Na okładce dwie istotne informacje: powieść zdobyła nagrodę w konkursie na najlepszą powieść YA a spodobać się może fanom Squid Game i Igrzysk śmierci. No to macie już szufladki gdzie Snow Globe ewentualnie włożyć. Chyba warto też wspomnieć, że szykowana jest zdaje się kontynuacja, więc zakończenie raczej nie przyniesie wszystkich odpowiedzi (choć mi takie otwarte się podobało).
Wyobraźcie sobie świat, w którym panuje wieczna zima. Ludzie ciężko harują by się ogrzać, mieć prąd i jedzenie. Prąd choćby po to by móc dotknąć choć przez chwilę innego świata. Jest bowiem miejsce zwane Śnieżną Kopułą, gdzie nikt specjalnie się nie martwi o temperaturę czy jedzenie. Wszystkiego jest w bród, ludzie opływają w bogactwo, bo cały kraj na nich pracuje. Oni za to wciąż są gotowi by pokazywać swoje twarze - to jedno wielkie studio produkujące rozrywkę. Nie tradycyjne filmy i seriale, ale coś w rodzaju dokumentów z elementami fabuły - niby reżyserowanych, ale polegających na śledzenie bohaterów przez prawie 24 godziny na dobę. Ludzie tam mieszkający - prezenterzy, aktorzy, reżyserzy, to elita i każdy marzy by kiedyś dostać szansę znaleźć się wśród nich. Dostają ją jednak jedynie nieliczni.
sobota, 31 maja 2025
Snow Globe, czyli show musi trwać
czwartek, 29 maja 2025
Przeszłość nie da o sobie zapomnieć, czyli Tajemnica Broken Bayou Jennifer Moorhead oraz Sekrety rezydencji Lucy Foley
Pewnie czytam zbyt wiele, by rzeczywiście wśród nich dostrzec ten geniusz i oryginalność, większość to dość poprawnie napisane rzeczy, wykorzystujące znane już schematy. Wiecie - taka literatura do pociągu albo do samolotu na dłuższą podróż i gdyby nie te cholerne ceny, to spokojnie można by je nawet zostawiać dla kolejnego pasażera. U nas one idą świetnie na wymiankach książkowych bo przecież nie wróci się raczej do żadnego z nich, gdy kuszą kolejne.
Na początek Luizjana. Upały, bagna, dość specyficzna, trochę zamknięta społeczność, szczególnie poza większymi miastami. Wyrwać się stąd to marzenia sporej części tych, którzy mają jakieś ambicje. A jeżeli miałeś jakieś trudne wspomnienia związane z tym miejscem wydaje się, że wracać tu nie ma sensu.
środa, 28 maja 2025
Sekrety, kłamstwa i wyrzuty sumienia, czyli Wiem o wszystkim Aleksandry Śmigielskiej i W środku nocy Rileya Sagera
Uzbierało się całkiem sporo rzeczy, które niestety dość długo czekają na swoją kolej do opisania, trochę więc porobię notek zbiorczych, bo niedługo wszystko zapomnę. Do końca maja dwie notki z kryminalnymi klimatami i może jedna fantastyka.
Dziś dwie historie nie tyle kryminalne, co raczej bardziej thrillery psychologiczne, bo choć jest tu zbrodnia, to najważniejsze jest to co następuje po niej. Czasem nawet po długim okresie czasu, coś wychodzi na światło dzienne, wzrasta zagrożenie i nikt nie może czuć się bezpiecznie. Wrócił morderca? Czy duch ofiary? Chce zemsty? Czy wskazać sprawcę?
U Śmigielskiej to przede wszystkim pewnego rodzaju łamigłówka rodzinna. Prawie każdy ma coś do ukrycia, ale nie wiadomo kto zabił. A jeżeli tego nie zrobił to czemu boi się anonimowych wiadomości, które twierdzą, że... wie wszystko i to ujawni.
poniedziałek, 26 maja 2025
Maria Skłodowska-Curie w mowie obronnej, czyli między życiem prywatnym a nauką i pracą
Maria Skłodowska-Curie ma tak ciekawy życiorys, że aż prosi się o jego opowiadania - mieliśmy już wersje filmowe, mieliśmy biografie, ale na deskach teatralnych było chyba tego niewiele. Ja kojarzę Teatr Papahema, monodram Teatru Mazowieckiego i chyba jeszcze chorzowski Teatr Rozrywki, z tego chyba widziałem jedynie ten pierwszy.
