Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncert. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koncert. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Warszawskie Combo Taneczne - Pamiętam Twoje oczy, czyli o koncercie i płycie słów kilka

Tydzień temu o koncercie z Muzeum Powstania Warszawskiego, a dziś koncert z 1 sierpnia, ale mniej typowy. 

Warszawskie Combo Taneczne od początku istnienia gra w rocznicę powstania, tym razem jednak zaproponowało w trakcie koncertu w Łazienkach Królewskich trochę inny repertuar. 

Wciąż było sentymentalnie i nie brakowało wspomnień tych, którzy zginęli w Powstaniu albo w trakcie wojny, jednak piękne jest to, że pamięć o tym co tworzyli, czym żyli wciąż może trwać. 


I to jest pewnego rodzaju fenomen - odradzająca się moda na granie muzyki z międzywojnia, pięknych kompozycji, których wtedy słuchali nasi pradziadkowie, dziadkowie. Kapela założona m.in. przez Jana Emila Młynarskiego najpierw była nastawiona jedynie na granie koncertów, przypominanie tej muzyki, ale z czasem zachęcana przez ludzi zaczęła nagrywać płyty. I oto obok piosenek nawiązujących do Warszawy, do Powstania mieliśmy piękny secik z materiałem z nowego krążka. 

poniedziałek, 28 lipca 2025

Koncert Sierpniowe, czyli Julia Pietrucha i Miuosh w Muzeum Powstania Warszawskiego


I jeszcze jedna notka muzyczna i koncert, choć w tym przypadku na szczęście jest już też materiał studyjny, po który można sięgnąć. Chodzi o kolejny krążek wydany przy współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Co roku inni artyści zaproszeni są do nagrania specjalnego materiału związanego z rocznicą obchodów, co roku też koncert otwiera uroczystości. A my staramy się od wielu lat tam z Kasią być. 

Transmisja koncertu będzie jeszcze na pewno 1 sierpnia na TVN 24, ale można ją znaleźć również w sieci, więc na końcu daję linka do Youtuba. 

Karolina Cicha&Patrycja Betley, czyli rzeka, źródła, pamięć

Zupełnie nieplanowany koncert w moim miasteczku - niby wiedzieliśmy że cykl letnie granie to fajna sprawa, ale różne obowiązki raczej skłaniały nas z rezygnacji z tego konkretnego wieczoru. No i szczerze: jakoś fragmenty jakie widzieliśmy w sieci, nie porywały.

Powiedziałem sobie: wpadnę rowerem, najwyżej jak potwierdzi się to, że będzie mało ciekawie, to szybko wrócę. 

I zostałem do końca... 

To była magia!

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Je suis Renie, czyli do teraz nucimy

Poniedziałek i czas na muzykę.

Tym razem nie o płycie, bo na razie nie przesłuchałem jej w całości, a o koncercie, na który trochę przypadkowo z żoną się wybraliśmy. Skoro ktoś daje zaproszenia, jak nie skorzystać?

Choć oboje raczej bez jakiegoś wielkiego entuzjazmu, kojarząc Reni Jusis raczej ze sceną klubową, muzyką elektroniczną, więc może i do tańca fajnie (jeżeli ktoś lubi), no ale gdzie koncert na siedząco... A tymczasem...

czwartek, 26 grudnia 2024

Czasem więcej, czasem mniej, czyli podsumowania 2024 teatralne i muzyczne

Pod koniec każdego roku pisania Notatnika (a to już 13 lat) siadam by podsumować wszystkie wpisy i wskazać co było najciekawszego. Nie mam ambicji by upierać się, że wybrałem najlepsze premiery, bo na pewno nie czytam, oglądam wszystkiego co się ukazuje. Sięgam za to po rzeczy starsze, więc to jedynie podsumowanie tego o czym pisałem - znajdziecie tu tytuły nowe i sprzed lat, a wszystkie traktuję tak samo. 

Kto jest ciekawy tego jak wyglądały podsumowania poprzednich lat - klikajcie na grudniowe notki w kolejnych latach. Może znajdziecie coś inspirującego dla siebie?
 
Zaczynam od podsumowania teatralnego - 46 spektakli w tym roku, a potem podsumowanie muzyczne. Oba pokazują przesuwające się zainteresowania, a może po prostu czasowe możliwości - teatru od od kilku lat jest u mnie więcej niż koncertów i wpisów o płytach. Listy wszystkich notek z danego obszaru umieszczam pod koniec podsumowania.

Co więc widziałem ciekawego w tym roku na scenie? 

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Strachy na Lachy i Kult koncertowo, czyli i co z tego że coraz starszy

Niby jeżeli już widziało się koncert jakiegoś zespołu i to nie raz, to aż trochę głupio opisywać to po raz kolejny, ale w sumie czemu nie. Niby często zestaw piosenek niewiele się zmienia, dochodzą jakieś nowe numery, choć i tak serducho cieszy się najbardziej na te stare, sprzed lat... Ale zmieniają się nasze emocje, czasem dochodzi jakaś nowa obserwacja, coś szczególnie sprawi frajdę. Albo po prostu jest okazja do tego, by przypomnieć sobie to jak dziesiąt lat temu bawiłeś się przy tych samych numerach :)

Okazją do spotkania z zespołami, które lubimy od lat, był tym razem piknik w Kampinosie i to chyba nie tylko my wpadliśmy na taki pomysł, bo okoliczne pola zapełniły się rejestracjami z Warszawy i okolic. Skoro darmo i niecała godzinka, to czemu nie. Zaskoczeniem na pewno było zestawienie dwóch świetnych kapel rockowych, bo przecież zwykle na tego typu piknikach pojawia się disco polo albo gwiazdki znane z telewizji. A tu proszę: Strachy na lachy oraz Kult. Rzadko do upolowania w takim zestawie. I trudno się mówi, że krótsze sety, że w plenerze. W sumie to od publiki zależy jaka będzie atmosfera.

poniedziałek, 1 lipca 2024

John Porter, czyli robię to co w duszy mi gra...

Nie tak dawno pisałem o najnowszym projekcie Johna Portera z Agatą Karczewską (możesz kliknąć tu) i nie tak dawno wspominałem u siebie o inicjatywie Sąsiedzkie Granie, a tu proszę... Miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć tego artystę u siebie w mieście i to w dodatku za darmoszkę, bo Dom Kultury podjął współpracę z Sąsiedzkim Graniem i wykorzystał pewnie kontakty, nie płacąc bajońskich honorariów. Nic tylko się cieszyć. Tym bardziej, że po Lechu Janerce to kolejna postać, która współtworzy nasz rynek muzyczny od dawna, a ja tyle lat nie widziałem ich na żywo. I oto spełniają się marzenia.

Koncert miał odbyć się pod chmurką o pewnie atmosfera byłaby inna - w sali kinowej, mimo dobrego nagłośnienia, na siedząco byliśmy chyba ciut mniej żywiołowi niż moglibyśmy być pod samą sceną. A może to jednak też efekt doboru repertuaru? John zaczął raczej od spokojnych ballad, od gitary akustycznej, dopiero potem trochę podkręcił tempo i podgrzał atmosferę.

poniedziałek, 20 maja 2024

Wodecki/Pater, czyli lubię wracać tam gdzie byłem

Zdaje się, że w ten weekend, będziecie mogli na własne oczy poczuć jak ta muzyka brzmi na żywo, bo projekt wybrzmi na festiwalu Polsatu w Sopocie. A ja na razie słucham krążka z tym, jak to brzmiało na festiwalu Męskie Granie. I choć pamiętam kultowe nagrania Mitch&Mitch z Wodeckim, zastanawiam się czy to nie kwestia atmosfery, która na Męskim Graniu od kilku lat jest, ale jakoś drażni mnie w detalach ta płyta. Mam wrażenie jakby się trochę twórczość Wodeckiego trywalizowało, przerabiało na umpa umpa, byle skoczniej, byle zafundować publice coś znanego i bujającego, bo to właśnie młodzi kochają... Przywracanie popularności dawnym artystom, przypominanie świetnych starych numerów - doceniam, ale granie wszystkiego na jedno kopyto, byle tłum poskakał, jakoś mnie zaczyna uwierać.

niedziela, 2 kwietnia 2023

Hańba! czyli jacy Państwo do cholery

Takie koncerty długo się wspomina i to zarówno ze względu na muzykę, jak i atmosferę. Klub Gemba zdaje się planował wszystko w warunkach plenerowych, w podwórku kamienicy Domu Braci Jabłkowskich, gdzie zresztą sami działają, ale pogoda średnia i wszystko zostało przeniesione do środka. I oto kapela, która od początku stylizuje się na buntowników, ma w sobie ducha zarówno punkowskiej rebelii, jak i przaśnej kapeli podwórkowej, prostych chłopaków z przekazem w obronie zwyczajnego człowieka, staje na schodach domu handlowego, przed pięknymi witrażami niczym największe gwiazdy :) Speszeni chyba nie byli bo przez 10 lat grania pewnie bywali już w różnych salach, ale chyba to miejsce początkowo wpływało na atmosferę. I publiczność mało się ruszała (do czasu!) i oni nagle ni z tego, ni owego zaczęli mówić do nas per "drodzy państwo". Było więc trochę śmiechu, okrzyków "jakie Państwo?", a z każdym utworem już robiło się coraz swobodniej i zabawa była przednia. Może to zaskakujące, że do tekstów Tuwima, Brzechwy, Broniewskiego i autorskich, ale mocno osadzonych w historii przedwojennej, tekstów atakujących bogaczy, hipokryzję, władzę, można tańczyć i skakać, ale to właśnie specyfika tej kapeli. Hańba bowiem łączy w sobie ciekawy, pełen buntu i krytycyzmu przekaz, z muzyką w której jest taka dawka energii, że nie da się ustać w miejscu. 

sobota, 11 lutego 2023

Dubioza Kolektiv, czyli poskakane

Pierwszy koncert w tym roku i spora dawka fajnej energii. Panowie z Dubiozy Kolektiv co prawda nie przebili niepowtarzalnego koncertu Ska-P, ale udowodnili że bawić się można mimo jakichś barier językowych. Formacja od dawna mam wrażenie że zaprzestała bowiem nagrywania kawałków po angielsku, a mimo to wcale nie traci fanów - wręcz odwrotnie na swojej oryginalności raczej zyskuje niż traci. Większość składu to Bośniacy, to jednak nie bałkański folk jest ich siłą, a raczej wybuchowa mieszanka reggae, ska oraz punk rocka. Sporo tu elektroniki, ale i saksofon robi fajną robotę. 

 

Pamiętam ich sprzed kilku lat z Poland Rock, gdy na otwarciu festiwalu chyba wszystkich mocno zaskoczyli, potem ukazała się ich płyta z tymi nagraniami w Polsce. I choć by cieszyć się ich muzyką nie trzeba wydawać majątku, bo wszystko co nagrają umieszczają na swoich stronach do pobrania za darmo, to najlepiej ich zobaczyć na żywo (jakby co ich strona: tu kliknij).

środa, 28 grudnia 2022

Na scenie, czyli co tam się takiego widziało i słyszało

Co prawda przede mną jeszcze dwa spektakle teatralne do końca roku, ale ponieważ zostało już tylko kilka dni i trzeba robić tradycyjne podsumowania, wpadną one już na Notatnik już w styczniu. 


