![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLNlJRI00IMIvnuANn6i5mdWzSR1DiK9EHwYNVifC4VJTI0LP7fMshIZcB_CnGuikEZ-kXD2KtgGFEqFoKMzA7l02WhhLEk2elrxOAm99XMkZkl2vygiLMJX_mJ-XGYUvz1KcvjkrBFCs/s1600/DSC_1057.JPG)
Jako się rzekło, trzeba trochę się wytłumaczyć z przerwy w notkach, dziękując za cierpliwość i dedykując to tym, którzy przez ten czas zaglądali na bloga.
Tym razem rzecz nie tylko w dostępie do sieci (zawsze mam trochę obawy jeżdżąc po kraju, ale zwykle udaje się coś znaleźć) - po prostu chodząc po górach i nocując w schronisku, nawet by mi do głowy nie przyszło by taszczyć notebooka, albo siedzieć samemu i coś pisać. Nie mówiąc już o zmęczeniu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-N1K4R1Su4BDvcR1fszDeQ3UWuEe3VV7q1ESBmCftQ68Ok_4SypYbLT1sSLUo7v8uGTHwZnDlV1llUcrT_nVmPulIqJ46VOKel4B5GDU8_Pz9aFyM5sEFDOnTRQqtsRt7267s4sJPYnM/s1600/20140607_100431.jpg)
Tak to już udaje nam się raz na jakiś czas zorganizować, by wyjeżdżać ciut wcześniej na przygotowywane przez nas konferencję i jeżeli odbywają się one w Zakopanem, idziemy w góry. Tym razem niestety nie pełnym zespołem, ale cóż zrobić... Ta czwórka obok to właśnie prawie cały skład działu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL6caNkTZPn6KkcyVTXiCplGX8_9hz2QVCs2TFgh0JAh3fP_FtA4riX57hNniqAXU9rrP5MT_zc_9LHrSo9D8aAjDJlLOK0ApGJVbzUWIwXz1QqMeeBUCvjKwy2MOqNDBGVzvrx_TnCNg/s1600/20140607_101840.jpg)
Planujemy, marzymy, próbujemy się przygotować na różne sytuacje, ale i tak zwykle bywa tak, że góry nas trochę zaskoczą. Tym razem zaskoczyły sporą ilością śniegu - na większości tras w wyższych partiach nie ma czego szukać bez dobrego sprzętu (raki, czekan). Pogoda cudowna, słońce spaliło nas równo, ale trzeba było robić korektę w naszych planach. Rysy (widzicie obok jakie to podejście) odpadły. Może i dobrze, że rozsądek wziął górę, bo tego dnia jeden mężczyzna i z niezłym ekwipunkiem spadł spod samego szczytu i poleciał w dół kilkaset metrów. Obserwowanie śmigłowca, albo nerwy, czy to przypadkiem nie ludzie z naszej sali w schronisku, to naprawdę nie jest miłe odczucie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisbWxd2KFzTh5F3ml8myqy6e4g_6Uj2j9XNrvf3yu2WCuhjSYxDIcwdex4fx0P0vZ5XpAr0TIKt7hl6CHGLqor-MN-1ZhbarhKd0uOPnw-pv1IkaCMlm3HrTrCNfeSnLcEqwLh-htmzCA/s1600/DSC_1115.JPG)
Kto kocha Tatry, nawet bez "zaliczenia" szczytów, będzie miał frajdę, bo nawet jeżeli cofasz się w połowie drogi, doświadczenie majestatu i piękna gór, swojego wysiłku, satysfakcji, trudno porównywać z czymś innym. Do tego atmosfera starego schroniska nad Morskim Okiem, rozmowy, wygłupy, spotkania z innymi ludźmi. Coś pięknego. Zmęczenie odczuwa się mocno, ale wspomnienia są o wiele cenniejsze. Nie tylko widoki. Choćby takie poczucie, że coś co wydawało się tak odległe (po prawej), okazuje się po godzinie z kawałkiem (byłem w tej dolince na fotce z lewej), miejscem jak najbardziej "do zdobycia".
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiojWVygBhyphenhyphenRvO4ilULR4hACbkQ-3F18PvXm3dDazYCyqJVfO3ygB0JJvm3p4mvQB4Opfyu6nRH5j90xDQBPQvnAM8TpslPX3eEXl-Yjr7S3jFsPMepGzbmPier_fWDRh7ExfdCESpq9U/s1600/DSC_1154.JPG)
Wspomniałem o zmęczeniu... Ano niestety wspinanie się w pełnym słońcu na odsłoniętym grzbiecie do najmilszych nie należy, a ja z roku na rok widzę, że wspinam się już nie dzięki siłom i kondycji, ale raczej uporowi :) Cóż innego pozostaje. Dobrze, że chociaż grupa się nie obraża na to, że muszą czasem poczekać.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjSNfm2T77czKHuXrp5Iw4As3UoTlu5yGNmpM60WvmyCtLckSPZbKApGDbM649E3pEUDVL7cUeYw6UPMblGUDtZ8mU5GQwNelpQHrI8RVF_19zZvN4Q7d36A86xcVm1FvQJ48TylQeBsQ/s1600/DSC_1167.JPG)
Pozostawiam Was z kilkoma fotkami, a najbliższe wieczory i weekend przeznaczę na nadrobienie ilości notek w tym miesiącu (z postanowienia nie rezygnuję - może się uda), porządki na blogu. Ta notka też pewnie zniknie, ale póki co cieszę się swoimi wspomnieniami i tym, że mogę się nimi z Wami podzielić.