Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 września 2025

Jak gorzka pomarańcza - Milena Palminteri, czyli urodzić się w złym czasie i złym miejscu

W sumie nie wiem od czego to zależy, że jedna historia wciąga na maksa, a inna wydaje się nie tylko przewidywalna, ale i jakoś nie porywa. Przecież powieść Mileny Palminteri kusi nie tylko klimatem egzotycznej dla nas Sycylii, ale i ma w sobie wiele elementów zbliżonych do tego co np. zachwycało mnie w trylogii Siembiedy. Są dramaty, próby zmiany losu, zazdrość i miłość, są historie które mają swoje konsekwencje nawet dla kolejnych pokoleń. No i jest wielka historia, która czasem bawi się z ludźmi niczym kukiełkami. Lata 20 we Włoszech to rosnące powoli wpływy faszystów, zmiany społeczne i mentalne - na pewno ciekawe czasy, a jeżeli przyglądamy się roli kobiet w dość patriarchalnym i konserwatywnym społeczeństwie, tym bardziej jest miejsce na wiele ciekawych obserwacji. 

A jednak tym razem nie porwało. Opowieść snuła się powoli, sekrety odsłaniały się delikatnie, zabrakło jednak jakiejś magii, czegoś co by urzekło. 

niedziela, 17 sierpnia 2025

Ten głód - Chelsea G. Summers, czyli no raczej niestety absmak

Trochę przyspieszam z notkami w tym miesiącu, bo chyba zniknę na kilka dni, więc łapcie kolejny wpis. W niedzielę zwykle piszę o powieściach, które wyłamują się z gatunkowych ram, niektórzy po prostu nazywają je literaturą piękną. 
 
W tym przypadku to "piękno" warto wziąć w duży cudzysłów. 

Nie jest to bowiem historia ani piękna ani przyjemna, choć poniekąd właśnie o przyjemności ona jest. Tyle że to przyjemność płynąca z mordowania i jedzenia swoich ofiar. 

Wydaje się Wam obrzydliwe? No i trochę macie racji. 
Jest w tej opowieści jakieś przewrotne, psychopatyczne zadowolenie z siebie, ze swojego geniuszu, skoro tak długo nikt jej niczego nie mógł udowodnić. Zaczęło się może i przypadkowo, z ciekawości, ale potem pragnienie jeszcze intensywniejszych doznań było coraz silniejsze. A że zdaniem bohaterki ofiary zasługiwały na to co je spotkało, to i wyrzutów sumienia jakichś nie miała. 

niedziela, 10 sierpnia 2025

Księga dziwnych nowych rzeczy - Michel Faber, czyli moja misja, moje życie

Czasem trafiasz na taką powieść, z którą nie bardzo wiesz co zrobić. Wciąga i wkurza jednocześnie. Trudno ją ocenić jako słabą, ale i trudno jako dobrą. Klimat i potencjał naprawdę bardzo dobry, jednak to wykonanie... 


Cholera, ja rozumiem niedopowiedzenia, zostawienie pola do interpretacji, tylko nie powinno to oznaczać, że w końcu nie wyjaśnisz nic, że czytelnik ma dziwne odczucie: po co to było?

Niby fantastyka, ale bliżej jej do powieści psychologicznej czy obyczaju. Niby ma jakieś zagadki, nic jednak nie wyjaśnia. 


Jako lektura na DKK chyba od dawna nic tak bardzo nie wzbudziło emocji i dyskusji, mimo że tak wiele osób stwierdziło, że jest raczej na nie. O co więc chodzi, że to jednocześnie drażni, nuży, ale i fascynuje.

piątek, 1 sierpnia 2025

Sekrety pralni w Yeonnam-dong - Kim Jiyun, czyli człowiek człowiekowi...

Urokliwe, dające ukojenie, niosące ciepło i nadzieję. Wzruszające. I w sumie tymi określeniami mógłbym zamknąć całą notkę o Sekretach pralni w Yeonnam-dong. Nurt powieści z Azji, które można by wpisać roboczo jako gatunek healing novel w Polsce stał się na tyle modny, że każdy próbuje wydać coś w tym stylu, robi się jednak coraz mniej miejsca na oryginalność. Zwykle jednak jest jakiś motyw paranormalny, czy magiczny, który pozwala zobaczyć swoje życie w nowym świetle - pomaga miejsce, jego opiekun, może jakiś rytuał. 

