poniedziałek, 2 października 2023
Merylin Mongoł, czyli słyszeliście że nadciąga koniec świata?
Dramat Nikołaja Kolady, choć jego akcja dzieje się gdzieś na rosyjskiej prowincji i to nie współcześnie, a raczej jeszcze za czasów ZSRR, opowiada przede wszystkim o marzeniach, których człowiek czepia się za wszelką cenę. Szare, ponure blokowisko, bieda, alkohol i wszechobecna przemoc - to rzeczywistość, w której się wyrasta i z której trudno się wyrwać. I nie zmieni tego idealizm jaki nosi w sobie przybyły do miasteczka Aleksy - wydaje mu się, że pisząc powieść i niosąc światełko oświaty, uświadomi ludziom ich błędy, naprawi ich życie. Dla Olgi czy dla Inny jest symbolem innego, lepszego świata, do którego mógłby je zabrać, bo tu wiedzą, że nic i nigdy się nie zmieni.
niedziela, 1 października 2023
Shuggie Bain - Douglas Stuart, czyli kocham i nienawidzę
Wrzesień skończyłem ledwie, ledwie, bo Mirka ratowała mi tyłek swoimi notkami. Ta intensywna końcówka miesiąca sporo mnie kosztowała nerwów i wysiłku, to teraz organizm zażądał przerwy. A przecież tyle jeszcze przede mną zadań na dniach...
Przynajmniej bloga postanowiłem nie odkładać i zaczynam z grubej rury. Książkę czytałem chyba przez kilka miesięcy i to nie tylko dlatego, że na komórce, po parę stron. Po prostu nie da się jej dawkować w większych ilościach, bo człowiek nawet po kawałeczku czuje się chory.
Wiele było powieści o dojrzewaniu, wiele takich gdzie dorastanie było w trudnych warunkach, ale nie pamiętam by coś tak mocno mną tąpnęło (może poza Malowanym ptakiem w liceum). No dobra, przynajmniej dawno tak nie było. Zupełnie jakbym wchodził coraz głębiej w bagno. Śmierdzące, wciągające, nie dające nadziei na uwolnienie się z niego.
A przecież nie ma tu świadomego okrucieństwa, które najbardziej boli. Douglas Stewart pokazuje jak alkohol może zniszczyć i odebrać to wszystko co kiedyś wydawało się tak ważne i piękne, co było siłą. Potem to on obiecywał, że da kopa do tego by trwać, a na końcu nie było już nic.
To powieść o miłości, przywiązaniu, które trwa mimo krzywdzenia, zaniedbywania. To powieść o tym, jak ciężko znaleźć zrozumienie, jak bardzo boleć może życie. No chyba, że się przyzwyczaisz, znajdziesz jakąś mało iskierkę, której się będziesz trzymał. Dla Shuggiego długo całym światem było opiekowanie się matką, na tym się koncentrował i nie potrafił wyobrazić sobie życia własnymi sprawami. Zresztą, jakie mogłoby być to sprawy, skoro wszyscy się z niego śmieją, wytykają palcami.
sobota, 30 września 2023
Poszukiwacze siódmej księgi - Izabela Szylko, czyli Polacy nie gęsi
Kto zachwycał się powieściami Dana Browna ten pewnie odnajdzie się w klimatach oferowanych przez Izabelę Szylko, czyli mieszance przygodowych poszukiwań jakiegoś skarbu, sensacyjnych zmaganiach z przeciwnikiem, który poluje na to samo oraz pewnej dawce faktów i ciekawostek historycznych. No i wreszcie nasze poletko, Kraków, Olsztyn, Frombork, Wieliczka. Wreszcie można przejść się po tych samych miejscach i sprawdzić naocznie czy wygląda to identycznie jak w książce. Lubicie takie klimaty?
Porównania do Pana Samochodzika nie są do końca trafne, bo tu więcej życia, szybsze tempo - tak teraz się pisze. To co na pewno łączy autorkę z twórczością Nienackiego, to oparcie zagadki do rozwiązania nie na skarbie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu (złoto, diamenty), ale na dziele historycznym tak cennym, że nawet skrzynia złota nie podnieca tak bardzo. Oczywiście rolą historyka/fachowca z danej dziedziny jest jego bezcenność nam wytłumaczyć :)
Złoto Renu Wagnera, czyli gdzie czai się zło
Kiedy zaczynałam moją przygodę z operą, o Wagnerze słyszałam, że jest „ciężki”. Zobaczyć go na scenie nie było jak, bo jego twórczość została przez PRL skojarzona z nazizmem i mało wykonywana. Po raz pierwszy obejrzałam jego operę w ramach cyklu nazywowkinie.pl i była to „Walkiria” z The Metropolitan Opery (z 2019). Trafiłam na nią z ciekawości a wyszłam zaczarowana spektaklem. Nie dziwi więc, że kiedy Multikino w Wydarzeniach przedstawiło ofertę na sezon 2023/2024 to „Złoto Renu” było pierwszym spektaklem, które obejrzałam.
Ta opera jest prologiem do wagnerowskiej tetralogii „Pierścień Nibelunga”, w której skład wchodzą: „Walkiria” (która tak mnie zachwyciła), „Zygfryd” i „Zmierzch Bogów”, a oparta jest na mitologii starogermańskiej. Można przyjąć, że jej akcja może rozgrywać się w każdym czasie, a miejscem akcji jest wymieszany ze sobą świat bogów, podziemny świat Nibelungów i ludzka rzeczywistość.
piątek, 29 września 2023
Próby, czyli teatr w teatrze
Schaeffer kochał teatr, ale jakby inaczej. Przełamywał sztywne ramy aktorstwa, szukał prawdy teatru; bo gdyby się dobrze zastanowić to czy aktor na scenie gra prawdę czy jedynie odtwarza rolę wyszlifowaną w czasie prób. Kiedy jest bardziej prawdziwy? Gdy czyta scenariusz i poznaje bohatera, którego zagra, czy w czasie spektaklu odtwarzając rolę narzuconą przez reżysera? Autor podpatruje teatr a my mu towarzyszymy. Mamy i zabawę i chwilę refleksji.
wtorek, 26 września 2023
Jesień - Ali Smith, czyli jak wiele mi dałeś i jak bardzo zmieniłeś moje życie
Czterokrotna finalistka Nagrody Bookera, uznawana za najwybitniejszą współczesną szkocką pisarkę i jej pierwsza powieść z czterotomowego cyklu „Pory Roku”!
No skoro recenzenci chwalą, to człowiek już z odpowiednim nastawieniem podchodzi :) No może nie to, że od razu na kolanach, ale szukając tej wartości, tego piękna, które podobno trzeba i można znaleźć. I nie ukrywam, że choć nie jestem rozczarowany, to w sumie nie było tu też nic co by bardzo zachwyciło. Są fragmenty ciekawe, ale połączenie poetyckich fragmentów, obrazków z ulic po Brexitowej rzeczywistości, wspomnień i chwilami humorystycznych obserwacji głównej bohaterki, średnio się kleiło w spójną całość. I na razie chyba nie będę się spieszył z sięganiem po kolejne tomy cyklu.
Na pewno trzeba mieć do tego spokojną głowę i trochę czasu, to nie jest lektura na pośpiech, lekka i rozrywkowa. Zbieramy okruchy i próbujemy złożyć z nich sensowną układankę. Sporo tu niedopowiedzeń, odniesień do sztuki (choćby mocno zarysowana postać Christine Keeler, czy Pauline Boty, fascynacja jej pracami), a to co realne, czyli np. sprawy związane z załatwianiem paszportu chwilami wydają się bardziej nierzeczywiste, surrealistyczne, niż opisywane jakieś sny czy wspomnienia.
Jest dziwnie. Chwilami ciekawie, ale też trochę nierówno.
poniedziałek, 25 września 2023
Dziennik pustki - Emi Yagi, czyli muszę o siebie zadbać, bo mi się to należy...
Seria z żurawiem od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego po raz kolejny nie zawiodła. Może i książki dość cienkie, zawsze pozostawiają jednak z ciekawymi przemyśleniami. No i ta egzotyka na dodatek. Sporo bowiem tam tytułów z Japonii i z dalekiego wschodu. Możemy zobaczyć trochę inną kulturę, wrażliwość, ale też zobaczyć, że wcale aż tak bardzo się od siebie nie różnimy.
Jeżeli chodzi o postrzeganie kobiet w społeczeństwie, szczególnie w miejscach pracy, pewnie jednak Japonia jest dużo bardziej osadzona w tradycji niż Europa. Z jednej strony ostrożność i specjalne prawa, z drugiej jednak oczekiwanie, że pewne obowiązki są jakby z góry przydzielone kobietom. Bohaterka Dziennika pustki przeciwko temu postanowiła się zbuntować. Ma pewnie tyle samo zadań co mężczyźni, pracuje równie długo, a jednocześnie oczekuje się od niej by to ona parzyła kawę na spotkania, sprzątała po nich, czy też dbała o czystość w pomieszczeniach socjalnych (lodówka, segregacja śmierci itp.). Niby nic, a tak drażni. A gdyby tak powiedzieć, że jest się w ciąży i nie może się wykonywać różnych czynności, bo wywołują mdłości i są zbytnim obciążeniem?
niedziela, 24 września 2023
Zielona granica, czyli lekcja człowieczeństwa
O tym filmie napisano już tyle, że aż trudno napisać coś co nie było powielaniem tego samego. A przecież nie tak dawno pisałem też o reportażu Mikołaja Gryngerga, więc praktycznie na ten sam temat.
A mimo to spróbuję.
Film Agnieszki Holland moim zdaniem nie jest żadnym oskarżeniem służb, jeżeli jest oskarżeniem to do nas wszystkich o obojętność, o brak sprzeciwu wobec zła, które dzieje się nie tylko na granicy z Białorusią, ale również na południu Europy. Politycy doprowadzili do takiej sytuacji, że nierówności są straszne, że coraz częściej kraje w obliczy wojny domowej, konfliktów, pozostawiane są same sobie. Wołamy o prawach człowieka, ale to ma dotyczyć tylko nas. A reszta się niech trzyma z daleka. Ten film przypomina nam o tym, że jesteśmy wszyscy ludźmi, a różni nas tylko paszport. I może jeszcze to, że jedni z determinacją szukają bezpiecznego miejsca dla swojej rodziny, a drudzy uważają, że każdy kto poprosi o pomoc, stanowi zagrożenie (bo może uszczknie co nie co z mojego dobrobytu).
sobota, 23 września 2023
Florystki - Alicja Sinicka, czyli czy naprawdę ją znam?
Sinicka umiejętnie wykorzystuje ramy gatunku, tworząc atmosferę tajemnicy i jednocześnie zagrożenia. Domyślamy się, że zaginięcie jej przyjaciółki i pracodawczyni związane jest jakoś z jej przeszłością, wiemy że na pewno wiele rzeczy skrywała, ale powolne odkrywanie tego co działo się z jej psychiką, może zastąpić jakąś spektakularną akcję niejednej sensacji. Może nie ma w nas ekscytacji, ale ciekawość na pewno. No i przy okazji refleksja na temat tego, jak człowiek może być manipulowany, jak poddawać się komuś silniejszemu psychicznie.
Czy da się uciec z toksycznej relacji, z sytuacji w jakiej czujesz że nie wytrzymasz? A może jednak Helenie wcale nie udało się uciec, tylko padła ofiarą ludzi, którzy najwyraźniej zamieniali jej życie w piekło?
Lacrimosa, czyli nuty, sceny i kasa
Tytuł nawiązuje oczywiście do słynnego i niedokończonego dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta, a gracze wcielają się w mecenasów, którzy próbują dokończyć jego dzieło. W tym celu muszą jeździć po Europie, kupować różne dzieła, wystawiać je, by zarobić kasę, a tą przeznaczyć finalnie na zapłacenie znanym twórcom, by nuta po nucie dokończyli arcydzieło. Pomysł na pewno niebanalny, choć potem w rozgrywce podchodzi się do tego trochę mechanicznie i nie ma już tak silnego klimatu, który by się czuło.
Po prostu są zadania do wykonania, zbiera się punkty zwycięstwa i tyle.
piątek, 22 września 2023
Prawy chłopak, czyli mam prawo się zmienić...
Na wiadra jadu i nienawiści jakie wylewają się przy okazji premiery Zielonej granicy trzeba jakiegoś lekarstwa. Dobrze mi zrobił kolejny odcinek Teda Lasso, to zawsze dość skutecznie poprawia humor i pokazuje, że dobro działa może i powoli, ale skutecznie.
I zastanawiałem się nad tym o czym napisać dziś notkę. Ostatnią z lektur przekładam na jutro, a dziś film. Trochę dziwny, niemniej ciekawy. O tym, że można się zmienić i to dość radykalnie, pewnie każdy z nas słyszał i choć to może czasem dziwić, może nie powinno. I nie powinno też jakoś bulwersować - że to człowiek słaby, że chwiejny itd. Ciekawsze jest zadanie sobie pytania o przyczyny i wysłuchanie jego historii. O ile oczywiście potrafi ją opowiedzieć.
Hanna Nobis albo miała niesamowite szczęście wybierając swojego bohatera, któremu postanowiła towarzyszyć, nie wiedząc jeszcze o tym, że za chwilkę może stać się jeszcze ciekawszy... albo jest w tym jednak trochę aktorstwa i pewnej manipulacji. O ile bowiem część zdjęć można potraktować jako archiwalia, to jednak w części zdecydowanie czuć już pewien pomysł reżyserki. Tak tworzy się "legendę". 5 lat? Gdzie te ich rozmowy, które podobno ich tak zbliżyły, bo niestety ich nie czuć... I może mam trochę trudność by przyjąć to wszystko za szczere, wyczuwam pewną sztuczność. Ale może to tylko moje odczucie?
czwartek, 21 września 2023
Apokavixa, czyli melanż postpandemiczny
Chyba nie przypominam sobie w naszej rodzimej kinematografii czegoś tak odjechanego, z szalonym, młodzieżowym luzem rodem z imprez tak często pojawiających się w filmach amerykańskich, z czarnym humorem i ciekawym klimatem nawiązującym do produkcji o zombie. Piguły, alkohol, próby podrywu, kompleksy i beztroska maturzystów, którzy wyrywają się na wolność po egzaminie być może nie wszystkim się spodobają, ale gdy już wejdzie się w tą konwencję, pozostanie jedynie zabawa. Pandemia dała taki wycisk młodym ludziom, że pragną odreagować, ale wciąż są całkiem porządne dzieciaki, które po prostu urwały się by trochę się pobawić. Skoro ktoś z ich grona ma możliwości o jakich mogą tylko pomarzyć, czyli cały pałacyk nad morzem i kasy jak lodu, to jak tu nie skorzystać.
Docierają, choć z przygodami, nie wiedząc jeszcze, że już nad nimi zbierają się czarne chmury i to w dodatku ich źródłem są te samie pieniądze, dzięki którym mogą się bawić. Reżyserowi Xaweremu Żuławskiemu udało się bowiem wpleść tu nawet wątek ekologiczny, tak ważny dla pokolenia dzisiejszych 20 latków. Oto zakłady ojca ich kolegi wlewają do Bałtyku odpady, które mogą być bardzo groźne dla człowieka. Z pozoru to po prostu większe skupiska sinic, ale...
środa, 20 września 2023
Kozioł ofiarny - Daphne du Maurier, czyli wejść w czyjeś życie
Ależ się cieszę, że wydawnictwo Albatros zdecydowało się wznowić w pięknych wydaniach powieści Daphne du Maurier, bo mimo upływu lat te powieści wciąż potrafią zachwycać.