Informuję więc zatem że pod koniec roku 2024 w Polskę ruszył kolejny spektakl o naszej słynnej noblistce przygotowany przy współpracy Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu i Stowarzyszenia K.O.T. "Maria Skłodowska-Curie w mowie obronnej" to spojrzenie na bohaterkę oczami jej córek: Ewy i Ireny. Będzie więc to opowieść nie tylko o pracy i pasji, ale i miłości, o tęsknocie, o trudach codzienności. Mało chyba myślimy o tym jak sława, sukcesy (ale i skandale, czyli generalnie zainteresowanie świata) wpływa na bliskich, a nie zawsze przekłada się na poprawę warunków bytowania.
niedziela, 25 maja 2025
Czas starego Boga - Sebastian Barry, czyli człowiek chwilami wolałby nie pamiętać
Ciężko pisze się o takich książkach, bo trudno ubrać w słowa wszystkie myśli i emocje jakie się uruchamiają w trakcie lektury i po niej. To na pewno nie jest lekka literatura. Wymaga skupienia, wejścia w tą narrację, gdzie początkowo wydawałoby się że niewiele w tych wspomnieniach odnajdujemy czegoś ważnego.
Starzejący się, samotny mężczyzna, były policjant, miał nadzieję że znalazł już swoją spokojną przystań, że nie będzie musiał wracać do przeszłości. Ta jednak nie tylko nie pozwala mu o sobie zapomnieć, ale i dopada go w wymiarze fizycznym - oto policja odgrzebała pewną sprawę i prosi go, by pomógł im w jej rozwikłaniu. Demony powracają i mocno go chwytają w swoje ramiona.
I bynajmniej nie chodzi jedynie o strach, że coś mu się zarzuci.
sobota, 24 maja 2025
Wieczna wojna i Wieczna wolność - Joe Haldeman, czyli kazaliście mi walczyć, ale co dalej?
Z serią Wehikuł czasu od wydawnictwa Rebis mam tak, że albo czytam jeden tytuł po drugim, ciesząc się odkrywaniem kolejnych klasyków albo czasem utknę na jednym i potem muszę zrobić sobie dłuższą przerwę. Haldeman wszedł mi bardzo dobrze, ale teraz na przykład mocno utknąłem na Najeździe z przeszłości Hogana.
Przy Haldemanie może nie było jakiegoś wielkiego zachwytu, ale też na pewno ciekawość na tyle duża, że sięgnąłem szybko po kontynuację. Pokolenie wojny w Wietnamie mocno wpłynęło na sposób opowiadania o wojnie - bezsensownej, okrutnej, pozostawiającej głębokie rany. Wtedy takie powieści na pewno miały większą siłę rażenia - ich pacyfistyczne przesłanie, pokazanie jak trudno odnaleźć się weteranom w rzeczywistości, jak są traktowani jako mięso armatnie i nikt się nimi nie interesuje... No chyba że się buntują - to trzeba zgasić to w zarodku, bo żołnierz ma być posłuszny i nie zadawać pytań.
piątek, 23 maja 2025
Zaginiona - Grzegorz Gołębiowski, czyli gdy media siedzą ci na karku...
Jeżeli zaglądacie od czasu do czasu na Notatnik, być może pamiętacie już tego autora. Grzegorza Gołębiowskiego poznałem że tak powiem "po sąsiedzku" przez znajomych. W końcu miło jest przeczytać książkę o okolicach, które się dobrze zna, prawda? Nie o jakimś wielkim mieście, a niewielkim Ożarowie Mazowieckim, który leży podobnie jak moje miasteczko tuż pod Warszawą i tak się składa że po sąsiedzku z moim. Mieliśmy okazję z Panem Grzegorzem kiedyś rozmawiać dłuższą chwilę, na jednym z jego kryminałów znalazło się logo Notatnika, z ciekawością zawsze więc wypatruję jego kolejnych książek. W swoich powieściach sięgał już po historie z trochę odleglejszej przeszłości (notki znajdziecie w zakładce Przeczytane na górze), ale samo rozwiązywanie zagadki jest jak najbardziej współczesne. Czasem śledztwo prowadzą policjanci, czasem pasjonat genealogii, ale każda książka to oddzielna sprawa, łączą je jedynie jakieś minimalne odniesienia do poprzednich przygód bohaterów.
Ten wstęp mam nadzieję, że będzie pomocny w Waszych poszukiwaniach, bo czasem tak jest że od jednej książki mamy chęć przejść do kolejnych danego autora, sprawdzić czy trzyma poziom, czy powiela pomysły, czy za każdym razem próbuje zaproponować coś nowego. W mojej ocenie jest progres, trzymam więc kciuki za dalsze pisarskie projekty.
"Zaginiona" wykorzystuje dość luźno pewną sprawę kryminalną z naszych okolic sprzed wielu lat, Gołębiowski nie bawi się jednak w reportażystę drobiazgowo analizującego jakieś detale, czy opisującego tło wydarzeń. To policyjne śledztwo, żmudna czasem robota dochodzeniowa, zbieranie poszlak i dowodów.
czwartek, 22 maja 2025
Anioły w Warszawie, czyli liczy się tylko miłość
MaGa: Bardzo mi się ten spektakl podobał. Zresztą wszyscy wyszliśmy nim zauroczeni, choć w pierwszym momencie nie bardzo wiedzieliśmy skąd się bierze jego urok. Wydawać by się mogło, że to tylko proste przeniesienie tematu kultowego już spektaklu i filmu „Anioły w Ameryce” na nasz rodzimy grunt, ale tu zagrało coś innego. I był to chyba brak akcentowanego aktorsko dramatyzmu, taki bezemocjonalny przekaz, który miał wyjątkową jednak wymowę. I myślę, że to było przez reżysera, Wojciecha Farugę, rozmyślnie zastosowane.
