wtorek, 29 kwietnia 2025

Projekt UFO, czyli to tak serio czy jednak miało być lekko

Kwiecień kończę w miarę świeżą produkcją o Netflixa, choć wciąż dylemat co do kolejności pisania notek jest duży. Może nie jest to tak wielki wybór jak spośród rzeczy do czytania, ale mimo wszystko spory - około 30 szkiców w kolejce.

W maju spodziewajcie się więc od razu kilku zaległych spektakli, kilku kryminałów a z powieści może wrzucę Sebastiana Barry'ego i może całkiem ciekawych Zbieraczy borówek. 


Projekt Ufo kontynuuje serię niezłych produkcji osadzonych w końcówce PRL lub początkach lat 90. Kasper Bajon stał jako współscenarzysta m.in. w Rojście 97 czy Wielkiej wodze, a teraz doczekał się swojego debiutu reżyserskiego. 
Tylko wiecie co? 

Odtworzenie atmosfery, jakichś realiów, stroje, dobra obsada, jakieś detale, klimat - owszem są istotne, ale przede wszystkim musi być historia. A z tym w Projekcie UFO marnie.

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Je suis Renie, czyli do teraz nucimy

Poniedziałek i czas na muzykę.

Tym razem nie o płycie, bo na razie nie przesłuchałem jej w całości, a o koncercie, na który trochę przypadkowo z żoną się wybraliśmy. Skoro ktoś daje zaproszenia, jak nie skorzystać?

Choć oboje raczej bez jakiegoś wielkiego entuzjazmu, kojarząc Reni Jusis raczej ze sceną klubową, muzyką elektroniczną, więc może i do tańca fajnie (jeżeli ktoś lubi), no ale gdzie koncert na siedząco... A tymczasem...

niedziela, 27 kwietnia 2025

Genialna przyjaciółka - Elena Ferrante, czyli co zrobimy ze swoim życiem

Dziś dorzuciłem do szkiców kolejny tytuł przeczytanej książki, do tego pewnie do wieczora dojdzie serial, może film, a być może nawet będzie przestrzeń by napisać kilka zdań o koncercie na który z żoną się wybieramy. I niby człowiek nie staje na głowie, żeby szukać takich okazji, one same przychodzą. I choć sam postrzegam siebie jako człowieka mało aktywnego na polu kultury, nagle wszyscy się dziwią dookoła ile tego... No bo szkiców już prawie na cały maj.

A dziś powieść. Dużo nasłuchałem się zarówno o serialu, jak i powieściach Ferrante. Przedstawienie z ubiegłego roku, podniosło poziom ciekawości. Odczucia po lekturze jednak dość mieszane. 

 

Na pewno nie jest to powieść obyczajowa, w której tło historyczne, psychologiczne jest tylko okazją i sposobem na to, by wzruszyć czytelnika i podarować mu kolejną porcję westchnień i dramatów. Chodzą plotki że za pseudonimem stoi mężczyzna, co jest ciekawe w kontekście tego jak wiele kobiet odkrywa w tej powieści dla siebie coś ważnego - opowieść o sile siostrzanej przyjaźni, ale i o tym jak często wikłamy się w młodości w dziwne relacje na pograniczu uzależnienia. Tak łatwo nas wtedy zranić, tak łatwo zniszczyć marzenia...

sobota, 26 kwietnia 2025

Zapomniany horyzont - Simon Stålenhag i Electric State, czyli jak spieprzyć ciekawy pomysł

Sobota to od jakiegoś czasu na blogu czas na wątki fantastyczne i choć zalega mi już kilka tytułów, o których chciałbym napisać, wybieram książkę i jej ekranizację. Trochę z premedytacją bo przy jednym można się zachwycić, a przy drugim załamać, a to jako żywo gdzieś współgra z moimi dzisiejszymi emocjami.
Targi fantastyki - byłem chyba po raz trzeci, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że i odbiorca się zmienia jak i zmieniają się stoiska. Dawniej królowały postacie z komiksów czy seriali, dziś raczej z filmów anime i z gier do nich nawiązujących. Ludzi w moim wieku niewielu, a i towarów dla nich też raczej dużo nie zobaczysz. Za to naklejek, świeczek, przypinek i obrazków z postaciami z obrazów które ci niewiele już mówią, całe zatrzęsienie.

Pojawiła się więc trochę taka refleksja, że niedługo może i na polconie, czy innych tego typu imprezach nawet nie znajdziesz tematyki nawiązującej do klasyki gatunku, bo młodzi szukają czegoś innego. A i twórcy podążają za nimi. Co tam mroczny klimat, jakaś zagadkowość, liczy się akcja, humor i odniesienia do popkultury.


I w ten sposób przechodzimy płynnie do tematu notki.

piątek, 25 kwietnia 2025

Mewa, czyli krzesła, kamera, emocje...

Maga: Dziwna ta „Mewa” w reżyserii Katarzyny Minkowskiej jako spektakl dyplomowy studentów Akademii Teatralnej w Warszawie. Niby Czechow, ale taki nie do końca. Przełożenie scen i akcentów nie robi krzywdy oryginałowi, jednak patrzenie na tę sztukę w takiej formie zmienia perspektywę. Już sceny początkowe pomiędzy Niną i Trieplewem (Maria Kresa i Jakub Dyniewicz) wprowadzają nas w trochę inną narrację, a scenografia (krzesła ustawiane w półokrąg) przywołuje na myśl terapię grupową.


Robert: Wychodzimy z kostiumów, scenografii, z kontekstu epoki, miejsca, czasu. Co zostaje? Emocje? Interakcje?


MaGa: Ta sztuka toczy się tu i teraz. Nie ma przeskoku dwóch lat, by zobaczyć jak życie obeszło się z bohaterami. Jest jedna doba, która odkryje wszystkie tajemnice rodzinne, pokaże rozterki i sekrety poszczególnych bohaterów, a mamy tu dziwną pętlę ludzi, którzy kochają, ale nie są kochani. Na tym tle walka buntownika Konstantego usiłującego walczyć o swój głos w teatrze, traktującego wcześniejsze formy jako stare, skostniałe i nie do przyjęcia, tworzącego dzieło jednak tak kiczowate, że aż śmieszne – zakrawa na parodię.

Światy lękowe - Mateusz Grzeszczuk, czyli o czym to ja przed chwilą...

Każdego dnia jesteśmy bombardowani informacjami, obrazami, reklamami, pokusami... Jak w tym się odnaleźć, nie zwariować?

Przyznaję że spodziewałem się po twórcy podcastu "Podróż bez paszportu" trochę inne książki. Może bardziej popularnonaukowej. Może zwracającej nam uwagę na rzeczy, które nam umykają. Może obalającej jakieś mity i przekonania.

Tymczasem "Światy lękowe" to przedziwny strumień świadomości, w którym owszem, pojawia się sporo takich informacji, które są interesujące, ale to tylko migawki, bez pogłębienia wiedzy, bez rozbudowania. Zupełnie jak w chaosie dzisiejszego świata, gdzie coraz mniej czasu na to by się zatrzymać, by o coś dopytać, sprawdzić źródła. Nie ma czasu, musisz szybko podejmować decyzje, deklarować stanowisko, oceniać, wyrażać opinie, a jak nie to zrobią to za ciebie...


Bohater trochę próbuje wyrwać się z tego kołowrotka, zmienia pracę, stara się zwolnić tempo, uporządkować życie, mieć więcej przestrzeni dla siebie, komfortu. Tylko czy udaje mu się to tak do końca, czy dzięki temu potrafi zadbać o to co najważniejsze, nie tracić czasu na głupoty.

czwartek, 24 kwietnia 2025

Dr Strangelove, czyli i przerażająco i śmiesznie albo inaczej odwet wyprzedzający

MaGa: Kolejny spektakl teatralny z cyklu NTLive pozwolił nam przypomnieć sobie czym jest humor angielski i za co go lubimy. Nic tylko podziękować należy za możliwość oglądania na dużym ekranie świetnych aktorów, odważnie podejmowanych tematów, sprawnej reżyserii i niebanalnych pomysłów na scenografię.


Robert: To prawda. Cykl na który możemy wpadać do Multikina jest gratką dla teatromanów, bo daje możliwości obcowania z inną kulturą, niekiedy z innym spojrzeniem na to co nas otacza albo – tak jak w przypadku tego spektaklu – z tak ostrą satyrą, której na deskach rodzimych teatrów raczej się nie ogląda. Choć temat zagrożenia związanego z działaniami polityków, którzy zamiast łagodzić, jedynie podkręcają konflikty jest znany, a w obecnych realiach wcale nie traci na aktualności. I co z tego że to tekst wymyślony w latach 60, mocno zanurzony w rzeczywistość zimnowojennego konfliktu między NATO i blokiem sowieckim.

Przecież to nie tylko rzecz historyczna, ale też genialna, błyskotliwa satyra, która ironizuje z polityki, wojskowego szaleństwa na temat działań wojennych i koncepcji wzajemnego odstraszania nuklearnego. Przez cały spektakl ma się wrażenie balansowania na cienkiej linie pomiędzy śmiechem a przerażeniem. A przyglądając się pomysłom niektórych aktualnych głów Państwa wcale wiele się w sposobie podejmowania różnych decyzji nie zmieniło. I choć tu akurat mamy prztyczek w nos Amerykanów, ale przecież to samo można zobaczyć i w innych krajach. Dać ludziom władzę, to tak jakby wręczyć dziecku pudełko zabawek licząc na to, że nie skusi się na to by z niego skorzystać.

środa, 23 kwietnia 2025

Szachownica flamandzka - Arturo Pérez-Reverte, czyli ludzie są jak pionki, a życie jak szachy

W kolejce co prawda kilka innych książek kryminalnych czekających na opisanie, ale tym razem biorę coś na warsztat zaraz po lekturze. Ewidentnie mi podeszło. Co dość zaskakujące bo o ile pamiętam pierwsze podejście do tego autora (chyba jeszcze zanim założyłem bloga) było średnio udane.