Tak pisałem o Moja kuzynka Rachela i już wtedy postanowiłem sobie zbyt długo nie odkładać lektury kolejnej książki tej autorki. Postanowienie nadal jest aktualne :)
Co tak urzeka? Może elegancja, spokojny rytm tych książek, dbałość o detale, o rozbudowanie wątków psychologicznych. Niby to trochę trąci myszką, ale w tym właśnie jest urok, bo nie ma tego co często drażni, że na siłę pisząc o przeszłości, jednocześnie wrzuca się tam dylematy współczesnego czytelnika. U Daphne du Maurier zanurzamy się w wydarzenia z XIX czy pierwszej połowy XX wieku, prawie zapominając o tym co nas otacza. Ona pisze tak, że człowiek naprawdę się angażuje emocjonalnie, mimo że na pierwszy rzut oka nie ma tu wielkiego napięcia. Jest, ale gdzieś wyczuwalne podskórnie, a nawet gdy wydarzy się coś dramatycznego, to nie robi się tego dla efektu, tylko raczej pokazując potem konsekwencje...
I to właśnie jest ciekawe.
Ale przejdźmy do Kozła ofiarnego.
wtorek, 19 września 2023
On Pain - Llloyd Cole, czyli a może coś z innej szufladki?
Snuje mi się ta muza od rana i nie mogę się od niej uwolnić. Jak dawni punkowcy potrafią zaskakiwać? Kiedyś u nas Adamski z Siekiery pokazał że nie ma co szufladkować muzyków, a i tu może okazać się to niezłą niespodzianką.
Lloyd Cole poszukuje sposobu wyrażania siebie i swojej wrażliwości, a w tej chwili najbliżej u chyba do elektroniki. I to o tyle ciekawe, że bardzo spokojnej, pełnej spokoju, melancholii i zadumy. Mocniej jest może ciut w tekstach, ale muzycznie stwierdzam, że to album idealny na jesień zaczynającą się za oknem.
niedziela, 17 września 2023
Warszawianka, czyli kiedy ty dorośniesz
Pora na Warszawiankę, czyli serial którym SkyShowtime trochę namieszało - niewiele produkcji miało tak intensywną reklamę na różnych kanałach. I powiem tak: o ile pomysł wyjściowy może i był interesujący a Szyc gra jak z nut, muza jest świetna i klimat naprawdę fajny, to niestety scenariuszowo już po dwóch odcinkach wszystko się wie i robi się przewidywalnie. Bohater niczym duży Piotruś Pan po przeszczepie libido Hanka Moody'ego z Californication (inni znowu widzą w nim Bukowskiego albo Tyrmanda) snuje się po mieście, pije, ćpa i niszczy większość sensownych relacji swoją nieodpowiedzialnością. Wydaje mu się, że na piękne oczy i na sławę znanego pisarza (który napisał jedną książkę, tyle że kultową - co z tego, że twórcy serialu cały czas twierdzą że anonimowo), będzie mógł żyć tak jak mu wygodnie. Czyli w mieszkaniu wuja, żyjąc za to co pożyczy lub wyprosi... O nie nie, nie jest żulem, abnegatem, to raczej typ starego hipstera, który swoim luzem podobno na wszystkich robi wrażenie.
Czuły (czyli Franciszek Czułkowski) ma bogatego ojca, który ma już go dość i uważa że do niczego się nie nadaje, matkę która porzuciła ich dawno temu (Krystyna Janda jak zwykle w punkt), byłą żonę która już jest z innym facetem oraz wychowuję córkę, którą Czuły uwielbia zaskakiwać i rozpieszczać. Co tam odpowiedzialność - z nim nie ma nudy, jest szaleństwo, szczere rozmowy, żarty i rozrywki o jakich jej rówieśnicy raczej nie myślą. Mamy więc ojcostwo, wzorce męskości, niedojrzałość emocjonalną, jakieś traumy z przeszłości, które mają wszystko wyjaśniać i generalnie olewanie różnych norm społecznych i wyobrażeń o tym co należy gdy się ma ukończone 40 lat.
Katedra - Ben Hopkins, czyli ze spraw pewnych to jedynie pieniądze i śmierć
Budowana przez kilka dekad katedra jest tu pewnego rodzaju symbolem - biskup Hagenburgu chce by była potężna i piękna, ale jego wizja wymaga kwot jakich diecezja nie ma. Będą zmieniać się więc jego następcy, zmieniać się budowniczowie, a sama budowa będzie trwała, wciąż wymagając kolejnych zbiórek.
sobota, 16 września 2023
Szepty moich lęków - Mariusz Kanios, czyli mówisz że się zmieniłeś i coś zrozumiałeś?
Dzień na kryminały? No to lecimy z kolejnym. Tym razem dla mnie nowy autor, czyli Mariusz Kanios, ale ponieważ biblioteka w Piastowie organizuje z nim spotkanie, uznałem że to dobra okazja by coś przeczytać. I w efekcie stwierdzam, że choć szału nie ma, tragedii też nie. Trochę dla mnie dziwne, gdy klimat buduje się wokół jednej sprawy, a potem nagle schodzi ona jakby na drugi plan, bo bardziej istotny staje się inny wątek. No i jest parę rzeczy ewidentnie naciąganych, co może psuć trochę zabawę. Na szczęście jednak nie jest tak cały czas, a parę pomysłów z tej książki może budzić ciekawość.
Kłopot tylko ze streszczeniem fabuły tak by zbyt wiele nie zdradzić :) Mamy morderstwo dokonane na małżeństwie, którego świadkami były dzieci. Już to samo w sobie mogłoby by sugerować traumę, która będzie jakoś powracać, co sugeruje tytuł i okładka. Tyle, że więcej tu jest tego typu doświadczeń - przemoc fizyczna, psychiczna, zamykanie się w sobie, by jako poradzić sobie z cierpieniem, ale też próby samobójcze czy znowu akty zemsty na swoim kacie. To wszystko gdzieś mocno naznacza bohaterów tej książki, sprawia że nawet jeżeli funkcjonują oni z pozoru normalnie, to gdzieś wewnątrz nich wciąż tkwi ból, lęk, które potrafią paraliżować.
Limbo, czyli lepiej do tego nie wracać?
Australijski kryminał w stylu kino noir? Nawet jeżeli nie jesteście wytrawnymi kinomaniakami, może dacie się namówić na seans? Choćby dla samych widoków, a te uwierzcie mi, potrafią tu oczarować. Skały na pustkowiu, w których od lat drąży się tunele, buduje całe kompleksy mieszkalne czy sakralne, tworzą niesamowity klimat. Cała historia, opowiedziana w czarno-białej stylistyce pasuje do tego idealnie.
No i sama historia - niejasna, to szukanie śladów po omacku, po latach. I nawet gdy już masz jakieś podejrzenia, musisz jeszcze przekonać przełożonych, że to wszystko ma sens po dwudziestu latach.
czwartek, 14 września 2023
To wiem na pewno, czyli rodzina jakich wiele
Robert: Australijczyk napisał tekst uniwersalny i ani przez chwilę nie czuje się tego, że to nie jest sztuka o nas. O nas, bo w końcu każdy przeżywa podobne sytuacje albo jako rodzic, gdy dzieci dorastają albo jako dziecko, gdy próbuje się usamodzielnić. Oczekiwania, konflikty, problemy, radości i smutki - samo życie po prostu. Proste? Bynajmniej. Emocjonalne? Jak cholera.