W książce Kim Jiyun podobało mi się chyba najbardziej właśnie to, że udowadnia ona iż takie sztuczki nie są niezbędne! 

Miewamy trudność w wyrażaniu naszych emocji, czujemy się czasem niezrozumiani, samotni, nieszczęśliwi. Co może sprawić, że poczujemy się lepiej?

czwartek, 31 lipca 2025

Kairos - Maciej Siembieda, czyli moja moje miasto granicą podzielone

Kończę kolejny miesiąc blogowania powieścią Siembiedy, ciesząc się, że sobie trylogię dawkowałem powoli, że nie spieszyłem się z lekturą. Niby każda z tych powieści mniej lub bardziej delikatnie łączy się ze sobą różnymi postaciami, warto jednak dać sobie przestrzeń na to by chłonąć je osobno, by się nie zlewały. Podobieństwa pewnych wątków nie przeszkadzają w takich sytuacjach, a to co smakowite, docenia się podwójnie. 

O poprzednich tomach - jak zwykle kierunek poszukiwania notek - zakładka Przeczytane na górze. 


Pan Maciej znowu kreśli historię o tym jak osoby sobie bliskie może rozdzielić los. Czy mamy na to wpływ co nas czeka, czy możemy wszystko przewidzieć? Oczywiście nie. A pojedynczy człowiek jest jak ziarenko, którym wiatr rzuca to w jedną, to w drugą stronę. To politycy i ważni na górze decydują o granicach, wyrażają swoje oczekiwania, postanowienia, a ci malutcy muszą jakoś w tym wszystkim się odnaleźć. Nawet jak czasem los sobie z nich kpi. Tak jak w rodzinie Pyków. Dwaj bracia, których podzieliły poglądy polityczne, wizja tego co dla ich rodzin lepsze. Jeden deklaruje się jako Polak, drugiemu bliżej do Niemiec. A cały dowcip polega na tym, że ten pierwszy musi mieszkać po stronie niemieckiej, a drugi po polskiej. 

niedziela, 13 lipca 2025

Bílá Voda - Kateřina Tučkova, czyli system potrafi złamać ciało, ale duch jest silniejszy

 Trochę odkładałem pisanie o tej powieści, ale też trudno mi ubrać słowa wszystkie emocje. Jak mało który tytuł w ostatnim czasie książka Tučkovej mocno mnie poruszyła i to chyba jedna z najlepszych rzeczy jakie czytałem od ponad roku. Jak jednak oddać wszystkie te refleksje i zachwyt? I czy każdy go podzieli. 

Na pewno ci którzy lubią powieści nawiązujące do historii, do realnych wydarzeń będą mieli dużo satysfakcji. Zwłaszcza że niewiele w Polsce mówi się o tym jakim prześladowaniom podlegał kościół katolicki (czy raczej wszystkie kościoły i związki wyznaniowe) w Czechosłowacji od lat 50 aż po lata 80. U nas można powiedzieć, że księża mieli w porównaniu jak pączki w maśle. 

Władze w Pradze poszły po linii Moskwy - ksiądz, czy siostra zakonna to "pasożyt", więc musi udowodnić przydatność dla społeczeństwa. Nie dość że więc mieli zakaz jawnego praktykowania, rozmawiania o religii, podlegali różnym szykanom urzędniczym, mieli również nakaz pracy i to często w najgorszych zawodach, w niewielkich dziurach do których byli kierowani, wciąż pod obserwacją i poddawani prowokacjom. 

Bílá Voda to historia właśnie o tym okresie, pełna opisów, przy których pięści zaciskają się ze złości. Tu bowiem nie chodzi nawet o jakieś przywileje dla wierzących, ale po prostu o ludzką godność. 

czwartek, 3 lipca 2025

Chcę dla ciebie jak najlepiej - Jakub Bączykowski, czyli razem nam tak dobrze

„Zadzwoń, jak dojedziesz” rozłożyło mnie emocjonalnie na łopatki i dużo sobie obiecywałem po najnowszej książce Kuby Bączykowskiego. Z takimi książkami jest jednak trochę tak, że jeżeli jesteś na jakimś etapie życia, że coś mocniej zarezonuje z przeżyciami bohaterów, to i sama historia cię porwie. Jeżeli nie, to może będziesz kręcić nosem jak ja, że zbyt oczywiste, że przerysowane. 

