sobota, 16 listopada 2024

Jeleni sztylet - Marta Mrozińska, czyli pod maską wojowniczki, jest trochę wrażliwości

Słowiańska mitologia zmieszana z klimatami rodem ze Szklanego Tronu, czy może z Achai. I to w dodatku debiut. Ależ to było fajne! I choć miałem wrzucić notkę po drugim tomie, który mam w trakcie czytania, ale ten cykl zasługuje na dwie odrębne notatki.

Czy jest w tym trochę świeżości? Ano właśnie jest. Bo dotąd wokół dawnych wierzeń fundowano nam głównie wiedźmy, kapłanki, a tu proszę - prosta dziewczyna, która od dziecka czuje, że jej drogą jest walka. Mając za ojca legendarnego najemnika, ale pijaka, który raczej nie troszczy się o dzieci, człowieka który zamordował ich matkę, ma się już od małego pod górkę. Wszebora wychowywana przez ciotkę, nauczyła się więc że może polegać głównie na sobie, że musi mieć twardą skórę, bo nikt nie będzie jej rozpieszczał. Żeby jej brat mógł się edukować, wymyśliła sobie, że sama też zostanie najemniczką.

Szkoła, która wygląda jak obóz marines to jednak nie wszystko co opisuje nam Marta Mrozińska. Czeka nas prawdziwa wojna, flaki, krew... Skończy się trening, zacznie się rzeź, której wielu nie przeżyje. Te wszystkie więzi, przyjaźnie, które wydawały się wypełniać życie Bory, potem będą dla niej kolejnymi powodami do cierpienia. Ale nie mam zamiaru zdradzać zbyt wiele.

Wspomniałem jednak o mitologii słowiańskiej i to jest ciekawy wątek. Choć w krainie gdzie żyje dziewczyna od lat stara się wyplenić wiarę ojców, ona dzięki ciotce wciąż czuje więź z naturą i dawnymi bogami, którzy choć osłabli, wcale nie zniknęli. Będą rusałki, strzygi, wąpierze, Leszy, czy Weles. I trzeba przyznać, że to jest zgrabnie prowadzony wątek - to otoczenie czuje, że Bora ma jakieś wyjątkowe zdolności np. do obłaskawiania zwierząt, podejrzewają ją o czary, ale dla niej to wszystko stanowi jakąś naturalną cząstkę otoczenia. Po prostu dostrzega więcej. I czasem ma możliwość porozmawiania ze swoją Dolą albo z jakimś duchem, czy bóstwem. Oczywiście wyczuwamy pewne sygnały, że jest ona kimś wyjątkowym, ale nawet ona sama nie rozumie takich sygnałów, odrzucając je jako bajki.

Jest nieokrzesana, chwilami w relacjach wręcz oschła, ale jej szczerość, temperament i życzliwość wobec tych którzy już zdobędą jej zaufanie, przyciągają do niej innych. Dziewczyna żyje w świecie dość brutalnym, w którym rządzą mężczyźni, ale ona stara się udowodnić, że powinno traktować się ją na równi. W końcu poświęciła swoją kobiecość, świadomie wybierając drogę do bycia wojownikiem.

Im dalej tym robi się mroczniej i trzeba przyznać, że autorka zostawia nas z niezłą zagwozdką na koniec. Może i nie czyta się jakoś błyskawicznie (przynajmniej w moim przypadku), ale frajda jest. I jak wspomniałem, szybko zabrałem się za tom drugi. O nim niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz