wtorek, 31 maja 2022

Supernova, czyli niedługo nie będę pamiętał

Maj kończę w Notatniku filmem i zbieram siły na kolejny miesiąc. Czy znowu uda się go wypełnić dzień w dzień wpisami? Się okaże. Książek trochę świeżych przybyło, tylko kiedy to czytać?

A na filmy szczerze mówiąc też czasu malutko, ale i serca jakoś ostatnio mniej - coraz bardziej ciągnie mnie w plener :) Ale z tego relacji za każdym razem nie będę wrzucał, kto chce znajdzie je na moim profilu prywatnym na FB (a jak nie kojarzycie dajcie znać to poleci zaproszenie).
Dziś jak wspomniałem filmowo i dość kameralnie. To nie znaczy jednak, że nie ma emocji. W dodatku to zostało świetnie zagrane - Stanley Tucci i Colin Firth nie szarżują, są bardzo naturalni i dzięki temu jeszcze mocniej tą historię się przeżywa. Chyba już po raz drugi widzę Colina w roli pierwszoplanowej gdzie gra homoseksualistę i powiem, że jestem zachwycony tym ile w nim wrażliwości, jak potrafi pokazać uczucia, a jednocześnie nie popaść w jakąś sztuczność, przerysowania.

poniedziałek, 30 maja 2022

Córeczka - Tamara Duda, czyli ta pieprzona wojna

W równolegle czytanym Internacie Żadana nie idzie mi tak szybko, bo atmosfera jest tak duszna, że ciężko się to czyta. Powieść Tamary Dudy, niby opowiada o podobnym okresie, czyli wydarzeniom w Donbasie w roku 2014, ale w zupełnie innym stylu. Czy jest mniej dramatycznie? Nie, bo nie brak tu scen wstrząsających. Udało się jednak wprowadzić w tą historię nawet odrobinę czarnego humoru i ton, który bliski jest powieściom awanturniczym. Oto niepozorna kobieta staje w konfrontacji z siłami wobec których wydaje się nie ma szans. Mężczyźni nie są tak odważni jak ona, ale gdy ich mobilizuje potrafią dokonywać cudów organizacyjnych. Rzeczywistości, która ich zaskoczyła, wprawiła w stan zdumienia, za wszelką cenę chcą się jakoś przeciwstawić, nie dać się jej złamać. 

Radzić sobie z przeciwnościami, czyli Najlepsze lata, Paper mache, Prawda i sprawiedliwość

Trzypak filmowy, na szybko bo myślami już w górach, za dwie godziny ruszam na kolejną wyprawę. Blog jednak sam się nie napisze, więc notka niech leci, a ja przy okazji odkopuję z archiwum kilka tytułów, które raczej nie nadają się na samodzielną notkę.
Paper Mache, zawiera w fabule kilka ciekawych elementów, twórcy jednak postanowili uczynić z niego opowieść poetycką, pełną symboliki, przez co mam wrażenie trochę stępili pazur scenariuszowi. Opowiadając o mieszkającym na prowincji młodym mężczyźnie, trochę naiwnym i dającym się manipulować, udało się pokazać nam obraz współczesnej Rosji i rozwarstwienia społecznego.

piątek, 27 maja 2022

Złodziej dusz - Aneta Jadowska, czyli anioł i diabeł w jednym piecu palili

Zacząć książkę jak kryminał, a potem poprowadzić ją w stylu jakiego fanfika dla nastolatek, to najlepszy sposób na to, by czytelnika rozczarować. A mimo to nie wściekam się jakoś bardzo na ten tytuł i nie uważam go za wielką stratę czasu. Na pewno trzeba polubić pewną konwencję, czyli mieszankę naszego świata i magii, do tego sporą dawkę opisów i dialogów mocno ociekających erotycznym podtekstem (ale nie porno). To rozrywka dla tych co lubią urban fantasy, a ze względu na bohaterkę i jej upodobania, raczej dla młodych dziewczyn, niż dla facetów.
Policjantka, a jednocześnie wiedźma. Dora Wilk wychowała się w świecie ludzi i dopiero potem odkryła swoje moce, wciąż jednak tkwi w rozkroku pomiędzy światami. Czasem wykorzystuje swoje umiejętności, by dopiec jakiemuś sprawcy, którego nie można skazać, generalnie jednak wcale nie jest skłonna ich nadużywać w ludzkim świecie. Ma panować równowaga między tym co tu i tym co tam, więc lepiej tych płaszczyzn nie mieszać. Anioły, diabły, wszelkie stworzenia magiczne w naszym świecie kryją więc swoje aury, a najczęściej wolą przebywać "u siebie". Dora jest inna. I może właśnie dlatego to właśnie ją Rada istot nienaturalnych wskazuje jako osobę, której mogą powierzyć wyjątkową misję. 

Jesień zapomnianych - Anna Kańtoch, czyli a może by tak zostać milicjantką?

Pierwszy tom zachwycił, drugi chyba podobał się nawet bardziej, a trzeci? Cóż? Na pewno trzyma mocny, dobry poziom. Mimo wszystko został chyba jakiś niedosyt, bo chciałoby się ciąg dalszy, a autorka oznajmiła, że trylogia jest domknięta. Nie wszystko zostało wyjaśnione i prawdę mówiąc byłem trochę zaskoczony, że jeden z głównych wątków poprzednich tomów, teraz rozgrywany jest we wcześniejszych ramach czasowych. Ale jak to? Skoro teraz dowiadujemy się pewnego rozwiązania, to potem, po latach wciąż ono jest poszukiwane? To rozwiązanie było trochę dziwne. Podobnie jak przyglądanie się bohaterce tym razem nie jako starszej pani, a młodej studentce prawa. Niedoświadczonej, ale za to intuicją. Oto pierwsza jej "sprawa", która pokazała jej, że być może mogłaby zajmować się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych.

środa, 25 maja 2022

The Game, czyli to wcale nie takie proste

Dziś notka szybka, bo zmęczenie bierze górę. Służbowo w Lublinie, jutro powrót, ale najbliższe dni niespecjalnie dają szansę na pisanie na blogu, więc nie można porobić zbyt dużych zaległości. O grze, jaką poznałem niedawno i którą kupiłem do domu (ale tylko jedną, nie dwie) napiszę szybko i zanim pójdę spać jeszcze parę stron do przeczytania, może z jeden tekst do napisania... Po spacerze głowa gotowa do jeszcze jednego wysiłku. I tylko żal, że mogłem coś z moich zasobów z grami wziąć tu w podróż i trochę rozruszać ludzi :)
The game sprawdziłoby się całkiem fajnie. Albo inna odmiana tego tytuły, również wydana przez FoxGames, czyli The Game Nic prostszego. Oba tytuły mają podobną mechanikę, różnią się tak naprawdę detalami. Oba są kooperacją i mogą dostarczyć całkiem dużej dawki dobrej zabawy.

Balety Balanchine’a, czyli różnorodność jest ciekawa

Prawdziwe nazwisko George Balanchine’a to Giorgi Balancziwadze - Gruzin urodzony w Petersburgu (22 stycznia 1904r.) jako syn kompozytora (Melitona) i brat kompozytora (Andrii). Jako 9-latek rozpoczął naukę w cesarskiej szkole baletowej, którą ukończył z wyróżnieniem, a następnie rozpoczął współpracę z Państwowym Teatrem Opery i Baletu (Teatr Maryjski). Tam założył swój własny zespół co nie spotkało się ze zrozumieniem, było powodem konfliktów i przyczyniło się do jego emigracji. Nie powrócił bowiem do Rosji z planowego tournee zagranicznego w 1924r. Do 1929r. związany był z Baletami Rosyjskimi Sergiusza Diagijewa jako tancerz, a później jako choreograf i baletmistrz. Kolejnym przystankiem w jego karierze stała się Ameryka, gdzie razem z Lincolnem Kirsteinem założyli School of American Ballet, przekształconej w American Ballet – szkoły baletowej włączonej do nowojorskiej Metropolitan Opera i działającej do dnia dzisiejszego. W latach 1933-1938 na tej scenie ze współpracy Balanchine’a oraz Igora Strawińskiego powstawały wybitne dzieła baletowe. Po krótkim epizodzie z Ballets Russes de Monte Carlo, w 1946r. przeniósł się do Nowego Yorku współpracując do śmierci (1983r.) z New York City Ballet.

wtorek, 24 maja 2022

Film balkonowy, czyli jak żyć Panie Pawle, jak żyć?

