej ofiarom nadużyć seksualnych i handlu ludźmi w odnajdywaniu wewnętrznej siły i wyrażaniu swojej tożsamości poprzez demonstrowanie sprawności fizycznej. Jej opowieść może być inspirująca dla niektórych osób w podwójnym wymiarze - tak jak góry stały się dla niej pewnego rodzaju uzdrowieniem z jej wewnętrznych problemów, tak zaprasza ona innych, by podjęli podobny wysiłek. Gdy odnajdziesz w sobie ten ogień, który pozwoli pokonać własne słabości i zewnętrzne ograniczenia, staniesz się silniejsza/silniejszy, by zmierzyć się z lękami, ograniczeniami, wstydem, wyrzutami sumienia, które być może wiązały się cię w codziennym życiu. Trudna przeszłość nie musi być trucizną, która na całe życie przekreśli twoją wartość, poczucie sensu, radość, marzenia.

Fenomen, czyli dyrygent bez którego nie byłoby Orkiestry

Przegapiłem w kinie, to nadrabiam na małym ekranie. Film dokumentalny o twórcy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na pewno jest okazją do fantastycznych wspomnień (ach te archiwalia), jednak mimo podkreślania wyjątkowości przedsięwzięcia stworzonego m.in. przez Jurka Owsiaka, społecznego wymiaru sukcesu jaki świętujemy co roku, to obraz wcale nie tak optymistyczny jak by się można było spodziewać. W świetle różnych ataków na szefa WOŚP, ignorowania akcji przez TVP, z którą przecież Orkiestra grała przez tyle lat, zamordowania Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w trakcie jednego z finałów, triumfalizm byłby chyba nie za bardzo na miejscu. I tak też się dzieje - nie brak tu gorzkich chwil refleksji, komentarzy i zdziwienia - czemu nie potrafimy wykorzystać tego co udało się stworzyć jako powodu do dumy wszystkich, czemu nawet taka akcja ma nas dzielić. 

Żony Gniewu - Joanna Jodełka, czyli na planie i poza nim

Idźmy zatem za ciosem i od razu leci kolejna odsłona cyklu o Siostrach Raj. Tym razem trafimy na plan filmowy do urokliwego Gniewu, a do znajomych nam już postaci dołączą kolejne, trochę zwiększając emocje i komplikując życie bohaterkom. 

Angelina jako charakteryzatorka pojedzie do pracy, jednak wyjazd Tycjany i jej nastoletniego syna, który właśnie pojawił się w Polsce po długim rejsie z ojcem, wymyśli ciotka Józefina. Już niejeden raz nieświadomie powodowała ona cały ciąg szalonych wydarzeń, tak będzie i tym razem. Miła wizyta w atrakcyjnym miejscu zmieni się w ciągłą wojnę nerwów. I nie chodzi nawet o strach, z powodu tajemniczego zgonu rekwizytora, ale dla Tycjany chyba więcej stresu dokłada osoba pasierbicy Angeliny, o której dopiero się dowiedzieli. Małżeństwo z reżyserem trwało krótko, ale jak widać przeszłość wciąż o sobie przypomina, wciąż w fabule więc będą się pojawiać mniej lub bardziej napięte relacje między kolejnymi wybrankami twórcy z ambicjami większymi niż dotychczasowe osiągnięcia. Jego córka, Jagoda, mniej więcej w wieku syna Tycjany, to osoba tak ekscentryczna, że budzi w niej przerażenie, tym większe, że jej pociecha jest chyba bardzo zafascynowana dziewczyną. Trzeba więc pilnować dzieciaków, próbować wyjaśnić pewne dziwne sprawy, które dzieją się wokół nich i jednocześnie starać się nie powodować zbyt wiele chaosu wokół siebie, co zdaje się że dla kobiety jest trudne do połączenia.

środa, 22 marca 2023

Pamiętnik Karła - Joanna Jodełka, czyli z rodziną to najlepiej na zdjęciu

Premiera trzeciego tomu o Siostrach Raj, zmobilizowała mnie, by nadrobić zaległość i ściągnąć z półki tom drugi cyklu i teraz aż dziwię się sobie, że aż tyle czekałem, skoro to takie lekkie i sympatyczne (o pierwszym tu). Za to teraz z tym większą przyjemnością i na świeżo będę mógł zabrać się za kontynuację. Z seriami zawsze jest ten problem, że zanim ukaże się kolejna część, czasem zapomnimy co było wcześniej, a nawet trochę zapomnimy o całej sympatii jaką mamy do bohaterów. W tym przypadku dużo by się straciło, najlepiej więc czytać z niewielkimi odstępami czasu.
Postacie, ich charaktery, napięcia między nimi, odgrywają w fabule na tyle dużą rolę, że fajnie mieć wszystko już w głowie, a nie dopiero powoli odkrywać w trakcie lektury. No i otwarte zakończenia w każdym z tytułów, prowadzą nas w naturalny sposób do dalszego ciągu historii.

Skoro tytuł cyklu brzmi "Siostry Raj" to możecie domyślić się, że bohaterkami są siostry. Ale nie ma tak łatwo, bo kobiety dopiero niedawno dowiedziały się o swoim istnieniu, poznały się i choć chwilowo zawarto pewien układ w ramach, którego obie mieszkają w starym domu razem ze swoją ciotką, to wciąż jak okazuje mogą siebie bardzo zaskoczyć. Tycjana i Angelina są tak różne, czasem działają sobie na nerwy, trzeba jednak przyznać że mogą się wzajemnie świetnie uzupełniać. Jedna spokojna, ostrożna, cicha, a druga impulsywna, barwna, przebojowa... Gdy wpadną na trop jakiejś tajemnicy ta druga będzie przeć do przodu, a pierwsza... Choć się do tego nie przyzna, ciekawość będzie ją zżerać na tyle, że również nie odpuści.

wtorek, 21 marca 2023

Księga matek, czyli rollercoaster macierzyństwa

Teatr Ochoty, który to przedstawienie wystawił gościnnie na scenie Teatru Druga Strefa w swojej notce do spektaklu właściwie zawarł w niej wszystko. Kobiety i rodzicielstwo, a ściślej kobieta a rodzicielstwo. Spektakl o kobietach, które chcą, są lub marzą (lub nie) o tym by zostać matkami. O patrzeniu córek na własne matki i konfrontacji swojego patrzenia na nie poprzez pryzmat swoich doznań i oczekiwań z dzieciństwa a przemyśleniami i odczuciami związanymi z własnym rodzicielstwem. O niechęci do powielania wzorca własnych matek i niemożnością sprostania oczekiwania współczesnego wzorca. To również spektakl o choć cząstkowym rozumieniu postaw naszych matek, które przy swoim rodzicielstwie też miały narzucane jakieś wzorce rodzicielstwa, a świat im współczesny był dużo bardziej im niesprzyjający, trudniejszy fizycznie.

