Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczny. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 30 marca 2025

Zmęczenie materiału - Marek Šindelka, czyli ile jeszcze możesz wytrzymać

Marzec kończę książką i to niełatwą. Pozostawia ona jednak po sobie tyle emocji, że postanowiłem nie odkładać dłużej pisania o niej, może ktoś po nią wkrótce sięgnie. Temat wciąż na czasie - nasz stosunek do imigrantów, do tych którzy szukają tu jakiegoś sposobu na poprawę swojego losu. Niby napisano już trochę na ten temat, ale ta na poły poetycka, trochę niedopowiedziana powieść, w dziwny sposób porusza serce. 
 

Tak blisko nas. I podobne rzeczy dzieją się i u nas. A my wolimy nie widzieć, przyklaskując rządowi, który nie tylko uprawia podobną politykę jak i poprzedni jeżeli chodzi o blokowanie granicy z Białorusią i pushbacki, to teraz dokłada kolejny niehumanitarny gest. To już nie tylko brak pomocy medycznej, brak szansy na ośrodek, ale nawet ci, którzy już znajdą się po naszej stronie, nie będą mogli złożyć wniosku o status uchodźcy. Nikogo nie interesuje twoja historia. Twój ból. Ważne są wybory, samozadowolenie i argument zagrożenia jakim podobno są dla naszego poczucia bezpieczeństwa wszyscy imigranci. 

Kobiety i dzieci również? 

piątek, 10 stycznia 2025

Przeprowadzę cię na drugi brzeg - Justyna Dąbrowska, czyli rozmowy o porodzie, traumie i ukojeniu

No to pozostańmy jeszcze trochę w klimacie wczorajszej notki. Ta scena gdy główna bohaterka rodzi, w tłumie innych pracowników, gdzieś na stercie ziemniaków, kompletnie w warunkach urągających piękna tej chwili wydawać się może pieśnią przeszłości, przecież żyjemy w innych czasach, nowoczesnych, świadomych praw kobiet, ceniących sobie nowe życie. To dlaczego dla tak wielu kobiet w Polsce, poród kojarzy się z jakimś bardzo trudnym przeżyciem, a nie z tym co piękne i do czego by chciały wracać myślami?

O tym m.in. jest jedna z ostatnich książek Justyny Dąbrowskiej. Buduje ona swoje książki z rozmów i tak w większości jest i tym razem, choć spora część rozmówczyń jest dużo bardziej anonimowa i nie są przyzwyczajone chyba do wywiadów, szczególnie tak osobistych. Zgodziły się jednak, mając wrażenie, że może ich historie mogą komuś pomóc. Nie jako wybicie z głów przyszłych matek marzeń o wspaniałej chwili, którą można zaplanować i przeżyć bez cierpienia, a raczej jako wołanie że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

piątek, 29 listopada 2024

Szkodniki - Dorota Borodaj, czyli wszyscy zgadzają się, że piękno trzeba chronić

Listopad powoli się kończy, a ja znowu z zapasem rzeczy do opisania - pewnie ich starczy spokojnie do połowy grudnia. Jutro teatralnie i notka i aktywność, w poniedziałek spotkanie z Wojciechem Mannem, za mną inne, z Jakubem Ćwiekiem, autografy zbierane, więc na WOŚP uzbiera się znowu całkiem atrakcyjny stosik.
Co na najbliższe dni na Notatnik? Kilka seriali, przynajmniej jedna poważniejsza lektura, garść rozrywki, kilka przedstawień. A na niedzielę może coś dziecięco-młodzieżowego?

Dziś jeden z nowych reportaż od Dowodów. I ciekawa lektura, bo mam wrażenie iż stanowi dobry przykład jak słuchać różnych punktów widzenia, bez zamykania się na jedną tezę.

Zaskakujące jednak może być bardzo szerokie spojrzenie na tereny Puszczy Białowieskiej - od historii, przez przyrodę, turystykę, gospodarkę aż po problemy z uchodźcami nielegalnie przekraczającymi granicę. Na każdy z tych tematów można by napisać oddzielny reportaż i pewnie informacji i rozmówców znalazłoby się aż nadto. Ma się więc trochę wrażenie niedosytu, a jednocześnie dla tych, którzy dotąd mocno koncentrowali się jedynie na jednostronnym punkcie widzenia, ta książka może nieść trochę świeżości. 

niedziela, 17 listopada 2024

Matki Pingwinów, czyli wszystko dla dziecka...

Netflix przyzwyczaił nas do dobrej rozrywki, ale raz na jakiś czas zdarza się tam również perełka artystyczna, mądry dokument, czy wartościowy serial obyczajowy. Doczekaliśmy także i polskiej produkcji, o której można powiedzieć to samo.
Serial Matki Pingwinów, choć ma w sobie nutki komediowe, nie jest ciężki, to opowiada o ważnych problemach, ma więc spory walor społeczno-edukacyjny. Rodzice dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, neuroróżnorodnych, na co dzień zmagają się z masą problemów, warto więc by mieć tego świadomość. Nie po to by współczuć, litować się nad ich losem, ale po prostu rozumieć ich potrzeby, wspierać ich gdy głośno o tym mówią, nie zmuszać do tego by się ze swoimi dzieciakami musieli izolować w domach.

czwartek, 3 października 2024

Chińczycy trzymają nas mocno - Sylwia Czubkowska, czyli nowa kolonizacja

Dziennikarskie śledztwo kojarzymy zwykle z jakąś konkretną aferą, konkretnymi osobami. Sylwia Czubkowska zbiera jednak ileś takich tropów, przykładów kontrowersji z przynajmniej kilku krajów Europy Środkowej, po to by dokonać pewnej syntezy, spojrzenia z lotu ptaka.
O ile bowiem jedną aferę można by zwalić na jakieś osoby, firmy, wytłumaczyć chciwością czy zaniedbaniami, to jeżeli mamy wiele dowodów na to, że Chiny są coraz bardziej obecne w Europie, że traktują nas jako drogę do krajów Europy Zachodniej, trudno udawać że nic się nie dzieje.

Dlatego nie jest istotne jak ta książka jest napisana, czy trzyma w napięciu, czy nie zawiera jakichś drobnych błędów (nazwiska, jakieś detale). Jest ważna i warta przeczytania ze względu na sporą pracę autorki, by zebrać te wszystkie kropki i połączyć je w pewien obraz. Może kimś wstrząśnie, może skłoni do refleksji, do bardziej ostrożnego podejścia do urządzeń elektronicznych z tego kraju, a może ktoś jedynie wzruszy ramionami i powie: nie mamy na to wpływu. 
A może jednak? W końcu społeczeństwo nie tylko wybiera polityków, ale i ma różne formy kontroli lub wywierania presji na to jeżeli widzi się, że jakieś państwo próbuje nas od siebie uzależnić, kusi jakimiś korzyściami, a potem okazują się one złudne.

środa, 6 września 2023

Jezus umarł w Polsce - Mikołaj Grynberg, czyli czy można być obojętnym

Bolesna lektura. I może warto o niej napisać właśnie teraz, gdy film Agnieszki Holland oklaskują widzowie w Cannes. Czy poruszy serca ludzi, czy zmieni sposób myślenia o tym co się dzieje na naszej wschodniej granicy?
Mikołaj Grynberg stworzył reportaż dość dziwny, bo trudno powiedzieć, by nakreślił szeroki obraz tego jak narastało napięcie na granicy z Białorusią, by oddał głos obu stronom konfliktu. Czy jednak rzeczywiście powinniśmy stawiać takie oczekiwanie przed każdą książką dotykającą jakichś ważnych kwestii społecznych, by pisarz/dziennikarz starał się równo wyważyć racje i argumenty, by pozostał bezstronny? Jeżeli coś go porusza, ma prawo o tym napisać, a do nas należy wysłuchanie go i refleksja nad tym co nam opowiada. Nie jest niczym polityk, mówiący: to jest prawda i inni kłamią. On wydaje się szczerze mówić: po tym co zobaczyłem i usłyszałem, moje serce mi mówi, że nie można znaleźć uzasadnienia takich metod postępowania z imigrantami, których Białoruś za wszelką cenę chcę przepchnąć na naszą stronę. Nie udaje że wie wszystko, że wszystko widział lub słyszał, ale szuka ludzi, którzy byli w samym centrum, może tuż przy samym murze, to przy ich domach pojawiali się niczym duchy, ci którym jakoś udało się przejść. To jest ich opowieść. Emocjonalna. Może i chwilami aż nazbyt, ale czy człowiekowi można odbierać prawo do emocji, gdy czymś jest głęboko poruszony?