Film Pawła Łozińskiego nie był dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem i to nie tylko dlatego, że już o nim sporo mówiono zanim się ukazał, ale i dlatego, że oglądałem wcześniej jego fragmenty jakie pokazał w innej produkcji o której już pisałem, czyli W domu.

Tam była namiastka, bo obok niego było jeszcze kilkunastu innych artystów, ale sam pomysł już został przedstawiony, niespodzianek zatem nie było. Raczej pojawiła się refleksja, że niektóre sceny wyglądały mi raczej na wyreżyserowane, głównie ze względu na kierunek w jakim zmierzały, powtarzanie się kilku wątków, ale i zachowania bohaterów. No chyba, że materiału było tak dużo, że rzeczywiście można było sobie dowolnie poprowadzić część filmu w jedną stronę. To jednak zastanawiające, że z wydawałoby się banalnego pytania: proszę opowiedzieć coś o sobie, czy też bardziej filozoficznego: co jest pana/pani zdaniem ważne w życiu, rozmowy idą tak często w stronę zdrady, czy też żalu wobec drugiej połowy.
Kolejną ciekawą rzeczą jest obecność żony samego reżysera, która kilkukrotnie, trochę z szyderstwem wypowiada się na temat jego "pracy", czyli siedzenia z kamerą i mikrofonem na balkonie.

poniedziałek, 23 maja 2022

Licorice Pizza, czyli niby banalne, ale smakuje wybornie

Trochę może zaskakiwać obecność w nominacjach do Oscarów takiego filmu, który dla wielu może być błahą historyjką dla małolatów. Co jest zatem jego siłą? Wierne odtworzenie realiów, atmosfery lat 70? Nasze upodobanie do takich historii, do smakowanie dzieciństwa i powrotu do wspomnień? Chyba nie tylko widz tak ma, bo obecność na planie takich tuzów jak choćby Tom Waits, Sean Penn czy Bradley Cooper, w mało znaczących rólkach, pokazuje, że chyba Paul Thomas Anderson kupił ich tą historią.
Jest w tym trochę sentymentu, jest sporo humoru i lekkości, no i to iskrzenie między dwójką młodych ludzi. On ma lat 15 (na początku), ona jest już pełnoletnia, on ewidentnie ją podrywa, ona traktuje jak sympatycznego i zabawnego szczeniaka. Chłopak ma rzeczywiście tupet, jest wygadany, przedsiębiorczy, ale na pewno nie jest typem amanta. No nie jest, nie oszukujmy się, przystojny. A jednak coś iskrzy.

niedziela, 22 maja 2022

Zawsze jest ciąg dalszy. Rozmowy z psychoterapeutami - Justyna Dąbrowska, czyli niby o sobie, ale też bardzo o nas

Justyna Dąbrowska kontynuuje cykl ciekawych rozmów na poważne tematy, tym razem biorąc pod lupę psychoterapeutów i psychoanalityków. Czy pomagacz ma w sobie coś co naprawdę pozwala mu pracować i żyć dłużej? Ciekawość ludzi, świadomość tego, że wraz z nimi zmierza w sensownym kierunku? Niby w tych rozmowach nie brakuje osobistych pytań i zwierzeń, ale to nie jest zwykły wywiad, w wielu zdaniach naprawdę można się odnaleźć, zachwycić się nad ich trafnością.

Świadomie jako rozmówcy wybrani zostali ludzie, którzy są już w wieku emerytalnym, więc powraca temat przemijania, starości, przygotowywania się na śmierć. Jak to widzi człowiek, który przez całe życie był aktywny, uczył innych, przekazywał swoją wiedzę, zarażał pasją?

sobota, 21 maja 2022

Koty, czyli nowa odsłona ukochanego snu/koszmaru (jak kto woli)

W przerwie między kolejnymi tekstami i artykułem, do którego zabieram się jak do jeża, chwila relaksu. Spacer może jutro, a dziś granie! I nie tylko w to co znałem, ale i testowanie gierek, które niedługo znajdą się w domu, a do tej pory jeszcze ich nie znałem. Nowości od FoxGames i Naszej Księgarni zawsze kuszą cenami, a tym razem okazały się również całkiem przyjemną zabawą. W przypadku Kotów, wyjątkowo sympatyczną, bo to w końcu rodzina gier od twórców ukochanego Snu, z podobnymi grafikami. Tyle że z dużo bardziej wredną interakcją i koniecznością kombinowania. Niby mechanika podobna - budowanie swojej kolekcji snów, ale kilka elementów wystarczyło, by zmienić wszystko. 

piątek, 20 maja 2022

Witajcie w Rosji, czyli to nie kraj, to stan umysłu

Dmitry Glukhovski kojarzony głównie z postapokaliptycznymi klimatami i fantastyką dość mroczną, jak się okazuje ma też całkiem niezłe poczucie humoru. Witajcie w Rosji jest bowiem podróżą w krainę groteski i dowcipu, choć pewnie tym, którzy będą rozpoznawać pewne obrazki, wcale nie będzie do śmiechu. To trochę jak z prozą Bułhakowa, czy Zoszczenki, gdzie niby się uśmiechasz czytając o różnych absurdach, ale potem przychodzi refleksja, że wiele rzeczy wcale nie jest do końca przerysowanych, że ten pomysł wziął się z rzeczywistości. Oryginalny tytuł to zdaje się "powiastki o ojczyźnie", więc to nie jest jak u Pilipiuka żartowania dla może samego żartu, ale Glukhovski chciał trochę autoironicznie przyjrzeć się temu co siedzi w duszy Rosjanina. I z czym zmagają się na co dzień. Dodajmy: nie reagując, dając się manipulować i będąc wdzięcznym za to, że nie jest gorzej. A władza robi co chce. Ręka w rękę z oligarchami urzędnicy się bogacą i coraz bardziej odklejają się od życia przeciętnego mieszkańca Rosji. Przypominają sobie o nim przy wyborach, raz na kilka lat, ale mając w ręku wszystkie mechanizmy kontroli, o wyniki mogą być spokojni.
Mówi się, że Rosja to stan umysłu. No to zobaczcie sami.

Klaus Schulze, Lisa Gerard - Dziękuję bardzo, czyli muzyka z komputera, ale mimo wszystko z duszą

Sporo pracy na kompie, ciężka lektura (Nasze ciała, ich pole bitwy), nie dziwcie się więc, że szukam czegoś trochę relaksującego z muzyki, żeby leciało w tle. Gdy jednak już postanowiłem sobie poświęcić przynajmniej jedną notkę Klausowi Schulzowi, który nie tak dawno zmarł, dotarła do mnie kolejna smutna notka - odszedł wczoraj również Vangelis. Na dniach spodziewajcie się więc jakiejś notki na jego temat. Co wybiorę? Tam mam większy dylemat, bo tyle cudownych ścieżek dźwiękowych powstało dzięki niemu. Schulza znam mniej i to raczej bardziej jako Tangerine Dream, niż w projektach solowych. Miał swój styl, dużo mniej przebojowy niż np. Jarre, lubił eksperymenty. Z ciekawością będę wyglądał jego ostatniej płyty zapowiadanej na lipiec. A póki co znalazłem w archiwach perełkę, bo nie dość, że nagranie z moją kochaną wokalistką, to realizowane specjalnie dla Polski. Wspólnie wystąpili 17 września 2009 roku, w 70. rocznicę ataku Armii Czerwonej na Polskę na Zamku Królewskim w Warszawie. I z tamtej współpracy zrodziła się też płyta - prawie 2 godziny muzyki!

czwartek, 19 maja 2022

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? - Genki Kawamura, czyli spoglądając wstecz

Nie tak dawno pisałem o miniaturce z Japonii, wydanej w serii z żurawiem wydawnictwa BoWiem, a na półkach znalazłem jeszcze jedną, ciut starszą i nawet ciekawszą. Choć można dostrzec w nich pewne podobieństwa, tu jednak pomysł jest ciekawszy. W czym są podobne? W tym jak prosto do celu prowadzą czytelnika, jak zwracają uwagę na wartości, na to co ważne w życiu. Czym się różnią? Powieści Genki Kawamury ma w sobie szczyptę humoru, ale przede wszystkim zbudowana jest na ciekawszym pomyśle.

