Pokazywanie postów oznaczonych etykietą horror. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą horror. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 września 2025

Zniknięcia, czyli tylko nikomu nie mów

Zwykle unikam horrorów, jakoś nieszczególnie czerpiąc frajdę z dość schematycznych fabuł i jump scare'ów mniej lub bardziej przewidywalnych. Zniknięcia jednak przykuł uwagę zwiastunem i fabularnie też okazał się całkiem oryginalnym daniem. Takim trochę w stylu Kinga - gdy bardziej czujesz niepokój i różne rzeczy sobie wyobrażasz niż masz realne podstawy do obaw. Gdyby tylko utrzymano ten klimat do końca...

Ale po kolei.


Justine uczy od niedawna, jeszcze nie wszyscy ją poznali, a tu zdarza się coś co jest szokiem dla całej społeczności. Cała jej klasa poza jednym uczniem nie pojawia się w szkole - wszystkie dzieci zniknęły z domów jednej nocy. Czasem kamerki miejskie lub domowe nagrały ich cienie przemykające szybko w ciemność. O jednej porze. I zniknęły bez śladu. 

Jak nie podejrzewać nauczycielki, która miała z nimi kontakt? Zwłaszcza że to kobieta mająca niekoniecznie idealną opinię w społeczeństwie. Za dużo pije, no i rozgląda się za żonatymi. Jak łatwo przyczepić jej etykietkę wiedźmy i podejrzewać ją o jakieś straszne rzeczy. 

piątek, 11 lipca 2025

Makrabrama i Neomama, czyli Marcin Szczygielski niby dla dzieci ale w klimacie horroru

Urokliwa seria. Takie połączenie Rodziny Adamsów, Magicznego krzesła - troszkę horroru i niesamowitości, trochę humoru i dziwactwa, sporo przygody młodych bohaterów i lekcji życia. Doceniaj rodzinę i rodzeństwo, bo może przyjść chwila gdy do nich zatęsknisz :) 

O dwóch pierwszych tomach cyklu pisałem jakiś czas temu (możecie odnaleźć w przeczytanych), teraz coraz bardziej te opowieści mrocznieją ale i łączą się ze sobą. Widać jeden tom nie wystarcza na zamknięcie wszystkich wątków, więc historia jest kontynuowana w kolejnym, szkoda jedynie że w takiej sytuacji musimy czekać długo na kontynuację. To chyba jedyna wada takiego pomysłu. 


Przedstawmy naszych bohaterów. Rodomiłowie to rodzina wyjątkowa - od pokoleń zajmują się tępieniem różnych demonów i stworów, które plączą się po naszym świecie. Przekazują tą wiedzę od dawna, choć niezbyt ona pasuje do naszych czasów i niewiele osób wierzy w to czym się zajmują. Dopóki oczywiści nie padną ofiarą jakiegoś mniej lub bardziej złośliwego potwora, chochlika, czy innej strzygi. Te jakoś niespecjalnie przejmują się tym, że świat już o nich nie opowiada, tym bardziej z radością po nim harcują, przekonane o swej bezkarności, bo nauka nie ma na nie odpowiednich narzędzi do obrony. 

środa, 2 lipca 2025

Przez las - Emily Carroll, czyli czy horror może zachwycić

Lipiec rozpoczęty dwoma notkami teatralnymi, a mimo że nie chodzę od kilku tygodni na nic, mam jeszcze kilka zaległych tekstów. Generalnie jednak przerwa pomogła mi trochę zmniejszyć kolejkę rzeczy czekających długo na opisanie oraz stosy do czytania. A może jeszcze będzie szansa w wakacje na taki czas wyciszenia i oderwania się od pracy i bieganiny. Niby lubię spektakle, kino, ale jeżeli to robi się wyprawa, gdzie mimo zmęczenia i braku nastroju lecisz z wywieszonym językiem bo przecież kilka godzin snu i znowu praca - to nie jest fajne...