Pandemia, ale i trochę zmiana zachodząca w mojej aktywności (sporo wypadów w góry, Camino, więcej pracy, ale i sytuacja domowa), wpłynęły, że w tym roku zarówno teatralnie, jak i koncertowo było skromniej w porównaniu z innymi latami na Notatniku. Na pewno było co czytać, bo tekstów M z wypadów do teatru, na spektakle baletowe czy operowe pojawiło się całkiem sporo, ale moich wpisów, które mógłbym ułożyć w jakiś ranking było dużo mniej. Skoro jednak podsumowania stały się pewnego rodzaju tradycją, to nie ma co tego zmieniać. No i w końcu nie o same podium tu chodzi, a raczej o wskazanie tego co moim zdaniem było najciekawsze.

Zacznijmy może od muzyki. Wszystkie linki do notek tegorocznych, czyli recenzji płyt, koncertów, czy spektakli znajdziecie na końcu niniejszego wpisu.

niedziela, 7 sierpnia 2022

PolandRock 2022, czyli co się z nami stało

Skoro po raz kolejny znalazłem się na festiwalu, to wypada jakąś notkę poczynić z tej okazji, choć w tym roku wyjątkowo mało - z góry to przyznaję - korzystałem z jego uroków. Jakoś samotnie nie ma chęci ani energii by kręcić się po polu, łazić na koncerty, a do tego w dzień mocno doskwierało słońce, a wieczorem zmęczenie. Co zrobić... Kiedyś pewnie biegałbym więcej, zachwycał się albo dziwił, dziś jedynie uśmiecham się delikatnie na różne obrazki, ale już nie fascynują mnie tak bardzo jak przy dawniejszych wyjazdach.
I oczywiście wcale nie jest od rzeczy zadać sobie pytanie czy to ja się zmieniłem tak bardzo, czy jednak moje obserwacje i refleksje, że to sami uczestnicy festiwalu i sam PolandRock się zmienił.

sobota, 23 lipca 2022

Wolne serca - Kwiat Jabłoni i Goście, czyli w górze błękit nieba

Wczoraj premiera płyty i jednocześnie również koncert z tym materiałem, którym jak co roku Muzeum Powstania rozpoczyna obchody rocznicowe. Co roku inni artyści zostają zaproszeni do przygotowania materiału, a Kwiat Jabłoni podszedł do tego tak, że wybrał piosenki dotyczące wolności lub Warszawy i nagrał ich covery. Czy to wystarcza by jakoś nazwać ten krążek nawiązującym do Powstania Warszawskiego? Sami oceńcie. Fakt faktem, że poprzez muzykę, Muzeum rzeczywiście dociera z pamięcią o tych wydarzeniach do pokolenia, które już trochę inaczej patrzy na martyrologię. 
Kasia i Jacek Sienkiewiczowie na potrzeby projektu zebrali nowy zespół (są dęciaki!), ale zaprosili też ciekawe grono wokalistów, żeby wspólnie z nimi zaśpiewali te nowe wersje.

niedziela, 26 czerwca 2022

Czerwiec 76 świętowane na rockowo, czyli Happysad i Organek

To już trzeci raz udało nam się wpaść po sąsiedzku do Ursusa, na piknik jaki dzielnica organizuje z okazji wydarzeń Czerwca 1976 roku. Fabryki traktorów już nie ma, ale cudownie że wciąż budowana jest pamięć o tych ludziach, bo oni tworzyli kawałek historii.
Poza różnymi wydarzeniami dla dzieci, wystawami, zawsze organizowany jest też koncert i co cieszy, zawsze jest coś rockowego. Byliśmy już na Strachach, na Lao Che, a w tym roku nawet podwójna dawka muzyki: Happysad i Organek.

niedziela, 20 lutego 2022

Recital Zbigniewa Zamachowskiego, czyli i śpiewającą i dowcipnie

Po "spacerze", czyli blisko 20 km w ramach drugiego etapu Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej na razie nic się nie chce. Kilka szkiców notek co prawda jest, ale w głowie jest jedna do napisania na szybko, choć może będzie krótka. A powiem tak:
Zbigniew Zamachowski może nie jest wybitnym wokalistą, ale gospodarzem wieczoru jest bardzo dobrym i dlatego wszelkie obawy (lubię, nie lubię, warto, nie warto), w dniu dzisiejszym pragnę rozwiać. Warto. Bardzo przyjemny wieczór, choć śpiewanie w maskach na twarzy na pewno nie sprzyja atmosferze.