Testosteron, czyli pogaduchy w męskim gronie

Tytuł nie jest Wam obcy? I słusznie, choć minęło chyba 16 lat od premiery filmu i prawie 20 od premiery tego tekstu na deskach teatralnych, wciąż jest gdzieś on pamiętany, a powracanie do pewnych scen wywołuje uśmiech na twarzy. Autor, czyli Andrzej Saramonowicz, dał się namówić na powrót do tego tekstu, jego aktualizację i oto kolejny spektakl komediowy dołącza do repertuaru Teatru Gudejko, który jak pewnie wiele osób kojarzy, można oglądać na scenach prawie całego kraju (repertuar i miejsca można sprawdzać tu). Możemy więc przypomnieć sobie Testosteron sprzed lat i porównać go do tego co możemy zobaczyć po 20 latach. Czy coś się zmieniło? Kobiety na pewno coraz głośniej mówią o swoich potrzebach, prawach, a mężczyźni? Jak to właśnie z nami jest?
Okazją do przyjrzenia się facetom i ich postrzeganiu świata jest ślub i wesele, ale podobnie jak w oryginale ślub, który został przerwany, a wesele bez gości, raczej jedynie po prostu sposób na wyładowanie swoich frustracji, korzystając z procentów na stole i jedzenia, którym można napchać żołądek.

poniedziałek, 20 marca 2023

Nie zbiera się jabłek z tego sadu - Wojciech Koronkiewicz, czyli podróż do grobów, duchów i ukrytych skarbów Podlasia

W grudniu zachwycałem się książką Koronkiewicza "Z Matką Boską na rowerze", ale ponieważ kupiłem na stronie wydawnictwa Paśny Buriat pakiet trzech pozycji tego autora, oto notka na temat drugiej z nich. Sam tytuł i podtytuł mówi wiele. Styl pozostał podobny jak w tamtym przypadku - autor opisuje swoje wędrówki po Podlasiu śladem różnych historii, miejsca i opowieści z nimi związane. W tamtym tytule (zerknijcie w spisie książek przeczytanych na górze) były to miejsca kultu religijnego, jakoś związane z duchowością, tym razem chodzi o miejsca pamięci, które wciąż mają ślad również namacalny w topografii (pomniki, krzyże, cmentarze) lub też takie, które zostały jedynie we wspomnieniach nielicznych świadków lub ich dzieci, które słyszały jakieś opowieści. Środkiem transportu dla autora najczęstszym pozostaje wciąż rower, więc równie istotne jest samo miejsce, jak i droga nie niego, czasem wcale niełatwa do odnalezienia. Miejscowi wiedzą, a obcy czego ma tu szukać?
A mimo wszystko prawie zawsze udaje się kogoś namówić także na rozmowę i one są tu niejednokrotnie ładnym postscriptum do tego co opowiada autor. Czemu o jednych wydarzeniach mówi się niechętnie, a o innych z tak wielką dumą, podkreślając też pamięć o nich w jakiś namacalny sposób?
Historia regionu, w którym przecież egzystowały obok siebie kultury, narody i religie, nagle okazuje się, że ma być jednolita, pozbawiona "obcych wpływów", pielęgnująca to co "nasze". Smutne to czasem refleksje, choć ważne że wciąż są ludzie, którzy starają się iść trochę pod prąd jedynej słusznej polityki i narracji historycznej.

Notre-Dame płonie, czyli to nie tylko puste mury

Jean-Jacques Annaud trochę mnie zaskoczył - wiele jego filmów do dziś jest pamiętanych, ich strona wizualna na pewno była mocną stroną, ale od dawna nie nakręcił nic godnego uwagi, a tu proszę - rzecz aktualna, z pomysłem (wykorzystanie autentycznych zdjęć), rozmachem... Można oczywiście kręcić nosem na mocne podkreślanie wątków religijno-duchowych, w sumie jednak to co jednych drażni, innych cieszy, bo przecież takich filmów coraz mniej. A w przypadku jednej z najsłynniejszych świątyń na świecie, nic dziwnego, że próbuje się wykorzystać również ten jej aspekt, a nie jedynie traktować jej jako budynku historycznego. Tłumy zgromadzone nad brzegami Sekwany i modlące się w trakcie akcji ratowania katedry nie są też przecież zmyślone przez twórców filmu, starali się więc wiernie oddać wszystko to co działo się tego dnia. Od błędów, opóźnień w rozpoczęciu akcji, przez chaos komunikacyjny, aż po odwagę strażaków, narażających życie, by wciąż podejmować próby ograniczenia szkód. To właśnie im poświęcony jest ten obraz - bo pierwsze oddziały działały ze słabym sprzętem, a potem nawet z potężnymi siłami i tak to człowiek musiał znaleźć się na pierwszej linii walki z ogniem.

niedziela, 19 marca 2023

Trzecia szansa - Wojciech Wójcik, czyli są krzywdy, których wybaczyć nie sposób

Nie tak dawno wpadła mi w ręce Martwa woda Wojciecha Wójcika, która jak to młodzież mawia ładnie "zażarła" i na jakiś czas podniosła poprzeczkę oczekiwań co do kryminałów. Już wtedy jednak zorientowałem się, że mam do czynienia z drugim tomem cyklu, trzeba było więc szybko poszukać początku przygód młodego historyka Krzysztofa Rozmusa i młodszej aspirant Karoliny Nowak. Znalazłem w swojej bibliotece, połknąłem więc dość szybko, mimo że jak w pierwszej z wymienionych znowu mamy do czynienia z dość grubaśnym dziełem.
Od razu zdradzam - jest równie ciekawie!
I trochę wyjaśnia się pewien dystans jaka ta dwójka do siebie ma, choć jednocześnie czuje się też jakąś chemię między nimi. Dowiemy się też w jaki sposób Rozmus zetknął się z pracą dochodzeniową i dlaczego poczuł się na tyle zafascynowany, by rzucić pracę na uczelni i zacząć karierę w policji (i to praktycznie od zera). Przecież był lubianym wykładowcą, w swojej pracy się realizował... No dobra, ostatnimi czasy więcej pił, bo był wściekły na swoją dziewczynę, która porzuciła go dla innego pracownika naukowego. Zazdrość ewidentnie rzuciła mu się trochę na głowę, a że charakter miał porywczy, groziło mu nawet dyscyplinarne usunięcie z uczelni. Karolina Nowak więc spadła mu jak gwiazdka z nieba - potrzebowała speca od historii, który pomoże jej w grzebaniu się w archiwach, a przecież jak ktoś mam papier mówiący o tym że pomaga policji, to go nie zwolnią, prawda?

Źli Żydzi, czyli wyluzuj człowieku

Jakiś czas temu na tym spektaklu była M., ale udało się zobaczyć go również i mi, łapcie więc recenzję podwójną.
Choć religia i wierność żydowskim tradycjom odgrywa tu istotną rolę, nie sugerujcie się tym aż tak bardzo, to tekst który wbrew pozorom i tytułowi jest dość uniwersalny, a dotyka głęboko relacji rodzinnych, rywalizacji, zazdrości. Wyobrażam sobie więc, że spokojnie można by pozmieniać trochę w scenariuszu i można by tą historię opowiedzieć pt. Źli Polacy. Dziś spór o to co to znaczy być wiernym tradycjom, uświęconym przez pokolenia wartościom przecież w naszym kraju jest szczególnie mocny. Czy mam prawo żyć po swojemu, czy muszę spełniając oczekiwania rodziców/dziadków, wszystko robić według ich wyobrażeń. Tak jak oni chodzić do kościoła, pościć, celebrować kolejne uroczystości, wyklinać na obcych, fetować wszystko co nasze, narodowe... Na podobnym schemacie oparty jest tekst Joshuy Harmona, czarna komedia opowiadająca o nowojorskich Żydach spotykających się z okazji pogrzebu ich dziadka. Konflikt rozgrywa się pomiędzy ludźmi mniej w więcej w podobnym wieku, tu nie chodzi nawet o spór pokoleniowy, ale raczej konfrontację w wyścigu o pamięć, o to kto jest bardziej godny pamiątek po zmarłym.

sobota, 18 marca 2023

Kwiecień Plecień - Mette Vedsø, czyli co się z Tobą dzieje?

Kolejna z książek Wydawnictwa Widnokrąg z serii "książek do zadań specjalnych". Ciut więcej o cyklu pisałem przy poprzedniej (kliknij tu), więc dziś już jedynie krótko o tym konkretnym tytule, choć warto wspomnieć, że do tej książki wydawnictwo oferuje też scenariusze np. dla nauczycieli (link na koniec), jest więc okazja do tego, by docenić ją jeszcze bardziej. Tak, docenić, bo uważam że każda z nich naprawdę zasługuje na uwagę, inspiruje do rozmów na ważne tematy, a jeżeli pojawi się dodatkowa pomoc, to już generalnie cudna sprawa. Namawiam bibliotekę u siebie do organizowania "lekcji bibliotecznych" wokół tej serii, ale gdzie mogę będę też namawiał nauczycieli, by się zainteresowali tymi tytułami.

Z czym kojarzy się Wam powiedzenie "kwiecień-plecień" - ze zmienną pogodą, ale i tym jak ona wpływa na nasze samopoczucie. Doceniam pomysł tłumaczki (Edyta Stępkowska), bo nie jest pewnie łatwo uchwycić wszystkich niuansów językowych w takich grach słownych. Można by co prawda zastanowić się nad pozostawieniem angielskich zdań w tekście bez tłumaczenia, ale to już pewnie bardziej uwaga do wydawcy - czy każdy 11 latek (a książka oznaczona jest na 11+) płynnie czyta po angielsku? Choć one mają tu swoje znaczenie, może jednak warto dodać przypisy.

Prawdziwy norweski black metal, czyli czy nadal budzi to grozę

Dawno nie byłem w Akademii Teatralnej, to czas by zerknąć na to co robią młodziaki. Tytuł spektaklu, czyli Prawdziwy norweski black metal może lekko szokować, ale też jest nadzieja że ściągnie do teatru trochę inną publikę. Może tak pomiędzy koncertami? Trochę muzyki w tym przedstawieniu przecież będzie, choć niestety niewiele granej na żywo.

„Prawdziwy norweski black metal” Michała Kmiecika w reż. Marcina Libera w Teatrze Collegium Nobilium w Warszawie, to spektakl dyplomowy IV roku kierunku aktorstwo (specjalność aktorstwo dramatyczne), jest więc okazja by wypatrzeć nowe talenty, potem kibicować im w dalszej drodze scenicznej. Nie ukrywam, że jedna osoba mocno zwróciła moją uwagę, ale o tym napiszę pod koniec.
Gdy myślę sobie o tym jak pokazać na scenie jakieś środowisko (nie tylko subkulturę), to prawdę mówiąc wcale nie jest to takie proste - w końcu nie chodzi o sam wygląd, język, ale i pewną naturalność z jaką przychodzą różne zachowania. W przypadku muzyków (i fanów) black metalu, pokazywanie rogów i wrzaski to byłoby spore uproszczenie. Od początku więc widz może czuć trochę dyskomfortu - wyczuwa pewną sztuczność, pewną pozę, niektórym aktorom udaje się łatwiej wejść w tą rolę, innym dużo trudniej. Oczywiście można to tłumaczyć pewną konwencją jaką przyjęto w tym spektaklu - niby opowiada historię jak najbardziej poważną, jest tu jednak trochę z farsy, a kolejne warstwy mają zupełnie inny klimat.

środa, 15 marca 2023

Legendy i Latte - Travis Beldree, czyli idź za swoją intuicją, idź za marzeniem

Wczoraj skończyliśmy z żoną Last of Us i powiem Wam, że to całkiem fajne doświadczenie - o ile świat gier już dawno wypadł z obszaru moich zainteresowań (brak czasu, kasy), to obawy że będę miał do czynienia z przewidywalną sieczką okazały się na szczęście niezasadne. Będzie notka - pewnie jeszcze w tym tygodniu. A na dziś kolejna rzecz lżejsza. Tak sobie przeplatam, w zależności od tego, czy mam ochotę pisać na szybko, czy też trochę podumać nad tekstem. Mając spory zapas tematów, codziennie mogę sobie wybierać o czym mam ochotę pisać.
Wybaczcie, że nie wyjaśnię Wam na czym polega hasło jakim posługuje się wydawca przy tym tytule - że niby to "fenomen tiktokowy", bo w przypadku aplikacji i mediów społecznościowych czuję się jak dinozaur, poruszając się głównie po terenach oswojonych, niechętnie włażąc w coś nowego. A TikTok jakoś kojarzy mi się dość negatywnie, z wygłupami które niewiele wnoszą mądrego do życia. Nie wyjaśnię więc, ale spróbuję wyjaśnić na czym polegać może sukces tej książki. Wyobraźcie sobie fantasy, czyli jakiś świat, w którym ludzie żyją trochę w realiach bliskich średniowieczu, ale za to pełnym magii i istot, które tylko w baśniach i powieściach fantasy można spotkać, czyli gnomów, orków, elfy, krasnoludy i różne inne dziwne rasy. Macie? No dobra, wiemy co się z tym kojarzy - jakieś przygody, walki, walka o tron, zmaganie się pomiędzy siłami dobra i zła... Jest przewidywalnie, prawda? W młodzieżówkach dodaje się do tego zwykle wątek romansowy i nastoletnich bohaterów, w tych poważniejszych powieściach jest mrocznie, krwawo, zaskakująco (jak potrafisz być bezwzględny jako autor wybijając stworzone przez siebie postacie gdy czytelnik je polubi). A teraz dodajcie do tego...

wtorek, 14 marca 2023

Ten się śmieje, kto ma zęby - Zyta Rudzka, czyli miłość po grób

Moje drugie spotkanie z Zytą Rudzką i po raz drugi jestem zachwycony! I jak tylko dam radę pewnie będę starał się uczestniczyć w dyskusji o tym tytule w Big Book Cafe (będzie transmisja - detale tu). Nadal podtrzymuję swoją opinię z poprzedniej powieści - to nie jest lektura dla każdego, ale jeżeli wejdziesz w ten świat, ten język, docenisz koncept i wykonanie. Czy można polubić Werę, która tak mocno skupiona jest na sobie, odpycha nawet tych, którzy mają wobec niej jakąś szczyptę życzliwości? No raczej nie. Im bliżej jednak ją poznajesz, rozumiesz dlaczego stała się tak zgorzkniała i wulgarna. Wspomina dobrze przeszłość, swoją pracę jako fryzjerki, swoje miłosne podboje, bo co innego jej zostało? Mąż ją zdradzał, a choć jego śmierci się spodziewała, to i tak to dla niej kłopot, no bo jak tu wszystko sfinansować, skoro nie starcza nawet na prozaiczne, codzienne potrzeby. Od dawna wyprzedawała wszystko co się dało, w domu niewiele zostało, a tu nie tylko księdzu coś trzeba złożyć jako ofiarę, ale i ubrać męża, zapłacić za trumnę i może jakąś stypę wyprawić. W końcu mu się jednak coś od niej należy. No i żeby ludzie nie gadali. Niby Wera ma w poważaniu ludzkie opinie, jednak gdy dotyczy to pogrzebu, chciałaby żeby nikt nie mógł zarzucić jej skąpstwa i braku uczuć. W końcu kiedyś go kochała. Potem to już bardziej przyzwyczajenie. Proza życia. Jak wielu starszych ludzi, z uśmiechem patrzy raczej wstecz, wspominając wszystkie swoje miłe przeżycia. A tych nie brakowało. I opowiada o nich bez skrępowania, no bo czego się wstydzić - człowiek jak się podoba i młodość szumi w głowie, raczej hamulców nie zaciąga.

poniedziałek, 13 marca 2023

Holy Spider, czyli w obronie kobiet, przeciwko hipokrytom

Z różnych recenzji pisanych o "Holu Spider" możecie dowiedzieć się m.in. o tym, że to taki nowy "Zodiak" Finchera, tylko z akcją osadzoną w Iranie. Oczywiście, pierwszą połowę filmu można potratkować jako klasyczny thriller, opowieść o polowaniu na mordercę, który zdaje się robić coraz bardziej bezczelny. Film irańskiego reżysera Aliego Abbasiego (choć nagrywany dzięki funduszom innych krajów i przez Iran oprotestowany), to jednak przede wszystkim głośny sprzeciw wobec obojętności władz i części społeczeństwa w sprawach dotyczących przemocy wobec kobiet. Skoro chodziła po nocy, sama sobie winna, nie miała opieki mężczyzny, czyli na pewno wyszła by się prostytuować, a jeżeli odrzuca nachalne zaloty facetów, to na pewno źle się prowadzi i oczekuje pieniędzy lub prezentów. Zamiast zajmować się ofiarami, ludzie na sto różnych sposobów próbują znaleźć usprawiedliwienie dla sprawcy - był kuszony, a to na pewno pomówienie, przecież to mąż i ojciec albo też jak w tym przypadku: mordował, bo chciał ukarać grzesznice. Z jednej strony mamy więc strach, który pada na społeczność miasta, bo żadna kobieta nie czuje się bezpieczna, ale potem nagle pojawia się paradoksalnie duża grupa obrońców, która sprawcę chce ogłosić obrońcą moralności. On w ich ocenie robi dobry uczynek, bo naprawia bezradność państwa - usuwa grzech, którego oni nie chcą widzieć na ulicach. Hipokryzja czystej wody, ale nawet nie to jest najbardziej przerażające.