Nie wiem ile w tym moim pozytywnym wrażeniu zasługi nowego tłumaczenia, które wykonał dla ArtRage Filip Łobodziński, ale Szachownicę flamandzką spokojnie bym polecił tym, którzy lubują się w zagadkach, w niespiesznie prowadzonej akcji, w sięganiu do przeszłości by odnaleźć jakieś rozwiązanie tajemnic.


Zdecydowanie historia dość klasyczna, ale za to mam wrażenie że sporo uroku dodało jej przyglądanie się postaciom, miejscom, przedmiotom, czy wreszcie samej grze w szachy. Ile tu pasji w opisach tej ostatniej! I choć nie jestem jakimś wytrawnym graczem, by rozrysowywać sobie wszystko na planszy i śledzić każdy ruch (a będzie to miało znaczenie), wcale mnie te fragmenty nie nudziły, dawałem się porwać emocjom jakie towarzyszyły bohaterom.

wtorek, 22 kwietnia 2025

Niech to diabli! Czyli ta młodość durna i chmurna

Plany na kolejne notki: jeszcze przynajmniej dwa albo trzy spektakle (w tym znowu coś z Londynu) do końca miesiąca, doczeka się na swoją kolejkę Orbitowski z Kultem, Ferrante, mam też jakieś dwa albo trzy kryminały (w tym m.in. Gortych), może nowy serial polski o UFO i pewnie trochę fantastyki (w tym powrót do Piekary), może komiks... A jak pojawi się coś extra to wepchnę pomiędzy planowane :) i tak już nie tylko na kwiecień ale prawie na cały maj mam już materiały.

A dziś ponieważ wtorek miał być dla kinomaniaków, coś filmowego.

Niech to diabli to opowieść o dojrzewaniu, o uczeniu się odpowiedzialności i... oczywiście o nieodpowiedzialności. Bo jak się jest młodym, to przede wszystkim człowiek myśli o zabawie, o przyjemnościach, a nie o obowiązkach. A gdy życie przyciśnie, to i tak trochę szuka się dróg na skróty. Bo nawet jak się chce pracować, to nie zawsze to wystarcza.

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Joker: Folie à deux, czyli wciąż te maski

I jeszcze jedna rzecz na dziś - skoro poniedziałek to muzyka, a przecież kontynuacja Jokera jako żywo jest musicalem. Wkurzyła ta produkcja okrutnie tych, którzy zachwycili się częścią pierwszą. No bo jak można tak okrutnie sobie z nich zakpić? Jak z tego bohatera, który odrzuca zasady i obłudę, można zrobić ciepłe kluchy podśpiewujące piosenki i tańczące z ukochaną.

To na pewno zupełnie inne filmy, ale w dziwny sposób jednak łączą się ze sobą. O ile przecież Joker w pierwszej części obrywał od społeczeństwa, które go wyśmiewało i nie dawało zrozumienia, o tyle w części drugiej...

Mrok jest miejscem - Ariadna Castellarnau, czyli więcej pytań niż odpowiedzi

Seria z żurawiem od Wydawnictwa BoWiem (Uniwersytet Jagielloński) od dawna dostarcza mi świetnych lektur, mniej oczywistych, mało znanych, za to literacko i emocjonalnie na wybornym poziomie.

I tak jest i tym razem. Mroczne, dotykające trudnych tematów, a jednocześnie trochę jakby oniryczne, odrealnione opowiadania Ariadny Castellernau mają w sobie coś wyjątkowego. Wchodzimy w świat fantazji, tym razem jednak nie ten bajkowy, zabawowy, ale raczej będący ucieczką od rzeczywistości która może być krzywdząca.


Podróż w głąb świata mrocznych fantazji, przemocy, zaniedbania.
Kluczem do odczytania tych historii mogą być relacje między rodzicami a dziećmi, między dorosłymi i nieletnimi. Miłość i obojętność, pożądanie i niechęć, troska i pragnienie niezależności, dobro i zło, to co na wierzchu i to co skrywane, bliskość i lęk utraty.

niedziela, 20 kwietnia 2025

Flow, czyli jest magia!

Przyznaję - Flow ma w sobie coś magicznego. Zaskakuje samym podejściem do narracji, tym że nie infantylizuje postaci, nie uczłowiecza ich na siłę, zaskakuje warstwą wizualną. To film zanurzony w naturę, w jej siłę i piękno.

Najbardziej chyba jednak doceniam go za to, że może stanowić okazję do mądrych rozmów. Kino familijne, animacje przyzwyczaiły nas do tego, że czasem mrugały okiem do dorosłego widza, mogły stanowić miłą rozrywkę, ale coraz rzadziej dawały okazję do refleksji nie tylko dla młodszych lecz i dla dorosłych.
Flow moim zdaniem jest właśnie taką produkcją.