MaGa: Dwójka rodziców w wieku emerytalnym (choć matka dalej pracująca w zawodzie), trójka dzieci już na swoim i jedna latorośl dopiero rozwijająca skrzydła do lotu, ale jeszcze „przy rodzicach”. Matka jest z tych co w mig dostrzega zagrożenie, zmiany nastroju, niedomówienia u swoich dzieci i natychmiast chce problemy rozwiązywać, znać prawdę. Zorganizowana, z poczuciem humoru. Natomiast ojciec…
Robert: On natomiast niby wspierający, cierpliwy, ale ma też swoje zasady, których przestrzegania wymaga. Łatwo go urazić, ale i on potrafi nieść rozejm w sytuacjach konfliktu. Choćby nie wiem jak udawali, że tak samo kochają całą czwórkę, czujemy że mają swoich ulubieńców, że w dziwny sposób się uzupełniają, gdy jedno jest bardziej surowe, drugie biegnie z herbatą i spokojnym słowem.
środa, 13 września 2023
Ukryta sieć, czyli uważaj jaki temat ruszasz
wtorek, 12 września 2023
Music Inspirde by Slavs, czyli niby słowiańszczyzny jedynei szczypta, ale i tak ciekawie
Jakiś czas temu zachwycałem się płytą Mariusza Dudy pod szyldem Lunatic Soul i oto pojawia się projekt, w którym będziemy mogli znowu usłyszeń jego głos i trochę podobnych klimatów. Ale też trochę więcej. Tym razem bowiem ten multiinstrumentalista jest jedynie jednym z kilku gości, którzy się tu pojawiają - wśród innych są m.in. Inga Habiba (Lorien i One Million Bulgarians)czy Krzysztof Drabikowski (z Batushki). I choć być może to właśnie kawałek Swaróg z udziałem Dudy będzie przez wielu uważany za najbardziej reprezentacyjny, czy przebojowy, warto jednak wsłuchać się w całość.
Pierwsze skojarzenie - ale może to ze względu na to jak bardzo ich lubię - Dead Can Dance. Podobny mroczny klimat, inspiracja folkiem, jednocześnie jakiś mistycyzm, trochę transowy, powtarzalny rytm.
A że lubię takie rzeczy, polecam Wam gorącą ten projekt. Jak spojrzycie na tytuły utworów, od razu rozpoznanie inspirację mitologią dawnych Słowian. W muzyce czasem też uda się to wychwycić, ale to nie jest płyta czysto folkowa.
niedziela, 10 września 2023
Romeo i Julia czyli romans wszechczasów
Niebawem w sieci Multikina rozpoczną się transmisje i retransmisje znanych i wybitnych wydarzeń ze scen operowych i teatralnych sezonu 2023/2024, a ja dalej jestem pod wrażeniem spektaklu „Romeo i Julia” z Opery Paryskiej, który zakończył sezon 2022/2023. Dla mnie to wystawienie było perfekcyjne pod każdym względem. Opera to spektakl oparty na muzyce i głosach (solistów i chórów), niekiedy z elementami baletu. Reszta bywa umowna (scenografia, kostiumy, przedstawienie postaci). Niekiedy jednak trzeba mocno wyostrzyć wyobraźnię… natomiast to wystawienie to uczta i dla ucha i dla oka.
Twórca tej opery, Charles Gounod, znany jest raczej ze swojej operowej adaptacji „Fausta” Goethego, ja jednak uważam, że „Romeo i Julia” jest równie piękna. Nie ma w niej wprawdzie tak chwytliwych arii jak u innych twórców operowych, jednak jego kompozycja od pierwszego do ostatnie akordu prowadzi nas taką muzyką, która daje spokój i ukojenie.
Zieja, czyli nie zabijaj nigdy i nikogo
Na półce gdzieś biografia tego kapłana, legendy opozycji antykomunistycznej i wciąż obiecuję sobie po nią sięgnąć. Jego bezkompromisowość, a jednocześnie sprzeciw wobec jakiejkolwiek formie przemocy, służenie wszystkim odrzuconym, może naprawdę fascynować i zaskakiwać, bo ks. Zieja często szedł pod prąd nawet nauczaniu swoich przełożonych. Szukał prawdy, szukał swojego miejsca, gdzie mógłby być potrzebny. Niezależnie kto to był - Rusini na ścianie wschodniej, Niemcy na ziemiach odzyskanych, ci których Kościół odrzucał, czy ignorowany głos robotników w latach 70 i później, zawsze był gotowy do pomagania i niesienia duchowego wsparcia. Paradoksalnie, a może właśnie to go ukształtowało, niejednokrotnie ocierał się o przemoc w różnych jej formach - był kapelanem wojskowym, potem towarzyszył jednemu z oddziałów w Powstaniu Warszawskim, był jednym z pierwszych, których władza wzięła na celownik jako twórców KOR-u. I wszędzie tam, głośno mówił o swoim zdaniu, że zabijanie jest sprzeczne z Ewangelią, jednocześnie pomagając rannym, czy niosąc pociechę wszystkich tak z jednej jak i drugiej strony konfliktów. Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że to laurka pełna uproszczeń i przekłamań, ale naprawdę w jego życiorysie można znaleźć sporo takich ciekawostek.
sobota, 9 września 2023
Joe Abercrombie - Pół króla, czyli by zdobyć szacunek nie trzeba być mocarzem
Pół króla ma w sobie przygodę, może mniejszy rozmach jeżeli chodzi o nakreślenie uniwersum, ale za to wciągającą historię. No i to dopiero pierwszy tom. Niewielka ilość magii, raczej umiejętne wykorzystanie legend i wierzeń, stawia ją bliżej powieści historycznych, no ale wiadomo - skoro realia wymyślone, to nie można udawać, że to nie jest fantasy.
Pierwszy tom cyklu Morze drzazg to opowieść o Yarvim, synu królewskim, który jednak nigdy nie był brany poważnie jako kandydat do tronu. Z niepełnosprawną ręką nigdy nie zdobyłby szacunku rycerzy, poddanych, nie wsławiłby się walką, chłopak więc wychował się w cieniu starszego brata, w atmosferze docinków. Miał jednak swoje sekrety i marzenia - jak nikt poznał podziemia zamku, gdzie często się chował, a ucząc się na Ministra u doradczyni swojego ojca, poczynił duże postępy. Ta funkcja przez niektórych postrzegana jest jako na poły magiczna, ale jest oparta przede wszystkim na wiedzy o naturze, historii, zielarstwie, zbieraniu różnych wieści. Minister ma wiedzieć wszystko i pomagać w podejmowaniu decyzji. I pewnie chłopak byłby dobrym Ministrem, gdyby nie los. Po śmierci ojca i brata, to on musi objąć tron, choć wszyscy wiedzą, że i tak będzie narzędziem w rękach swojej matki, silnej kobiety, która od lat dba o rozwój ich krainy.
piątek, 8 września 2023
Odmęty śmierci - Wojciech Wójcik, czyli szanowany człowiek, czy wielki grzesznik
Tym razem akcja dzieje się w okolicach, które dość dobrze znam, bo przecież na Ochocie pracują od kilkunastu lat, codziennie łażę tamtymi uliczkami, często mijam kościół św. Jakuba. No i Filtry warszawskie, do których kiedyś miałem okazję zajrzeć, może nie tak głęboko jak bohaterowie tej powieści, ale ciut liznąłem tej atmosfery. To właśnie w tych zakładach pracował nestor rodu Kalinowskich, który zmarł przed laty. Jego skomplikowane relacje z żoną nie były tajemnicą dla rodziny, która teraz, po kilku dekadach jest zmuszona zająć się również jej pogrzebem. I tu napotyka na kilka zagadek, które postanawia rozwiązać najmłodsze pokolenie.
czwartek, 7 września 2023
Epoka kamienia, czyli idźcie i czyńcie sobie ziemię poddaną
Najpierw dwa nowe wpisy, które jednak upycham na miejsce notek dawnych - po co pisać dwa razy o tym samym spektaklu, więc recenzje swoje i M. połączyłem w jedną, a za to łapcie dwie nowsze i dziś jeszcze jedną starszą gierkę.
