poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Joker: Folie à deux, czyli wciąż te maski

I jeszcze jedna rzecz na dziś - skoro poniedziałek to muzyka, a przecież kontynuacja Jokera jako żywo jest musicalem. Wkurzyła ta produkcja okrutnie tych, którzy zachwycili się częścią pierwszą. No bo jak można tak okrutnie sobie z nich zakpić? Jak z tego bohatera, który odrzuca zasady i obłudę, można zrobić ciepłe kluchy podśpiewujące piosenki i tańczące z ukochaną.

To na pewno zupełnie inne filmy, ale w dziwny sposób jednak łączą się ze sobą. O ile przecież Joker w pierwszej części obrywał od społeczeństwa, które go wyśmiewało i nie dawało zrozumienia, o tyle w części drugiej...

Mrok jest miejscem - Adriadna Castellarnau, czyli więcej pytań niż odpowiedzi

Seria z żurawiem od Wydawnictwa BoWiem (Uniwersytet Jagielloński) od dawna dostarcza mi świetnych lektur, mniej oczywistych, mało znanych, za to literacko i emocjonalnie na wybornym poziomie.

I tak jest i tym razem. Mroczne, dotykające trudnych tematów, a jednocześnie trochę jakby oniryczne, odrealnione opowiadania Ariadny Castellernau mają w sobie coś wyjątkowego. Wchodzimy w świat fantazji, tym razem jednak nie ten bajkowy, zabawowy, ale raczej będący ucieczką od rzeczywistości która może być krzywdząca.


Podróż w głąb świata mrocznych fantazji, przemocy, zaniedbania.
Kluczem do odczytania tych historii mogą być relacje między rodzicami a dziećmi, między dorosłymi i nieletnimi. Miłość i obojętność, pożądanie i niechęć, troska i pragnienie niezależności, dobro i zło, to co na wierzchu i to co skrywane, bliskość i lęk utraty.

niedziela, 20 kwietnia 2025

Flow, czyli jest magia!

Przyznaję - Flow ma w sobie coś magicznego. Zaskakuje samym podejściem do narracji, tym że nie infantylizuje postaci, nie uczłowiecza ich na siłę, zaskakuje warstwą wizualną. To film zanurzony w naturę, w jej siłę i piękno.

Najbardziej chyba jednak doceniam go za to, że może stanowić okazję do mądrych rozmów. Kino familijne, animacje przyzwyczaiły nas do tego, że czasem mrugały okiem do dorosłego widza, mogły stanowić miłą rozrywkę, ale coraz rzadziej dawały okazję do refleksji nie tylko dla młodszych lecz i dla dorosłych.
Flow moim zdaniem jest właśnie taką produkcją.

Zostaje w głowie, choć chwilami aż zastanawiamy się, czy pewne niedoskonałości w tym co widzimy (sierść, zbliżenia) wynikają z braku budżetu, czy są świadomym zabiegiem. Po chwili bowiem dostajemy przecież obraz tła, który zaskakuje rozmachem, głębią... Zostaje jednak w głowie przede wszystkim na historię jaką opowiada.

sobota, 19 kwietnia 2025

Namiestnik - Adam Przechrzta, czyli jak nie kulą to zaklęciem

W czytanie tom trzeci, o pierwszym pisałem tak trzeba więc przynajmniej kilka zdań dopisać również o tomie drugim cyklu Materia Prima Adama Przechrzty. 
Realia końcówki I wojny światowej, sporo polityki, trochę postaci autentycznych z tamtych czasów, ale to przede wszystkim fantastyka. Nawet wojna i pierwsze ruchy Polaków, by przeciwstawić się zaborcom, mocno powiązane są z magią, która mocno zmienia tą rzeczywistość.


Istnienie praktycznie w każdym większym mieście świata strefy magicznej, nad którą ludzie nie mają za bardzo kontroli, kiedyś może szokowało, dziś staje się normą. A co więcej - niektórzy nauczyli się czerpać stamtąd pewne moce, które można wykorzystywać do leczenia, do umacniania swojej potęgi, ale i do zabijania. Nic więc dziwnego, że wśród rosnących napięć między Rosją i Niemcami, wszystkie siły (w tym również Polacy) szukają pomysłu by to właśnie dzięki magii uzyskać przewagę nad przeciwnikami. 

Nawet fakt iż przeklęci, potworne moce próbują przeniknąć ze stref do naszego świata, nie paraliżuje już ludzi ze strachu, chyba oswoili się z zagrożeniem, a w dodatku niektórym udaje się udowodnić iż nawet z nimi można negocjować albo podjąć walkę.

czwartek, 17 kwietnia 2025

Życzenia z okazji Wielkiej Nocy, czyli kilka słów ode mnie i kilka słów o Swoją drogą (Dąbrowska, de Barbaro)

Wielki Czwartek, tradycyjnie więc na Notatniku życzenia i krótka przerwa. Triduum Paschalne niech będzie czasem wyciszenia. Wracam po świętach czyli pewnie w niedzielę.
 
Poza życzeniami tradycyjnie również lektura ku refleksji, dziś może mniej dotycząca wiary, ale na pewno wartości. A one są przecież uniwersalne dla wszystkich. Na koniec więc kilka zdań o "Swoją drogą", czyli o rozmowie Justyny Dąbrowskiej z profesorem Bogdanem de Barbaro.

I Wam i sobie również życzę, by ten czas dał trochę wytchnienia, by raczej zbliżał z innymi, a nie powodował jakieś animozje, by był chwilą refleksji i bycia razem a nie jedynie okazją do obżarstwa.

Czym dla nas jest to zmartwychwstanie, czym jest Nowe Życie? Co oznacza ofiarowanie siebie za innych? 

Niech i w nas budzi się chęć zmieniania się na lepsze, wstawania z naszych słabości, ciemności.

Zmieniania się dla siebie, dla bliskich, dla tych którym możemy coś dać. Czasem będzie to dobre słowo, uśmiech, wsparcie, życzliwość, a czasem będzie okazja do tego by podzielić się tym co mamy. Przecież nam od tego nie ubędzie, nie umrzemy z głodu. A tylko w ten sposób możemy zmieniać świat, wypełniając go pokojem i dobrem. Tak często zdarza nam się kogoś oceniać, może obmawiać, krytykować i uważamy że dopóki nie mówimy mu tego wprost to go nie boli. Uwierzcie że to może boleć, a jednocześnie i nas wypełnia bardziej jakaś niechęć, frustracja, złość, zawiść, niż coś pozytywnego... I po co? 


I Wam i sobie życzę więc poszukiwania tego co dobre w sobie i wokół siebie. By to pielęgnować. By każdego dnia cieszyć się Nowym Życiem i nadzieją.


A poniżej jeszcze kilka zdań o książce.

środa, 16 kwietnia 2025

Nocny agent - Matthew Quirk, czyli to mój obowiązek (i w bonusie o filmie)

Po obejrzeniu Jacka Reachera pomyślałem sobie, że chyba mam ochotę na powrót do takich prostych historii, emocji jak z lat 90 z seriali 48 godzin, czy powieści Ludluma. No i mam materiał - Nocny agent, z agentem o szlachetnym sercu, który musi stanąć przeciw wszystkim by bronić swój kraj. Nawet swoim przełożonym nie może ufać, bo ma ewidentne dowody, że ktoś zdradził. Dlaczego? Oto jest pytanie.

A źródłem zagrożenia jak za dawnych lat jest Rosja i jej pomysły, by jeżeli nie może być mocarstwem, to przynajmniej trochę namiesza i odbierze innym trochę ich samozadowolenia.
Ameryka w niebezpieczeństwie!

I w sumie nawet nie wiem co lepsze - książka czy serial. 

Twórcy filmu starali się w miarę trzymać ram fabularnych, ale wiadomo że podkręcali pewne rzeczy (np. para morderców a nie pojedynczy), starali się podbijać tempo. I pewnie jeżeli czyta się to równolegle lub po seansie, już będziemy mieli jakieś wyobrażenia i będziemy widzieć twarze bohaterów. W sumie nie wiem czy to dobre, bo odtwórca roli głównej jakoś średnio mi pasuje na agenta specjalnego, który ma wychodzić bez uszczerbku z każdej opresji. Bardzie wygląda na pracownika biurowego, którym zresztą jest. To tylko przypadek sprawia, że zostaje wciągnięty w wielką aferę.

wtorek, 15 kwietnia 2025

Przesilenie zimowe, czyli metoda na rozgrzanie serca

Niby to film związany ze Świętami Bożego Narodzenia, ale skoro go niedawno nadrobiłem, to niech leci teraz, w Wielkim Tygodniu. Kto wie, może przyda się Wam jako seans rodzinny?
Trochę w starym stylu, ale przecież w urokliwy sposób grzeje serducha, więc czemu nie. Może to jest jakaś metoda by zobaczyć siebie, swoje postępowanie niczym w lustrze... Jaki jestem wobec innych? Jak oni mnie odbierają? Mogę twierdzić że mi to obojętne, ale i tak podświadomie jeszcze bardziej mogę stać się mniej otwarty, bardziej zgorzkniały, nieufny.

Alexander Payne zafundował nam historię dość kameralną, bardziej przypominającą kino lat 70 lub 80 niż współczesne produkcje, może jednak właśnie dlatego tyle osób pokochało ten film? No dobra, Paul Giamatti swoją rolą też dołożył się do sukcesu, bo jego postać jest fenomenalna. Ale to nie tylko popis aktorski, bo przede wszystkim scenariusz i klimat nas tak bardzo zaskakują i wciągają. Niby bez fajerwerków, ale każda scena, każdy dialog jest po coś, budują pewną opowieść. Od pewnego momentu przewidywalną, czy to znaczy jednak że mniej atrakcyjną?

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Lepiej późno niż w ogóle - Ramisz, czyli ucieknij stąd na jakiś czas

Pomiędzy energią wiosenną i nostalgią jesieni rozpięty jest ten krążek. Ciekawy głos i moje pierwsze spotkanie z tym człowiekiem. Co prawda Ramisz ponad 10 lat nagrywał z Happysad więc ma spore doświadczenie i jak się okazuje również w wersji solowej coś do opowiedzenia.
Czuć bowiem że to kawałki, które mają w sobie coś osobistego, po prostu "o czymś". Jest nostalgicznie, refleksyjnie, ale nie znaczy to że każdy kawałek jest smęcącą balladką, sprawdźcie sami :) Skoro Ramisz wśród ulubionych kapel wymienia m.in. Radiohead czy Myslovitz, to na pewno możecie spodziewać się sporej dawki gitar. Chwilami będzie ciut szybciej, ale gdy wsłuchujemy się w te numery to nie są rzeczy jedynie do tupania nóżką i nucenia sobie pod nosem, ot takie głupotki, a raczej rzeczy do wsłuchania się ciutkę. 
 
Początkowo krążek leciał więc sobie w tle, ja analizowałem ankiety, wokal jakoś tak fajnie wpadał w ucho, ale potem już przy drugim, trzecim odsłuchu coraz więcej próbowałem zanurzyć się w teksty, doceniałem różnorodność emocji jaką udało się tu uchwycić.

sobota, 12 kwietnia 2025

Sen nocy letniej, czyli jak oni to robią?


Który to już raz oglądam Sen nocy letniej na scenie? Wśród notek znajdziecie m.in. wrażenia z teatrów The Globe, The Bridge Theatre, no a teraz dokładamy do tego z M Teatr Komedia.
 

***
MaGa: Ta komedia Szekspira jest dla mnie odskocznią od życia codziennego. Pozwala dorosłej osobie zanurzyć się na powrót w świat mitów i baśni i beztrosko śmiać się z perypetii bohaterów. Pobyć przez chwilę dzieckiem, choć dylematy na scenie są już natury dojrzałej.


Robert: Niewiele chyba tych dylematów zostało - posłuszeństwo ojcu? kara za upór wobec jego woli? No może nieszczęśliwe zakochanie i to co z nami wyrabia uczucie wciąż są aktualne i mogą wzruszać lub bawić. To przede wszystkim komedia w której działanie sił wyższych trochę uciera nosa bohaterom, a ponieważ bogowie też konkurują ze sobą, sami też są podatni na działanie losu... Sen to czy jawa? Szalone to wszystko i oni pewnie chcieliby jak najszybciej to zakończyć. Ale może sen zostawi w nich jakiś ślad, by dojrzeli?

czwartek, 10 kwietnia 2025

Lista marzeń, czyli czy potrzebujemy takich produkcji?

Czasem chyba człowiek potrzebuje takich seansów, żeby się wyluzować, zanurzyć w ciepełku, popatrzeć sobie na ładne twarze i cieszyć się dobrym zakończeniem.


I niby wiadomo - schematyczne, przewidywalne, ckliwe, prościutkie... Ale jak milutko się to ogląda.

Nawet miałem ochotę na powieść Lori Nelson Spielman, która była pierwowzorem dla produkcji Netflixa, na razie jednak do mnie nie dotarła, więc zadowalam się filmem :) A może dobrze? Bo przecież jak na ekranie wszyscy tacy piękni, to nawet ich smutek z góry wydaje się jakiś taki tylko na chwilę, a i my czujemy się lepiej... W końcu temu mają służyć takie historie - pocieszać, dawać nadzieję, wołać głośno: głowa do góry, daj sobie szansę.

środa, 9 kwietnia 2025

Pięć martwych psów - Michal Sýkora, czyli ostrożnie z ambicjami, bo można na tym bardzo się przejechać

No dobra, dość marudzenia, przynajmniej na chwilę. Do czeskiego krymi zawsze zasiadam z przyjemnością, a i cykl Michala Sýkory już znam i polubiłem. No to przed Wami tom trzeci. Można czytać w kolejności, można i osobno, choć wtedy nie będziecie znali wcześniejszych losów postaci. To akurat troszkę się przydaje, bo sytuacja niektórych bohaterów wtedy jakoś staje się czytelniejsza.

O poprzednich dwóch tomach z ekipą Marie Výrovej pisałem na blogu, więc notki znajdziecie w spisie przeczytanych na górze.
To dość klasyczne kryminały policyjne, bez spektakularnego tempa, ale z solidną intrygą i dość wiernie opisaną robotą śledczą.

Co ciekawe, Sýkora wcale nie buduje swoich fabuł w podobnym stylu - mieliśmy więc już polityczną intrygę, ponurą historię rodzinną, a teraz... No cóż, za wiele nie chcę zdradzać, ale są tu i lokalne układziki, jak i ludzie którzy są kompletnie bez zasad. A gdy policjanci podejdą zbyt blisko, zrobi się bardzo nieprzyjemnie. 

A wszystko zaczyna się dość niepozornie.

wtorek, 8 kwietnia 2025

Ma bawić, ale czy bawi, czyli Zgon przed weselem, U Pana Boga w Królowym Moście, Pożar byłby lepszy

Wczoraj marudziła M. to dziś mogę i ja. Już dawno przestałem mieć nadzieje co do polskich produkcji zwanych komediami, bo jak już wydaje się, że gorzej być nie może, to kolejna puka w dno od dołu. Poświęcam więc jedną notkę, by hurtowo napisać o kilku produkcjach które obejrzałem w sumie sam nie wiem po co. No i na deser o czymś ciut lepszym, ale Czesi zawsze mieli ten swój specyficzny styl.

Gdyby u nas kręcono obrazy o różnicach pomiędzy "miastowymi" i "prowincją" takie jak choćby "Jeszcze dalej niż północ" czy komedie czeskie, to pewnie nikt by nie załamywał na nich tak bardzo rąk jak teraz. Ile razy jednak można patrzeć na Karolaka i oglądać żenujące, stereotypowe i obrażające ludzi sceny jacy to niby jesteśmy nietolerancyjni, zamknięci na obcych, na zmiany, prymitywni i wymagający genialnego kierownictwa najlepiej kogoś z miasta i ostatnimi laty, najlepiej kobiety. Za pierwszym razem może to jeszcze kogoś bawiło. Ale ile można i to jeszcze w taki żenujący sposób. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

40-latek, czyli publiczność się bawi, a my marudzimy

MaGa: Tak dawno nie byłam w Teatrze Rampa i tak się cieszyłam na to wyjście a tu taki niewypał… Niemal wbrew sobie, ale muszę w tym wypadku być przysłowiowym „złym policjantem”, bo spektakl mi się nie podobał. Przede wszystkim dlatego, że orkiestra zagłuszała każdy tekst. Siedziałam w trzecim rzędzie i z tekstu słyszałam pojedyncze słowa. Czy nie można było jej wyciszyć? Te same piosenki (nawet z prób) obejrzane dopiero w internecie oddają skalę szkody tego niedopatrzenia. Ogromna strata dla całości widowiska.


Robert: Ja będę bronił trochę tego spektaklu, choć faktycznie z nagłośnieniem jest kiepsko i nie wszystkie fragmenty przedstawienia są równie dobre. Na pewno jest tu jakiś pomysł i nie jest to tylko próba budowania popularności na wspomnieniach tych, którzy oglądali serial - w różnych postaciach i wątkach można rozpoznawać niby podobieństwa, ale to też zabawa formułą, mruganie okiem do widza, śmiech z PRL, z premedytacją budowanie pewnych rzeczy nie do końca idealnie.