Zostaje w głowie, choć chwilami aż zastanawiamy się, czy pewne niedoskonałości w tym co widzimy (sierść, zbliżenia) wynikają z braku budżetu, czy są świadomym zabiegiem. Po chwili bowiem dostajemy przecież obraz tła, który zaskakuje rozmachem, głębią... Zostaje jednak w głowie przede wszystkim na historię jaką opowiada.

sobota, 19 kwietnia 2025

Namiestnik - Adam Przechrzta, czyli jak nie kulą to zaklęciem

W czytanie tom trzeci, o pierwszym pisałem tak trzeba więc przynajmniej kilka zdań dopisać również o tomie drugim cyklu Materia Prima Adama Przechrzty. 
Realia końcówki I wojny światowej, sporo polityki, trochę postaci autentycznych z tamtych czasów, ale to przede wszystkim fantastyka. Nawet wojna i pierwsze ruchy Polaków, by przeciwstawić się zaborcom, mocno powiązane są z magią, która mocno zmienia tą rzeczywistość.


Istnienie praktycznie w każdym większym mieście świata strefy magicznej, nad którą ludzie nie mają za bardzo kontroli, kiedyś może szokowało, dziś staje się normą. A co więcej - niektórzy nauczyli się czerpać stamtąd pewne moce, które można wykorzystywać do leczenia, do umacniania swojej potęgi, ale i do zabijania. Nic więc dziwnego, że wśród rosnących napięć między Rosją i Niemcami, wszystkie siły (w tym również Polacy) szukają pomysłu by to właśnie dzięki magii uzyskać przewagę nad przeciwnikami. 

Nawet fakt iż przeklęci, potworne moce próbują przeniknąć ze stref do naszego świata, nie paraliżuje już ludzi ze strachu, chyba oswoili się z zagrożeniem, a w dodatku niektórym udaje się udowodnić iż nawet z nimi można negocjować albo podjąć walkę.

czwartek, 17 kwietnia 2025

Życzenia z okazji Wielkiej Nocy, czyli kilka słów ode mnie i kilka słów o Swoją drogą (Dąbrowska, de Barbaro)

Wielki Czwartek, tradycyjnie więc na Notatniku życzenia i krótka przerwa. Triduum Paschalne niech będzie czasem wyciszenia. Wracam po świętach czyli pewnie w niedzielę.
 
Poza życzeniami tradycyjnie również lektura ku refleksji, dziś może mniej dotycząca wiary, ale na pewno wartości. A one są przecież uniwersalne dla wszystkich. Na koniec więc kilka zdań o "Swoją drogą", czyli o rozmowie Justyny Dąbrowskiej z profesorem Bogdanem de Barbaro.

I Wam i sobie również życzę, by ten czas dał trochę wytchnienia, by raczej zbliżał z innymi, a nie powodował jakieś animozje, by był chwilą refleksji i bycia razem a nie jedynie okazją do obżarstwa.

Czym dla nas jest to zmartwychwstanie, czym jest Nowe Życie? Co oznacza ofiarowanie siebie za innych? 

Niech i w nas budzi się chęć zmieniania się na lepsze, wstawania z naszych słabości, ciemności.

Zmieniania się dla siebie, dla bliskich, dla tych którym możemy coś dać. Czasem będzie to dobre słowo, uśmiech, wsparcie, życzliwość, a czasem będzie okazja do tego by podzielić się tym co mamy. Przecież nam od tego nie ubędzie, nie umrzemy z głodu. A tylko w ten sposób możemy zmieniać świat, wypełniając go pokojem i dobrem. Tak często zdarza nam się kogoś oceniać, może obmawiać, krytykować i uważamy że dopóki nie mówimy mu tego wprost to go nie boli. Uwierzcie że to może boleć, a jednocześnie i nas wypełnia bardziej jakaś niechęć, frustracja, złość, zawiść, niż coś pozytywnego... I po co? 


I Wam i sobie życzę więc poszukiwania tego co dobre w sobie i wokół siebie. By to pielęgnować. By każdego dnia cieszyć się Nowym Życiem i nadzieją.


A poniżej jeszcze kilka zdań o książce.

środa, 16 kwietnia 2025

Nocny agent - Matthew Quirk, czyli to mój obowiązek (i w bonusie o filmie)

Po obejrzeniu Jacka Reachera pomyślałem sobie, że chyba mam ochotę na powrót do takich prostych historii, emocji jak z lat 90 z seriali 48 godzin, czy powieści Ludluma. No i mam materiał - Nocny agent, z agentem o szlachetnym sercu, który musi stanąć przeciw wszystkim by bronić swój kraj. Nawet swoim przełożonym nie może ufać, bo ma ewidentne dowody, że ktoś zdradził. Dlaczego? Oto jest pytanie.

A źródłem zagrożenia jak za dawnych lat jest Rosja i jej pomysły, by jeżeli nie może być mocarstwem, to przynajmniej trochę namiesza i odbierze innym trochę ich samozadowolenia.
Ameryka w niebezpieczeństwie!

I w sumie nawet nie wiem co lepsze - książka czy serial. 

Twórcy filmu starali się w miarę trzymać ram fabularnych, ale wiadomo że podkręcali pewne rzeczy (np. para morderców a nie pojedynczy), starali się podbijać tempo. I pewnie jeżeli czyta się to równolegle lub po seansie, już będziemy mieli jakieś wyobrażenia i będziemy widzieć twarze bohaterów. W sumie nie wiem czy to dobre, bo odtwórca roli głównej jakoś średnio mi pasuje na agenta specjalnego, który ma wychodzić bez uszczerbku z każdej opresji. Bardzie wygląda na pracownika biurowego, którym zresztą jest. To tylko przypadek sprawia, że zostaje wciągnięty w wielką aferę.

wtorek, 15 kwietnia 2025

Przesilenie zimowe, czyli metoda na rozgrzanie serca

Niby to film związany ze Świętami Bożego Narodzenia, ale skoro go niedawno nadrobiłem, to niech leci teraz, w Wielkim Tygodniu. Kto wie, może przyda się Wam jako seans rodzinny?
Trochę w starym stylu, ale przecież w urokliwy sposób grzeje serducha, więc czemu nie. Może to jest jakaś metoda by zobaczyć siebie, swoje postępowanie niczym w lustrze... Jaki jestem wobec innych? Jak oni mnie odbierają? Mogę twierdzić że mi to obojętne, ale i tak podświadomie jeszcze bardziej mogę stać się mniej otwarty, bardziej zgorzkniały, nieufny.

Alexander Payne zafundował nam historię dość kameralną, bardziej przypominającą kino lat 70 lub 80 niż współczesne produkcje, może jednak właśnie dlatego tyle osób pokochało ten film? No dobra, Paul Giamatti swoją rolą też dołożył się do sukcesu, bo jego postać jest fenomenalna. Ale to nie tylko popis aktorski, bo przede wszystkim scenariusz i klimat nas tak bardzo zaskakują i wciągają. Niby bez fajerwerków, ale każda scena, każdy dialog jest po coś, budują pewną opowieść. Od pewnego momentu przewidywalną, czy to znaczy jednak że mniej atrakcyjną?

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Lepiej późno niż w ogóle - Ramisz, czyli ucieknij stąd na jakiś czas

Pomiędzy energią wiosenną i nostalgią jesieni rozpięty jest ten krążek. Ciekawy głos i moje pierwsze spotkanie z tym człowiekiem. Co prawda Ramisz ponad 10 lat nagrywał z Happysad więc ma spore doświadczenie i jak się okazuje również w wersji solowej coś do opowiedzenia.
Czuć bowiem że to kawałki, które mają w sobie coś osobistego, po prostu "o czymś". Jest nostalgicznie, refleksyjnie, ale nie znaczy to że każdy kawałek jest smęcącą balladką, sprawdźcie sami :) Skoro Ramisz wśród ulubionych kapel wymienia m.in. Radiohead czy Myslovitz, to na pewno możecie spodziewać się sporej dawki gitar. Chwilami będzie ciut szybciej, ale gdy wsłuchujemy się w te numery to nie są rzeczy jedynie do tupania nóżką i nucenia sobie pod nosem, ot takie głupotki, a raczej rzeczy do wsłuchania się ciutkę. 
 
Początkowo krążek leciał więc sobie w tle, ja analizowałem ankiety, wokal jakoś tak fajnie wpadał w ucho, ale potem już przy drugim, trzecim odsłuchu coraz więcej próbowałem zanurzyć się w teksty, doceniałem różnorodność emocji jaką udało się tu uchwycić.

sobota, 12 kwietnia 2025

Sen nocy letniej, czyli jak oni to robią?


Który to już raz oglądam Sen nocy letniej na scenie? Wśród notek znajdziecie m.in. wrażenia z teatrów The Globe, The Bridge Theatre, no a teraz dokładamy do tego z M Teatr Komedia.
 

***
MaGa: Ta komedia Szekspira jest dla mnie odskocznią od życia codziennego. Pozwala dorosłej osobie zanurzyć się na powrót w świat mitów i baśni i beztrosko śmiać się z perypetii bohaterów. Pobyć przez chwilę dzieckiem, choć dylematy na scenie są już natury dojrzałej.


Robert: Niewiele chyba tych dylematów zostało - posłuszeństwo ojcu? kara za upór wobec jego woli? No może nieszczęśliwe zakochanie i to co z nami wyrabia uczucie wciąż są aktualne i mogą wzruszać lub bawić. To przede wszystkim komedia w której działanie sił wyższych trochę uciera nosa bohaterom, a ponieważ bogowie też konkurują ze sobą, sami też są podatni na działanie losu... Sen to czy jawa? Szalone to wszystko i oni pewnie chcieliby jak najszybciej to zakończyć. Ale może sen zostawi w nich jakiś ślad, by dojrzeli?

czwartek, 10 kwietnia 2025

Lista marzeń, czyli czy potrzebujemy takich produkcji?

Czasem chyba człowiek potrzebuje takich seansów, żeby się wyluzować, zanurzyć w ciepełku, popatrzeć sobie na ładne twarze i cieszyć się dobrym zakończeniem.


I niby wiadomo - schematyczne, przewidywalne, ckliwe, prościutkie... Ale jak milutko się to ogląda.

Nawet miałem ochotę na powieść Lori Nelson Spielman, która była pierwowzorem dla produkcji Netflixa, na razie jednak do mnie nie dotarła, więc zadowalam się filmem :) A może dobrze? Bo przecież jak na ekranie wszyscy tacy piękni, to nawet ich smutek z góry wydaje się jakiś taki tylko na chwilę, a i my czujemy się lepiej... W końcu temu mają służyć takie historie - pocieszać, dawać nadzieję, wołać głośno: głowa do góry, daj sobie szansę.

