poniedziałek, 25 listopada 2024

Bez hamulców, czyli a czy można by tak na NFZ?

Artur Barciś, znany ze swoich komediowych talentów coraz częściej staje nie tylko na scenie, ale i po drugiej stronie, jako reżyser. Tak właśnie jest w przypadku najnowszej komedii, która pewnie lada chwila ruszy w trasę objazdową po Polsce, jak wiele innych tego typu spektakli. Ma być lekko, ma być zabawnie, mają być znane twarze na plakatach, a im ich więcej tym lepiej, więc często podaje się już obsadę wymienną, a widzowie mają trochę loterii na kogo trafią.


Od razu warto uprzedzić widzów wrażliwych, że w tym przypadku będą mieli do czynienia z dość grubymi żartami. Będzie pikantnie i ten humor nie wszystkim może się spodobać. Całość ma ciekawą konwencję, choć mam wrażenie, że jeszcze w spektaklach premierowych nie w pełni ją wykorzystano - może z czasem to się dotrze. Od czasu do czasu akcja jest bowiem przerywana (tu w roli komentatora Artur Barciś), jakimś zabawnym komentarzem, a potem rusza z nową energią. Może to być wykorzystane by zapowiedzieć kolejną postać na scenie i grającą ją aktorkę/ grającego aktora, ale też jako pewnego rodzaju stop klatka, by coś lepiej wybrzmiało. To pozwala wszystkim grającym na dość luźną atmosferę, bycie jakby w interakcji nie tylko ze sobą nawzajem, ale i z widzami. Gdyby tak jeszcze wciągnąć publiczność w jakieś decyzje, komentarze, jak choćby w kultowych Szalonych nożyczkach, może byłoby jeszcze ciekawiej?

Nie ukrywajmy, że dużo zależy tu od aktorów, od tego jak odnajdą się w farsowym, przerysowanym graniu, bo przecież nie w samej, dość prostej fabule istota. Doświadczenie aktorów takich jak choćby Joanna Kurowska, Artur Barciś, czy Piotr Szwedes, dla których komedia nie stanowi nowości, mocno ciągną całość. 



Punktem wyjścia jest wizyta pacjenta w gabinecie psychiatrycznym, który domaga się natychmiastowej pomocy. Jego problemem jest to, że nie potrafi powstrzymać się przed mówieniem wszystkiego co myśli o swoich rozmówcach, co jak wyobrażacie sobie może być dość kłopotliwe. Nie umieć kłamać i nie mieć skrupułów przed obrażaniem ludzi? Kto by z kimś takim wytrzymał? Niestety lekarz nie bardzo potrafi postawić konkretną diagnozę, wymyśla więc potrzebę konsultacji ze swoimi koleżankami i kolegami z pracy. W końcu klient płaci, więc należy się jakaś próba choćby maleńkiej pomocy, by się nie zniechęcił i do nich jeszcze wrócił. Różne specjalności, różne podejścia i jak się okazuje problem, który zdaje się ich wszystkich przerastać. Jak się domyślacie od słowa do słowa, sytuacja robi się coraz bardziej napięta, bo choć do pacjenta nie można mieć pretensji, nie da się go też w żaden sposób uciszyć.  

Jazda bez trzymanki i bez hamulców :) Może nie jest to tekst na miarę Nerwicy natręctw, który również napisał Laurent Baffie, ale po raz kolejny okazja do śmiechu z naszych dziwactw, skłonności do udawania, kłamstw i sekretów. Postacie są mocno przerysowane i tak właśnie ma być. Jeżeli uda się wciągnąć publiczność trochę bardziej w tą konwencję, zaktywizować, a nie tylko odegrać coś na scenie, to może być fajny materiał na zabawę. Jeżeli najwięcej śmiechu wzbudziło ugotowanie się aktora w jednej ze scen, moim zdaniem jest właśnie na to dowodem. 


Bez hamulców - przygotowanie: Wydział Produkcji, wystawiane m.in. scena Spektaklove, Mała Warszawa
autor: Laurent Baffie
reżyseria: Artur Barciś
tłumaczenie: Witek Stefaniak
kostiumy: Zuzanna Markiewicz
scenografia: Wojciech Stefaniak

obsada:
Karolina Sawka
Katarzyna Ankudowicz
Joanna Kurowska
Artur Barciś / Piotr Szwedes
Paweł Deląg
Lesław Żurek / Paweł Ciołkosz
Hiroaki Murakami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz