Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygodowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygodowy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 sierpnia 2025

Skrzat. Nowy początek, czyli a podobno jesteś na to za duża

Wróciłem z kilku dni wędrowania, pewnie będzie ciężko przyzwyczaić się do normalnego rytmu, ale póki nie ma pracy, zasiadam jeszcze do bloga i na dziś mam coś familijnego. 
 

Co prawda oficjalna premiera dopiero 19 września, może jednak uda się Wam zapolować na jakieś pokazy przed tą datą? Cieszy odradzanie się kina familijnego w Polsce, bez zadęcia, dydaktycznego smrodku, ale przygodowego, opowiadającego o ważnych dla młodych sprawach. Choćby jak tu: o żałobie, o nowej szkole, przyjaźni i zaufaniu. 

Tak jak drażnią mnie produkcje podobno dedykowane starszym (tu brakuje jakiegoś mądrego przekazu, zwykle to tylko wygłupy i imprezowanie, czasem kac w obliczu tragedii), to w przypadku młodszych zaczyna być coraz fajniej. I choć jeszcze czasem drażnią pewne sztuczności (ech ta banda prześladowczyń), to ogląda się to raczej bez uczucia zażenowania. Ba - jeżeli pójdziecie razem z pociechami, jest o czym potem porozmawiać, a to ważne. Po prostu za mało czasu spędzanego razem, rozmów, mocno potem wpływa na to że młodzi ludzie tracą kontakt z rodzicami i mają coraz więcej problemów. 

czwartek, 31 lipca 2025

Kairos - Maciej Siembieda, czyli moja moje miasto granicą podzielone

Kończę kolejny miesiąc blogowania powieścią Siembiedy, ciesząc się, że sobie trylogię dawkowałem powoli, że nie spieszyłem się z lekturą. Niby każda z tych powieści mniej lub bardziej delikatnie łączy się ze sobą różnymi postaciami, warto jednak dać sobie przestrzeń na to by chłonąć je osobno, by się nie zlewały. Podobieństwa pewnych wątków nie przeszkadzają w takich sytuacjach, a to co smakowite, docenia się podwójnie. 

O poprzednich tomach - jak zwykle kierunek poszukiwania notek - zakładka Przeczytane na górze. 


Pan Maciej znowu kreśli historię o tym jak osoby sobie bliskie może rozdzielić los. Czy mamy na to wpływ co nas czeka, czy możemy wszystko przewidzieć? Oczywiście nie. A pojedynczy człowiek jest jak ziarenko, którym wiatr rzuca to w jedną, to w drugą stronę. To politycy i ważni na górze decydują o granicach, wyrażają swoje oczekiwania, postanowienia, a ci malutcy muszą jakoś w tym wszystkim się odnaleźć. Nawet jak czasem los sobie z nich kpi. Tak jak w rodzinie Pyków. Dwaj bracia, których podzieliły poglądy polityczne, wizja tego co dla ich rodzin lepsze. Jeden deklaruje się jako Polak, drugiemu bliżej do Niemiec. A cały dowcip polega na tym, że ten pierwszy musi mieszkać po stronie niemieckiej, a drugi po polskiej. 

piątek, 11 lipca 2025

Makrabrama i Neomama, czyli Marcin Szczygielski niby dla dzieci ale w klimacie horroru

Urokliwa seria. Takie połączenie Rodziny Adamsów, Magicznego krzesła - troszkę horroru i niesamowitości, trochę humoru i dziwactwa, sporo przygody młodych bohaterów i lekcji życia. Doceniaj rodzinę i rodzeństwo, bo może przyjść chwila gdy do nich zatęsknisz :) 

O dwóch pierwszych tomach cyklu pisałem jakiś czas temu (możecie odnaleźć w przeczytanych), teraz coraz bardziej te opowieści mrocznieją ale i łączą się ze sobą. Widać jeden tom nie wystarcza na zamknięcie wszystkich wątków, więc historia jest kontynuowana w kolejnym, szkoda jedynie że w takiej sytuacji musimy czekać długo na kontynuację. To chyba jedyna wada takiego pomysłu. 


Przedstawmy naszych bohaterów. Rodomiłowie to rodzina wyjątkowa - od pokoleń zajmują się tępieniem różnych demonów i stworów, które plączą się po naszym świecie. Przekazują tą wiedzę od dawna, choć niezbyt ona pasuje do naszych czasów i niewiele osób wierzy w to czym się zajmują. Dopóki oczywiści nie padną ofiarą jakiegoś mniej lub bardziej złośliwego potwora, chochlika, czy innej strzygi. Te jakoś niespecjalnie przejmują się tym, że świat już o nich nie opowiada, tym bardziej z radością po nim harcują, przekonane o swej bezkarności, bo nauka nie ma na nie odpowiednich narzędzi do obrony. 

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Zegarek z kopertką - Jacek Getner, czyli czy jeszcze potrafimy ze sobą rozmawiać

Jacka Getnera kojarzę głównie z komediami kryminalnymi, choć przecież ma na koncie również sztuki teatralne i historie bardziej obyczajowe. "Zegarek z kopertką", czyli jego najnowszą książkę generalnie ciężko przyporządkować do żadnej z kategorii. Niby jest jakiś wątek zagadki do rozwiązania, niby jest jakieś napięcie, ale nie one są najistotniejsze. Można by potraktować to jako powieść drogi, albo historię przygodową, bo w końcu jest wyprawa w rejon jeziora Bajkał i zetknięcie się z naturą, zarówno w jej pięknie, jak i w grozie. 

Dla mnie jednak to przede wszystkim opowieść o tym jak możemy się różnić w dzisiejszym świecie i co może niestety wpływać na to, że słabo się dogadujemy. Może to wynikać z różnych doświadczeń, warunków w jakich żyjemy, wychowania, wartości jakie nam się przekazuje, norm społecznych, ale i np. dominujących w przekazach postaw albo interpretacji zdarzeń. Żeby się zrozumieć, trzeba spędzić z sobą trochę czasu, przełamać pewną niechęć, otworzyć się na zrozumienie tej drugiej strony. Na pewno jednak trzeba do tego chęci z obu stron. 

środa, 18 czerwca 2025

Koniec mapy - S.J. Lorenc, to miała być zwykła wycieczka

Wydawnictwo Mięta, dotąd być może kojarzone z fantasy, literaturą bardziej dla kobiet (słowiańskie klimaty, dużo wątków kobiecych), widać że otwiera się coraz bardziej na inne rzeczy. W ubiegłym roku pojawiły się pięknie wydane dwa dość mocne thrillery trochę w stylu Kinga, a teraz znowu pojawia się kilka powieści kryminalno-sensacyjnych. "Koniec mapy" można by uznać generalnie nawet jako powieść katastroficzno-przygodową, choć przez większość fabuły skupiamy się raczej na napięciach między poszczególnymi bohaterami, a nie na tym, co jak czujemy czeka nas w finale.  

Od początku znamy bowiem finał, czyli dość dramatyczne zdarzenia w radzieckiej stacji badawczej, gdzie pod wpływem znalezionego wirusa, z ludźmi dzieją się bardzo dziwne rzeczy. Autor co i rusz podrzuca nam jakieś informacje z dziennika jednego z naukowców, ale większość fabuły skupia się na rejsie w okolice podbiegunowe niewielkiego jachtu wycieczkowego. Łatwo więc domyśleć się, że i oni zostaną wplątani jakoś w całą aferę związaną z zagrożeniem epidemiologicznym, długo jednak musimy czekać na to powiązanie dwóch wątków. 