środa, 9 kwietnia 2025

Pięć martwych psów - Michal Sýkora, czyli ostrożnie z ambicjami, bo można na tym bardzo się przejechać

No dobra, dość marudzenia, przynajmniej na chwilę. Do czeskiego krymi zawsze zasiadam z przyjemnością, a i cykl Michala Sýkory już znam i polubiłem. No to przed Wami tom trzeci. Można czytać w kolejności, można i osobno, choć wtedy nie będziecie znali wcześniejszych losów postaci. To akurat troszkę się przydaje, bo sytuacja niektórych bohaterów wtedy jakoś staje się czytelniejsza.

O poprzednich dwóch tomach z ekipą Marie Výrovej pisałem na blogu, więc notki znajdziecie w spisie przeczytanych na górze.
To dość klasyczne kryminały policyjne, bez spektakularnego tempa, ale z solidną intrygą i dość wiernie opisaną robotą śledczą.

Co ciekawe, Sýkora wcale nie buduje swoich fabuł w podobnym stylu - mieliśmy więc już polityczną intrygę, ponurą historię rodzinną, a teraz... No cóż, za wiele nie chcę zdradzać, ale są tu i lokalne układziki, jak i ludzie którzy są kompletnie bez zasad. A gdy policjanci podejdą zbyt blisko, zrobi się bardzo nieprzyjemnie. 

A wszystko zaczyna się dość niepozornie.

wtorek, 8 kwietnia 2025

Ma bawić, ale czy bawi, czyli Zgon przed weselem, U Pana Boga w Królowym Moście, Pożar byłby lepszy

Wczoraj marudziła M. to dziś mogę i ja. Już dawno przestałem mieć nadzieje co do polskich produkcji zwanych komediami, bo jak już wydaje się, że gorzej być nie może, to kolejna puka w dno od dołu. Poświęcam więc jedną notkę, by hurtowo napisać o kilku produkcjach które obejrzałem w sumie sam nie wiem po co. No i na deser o czymś ciut lepszym, ale Czesi zawsze mieli ten swój specyficzny styl.

Gdyby u nas kręcono obrazy o różnicach pomiędzy "miastowymi" i "prowincją" takie jak choćby "Jeszcze dalej niż północ" czy komedie czeskie, to pewnie nikt by nie załamywał na nich tak bardzo rąk jak teraz. Ile razy jednak można patrzeć na Karolaka i oglądać żenujące, stereotypowe i obrażające ludzi sceny jacy to niby jesteśmy nietolerancyjni, zamknięci na obcych, na zmiany, prymitywni i wymagający genialnego kierownictwa najlepiej kogoś z miasta i ostatnimi laty, najlepiej kobiety. Za pierwszym razem może to jeszcze kogoś bawiło. Ale ile można i to jeszcze w taki żenujący sposób. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

40-latek, czyli publiczność się bawi, a my marudzimy

MaGa: Tak dawno nie byłam w Teatrze Rampa i tak się cieszyłam na to wyjście a tu taki niewypał… Niemal wbrew sobie, ale muszę w tym wypadku być przysłowiowym „złym policjantem”, bo spektakl mi się nie podobał. Przede wszystkim dlatego, że orkiestra zagłuszała każdy tekst. Siedziałam w trzecim rzędzie i z tekstu słyszałam pojedyncze słowa. Czy nie można było jej wyciszyć? Te same piosenki (nawet z prób) obejrzane dopiero w internecie oddają skalę szkody tego niedopatrzenia. Ogromna strata dla całości widowiska.


Robert: Ja będę bronił trochę tego spektaklu, choć faktycznie z nagłośnieniem jest kiepsko i nie wszystkie fragmenty przedstawienia są równie dobre. Na pewno jest tu jakiś pomysł i nie jest to tylko próba budowania popularności na wspomnieniach tych, którzy oglądali serial - w różnych postaciach i wątkach można rozpoznawać niby podobieństwa, ale to też zabawa formułą, mruganie okiem do widza, śmiech z PRL, z premedytacją budowanie pewnych rzeczy nie do końca idealnie.

Rarities 2 - Ane Brun, czyli czy covery mogą być piękne

Dziś przypadkiem odkryta norweska piosenkarka skłania mnie do powrotu do poniedziałkowej dawki muzyki. Choć Ane Brun sama też komponuje, najbardziej znana jest z własnych wersji mniej lub bardziej znanych kawałków innych artystów. Sięga po przeboje, ale mam wrażenie że ten ich wybór nie jest przypadkowy - szuka emocji, tekstów które niosą ze sobą jakieś przesłanie, czegoś co jest bliskie jej wrażliwości. 