wtorek, 22 sierpnia 2023

Nowe życie - Dionisios Sturis, czyli jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji

Kolejne wydanie tego tytułu i nagle cała historia nabiera jakby nowego znaczenia. Autor przypomina nam historię z początków PRL, gdy nasze władze zdecydowały o przyjęciu do Polski dużej grupy Greków, którzy w swoim kraju mogli mieć olbrzymie kłopoty ze strony reżimu. Wtedy w ich kraju trwała wojna domowa, o której niewiele wiemy, bo w naszych podręcznikach ten temat jakoś nie istnieje. Mamy więc nie tylko opowieści ludzi o tym jak byli przyjmowani w Polsce, jak im się układało, jak budowali to swoje nowe życie, ale również pewną dawkę historii.

Ważny jest też kontekst. Gdy pojawiało się pierwsze pytanie Sturis pytał: czemu władze wtedy potrafiły wykonać taki gest, choć w kraju panowała bieda, a teraz straszą imigrantami, wrzucając wszystkich do jednego worka z napisem "zagrożenie" dla naszego dobrobytu. Gdy pojawia się drugie wydanie, mamy znowu spontaniczną falę pomocy udzielonej ofiarom wojny w Ukrainie, ale również budowę muru na granicy z Białorusią i niezrozumiałe działania, które z humanitaryzmem nie mają nic wspólnego.

sobota, 29 lipca 2023

Chłopki. Opowieść o naszych babkach - Joanna Kuciel-Frydryszak, czyli nie tylko o dzieleniu zapałki na czworo

Nie czytałem Służących więc nie mam porównania, choć koleżanki zachwycały się jednym i drugim tytułem. Chłopki są w pewien sposób kontynuacją, bo dają odpowiedź na pytanie czemu młode dziewczyny chciały uciekać ze wsi, a potem, mimo nie zawsze ciekawych warunków, za nic nie chciały porzucać miasta i wracać do swojej biedy.
Joanna Kuciel-Frydryszak dokonuje mrówczej pracy, grzebiąc w różnych archiwach i wyciągając na światło dzienne różne ciekawe historie. Ustawiając je obok siebie, stawia pewne tezy, kreśli szerszą panoramę okraszając to też jakimiś liczbami. Czy to więc obraz prawdziwy w każdym przypadku? Czy jednak dość subiektywny, podporządkowany pod pewne z góry założone myśli i jedynie to co nam pasuje zamieszczamy w książce. 

Wybaczcie mi tak dość ostre sformułowanie, ale coś mnie uwierało w trakcie lektury w tej książce, mimo wszystkich jej plusów. Czy naprawdę można sprowadzić opowieść o naszych babkach, czy raczej prababkach do: biedy, aranżowanych małżeństw i przemocy ze strony mężczyzn, braku edukacji i perspektyw? Ilość tych historii oraz przytaczane dokumenty (np. podania pisane w imieniu ojca, by zwolnić córkę z obowiązku szkolnego, bo musi ona pomagać w gospodarstwie) mogą porażać, brakuje jednak w tym jednak trochę tego marginesu, pokazania, że nie było tak w przypadku każdej z rodzin. Przykładów tego jak los mógł się inaczej ułożyć, jest tu naprawdę niewiele. Ten obraz rysujący się z lektury jest więc trochę podkoloryzowany, aby stał się bardziej poruszający. To z jednej strony wada, a z drugiej zaleta, bo praca socjologiczna z dokładnymi analizami pewnie czytałaby się dużo trudniej.

poniedziałek, 20 lutego 2023

Między dwoma światami, czyli ja tu tylko sprzątam

Ciekawa historia, dodajmy zresztą prawdziwa, czyni Między dwoma światami filmem, który warto obejrzeć. Nie tylko dla samej Juliette Binoche, bo cała obsada wypada bardzo fajnie. To nie tylko obraz opowiadający o tym jak niesprawiedliwie dziś świat rozdziela pracę oraz środki finansowe, ale stawia przed nami ważne pytanie o moralne prawo do tego, by opowiadać o jego sytuacji, nie informując go o tym. Oczywiście można by powiedzieć - skoro ktoś chce zwrócić uwagę na trudną sytuację materialną, to przecież robi coś dobrego. Nie oszukujmy się jednak - równie ważna jest przecież dla niego kariera, własny sukces, możliwość pokazania się światu jako ktoś walczący o prawa i szacunek dla dyskryminowanych.
Takich grup jak sprzątaczki pewnie można by wskazać więcej, ale ich praca w szczególny sposób jest źle kojarzona - tak potrzebna, a tak nisko ceniona. Dla wielu ludzi najlepiej gdyby były niewidzialne, czyli żeby mieli posprzątane, ale nie chcą widzieć, że ktoś ich brudy dotyka...