Tu o: Morderczych krewetkach, tu o Skull, a poniżej o Epoce kamienia. Każda gierka trochę inna, więc każdy znajdzie coś dla siebie - od blefu i przewidywania, przez mocną negatywną interakcję, aż po żmudne zbieranie zasobów. Jakoś mam słabość do gier ekonomicznych, począwszy od jednej z pierwszych w jakie grałem lata temu, czyli Osadników z Catanu. Cieszę się więc, że miałem okazję zagrać w to z ludźmi, którzy na spokojnie wytłumaczyli mi zasady (bo czego jak czego ale rozkminiania samemu nie lubię).
Jak widzicie tytuł i rysunek na okładce, wiecie już o co chodzi - macie swoją wioskę, ludzi o których będziecie musieli zadbać, a dzięki rozsądnej polityce zbierania zasobów i wymiany ich na karty postępu cywilizacji, możecie udowodnić swoją wyższość nad pozostałymi graczami. Nie ma elementów walki, jest spokojny rozwój, a jedyne nerwy wiążą się z tym, że ktoś przed Tobą stanął przy polu zboża, czy zajął kartę z udogodnieniami, którą miałeś na oku.
Skazana, czyli ze szczytu na samo dno
O ile bowiem historia (na faktach) miała w sobie jakiś potencjał dramatyczny, czy nawet thrillera - sędzia zostaje skazana za morderstwo i musi zmierzyć się z okrucieństwem tego co niesie ze sobą nasze więziennictwo - to twórcy scenariusza mocno pokombinowali, piętrowo fundując jakieś idiotyzmy, mające ich zdaniem podnieść temperaturę. Romans. Zdrada. Ciągłe obawy przed zamachami na życie. I narąbany wiecznie adwokat, który wchodzi na wizyty kiedy chce, a przed sądem broni nie on, tylko jego klient (to już drugi sezon). Ale są przecież i mocne strony, dla których serial wciąż ogląda się z odrobiną przyjemności.
środa, 6 września 2023
Jezus umarł w Polsce - Mikołaj Grynberg, czyli czy można być obojętnym
Bolesna lektura. I może warto o niej napisać właśnie teraz, gdy film Agnieszki Holland oklaskują widzowie w Cannes. Czy poruszy serca ludzi, czy zmieni sposób myślenia o tym co się dzieje na naszej wschodniej granicy?
Mikołaj Grynberg stworzył reportaż dość dziwny, bo trudno powiedzieć, by nakreślił szeroki obraz tego jak narastało napięcie na granicy z Białorusią, by oddał głos obu stronom konfliktu. Czy jednak rzeczywiście powinniśmy stawiać takie oczekiwanie przed każdą książką dotykającą jakichś ważnych kwestii społecznych, by pisarz/dziennikarz starał się równo wyważyć racje i argumenty, by pozostał bezstronny? Jeżeli coś go porusza, ma prawo o tym napisać, a do nas należy wysłuchanie go i refleksja nad tym co nam opowiada. Nie jest niczym polityk, mówiący: to jest prawda i inni kłamią. On wydaje się szczerze mówić: po tym co zobaczyłem i usłyszałem, moje serce mi mówi, że nie można znaleźć uzasadnienia takich metod postępowania z imigrantami, których Białoruś za wszelką cenę chcę przepchnąć na naszą stronę. Nie udaje że wie wszystko, że wszystko widział lub słyszał, ale szuka ludzi, którzy byli w samym centrum, może tuż przy samym murze, to przy ich domach pojawiali się niczym duchy, ci którym jakoś udało się przejść. To jest ich opowieść. Emocjonalna. Może i chwilami aż nazbyt, ale czy człowiekowi można odbierać prawo do emocji, gdy czymś jest głęboko poruszony?
wtorek, 5 września 2023
Czerwony lotos - Arkady Saulski, czyli zemsta ponad wszystko
Nie trzymam więc ręki na pulsie tak jak dawniej, z przyjemnością jednak czasem zerkam na nowości tego wydawnictwa. Kuszą, choć staram się powstrzymywać, bo poszedłbym z torbami. Mam też świadomość, że to rzeczy, które czyta się szybko, ale potem już człowiek spokojnie może puścić je dalej, bo na półce szkoda dla nich miejsca. Ale jak trafię na audiobook, to czemu nie spróbować? Zwłaszcza, że tak jak w tym przypadku, okładka mocno kusi klimatami japońskimi. I nie zawiodłem się!
poniedziałek, 4 września 2023
Matecznik, czyli nauczę cię życia
W swoim debiucie Mołda zamknął swoich bohaterów w czterech ścianach i choć tylko jedno z nich tak naprawdę jest "uwięzione", drugie zachowuje się tak, jakby również dobrowolnie miało ochotę się na to skazać.
Karol przebywa w mieszkaniu treningowym, dostał szanse za dobre sprawowanie i z opaską z dozoru elektronicznego na nodze, może przebywać na wolności. Jego wychowawczyni, która go odwiedza, stwierdziła że cały pobyt nie może wychodzić wcale, że ona wszystko będzie mu dostarczać i uczyć go wszystkiego co uważa za ważne.
niedziela, 3 września 2023
Francuska pomyłka, czyli amatorzy kontra cały świat
Czemu Francuska pomyłka nie bawi tak mocno jak pewnie oczekiwali twórcy? Ano sam nie wiem. Niby poważny ton w fabule, a podsuwane tu i ówdzie rozwiązania zupełnie absurdalne, niby jakiś humor jest, ale wcale nie ma go tyle ile można by się spodziewać po takim pomyśle. Dwóch nieudaczników wrzuconych w świat przestępców, tajnych agentów, służb, polityków i ludzi bardzo cynicznych, bezwzględnych, powinno tam zginąć marnie dość szybko, w końcu są kompletnymi amatorami, którzy nawet broni nie mieli w ręku. A jakoś wciąż wychodzą obronną ręką, a giną ci, którzy im brużdżą - motyw niby znajomy, zwykle jednak oznacza naprawdę realizm zarysowany grubą kreską i prostą zabawę. Tu jakby twórcy się zawahali czy próbować być wciąż serio, straszyć zagrożeniem dla bohaterów, czy przestać udawać i pójść na całość. Nie poszli. Może szkoda?
Nocny dyżur - Robin Cook, czyli od prosektorium, przez laboratorium, do śledztwa w terenie
Wrzesień zaczynam czytadełkiem, jeszcze można by rzec powakacyjnie. Niby coś tam już czytałem Cooka, ale wciąż nie bardzo potrafię rozgryźć fenomen popularności jego thrillerów medycznych. W końcu ile razy można pisać o zagrożeniu wirusami, powikłaniach pooperacyjnych, okropnej polityce zakładów ubezpieczeniowych i seryjnych mordercach działających pod przykrywką lekarskiego czy pielęgniarskiego kitla? Zwykle to książki dość przewidywalne i proste, a budowane napięcie jakoś nie niesie zbyt wielkich zaskoczeń.
W przypadku Nocnego dyżuru powiedziałbym nawet więcej: zdziwieni pewnie będziecie nielogicznymi zachowaniami czarnego charakteru, który niby dotąd był nieuchwytny i niewykrywalny, a zachowuje się tak jakby aż wołał: tu jestem!
To już chyba 13 tom cyklu o Jacku Stapletonie, doktorze, którego kariera potoczyła się od pracy z pacjentami, po stół sekcyjny. Nie tak dawno pisałem o reportażu opowiadającym jak budowano system medycyny sądowej w USA, to teraz możecie zobaczyć jak to wygląda współcześnie.