Na pewno doceniam fakt iż Kuba nie idzie na łatwiznę, malując wszystko w czarno białych barwach, nie przyklejając łatek kto niby ma być czarnym charakterem, a kto jego ofiarą. Poznajemy różne punkty widzenia, świat ludzkich emocji i nawet jeżeli coś jest dla nas trudne do zaakceptowania, może myślimy "ja bym nigdy tak nie pomyślał", to jednak uczymy się tego, że ludzie na to samo zdarzenie mogą patrzeć z różnych punktów widzenia. Składamy się z naszych doświadczeń, podlegamy nastrojom, zmęczeniu, może uprzedzeniom, nosimy w sobie urazy, żale, a może wręcz przeciwnie - akurat jesteśmy nastawieni do świata pozytywnie i wszystko nas cieszy... Może nawet gdyby to był inny dzień, inna chwila, zachowalibyśmy się zupełnie inaczej. Ale stało się i pewnych spraw już nie da się cofnąć. A potem gdy ktoś do nich wraca, rodzi się w nas poczucie zranienia, że przecież to nieprawda, nie mieliśmy takiego zamiaru by kogoś zranić... 


Za takie pokazywanie relacji, nie upraszczanie i nie budowanie tego wokół dramatu jednej osoby, naprawdę jestem wdzięczny. Wtedy książka jest nie tylko historią do szybkiego połknięcia, ale wymusza refleksję, wejrzenie w siebie, może próbę spojrzenia na jakąś swoją relację... Szukając uzdrowienia, zrozumienia, wybaczenia, robimy krok ku lepszemu funkcjonowaniu.

poniedziałek, 23 czerwca 2025

Zegarek z kopertką - Jacek Getner, czyli czy jeszcze potrafimy ze sobą rozmawiać

Jacka Getnera kojarzę głównie z komediami kryminalnymi, choć przecież ma na koncie również sztuki teatralne i historie bardziej obyczajowe. "Zegarek z kopertką", czyli jego najnowszą książkę generalnie ciężko przyporządkować do żadnej z kategorii. Niby jest jakiś wątek zagadki do rozwiązania, niby jest jakieś napięcie, ale nie one są najistotniejsze. Można by potraktować to jako powieść drogi, albo historię przygodową, bo w końcu jest wyprawa w rejon jeziora Bajkał i zetknięcie się z naturą, zarówno w jej pięknie, jak i w grozie. 

Dla mnie jednak to przede wszystkim opowieść o tym jak możemy się różnić w dzisiejszym świecie i co może niestety wpływać na to, że słabo się dogadujemy. Może to wynikać z różnych doświadczeń, warunków w jakich żyjemy, wychowania, wartości jakie nam się przekazuje, norm społecznych, ale i np. dominujących w przekazach postaw albo interpretacji zdarzeń. Żeby się zrozumieć, trzeba spędzić z sobą trochę czasu, przełamać pewną niechęć, otworzyć się na zrozumienie tej drugiej strony. Na pewno jednak trzeba do tego chęci z obu stron. 

piątek, 13 czerwca 2025

Księgarnia w Paryżu - Kerri Maher, czyli stworzyć miejsce dla ludzi kochających książki

Długo odkładałem pisanie o tej książce. Nawet nie ze względu na to, że to lektura szczególnie wymagająca, ale po prostu wywołała jakoś niewiele we mnie emocji. Ani na plus ani na minus. Wtedy pisać trudno. Po co Wam bowiem suche streszczenia i ogólniki? 


Niby jest moda na tego typu rzeczy - motyw księgarni, do tego mocny wątek feministyczny, nawet romans między kobietami, sławne postacie w tle. Kerri Maher chyba jednak nie mogła za bardzo zdecydować się czy pisze biografię fabularyzowaną, czy powieść jedynie luźno opartą na postaci Sylvii Beach, czyli właścicielki księgarni i wydawczyni. Shakespeare and Company w Paryżu do dziś nosi znamiona miejsca kultowego, warto jednak przyjrzeć się temu fenomenowi, bo z pierwotną lokalizacją i z oryginalną księgarnią odważnej Amerykanki nie ma wiele wspólnego. No chyba że uznamy iż to sposób na zachowanie o niej pamięci. Albo cwane wykorzystanie marketingowo jakiegoś symbolu z przeszłości. 