piątek, 3 lutego 2023

Głusza - Anna Goc, czyli oczekujemy, sami nie chcąc usłyszeć

Ależ to jest świetny reportaż. Otwiera oczy (i uszy), głowę, na sprawy, o których niewiele myślimy. Pół miliona osób w naszym kraju okazuje się odciętych od pełni praw, od pełni możliwości, bo nie do końca akceptuje się ich prawo do komunikowania się w ich naturalnym języku. Chodzi o osoby niesłyszące, od których oczekuje się nauki języka polskiego, zmusza się do rezygnowania z ich naturalnego sposobu komunikowania jakim jest język migowy. Niepełnosprawni? Tak są postrzegani, pamiętajmy jednak, że tak się czują jedynie między nami - słyszącymi. To my często piętrzymy bariery, nie chcąc pomóc im w ich sytuacji. 

Czy to łatwe, by nauczyli się języka polskiego? Czy każda osoba niesłysząca potrafi czytać z ust? Czy zdajecie sobie sprawę, że to co często postrzegamy jako język migowy, wcale nie musi nim być i na czym polega kłopot ze sztucznością tego systemu, który przez lata był promowany? Czy wszystkim może pomóc wszczepienie implantu?
Rany dużo pytań, ale to nie jest książka przeładowana wiedzą. Zdobywamy te informacje jakby z pierwszej ręki, od ludzi którzy opowiadają nam o swoim życiu. O tym jak to jest nie potrafić się porozumieć z najbliższymi, jak to jest wychowywać się w szkołach z internatami, ile barier i problemów spotyka się nawet w codziennym życiu (spróbujcie sobie wyobrazić jak wezwać karetkę)... Otwierają się oczy, a z każdą stroną coraz bardziej jesteśmy też wściekli. Na system, na niewielkie wsparcie, na brak zrozumienia. Oby ten reportaż wstrząsnął jak największą liczbą ludzi, by każdy miał to w głowie i gdzie mógł zaczął wprowadzać choćby niewielkie zmiany. Tłumaczy, szkoleń, informacji trzeba po prostu więcej, by nikt nie czuł się tak bardzo wykluczony jak dotąd.

czwartek, 8 grudnia 2022

Już tu nie wrócę, czyli marząc o szczęśliwym życiu

I kolejny dokument, tym razem bardziej z mojej działki zawodowej. Mikołaj Lizut postanowił zrobić dokument o dziewczynach przebywających w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym, ale co ważne, nie skupia się jedynie na rozmowach o przeszłości, na powodach przez które się tam znalazły. Raczej słucha i obserwuje ich rozmowy o przyszłości, ich marzenia, w których jest nie tylko bunt, ale i pragnienie innego życia. Pytanie tylko, czy jeżeli nie miały dobrych wzorców w domach, czy będą w stanie zbudować szczęśliwe związki, założyć rodziny.
Sporo tu popisywania się przed kamerą, ale czuje się, że twórcy coraz bardziej oswajali swoją obecność i z czasem jest tego mniej, a spoza przekleństw, gadania o ucieczkach, alkoholu, imprezowaniu, chłopakach, wyziera bezradność, lęk przed przyszłością.

wtorek, 15 listopada 2022

Wrony - Petra Dvořáková, czyli nie mów: i czemu znowu płaczesz?