niedziela, 12 marca 2023

Szatan Show, czyli od depresji komika do egzorcyzmów

Kto widział spektakl Rafała Rutkowskiego i Adama Woronowicza "Depresja komika", który grany był w Teatrze Polonia od 2013 roku, pewnie nie będzie bardzo zaskoczony tym co będzie mógł zobaczyć na scenie w ramach "Szatan Show". W spektaklu wyreżyserowanym przez Michała Walczaka zobaczymy nie tylko postać graną przez Rutkowskiego, czyli komika Gustawa Trutkowskiego, ale również ks. Marka – duszpasterza kiboli i hipsterów - znanego dobrze tym, którzy wpadali na przedstawienia Pożaru w Burdelu, a granego przez Andrzeja Konopkę. Tym razem więc znający pierwszego z aktorów głównie ze sceny stand-upu, będą mieli okazję zobaczyć Rutkowskiego w trochę innej roli. Dalej jest w tym dużo kabaretu, przerysowań, mniej jednak kontaktu z publicznością (choć trochę jest), mniej improwizacji. Co ciekawe, wcale nie jest też aż tak bardzo wulgarnie i "po bandzie", jak można by było się tego spodziewać (a przecież wiemy że obaj panowie potrafią) - temat może wydawać się kontrowersyjny, ale to nie jest jedynie "jechanie" po wierzących i księżach. Ba, chwilami można nawet sobie zadać pytanie czy za tym wszystkim nie ukrywa się jednak jakaś tęsknota za tym, by rzeczywiście móc czerpać siłę z wiary, bez wątpliwości i rozczarowania z tego jakim świadectwem dla niej są ci, którzy mają ją na ustach. 

Szachownica - Leszek Herman, czyli miłość, skarby i wampiry

Czekają na swoją kolej napisania notki: 7 książek, kilka filmów, 4 spektakle, a potem dziwię się temu, że inni są zdziwieni iż mam o czym pisać dzień w dzień. Żeby tak jeszcze doba była ciut dłuższa, a praca pozwalała na większą swobodę... Nie ma co jednak narzekać, tylko trzeba pisać. Dziś odpoczywam po udanej wymiance książkowej (jak zwykle Półki do Spółki polecają się uwadze), kocyk, herbatka i próba wykurowania gardła, które po dwóch tygodniach spokoju znowu się buntuje. Czas na lektury, ale przy gorączce jakoś trudno o skupienie, więc skaczę z jednej do drugiej, szukając tytułu, który przyciągnie mnie na dłużej. Nie dziwcie się więc, że najszybciej idą mi tytuły lekkie, z wciągającą fabułą. Właśnie takie, jakie pisze Leszek Herman. Nie tak dawno zorientowałem się, że mam aż trzy tytuły do nadrobienia tego autora, którego przecież śledziłem od debiutu, postaram się więc zrobić to w miarę szybko. Na pierwszy rzut - Szachownica, a więc zdaje się nie bardzo po kolei, ale mówi się trudno. 

piątek, 10 marca 2023

Dziwo - Zadie Smith, Nick Laird, czyli nie łam się, ale bądź sobą!

Narobiło mi się zaległości w notkach, ale to nie dziwne jak piszę jedną, a tematów przychodzi mi w jeden dzień 4 lub 5. Dziś więc znowu króciutko i trochę przedpremierowo, dlatego na razie jedynie okładka, nie pokazuję wnętrza, ale uwierzcie ilustracje Magenty Fox są urokliwe. 

Książka już do kupienia w Wydawnictwie Znak - kliknij tu.

Gdy zobaczycie nazwisko Zadie Smith na okładce, pewnie pomyślicie, że będzie smakowicie, tym razem jednak to będzie spore zaskoczenie. Dziwo to bowiem pierwsza książka, którą autorka napisała wraz z mężem Nickiem Lairdem dla dzieci. A całość przetłumaczył Wojciech Mann. Co prawda tego tekstu nie jest tu dużo, ale jedna z tych pozycji, gdzie liczy się zarówno opowieść, jak i ilustracje - kolorowe, pełne fantazji. Nazwijmy to raczej opowieścią obrazkową, żeby być bardziej precyzyjnym, a nie książką w klasycznym wydaniu.
A o czym Dziwo jest?

czwartek, 9 marca 2023

Opowiedz mi Iggy, czyli wrażliwiec i buntownik

Trochę w zwariowany sposób ułożyłem sobie tydzień (4 spektakle teatralne), więc czasu na pisanie mało, dziś więc notka krótka. Prawdę mówiąc i tak pewnie bym o tym dokumencie napisał, bo postać Iggy'ego Popa jest na tyle ciekawa, że nawet gdy nie jest się jakimś wielkim fanem, poświęcić trochę czasy by zobaczyć tego ekscentryka. Jeden z bardziej szalonych, odważnych, niepokornych artystów, rockman i punkowiec, który wciąż ma w sobie taką energię, jakiej mogą mu pozazdrościć młodzi frontmani. I cholera, co by nie mówić - zadziwia, że to ciało poznaczone bliznami, na którym przecież widać proces starzenia, wciąż pokazuje bez zażenowania.

wtorek, 7 marca 2023

Berlin, Berlin, czyli zaśmiewanie demonów przeszłości

Twierdziłam dotąd, że nie jestem miłośniczką farsy ani z groteski a absurd dziwnie się rozbiega z moim myśleniem. I cóż mogę powiedzieć po obejrzeniu „Berlin Berlin” we Współczesnym? Dobrze zrobiona sztuka rozbawi nawet takiego malkontenta jak ja, choć muszę przyznać, że zawadiacko balansuje na granicy dobrego smaku. Broni się jednak niezaprzeczalnymi atutami: mistrzowską grą aktorów.


Akcja rozgrywa się niemal w przeddzień obalenia Muru Berlińskiego (9/10 listopada 1989r.). Para młodych ludzi (Emma i Ludwig) dostaje plany domu, w którym istnieje tajne przejście umożliwiające przedostanie się pod Murem do Niemiec Zachodnich. Trzeba jedynie rozwalić kilka ścian w piwnicy tego domu. Problem w tym, że właz do tajnego zejścia znajduje się obecnie w mieszkaniu pracowników Stasi (wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa). Młodych ludzi ta sytuacja nie odstrasza – w mieszkaniu mieszka sklerotyczka niepełnosprawna ruchowo, była pracownica Stasi, która potrzebuje opiekunki. Emma zatrudnia się w tej roli by uzyskać dostęp do mieszkania. Kiedy jest tylko możliwość Ludwig wkracza tam z młotem… Ich tajemną akcję odkrywa jednak agent obcego wywiadu i jeżeli ma coś pójść nie tak to od tej chwili nie pójdzie…

Opowieści o ojczyźnie - Dmitry Glukhovsky, czyli wciąż stoi, ale jak długo jeszcze

Glukhovsky pomiędzy pisaniem powieści fantastycznych zdaje się lubi bawić się tworzeniem opowiadań i humoresek, tak więc już po raz drugi, po całkiem udanym tomie Witajcie w Rosji, mamy okazję zobaczyć go trochę w innej odsłonie. Czemu w innej? Ano większość tych tekstów, zebranych zdaje się z ładnych kilku lat, bo jedno jeszcze sprzed olimpiady zimowej w Soczi, to rzeczy dość groteskowe, mające na celu pokazać poziom absurdów rosyjskiej rzeczywistości. Cały świat uznać może to za fantastykę, ale mieszkańcy tego kraju, pewnie niejeden z tych tekstów uznaliby za literaturę faktu. Jest więc i śmieszno i straszno, bo mechanizmy opisane przez autora, dalekie są od demokracji i praw jednostki. Władza ustala kto ma być biedny, kto bogaty, kto będzie miał prawo żyć w spokoju, a kto nie. No i kto może pisać, a kto nie - Głukhovsky jak wszyscy wiemy, w Rosji jest już persona non grata, a to właśnie ze względu na swoje krytyczne spojrzenie na obecną politykę.