Czy to znaczy że jest w takim razie nudno? 
Niekoniecznie.

niedziela, 11 maja 2025

Niemożliwe życie - Matt Haig, czyli czy warto porzucić swoje przyzwyczajenia i schematy

Dziwna, ale i intrygująca historia. Niby jest pewien element fantastyczny, nie jest to jednak na pewno literatura fantastyczna. Matt Haig po prostu snuje opowieści o ludziach. O samotności. O lęku. O zmianie.

Gdy już jest się na takim etapie życia, że wydaje się iż nic cię nie czeka, chciałbyś już tylko świętego spokoju, raczej nie przyjmujesz życzliwie zaproszenia do podróży. I pewnie gdybyś wiedział, że będzie to początek wielkich zmian, może jeszcze mniej chętnie byś wyruszał. Coś jednak jest takiego co cię tam woła - może to poczucie - skoro uznała mnie za osobę bliską, może trzeba spełnić jej prośbę, może ciekawość...

I tak Grace Winters, dojrzała już kobieta, emerytowana nauczycielka matematyki wyrusza na Ibizę. Jej opowieść nie jest adresowana jedynie do nas jako czytelników, to tak naprawdę odpowiedź na przejmujący i dramatyczny list jednego z jej dawnych uczniów. Ona napisał o swoim zwątpieniu, bezsilności a ona próbuje pokazać mu, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Jest tylko jedna kwestia: czy w to uwierzymy, czy pójdziemy za jakimś impulsem, co będzie wymagało też tego, by trochę nauczyć się ufać ludziom, słuchać ich i podążać za znakami.

sobota, 26 kwietnia 2025

Zapomniany horyzont - Simon Stålenhag i Electric State, czyli jak spieprzyć ciekawy pomysł

Sobota to od jakiegoś czasu na blogu czas na wątki fantastyczne i choć zalega mi już kilka tytułów, o których chciałbym napisać, wybieram książkę i jej ekranizację. Trochę z premedytacją bo przy jednym można się zachwycić, a przy drugim załamać, a to jako żywo gdzieś współgra z moimi dzisiejszymi emocjami.
Targi fantastyki - byłem chyba po raz trzeci, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że i odbiorca się zmienia jak i zmieniają się stoiska. Dawniej królowały postacie z komiksów czy seriali, dziś raczej z filmów anime i z gier do nich nawiązujących. Ludzi w moim wieku niewielu, a i towarów dla nich też raczej dużo nie zobaczysz. Za to naklejek, świeczek, przypinek i obrazków z postaciami z obrazów które ci niewiele już mówią, całe zatrzęsienie.

Pojawiła się więc trochę taka refleksja, że niedługo może i na polconie, czy innych tego typu imprezach nawet nie znajdziesz tematyki nawiązującej do klasyki gatunku, bo młodzi szukają czegoś innego. A i twórcy podążają za nimi. Co tam mroczny klimat, jakaś zagadkowość, liczy się akcja, humor i odniesienia do popkultury.


I w ten sposób przechodzimy płynnie do tematu notki.

sobota, 19 kwietnia 2025

Namiestnik - Adam Przechrzta, czyli jak nie kulą to zaklęciem

W czytanie tom trzeci, o pierwszym pisałem tak trzeba więc przynajmniej kilka zdań dopisać również o tomie drugim cyklu Materia Prima Adama Przechrzty. 
Realia końcówki I wojny światowej, sporo polityki, trochę postaci autentycznych z tamtych czasów, ale to przede wszystkim fantastyka. Nawet wojna i pierwsze ruchy Polaków, by przeciwstawić się zaborcom, mocno powiązane są z magią, która mocno zmienia tą rzeczywistość.


Istnienie praktycznie w każdym większym mieście świata strefy magicznej, nad którą ludzie nie mają za bardzo kontroli, kiedyś może szokowało, dziś staje się normą. A co więcej - niektórzy nauczyli się czerpać stamtąd pewne moce, które można wykorzystywać do leczenia, do umacniania swojej potęgi, ale i do zabijania. Nic więc dziwnego, że wśród rosnących napięć między Rosją i Niemcami, wszystkie siły (w tym również Polacy) szukają pomysłu by to właśnie dzięki magii uzyskać przewagę nad przeciwnikami. 