Wrony Petry Dvořákovej można by potraktować jako kolejną lekturę dla nastolatków. W końcu to młodziutka dziewczyna jest w centrum, chwilami jej opowieść może wydawać się nam nawet dość infantylna. Nie zgadzam się jednak z przyczepieniem takiej łatki tej cieniutkiej książce. Wręcz odwrotnie - uważam, że to lektura przede wszystkim dla rodziców, dla osób dorosłych. To, że młodzi czasem wściekają się na rodziców, lubią się polenić, jest w sumie naturalne i chyba nawet dorośli zdają sobie z tego sprawę. To czego może są mniej świadomi albo o czym zapominają na co dzień, to fakt iż dzieci mają prawo do szacunku, że nie mamy prawa przerzucać na nich własnych frustracji i zmęczenia. I tu dorośli mogą najwięcej skorzystać z tej lektury, uświadamiając sobie jak wielka przepaść może dzielić dwa światy, które przecież są obok siebie i powinny się wspierać i uzupełniać. Oczekiwania, wymagania, frustracje, porównania ze starszym rodzeństwem, które zawsze jest we wszystkim lepsze, poniżanie, lekceważenie, a wreszcie bicie... Czy naprawdę nie potrafimy inaczej, w dialogu, tłumacząc nasze uczucia, wsłuchując się w to co może powiedzieć nam dziecko? Żebyśmy potem nie żałowali, gdy będzie już za późno.

sobota, 5 listopada 2022

Odwal się od kotów. Polowanie na internetowego mordercę, czyli akcja rodzi reakcję?

Na konferencji na której niedawno byłem podłapałem kilka ciekawych tytułów filmów dokumentalnych, które pokazują kwestie nowych mediów i uzależnień cyfrowych w ciekawym świetle, więc nie mogłem się powstrzymać, żeby szybko je nadrobić. I oto pierwszy z nich - mini serial dokumentalny o autentycznej sprawie, w której internauci odegrali ogromną rolę. Ale nie jest to wcale tak oczywista kwestia jak się wydaje. Czemu tak uważam? 

czwartek, 15 września 2022

Ciałaczki. Kobiety, które wcielają feminizm - Karolina Sulej, czyli uczą jak akceptować siebie i cieszyć się życiem

Nie dziwcie się, że to książka średnio dla mężczyzn. Dla mnie to była niezła lekcja, odkrywanie różnych postaci i ich poglądów. Nie zawsze ze wszystkimi bym się w 100% zgodził, warto jednak wsłuchać się w ich głosy. Nie są, tak jak niektórzy chcieliby je widzieć, nawiedzonymi kobietami, którym czegoś w życiu brakuje i dlatego w głowach się przewraca. Do miejsca w którym są, doprowadziły trudne doświadczenia, przez które albo przeszły same albo towarzysząc innym kobietom. Przemoc domowa, dyskryminacja, molestowanie, ocenianie, próby wpychania w ramki, to przecież nie są zjawiska marginalne, ale wciąż niestety dość powszechnie istniejące, czy nawet czasem usprawiedliwiane. I oto coraz częściej kobiety nie chcą z tymi doświadczeniami siedzieć w czterech ścianach, znosić ich same, ale postanawiają głośno o nich mówić. Albo coś zmienią albo przynajmniej inne kobiety zrozumieją, że nie są same, że wspierając się będzie im łatwiej. Nie ma tu bowiem tylko i wyłącznie działaczek społeczno-politycznych, jak czasem postrzega się feministki, agresywnej narracji na temat patriarchalnej opresji - znajdziemy za to wiele mądrych słów o akceptacji, szukaniu równowagi, stawianiu granic, odnajdywaniu siebie. Może dlatego motywem przewodnim Karolina Sulej uczyniła właśnie ciało. Nie tylko w znaczeniu fizyczności, seksualności, zmysłowości, zdrowia psychicznego, ale również psychiki, czy też nawet poszukiwania drogi do przemiany duchowej poprzez bycie w zgodzie z ciałem, porzucenie wstydu, wyzwolenie się bólu. Brzmi dziwnie? Gdy zanurzymy się w spotkania z niektórymi bohaterkami, może i niektórym zrobić się dziwnie, bo przecież nie każdego dnia styka się z osobami odwołującymi się do bycia wiedźmą lub tak otwarcie opowiadającymi o seksualności. Są inspiracją, wsparciem, szansą na zmianę dla innych kobiet, warto więc wsłuchać się w ich historie, doświadczenia i przesłanie. Nawet jeżeli nie zawsze z czymś się zgadasz.

środa, 17 sierpnia 2022

Potosí. Góra, która zjada ludzi - Ander Izagirre, czyli jaki mamy inny wybór?

Zdobywca nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego Ander Izagorre poświęcił parę lat życia, żeby zgromadzić materiały do tego reportażu. Towarzyszyć swoim bohaterom przez dłuższy czas, pokazać czy istnieje szansa na zmianę ich losu, to na pewno rzecz godna pochwały. Czy to jednak książka dająca nadzieję? Niestety w niewielkim stopniu. Mimo upływu lat i różnych prób, by np. zakazać pracy dzieciom, niewiele się zmienia - rodziny często nie widzą innej perspektywy na to, by przeżyć, a zejście do kopalni, choć wiąże się z ryzykiem, stanowi jakiś sposób na zarobek.
Mamy tu zarówno historię związaną z kopalnią srebra Cerro Rico de Potosí (obecnie raczej zyski są z wydobycia innych minerałów, choćby cyny), jak i teraźniejszość. I trudno nie zaciskać zębów ze złości, że tak niewiele zmieniło się jeżeli chodzi o prawa tych, którzy tam pracują - wciąż traktowani są jako wyrobnicy, którym można płacić grosze, bo zyski trafiają tylko do tych zasiadających najwyżej. Kiedyś to byli Hiszpanie, potem Boliwia próbowała stworzyć system, który byłby bardziej sprawiedliwy, ale okazał się on nie tylko korupcjogenny, nie przetrwał też walki na rynku, gdzie państwa dużo bogatsze potrafią rozgrywać cenami surowców, tak by wywierać presję na tych słabiej rozwiniętych. Pożyczki i wsparcie okazują się pomocne, ale rozwój też ma swoją cenę - odtąd to firmy zagraniczne będą czerpać większość zysków z rozwijającego się rynku. Rządy nie zawsze potrafią rozsądnie inwestować środki, zwyczajny człowiek wciąż może niewiele na tych przemianach zyskać. I o tym jest ten reportaż. O nowym obliczu kolonializmu, o mechanizmach wobec których prości ludzie są bezradni, o tym że pozostają bez wsparcia socjalnego, większych szans na edukację, zmianę pracy... Tak jak tu, skazani są na życie w tym miejscu, choć wiedzą, że to ich zabija, że to im szkodzi.

Lokatorka, czyli wszystkich nas nie zabijecie

Kino społeczne, świeży temat, którym żył cały kraj - to dobry materiał na film. O ile nie próbuje się przy okazji rozgrywać jakichś własnych interesów politycznych, czyli próbować wyciągnąć na wierzch te wątki, którymi można by obciążyć przeciwników. Mafia reprywatyzacyjna rzeczywiście kojarzona jest przede wszystkim z czasami rządów PO, ale czy można tak uprościć sprawę, mówiąc że pozostali politycy mają czyste ręce i przeciwdziałali, by nadużycia ukrócić? Że to niby tamte elity, a nie obecne? Słabe to trochę.
Problem dotyczył nie tylko Warszawy, choć tu doszło do najbardziej medialnych spraw, w tym tej, która stała się symbolem wszystkich ofiar szykanowanych, wyrzucanych na bruk, na różne sposoby zastraszanych. To właśnie postać działaczki miejskiej Jolanty Brzeskiej stała się inspiracją do scenariusza - kobieta przeciwstawiająca się czyścicielom kamienic, obojętności urzędników, została zamordowana w tajemniczych okolicznościach.

piątek, 8 lipca 2022

Buntowniczki z Afganistanu - Ludwika Włodek, czyli zobacz jakie masz szczęście

Niby nie jest to napisane w jakiś porywający sposób, mimo wszystko to jednak ciekawa i ważna książka. Niby Afganistan przewija się wciąż w mediach i przestrzeni publicznej, jednak mam wrażenie, że nie wnikamy w pewne informacje zbyt głęboko, pozostając na poziomie: Talibowie przynieśli zamordyzm. Ludwika Włodek opowiada nam o sytuacji kobiet w tym kraju nie tylko na podstawie historii które sama usłyszała, lepiej poznała, ale co ważne, pokazuje też pewien kontekst historyczny, kulturowy, geograficzny, co pozwala na głębsze spojrzenie na to jak przebiegały tam reformy i czemu często niestety napotykały na opór. Wydawałoby się, że jeżeli rodzice przekonali się już do tego, iż warto kształcić swoje dzieci, również córki, nie będzie odwrotu od zmian, jednak tam już kilkukrotnie kończyło się to tym, że ci lepiej wykształceni, pragnący reform, musieli z Afganistanu uciekać. Nie tylko dlatego, że nie widzieli nadziei na pracę, na reformy, ale ze względu na swoje życie. Szczególnie mocno doświadczają tego kobiety, bardzo często bowiem jakakolwiek aktywność, traktowana jest jako niebezpieczna, gorsząca, uderzająca w wartości Islamu. 