A dziś postanowiłem napisać też o czymś sprzed kilku tygodni. Powieść graficzna, a może raczej powinienem napisać: graficzny zbiór opowiadań. To w sumie rzadkie, a tym bardziej i zaproponowana tematyka raczej nie tak często podejmowana. No jak to - niby dla dzieci i młodzieży, niby motywy znanych baśni braci Grimm, ale w klimacie - czysty horror. Trochę niedopowiedziany, tym bardziej jednak niepokojący. 
Może się podobać zarówno młodym jak i starszym!

sobota, 17 maja 2025

Melafiry - Anna Robak-Reczek, czyli groza nie musi być jedynie dosłowna i brutalna

Co prawda miała być sobotnia dawka twardego SF, ale żeby mi nie umknęło nic z ulotnych wrażeń najpierw łapcie notkę o Melafirach. Tu zdecydowanie poza fabułą, która nie jest jakoś bardzo rozbudowana (ostatnie wydania z PulpBooks to raczej mikro powieści), dużo bardziej wrażenie robi klimat, jakaś warstwa psychologicznego napięcia. Wszystko bowiem zbudowane jest tu na pewnej tajemnicy i na obawach jakie wyczuwają przez skórę nie tylko bohaterowie ale i czytelnicy.
 
Trzeba przyznać Annie Robak-Reczek że ten klimat jej się udał. I nie mam żalu, że w samej opowieści więcej jest wątków obyczajowych niż prawdziwego zagrożenia - napięcie i tak się czuje. Któż nie przeżywałby lęku o życie dziecka, którego stan uzależniony jest od systematycznego działania aparatury medycznej i kontroli, zwłaszcza jeżeli wokół pustka, ciemności i wyczuwalna groza. 

Mamy więc horror, ale bardzo nietypowy, chwilami dość poetycki w warstwie opisowej, z naleciałościami kryminału gdy dokonujemy próby rozwiązania zagadki tego miejsca, a skoncentrowany na miłości i pragnieniu chronienia osoby którą najbardziej się kocha. Do tego stopnia, że jest się gotowym na wszystko.

sobota, 3 maja 2025

Pamiętam tylko ogień - Anna Musiałowicz, czyli masz to w sobie...

Wydawnictwu Pulp Books kibicuję od początku i staram się czytać to co wydają (no może poza opowiadaniami, bo sporo tego wychodzi), czasem jednak potrafią mnie zaskoczyć. 
No bo tak - sensacja, groza, fantastyka - jak najbardziej z taką "pulpową", czyli rozrywkową literaturą się kojarzą. Coś jednak jest na rzeczy - teraz książki czytają w dominującej części kobiety i młode dziewczyny, czemu więc nie zaproponować czegoś co zrozumieją głownie one...

Tym razem więc trochę odpadłem. Nie trafiłem swoim nastrojem, oczekiwaniami w to co proponuje autorka i choć przełknąłem bez jakiegoś marudzenia, to czegoś zdecydowanie mi tu brakowało. Być może czytelniczki, intuicyjnie bardziej skupione na emocjach, na tym co niedopowiedziane, dostrzegą więcej, ja trochę jak słoń w składzie porcelany, poruszałem się jedynie po powierzchni tej fabuły, nie zwracają uwagi na to, że coś mi umyka albo coś przewracam :)


Nawet nie wiem do czego to porównać.

sobota, 15 marca 2025

Duch z wyspy - Krzysztof A. Zajas, czyli przyjedź, pomóż, pomścij...

Jeżeli pamiętacie moją recenzję Oszpicyna (kliknij tu) Krzysztofa A. Zajasa i jeżeli lubicie mieszankę grozy, thrillera, zagadek z przeszłości i małomiasteczkowego klimatu, łapcie kolejną nowość od tego autora. Uwaga - tym razem wydana zdaje się jedynie jako audiobook i ebook, więc bez wersji papierowej. Może ze względu na niedużą objętość? W końcu minipowieści nie sprzedają się u nas tak dobrze, królują grubaśne tomiszcza, a przecież papier coraz droższy.

Duch z wyspy ma w sobie coś zbliżonego do tego co udało się uchwycić już w Oszpicynie - bohater otrzymuje jakieś znaki z zaświatów, by zainteresować się pewną sprawą, a przyjeżdżając do niewielkiej społeczności, wchodzi w zagmatwaną plątaninę układów, napięć i zależności. Niby sam niewiele może - to po stronie lokalsów jest siła i nie zawahają się jej użyć jeżeli będzie im mieszał w interesach. Ale jeżeli pomoże mu trochę jakaś paranormalna siła...

Bez jej pomocy jest trochę jak dziecko we mgle - w końcu nawet nie miał ochoty wracać w rodzinne strony. Wyjechał, skończył studia, ma swój świat, a tu jakby czas trochę się zatrzymał. Dla tych z którymi się wychowywał, było tak jakby ich zostawił, jakby uciekł, po co więc wraca, skoro nie ma o czym z nimi rozmawiać. Chce ich pouczać? Jak mógłby im pomóc. I jak wyjaśnić to wszystko co tu go spotyka, bez zaakceptowania że mogą działać tu siły, których kompletnie sobie nie wyobrażał albo czytał o nich w literaturze klasy B. Teraz dotyka ich namacalnie.

sobota, 8 lutego 2025

Co porusza martwych - T. Kingfisher, czyli i wszystko pochłoną grzyby

W sumie nie wiedziałem za bardzo czego się spodziewać, ale przyznajcie że tytuł i okładka dość kuszące i oryginalne. Niestety z zawartością trochę już słabiej. Rozumiem modę na retelling i wcale nie uważam, że korzystanie z klasycznych historii oznacza brak własnych pomysłów. Nie zawsze jednak wystarczy inwencji by rzeczywiście uznać coś za na tyle atrakcyjne, ciekawe, by zasługiwało na szeroką dyskusję, pozostajemy raczej na poziomie zabawy pewnymi motywami. Tym razem na warsztat wpadło klasyczne opowiadanie Edgara Allana Poe "0Zagłada domu Usherów". Kto pamięta niedawny serial być może będzie spodziewał się przeniesienia akcji w czasy nam współczesne, ale autorka uznała, że wystarczy trochę udziwnić bohaterów, dodać mocny charakter feministyczny czy też transpłciowy i to wystarczy by historia nabrała bardziej współczesnego charakteru.

O ile klimat więc udało się stworzyć całkiem ciekawy, jakiś element grozy, tajemnicy na pewno jest tu obecny, to niektóre pomysły w takim kształcie dla mnie są mało zrozumiałe i mało potrzebne. O ile postać kobiety mykologa, pasjonatki nauki jest napisana fajnie, to stworzenie emerytowanej żołnierki która w dodatku używa dukaizmów i określa się jako onu/jemu, pasuje tu jak kwiatek do kożucha. Wymagałoby na pewno rozwinięcia, jakiejś podbudowy (jak choćby w uroczej dualogii Becky Chambers), a tak stanowi jakiś detal, mający niewiele znaczenia a utrudniający trochę lekturę i tym samym denerwujący.

czwartek, 2 stycznia 2025

Oszpicyn - Krzysztof A. Zajas, czyli do kogo należą te skarby, do kogo należy obowiązek pamiętania

Wznowienie książki sprzed kilku lat, w innym wydawnictwie to zawsze trochę ryzykowny pomysł, no chyba że to pozycja naprawdę zasługująca na uwagę, a wtedy jakoś przemknęła bez większego echa, nie trafiając w dobry czas. Dziś gdy coraz częściej nasi pisarze sięgają po klimaty grozy, jednocześnie szukając jak najciekawszych pomysłów na tło historii, może "Oszpicyn" będzie mieć więcej szczęścia. W końcu nie tylko Kinga warto czytać jeżeli ktoś lubi ten charakterystyczny dreszczyk niepokoju na plecach. Nasi też potrafią.

 
Choć to proza gatunkowa, jednocześnie jednak historia jaką opisuje Krzysztof A. Zajas, może wzbudzić uwagę nie tylko miłośników grozy. Niby o losach społeczności żydowskiej na terenach Polski w czasie drugiej wojny światowej napisano już dość dużo, wciąż jednak jest przestrzeń nie tylko mówienie o masowej zagładzie ale i np. na przyglądanie się relacjom z polskimi sąsiadami, postawom naszych rodaków wobec zła jakiego byli świadkami. W sytuacji gdy byliśmy chyba jedynym krajem gdzie za udzielanie pomocy Żydom groziła kara śmierci, to na pewno nie były łatwe decyzje, ale o niektórych sytuacjach trudno mówić inaczej jak o zwykłym draństwie. W tej opowieści jedno z takich zdarzeń staje się źródłem klątwy, która spadnie na miasto.

sobota, 14 grudnia 2024

To po diable - Jakub Ćwiek, czyli co tu się odwaliło

Chyba jedna z bardziej szalonych książek jakie miałem w tym roku w swoich rękach. Pełna akcji, humoru, przedziwnych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji.

