W sumie nie wiem od czego to zależy, że jedna historia wciąga na maksa, a inna wydaje się nie tylko przewidywalna, ale i jakoś nie porywa. Przecież powieść Mileny Palminteri kusi nie tylko klimatem egzotycznej dla nas Sycylii, ale i ma w sobie wiele elementów zbliżonych do tego co np. zachwycało mnie w trylogii Siembiedy. Są dramaty, próby zmiany losu, zazdrość i miłość, są historie które mają swoje konsekwencje nawet dla kolejnych pokoleń. No i jest wielka historia, która czasem bawi się z ludźmi niczym kukiełkami. Lata 20 we Włoszech to rosnące powoli wpływy faszystów, zmiany społeczne i mentalne - na pewno ciekawe czasy, a jeżeli przyglądamy się roli kobiet w dość patriarchalnym i konserwatywnym społeczeństwie, tym bardziej jest miejsce na wiele ciekawych obserwacji.
A jednak tym razem nie porwało. Opowieść snuła się powoli, sekrety odsłaniały się delikatnie, zabrakło jednak jakiejś magii, czegoś co by urzekło.
niedziela, 7 września 2025
Jak gorzka pomarańcza - Milena Palminteri, czyli urodzić się w złym czasie i złym miejscu
sobota, 6 września 2025
Pieprzyć Mickiewicza 2, czyli hormony, empatia i mądrzy dorośli
Jakiś rok temu wyzłośliwiałem się nad Pieprzyć Mickiewicza, a tu proszę - dwójkę oceniam dużo wyżej niż pierwowzór, co zdarza się bardzo rzadko. O jedynce przeczytacie tu
a o dwójce w kilku zdaniach spróbuję dziś.
Mam wrażenie, że ktoś próbował mocno "ugrzecznić" scenariusz i chwilami to się robi aż zbyt przesłodzone i mało realne (obawiam się, że autystyk nie miał by wcale tak łatwo w nowym liceum i nie byłby sam aż tak bardzo grzeczny). Z drugiej strony, wciąż czuć tu tego ducha części pierwszej, czyli te dzieciaki potrafią czasami dorosłych zaskoczyć mocno swoim zachowaniem. I na minus i na plus. Klasa III B, którą większość nauczycieli traktowała jako spisaną na straty, pod okiem nowego wychowawcy (niewiele ról Dawida Ogrodnika mnie tak zawiodło jak część 1) nagle nabrała wiatru w żagle. Nie tylko uwierzyli w siebie, ale i pokazali że wcale nie są gorsi od tych, którzy uważani byli za kujonów i wzór do naśladowania.
środa, 6 sierpnia 2025
Śmierć i belgijska czekolada - Marta Moeglich, czyli o zbrodni w bardziej przytulnym klimacie
Maraton czytania kryminałów i thrillerów trwa nieprzerwanie - jeden kończę, kolejny zaczynam prawie od razu. I tym razem coś bardziej lekkiego, letniego, może bardziej dla pań...
Nie tylko dlatego, że to kobieta jest w centrum wydarzeń, ale cały klimat tej historii jest jakiś taki bardziej nasycony kobiecym punktem widzenia. Owszem - jak na kryminał przystało jest trup. Owszem - jest śledztwo. Czasem są nerwy i napięcie. Ale w tym wszystkim i tak na pierwszy plan wysuwa się zmartwienie kobiety, która boi się o swoją rodzinę, przeżywa niepokój w nowym kraju, w nowym miejscu, próbując zacząć życie od nowa. W Polsce trochę z powodu własnych ambicji i pomysłów na karierę, wpędziła całą rodzinę w kłopoty - przyjazd do Belgii miał być nowym początkiem, szansą na spokój. Marta Kuleczka wciąż jednak go nie czuje - miota się trochę w codziennych obowiązkach pomiędzy dziećmi, domem, nauką języka. A tu w dodatku trup. Na schodach jej kamienicy. No jak tu być spokojną i nie zapomnieć o problemach, jak spadają na nią coraz większe.
piątek, 1 sierpnia 2025
Sekrety pralni w Yeonnam-dong - Kim Jiyun, czyli człowiek człowiekowi...
W książce Kim Jiyun podobało mi się chyba najbardziej właśnie to, że udowadnia ona iż takie sztuczki nie są niezbędne!
Miewamy trudność w wyrażaniu naszych emocji, czujemy się czasem niezrozumiani, samotni, nieszczęśliwi. Co może sprawić, że poczujemy się lepiej?
czwartek, 3 lipca 2025
Chcę dla ciebie jak najlepiej - Jakub Bączykowski, czyli razem nam tak dobrze
„Zadzwoń, jak dojedziesz” rozłożyło mnie emocjonalnie na łopatki i dużo sobie obiecywałem po najnowszej książce Kuby Bączykowskiego. Z takimi książkami jest jednak trochę tak, że jeżeli jesteś na jakimś etapie życia, że coś mocniej zarezonuje z przeżyciami bohaterów, to i sama historia cię porwie. Jeżeli nie, to może będziesz kręcić nosem jak ja, że zbyt oczywiste, że przerysowane.
Na pewno doceniam fakt iż Kuba nie idzie na łatwiznę, malując wszystko w czarno białych barwach, nie przyklejając łatek kto niby ma być czarnym charakterem, a kto jego ofiarą. Poznajemy różne punkty widzenia, świat ludzkich emocji i nawet jeżeli coś jest dla nas trudne do zaakceptowania, może myślimy "ja bym nigdy tak nie pomyślał", to jednak uczymy się tego, że ludzie na to samo zdarzenie mogą patrzeć z różnych punktów widzenia. Składamy się z naszych doświadczeń, podlegamy nastrojom, zmęczeniu, może uprzedzeniom, nosimy w sobie urazy, żale, a może wręcz przeciwnie - akurat jesteśmy nastawieni do świata pozytywnie i wszystko nas cieszy... Może nawet gdyby to był inny dzień, inna chwila, zachowalibyśmy się zupełnie inaczej. Ale stało się i pewnych spraw już nie da się cofnąć. A potem gdy ktoś do nich wraca, rodzi się w nas poczucie zranienia, że przecież to nieprawda, nie mieliśmy takiego zamiaru by kogoś zranić...
Za takie pokazywanie relacji, nie upraszczanie i nie budowanie tego wokół dramatu jednej osoby, naprawdę jestem wdzięczny. Wtedy książka jest nie tylko historią do szybkiego połknięcia, ale wymusza refleksję, wejrzenie w siebie, może próbę spojrzenia na jakąś swoją relację... Szukając uzdrowienia, zrozumienia, wybaczenia, robimy krok ku lepszemu funkcjonowaniu.
środa, 25 czerwca 2025
Odłamki - Izabela Grabda, czyli co jeszcze odkryję w przeszłości
Zdaje się że to dziś jest oficjalna premiera kolejnej nowości od wydawnictwa Pulp Books. Pora więc podzielić się wrażeniami z lektury.
Na pewno fakt iż nie jest to ani horror, ani sensacja, czyli coś co kojarzymy z "pulpową" literaturą, może trochę zaskakiwać. Okładka sugeruje nawet, że może to być jakaś romantyczna historia obyczajowa, pełna westchnień, łez i dramatów. Spokojnie jednak - w fabule nie brakuje mięsa (nie przekleństw, ale jakiejś intrygi), a choć rzeczywiście jest trochę miejsca na rodzinne wspomnienia, żale czy sercowe rozterki, to nie dominują one jeżeli chodzi o klimat. Bohaterka po prostu jest dość konkretną, mocną kobitką i nie bawi się sentymenty. Nosi w sobie rany, ale uważa że przez lata obudowała je tak grubą skorupą, że nic jej nie jest w stanie dotknąć. Owszem - przyjeżdża na pogrzeb matki, z którą nie utrzymywała kontaktu od trzydziestu lat, stara się uporządkować jej sprawy. Robi to jednak nie z miłości, czy poczucia straty, ale by jakoś zamknąć pewien rozdział, dopilnować by nigdy nie mógł on zaburzyć jej dotychczasowego życia.
wtorek, 10 czerwca 2025
Wiosna Juliette, czyli nie jestem już dzieckiem
Juliette choć ma lat 30, jest cenioną ilustratorką książek dla dzieci, przez bliskich raczej wciąż jest traktowana jako dziecko. No jak to - skoro nie ma męża, dzieci, stałej pracy, to znaczy że wciąż nie znalazła swojego miejsca, że jest trochę niedojrzała i trzeba z nią obchodzić się jak z jajkiem. A przecież rodzice się starzeją, problemów nie brakuje, więc warto chyba żeby sama bohaterka dojrzała wreszcie swoje miejsce w tym systemie, tupnęła nogą, a rodzina zaakceptowała jej wybory i decyzje.
sobota, 7 czerwca 2025
Zaledwie moment - Liane Moriarty, czyli zajrzeć w oczy śmierci
Wielkie kłamstewka zrobiły wokół Liane Moriarty sporo zamieszania, szkoda jednak że będąc autorką już chyba 10 książek, wciąż wraca się tylko do jednej. Tak to już jest jak osiągniesz sukces i potem wszystko blednie w jego blasku.