czwartek, 16 czerwca 2022

Bez wstydu. Sekspraca w Polsce - Karolina Rogaska, czyli czy to tylko przełamanie bariery wstydu

Zaczyna się kawałkiem reportażu wcieleniowego: autorka podejmuje pracę jako tancerka w klubie nocnym i tak po raz pierwszy wchodzi za kulisy branży seksualnej. Czy to co myślimy o tym jako osoby z zewnątrz, pewnie nigdy też nie korzystające w żaden sposób z takich usług, ma potwierdzenie w rzeczywistości? Jak to jest z tymi kobietami - nie szanują się, są zdesperowane i to jedyny sposób na życie, a może są zmuszanie do tego, żeby nie tylko tańczyć?
Autorka na tyle zainteresowała się tematem, że postanowiła szukać możliwości do rozmów z ludźmi z innych obszarów sekspracy. Szczególnie w pandemii wiele z nich siedziało w domach, przeżywało problemy finansowe i było bardziej gotowych na to, by trochę opowiedzieć o sobie. Okazało się, że udało się ich znaleźć przynajmniej kilkoro, a każde z nich nie tylko mówi nie tylko o swoich początkach, o swoich emocjach, ale również o blaskach i cieniach zawodu. Każde z nich chętnie by udzielało wskazówek, by uchronić kolejne osoby od przykrych niespodzianek i błędów. A czy same żałują czegokolwiek?

środa, 11 maja 2022

Rytmy Casablanki, czyli wolność w hip hopie?

 Niby nie za często ogląda się filmy z Maroka, więc każda okazja powinna cieszyć, ten jednak wywołuje we mnie dość mieszane uczucia. Z jednej strony - dobrze pokazuje zanurzenie się w trochę innej kulturze, religii, problemach społeczno-politycznych, ale z drugiej strony daje sugestię jakby jedynym sposobem na szukanie prawdziwej wolności i rozwiązaniem wszystkich trudności dla młodych, były wzorce z zachodu, a konkretnie w tym przypadku muzyka hip hop. Można by porównać tą historię do "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" - rozpalania umysłów młodych, dyskusje, pokazywaniu im barier i sposobów ich obalania, krytykowania wszystkiego co może być kojarzone z tradycją, z zakazami, ograniczeniami. 

poniedziałek, 7 marca 2022

My, ludzie pandemiczni, czyli warto zobaczyć, przeżyć, poczuć

Choć myśli i uczucia od ponad tygodnia głównie przy Ukrainie, trzeba szukać sobie jednak jakichś okruchów normalności wokół. Dlatego z przyjemnością i ciekawością skorzystałem z zaproszenia od Teatru Młyn, by zobaczyć owoc pracy grupy nauczycieli w ramach warsztatów w Warszawskim Centrum Innowacji Społecznych i Szkoleń.
Spektakl "My, ludzie pandemiczni" to miniatura, zbliżona do tego co zwykle robił Teatr Młyn, tyle że zespół jest na scenie dużo większy. Natalia Fijewska-Zdanowska zadbała o to, by całość miała jednak wciąż ten kameralny charakter, dotykała osobistych spraw, jak większość historii opowiadanych na ich scenie.

Sam tytuł wiele zdradza - ostatnie dwa lata wiele zmieniły wokół nas, ale i w nas. Lockdown sprowadził nas do parteru fizycznie i psychicznie, uwidocznił wszystkie słabości i wady, które być może wcześniej potrafiliśmy skrywać. Zamknięcie w niewielkich metrażach, byliśmy zmęczeni samotnością, pragnęliśmy wyjścia, ale jednocześnie kontakt 24 godziny na dobę z bliskimi też potrafił doprowadzić do szału. I o tym wszystkim jest to przedstawienie, chwilami zabawne, ale i pełne goryczy.