Jakub Ćwiek już nie raz fundował czytelnikom jazdę bez trzymanki, ale teraz robi to na jeszcze większym przyspieszeniu. Od samego początku wrzuca nas w zwariowane tempo, nic nie tłumacząc i zapraszając do zabawy. Wchodzisz albo nie. To jak z filmami Tarantino - albo się lubi te klimaty albo czepiasz się każdego pomysłu pytając o prawdopodobieństwo, powiązania i logikę.
Demony, cyrografy, trupy, strzelaniny, pościgi, schodzenie do samego piekła, by stamtąd zwiać przez dziurę... Ech. Nie wiem co autor brał przy tworzeniu, ale to musiał być niezły towar.

No dobra, może przesadzam, bo przecież Jakub Ćwiek już bawił nas w podobnych klimatach, raczej jednak skupiając się na środowisku aniołów, a teraz po prostu przygląda się siłom ciemności. I jak to zwykle bywa z nimi, od razu jest mroczniej, bardziej przerażająco, mniej tam nadziei.

piątek, 13 września 2024

Strychnica - Marek Zychla, czyli chrońcie nas i to miejsce!

Wizualnie - perełka. Moda na malowane brzegi, świetna okładka, sztywna oprawa - ręce same składają się do braw. A treść? No i tu jest trochę dziwnie.

Wyobraźcie sobie mieszankę Kinga, irlandzkich legend, Stranger Things, a do tego dołóżcie trochę zakompleksionego studenciaka z Polski, który jedzie opiekować się niepełnosprawnymi rezydentami ośrodka gdzieś na peryferiach Irlandii. Chwilami jest bardzo klimatycznie, ale im dłużej to wszystko autor ciągnie, tym to się dłuży i komplikuje. Potencjał na pewno jest spory, niepotrzebnie jednak na siłę cała opowieść idzie w stronę krwawej baśni, zamiast pozostać w obszarze sygnalizowania jakiejś tajemnicy, której do końca się nie odsłania. Niedosyt byłby chyba lepszy niż odarcie nas z oczekiwań i zafundowanie może i krwawych, ale postaci, które ewidentnie tu nie pasują, są zbyt bajkowe i przerysowane. Cała groza ulatuje, pozostaje jedynie oczekiwać na to, żeby ich wszystkie plany powyjaśniań i zniszczyć, tu już jednak na to napięcie, na grozę, nawet na ciekawość niestety nie ma już za bardzo miejsca.

niedziela, 1 września 2024

Królowa wody - Marcin Szczygielski, czyli nie ochronisz, nie mówiąc prawdy

Koniec wakacji, więc z tej okazji kolejna książka dla dzieci i młodzieży. I autor, który pojawia się w tym roku wyjątkowo często - chyba będzie rekordzistą tegorocznym - Marcin Szczygielski. Muszę przyznać, że prawie każda historia - zupełnie inna i za to duży szacun. Choć czasem aż się prosi, by wołać o kontynuację, on zabiera się za kolejne książki i znowu funduje coś innego.

Tym razem powiedziałbym, że coś na pograniczu baśni, horroru, a może delikatniej - powieści gotyckiej z nutką tajemnicy i grozy :) W końcu to raczej dla młodszego czytelnika, więc żeby nie było, że odradzam bo autor straszy. Odrobinę na pewno, ale skoro to nie przerasta bohaterów książki, to i dla czytelników nie będzie zbyt przerażające.


Po raz kolejny - i to znowu mi się bardzo podoba - w sytuacji dziecięcych postaci, w ich emocjach, pojawia się sporo życiowych problemów. Nowy tata, nowy brat, nowy dom... Aga jakoś pogodziła się z tym, że tata wyjechał, że ma nową rodzinę, choć trochę tęskni za tym co było. Dziewczynka cieszy się też z tego, że mama wyszła z dołka, że znalazła kogoś z kim czuje się szczęśliwa. Ale żeby to tak na stałe? I że teraz będzie miała brata? Który być może będzie zabierał uwagę mamy, która była tylko dla niej? No nie jest to proste. 

sobota, 17 sierpnia 2024

Grzechòt - Maciej Lewandowski, czyli zło się przebudziło

 Dorwałem się do trzeciego sezony The Bear i ewidentnie zachwytowi towarzyszy pogłębianie dołka psychicznego, więc trzeba sobie to dawkować ostrożnie :)

Dużo czytam, ale wciąż przerzucam się z jednego tytułu na drugi, szukając czegoś co mocniej chwyci. A że jestem w zanurzony w klimatach lekko horrorowych (Strychnica), to postanowiłem, że notka będzie o inne pozycji od Wydawnictwa Mięta. Podobny trochę klimat - czyli od wydawałoby się normalnej scenerii, poprzez tajemnicę, dziwne zdarzenia, przechodzimy do grozy i makabry. Co prawda Maciej Lewandowski stworzył opowieść bardziej młodzieżową, w stylu niektórych historii Stephena Kinga, Hilla, Simmonsa czy serialu Stranger Things, ale mam wrażenie że pomysł na te książki jest podobny i nawet wydawnictwo postanowiło wydać je w podobny sposób, czyli sztywna oprawa i malowane grzbiety kartek. Robi to robotę! A ponieważ mój egzemplarz zdobyty z autografem, szykujcie się za jakiś czas (pewnie na WOŚP) na aukcję!


Maciej Lewandowski odważnie sięga po historie i motywy już znane (czyli auto o skłonnościach wampirycznych), a potem osadza to w naszych realiach, czyli w opowieściach o czarnej wołdze, tuszowaniu śledztw za PRL, unikaniu jakichkolwiek wspomnień o tym iż w zaginięciach dzieci mogło być coś niesamowitego. W którymś momencie na szczęście ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i sam postanowił zapolować i unieruchomić maszynę siejącą grozę po okolicy. Na lata był spokój. 

środa, 17 lipca 2024

Jak sprzedać nawiedzony dom - Grady Hendrix, czyli nie będzie nikogo i niczego ważniejszego niż ja

W tym tygodniu w środę zamiast kryminału coś z dreszczykiem. Z horrorami zwykle mam ten problem, że bardziej podoba mi się klimat i budowanie napięcia, bo gdy już przychodzi do ujawnienia tego czego wszyscy mieliśmy się lękać, pojawia się nie tyle strach, co rozczarowanie albo i śmiech. Z książkami mam podobnie, dlatego i tu ciekawość bardziej towarzyszyła mi z początku, bo im bliżej finału, tym więcej było zażenowania. To tak? To w ten sposób? No nie? Nie wmawiajcie nam tego... A jednak.
Miłośnicy gatunku marudzą więc, że więcej tu jakiejś psychologicznej opowieści o traumach, wypieraniu wspomnień, a ja będę psioczył raczej na schematy w końcówce, jakby naprawdę nie było innych sposobów na ekscytujący finał. 


Skoro nawiedzony dom, to będą oczywiście przesuwające się przedmioty, ożywające w zaskakujących momentach, robienie krzywdy mieszkańcom, czyli cała ta lista sztuczek, które przecież już dobrze znamy. To co może ciut wyróżniać powieść Hendrixa od innych z tego gatunku, to jakieś elementy humoru, niestety jest ich niezbyt dużo.

piątek, 5 lipca 2024

Kornik - Layla Martinez, czyli dom zły

Rozmiar książki - zaskakująco niewielki. Czy to znaczy, że to rzecz która szybko się czyta? I tak i nie. Czy to rzecz błaha i nieciekawa? Na pewno nie.

"Kornik" to literatura niepokojąca, historia nieoczywista i wzbudzająca emocje. Nazwanie jej powieścią grozy pewnie byłoby trafne jeżeli chodzi o określenie gatunku, a jednocześnie mocno by pomylił się ten, kto będzie oczekiwał banalnych chwytów polegających na wywołaniu dreszczu strachu. To raczej powieść psychologiczna, pokazująca konsekwencje zmagania się z rodzinnymi traumami, nędzą i próbami zmiany swojego losu.


Dom zamieszkany przez babkę i dorosłą już wnuczkę, stary, niszczejący, przechowujący historie kilku pokoleń. Niewiele widział szczęścia, za to wiele przemocy, biedy, narzekań... Jak przerwać ten zamknięty krąg, jeżeli nie widzi się szansy na ucieczkę. A może jest ona jednak możliwa? Matka przecież kiedyś zniknęła. Opuściła je z własnej woli, wybierając życie wolne od wspomnień i cierpienia, czy też została porwana jak opowiadają inni? Wnuczka marzy o tym, by kiedyś również odejść, ale póki co tego nie potrafi. Myślała że praca pozwoli jej uzbierać pieniądze i uciec, ale jedynie na nowo uruchomiła złe emocje. W końcu rodzina do której poszła opiekować się dzieckiem, od lat była niczym długi cień nad jej bliskimi. 

piątek, 31 maja 2024

To co namacalne i to co jest tajemnicą, czyli Dziewczyna z trzeciego piętra i Superposition

Ma zakończmy odrobiną dreszczyku. Dwie zupełnie inne produkcje, ale pewnie każda znajdzie swoich fanów.

Dziewczyna z trzeciego piętra gra znanymi schematami - ktoś wprowadza się domu, z nadzieją na nowe życie, zaczyna się tam urządzać, remontuje, nie zważając na to że w domu dzieją się dziwne rzeczy. Z racjonalnym podejściem i młotkiem w ręku, wydają się w stanie pokonać każdą przeszkodę. A sąsiedzi mogą jedynie przyglądać się ze współczuciem, bo znają historię domu, wiedzą że wiąże się z nim jakaś trudna przeszłość, która nigdy go nie opuściła.

I niby to schematy, ale całkiem zgrabnie ograne. Facet, który się wprowadza i który zapewnia swoją ukochaną, że raz dwa przygotuje im gniazdko, ma jakąś swoją mroczną historię, jest typem twardziela, którego trudności nie zniechęcają. Mięknie za to przy płci pięknej - wtedy trochę zapomina, że już jednej coś przyrzekł.

wtorek, 23 stycznia 2024

Cięcie, czyli tanio, szybko, przyzwoicie

Dzień ogłoszenia nominacji oscarowych, więc dziś o filmie :) Artysty, który kiedyś mocno zaskoczył swoim zwycięstwem - Michel Hazanavicius to ten od Artysty. A potem zniknął. I jak widać wciąż ma ciekawe pomysły, ale trudno powiedzieć, żeby to było wielkie kino. Zresztą Artysta też takim nie był.
Cięcie potrafi zaskoczyć - pierwsze pół godziny, w które jesteśmy wrzuceni bez żadnego przygotowania, to totalna żenada, jakby produkcja klasy B, gdzie nic się nie klei, aktorzy nie wiedzą co grać, jest chaos, ale na szczęście na plan horroru wpadają prawdziwe zombie i skracają naszą mękę jako widzów, wykańczając po kolei wszystkie postacie. Zwykle jednak staram się oglądać filmy do końca, więc nie odpuściłem, czekają na to co można po takim groteskowym spektaklu jeszcze pokazać. Ale wiecie co?
Dalej jest ciekawiej!

piątek, 12 stycznia 2024

Zagłada domu Usherów, czyli a choćby i po trupach, byle do celu

Nie sądziłem że na podstawie noweli Edgara Allana Poego można stworzyć tak rozbudowaną, trzymającą w napięciu i współczesną historię. Za to na pewno brawa - pierwotny pomysł z przekleństwem wiszącym nad rodziną, twórcy splatają z opowieścią o chciwości, pogoni za sukcesem, namiętnościach i animozjach pomiędzy jej członkami. Może ciut szkoda, że po jakimś czasie wszystko robi się przewidywalne i nie daje się dowieść do końca tego napięcia jakie buduje się przez pierwsze powiedzmy 2-3 odcinki. Potem już pozostaje raczej zabawa kolejnymi sztuczkami wizualnymi i mniej lub bardziej widowiskowe sposoby na umieranie.