Księgarnia nastawiona na literaturę anglojęzyczną we Francji? Przecież to miejsce raczej jedynie dla turystów i dla pisarzy z wysp - może i rzeczywiście było ich sporo w Paryżu w latach 20, ale czy wystarczająco żeby zbudować na tym biznes? 

Udało się opowiedzieć całkiem ciekawą historię, pokazać tło - zarówno literackie, jak i obyczajowe, czy uczuciowe, bo sporo miejsca autorka poświęciła związkowi dwóch kobiet, które wzajemnie przez długi czas dawały sobie wsparcie i energię. 

sobota, 7 czerwca 2025

Zaledwie moment - Liane Moriarty, czyli zajrzeć w oczy śmierci

Wielkie kłamstewka zrobiły wokół Liane Moriarty sporo zamieszania, szkoda jednak że będąc autorką już chyba 10 książek, wciąż wraca się tylko do jednej. Tak to już jest jak osiągniesz sukces i potem wszystko blednie w jego blasku. 

Najnowsza książka australijskiej pisarki na pewno zasługuje na uwagę, niezależnie od tego, czy znacie Wielkie kłamstewka czy nie. 
Początkowo może Wam być trudno wejść w fabułę, bo jest mocno pocięta na różne postacie, z czasem jednak będziecie mieli coraz większą frajdę, rozpoznając już każdego z bohaterów i jego problemy. 

Wszystko zaczyna się od niepozornej staruszki, która pod wpływem jakiegoś impulsu wstaje ze swojego siedzenia w samolocie i zaczyna wędrować wzdłuż pokładu, wygłaszając pasażerom komunikaty budzące w nich niezłą konsternację. Jak bowiem byście zareagowali gdyby ktoś patrząc Wam w oczy powiedział ile lat będziesz miał gdy umrzesz i co będzie tego przyczyną? Pół biedy jeżeli masz lat 50 i usłyszysz że dożyjesz lat 91, ale gdy masz lat 25, za chwilę kolejne urodziny, a słyszysz że odejdziesz w wieku lat 26. 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Cisza kamieni - Luis Ferreira, czyli podobno wystarczy wyruszyć...

Dużo sobie obiecywałem po tej książce, ale odczucia mam bardzo mieszane. Może to kwestia polskiego tłumaczenia, może redakcji, ale chwilami czułem dużą toporność tego tekstu. Całym sercem była na "tak" dla samej historii, dla bohaterów, jednak to co otrzymałem wydawało się dość sztuczne, chwilami nawet naiwne, jakbym czytał romansidło klasy B, a nie powieść która ma poruszać serca. Wszak o to przecież chodziło - o pokazanie tego, że wyruszając w Drogę, nawet nie do końca wiedząc czego na niej szukasz, nie będąc przekonanym do sensu podążania do celu jakim jest grób Św. Jakuba, możesz odkryć coś bardzo ważnego. 


To czasami są przecież małe znaki, które mogą zaskoczyć, sprawić radość, otwierają serce i oczy na to by być wrażliwym na wypatrywanie kolejnych. Czasem to doświadczenie wręcz odwrotne - trudu, samotności, zmagania się z własnymi myślami. Camino ma tę moc, by docierać na różne sposoby do człowieka i mało kto pozostaje na to obojętny. 

Milczenie - Shusaku Endo, czyli wołanie "dlaczego?"

Przychodzi taki moment, że człowiek nie ma w sobie żadnej radości z pisania, przynajmniej tego co sobie planował. Wszystkie planowane kolejności wyrzucam więc do kosza i może z mniejszą regularnością będę pisał o tym co mi w duszy zagra. Wczorajsze notki były już napisane wcześniej, zaplanowane, może więc zaskoczy zmiana klimatu, czasem jednak to jest potrzebne.

Zawieszam też chodzenie gdziekolwiek, zaproszenia do teatrów oddane, będzie pisać o nich pewnie M. Nadrobimy też parę zaległości, gdyby jednak przez jakiś czas nie pojawiało się nic albo nie moje wpisy albo krócej niż zwykle, po prostu wybaczcie. Pewnie wrócę za czas jakiś. 



Milczenie.