Robert: Na pewno spektakl, który trwa blisko 4 godziny, docenią ci znający już wcześniejsze adaptacje tekstu amerykańskiego (nawet na notatniku znajdziecie notkę na temat tej sztuki), może znają serial - dla nich to będą dodatkowe smaczki do wyszukania, do porównań. Warto jednak powiedzieć, że to adaptacja jedynie luźno nawiązująca do tego pomysłu - owszem też mamy epidemię nieznanej do tej pory choroby budzącej grozę oraz przekonanie że jest ona związana mocno jedynie ze środowiskami homoseksualnymi. Jeszcze mocniej jednak to opowieść o tożsamości, o lęku, o samotności, w czasach gdy o wszystkich chciało decydować państwo.
środa, 21 maja 2025
Retro mrocznie i kryminalnie, czyli Psy gończe Joanny Ufnalskiej i Zły samarytanin Jarosława Dobrowolskiego
Czy polskie miasta, kawałek naszej historii, mogą stać się tłem dla ciekawych retro kryminałów? Jak najbardziej! I dowodem na to nie tylko książki Krajewskiego, czy Wrońskiego. Do Wrocławia i Lublina można spokojnie teraz dorzucić jeszcze Warszawę (i to tę praską część) i Łódź. Dziś więc trochę o dwóch książkach które docenią miłośnicy historii i kryminałów retro. W przypadku Dobrowolskiego również ci, którzy lubią nutkę grozy, bo autor znany dotąd raczej z fantastyki, czuje się, że lubi Kinga i trochę czerpie pomysłów z takich klimatów.
Ciekawa jest już sama postać Romana Burego - prostego faceta, który wychowywał się i nadal mieszka na Pradze, po służbie w wojsku postanowił jednak pozostać w mundurze i przejść do pracy w policji, choć wykorzystują go głównie jako postrach i silne pięści przy wymuszaniu zeznań. Mężczyzna często ładuje się w kłopoty - potrafi nieźle przyłożyć, gra hazardowo, więc ma długi, ledwie mu starcza od pensji do pensji, dlatego akceptuje zbieranie haraczy od przedsiębiorców przez swoich przełożonych, mając z tego działkę. Za coś musi utrzymać mieszkanie i synka, którego wychowuje samotnie po śmierci żony. Mimo tego że trudno go stawiać za wzór moralności, Bury ma jednak w sobie jakąś cząstkę moralności, sprzeciwu wobec zła, braku zgody na krzywdę, szczególnie tych najsłabszych.
Wrażliwy brutal? Prostoduszny i wciąż wpadający w kłopoty?
No to właśnie takiego bohatera sobie wyobraźcie.
wtorek, 20 maja 2025
Relacje we współczesnym świecie, czyli FolleMente, w tym szaleństwie jest metoda i Wspaniały świat
Pierwszy z nich to włoska produkcja autora scenariusza do "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", czyli Paolo Genovese. Podobny styl, podobny niegłupi humor i dobry pomysł na historię. Jeżeli więc szukacie czegoś na poprawę humoru, do oglądania najlepiej w parze, to może warto wybrać się właśnie na "FolleMente"? Szukajcie w kinach.
Czemu napisałem że w parach? Bo w zabawny sposób twórcy filmu przyglądają się relacjom damsko-męskim. Co dzieje się w naszych głowach gdy szykujemy się na randkę? Czym sugerujemy się w doborze swojego stroju, może kwiatów, jedzenia, tematów do rozmowy, by lepiej poznać tą drugą połowę i samemu wypaść jak najlepiej?
Dwoje ludzi a w ich głowach kolejne osobowości. Może to racjonalista, impulsywny marzyciel, szaleniec albo filozof, a może wojująca feministka, typ opiekunki, romantyczki albo kobiety wyzwolonej? Oto wszystkie lęki, pragnienia, wewnętrzne głosy Lary i Piera wychodzą na światło dzienne. Te głosy w głowie, przybierają jak najbardziej konkretne postacie, obserwują, komentują, doradzają, kibicują albo zniechęceni machają ręką... Jest bawidamek i dżentelmen, jest księżniczka i wojowniczka.
niedziela, 18 maja 2025
Jeden gest może zmienić już całkiem sporo, czyli Nietuzinkowy sklep całodobowy i Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy Kim Ho-Yeon
Comfort books, czy cosy books - te pojęcia coraz częściej pojawiają się gdzieś w przestrzeni komentarzy na forach o książkach. Ludzie szukają opowieści pełnych ciepła, optymizmu, nadziei. A że moda na Azję w rozkwicie to i sporo z nich pochodzi właśnie stamtąd. Skoro miejscem, które jest szansą na dokonanie jakieś zmiany były już księgarnie, pralnie, bary, to czemu nie może stać się nim sklep całodobowy?