Ja trafiłem na początek na album Rarities 2 ale to przecież jedynie próbka jej możliwości i kontynuacja wcześniejszych albumów m.in. Songs. Chyba właśnie te kawałki śpiewane po angielsku, gdzie po kilku chwilach nagle orientujemy się co to za numer i zasłuchani zanurzamy się w jej wersję na razie najbardziej mniej urzekły. 

niedziela, 6 kwietnia 2025

Męskie gadanie - Beata Biały, czyli czemu tak trudno czasem o tym mówić

Weekend, w którym parę rzeczy ciekawych zapadło w serce i do głowy, dobry czas z dobrymi ludźmi, ale trudno to przecież przekazać, ubrać w słowa, zresztą Notatnik miał służyć jedynie dzieleniu się rekomendacjami kulturalnymi. Wybieram więc ze szkiców coś może trochę z innej bajki, ale również tytułu, w którym mimo pewnych oczywistości, znaleźć można dla siebie coś ważnego.

Oto Beata Biały zaprosiła do rozmów o życiu kilkunastu ciekawych mężczyzn i postanowiła zebrać to w jednym tomie, grupując to wokół różnych emocji. Niby założenie, że każdemu z nich przypisze jakąś jedną sprawę może zaskakiwać, być może materiału było tam dużo więcej, warto jednak podejść do tej pozycji nie tylko szukając znanych, lubianych, ciekawostek o nich. Spróbujcie zobaczyć w tym coś więcej niż opowieść o własnym życiu, doświadczeniach, problemach - może jakieś wskazówki, refleksje przydatne dla siebie? W końcu wielu mężczyzn ma trudność by mówić o tym co czują - wolą to pokazywać czynem (choć to przecież często jest oczywiste jedynie dla nich) albo zamykać się w sobie, by nie okazywać słabości. Tak jakby mówienie o emocjach, uczuciach naprawdę oznaczać mogło słabość. Przełamujmy ten schemat, uczmy się otwartości, bo ona może być kluczem do budowania lepszych relacji. 

Kogo znajdziemy w środku i jakie tematy?

sobota, 5 kwietnia 2025

Arcana - Anna Szumacher, czyli czy jesteś na to gotowa

Po trylogii Słowotwórczyni, która z każdym tomem podobała mi się bardziej (jakby co w przeczytanych na górze znajdziecie wszystkie notki na ten temat), byłem ciekaw tego co wymyśli Anna Szumacher w kolejnej powieści. I choć trochę Arcana może przypominać swoją strukturą tamte szalone zabawy z rzeczywistością, to jednak podobieństw wcale nie jest tak wiele. Jednym z nich na pewno jest silna osobowość bohaterki, choć tym razem to młodziutka dziewczyna. Wiszące nad nią zagrożenie też będzie realne, a jej szalone pomysły będą dla otoczenia dość trudne do zaakceptowania. A różnice? Na pewno Arcana ma bardziej przewidywalną fabułę, choć autorka ukryła parę niespodzianek. To kryminał, ale nie zwariowana powieść przygodowa jak wtedy, humoru też jest jakby mniej, znajdzie się jednak trochę miejsca na sprawy paranormalne, które wprowadzą trochę zamieszania.

Początek wydaje się zapowiadać kryminał - oto młodziutka dziewczyna po latach nauki w szkole z internatem wreszcie przybywa do swojej rodzinnej posiadłości, którą zarządza jej starszy brat. Niestety na miejscu okazuje się, że trwa jakieś wielkie przyjęcie, a brat nawet nie wyszedł jej na powitanie. Jego poszukiwanie kończą się znalezieniem...

piątek, 4 kwietnia 2025

Tylko miłość, czyli no i po co ci to było

MaGa: Zaczynam podejrzewać, że nie umiemy w kraju robić dobrych komedii. No, może kilku reżyserów potrafi z każdego tekstu komediowego wycisnąć całą esencję humoru jaką niesie tekst, ale jest ich niewielu. Poczucia humoru nie można się nauczyć – to się po prostu ma, to się czuje. I dlatego nie każdy tekst komediowy wzięty do obróbki będzie zabawną komedią. A jeśli mam się śmiać, bo aktor na scenie przeklnie czy opuści majtki to nie jest to komedia dla mnie.


Robert: Rzeczywiście mamy jakąś posuchę - spektakli coraz więcej, znane twarze na scenie, ale poza jakąś frajdą zobaczenia kogoś przez nas lubianego, satysfakcji i autentycznego śmiechu raczej uświadczymy niewiele. A i z tymi lubianymi też ruletka jeżeli spektakl ma w większości obsadę wymienianą i nie wiesz na kogo trafisz.
A to wszystko przychodzi nam do głowy po obejrzeniu "Tylko miłość" w reżyserii Anny Oberc (w tym spektaklu również grywa). Spektaklu w którym oglądamy sytuację jaką znamy z wielu innych komedii - dwie pary, zdrada i próby jej ukrycia. Skoro kochasz inną/innego to po co udajesz i kłamiesz, a jeżeli kochasz żonę/męża to po co szukasz przygód na boku? Może choć od strony psychologicznej coś można by tu dostrzec? Ale przecież reklamuje się to jako komedię...

czwartek, 3 kwietnia 2025

Wizyta, czyli między nadzieją i zwątpieniem, między uporem i rezygnacją

MaGa: Bardzo dobry spektakl w Teatrze Druga Strefa. Według mnie świetnie pasowałby do cyklu Nowe Epifanie. Tekst Erica-Emmanuela Schmitta to niemal filozoficzna rozprawka, która usiłuje ukazać ludzką kondycję poprzez nasze najbardziej intymne, niepowierzane nikomu innemu pytania, nasze płochliwe myśli i nadzieje. A przy tym nie moralizuje. Pozostawia nas jedynie z pytaniami.