Nawet fakt iż przeklęci, potworne moce próbują przeniknąć ze stref do naszego świata, nie paraliżuje już ludzi ze strachu, chyba oswoili się z zagrożeniem, a w dodatku niektórym udaje się udowodnić iż nawet z nimi można negocjować albo podjąć walkę.

wtorek, 11 marca 2025

Magiczne eliksiry i nic poza tym, czyli Księgarnia napojów księżyca i Great Library of Tomorrow (księga mądrości1)

Dużo ciekawych szkiców o spektaklach, książkach i filmach jeszcze przede mną, kilka takich gdzie koniecznie chcę napisać mimo że chcę pomarudzić, ale jest też garść rzeczy, które wpadają jakoś tak przy okazji i w sumie dla zasady powinienem o nich coś napisać. Nie mogę się jednak jakoś zmusić do tego, a potem jak poczekają trochę, to już niewiele nawet pamiętam, tak szybko ulatują z pamięci, bo nie ma w nich wiele wartego uwagi. 

Raz na jakiś czas wrzucę więc i taką notkę. Dziś dwie pozycje powiedzmy, że raczej z obszaru YA czy fantasy, cholernie popularnego, natomiast mam wrażenie, że mimo ilości ukazujących się pozycji coraz trudniej znaleźć tam coś oryginalnego. 

Ot choćby Księgarnia napojów księżyca Seo Dongwon - przecież to jedynie trochę podkręcone magią i udziwnione Zanim wystygnie kawa. Kto przeczytał tamto, raczej nie będzie zaskoczony, choć moja starsza córa na przykład stwierdziła że to lepsze. Co kto woli - tam było bardziej realnie, emocjonalnie. A tu niby wciąż krąży się wokół emocji, wokół żalu, tęsknoty, chęci naprawy przeszłości, ale to wszystko jest oblane sporą dawką jakiejś kosmicznej historii, w której lokal prowadzony dla ludzi potrzebujących takiego doświadczenia jest jedynie jakimś niedużym fragmentem. Jakieś książki z naszymi życiorysami, jacyś strażnicy bibliotek, wróżki, opiekunki gwiazd... Rety - gdyby może to rozbudować może i mogłaby z tego wyjść jakaś historia, ale tu w efekcie jest jakiś dziwny miszmasz z którego niewiele wynika.

sobota, 1 marca 2025

Grom. Wojna runów - Marcin Mortka, czyli przeciągnąć na swoją stronę Ukryty Lud

Marcina Mortkę kojarzymy w ostatnich latach z powieściami pełnych humoru, przygód i akcji, ale ci którzy znają jego wcześniejsze pisarskie próby, pewnie pamiętają trylogię nordycką i jego dwie pasje: zainteresowanie historią II wojny światowej oraz mitologią skandynawską. Raz na jakiś czas powraca do pewnych wątków (choćby w "Pasie Ilmarinena"), ale oto pojawia się okazja by powrócić do tamtych pierwszych historii, w trochę odświeżonym wydaniu. 

Wznowienie "Wojny runów" ze zwróceniem uwagi w tytule na Grom to świetna propozycja dla tych, którzy lubią połączenie powieści wojennej oraz odrobiny fantastyki. Raczej przewaga jest tego pierwszego w pierwszej połowie książki, wszystko jest bardzo w poważnych tonach (w odróżnieniu od "Pasa..." gdzie trochę tego humoru było), nacisk jest na oddanie realnej atmosfery konkretnych wydarzeń pierwszych miesięcy wojny. Marcin Mortka jednak nie byłby sobą gdyby nie dodał do tego trochę fantazji na temat zmagań ludzi wywiadu, którzy mają za zadanie zajmować się poszukiwaniem artefaktów i ludzi z mocami paranormalnymi. Gdyby tak zdobyć takie siły dla swojego kraju (ale i dla siebie), jakaż władza byłaby w twoich rękach... 

sobota, 18 stycznia 2025

Pas Ilmarinena - Marcin Mortka, czyli wyprawa straceńców

Wieczorem może jeszcze dorzucę film, ale póki co zgodnie z niepisaną tradycją sobota to czas na fantastykę.