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Podsumowania 2021: muzyka i teatr, czyli niedużo, ale kilka fajnych rzeczy było

Pierwsze z tegorocznych podsumowań. Teatr. Muzyka (u mnie zarówno płyty jak i koncerty). Wiadomo jaki ten rok był - nie sprzyjał koncertom, chodzeniu do teatru, więc nie było pod tym względem za bogato. Jak przeglądam spisy, spektakli trochę było, chyba nawet więcej niż płyt, które przesłuchałem w całości.

Jeżeli macie ochotę zerknąć - poniżej spisy wszystkich notek w temacie. Teatralne recenzje Mirki (a jest ich coraz więcej) pojawią się też wyszczególnione w zakładkach, ale w podsumowaniu całorocznym jeszcze ich nie uwzględniam). Zresztą odmówiła ona wskazania czegoś jako jej własne wyróżnienia.
Znowu jest więc trochę subiektywnie.
I może najpierw teatr:

poniedziałek, 22 listopada 2021

Lao Che, czyli 5 razy przekładane

 Koncert pięć razy przekładany smakuje jeszcze lepiej. Nigdy nie sądziłem, że to powiem. Kląłem przy kolejnych mailach o nowym terminie, ale zawziąłem się i powiedziałem: nie oddam, nie zrezygnuję. I mimo pewnych obaw, bo znowu przecież liczba zakażeń nam rośnie, nie żałuję tego wieczoru. Cholera, jak można by coś takiego przegapić. Pożegnanie. Po tylu świetnych płytach, koncertach (z Kasią byliśmy chyba przynajmniej na 3), przychodzi uczestniczyć w pożegnaniu z publicznością. I choć wciąż mam nadzieję, że to nie jest ostateczny koniec, że odpoczną i wrócą, to mam wrażenie, że ten wieczór był tak wyjątkowy m.in. dlatego, że wszyscy czuliśmy, że takim właśnie będzie. Pożegnanie nie może być takie sobie. Nawet jeżeli tylko w Warszawie chętnych do pożegnania było tyle, że w Stodole panowie grali pięć razy przy pełnej sali.

czwartek, 9 września 2021

Kult, czyli mieszkam w Polsce

Tak niewiele koncertów w ostatnim czasie mieliśmy, że ich wysyp w ramach różnych "dni miasta" miło zaskoczył. I mimo zmęczenia po wyprawie rowerowej tego jednego nie mogłem przegapić. Niby na Kulcie byłem już kilkukrotnie, niby nie ma jakichś większych zaskoczeń, zmiany repertuaru (tak jak np. robi to Lao Che) czy wielkich rewolucji w składzie, ich występy wciąż kręcą. Wraca się do domu ze zdartym gardłem, czasem bolącymi od skakania nogami, czy poobijanymi ramionami.
Tym razem w pogo się nie rzucaliśmy, zresztą ochrona była tak beznadziejna, że lepiej było trzymać się trochę z boku, bo zamiast dbać o bezpieczeństwo ludzi, te głąby potrafiły wrzucać z powrotem pomiędzy nogi ludzi tych, którzy frunęli do barierek. A sam koncert?