Robert: W czasach gdy nawet największego optymistę ogarnia pesymizm i zwątpienie w to, że jakiś Bóg czuwa nad tym by dobro na tym świecie nie przegrywało, rozważania o moralności wydają się nie na miejscu. A może jednak tym bardziej powinno się o niej wołać?
Gdy człowiek czuje własną bezsilność i potrafi jedynie upierać się przy swoim trwaniu, licząc że ma ono przynajmniej symboliczny sens, jednostka choćby nie wiem jak wcześniej szanowana, wydaje się nie mieć znaczenia... Ale czy to znaczy że ma się poddać?

środa, 2 kwietnia 2025

5 grudniów - James Kestrel, czyli doprowadzę to do końca

No to druga odsłona kryminalnej środy.
A może jednak z góry powinienem zastrzec, że mimo informacji podkreślanej przez wydawcę (REBIS) o nagrodzie Edgar Award za najlepszą powieść kryminalną roku 2022 dla tego tytułu, nominacjach do innych nagród w ramach tego gatunku, fani kryminałów mogą być trochę zaskoczeni. 

Owszem: są trupy, jest gliniarz i jest śledztwo, a nawet więcej jest wręcz obsesyjne polowanie na mordercę. Ale jest też sporo więcej. I w sumie nawet nie wiem co mi się podobało bardziej.


5 grudniów to kryminał w stylu noir, z wojną w tle, gdzie prowadzenie śledztwa mocno zostaje zaburzone przez zaatakowanie Stanów przez Japonię i ogarnięcie Azji na kilka lat w chaosie, w którym jednostka traci kompletnie znaczenie. Jakie morderstwo, skoro tu każdego dnia giną tysiące. A mimo wszystko bohater nie zapomina o sprawie, którą rozpoczął w roku 41 i podejmuje ponownie w zupełnie innych realiach po 4 latach.

Dwupak kryminalny, czyli Śmierć na bogato Jacka Ostrowskiego i Apogeum zła Maxa Czornyja

Ponieważ sporo mi się nagromadziło materiału, znowu muszę czasem połączyć jakieś tytuły i w dodatku wrzucić czasem i dwa dziennie. Rano powiedzmy że dwa tytuły które jakoś nie zrobiły na mnie wyjątkowego wrażenia, a na wieczór coś bardziej ciekawego.

Jacka Ostrowskiego znam głównie z serii o mecenas Zuzie Lewandowskiej, ale wiem że czasem pisze rzeczy mające trochę bardziej pazur sensacyjno przygodowy. Tym razem jednak zafundował czytelnikowi coś w rodzaju kryminalnego thrillera. Udało mu się nawet mrugnąć do fanów Zuzy, bo pojawia się ona gdzieś w tle, ale wątków komediowych tu raczej niewiele. Bohaterowie nowej serii, czy raczej jedna główna bohaterka i jej koledzy z dawnej służby, to ludzie którzy mają duże doświadczenie, ale ze względu na niską tolerancję dla głupoty przełożonych i ich rozkazów, nie zawsze mają chęć przedłużać kontrakty. Ze wszystkimi wojennymi traumami, ranami, są jednak nie tylko mocno pokiereszowani, samotni, ale i nie zawsze gotowi do "normalnego" życia i pracy. 

wtorek, 1 kwietnia 2025

Wybraniec, czyli jakie wielkie ego

Zastanawiałem się jaki film dać Wam we wtorek i na 1 kwietnia. Była naszykowana notka z trzema komedyjkami, ale ostatecznie wybieram jednak coś innego. Ten prezydent to żart, ten człowiek to nieprzewidywalny, kuriozalny, chwilami śmieszny, chwilami straszny facecik, który idealnie nadaje się na Prima Aprilis.

 

Wątpię by Trumpowi film Aliego Abbasiego się podobał, bo to człowiek, który choć wiele mówi o wolności słowa, chętnie by cenzurował wszystko co mu nie pasuje, nawet własne cytaty sprzed lat. Ale tym bardziej moim zdaniem warto to zobaczyć, bo uchwycono choć w kawałku fenomen jego sukcesu. Gość poza tym, że miał zawsze większe ambicje niż możliwości, potrafił przeć przed siebie z bezczelnością nuworysza wmawiając innym swój geniusz. Od kogo się tego nauczył. Jak twierdzą twórcy "Wybrańca" nie zawsze taki był - miał kompleksy, wciąż pozostawał w cieniu ojca, nie potrafił przebić się ze swoimi wizjami... Dopóki nie poznał człowieka, który uchodził za takiego, który potrafi załatwić i wygrać wszystko - choćby rząd ścigał go procesami, on i tak nie da się wsadzić za kraty i jeszcze się z nich śmieje.