Dziś może niekoniecznie będzie to czysta fantastyka, bo to bardziej powieść wojenna, przygodowa, awanturnicza, ale ma przecież wątki paranormalne, które są w niej dość istotne. Zresztą Marcin Mortka niejednokrotnie udowadniał, że ma lekkie pióro i potrafi łączyć różne konwencje. Tym razem sięgnął po mało nam znany fragment historii jakim był atak ZSRR na Finlandię i opór na jaki się natknęli Rosjanie. Na bazie tego jednak, jak to on, rozpisuje akcję ratunkowej, która nosi znamiona dość szaleńczej, brawurowej, w dodatku dodaje do tego trochę magii, tajemnicy, humoru... Niby można rozpoznać styl Mortki, lekturę połyka się błyskawicznie, natomiast może zaskakiwać tło, które jest trochę bardziej realistyczne i surowe. W kontekście agresji na Ukrainę (zdaje się że ze sprzedaży część idzie na pomoc dla ofiar), jeszcze bardziej zaciskają nam się pięści ze złości na bezmyślną żądzę władzy tyranów, którzy szafują życiem tysięcy ludzi jak by to była jakaś gra. Napaść, podporządkować, narzucić swoją dominację, a koszty nie są istotne, choćby naród przymierał głodem z powodu zbrojeń. 


Jest więc ciut poważniej, ale nie zabraknie szalonych pomysłów. Jak choćby biblioteka artefaktów, które mają magiczne moce, gromadzonych przez grupę ludzi, raczej nie pragnących ujawnienia. Córka jednego z nich właśnie wykonywała misję na zlecenie ich organizacji, badając wierzenia ludów Finlandii, ucząc się od szamanów ich metod uzdrawiania. Saamowie niby w nosie mają państwa, granice, byle ich zostawić w spokoju, jednak nie zamierzając być zupełnie bierni wobec napaści wroga, który porywa ich kobiety. To samo może grozić również Brytyjce.

piątek, 17 stycznia 2025

Rok zająca - Arto Paasilinna, czyli wzywa się do powrotu do dawnego stylu życia

Wciąż mieszam w szkicach notek, przestawiam kolejność, ale obiecane wpisy o Mleczarzu, Końcu Marty Hermanowicz, serialu Zachowaj spokój pewnie lada chwila. A że mam więcej znowu materiału niż te 14 dni jakie zostały w styczniu, to pewnie teatralne wpisy pojawią się dopiero w lutym, za to wrzucę jeszcze jedną nowość kinową i może "Wzgórze psów" z Netlfixa. 

A na razie kontynuuję przygodę czytelniczą z Arto Paasilinnem. Po "Las powieszonych lisów" (kliknij a przeczytasz co napisałem) stwierdziłem, że trzeba odgrzebać na półce książkę, którą kiedyś otrzymałem i trochę o niej zapomniałem. "Rok zająca" ma w sobie chyba jeszcze większą dawkę dość absurdalnego humoru i połyka się to nawet szybciej i przyjemniej. Nawet nie za bardzo wiem do czego to porównać, bo choć może kojarzyć nam się to z humorem czeskim, to jednak klimat jest ciut inny (i nie chodzi jedynie o temperaturę). Bohater nie jest tak podporządkowany losowi jak np. Szwejk, on po prostu w którymś momencie postanowił płynąć "pod prąd". Uznaje bowiem, że dotychczasowe życie go znudziło, z żoną od dawna się nie dogaduje, w pracy dziennikarza już niewiele go kręci. Może by więc tak po prostu wybrać życie tułacza, nie przejmując się tym co będzie jutro?


A impulsem do tego stało się jedno, wydawałoby się mało znaczące zdarzenie - gdy z kolegą jechali na kolejne zlecenie, potrącili zająca. Kaarlo Vatanen postanowił wysiąść, sprawdzić co się z nim stało i się nim zaopiekować, a kolega zniecierpliwiony pojechał dalej. Nie pozostało nic innego jak spędzić noc w lesie. A skoro jedna okazała się taką odmianą w jego życiu, dała mu jakiś oddech, po niej nastąpiły kolejne przygody.

sobota, 4 stycznia 2025

Adept - Adam Przechrzta, czyli Wy Polacy to macie w sobie jakąś przekorę

Wśród tak lubianych przeze mnie gatunków czyli kryminału i fantastyki ukazuje się ostatnimi laty całkiem sporo, pojawiło się wielu autorów, których dotąd nie miałem okazji poznać, więc jak pojawia się okazja, to trochę eksperymentuję, buszując po bibliotece. Skoro "Antykwariat pod Salamandrą" Adama Przechty okazał się całkiem sympatyczny, pora sięgnąć po jego jeden ze starszych cykli. W "Adepcie" czuć mocno, że autor ma wykształcenie historyczne i lubi osadzać swoje powieści w takich klimatach. Połączenie magii z realiami początku XX wieku, Warszawy pod zaborem Carskiej Rosji, ma w sobie spory potencjał. Jest trochę polityki, relacji pomiędzy przedstawicielami władzy i Polakami, kurtuazja wyższych sfer, mniej za to miasta i realiów społecznych, bo tkanka miejska w uniwersum Przechrzty jest zaburzona. Podobnie jak w innych większych miastach, również Warszawie pojawiły się bowiem enklawy, czyli  miejsca przesiąknięte magią i niepojętymi, groźnymi zjawiskami paranormalnymi. Nikt kto tam żył, już stamtąd nie wyszedł, a ci którzy się tam zapuszczają, sporo ryzykują. Władze jak zwykle wybrały najprostsze rozwiązanie - otoczyły wszystko murem, posterunkami, poprosiły ma jakieś zabezpieczenia rosnące na znaczenie środowiska magów i liczą na to, że te strefy nie będą się rozszerzać. Ich eksploracja może jednak przynieść spore zyski, bo skoro można zdobyć tam coś nasączonego silną magią, to i chętni na to się znajdą.

Dunder albo kot z zaświatu - Radek Rak, czyli a co będzie jeśli...

Skoro sobota miała być dniem na fantastykę, to niech pojawi się choć jej namiastka. Może wieczorem coś dorzucę.
 
Na okładce widzicie napis Gra książkowa i pewnie zadajecie sobie pytanie co to takiego. Kto zetknął się z paragrafówkami nie będzie zaskoczony. Masz książkę z ciekawą historią, tyle że pociętą na części porozrzucane przypadkowo między stronami i z wieloma rozgałęzieniami - od Ciebie zależy którą wersję rozwinięcia i zakończenia poznasz. Wspólny jest tylko początek. Potem już każda decyzja prowadzi Cię coraz dalej i dalej. I może doprowadzić do zupełnie innego miejsca.


Dunder jest kotem, ale jak prawie każdy kot, ma swoje wyjątkowe zdolności. On akurat potrafi gadać i nie pytajcie czy to dlatego że trafił do pewnej kobiety, która kontynuując misję swoich przodkiń, została wiedźmą. Tak po prostu jest i tyle. Jemu jest dobrze u niej, a ona... Cóż, czasem traci cierpliwość, ale przecież kota nie można przestać kochać, nawet jak czasem zalezie za skórę, prawda?

Ów kot będzie nam przewodnikiem w tej historii, a może to właśnie my będziemy jego przewodnikiem? Pójdzie bowiem tam, gdzie wybierzemy, nawet jeżeli będzie miał wątpliwości i wprowadzimy go do piekła. Kot sobie poradzi :)

czwartek, 19 grudnia 2024

Nemezis - Maciej Siembieda, czyli ależ to jest historia!

Z jednodniowym opóźnieniem, bo to zwykle środa jest na klimaty kryminalne, ale powieść Maciej Siembiedy tak naprawdę wykracza poza ramy gatunku. Możecie zerknąć na spis przeczytanych gdzie pisałem o pierwszej części tego cyklu, nie kryjąc zachwytu. A dziś o Nemezis. 


Ale zanim parę zdań o książce jeszcze kilka słów o tym co na dniach. Do końca roku już tylko 12 dni, w tym 3 dni na podsumowania roku 2024, więc muszę szybko decydować o tym, które z rzeczy jakie widziałem pojawią się jeszcze w tym roku, a o czym napiszę dopiero w przyszłym. Wszystko jednak wskazuje na to, że liczbę 366 notek, czyli jednego wpisu dziennie uda się zachować. Juppi!
Czekajcie zatem na podsumowania, a poza nimi pojawią się jeszcze dwa kryminały ze świętami w tle, powieść tegorocznej noblistki, kapitalna choć czytana przeze mnie ponad rok powieść, dwa filmy z krótkiej listy oscarowej i jedna recenzja nowego spektaklu. 

sobota, 14 grudnia 2024

Widzący - Franciszek M. Piątkowski, czyli Nawia, Prawia, Jawia i jedna wielka naparzanka

Kontynuacja "Powiernika", czyli przygód Marka Lichockiego, który z dnia na dzień przekonał się jak bardzo może zmienić się jego życie. Dotąd był dość dobrym adwokatem, starowiercą i człowiekiem sukcesu, a nagle okazało się, że stał się nie tylko przywódcą lokalnej wspólnoty, ale i człowiekiem obdarzonym niezwykłymi mocami. Jedynie ona może widzieć i pośredniczyć pomiędzy ludźmi i bogami, bez konsekwencji przekraczać barierę między światem ludzi, światem śmierci i światem bogów. 


Znajoma zgromadziła chyba wszystkie części cyklu, podrzuca mi więc kolejne a ja powoli poznaję ten świat, który dotąd był dla mnie raczej obcy. Owszem, w fantasy panuje ostatnio moda na słowiańczyznę, magię i dawnych bogów, ale u Piątkowskiego to nie jest jedynie pretekst by opowiadać jakieś historie, a samo centrum fabuły. Wszystko podporządkowane jest elementom wiary w dawnych bogów, oni są jednymi z ważnych postaci, które wpływają na losy bohatera. Ludzie rzadko są dla nich ważni, ale fakt iż odchodzą od wiary, na pewno ich osłabia.

niedziela, 1 grudnia 2024

Teatr Niewidzialnych Dzieci - Marcin Szczygielski, czyli zwykle nas nie dostrzegacie

Kalendarze adwentowe wręczone rodzinie, można chwilę przerwy w pracy zrobić i wrzucić coś na bloga. Grudzień postanowiłem zacząć czymś dla młodszego czytelnika, ale akurat z tym autorem myślę, że i wielu dorosłych będzie miało podobnie jak ja - nie będą się mogli oderwać. Marcin Szczygielski po raz kolejny sprawił, że zakręciła mi się łezka w oku.

Najpierw czeka nas dość długi wstęp, w którym 11 letni Michał opowiada o realiach w Domu Dziecka. Trochę o jego przeszłości, trochę o kolegach, o szkole, o wychowawczyniach, jakieś psikusy dziecięce... Rozkręca się to dość powoli, ale czułem że to dopiero prolog i się to potwierdziło. Michał zaprzyjaźnił się mocno z dużo młodszym od siebie chłopcem, a gdy okazało się, że po wakacjach zniknął zarówno on, jak i jego ulubiona wychowawczyni, coś w nim pękło i wpadł w jakiś dziwny marazm. Nie chciał jeść, myć się, nic robić, nawet do toalety nie chciał chodzić. Wszyscy czuli, że będzie potrzebował wyjątkowej pomocy...

piątek, 25 października 2024

Cześć, tu Amundsen! Max Czornyj, czyli cóż za hart ducha i ciała

Seria Genialni odkrywcy powoli się rozbudowuje. Cześć, tu Amundsen! to już czwarty tomik (ja pisałem u siebie o Koperniku, możecie sprawdzić w spisie przeczytanych) i w drodze zdaje się kolejne. A młodzi czytelnicy mogą mieć z tego powodu dużo frajdy. Kto wie, może wydawca i autor zdecydują się zrobić jakiś plebiscyt o kim jeszcze chcieliby przeczytać?

Na pewno taki sposób poznawania sławnych ludzi, może się podobać. Aleksandra Czornyj dodała barwne ilustracje, ale to tekst ma przyciągać uwagę. Bez przeładowania datami, nazwiskami, w zgrabny sposób wprowadzający w czasy w jakich żył bohater. Przecież dokonania Amundsena trudno oderwać od jego dumy z tego, że oto odrodził się jego kraj, przez długi czas pod panowaniem Szwecji. Młodziutkie państwo jakim była Norwegia nagle było na ustach całego świata, bo jego reprezentant podjął się zadania, które okazało się zbyt trudne dla wypraw lepiej wyposażonych i z dużymi finansami.

poniedziałek, 21 października 2024

Mildred i mityczna pantera, czyli a ty czego się boisz?

Odskocznia od różnych mrocznych filmowych obrazów? Proszę bardzo - łapcie kino familijne w niezłym wydanie, nie głupawe, z odrobiną przygody i ze wspaniałymi krajobrazami. Nowa Zelandia zawsze robi wrażenie :)

W dodatku dla tych, którzy pamiętają Elijaha Wooda w roli Froda z Władcy Pierścieni, będzie to okazja zobaczyć go w zupełnie innej roli.

Grany przez niego Strawn Wise to Amerykanin, iluzjonista, kiedyś podobno dość popularny, ale niestety ostatnio raczej cienko przędzie. Czy miał w sobie kiedykolwiek charyzmę, talent i urok gwiazdy? Cóż nawet jeżeli miał, to zdaje się, że to stracił. Podobnie jak uczucia matki jedenastoletniej Mildred. Był jej fascynacją, ale dość przelotną, a że nigdy się specjalnie nie interesował córką, dla nich mógłby nie istnieć. Pojawia się dopiero wtedy gdy jego dawna ukochana trafia do szpitala. Czy będzie potrafił złapać kontakt z dziewczynką i udowodnić, że jednak ma w sobie jakąś cząstkę dobrego ojca?

sobota, 19 października 2024

Cztery żywioły magii, czyli kwartet znowu w akcji

Drugie spotkanie książkowe czterech autorek, z których każda dostarcza dłuższy tekst według pewnego klucza. Cztery pory magii z autografami Anety Jadowskiej, Magdaleny Kubasiewicz, Marty Kisiel i Mileny Wójtowicz poszło u nas w styczniu za ładną wylicytowaną kwotę na WOŚP, mogę więc obiecać, że w przyszłym roku będzie podobnie bo nasz egzemplarz znowu podpisały wszystkie cztery autorki :)

Tym razem kluczem są żywioły, każda z pań bierze na warsztat swój wybrany i funduje tekst, który jest premierowy, żadne tam odgrzewane kotlety. I choć każdy jest trochę inny, fajnie jest zestawić je ze sobą, zobaczyć całość tego konceptu.

Jeżeli mam porównywać z książką sprzed roku - zdecydowanie tamtą stawiam ciut wyżej, co nie znaczy że jest mniej ciekawie. Może po prostu tym razem wyobraźnia podsunęła autorkom pomysły, które mnie tak bardzo nie zaskoczyły i nie wciągnęły?