poniedziałek, 6 marca 2023

Trans-Atlantyk, czyli choćbyś chciał, nie uciekniesz

Kilka dni temu pisałem o nietypowym kryminale "Półmistrz" Mariusza Czubaja, , w którym pojawia wśród bohaterów Gombrowicz, a dziś mam okazję napisać o spektaklu opartym na powieści, do której autentyczny rejs autora z roku 1939 był inspiracją. Do dziś drażni ona "prawdziwych Polaków", no bo jak to w obliczu wojny okazywać jakieś zwątpienie i pytać o sens gloryfikowania "Ojczyzny". Opisując emigrantów z kraju, Gombrowicz bezlitośnie kpił z ich oderwania od rzeczywistości, umiłowania patosu i powoływania się na wartości, choć miejsca na nie w życiu za bardzo nie ma. Pycha, małość, sztandary i zacietrzewienie po tylu dekadach od napisania powieści, wciąż okazują się prawdą o części z naszych rodaków, co bawi i przeraża jednocześnie. Dobrze więc, że ten tekst wciąż wraca na deski teatrów, a w warszawskim Ateneum, wybrzmiewa mocno i odniesienia do aktualności są aż nadto wyraźne. Kto wie, czy nie aż nazbyt to chwilami dosłowne, jednak nawet jeżeli tej symbolika i współczesność będzie nam przeszkadzać, nie przekreśla to jednak wartości samego przedstawienia. I nawet maruderzy pewnie przyznają, że na koniec mają ciarki na plecach.

niedziela, 5 marca 2023

Fall In Fall Out - The Luka State, czyli Kochanie, pokój się pali

Dawno nie było nic muzycznego? No to łapcie fajną porcję energii. Wiem, że takich kapel jest sporo i ta mieszanka melodyjnego indie rocka i punkowego kopa w niektórych kawałkach specjalnie nie jest czymś zaskakującym, fajnie jednak czasem zobaczyć co tam robią młodziaki.
Fall in Fall Out udowodnili debiutem, że potrafią ładnie się rozpędzić, ale i czasem jakąś balladką podbić serducha fanek.
Ile w tych tekstach o mrocznych stronach współczesnego życia klasy robotniczej ich samych, a na ile to kreacja trudno powiedzieć. Warto jednak zapamiętać tą nazwę i sprawdzić na przełomie marca i kwietnia ich drugi album, który na horyzoncie. Czy "buntownicy" wciąż będą mieli pazur i zaangażowanie?

Mike - Andrew Norriss, czyli niemożliwe że tego nie pragniesz



W ubiegłym tygodniu trafiły do mnie trzy tytuły wydane przez wydawnictwo Widnokrąg, w ramach serii "książki do zadań specjalnych". O co chodzi? Ano to książki dedykowane do młodych czytelników, opowiadające o ich rówieśnikach, ale w każdej z nich autorzy starają się opowiedzieć o jakimś ważnym problemie, pokazać dylematy i pytania jakie stawiają sobie młodzi, a na które nie zawsze dorośli potrafią odpowiedzieć. Dorastanie to czas niełatwych emocji i nie mając odpowiedniego wsparcia niejeden raz można przeżyć jakiś kryzys, a te książki nie tylko pomagają zrozumieć pewne sprawy, zobaczyć że nie ja jeden "tak właśnie mam", ale dają również nadzieję. Bez moralizowania, bez prób omijania drażliwych albo bolesnych spraw, z szacunkiem dla czytelnika, który choć jest młody, nie jest przecież głupi.
I co równie ważne, książki te pomagają dorosłym wejść w ten świat emocji, które dla nich być może już są trochę zepchnięte w zapomnienie. Zresztą - nie zawsze powiedzenie - ja też byłem młody i jakoś dałem radę - ma sens, bo świat się przecież zmienia i dzieciaki, podobnie jak i dorośli stają czasem przed zupełnie innymi wyzwaniami. Niby to samo, ale jednak nie to samo. Warto się więc pochylić nad tymi emocjami, nie negować ich, a spróbować zrozumieć.
Dziś o pierwsze z przeczytanych książek, a dwie kolejne pewnie jeszcze w marcu. Otrzymane egzemplarze trafią na organizowane przeze mnie wymianki, a ja pewnie będę się rozglądał za kolejnymi z tej serii. 

sobota, 4 marca 2023

Półmistrz - Mariusz Czubaj, czyli musisz być kilka ruchów przed przeciwnikiem

Mariusz Czubaj swoją najnowszą książką trochę wychodzi poza sztywne ramy konwencji kryminału. Niby jest trup, jest śledztwo, ale nie tylko to się tu liczy. Są realia historyczne, ale znowu - to nie jest do końca retro kryminał, ani też powieść szpiegowska, w której kierunku poszedł Krajewski. Wszystkiego po trochu, zabawa gatunkiem, realia i postacie z końcówki lat 30, a całość naprawdę smakowita. Warto jednak zaznaczyć - tu raczej klimat się liczy, detale, a nie szybka akcja czy też skomplikowana zagadka i mylenie tropów. Każdy może coś ukrywać, każdy może być podejrzany, a zamknięta przestrzeń wielkiego statku, pozwala na to, by nikt nie uciekła. Czas jednak odgrywa pewną rolę - wiadomo, że gdy dopłyną do portu, ten kto umiejętnie ukrywał swoje zamiary i tożsamość, zniknie na zawsze.
Dodajmy, że to rejs dość wyjątkowy, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Przecież podróże do Ameryki nie były aż taką rzadkością, tyle że w sierpniu 1939 niektórzy już przeczuwali, że zbliża się coś niepokojącego i warto przynajmniej na jakiś czas opuścić kraj. Rozmów o zagrożeniu, które jedni lekceważą, inni zaś dobrze rozpoznają, o polityce, nie da się uniknąć, bo też i na pokładzie znalazły się osoby o bardzo różnych poglądach, z różnych sfer towarzyskich.

piątek, 3 marca 2023

An Accidental Life, czyli to jakby umrzeć, ale nie do końca

Marzec już od początku wydaje się mocno przeładowany różnymi wydarzeniami - dużo teatru, wciąż ostrzę sobie ząbki na pare książek zalegających od dawna na stosie, a i filmowo zwykle ten okres aż prosi się o wypady do kina.

Zacznijmy może od wydarzenia, które będzie trwało jeszcze przez dwa miesiące, a którego pierwsza odsłona jest tuż za mną. Stali bywalcy festiwalu górskiego w Lądku Zdroju pewnie większość obrazów pokazywanych w ramach festiwalu filmów górskich zna już czas jakiś, ale dla mnie to zawsze trochę jak małe święto.
Nie chodzi jedynie o samo oglądanie dobrych dokumentów na dużym ekranie, ale i o to, że siedzisz na sali w gronie ludzi, którzy tak jak ty kochają góry, podobnie obierają to co oglądamy.
Jak ktoś zainteresowany niech klika poniższe linki, a ja parę zdań o pierwszym obrazie jaki obejrzeliśmy w tegorocznej edycji.

https://www.facebook.com/filmygorskie lub https://jwlft.pl/

wtorek, 28 lutego 2023

Diuna. Powieść graficzna. Księga 2. Muad'Dib, czyli uciec na pustynię, by wrócić mocniejszym

Luty kończę komiksem. Rzadko po nie sięgam, ale są takie, które naprawdę cieszą oczy i z dumą stawiam je na półkach obok książek. Diuna to projekt, który wymaga masy pracy - powieść nie jest łatwa do przeniesienia ani na taśmę filmową, ani na plansze z rysunkami, dlatego też pewnie na każdą cześć tak długo się czeka. O tomie pierwszym pisałem tak, a dziś pora na drugi.
Dla fanów powieści Franka Herberta na pewno ważne będzie, że twórcy starają się być wierni nie tylko fabule, ale i bardzo dbają o detale, by być jak najbliżej pierwowzoru literackiego. To praca zespołowa, w którą zaangażowani są nie tylko rysownicy, ale i scenarzyści pracujący nad adaptacją (w tym syn autora). Czy da się czytać bez znajomości książki, tak przepełnionej też odniesieniami do religii, filozofii? Moim zdaniem tak. Oczywiście skupiamy się głównie na samym przebiegu wydarzeń, ale tło zarysowane jest naprawdę dobrze i jak najbardziej wnikliwie oddano też charakter postaci. To ważne, bo przecież w tym tomie powoli już krystalizują się losy bohaterów, szczególnie księcia Paula Atrydy i jego matki Jessiki. Choć mogli zginąć na pustyni po tym jak Harkonnenowie napadli na ich planetę, udowodnili swoją przydatność ludowi, który żyje na tych pustkowiach. Uznawane przez wszystkich za koczowników, żyjące w skrajnie trudnych warunkach plemię, skrywa niejedną tajemnicę, którą razem z bohaterami będziemy odkrywać.

poniedziałek, 27 lutego 2023

Aftersun, czyli wspomnienia, które wciąż pielęgnujesz

Jedna z ostatnich moich kinowych zaległości - seans ponad miesiąc temu, a ja zabieram się dopiero za notkę. Wcale jednak nie jest łatwo powiedzieć coś o tym filmie - jest trochę niedopowiedziany, niewiele się w nim dzieje. Ale nie daje spokoju i silnie działa na emocje. Prosta historia - oto mężczyzna, który nie tak dawno rozstał się z żoną, funduje wycieczkę swojej jedenastoletniej córce, by spędzić z nią dłuższy czas i wynagrodzić jej nieobecność. Choć nie ma kasy, stara się bardzo, by tego nie odczuła, choć sam jest w rozsypce, udaje przed nią że wszystko jest w porządku. To ma być czas relaksu, luzu, radości. Ojciec stawia. A córka ma zapamiętać na długo te chwile.
I rzeczywiście zapamięta, choć pewnie trochę z innych powodów, niż on sobie to wyobraża. Słońce, woda, wspólne wygłupy przed kamerą, które potem można przez lata sobie przypominać.

Wzrusz moje serce, czyli fantazje czy marazm codzienności

Jedna z ostatnich premier w warszawskim Teatrze Ateneum na Notatniku w dwugłosie:

Wzrusz moje serce Hanocha Levina to spektakl codzienności, byle jakości, bierności i codziennego trwającego przez lata przyzwyczajenia.
Marność nad marnościami ciśnie się widzowi na usta. Atrakcyjna kobieta mająca zbyt wielkie serce żeby kochać jednego mężczyznę i Sędzia Lamka - nieporadny życiowo i uczuciowo zagubiony mężczyzna, zapatrzony bez pamięci w Niej, jako tej jedynej. Upierdliwy, wierny i można nawet pokusić się o stwierdzenie że uprawiający stalking. Ona daje mu uwagę raz w tygodniu - w każdą sobotę spotykają się wieczorem, zawsze o tej samej godzinie – pytanie po co? Czemu ona to robi? Z litości dla niego? Dla podbudowania własnego ego? On żyje od spotkania do spotkania, kompletnie zauroczony, wręcz w fazie manii prześladowczej. Przez jej życie przewijają się tabuny mężczyzn, nie pozostają jednak na długo. Tylko On sędzia Lamka trwa niezmiennie, wierząc że to miłość, ta prawdziwa, wymarzona.

niedziela, 26 lutego 2023

Siostra wirtuoza - Agnieszka Lis, czyli wciąż w cieniu

Historię piszą mężczyźni, a przynajmniej tak było przez setki lat, nic więc dziwnego, że kobiet w niej mało. Oczywiście dużo trudniej przebić się też paniom przez różne bariery, nie miały równego startu i szans, choć powoli się to zmienia. Również w literaturze coraz więcej miejsca poświęca się płci pięknej, odkrywając postacie mniej znane, przypominając ich zasługi, ale i zwracając uwagę na coś co mogłoby wydawać się banalne: za sukcesem większości mężczyzn, stoją kobiety, bez których ci pierwsi nie daliby rady funkcjonować. Tak też można patrzeć na najnowszą powieść Agnieszki Lis, popularnej autorki książek obyczajowych. Choć mamy tu pobieżnie podany prawie cały życiorys Ignacego Paderewskiego, łącznie z dobrze przygotowanymi źródłami, bibliografią, to narratorem tej opowieści jest nie on sam, tylko jego starsza siostra, Antonina Wilkońska. Zawsze trochę w tle, choć początkowo przecież nic nie wskazywało na to, że różnią się umiejętnościami muzycznymi. Jemu jednak dano szansę, którą umiejętnie wykorzystał, pracując jak mało kto, dla niej z góry przygotowano drogę żony, matki, pani domu. Grać mogła sobie dla przyjemności, ale nikt jej nie klaskał, nie chwalił.

sobota, 25 lutego 2023

Noc 12 paździenika, czyli gdy praca staje się obsesją

Jakoś dużo ostatnio u mnie kina francuskiego, mimo że na festiwalu tym razem nie miałem specjalnie czasu nic dla siebie wypatrzeć. Cieszę się, bo to kino trochę inne od zalewu dość sztampowych produkcji amerykańskich czy brytyjskich, mam wrażenie inna wrażliwość. Ot choćby ta produkcja - można by rzec fabuła przypomina filmy Finchera, to taki kolejny Zodiak, czyli polowanie na sprawcę okrutnego morderstwa, ciężar jednak twórcy położyli zupełnie na coś innego.
Ginie młoda dziewczyna. Wracała w nocy od przyjaciółki, ktoś ją zaatakował, oblał łatwopalną substancją i pozwolił by umarła w płomieniach. Nie wygląda to więc na akt jakiegoś obcego szaleństwa, ale na zemstę kogoś kto ją znał. Jak się okazuje dziewczyna prowadziła dość bogate życie towarzyskie, co niestety rozszerza krąg podejrzanych - policja wciąż dowiaduje się o nowych facetach, z którymi się spotykała, a niejednego z nich potrafiła porzucić niczym zepsutą zabawkę. Choć niektórzy mają dość tej sprawy, jakby stwierdzali, że sama sobie była winna, młody szef wydziału śledczego nie potrafi zostawić tego w spokoju, wciąż zmuszając cały swój zespół do zaangażowania.

czwartek, 23 lutego 2023

Chołod - Szczepan Twardoch, czyli czy ja wciąż jeszcze jestem człowiekiem

Morfina i Król zachwyciły, mam jeszcze w zaległościach Dracha i Pokorę, na horyzoncie Byk, a tu jeszcze jesienna premiera Chołod do opisania. Zbieram się do tego jak do jeża, bo moje uczucia wcale nie są takie oczywiste. Fragmenty zachwycały, inne niestety nużyły. Zaskoczył mnie na pewno fakt, że w opowieści Ślązaka, który przeszedł długą drogę życiową, to co mogłoby wydawać się najciekawsze, najbardziej dramatyczne, przeskakujemy dość szybko, jakby Twardocha najbardziej kusiła opowieść nie tyle historyczna (tym razem), co bardziej etnograficzna. Codzienność w wiosce plemienia trochę odciętego od cywilizacji miałaby być ciekawsze niż służba w armii, życie pod władzą Stalina, łagier, czy wreszcie ucieczka z obozu? Dziwna to opowieść. Pisana przez człowieka przekonanego, że nie przeżyje i ze zdziwieniem zapisującego kolejne karty pamiętnika. Pogodzony z jakimś fatum nad nim wiszącym, niejednokrotnie potrafił jednak zawalczyć o swoje życie. Godność zatracił gdzieś po drodze, stał się bardziej obserwatorem, biernym uczestnikiem wydarzeń, który postanowił spisywać wszystko, choć sam nie wie dla kogo.