środa, 18 maja 2022

Salto is the king i Connection, czyli pasja i harmonia

Cykl Jack Wolfskin Lądek Film Tour, czyli comiesięczne pokazy filmów o górach w kinach Polski podobno jeszcze powróci na jesieni, a ja już się na to cieszę. Nie wiem czy filmy oglądane na platformie filmygorskie.pl sprawiłyby mi tyle frajdy, co na sali kinowej, gdy siedzę z pełną salą pasjonatów.
Czasu na notki coraz mniej, więc dziś bardzo króciutko - dwa filmy, jeden czeski, drugi słowacki, ale oba bardzo na plus. I nie chodzi tym razem o same zdjęcia, choć przy użyciu dronów teraz coraz większe cudeńka można kręcić. Pasowała mi przemyślana struktura obu filmów, fajne połączenie wywiadów z bohaterami i scen z samych realizacji ich projektów. Oba nie tylko różne jeżeli chodzi o trudność, czas trwania, ale i pewnego rodzaju podejście i to też było fajne.

wtorek, 17 maja 2022

Miłość, seks & pandemia, czyli głupio już było

Patryk Vega nie zwalnia z produkcją filmów, by potem sprzedać je jeszcze raz jako miniseriale, ale chyba nawet jego najwięksi fani muszą przyznać, że z każdą kolejną robi się coraz bardziej żenująco. Dialogi, scenariusz, aktorstwo - tu wszystko leży i kwiczy. I choćby nie wiem jak miało być kontrowersyjnie w założeniach, to efekt raczej wywołuje ziewanie. Bo wszystko już było? Nawet nie o to chodzi. Raczej o dziwny zwyczaj, by sceny i tematy być może szokujące co bardziej konserwatywnych widzów, reżyser przeplata z jakimś dziwnym dydaktycznym smrodkiem, który odbiera całą przyjemność. Takich żałosnych uproszczeń (np. rodzinka Świadków Jehowy, nawracanie się pod wpływem pandemii) i nachalnej promocji (firma handlująca walutami) chyba nawet w TVP by się powstydzono. Poziom głupoty, gdy poskładasz sobie już całą historię do kupy, przekracza wszystko co dotąd Vega próbował opowiedzieć. 

poniedziałek, 16 maja 2022

Wirtuoz - Krzysztof Bochus, czyli powikłane losy polskich dzieł sztuki

Krzysztofa Bochusa polubiłem przede wszystkim za jego kryminały retro, ale współczesna seria o Adamie Bergu, choć ma inny klimat, jest bardziej sensacyjna, również może się podobać.
Historia nadal odgrywa tu znaczącą rolę, bo bohater, niczym kiedyś Pan Samochodzik, specjalizuje się w poszukiwaniu różnych skarbów z przeszłości, walczy o to, by zostały one w kraju. Czasem śledzimy jakieś dokumenty, wspomnienia, prawda miesza się z fikcją, a fakt, iż możemy potem dotrzeć do opisywanych miejsc, zobaczyć na własne oczy jakieś obrazy, rzeźby, ślady przeszłości, jeszcze zwiększa naszą ciekawość.
W Wirtuozie gra idzie o bardzo wysoką stawkę, bo o zaginione pamiątki po Fryderyku Chopinie, które tak jak wiele innych cennych pamiątek zostały wywiezione z naszego kraju podczas różnych zawieruch. 

niedziela, 15 maja 2022

Milion małych kawałków, czyli pozbierać to co porozwalane

Żałuję, że jeszcze nie znam powieści, bo pewnie jest dużo ciekawsza od filmu, ale boję się, że gdybym dokonywał porównań, byłbym chyba jeszcze surowszy wobec tej ekranizacji. Bez znajomości materiału źródłowego, mogę jedynie zgadywać na ile różne pomysły reżyserki są jej, a na ile miała wszystko podane na tacy. Z racji swojej pracy, temat uzależnień od zawsze gdzieś uruchamia dzwonek alarmowy i na takie produkcje patrzę ze szczególną uwagą. Pewnie więc i po książkę sięgnę więc niedługo. Na razie skupmy się na filmie - historii walki z samym sobą i z swoimi demonami. Na początku bohater jest zmuszony do podjęcia terapii, pełen jest więc złości, buntu, dopiero potem powoli odkrywa, że rzeczywiście sporo spieprzył w swoim życiu przez używki i oto ma szansę zacząć od nowa. Czy to łatwe?

piątek, 13 maja 2022

Prawdziwe tygrysy - Mick Herron, czyli kto by się przejmował jakimiś przegrywami

Seria Kulawe konie, o agentach, którzy popadli w niełaskę i zostali skazani na nic nie znaczącą pracę papierkową, to moje odkrycie ubiegłego roku. Serial na jej podstawie niedawno pojawił się już w tv, ale ponieważ to produkcja dostępna jedynie na Apple, na razie nie mam do tego dostępu. Kusi strasznie, bo nie wiem czy da się przełożyć wszystkie niuanse tych powieści na ekran. Może niedługo.
A na razie cieszę się trzecim tomem i rozsmakowuję w pomysłach Micka Herrona. Przebijanie się przez piętrowe intrygi, w których nic nie jest oczywiste i sensacyjna akcja to jedynie połowa z tego co dostarcza frajdy. Druga połowa to portrety i specyfika miejsca, w którym pracują bohaterowie.

czwartek, 12 maja 2022

Taking me back - Jack White, czyli szalony facet z gitarą

Gdy zobaczyłem na Deezer (bo tam często szukam sobie nowości do odsłuchania) nowy krążek Jacka White'a (a to podobno pierwszy zapowiedziany na ten rok solowy projekt), ucieszyłem się bardzo. W końcu White Stripes było ożywieniem współczesnego rocka, dawką świeżej energii. Czy na solowym albumie będą te same ciary, które towarzyszyły tamtym albumom? Hmmm. Powiedzmy delikatne ciareczki. Bo gitara wciąż przemile rzęzi i szaleje, ale część pomysłów jest powiedzmy sobie, mocno eksperymentalna.

Jeszcze jest czas, nikogo nie potrzebuję

Znowu kilka seriali na horyzoncie, więc pewnie wciągnie mnie na jakiś czas, ale póki co jeszcze kilka fabuł obejrzanych niedawno. Na początek Viggo Mortensen jako reżyser (zresztą również jako scenarzysta i kompozytor). Film pełen emocji, ale raczej nie z tych prostych w odbiorze. Utkany ze wspomnień i teraźniejszości, trochę niedopowiedziany, ale to w nim właśnie jest ciekawe. Podobno historia w dużej mierze bazuje na własnych wspomnieniach i tym bardziej doceniam to, bo czuje się w tym zarówno bezradność, złość, jak i czułość. Nie tylko syna wobec ojca, który z rozwijającą się demencją i trudnym charakterem staje się naprawdę trudny w relacjach. Również reżysera wobec bohatera, który na pewno sympatii nie budzi. Ale mimo wszystko - nawet on nie został pokazany zupełnie jako ktoś bez duszy. Porywczy, paranoicznie zazdrosny, uparty, ale do cholery przecież wszystkie piękne chwile, które żyją w jego głowie również są prawdziwe, czyli potrafi sprawić, że ktoś go kiedyś kochał, szanował, podziwiał.

środa, 11 maja 2022

Rytmy Casablanki, czyli wolność w hip hopie?

 Niby nie za często ogląda się filmy z Maroka, więc każda okazja powinna cieszyć, ten jednak wywołuje we mnie dość mieszane uczucia. Z jednej strony - dobrze pokazuje zanurzenie się w trochę innej kulturze, religii, problemach społeczno-politycznych, ale z drugiej strony daje sugestię jakby jedynym sposobem na szukanie prawdziwej wolności i rozwiązaniem wszystkich trudności dla młodych, były wzorce z zachodu, a konkretnie w tym przypadku muzyka hip hop. Można by porównać tą historię do "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" - rozpalania umysłów młodych, dyskusje, pokazywaniu im barier i sposobów ich obalania, krytykowania wszystkiego co może być kojarzone z tradycją, z zakazami, ograniczeniami. 