środa, 30 sierpnia 2023
Wieleżyński. Alchemik ze Lwowa, czyli bo dobry biznes jest wtedy gdy wszyscy są zadowoleni
TVP ma słabą renomę, ale oglądając film o Wieleżyńskim, przy różnych jego słabościach, myślę sobie że właśnie w ten sposób mogliby realizować swoją "misję" - zamiast wciąż o Wyszyńskim, Papieżu, żołnierzach wyklętych itp., opowiadać o wielkich rodakach, którzy dziś są już trochę zapomniani. Czyż pionier przemysłu gazowniczego nie jest wart opowieści filmowej? Przecież to nie tylko ciekawa postać - pasjonat, człowiek nauki, świetny przemysłowiec, ale i społecznik, którego rozwiązania dość skutecznie hamowały ciągoty komunistyczne wśród pracowników. Amerykanie pewnie o nim mogliby zrobić kapitalny thriller, wykorzystując różne anegdotki i zwroty akcji, które tu oglądamy. Polacy jeszcze tego nie potrafią, więc musimy się zadowolić tym co otrzymujemy, czyli fabularyzowanymi migawkami z jego życia i dość suchym omówieniem życiorysu. Wszystko mieści się w godzinnej produkcji, co jest i zaletą i wadą. Nudy nie ma, ale czy nie mogłoby być jeszcze lepiej?
wtorek, 29 sierpnia 2023
Opowieści z Wołynia - Witold Szabłowski, czyli ponownie dziękuję za tą książkę
Nigdy dotąd nie robiłem tego, by pisać o książkach ponownie, tym razem jednak robię wyjątek. Witold Szabłowski napisał kilka lat książkę ważną i mądrą, zbierając różne świadectwa o tych, którzy ratowali innym ludziom życie. O Wołyniu najczęściej mówiło się skupiając na okrucieństwach, na cierpieniu. On również o tym w "Sprawiedliwych zdrajcach" napisał, bo nie pomija nic z prawdy o tamtych wydarzeniach. Zbierając opowieści ocalałych pokazywał nam jednak zupełnie inny wymiar tego co tak często nazywane jest po prostu ludobójstwem, mordem dokonanym z premedytacją. Udowadniał, że to nie naród jest winien, a konkretni ludzie, uwiedzeni jakimiś hasłami, może chęcią odwetu na lata poniżania. W tym samem narodzie bowiem znaleźli się ludzie, którzy potrafili ostrzec, dać schronienie, nakarmić, po prostu uratować życie. Mimo, że taki czyn był traktowany przez ich rodaków jako zdrada i groziła im za to śmierć. Robili to, bo uważali że tak trzeba. Nie tylko ze względu na to, że tyle lat byli sąsiadami, że się znali, choć pewnie i to było niejednokrotnie powodem tego, że nie chcieli się przyłączyć do mordowania Polaków w imię oczyszczenia kraju i zapewnienia sobie niepodległości. Po prostu dlatego, że rozumieli, że zabijanie jest złe. Niezależnie na kogo podnosi się rękę. Tyle przecież doświadczyli zła z rąk komunistów a potem Niemców, tyle śmierci widzieli, dlaczego więc jeszcze dokładać cierpienia innym...
poniedziałek, 28 sierpnia 2023
Czas pokuty - Joanna Jax, czyli walczyć, czy jednak się poddać i po prostu wygodnie żyć
To ważne, bo te pierwsze lata po wojnie były pełne napięcia, jedni starali się układać swoje życie od nowa, może nawet zapisywali się do partii, żeby mieć większe szanse na dobrą pracę, a inni wciąż żyli jakimiś złudnymi nadziejami, że jednak sowieci zostaną przegonieni, że wróci Polska z realiami sprzed '39 roku. Na "ziemiach odzyskanych", gdzie praktycznie wszyscy prawie byli "napływowi", gdzie łatwo było się ukryć pod nową tożsamością, to napięcie było pewnie nawet silniejsze niż gdzie indziej. Bliskość granicy, wciąż jeszcze nie tak mocno strzeżonej, podsycane nastroje antyniemieckie, antyukraińskie, zaczynanie prawie wszystkiego od nowa, sprawiało, że było tu i łatwiej i trudniej zarazem.
niedziela, 27 sierpnia 2023
Bujda - Agnieszka Kubat, czyli co ty o mnie wiesz, że mnie oceniasz
Czytają coś z gatunku young adult (czasem się zdarza), niejednokrotnie ciskam się na to, że to takie schematyczne, że wzdychanie, że denerwują mnie wahanie emocjonalne bohaterów. I troszkę też to czułem przy lekturze Bujdy, a jednocześnie dostrzegam tam jednak coś więcej. Dwoje ludzi po prostu daje sobie wsparcie, bo oboje są w trudnej sytuacji, a że przy okazji jakoś zapałali również do siebie sympatią... Rodzące się uczucie jest tu wyraźne i stanowi jeden z ważniejszych wątków, jednak wciąż w głowie mamy też to co kotłuje się w ich głowach.
Kalina straciła nie tak dawno siostrę, która popełniła samobójstwo, wciąż jest w dołku, a w dodatku nigdy nie była duszą towarzystwa, zawsze była uważana za szarą myszkę.
A Dawid? On jest inny, bo niejedna dziewczyna się za nim ogląda, a mimo tego, że jest trochę mrukliwy, ma sporo znajomych.
sobota, 26 sierpnia 2023
Jerozolimska plaża - Iddo Gefen, czyli bilet wyjścia z rzeczywistości i inne ciekawe pomysły
Ciekawy, klimatyczny zbiór opowiadań pisarza, którego talent doceniany jest zarówno w Izraelu jak i USA. Bohaterowie Gefena są jakby trochę zawieszeni w pewnym momencie swojego życia - u niektórych jest to już kres życia, u innych jego pełnia - są w jakimś momencie, który niby jest zwykły, ale jednak w pewien sposób wyjątkowy. Muszą bowiem dokonać pewnych rewizji, zobaczyć coś w inny sposób, podjąć jakieś decyzje lub po prostu poddać się biegowi wydarzeń.
Niby nie dzieje się tu nic super dramatycznego, a mimo to z ciekawością wchodzimy w kolejne historie, doceniając wyobraźnię autora. Miesza on bowiem czasem to co realne, z wydarzeniami jakby z innej rzeczywistości, niewytłumaczalne.
Również bohaterowie nie zawsze zachowują się racjonalnie, intrygują i zaskakują. Po co udawać, że wyjechało się do Berlina i z pieczołowitością zapełniać swoje media społecznościowe zdjęciami stamtąd, skoro wciąż człowiek chowa się w niewielkim mieszkanku w Izraelu? Czemu ma służyć aplikacja do łapania albo nawet do zmieniania snów? Czego nauczyć się można na szkoleniach organizowanych przez firmę "Sens życia"? Czy powoływanie do służby wojskowej ludzi po 80 ma sens i czemu ci staruszkowie tak pragną wykazać swoją przydatność?
Sprawdźcie sami.
piątek, 25 sierpnia 2023
IO, czyli człowiek człowiekowi..., człowiek zwierzęciu...
Gunda mnie rozwaliła emocjonalnie, przy filmie Skolimowskiego może nie było to aż tak intensywne, ale doceniam ten obraz i biję mu brawo. Przede wszystkim za tą perspektywę - oglądamy świat i różne wydarzenia oczami osiołka, który dziwnym zrządzeniem losu zyskał wolność, choć bardzo iluzoryczną. Wciąż bowiem to ludzie chcą decydować o tym co będzie się dalej z nim działo. Co z tego, że "uwolniony" został z cyrku, skoro dalej musi ciągnąć wózki i realizować pomysły tych, których napotka na drodze. Dla jednych będzie przyjacielem do wygadania, a dla drugich niestety workiem treningowym.
Reżyser, któremu bliskie jest opowiadanie o sprawach uniwersalnych, o przemijaniu, zaskakuje nas jednak trochę opowieścią, jakiej pewnie spodziewać by się można raczej po młodych wojujących ekologach. Wbrew pozorom to nie jest jednak historia jedynie o zwierzętach, apel o prawo do szacunku dla nich. To również opowieść o nas - o tym jak ludzkość zapętliła się wokół przekonania o własnej wyższości nad wszelkim stworzeniem. Co z tym robimy i dokąd nas to doprowadzi?