środa, 22 lutego 2023

Zdarzyło się, czyli to byłby dla mnie koniec

Wciąż odkładam lekturę powieści Annie Ernaux, o której tak głośno po uzyskaniu nagrody Nobla i prawdę mówiąc po tym filmie jeszcze bardziej chyba skłaniam się ku temu, by się nie spieszyć. Może to trochę wynika to z obawy, na ile odnajdę się w jej autobiograficznych wspomnieniach i dokonywanych wyborach. Dziś, gdy w większości krajów europejskich prawo do aborcji wydaje się czymś oczywistym, a prawa kobiet są nawet na ustach mężczyzn, sylwetki tych, które walczyły pół wieku temu, urastają na bohaterki i symbole. Oglądając jednak filmy takie jak "Zdarzyło się", który wykorzystuje elementy z jej biografii, czasem zastanawiam się ile w tych historiach jest świadomego feminizmu, a ile po prostu przypadku, poddania się biegowi wydarzeń, strachu... Przesadzam? Oczywiście, gdy porównamy bohaterkę z jej rówieśniczkami, one wydają się jeszcze bardziej zastraszone rzeczywistością, na czym jednak polega jej bunt? Na tym, że imprezuje, że sypia z facetami, a potem jest zdziwiona że zaszła w ciążę? W latach 60 prawo jest surowe, ale ona jest zdecydowana: zrobi wszystko by pozbyć się "kłopotu". Chce studiować, a wydaje jej się, że dziecko jej to uniemożliwi. Widzi to jako koniec swojego życia i marzeń - w końcu rodzice z małego miasteczka, nie po to inwestują w jej studia, by teraz pogodzić się z tym, że nie sprostała ich planom.

Ośli brzuch - Andrea Abreu, czyli skoczyłabym za tobą w ogień

Mam trochę kłopot z tą książką. Jest zarazem ciekawa, ale i drażniąca. Pełna wrażliwości, chwilami poetycka, ale i mnóstwo tu wulgarności. Ma w sobie jakąś młodzieńczą energię, wyczuwam jednak w niej również pewną sztuczność, której nie kupuję. Doceniam pracę tłumaczki, bo na pewno nie była prosta, nie do końca pasuje mi jednak sam styl zaproponowany przez młodziutką pisarkę. Może jednak to jedna z tych książek, które nie trafią do każdego, które odczytuje się zupełnie inaczej gdy ma się własne, podobne doświadczenia np. fascynacji rówieśnikiem tej samej płci. Dojrzewanie to czas piękny, ale i trudny, w którym przecież chwile szczęścia niejeden raz przenikają się z bólem, którego nawet nie bardzo potrafi się nazwać albo o którym można komuś opowiedzieć. 
Bohaterki powieści to dwie przyjaciółki, nastolatki mieszkające na Teneryfie, niezbyt bogate, ale też wiele do zadowolenie im nie trzeba. Wymyślają mniej lub bardziej szalone pomysły na spędzanie wolnego czasu, przy czym zwykle to jedna z nich inicjatorką, a druga podąża za nią, nawet jak czasem nie bardzo ma na to ochotę. Chce po prostu z nią być. Być blisko. Zostać zauważoną. Dotykać się nie tylko dla wygłupów, ale by okazać sobie czułość.

wtorek, 21 lutego 2023

Babylon, czyli droga na szczyt i upadek

Świetny dodatek do seansu Fabelmanów. Damien Chazelle również emocjonalnie o miłości do kina, ale zupełnie z inną energią i chyba trochę nawet bardziej uniwersalnie. To przecież nie tylko opowieść o początkach kina, ale również o drodze na szczyt i upadku, który bywa boleśniejszy im wyżej zajdziesz. Koniec pewnej epoki, zwykle oznaczał szansę dla kogoś innego, kogoś kto lepiej rozumiał zmieniające się potrzeby.
Początek wbija w fotel, potem jeszcze mniej więcej przez pół godziny utrzymuje się dobre tempo, dowcip, pomysły, ale im dalej robi się coraz bardziej przewidywalnie i mniej w tym frajdy. Hollywood jako imperium budowane z dykty, przez zapaleńców i szaleńców, było niczym oaza na pustyni, zupełnie inny świat, który zaskakiwał i zachwycał. Zrobić karierę w kilka dni? To tylko tu. Ale musisz być gotowy na wszystko i zaryzykować wiele.

poniedziałek, 20 lutego 2023

Kopia doskonała - Małgorzata Rogala, czyli z każdych kłopotów można się podnieść

Ciekawy punkt wyjścia, potem jednak trochę fabuła się rozmywa niczym we mgle i już nie ma takiej wielkiej frajdy. Jako czytadełko na urlop lub dłuższy przejazd, jak znalazł, nie porywa jednak tak, by pędzić od razu w poszukiwaniu kolejnego tomu cyklu. Celina Stefańska, prywatna detektyw, która dopiero rozpoczyna swoją karierę i z powodu różnych swoich problemów nie bierze wielu zleceń, raczej drażni swoją nieporadnością, ale może kiedyś jeszcze do niej powrócę.
Ciekawym rozwiązaniem było tu wyraźne rozdzielenie akcji na dwa równoległe wątki. Równoprawną bohaterką tej książki jest młoda dziewczyna, malarka, która na zlecenie znajomego namalowała kopię znanego obrazu Józefa Pankiewicza. Gdy dowiaduje się, że obraz tuż po zakończeniu przez nią prac, skradziono z muzeum, wieszając na tym miejscu falsyfikat jej autorstwa, już wiedziała że wpadła w kłopoty. Co gorsza, znajomy zdaje się woli ją uciszyć, niż pozwolić na wyjaśnienie wszystkiego policji.

Między dwoma światami, czyli ja tu tylko sprzątam

Ciekawa historia, dodajmy zresztą prawdziwa, czyni Między dwoma światami filmem, który warto obejrzeć. Nie tylko dla samej Juliette Binoche, bo cała obsada wypada bardzo fajnie. To nie tylko obraz opowiadający o tym jak niesprawiedliwie dziś świat rozdziela pracę oraz środki finansowe, ale stawia przed nami ważne pytanie o moralne prawo do tego, by opowiadać o jego sytuacji, nie informując go o tym. Oczywiście można by powiedzieć - skoro ktoś chce zwrócić uwagę na trudną sytuację materialną, to przecież robi coś dobrego. Nie oszukujmy się jednak - równie ważna jest przecież dla niego kariera, własny sukces, możliwość pokazania się światu jako ktoś walczący o prawa i szacunek dla dyskryminowanych.
Takich grup jak sprzątaczki pewnie można by wskazać więcej, ale ich praca w szczególny sposób jest źle kojarzona - tak potrzebna, a tak nisko ceniona. Dla wielu ludzi najlepiej gdyby były niewidzialne, czyli żeby mieli posprzątane, ale nie chcą widzieć, że ktoś ich brudy dotyka...

środa, 15 lutego 2023

ID.Entity - Riverside, czyli nasz towar eksportowy

Dawno nie było muzyki na Notatniku? No to łapcie! I zaprawdę powiadam Wam, to świetna rzecz! Chodzi o album formacji, która chyba bardziej popularna jest za granicą niż u nas, w tym przypadku to jednak powód do dumy z nich. I wstydu, że tak mało gra się ich u nas. A może wynika to też trochę z tego, że rock progresywny nie jest u nas mocno promowany? Cieszy się większym powodzeniem u myzyków i smakoszy, niż u przeciętnych połykaczy nutek. Te kapele nie są grane w radiostacjach, bo nikt nie chce puszczać suit po minimum 7 minut, nie jeżdżą z hałturami po festynach, choć mają swoich wiernych fanów. Ci z wytęsknieniem czekają na kolejne nagrania i potem w czasach gdy mało kto kupuje płyty, oni wydają wszystkie zaskórniaki.
I warto! To oblicze rocka, które chyba najbardziej zasługuje na nazwanie jej wielką sztuką.

wtorek, 14 lutego 2023

Przestrzeni! Przestrzeni! - Harry Harrison, czyli przyzwyczaj się do tego, że każdego dnia będziesz mieć gorzej

Seria Wehikuł czasu od Wydawnictwa Rebis wciąż się rozbudowuje o świetne tytuły i choć do okładek można mieć uwagi, to treść wciąż smakowita. Nawet jak w przypadku Harrisona gdy jego diagnozy sprzed 50 lat są niezbyt trafione, trudno odmówić mu umiejętności nakreślenia wstrząsającej wizji. Dla niego to było ostrzeżenie, wezwanie do opamiętania, dziś czytamy to już trochę z przymrużeniem oka, bo wiemy że nie doszło do demograficznej hekatomby jaką wieścił autor. Wtedy jednak wydawało się to całkiem realnym zagrożeniem. Zresztą, nawet jeżeli nie trafił w szacunkach co do liczby ludności na ziemi (i konkretnie w Nowym Jorku), to inne zagrożenia przewidział całkiem trafnie - może jesteśmy dopiero w przededniu tego co wieścił? Zmiany klimatyczne, czyli upalne lata i surowe zimy, brak wody, nie zmodyfikowanej żywności, starzejące się społeczeństwo wymagające opieki, która jest kosztowna - to przecież sprawy, o których głośno mówią nie tyle pisarze S-F, co socjolodzy, ekonomiści, ekolodzy. Byliśmy chciwi w wykorzystywaniu zasobów matki ziemi, złudnie przekonani, że są one niewyczerpalne. Tymczasem każde kolejne pokolenie jest coraz bardziej świadome, że pewnych zmian się nie odwróci i czekają ich spore problemy, wymagające wyrzeczeń, porzucenia dotychczasowego stylu życia.
W podobnej sytuacji znajdują się postacie tej książki. Wszyscy przybyli do miasta, z nadzieją, że tu łatwiej będzie o pracę, zarobek, poczucie bezpieczeństwa... Jakoś to będzie. Choćby znaleźć mały pokoik, byle nie głodować i jakoś to będzie, bo powrót będzie oznaczał nie tylko porażkę, ale śmierć.

poniedziałek, 13 lutego 2023

Miasto jest nasze, czyli dzięki nam jest porządek

Po The Wire (Prawo ulicy), które było kapitalne, można by spodziewać się po twórcach tamtej produkcji czegoś równie mocnego. Tymczasem... No czasem lepiej nie robić tego samego drugi raz, z nadzieją, że będzie równie mocno. Jeszcze nie czytałem powieści (stoi na półce) - podobno to dobry materiał - jednak film jest tak poszatkowaną historią, że trudno utrzymać uwagę widza, choć to jedynie 6 odcinków. Owszem, każdy z tych wątków oddzielnie wydaje się interesujący, jednak gdy przeskakujemy między nimi, a w dodatku również w czasie na krótkie migawki, bez próby utrzymania ciągłości sprawy, robi się dość dziwnie. Podsumować by to można: bohaterem tu są nie tyle ludzie, ale miasto, któremu mają służyć, w którym mieszkają, które jest ich domem. Jedni jednak nie czują się w nim bezpiecznie, bo każde wyjście przed drzwi może oznaczać kłopoty, a inni czują się bezkarni, bo noszą mundur. Baltimore widzieliśmy już w poprzednim serialu, więc niektóre tematy powrócą - narkotyki, broń, gangi, przekupni policjanci, nadużywanie władzy, przemoc... no i żmudna robota, by z okruchów rozmów nagrywanych dzięki podsłuchom, zebrać jakieś dowody.

niedziela, 12 lutego 2023

Piętno - Przemysław Piotrowski, czyli koszmar, który czai się w cieniu

Okładki już od dawna kusiły mnie swoją wyjątkowością, ale i trochę się obawiałem lektury, bo nie ukrywam, że nie przepadam za krwawymi i bardzo brutalnymi kryminałami (zawsze się zastanawiam ile z psychopaty musi mieć autor i czytelnik skoro lubują się w takich klimatach). Przyznać jednak muszę, że Piętno wciąga na maksa i choć bywa krwawo i mało przyjemnie, na szczęście to intryga jest na pierwszym planie, a nie te dość mało przyjemne szczegóły. No i jaka radocha, że to dopiero początek cyklu o komisarzu Igorze Brudnym. Polubiłem tego typka, który tak rzadko odsłania gardę, który ma za sobą bolesną przeszłość, ale jednocześnie ma nosa i wytrwałość, jakiej inni gliniarze mogą mu zazdrościć. Wepchnięty w koszmarnie dziwną sprawę, podejrzany o to, że sam jest mordercą, sprytnie skrywającym się za mundurem lub po prostu chorym na jakieś rozdwojenie jaźni, będzie musiał dużo zaryzykować, by udowodnić swoją niewinność i odkryć prawdziwego sprawcę.
W Warszawie miał już niezłą opinię, ale gdy dowiaduje się, że w Zielonej Górze, skąd pochodzi, wystawiono list gończy za kimś, kto przypomina go jakby był odbiciem lustrzanym, od razu tam jedzie, by bliżej przyjrzeć się sprawie.

W kostiumach i niestety bez szału, czyli Komisarz Maigret, Eiffel i Bielmo

Ponieważ szkiców się trochę nagromadziło, to przyspieszam z ich wrzucaniem - tym razem pakiet filmów z historią w tle: jeden kryminalny, jeden powiedzmy że biograficzny z romansem w tle, a trzeci... no cóż kryminał z elementami grozy? Ogląda się wszystkie całkiem fajnie, ale żaden niestety nie ma w sobie czegoś wyjątkowego, co by pozwoliło zapamiętać go na dłużej. 

Zacznijmy od klasyki kryminału. Komisarz Maigret nie kojarzy się z jakąś spektakularną akcją, mam wrażenie jednak, że twórcy w tej wersji jeszcze spowolnili tempo, dostosowując się do postury Gérarda Depardieu. Jak wypada w roli słynnego detektywa? Ano trochę nijak. Może dlatego, że w tej konkretnej historii, jawi się nam jako wyjątkowo wycofany, bez energii i radości życia. Śledztwo go trochę wciąga, ale i przybija, bo zaczyna dostrzegać, że młodych dziewczyn, które fruną do Paryża pełne nadziei, a potem są wykorzystywane, jest całe mnóstwo. Morderstwo jednej z nich, ubogiej, choć odnalezionej w bardzo bogatej kreacji, najchętniej by szybko zamknięto, ale Maigret nie może na to pozwolić. Choćby nikogo innego ta dziewczyna nie interesowała, on przejął się jej losem.

sobota, 11 lutego 2023

Dubioza Kolektiv, czyli poskakane

Pierwszy koncert w tym roku i spora dawka fajnej energii. Panowie z Dubiozy Kolektiv co prawda nie przebili niepowtarzalnego koncertu Ska-P, ale udowodnili że bawić się można mimo jakichś barier językowych. Formacja od dawna mam wrażenie że zaprzestała bowiem nagrywania kawałków po angielsku, a mimo to wcale nie traci fanów - wręcz odwrotnie na swojej oryginalności raczej zyskuje niż traci. Większość składu to Bośniacy, to jednak nie bałkański folk jest ich siłą, a raczej wybuchowa mieszanka reggae, ska oraz punk rocka. Sporo tu elektroniki, ale i saksofon robi fajną robotę. 

 

Pamiętam ich sprzed kilku lat z Poland Rock, gdy na otwarciu festiwalu chyba wszystkich mocno zaskoczyli, potem ukazała się ich płyta z tymi nagraniami w Polsce. I choć by cieszyć się ich muzyką nie trzeba wydawać majątku, bo wszystko co nagrają umieszczają na swoich stronach do pobrania za darmo, to najlepiej ich zobaczyć na żywo (jakby co ich strona: tu kliknij).