środa, 8 września 2021

Głos kobiet – Teatr WARSawy, czyli ja chcę więcej

W ostatni weekend intensywnie nie tylko rowerowo, ale i dwa koncerty. O jednym napiszę może krótko jutro, a dziś oddaję głos M. Teatr WARSawy na otwarcie sezonu wraz z zapowiedziami kolejnych premier zaprosił widzów na koncert trzech kobiet, ciekawe, energetyczne spotkanie ze wspaniałymi głosami. Część tych piosenek można usłyszeć zresztą raz na jakiś czas w repertuarze na tej scenie (polecam gorąco szczególnie Kobietę, która wpadała na drzwi, ale i Ninę). A jak się okazało mogliśmy też spróbować trochę tego co jeszcze jest na ten sezon szykowane :)
Ja szczególnie ucieszyłem się z okazji zobaczenia i usłyszenia Katarzyny Groniec, bo na żywo nie miałem okazji wcześniej jej widzieć, Mariotti kolejny raz pokazała ogromną rozpiętość swoich umiejętności, a i Agnieszka Bogdan stworzyła ciekawy, dość spójny mini recital. Długo potem jeszcze sobie gadaliśmy z M. i stwierdzam, że tym razem chyba jej oddam pole w notce całkowicie - ja tak ładnie o emocjach chyba nie napiszę. Zapraszam więc do spotkania z głosem kobiet :) które zrecenzuje kolejna kobieta.

Trzy kobiety na scenie, a każda inna. Każdy głos mocny, choć interpretacje różne. Kiedy w notce do spektaklu Teatr WARSawy pisze: „Niezwykle charyzmatyczne, nietuzinkowe i wyraziste (…)” to jest to prawda. Trzy mini recitale piosenki aktorskiej w wykonaniu Agnieszki Bogdan, Katarzyny Groniec i Moniki Mariotti. Jak ja to lubię! Nie jestem znawczynią muzyczną, na mnie muzyka się „rzuca” i jak emocje są zgodne, to ze mną zostaje. A interpretacja tekstu zawsze zależy od śpiewającego. Każdy tekst można zaśpiewać w różny sposób (czego dowiodła M. Mariotti śpiewając „Felicita”) i dlatego zdecydowanie wolę piosenkę aktorską na żywo od oglądania nawet najlepszych teledysków.

niedziela, 27 grudnia 2020

Borówka Music - 15 lat w trasie koncertowej - Bartek Borowicz, czyli gdy praca staje się pasją, a pasja pracą

Zaznaczając etykiety do tej notki już miałem zagwozdkę. No bo jak w tym przypadku nie zaznaczyć: "muzyka" oraz "koncert", mimo, że to przecież książka. Tyle, że właśnie o pasji do muzyki, do życia w trasie, do promowania zespołów i realizowania koncertów. Niewielka agencja, której założycielem jest Bartek Borówka, nie jest bardzo szeroko znana, na pewno jednak warto zainteresować się tym co robią (polecam ich profil na FB).
Czesław Mozil, Cezik, to tylko ci bardziej masowo znani artyści, którzy współpracują z Borówka Music i pewnie wierzchołek góry lodowej tego co robi autor. Od kilkunastu lat bowiem stara się wyszukiwać różne interesujące projekty muzyczne, promować je, urządzać trasy koncertowe, wydawać płyty, nie przejmując się tym, że nie będzie pewnie na tym zarabiał na tym milionów. Bo nie o kasę tu jedynie chodzi.
Z równą pasją Bartek organizuje bowiem koncerty na dużą skalę, jak te w malutkich salkach knajp i kawiarni, czy nawet w prywatnych mieszkaniach. Ze swoimi wykonawcami zagląda do miejsc na mapie Polski, gdzie wielkie gwiazdy nie pojawiają się wcale. I ci, którzy z nim współpracują czują tą pasję, podzielają ją, nie krzywiąc się na warunki noclegowe, na to, że czasem sala nie jest tak pełna jak by się tego chciało. Grają, bo to kochają. Bartek Borowicz jako jeden z pierwszych w Polsce zaczął stawiać na coś co staje się obecnie dość modne - tzw. songwriterów, czyli projekty bardzo kameralne, osobiste. Człowiek z gitarą, który potrafi zaczarować salę bez wielkich fajerwerków, efektów, całego zespołu wsparcia - oto esencja.
Właśnie o tym wszystkim jest ta książka.