Wiedźmy Kijowa. Miecz i krzyż - Łada Łuzina, trochę historii, magii ale szału nie ma
Co poszło nie tak? Przecież urban fantasy mimo tylu książek jakie ukazały się w ostatniej dekadzie wciąż wydaje się przestrzenią gdzie można realizować fajne pomysły. I początkowo wydaje się, że Łada Łuzina nieźle sobie to wykombinowała - trzy kobiety, które przypadkowo wplątane są w zupełnie nieziemską aferę. Każda ma trochę inną osobowość, ale i doświadczenie - szara myszka interesująca się historią, przebojowa bizneswoman, czy artystyczna i kolorowa dusza, mają zupełnie inne podejście do życia. Jak ich racjonalizm wypadnie w zderzeniu z mocami, które pojawiają się w ich życiu? Masza, Katia i Dasza będą przez chwilę działać razem, ale potem ich drogi się rozejdą, bo każda będzie chciała przy okazji załatwić coś dla siebie.
czwartek, 24 sierpnia 2023
Kłamca 2. Bóg marnotrawny - Jakub Ćwiek, czyli cynik na etacie u Archaniołów
Kłamca 2 trzyma poziom części pierwszej, balansując na granicy jakiegoś mrocznego thrillera oraz czarnej komedii. O ile tam marudziłem na przydługi i mętny w mojej ocenie wstęp, to tu wrzuceni jesteśmy od razu w kolejne sprawy, którymi musi się zająć bohater. Działa już nie sam - rozbudował sobie zespół zmuszając do współpracy kilku bogów greckich, którzy mając dość specyficzne talenty. No i prywatnie już nie jest sam, czym bardzo wkurza swojego szefa, archanioła Michała, bo pokochała Lokiego jego ziemska wychowanka. No sielanka... Ale przecież po pierwsze wiemy, że oszustwo i skrywanie swoich prawdziwych zamiarów leży w naturze naszego bohatera. No i jego praca nie zawsze jest łatwa i przyjemna.
wtorek, 22 sierpnia 2023
Nowe życie - Dionisios Sturis, czyli jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji
Ważny jest też kontekst. Gdy pojawiało się pierwsze pytanie Sturis pytał: czemu władze wtedy potrafiły wykonać taki gest, choć w kraju panowała bieda, a teraz straszą imigrantami, wrzucając wszystkich do jednego worka z napisem "zagrożenie" dla naszego dobrobytu. Gdy pojawia się drugie wydanie, mamy znowu spontaniczną falę pomocy udzielonej ofiarom wojny w Ukrainie, ale również budowę muru na granicy z Białorusią i niezrozumiałe działania, które z humanitaryzmem nie mają nic wspólnego.
poniedziałek, 21 sierpnia 2023
The Bear, czyli co muszę, co mogę, co powinienem
Namówiony przez znajomych sięgam po The Bear (na razie pierwszy sezon i pierwszy odcinek drugiego). I choć to nie jest rzecz na mój obecny stan psychiczny - zbyt to agresywne, zbyt głośne, to ma też masę zalet i nie kończą się one na ścieżce dźwiękowej :)
Niby nie ma tu nic o polityce, nikt z bohaterów nie szarpie się ze służbami, urzędnikami, czy prawem, to niewiele ostatnio było tak ciekawych i aktualnych opowieści o mieście. Jak ono się zmienia, jak upadają kolejne rodzinne biznesy, jak wszystko podporządkowywane jest dużym pieniądzom, bankom, franczyzom. A przecież całe dzielnice dużych miast wciąż czekają na to, by ktoś wkroczył tam z programami inwestycyjnymi, ale nie na zasadzie czyszczenia kamienic, wyburzania, stawiania wszystkiego od nowa. Potrzebne jest porozumienie z tymi, którzy mieszkają tam od lat, sprawdzenie ich potrzeb, oczekiwać i odpowiednia weryfikacja planów... Nie zawsze przecież to co od frontu błyszczy oznacza rozwiązanie problemów, bo gdy zajrzysz w bramy i kolejne podwórka...
A tak mnie naszły refleksje, bo obrazki z Chicago w The Bear wcale nie są jakoś bardzo optymistyczne. I choć przecież bohaterowie serialu nie są jakoś pod ścianą, widać też, że wcale nie żyją jak krezusi - to szczęściarze, którzy jakoś się wyrwali, nauczyli czegoś, mają pracę i tego się trzymają. Może trochę też dlatego, że mimo wszystkich trudności jakie przeżywa knajpa, czują że stanowią jej fundament, są niczym rodzina, czy wspólnota, którą los zebrał w tym jednym miejscu.
niedziela, 20 sierpnia 2023
Rodzina Poszepszyńskich oraz Kocham Pana Panie Sułku, czyli uzupełnienie do biografii Jacka Janczarskiego
Do niedawno czytanej biografii Jacka Janczarskiego małe post scriptum. Nie ukrywam, że od razu po jej ukończeniu udałem się na Allegro by polować na te pozycje, zapominając trochę o tym, że cały ich urok tkwił nie tylko w samym tekście, ale i w wykonaniu.
Zdobyłem więc za grosze egzemplarze Rodziny Poszepszyńskich i Kocham Pana Panie Sułku, w trakcie lektury uruchomiło się masę wspomnień, trochę uśmiechnąłem się przy niektórych fragmentach... Ale to nie to samo, wiecie?
Chyba więc pozostanie mi poszukanie w sieci fragmentów audycji, bo tam ten absurdalny humor wybrzmiewał jeszcze pełniej, no i nie ma co ukrywać - obsada robiła swoje. Jakoś nawet pewnego rodzaju napięcie i oczekiwanie na finał, odczuwało się trochę inaczej. Tu krótki tekst, zanim się nacieszysz jakąś historią, już się ona kończy. Są fragmenty świetne, tym bardziej jednak: bawić w wersji słuchowiska będą jeszcze bardziej.
Zacznijmy choćby od Pana Sułka i jego ukochanej.
Przygody Baltazara Gąbki - Stanisław Pagaczewski, czyli powrót do dzieciństwa
Czy trąci myszką? No może troszeczkę. Ale i wciąż bawi.
Czy widać niekonsekwencje? Ano widać - skoro wszystko dzieje się w roku 770 ale jest już i aparat i samochód, za to innych udogodnień cywilizacyjnych brak - czuje się to szczególnie w trzeciej części cyklu gdy bohaterowie przenoszą się o 1200 lat i narzekają na zanieczyszczenia powietrza i wody w Krakowie. Czy to jednak przeszkadza w tym, by cieszyć się z głosów, najczęściej tak dobrze dobranych? Nie!
sobota, 19 sierpnia 2023
Cztery pory magii, czyli Jadowska, Kubasiewicz, Kisiel, Wójtowicz w jednym tomie
Magia, szczególnie ta praktykowana przez kobiety, różne odwołania do wierzeń i mitologii dawnych Słowian, królują na półkach księgarskich, nic więc dziwnego że wydawcy prześcigają się w tym, by zaproponować swoim czytelnikom wciąż nowe tytuły. A jeżeli na powieść długo się czeka, to może opowiadania? Takich zbiorów też już przynajmniej kilka. I oto SQN na targach majowych wyskoczył z kolejną propozycją, tym razem zapraszając do współpracy cztery uznane pisarki z nurtu fantasy lub urban fantasy. Każda z nich pisze w swoim stylu, więc fani pewnie będą skakać z radości, że oto mają jakiś dodatek do książkowych cykli, a że wydane to jest bardzo staranni, nie dziwcie się, że i ja się skusiłem. Co prawda zbierając autografy od Anety Jadowskiej, Marty Kisiel, Magdalena Kubasiewicz i Mileny Wójtowicz, z góry wiedziałem że książka trafi na licytację na WOŚP za pół roku, ale przeczytać w rękawiczkach mi przecież wolno prawda?