Najnowsza książka australijskiej pisarki na pewno zasługuje na uwagę, niezależnie od tego, czy znacie Wielkie kłamstewka czy nie.
Początkowo może Wam być trudno wejść w fabułę, bo jest mocno pocięta na różne postacie, z czasem jednak będziecie mieli coraz większą frajdę, rozpoznając już każdego z bohaterów i jego problemy.
Wszystko zaczyna się od niepozornej staruszki, która pod wpływem jakiegoś impulsu wstaje ze swojego siedzenia w samolocie i zaczyna wędrować wzdłuż pokładu, wygłaszając pasażerom komunikaty budzące w nich niezłą konsternację. Jak bowiem byście zareagowali gdyby ktoś patrząc Wam w oczy powiedział ile lat będziesz miał gdy umrzesz i co będzie tego przyczyną? Pół biedy jeżeli masz lat 50 i usłyszysz że dożyjesz lat 91, ale gdy masz lat 25, za chwilę kolejne urodziny, a słyszysz że odejdziesz w wieku lat 26.
niedziela, 1 czerwca 2025
Żywicielka - Deborah Ellis, czyli gdy myślisz że czegoś ci w życiu brakuje do szczęścia
Dzień Dziecka i książka która chyba dobrze się w to wpisuje. Nie jako radosna propozycja pełna przygód, rozwijająca wyobraźnię itp. ale jako lektura uświadamiająca, że nie wszystkie dzieciaki mogą mieć tak fajnie jak te zamieszkujące w Polsce.
Niby lektura głównie dla młodych czytelników, ale i starsi mogą po nią sięgnąć, by pomyśleć sobie w jaki sposób opowiadać o sprawach trudnych, uczyć wrażliwości.
Parvana chciałaby bawić się, spotykać z koleżankami, cieszyć się ze wspólnych chwil spędzanych w gronie rodzinnym. Tyle że nie jest jej dane. Jeszcze do niedawna to wszystko było jej dane, nagle ktoś jakby w jednej chwili jej to odebrał. Stolica Afganistanu opanowana przez Talibów nijak ma się do tego świata, który pamięta jeszcze sprzed kilku tygodni. Teraz ulice są prawie puste, każdy boi się patroli bo mogą aresztować pod byle pretekstem, a ludzie mieszkają w koszmarnych warunkach, znikąd nie mając możliwości pomocy.
wtorek, 20 maja 2025
Relacje we współczesnym świecie, czyli FolleMente, w tym szaleństwie jest metoda i Wspaniały świat
Pierwszy z nich to włoska produkcja autora scenariusza do "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie", czyli Paolo Genovese. Podobny styl, podobny niegłupi humor i dobry pomysł na historię. Jeżeli więc szukacie czegoś na poprawę humoru, do oglądania najlepiej w parze, to może warto wybrać się właśnie na "FolleMente"? Szukajcie w kinach.
Czemu napisałem że w parach? Bo w zabawny sposób twórcy filmu przyglądają się relacjom damsko-męskim. Co dzieje się w naszych głowach gdy szykujemy się na randkę? Czym sugerujemy się w doborze swojego stroju, może kwiatów, jedzenia, tematów do rozmowy, by lepiej poznać tą drugą połowę i samemu wypaść jak najlepiej?
Dwoje ludzi a w ich głowach kolejne osobowości. Może to racjonalista, impulsywny marzyciel, szaleniec albo filozof, a może wojująca feministka, typ opiekunki, romantyczki albo kobiety wyzwolonej? Oto wszystkie lęki, pragnienia, wewnętrzne głosy Lary i Piera wychodzą na światło dzienne. Te głosy w głowie, przybierają jak najbardziej konkretne postacie, obserwują, komentują, doradzają, kibicują albo zniechęceni machają ręką... Jest bawidamek i dżentelmen, jest księżniczka i wojowniczka.
niedziela, 18 maja 2025
Jeden gest może zmienić już całkiem sporo, czyli Nietuzinkowy sklep całodobowy i Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy Kim Ho-Yeon
Comfort books, czy cosy books - te pojęcia coraz częściej pojawiają się gdzieś w przestrzeni komentarzy na forach o książkach. Ludzie szukają opowieści pełnych ciepła, optymizmu, nadziei. A że moda na Azję w rozkwicie to i sporo z nich pochodzi właśnie stamtąd. Skoro miejscem, które jest szansą na dokonanie jakieś zmiany były już księgarnie, pralnie, bary, to czemu nie może stać się nim sklep całodobowy?