Powieści Kim Ho-Yeona trochę jednak różnią się od tak popularnych "Zanim wystygnie kawa" i tym podobnych. Tu nie ma miejsca na jakieś paranormalne sztuczki, na magię, na podróże w czasie, na naprawienie błędów z przeszłości. Życie jest jakie jest i pewnych spraw nie cofniemy, możemy wyciągać jedynie z nich jakąś lekcję. To historie o zwykłych ludziach, a może właśnie to jest niezwykłe?
W końcu dziś każdy chce być niezwykły, robić karierę, osiągnąć sukces, chwalić się przed znajomymi pięknym życiem. A jeżeli to nie wychodzi? To boli podwójnie, czasem zamykamy się w sobie i powoli poddajemy się marazmowi.
sobota, 17 maja 2025
Melafiry - Anna Robak-Reczek, czyli groza nie musi być jedynie dosłowna i brutalna
Trzeba przyznać Annie Robak-Reczek że ten klimat jej się udał. I nie mam żalu, że w samej opowieści więcej jest wątków obyczajowych niż prawdziwego zagrożenia - napięcie i tak się czuje. Któż nie przeżywałby lęku o życie dziecka, którego stan uzależniony jest od systematycznego działania aparatury medycznej i kontroli, zwłaszcza jeżeli wokół pustka, ciemności i wyczuwalna groza.
Mamy więc horror, ale bardzo nietypowy, chwilami dość poetycki w warstwie opisowej, z naleciałościami kryminału gdy dokonujemy próby rozwiązania zagadki tego miejsca, a skoncentrowany na miłości i pragnieniu chronienia osoby którą najbardziej się kocha. Do tego stopnia, że jest się gotowym na wszystko.
piątek, 16 maja 2025
Ostatnia lekcja, czyli co się z nami stało
Tak właśnie zaczyna się ostatnia w tym sezonie premiera w Teatrze Ateneum. Ostatnia Lekcja w reżyserii Grzegorza Damięckiego daje niepowtarzalną okazję do tego, by obok czwórki młodych aktorów zobaczyć na tej scenie Adama Ferency, mam jednak wrażenie że jego potencjał nie został jakoś w pełni wykorzystany.
czwartek, 15 maja 2025
Niewidzialne - Bernard Minier, czyli obyśmy nie czekali długo na kontynuację!
Niedawno ktoś zwrócił mi uwagę na to, że większość książek przeczytanych na Lubimy Czytać oceniam na 6 i czemu tak nisko. Otóż ocena 6 oznacza że książka jest "dobra" i nie rozumiem jak przy takiej ilości tytułów jakie czytam miałbym znajdować same lektury genialne, wyjątkowe, zachwycające - przecież nawet porównując je między sobą wiadomo, że trzeba jakoś to uwzględniać w ocenach. Na szczęście jednak mimo tylu kryminałów, thrillerów (praktycznie jeden za drugim) wciąż znajduję trochę autorów/książek, które dostarczają mi niesamowitej frajdy ze spokojnym sumieniem stawiam 7 albo i więcej.
Do nich mogę dopisać na pewno najnowszą powieść Bernarda Miniera. Francuski mistrz thrillerów kryminalnych powraca z drugim tomem nowego cyklu o Lucii Guerrero. O pierwszym pisałem tak - kliknij tu.
Znowu więc mamy Hiszpanię jako tło akcji, ale jest różnorodnie, bo tak naprawdę mamy aż dwa równoległe śledztwa. Sprawę mężczyzny porywającego i mordującego młode kobiety gdzieś na wybrzeżu w biednej Galicji, bohaterka musi zostawić, przekazując ją swojemu partnerowi. Sama musi zająć się pilnie morderstwem milionerki, bo przecież tą sprawą interesują się nie tylko media, ale i władze. Lucia ma więc dylemat, choć otwarcie nie przeciwstawi się przełożonym. Ma żal, że nikt nie przejmuje się losem kilku kobiet, nie ma poczucia by sprawa bogaczki była ważniejsza, choć angażuje się w nią z całych sił.
środa, 14 maja 2025
Punkty zwrotne, czyli wymyśl dobrą historię
Wczoraj nie miałem sił i czasu żeby pisać, to niech dziś będzie notka filmowo-kryminalna, załatwimy w ten sposób i wtorkowy kącik dla kinomaniaków i środy z dreszczykiem. A jutro najwyżej dorzucę jeszcze niezły kryminał książkowy. Generalnie sporo w kolejce i wcale nie jest łatwo wybierać :)
Punkty zwrotne trochę przypominają teatr telewizji - raptem kilka postaci, większość scen dzieje się w jednym domu, tyle że w różnej przestrzeni czasowej. W pewnym momencie można poczuć się zagubionym, bo czeka nas tu kilka punktów zwrotnych i nie do końca rozpoznajemy co jest jeszcze grą, a co już rzeczywistości, potem jednak dość szybko wszystko nam się układa.
poniedziałek, 12 maja 2025
Mexico - Ragnar Ólafsson, czyli głowa pełna pomysłów
Czemu sięgam po mało znanego u nas artystę? Ano miałem iść na jego koncert bo miałem pod nosem, wybrałem jednak teatr, więc zamiast tego przynajmniej postanowiłem trochę sobie go posłuchać w większej dawce. Koncerty są trochę bardziej kameralne, do studia wszedł z większym zespołem, więc niby to nie to samo, ale może jeszcze kiedyś Borówka Music go zaprosi i będzie kolejna okazja. Na końcu wrzucam też najbliższe terminy polskiej trasy, które jeszcze przed nami.
niedziela, 11 maja 2025
Ożenek, czyli ja na tak, a ty uciekasz
„Ożenek” to satyra na zwyczaje i obyczajowość XIX-wiecznej Rosji a Gogol jako rasowy demaskator i prześmiewca obnaża tu ludzką głupotę, która sądzi, że poważanie człowieka zależy od pieniędzy, statusu czy stanowiska. Bez litości obnaża wady, wyrachowanie i materializm obu stron, ale czyni to „na wesoło”. Zarówno Agafia jak i pretendenci do jej ręki, związek małżeński widzą przez pryzmat korzyści materialnych. Uczucia, miłość nie są konieczne – tu liczy się interes, a właściwie wygląda na to, że podniesienie statusu społecznego jest mylone z miłością.
Niemożliwe życie - Matt Haig, czyli czy warto porzucić swoje przyzwyczajenia i schematy
Dziwna, ale i intrygująca historia. Niby jest pewien element fantastyczny, nie jest to jednak na pewno literatura fantastyczna. Matt Haig po prostu snuje opowieści o ludziach. O samotności. O lęku. O zmianie.
Gdy już jest się na takim etapie życia, że wydaje się iż nic cię nie czeka, chciałbyś już tylko świętego spokoju, raczej nie przyjmujesz życzliwie zaproszenia do podróży. I pewnie gdybyś wiedział, że będzie to początek wielkich zmian, może jeszcze mniej chętnie byś wyruszał. Coś jednak jest takiego co cię tam woła - może to poczucie - skoro uznała mnie za osobę bliską, może trzeba spełnić jej prośbę, może ciekawość...
I tak Grace Winters, dojrzała już kobieta, emerytowana nauczycielka matematyki wyrusza na Ibizę. Jej opowieść nie jest adresowana jedynie do nas jako czytelników, to tak naprawdę odpowiedź na przejmujący i dramatyczny list jednego z jej dawnych uczniów. Ona napisał o swoim zwątpieniu, bezsilności a ona próbuje pokazać mu, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Jest tylko jedna kwestia: czy w to uwierzymy, czy pójdziemy za jakimś impulsem, co będzie wymagało też tego, by trochę nauczyć się ufać ludziom, słuchać ich i podążać za znakami.
sobota, 10 maja 2025
Ja, inkwizytor. Miasto Słowa Bożego - Jacek Piekara, czyli czy ja wyrosłem z tych historii?
Sobota więc czas na odrobinę fantastyki i autor, którego jak sobie uświadomiłem znam chyba od ponad 30 lat, a może i więcej, bo jeszcze w latach 80 czytywałem jakieś jego pierwsze opowiadania. A potem pojawił się on. Inkwizytor i uniwersum, które podbiło serca wielu czytelników. No bo jak to - trochę odwrócić pewne słowa, podać inne cytaty z Biblii i nagle to już nie jest Bóg miłości, ale Sędzia sprawiedliwy, który karze mieczem i ogniem tępić całe bezeceństwo. Jakie to było inne.
Mordimer Madderdin jako pokorny sługa inkwizycji raczej do świętych nie należy, ale to już taka ludzka przekora - on walcząc z grzechami w swoim mniemaniu większymi, wcale nie grzeszy, ona ma jedynie niewielkie słabości, do których należy m.in. upodobanie we wszelkiego rodzaju uciechach cielesnych.
I cholera po tylu latach bohater się nie zmienił. Ba, mógłbym powiedzieć że i autor się nie zmienił, ale chyba jednak się trochę zmienił...
piątek, 9 maja 2025
Druga zmiana, czyli nie bój się...
Trochę mam zaległości w notkach teatralnych, ale do końca maja może się z tym uporam. I czasem żałuję, że wrzucam pewne notki trochę późno, bo to może oznaczać że na zobaczenie jakiegoś przedstawienia będziecie mieli niewielkie szanse. Obok spektakli repertuarowych zdarza mi się bowiem zaglądać na wydarzenia takie jak projekty Teatru Jeszcze - dość przedziwnego tworu, w ramach którego kilka tygodni przygotowuje się spektakl, by potem pokazać go darmowo raptem kilka razy. I za rok pracują nad czymś nowym.
Widziałem ich przedstawienia już chyba 4 razy i za każdym razem mocno im kibicuję, doceniając ich pomysły i zaangażowanie. Nie jest przecież problemem gdy amatorom reżyser pokaże palcem co mają robić, oni jednak pracują trochę inaczej. Teatr Jeszcze to grupa złożona z warszawskich nauczycieli i pracowników placówek edukacyjnych działająca od czterech lat w ramach Warszawskiego Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń. Każdy spektakl wymyślają od początku do końca sami, z własnych refleksji, historii, doświadczeń, grupowo decydując o każdej scenie, a współpracująca z nimi reżyserka Natalia Fijewska-Zdanowska z ekipy Teatr Młyn pomaga im ubrać to w całość. Co roku wybierają dla siebie jakiś ważny ich zdaniem temat, opowiadali już m.in. o międzypokoleniowej traumie, przemocy jako modelu który sobie przekazujemy, o więziach i barierach w komunikacji.
Dotąd sporo było w tym co robią ruchu, elementów pantomimy, teraz mocniej postawiono na tekst, choć oni mieszają różne techniki, bawią się tym. I uwaga - poniżej parę zdań o najnowszym spektaklu i podam Wam jeszcze termin o którym wiem, może ktoś się zdecyduje żeby ich obejrzeć i oklaskiwać.
czwartek, 8 maja 2025
Schronisko które spowijał mrok - Sławek Gortych, czyli co wydarzyło się w Strzesze, tam ma pozostać
W zapasie kilka kryminałów dość przeciętnych, kilka bardzo dobrych, więc gdybym publikował notki gatunkowe tylko w środy, to w wakacje utworzyłaby się dłuuuga lista. Zwykle jak jeden kończę od raz zaczynam kolejny (teraz na tapecie Minier).
Ponieważ jednak niedługo mam nadzieję na spotkanie ze Sławkiem Gortychem podrzucam trzecią już recenzję jego książki.
I szczerze Wam powiem - o ile pierwsza jakoś bardzo nie zażarła, wydawała się dość schematyczna, to mam wrażenie że z każdym tomem jest coraz lepiej. Może też dlatego, że lubię wątki historyczne w kryminałach, lubię góry, a u Gortycha mam i jedno i drugie. W każdym tomie w centrum jest inne miejsce, inne schronisko i co warto pochwalić pomysł autora na akcje promocyjne (specjalne karty, zdjęcia) plus ładne okładki, robią tu robotę. Wcale mnie nie dziwi nagroda czytelników w plebiscycie Lubimy Czytać.
środa, 7 maja 2025
Ukryty motyw, czyli czy odważysz się przekroczyć granicę
Jeżeli ktoś pamięta film sprzed kilku lat Winni (pisałem o nim tak) ten może się mniej więcej domyślać tego co może nam zafundować na ekranie reżyser Gustav Möller. Ponownie udowadnia nam, że ścisnąć za gardło widza można nie tylko spektakularną akcją, ale czymś bardzo kameralnym, bardziej pokazaniem emocji jakie kotłują się w bohaterze, a nie tylko jego czynów.
I podobnie w Ukrytym motywie to właśnie będzie klucz.
wtorek, 6 maja 2025
Prawdziwe i wzruszające, czyli Drobiazgi takie jak te, Jedno życie i Joy
Tym razem we wtorkowym kąciku dla wytrawnych kinomaniaków na Notatniku pakiet aż trzech filmów, ale za to takich bardziej dla masowego odbiorcy. Bierze się prawdziwą historię, dobrego aktora (albo kilkoro) i budujemy opowieść, która ma poruszać/wzruszać/sprawić że pomyślimy o tych czasach/miejscu/postaciach...
Artystycznie bywa różnie, ale to filmy po prostu do oglądania, a nie tylko dla krytyków i fanatyków kina ambitnego.
"Drobiazgi takie jak te" zaskoczył mnie swoją kameralnością. Dużo w ciągu ostatniej dekady zmieniło się w Irlandii i wiele różnych mało dla Kościoła Katolickiego spraw wyszło na jaw. I tu choć trochę dotykamy tej właśnie tematyki, to mam wrażenie twórcy zrobili to dość delikatnie. Wszystko co trudne jest raczej w sferze domysłów, a nie konkretów, a niedopowiedzenia i jakieś półsłówka powtarzane typu "lepiej to zostaw" wystarczają do tego by pokazać trudną sytuację głównego bohatera. W końcu duchowieństwo miało bardzo silną pozycję w społecznościach lokalnych i jeżeli kogoś by wskazali jako grzesznika niegodnego zaufania, można by się pożegnać z nadziejami na robienie tam interesów. Tak przynajmniej było na przełomie lat 70 czy 80 gdy dzieje się akcja tego filmu.
poniedziałek, 5 maja 2025
Pianorizon - Bartek Wąsik, czyli spójrz dalej, spójrz głębiej
Czy naprawdę jednak u nas nie ma kompozytorów i muzyków, którzy mieliby ochotę nagrać coś w tym stylu, odejść od klasyki, ale jednocześnie wcale nie iść w komercyjne projekty, które miałyby jedynie bawić widza...
Właśnie chyba znalazłem taki przykład. Oto Bartek Wąsik, który na fortepianie maluje przed nami wspaniałe wizje, wyczarowuje całe krainy do których możemy się wybrać. I nie ma w tym próby przymilania się, łaszenia się jakimiś przebojowymi melodiami. Albo dasz się temu porwać i wyruszysz w podróż albo może to jest ten czas, ten klimat.
niedziela, 4 maja 2025
Zbieracze borówek - Amanda Peters, czyli czemu czuję się inna
Na początek łapcie kilka zdań o "Kulcie" Orbitowskiego - dopisałem do recenzji M.
I jeszcze jedna powieść na niedzielę. Trzeba trochę robić porządków na blogu, bo ja będę pisał tylko o świeżo przeczytanych daleko nie zajadę.
"Zbieracze borówek" już jakiś czas (chyba miesiąc) czekają na swoją notkę. Czy to dlatego że się nie podobało? Wręcz odwrotnie. Po prostu wciąż pojawiało się coś co bardziej kusiło albo dłużej czekało na swoją kolej. Może i tematyka nie jest bardzo odkrywcza, jednak spojrzenie na krzywdę jaka spotykała rdzennych Amerykanów poprzez wymiar bardziej indywidualny, bez rozdzierania szat i rzucania wielkich oskarżeń, na pewno można uznać za interesujące.
Trochę łączy się zresztą ta książka z tematyką wcześniejszego wpisu teatralnego - tu też chodzi o dwie rodziny - tą naturalną, z której jest się wyrwanym i tą która potem wychowuje, starając się tą pierwszą wymazać. W obu przypadkach chodzi o małe dzieci, choć o ile w pierwszym przypadku można pewnie mówić jednak o jakiejś świadomości, w przypadku Zbieraczy, w pamięci dziewczynki zostały jedynie jakieś mgliste obrazy, dlatego takim szokiem było odkrywanie prawdy o sobie.
Kofman, podwójne wiązanie, czyli co mnie tak naprawdę ukształtowało
Robert: Nie nazwałbym go oczywistym, choć rzeczywiście sam początek historii nie zaskakuje - oto w trakcie okupacji i polowań na Żydów, matka postanawia chronić swoje dzieci i ukryć je u różnych rodzin. Ryzykuje to że traci z nimi kontakt, wpływ na to jak będzie wyglądać ich codzienność, ale przecież ratuje im życie.
MaGa: Wydawać by się mogło, że tragiczne dzieciństwo małej dziewczynki rozpięte pomiędzy dwiema matkami, dwiema religiami, dwoma światopoglądami, z wieloma traumami po drodze powinno osłabić tak doświadczoną osobę, a jednak wydaje się, że raczej nie. Od dzieciństwa do śmierci sprawiała wrażenie, że wiedziała czego chce.
sobota, 3 maja 2025
Planeta małp - Pierre Boulle, czyli wy jedynie potraficie naśladować...
Postanowiłem że skoro sobota jest na SF, dorzucić jeszcze jedną rzecz z klasyki, choć chyba trochę zapomnianą - lepiej pamiętany jest film, który powstał na jej podstawie, ale on miał zupełnie inną wymowę.
Planeta małp podsumować można jednym zdaniem - cywilizacje tak szybko jak mogą powstać, tak szybko mogą i upaść. Dziś bardziej boimy się co prawda tego, że to technologia zastąpi ludzkość, rozleniwioną i zbyt pewną siebie. Czy w latach 60 tego się nie obawiano tego nie wiem, ale obraz tego że dzięki przypadkowi, ewolucja mogła wskazać inny gatunek jako ten wiodący, mogła wydawać się zarówno zabawna jak i przerażająca. To odwrócenie ról wywołuje tu największy dysonans i może też trochę nami wstrząsnąć. Może i my zawłaszczamy sobie prawo do tego by decydować, choćby i dla zabawy o losach innych gatunków?
Pamiętam tylko ogień - Anna Musiałowicz, czyli masz to w sobie...
Wydawnictwu Pulp Books kibicuję od początku i staram się czytać to co wydają (no może poza opowiadaniami, bo sporo tego wychodzi), czasem jednak potrafią mnie zaskoczyć.
No bo tak - sensacja, groza, fantastyka - jak najbardziej z taką "pulpową", czyli rozrywkową literaturą się kojarzą. Coś jednak jest na rzeczy - teraz książki czytają w dominującej części kobiety i młode dziewczyny, czemu więc nie zaproponować czegoś co zrozumieją głownie one...
Tym razem więc trochę odpadłem. Nie trafiłem swoim nastrojem, oczekiwaniami w to co proponuje autorka i choć przełknąłem bez jakiegoś marudzenia, to czegoś zdecydowanie mi tu brakowało. Być może czytelniczki, intuicyjnie bardziej skupione na emocjach, na tym co niedopowiedziane, dostrzegą więcej, ja trochę jak słoń w składzie porcelany, poruszałem się jedynie po powierzchni tej fabuły, nie zwracają uwagi na to, że coś mi umyka albo coś przewracam :)
Nawet nie wiem do czego to porównać.
piątek, 2 maja 2025
Mój syn chodzi, tylko trochę wolniej, czyli dlaczego wciąż jesteśmy razem
Po świetnym "To wiem na pewno" Teatr Ateneum po raz kolejny zaprasza nas do przyglądania się współczesnej rodzinie i jej problemom. Podobnie jak tamten spektakl, ten również reżyseruje Iwona Kempa i ponownie w rolach głównych zobaczymy Agatę Kuleszę i Przemysława Bluszcza.
Co to znaczy "normalne życie"? Komfort finansowy, jakaś stabilizacja? A może istotniejsze jest wyrażane sobie przez członków rodziny ciepło i serdeczność? Czy ważniejsze jest jak nas widzą na zewnątrz czy jak sami siebie postrzegamy? Autor tej sztuki w centrum naszej uwagi stawia 25 letniego Franka. To poprzez niego widzimy wszystkie problemy tej trzypokoleniowej rodziny. Mamy więc dążącego do samodzielności i zmagającego się z różnymi ograniczeniami młodego człowieka na wózku, mamy nadopiekuńczą matkę, wycofanego ojca, cierpiącą na demencję babcię, ciotkę która kontakty rodzinne traktuje jako niechciany obowiązek, a do tego ekscentryczną siostrę Franka i młodą dziewczynę, która się w nim podkochuje. Jej prostoduszność, czy też brak granic, wynikający trochę z emocjonalnych, czy też intelektualnych ograniczeń mocno chłopaka frustrują, choć przecież nikt nie odepchnie jej w jawny sposób, bo nikt nie chce jej zranić.
czwartek, 1 maja 2025
Zrzutka Haywardów - Janice Hallett, czyli 400 stron korespondencji a ty szukaj tam tego co istotne
Zanim znowu zafunduję Wam kilka rzeczy, które czekają czas jakiś na swoją recenzję, jedna rzecz świeżo przeczytana - lepiej napisać teraz bo potem będzie trudno.
Mimo zachwytów jakie krążą w sieci jakoś nie przekonała mnie do siebie ta pozycja. Sam pomysł może zaskakiwać - 90% jej zawartości to maile i sms-y wymieniane przez osoby, które w większości znalazły się potem w kręgu podejrzanych. Czytelnik ma sobie zbudować pewien obraz relacji, napięć, postawić własne hipotezy, a potem zweryfikować czy się nie pomylił.
Niestety w mnogości postaci, które są autorami tych wiadomości (bo poza kręgiem kilkunastu osób zaangażowanych w pewien projekt teatralny są jeszcze liczne postacie piszące do nich, choćby z innego kontynentu) łatwo się pogubić, a i sama treść tej korespondencji rozciągnięta jest do niesamowitej ilości informacji. Zupełnie jakby oni nie rozmawiali prawie ze sobą, tylko wszystko musieli pisać. Intrygi, ploteczki, obmawianie innych, dopytywanie się o to co niby zauważyli 10 minut wcześniej, ale nie zdążyli zanim się rozstali o tym porozmawiać. Dziwne to wszystko.
Celsjusz - Marc Elsberg, czyli a gdyby tak rozłożyć taki duży parasol
A gdyby tak naukowcy znaleźli sposób na to by chronić naszą planetę przed tak wyniszczającymi upałami? Oczywiście trzeba zainwestować w takie badania ogromne pieniądze, jaki więc kraj będzie skłonny oddać tą technologię ot tak, innym. Wyłożył fundusze, więc chce zarobić - jakie to dla dzisiejszego świata naturalne. Liczy się pieniądz, korzyść, zysk, a nie jakieś tam dobro świata. Kogo obchodzą miliony ludzi umierających z głodu, z gorąca, od powodzi, z zimna, w wyniku katastrof klimatycznych - ważne żeby jego obywatelom było wygodnie i miło.
Elsberg straszy, ostrzega, ale i dość trafnie stawia diagnozy co do kierunku w jakim zmierzamy. I w sumie mógłby to być całkiem niezły thriller...