wtorek, 10 maja 2022

The Dawn Wall, wspinaczka po rekord, czyli znaleźć sposób na ból i samotność

Nawet jeżeli nie przepadasz za tematem gór, wspinaczki, ten dokument naprawdę warto zobaczyć. Bo to nie tylko opowieść o pasji, tej konkretnej i wyczynie, który podziwiał świat, ale również ciekawy dokument o psychice człowieka, który w przełamywaniu swoich słabości, znalazł ucieczkę przed różnymi problemami. Udowodnić coś sobie, nawet nie innym, nie dla poklasku, dla kasy, ale dla siebie, żeby uwolnić głowę od depresji, od lęku, od rozpamiętywania błędów. Góry dają taką przestrzeń. A tu w dodatku jest jedynie ściana i jego ręce...

poniedziałek, 9 maja 2022

Więzień nienawiści, nie idź tą drogą

Robię porządki z notkami i niestety wiele szkiców, które czekają na swoją kolej ponad rok albo dłużej, jestem zmuszony wywalić do kosza. Co z tego, że wtedy uznałem, że warto o czymś napisać, skoro teraz już tak mało pamiętam - nie miałoby sensu opierać się jedynie na opisie filmu. Ale kilka z nich chcę zachować, a może nawet kiedyś do nich wrócę, by jednak napisać więcej. Wśród nich - Więzień nienawiści. Może dzieło trochę zbyt proste, pod koniec patetyczne, przewidywalne, ale temat ciekawy i rola Nortona warta zobaczenia.

niedziela, 8 maja 2022

Szepty, czyli kup pan cegłę

Ponieważ to ebook i zawsze idzie dłużej niż papier, piszę o tym tomie dopiero teraz, mimo, że już nie ma go w sprzedaży. Ale i tak biję brawo za inicjatywę dla wydawnictwa! Cała kasa na WOŚP, ciekawy zestaw autorów, dobry pomysł na promocję (bo wydawnictwo kolekcjonerskie). 

I choć jak to w przypadku zbiorów opowiadań, poziom nie zawsze równo, to przecież subiektywnie pewnie każdy znajdzie coś dla siebie co go bardziej poruszy. Dla mnie niektóre z tych tekstów były ciekawe, ale zbyt chaotyczne, stanowiły raczej szkic do powieści, a nie materiał na krótkie opowiadanie, dla innych jednak to właśnie one mogą być najmocniejszym punktem tego wydania. Małecki, Duszyński, Jadowska, Hałas, Mortka, Radziszewski, Sadlej, Wójtowicz, Szmatoła, Świerczek-Gryboś, Chojnowski, Gajek, Kubasiewicz, Maruszewski, Raduchowska. I znani i ci, którzy dopiero przebijają się do szerszej publiczności. A SQN jako ich wydawca zaprosił ich do charytatywnego przedsięwzięcia i większość z nich dostarczyła teksty nowe - chyba jedynie jeden lub dwa to starsze opowiadania, ale szerzej jeszcze nie publikowane. 

piątek, 6 maja 2022

Oto my, czyli najważniejsze, że jesteśmy razem

Ze względu na swoje studia, trochę doświadczeń i zainteresowania, takich produkcji wypatruję zawsze z dużą ciekawością. Nie ze względu na jakieś wielkie wartości artystyczne, ale oczekując pewnej prawdy, szczerości, które zwykle postaci osób z obniżonym poziomem rozwoju intelektualnego lub społecznego wymuszają. W tej konfrontacji aktor zawsze musi też postarać się bardziej. Każdy kto miał kontakt z takimi osobami, pewnie wie, że wymuszają zaangażowanie emocjonalne. Tu niestety chłopaka ze spektrum autyzmu zagrał aktor, więc sprawa jest trochę mniej interesująca, ale mimo wszystko i tak uważam że warto.
Po prostu historia jest dość ciekawa. Gdy rodzice się starzeją, mają naturalne obawy o to co będzie z ich dziećmi, o to że sobie w świecie nie poradzą. Oni już znają ich zwyczaje, wiedzą co wywołuje u nich lęk lub agresję. I co z tego, że w placówkach pracują profesjonaliści, rodzic wciąż czuje obawy.