Powieści Kim Ho-Yeona trochę jednak różnią się od tak popularnych "Zanim wystygnie kawa" i tym podobnych. Tu nie ma miejsca na jakieś paranormalne sztuczki, na magię, na podróże w czasie, na naprawienie błędów z przeszłości. Życie jest jakie jest i pewnych spraw nie cofniemy, możemy wyciągać jedynie z nich jakąś lekcję. To historie o zwykłych ludziach, a może właśnie to jest niezwykłe?
W końcu dziś każdy chce być niezwykły, robić karierę, osiągnąć sukces, chwalić się przed znajomymi pięknym życiem. A jeżeli to nie wychodzi? To boli podwójnie, czasem zamykamy się w sobie i powoli poddajemy się marazmowi.
sobota, 17 maja 2025
Melafiry - Anna Robak-Reczek, czyli groza nie musi być jedynie dosłowna i brutalna
Trzeba przyznać Annie Robak-Reczek że ten klimat jej się udał. I nie mam żalu, że w samej opowieści więcej jest wątków obyczajowych niż prawdziwego zagrożenia - napięcie i tak się czuje. Któż nie przeżywałby lęku o życie dziecka, którego stan uzależniony jest od systematycznego działania aparatury medycznej i kontroli, zwłaszcza jeżeli wokół pustka, ciemności i wyczuwalna groza.
Mamy więc horror, ale bardzo nietypowy, chwilami dość poetycki w warstwie opisowej, z naleciałościami kryminału gdy dokonujemy próby rozwiązania zagadki tego miejsca, a skoncentrowany na miłości i pragnieniu chronienia osoby którą najbardziej się kocha. Do tego stopnia, że jest się gotowym na wszystko.
sobota, 3 maja 2025
Pamiętam tylko ogień - Anna Musiałowicz, czyli masz to w sobie...
Wydawnictwu Pulp Books kibicuję od początku i staram się czytać to co wydają (no może poza opowiadaniami, bo sporo tego wychodzi), czasem jednak potrafią mnie zaskoczyć.
No bo tak - sensacja, groza, fantastyka - jak najbardziej z taką "pulpową", czyli rozrywkową literaturą się kojarzą. Coś jednak jest na rzeczy - teraz książki czytają w dominującej części kobiety i młode dziewczyny, czemu więc nie zaproponować czegoś co zrozumieją głownie one...
Tym razem więc trochę odpadłem. Nie trafiłem swoim nastrojem, oczekiwaniami w to co proponuje autorka i choć przełknąłem bez jakiegoś marudzenia, to czegoś zdecydowanie mi tu brakowało. Być może czytelniczki, intuicyjnie bardziej skupione na emocjach, na tym co niedopowiedziane, dostrzegą więcej, ja trochę jak słoń w składzie porcelany, poruszałem się jedynie po powierzchni tej fabuły, nie zwracają uwagi na to, że coś mi umyka albo coś przewracam :)
Nawet nie wiem do czego to porównać.
niedziela, 27 kwietnia 2025
Genialna przyjaciółka - Elena Ferrante, czyli co zrobimy ze swoim życiem
Dziś dorzuciłem do szkiców kolejny tytuł przeczytanej książki, do tego pewnie do wieczora dojdzie serial, może film, a być może nawet będzie przestrzeń by napisać kilka zdań o koncercie na który z żoną się wybieramy. I niby człowiek nie staje na głowie, żeby szukać takich okazji, one same przychodzą. I choć sam postrzegam siebie jako człowieka mało aktywnego na polu kultury, nagle wszyscy się dziwią dookoła ile tego... No bo szkiców już prawie na cały maj.
A dziś powieść. Dużo nasłuchałem się zarówno o serialu, jak i powieściach Ferrante. Przedstawienie z ubiegłego roku, podniosło poziom ciekawości. Odczucia po lekturze jednak dość mieszane.