O współczesnych elitach, o rodzinach tak bogatych, że nie muszą już pracować, trochę już się naoglądaliśmy, jednak połączenie tego nie tylko z wątkami obłędu, chorób psychicznych, ale i z elementami grozy trochę w takim klasycznym gotyckim wydaniu, jest czymś dość zaskakującym. Może się podobać.

czwartek, 2 listopada 2023

Wilcze stado, czyli ale jatka

Za nami Halloween i tradycyjny już spór o to jak groźne/nieistotne może być świętowanie tego za Amerykanami. Tak się już jednak porobiło, że wokół nocy przed 1 listopada mamy wysyp różnych horrorów i wydarzeń z filmami opartymi na grozie. Postanowiłem sobie i ja zafundować taki seans, sięgając jednak nie za ocean tylko do Azji. I mocno "zryło mi banię". 

Koreańczycy się nie certolą. Jakie tam ograniczenia wiekowe, jaka tam wrażliwość widza? To po prostu jazda bez trzymanki i hektolitry krwi wylewającej się co kilkanaście sekund z ekranu. Wilcze stado może i zapowiada się jako thriller sensacyjny, potem jednak już mamy totalną masakrę. Zaczynamy więc od czterdziestki więźniów, którzy mają być dostarczeni z Filipin do Korei w ramach ekstradycji, załadowanych na statek towarowy pod bardzo ścisłą ochroną. Czy da się jednak przewidzieć wszystko?

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Wednesday, czyli Burtona w tym niestety niewiele

Dziś filmowo. Choć jakoś coraz mniej mam czasu i serca do seriali, raz na jakiś czas coś tam wpadnie w oko, mam też kilka zaległości do opisania. Jak choćby właśnie Wednesday. Niby Rodzinę Addamsów pamiętam i nawet ją lubiłem, nie pałałem specjalną chęcią do oglądania produkcji Netflixa. Chyba jednak domyślacie się co mnie mogło przekonać. No tak - Tim Burton. Są twórcy, którzy po prostu są na tyle interesujący, że człowiek jest ciekawy każdego kolejnego ich filmu. 
I choć czuję trochę rozczarowania, bo niewiele tu oryginalności, to obejrzałem z ciekawością i nawet będę wyglądał kolejnego sezonu.
Co do wtórności - nawet nie chodzi o to, że reżyser nie poszalał za bardzo, trzymał się dawnej konwencji, raczej drażniło mnie to, że ta historia poszła w stronę opowieści o Harrym Potterze. Wiecie - szkoła z internatem, przepychanki rówieśnicze, jakiś wróg czający się z zewnątrz i nastolatek (w tym przypadku dziewczyna), z wyjątkowymi umiejętnościami, trochę typ odludka, powoli zdobywającego przyjaźnie. Nawet turniej między klasami będzie miał miejsce. Takich podobieństw jest więcej. Niestety. Bo przez to nie jest tak interesująco, jak mogłoby być. 

piątek, 4 sierpnia 2023

Tajemne rysunki - Jason Rekulak, czyli no i jak to wyjaśnicie?

Jutro kolejna wymiana książek jaką organizuję u siebie w miasteczku już blisko 10 lat i szykując książki, które zawiozę, zwykle staram się coś dołożyć z nowości, które przysyłają wydawcy do recenzji. Dziś ciekawy tytuł od Zysk i S-ka.

Czemu ciekawy? Ano choćby ze względów na oprawę graficzną tej historii - ilustracje stanowią o jej klimacie i mają spory wpływ na to jak patrzymy na wydarzenia. Czy znajdziecie w nich klucz do rozwiązania zagadki zanim autor wyjawi nam wszystko w finale? Przekonajcie się sami.

Mallory Quinn jest młodą dziewczyną, która w pewnym momencie życia trochę się pogubiła i przez swoje uzależnienie narobiła sobie sporo problemów. Na szczęście trafiła ludzi, którzy nie oceniali jej, tylko wyciągnęli pomocną dłoń. Jeden z jej sponsorów nie tylko wspiera ją w powrocie do formy fizycznej, by jeszcze mogła wykorzystać swój potencjał w zawodach biegowych, co zaprzepaściła przez leki, ale i pomógł załatwić jej pracę. Nie można przecież wiecznie siedzieć w ośrodku, tylko trzeba stanąć na własnych nogach, prawda? Mallory musi wykorzystać tą szansę, skoro ludzie znając jej przeszłość, zaufali jej zatrudniając jako opiekunkę dla swojego dziecka. Piękny dom z basenem, cudowna dzielnica, a ona ma dla siebie własny domek w ogródku i sporo czasu by poukładać wszystko w głowie. No raj po prostu.