The Nearer The Fountain, More Pure The Stream Flows - Damon Albarn, czyli kruchość i siła

Nie tak dawno pisałem o płycie nagranej w pandemii przez Doherty'ego, to pora na kolejnego lidera sławnej formacji, który postanowił pokazać solowy projekt i również bardzo klimatyczny, naznaczony w pewien sposób tym dziwnym czasem izolacji.
Damon Albarn, znany z Blur, Gorillaz, czy The God, The Bad&The Quenn, nie po raz pierwszy zaskakuje swoich fanów, kiedyś zdaje się że nawet stworzył operę. Tym razem jednak projekt, który miał być rozpisany na orkiestrę przekształcił się w coś dość kameralnego. Może nawet bardziej to pasuje do krajobrazów Islandii, które inspirowały artystę?

czwartek, 5 maja 2022

Ona i jej kot - Makoto Shinkai, Naruki Nagakawa, czyli od mangi do literatury

Serię z żurawiem od Wydawnictwa Jagiellońskiego (teraz to marka BoWiem) lubię za odrobinę egzotyki, niebanalne historie. Tym razem jednak czuję się troszkę rozczarowany - jakieś to było takie... banalne? Taka powiastka w stylu Érica-Emmanuela Schmitta, gdzie to co realne przeplata się jakimiś nadzwyczajnymi znakami, czy działaniami. Prostota pomysłu i konstrukcji tej książeczki ma w sobie trochę uroku, temu nie przeczę, ale po jej odłożeniu, pozostaje jednak spory niedosyt. Może wynika to trochę z tego, że portrety bohaterek nie są pogłębione, ich emocje, choć intensywne to jedynie dotknięcie tego co pewnie dobry pisarz mógłby z tego wyciągnąć. Ale jeżeli najpierw był film i manga, a potem dopiero ktoś próbował wcisnąć tą historię w ramy literatury, to może nie trzeba się dziwić?


Uduchowiona Gloria, czyli uwierz w ducha

 Od czasów Uwierz w ducha jakoś niewielu twórcom przychodziło do głowy kręcić sceny erotyczne z udziałem duchów. Ale przecież nie można pozostać na etapie klasyki i romantyzmu, czy też lekkiej erotyki. Z hiszpańskim temperamentem musi być bardziej ogniście. No i jest. Ogląda się to z uśmiechem, choć niestety nie pociągnięto tego w bardziej komediowym stylu. Jest trochę komedii, ale potem wracamy na bardziej obyczajowo-romantyczne tony. Ale zacznijmy od początku.

wtorek, 3 maja 2022

Powrót, czyli jaki on był nudny

Po trzech odcinkach chyba już można coś napisać. I powiem tak: dziwny to serial. Ciekawy, choć to czarny humor raczej nie bardzo porywający, raczej do przemyślenia, niż do śmiechu. Może najbliżej byłoby mu do After Life, choć nie ma w nim aż takiego natłoku świńtuszenia i przekleństw. Wspólna jest jednak pewna atmosfera, trochę wisielcza, gdy różne sprawy nagle się przewartościowują.
Druga szansa? Gdy nikt nie bardzo wie, że ty to ty, gdy zaczynasz od zera, a w dodatku stwierdzasz, że w poprzednim życiu wszyscy mieli cię za nudziarza i nieudacznika, wcale nie jest wesoło. Napisałem wszyscy? I nie przesadziłem, bo na pogrzeb przychodzi kilka osób, a potem nawet najbliżsi nie bardzo zachowują się tak jakby byli w żałobie.

poniedziałek, 2 maja 2022

Trzy królowe, czyli mam prawo do szczęścia

Majówka dość intensywna w spacery, więc i na kompa brak czasu, ale powoli może uda mi się nadrobić zaległości na blogu. PIT rozliczony, na następne zamówienia jeszcze czekam, więc jest jakiś oddech. Ale filmów nadal oglądam niewiele, już lepiej idą jakieś lektury, choć i tu zaległości straszne. Natomiast jedną rzecz wyłapałem z programu tv i mogę polecić, szczególnie jeżeli, podobnie jak ja lubicie filmy z aktorami ze starszego pokolenia. Tak rzadko dostają role główne, tak rzadko pisze się dla nich scenariusze. Jeżeli więc coś powstaje, należą się brawa, a my siadajmy i oglądajmy, nawet jeżeli to nie jest jakaś rewelacyjna historia. W ich grze zwykle jest tyle mistrzostwa, tyle sentymentu w nas, że przymyka się oczy na niedociągnięcia scenariusza.