Na pewno nie jest to powieść obyczajowa, w której tło historyczne, psychologiczne jest tylko okazją i sposobem na to, by wzruszyć czytelnika i podarować mu kolejną porcję westchnień i dramatów. Chodzą plotki że za pseudonimem stoi mężczyzna, co jest ciekawe w kontekście tego jak wiele kobiet odkrywa w tej powieści dla siebie coś ważnego - opowieść o sile siostrzanej przyjaźni, ale i o tym jak często wikłamy się w młodości w dziwne relacje na pograniczu uzależnienia. Tak łatwo nas wtedy zranić, tak łatwo zniszczyć marzenia...
poniedziałek, 21 kwietnia 2025
Mrok jest miejscem - Ariadna Castellarnau, czyli więcej pytań niż odpowiedzi
Seria z żurawiem od Wydawnictwa BoWiem (Uniwersytet Jagielloński) od dawna dostarcza mi świetnych lektur, mniej oczywistych, mało znanych, za to literacko i emocjonalnie na wybornym poziomie.
I tak jest i tym razem. Mroczne, dotykające trudnych tematów, a jednocześnie trochę jakby oniryczne, odrealnione opowiadania Ariadny Castellernau mają w sobie coś wyjątkowego. Wchodzimy w świat fantazji, tym razem jednak nie ten bajkowy, zabawowy, ale raczej będący ucieczką od rzeczywistości która może być krzywdząca.
Podróż w głąb świata mrocznych fantazji, przemocy, zaniedbania.
Kluczem do odczytania tych historii mogą być relacje między rodzicami a dziećmi, między dorosłymi i nieletnimi. Miłość i obojętność, pożądanie i niechęć, troska i pragnienie niezależności, dobro i zło, to co na wierzchu i to co skrywane, bliskość i lęk utraty.
wtorek, 15 kwietnia 2025
Przesilenie zimowe, czyli metoda na rozgrzanie serca
Niby to film związany ze Świętami Bożego Narodzenia, ale skoro go niedawno nadrobiłem, to niech leci teraz, w Wielkim Tygodniu. Kto wie, może przyda się Wam jako seans rodzinny?
Trochę w starym stylu, ale przecież w urokliwy sposób grzeje serducha, więc czemu nie. Może to jest jakaś metoda by zobaczyć siebie, swoje postępowanie niczym w lustrze... Jaki jestem wobec innych? Jak oni mnie odbierają? Mogę twierdzić że mi to obojętne, ale i tak podświadomie jeszcze bardziej mogę stać się mniej otwarty, bardziej zgorzkniały, nieufny.
Alexander Payne zafundował nam historię dość kameralną, bardziej przypominającą kino lat 70 lub 80 niż współczesne produkcje, może jednak właśnie dlatego tyle osób pokochało ten film? No dobra, Paul Giamatti swoją rolą też dołożył się do sukcesu, bo jego postać jest fenomenalna. Ale to nie tylko popis aktorski, bo przede wszystkim scenariusz i klimat nas tak bardzo zaskakują i wciągają. Niby bez fajerwerków, ale każda scena, każdy dialog jest po coś, budują pewną opowieść. Od pewnego momentu przewidywalną, czy to znaczy jednak że mniej atrakcyjną?
czwartek, 10 kwietnia 2025
Lista marzeń, czyli czy potrzebujemy takich produkcji?
Czasem chyba człowiek potrzebuje takich seansów, żeby się wyluzować, zanurzyć w ciepełku, popatrzeć sobie na ładne twarze i cieszyć się dobrym zakończeniem.
I niby wiadomo - schematyczne, przewidywalne, ckliwe, prościutkie... Ale jak milutko się to ogląda.
Nawet miałem ochotę na powieść Lori Nelson Spielman, która była pierwowzorem dla produkcji Netflixa, na razie jednak do mnie nie dotarła, więc zadowalam się filmem :) A może dobrze? Bo przecież jak na ekranie wszyscy tacy piękni, to nawet ich smutek z góry wydaje się jakiś taki tylko na chwilę, a i my czujemy się lepiej... W końcu temu mają służyć takie historie - pocieszać, dawać nadzieję, wołać głośno: głowa do góry, daj sobie szansę.
wtorek, 18 marca 2025
Święto ognia, czyli kilka słów o książce i filmie
Niby wtorki miały być na blogu na filmy, ale dziś notka łączona. Zaczynam od filmu, bo też taką miałem kolejność z tym tytułem - najpierw ekranizacja, potem będę trochę wplatał wrażeń z powieści Kuby Małeckiego.
Kinga Dębska przyzwyczaiła nas do tego, że jej filmy nawet jeżeli dotykają spraw trudnych, to i tak jest w nich tyle ciepła, empatii, nawet poczucia humoru, że można przełknąć najbardziej gorzką pigułkę z uśmiechem na ustach.