Cztery panie i cztery pory roku, choć nie jest to czasem tu aż tak bardzo istotne. Wszystkie cztery znałem już z wcześniejszych tekstów, więc wielkich zaskoczeń nie było. Ale przyjemność i owszem.
piątek, 18 sierpnia 2023
18 zbrodni w miniaturze - Bruce Goldfarb, czyli nieznana historia o początkach współczesnej kryminalistyki
Zachwycony byłem poprzednią pozycją biograficzną z serii BoWiem od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, czyli książce dotyczącej transplantologii, a tu kolejna, podobna nawet w pomyśle na okładkę pozycja. Tym razem jednak dotykamy kryminalistyki, choć od dość zaskakującej strony.
Bohaterką nie jest bowiem ktoś ściśle zaangażowany w prace instytucji zajmującej się prowadzeniem badań nad przestępstwami. Starsza Pani, pochodząca z bardzo bogatej rodziny, wpłynęła jednak jak mało kto na rozwój medycyny sądowej w USA. Jak to możliwe? Ano pamiętajcie że to Ameryka, a tam hojność potrafi być doceniana na przeróżny sposób (i tak uhonorowano ją np. stopniem oficerskim policji), a jednocześnie pieniądze otwierają wiele drzwi i możliwości. Milionerka o bardzo wyrafinowanych gustach (muzyka, sztuka, najwyższej jakości posiłki), w pewnym momencie usłyszała od znajomego wciągającą opowieść i uczyniła z tego tematu swoją misję życiową. Trochę to dziwne, że zabójstwami i makabrycznymi wypadkami zainteresowała się dama z wyższych sfer, uwierzcie jednak że nie było w tym żadnej pogoni za sensacją, czy ekscytacją makabrą. Słysząc jak wyglądają trudności w prowadzonych postępowaniach, postanowiła poświęcić się z całą energią temu, by zmienić sytuację w kraju - by ciałami w przypadkach tajemniczych zgonów zajmowali się przeszkoleni odpowiednio lekarze, a nie jak dotąd przypadkowe osoby pełniące funkcję koronera.
czwartek, 17 sierpnia 2023
Asteroid City, czyli i po co nam to wszystko?
Kolejna moja zaległość. Do kina jakoś nie ma czasu chodzić, ale jeszcze przed wakacjami udało się wpaść na chwile do Kinoteki na najnowsze dzieło Wesa Andersona. O ile przy Burtonie kręciłem nosem, że marnuje potencjał i jakoś nie czuć jego ręki, to Anderson stworzył coś tak autorskiego jak się tylko da. Wizualnie bajka, scenariuszowo pokręcone na maksa, ale za to obsada (m.in. Hanks, Johansson, Norton, Brody) jak zwykle palce lizać. Tak to już bywa, że niektórzy reżyserzy chyba nawet specjalnie nie muszą długo prosić, a znajomi aktorzy biegną do nich choćby po najmniejszą rólkę. I bawią się tym, tak jak tu, gdzie część scen to tak naprawdę jedno wielkie spotkanie towarzyskie :)
U Andersona bywało już dziwnie, na poły baśniowo, tym razem jednak idzie krok dalej, bo nie tylko opowiada jakąś historię, ale jeszcze wrzuca ją w ramy sztuki teatralnej, której przygotowania też mamy okazję podglądać. I już nie wiesz widzu, czy ważniejsze są dylematy tych postaci realnych, które coś wystawiają, czy też tych, które są jedynie rolami w sztuce. Więcej dzieje się w tej na poły baśniowo-fantastycznej rzeczywistości, wciąż jednak powraca pytanie: po co w takim razie ten teatr? Czy ma podkreślić umowność tego co oglądamy? Jaki jest tego cel?
Kiedy byliśmy sierotami - Kazuo Ishiguro, czyli całe życie w pogoni za cieniami
Książka o przedziwnej atmosferze, jakby nie do końca zależało autorowi na opowiadaniu jakiejś spójnej fabuły, mającej jakąś ciągłość. Tu ważna jest przeszłość, do której bohater wciąż powraca i istotny jest finał, który tak naprawdę wszystko wywraca do góry nogami. A środek? Całe dorosłe życie głównego bohatera? Ano ono jest właśnie nijakie, jakby zawieszone w dziwnej pustce, której ten nie potrafi wypełnić. Dokonuje na tyle głośnych czynów jak detektyw, że staje się bardzo popularny w Anglii, ale choć trochę mu to sprawia przyjemności, raczej stroni od sławy, życia towarzyskiego. Angażuje się w sprawy, które jakoś go pociągają, nie one stanowią jego sens życia. Nawet to, że został detektywem raczej było jedynie środkiem do celu, jakim miało być wyjaśnienie sprawy zniknięcia jego rodziców. To jest najważniejsze, mimo że upłynęło tyle lat.
środa, 16 sierpnia 2023
Ptak Dodo - Michał Rusinek, czyli co mówią do nas politycy
Michał Rusinek po książkach dla dzieci, tym razem zdecydował się zebrać różne swoje ostatnie felietony i stworzyć z nich pewną tematyczną całość. Efekt - rewelacyjny! Choć nie przepadam za książkami z felietonami, bo one mam wrażenie szybko tracą swoją świeżość, aktualność, to tu raczej nie ma o to obaw. Po pierwsze dlatego, że autora wcale nie interesują tak naprawdę reakcje polityków na różne sytuacje - on je analizuje pod względem języka, próbuje dojść do tego jakie jest ich ukryte znaczenie, ale znowu nie tyle polityczne, co emocjonalne. Kompleksy, lęki, tworzenie wielkich wizji o samym sobie, wychodzą na światło dzienne, a przy okazji udaje się obnażyć ich brak wiedzy, kompletną degrengoladę językową, demagogię i odwracanie kota ogonem (a raczej uwagi od tego o co się ich oskarża). I to jest zarówno zabawne, jak i trochę oczyszczające, bo spuszcza powietrze z tego nadętego w sobie i nie znoszącego krytyki towarzystwa. Czy jest to również straszne? No może troszeczkę, ale co poradzić - chyba po prostu mieć nadzieję, że kolejne wybory przyniosą trochę inne "elity".
Schronisko, które przestało istnieć - Sławek Gortych, czyli Duch Gór i przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć
Druga rzecz o której chciałem jak najszybciej po powrocie z gór napisać to powieść Sławka Gortycha "Schronisko, które przestało istnieć". Pierwszy raz zareklamowano mi je zimą w trakcie wyprawy bo Beskidzie Śląskim (dzięki Mario), potem długo czekałem na jakąś okazję, wreszcie gdy zdobyłem to nawet z autografami (bo jeszcze mam i drugi tom) i będzie na licytację na WOŚP.
I kończyłem lekturę w Bieszczadach. No jak góry, to góry.
A jak wrażenia z lektury? Niby to nie jest pierwszy kryminał polski z akcją dziejącą się w górach, a nawet konkretnie w Karkonoszach (choćby Wolwowicz), trzeba przyznać jednak, że czuje się to, że dla Gortycha te okolice nie są tylko tłem, że góry są jego pasją, a historia tych terenów staje się ważnym punktem w fabule. I to mi się bardzo podoba. Nie chodzi więc tylko o opisy tego gdzie autor przebywa, ale również o odtworzenie atmosfery tych miejsc z przeszłości. Jak wyglądały wtedy schroniska, jak wyglądała turystyka, jak to się zmienia... To ważne, bo szacunek dla śladów historii, dawnych mieszkańców tych ziem, sprawia że inaczej też podchodzimy do tego co nam zostawili, do piękna które chcieli stworzyć, udostępnić, pokazać. Pierwsze szlaki, miejsca gdzie można było się zatrzymać, zachwycić widokami, polecanie tego kolejnym osobom. Dziś to wydaje się takie proste...