I tak trochę jest też ze Świętem ognia. Mam wrażenie, że choć niby jest wszystko to samo co w powieści, to w samej konstrukcji postaci, grze aktorskiej (brawa dla fenomenalnej jak zwykle Kingi Preis w roli sąsiadki i ciepłego i słodkiego jak budyń ojca którego gra Tomasz Sapryk), jest tyle jakichś pozytywnych wibracji, że nie czuje się ciężaru jaki jest w tej historii. Nie można przecież udawać, że wychowywanie dziecka z porażeniem mózgowym jest sielanką i nie bywa trudne. A gdy dziecko staje się już dorosłą kobietą - tym bardziej nie jest łatwiej. A tu proszę - wspomina się, że ojciec Anastazji (Nastki granej poruszająco przez Paulinę Pytlak) nie ma za bardzo dla siebie czasu, że odreagowuje w nocy uciekając w ramiona pań na telefon, że czuje się samotny, ale w dzień prezentuje nam uśmiech, cierpliwość anioła, pełne zaangażowanie i profesjonalizm. Ćwiczenia, opieka, ogarnianie spraw domowych, przyjemności - nic go nie przerasta :) Trochę upraszczam, ale to tego typu opowieść - ma być uśmiech, nawet gdy jest ciężko. Damy radę! Zdamy maturę, wywalczymy główną rolę w balecie (to starsza siostra) i generalnie wszystko będzie świetnie. Po co zadawać pytania o to co trudne, bolesne, np. wracać do zniknięcia żony i matki dziewczynek. Ale nawet pęknięcie z tym tematem też nie jest tragedią, tylko daje ukojenie.
Słodko? Nie za bardzo? Mam wrażenie że trochę znika świat Nastki, jej perspektywa, choć to ona przecież jest narratorką. Czy dla niej też wszystko jest takie idealne, nie złości się na nic, nie jej nie brakuje? No jakoś aż zbyt idealnie.
niedziela, 2 marca 2025
Ostatni - Maciek Bielawski, czyli co się z nami stało?
Powieści współczesnych o problemach kobiet jest na rynku co niemiara, a historii o facetach? No to podrzucam przynajmniej jeden przykład.
Grupka kolegów ze szkoły średniej i spotkanie po dwudziestu latach od matury. Gdzie jesteśmy? Co osiągnęliśmy? Jak wygląda nasze życie rodzinne? Czy wszystko potoczyło się tak jak sobie wyobrażaliśmy?
Dla jednych to okazja by się trochę popisać, a może do tego, by załatwić jakiś dodatkowy interes, namówić na inwestycję. Tak też dzieje się i tu - gdy pada pomysł funduszu, na który będą wpłacać comiesięczną składkę, choć to wydaje się szalone, jednak nikt się nie wyłamuje. Całość ma przejąć ten z nich, kto będzie żył najdłużej. Choć to przecież jeszcze odległa perspektywa, zwariowany pomysł trochę kusi, bo przecież sporo może tam przez te lata narosnąć.
piątek, 31 stycznia 2025
Czas nadziei - Magdalena Kordel, czyli można być miłosiernym, ale trzeba też mieć twardą rękę gdy trzeba
Okazuje się, że styczeń powoli się kończy, a ja mam materiału już na kolejny miesiąc i wciąż problem w jakiej kolejności publikować... Plany wciąż modyfikuję, więc na najbliższe dni obiecywany już jakiś czas Koniec Marty Hermanowicz, dwa niezłe seriale, dwa spektakle, dwa komiksy, fantastyka, a poza kryminałami na pewno jeden dobry reportaż.
Dziś o czymś w miarę lekkim, ale już jakiś czas czekającym na notkę, a że to trzeci tom, to dobra okazja by domknąć cykl, bo pisałem też o wcześniejszych tytułach. Całość poszła za datek do puszki na WOŚP więc przyniosła dodatkowy owoc.
Magdalena Kordel ma swój styl, czytelniczki które kochają jej historie, więc każda jej powieść jest wyglądana z dużymi emocjami. Gdy jest to cykl - po prostu przyjemność jest rozciągnięta w czasie, trochę jak w serialu. Tak też zbudowana była narracja - pierwszy tom i zawiązanie akcji, w drugim ku mojemu zaskoczeniu mocno sięgnęliśmy w przeszłość, dzięki czemu mogliśmy lepiej poznać bohaterkę i zobaczyć co ją ukształtowało, trzeci zaś ma przynieść zakończenie różnych wątków i oby szczęśliwy finał.