Na początek mógłbym przypomnieć notkę o filmie Scorsese, który był ekranizacją tej powieści - pisałem o nim tak. Bo najważniejsze refleksje pewnie pozostałyby takie same. O ile film na pewno był bardziej przystępny, powieść może wydawać się surowa, chłodna, drażnić rozważaniami bohatera - to nie jest łatwa lektura. Mam jednak wrażenie że przecież nie o samą historię jego przybycie do Japonii tu chodzi, że pytania są dużo bardziej uniwersalne. Pisząc o filmie starałem się wtedy wspomnieć o tym co mnie uderzyło w tej historii.

niedziela, 25 maja 2025

Czas starego Boga - Sebastian Barry, czyli człowiek chwilami wolałby nie pamiętać

Ciężko pisze się o takich książkach, bo trudno ubrać w słowa wszystkie myśli i emocje jakie się uruchamiają w trakcie lektury i po niej. To na pewno nie jest lekka literatura. Wymaga skupienia, wejścia w tą narrację, gdzie początkowo wydawałoby się że niewiele w tych wspomnieniach odnajdujemy czegoś ważnego.

Starzejący się, samotny mężczyzna, były policjant, miał nadzieję że znalazł już swoją spokojną przystań, że nie będzie musiał wracać do przeszłości. Ta jednak nie tylko nie pozwala mu o sobie zapomnieć, ale i dopada go w wymiarze fizycznym - oto policja odgrzebała pewną sprawę i prosi go, by pomógł im w jej rozwikłaniu. Demony powracają i mocno go chwytają w swoje ramiona.

I bynajmniej nie chodzi jedynie o strach, że coś mu się zarzuci. 

niedziela, 11 maja 2025

Niemożliwe życie - Matt Haig, czyli czy warto porzucić swoje przyzwyczajenia i schematy

Dziwna, ale i intrygująca historia. Niby jest pewien element fantastyczny, nie jest to jednak na pewno literatura fantastyczna. Matt Haig po prostu snuje opowieści o ludziach. O samotności. O lęku. O zmianie.

Gdy już jest się na takim etapie życia, że wydaje się iż nic cię nie czeka, chciałbyś już tylko świętego spokoju, raczej nie przyjmujesz życzliwie zaproszenia do podróży. I pewnie gdybyś wiedział, że będzie to początek wielkich zmian, może jeszcze mniej chętnie byś wyruszał. Coś jednak jest takiego co cię tam woła - może to poczucie - skoro uznała mnie za osobę bliską, może trzeba spełnić jej prośbę, może ciekawość...

I tak Grace Winters, dojrzała już kobieta, emerytowana nauczycielka matematyki wyrusza na Ibizę. Jej opowieść nie jest adresowana jedynie do nas jako czytelników, to tak naprawdę odpowiedź na przejmujący i dramatyczny list jednego z jej dawnych uczniów. Ona napisał o swoim zwątpieniu, bezsilności a ona próbuje pokazać mu, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Jest tylko jedna kwestia: czy w to uwierzymy, czy pójdziemy za jakimś impulsem, co będzie wymagało też tego, by trochę nauczyć się ufać ludziom, słuchać ich i podążać za znakami.

niedziela, 4 maja 2025

Zbieracze borówek - Amanda Peters, czyli czemu czuję się inna

Na początek łapcie kilka zdań o "Kulcie" Orbitowskiego - dopisałem do recenzji M.

I jeszcze jedna powieść na niedzielę. Trzeba trochę robić porządków na blogu, bo ja będę pisał tylko o świeżo przeczytanych daleko nie zajadę. 


"Zbieracze borówek" już jakiś czas (chyba miesiąc) czekają na swoją notkę. Czy to dlatego że się nie podobało? Wręcz odwrotnie. Po prostu wciąż pojawiało się coś co bardziej kusiło albo dłużej czekało na swoją kolej. Może i tematyka nie jest bardzo odkrywcza, jednak spojrzenie na krzywdę jaka spotykała rdzennych Amerykanów poprzez wymiar bardziej indywidualny, bez rozdzierania szat i rzucania wielkich oskarżeń, na pewno można uznać za interesujące.

Trochę łączy się zresztą ta książka z tematyką wcześniejszego wpisu teatralnego - tu też chodzi o dwie rodziny - tą naturalną, z której jest się wyrwanym i tą która potem wychowuje, starając się tą pierwszą wymazać. W obu przypadkach chodzi o małe dzieci, choć o ile w pierwszym przypadku można pewnie mówić jednak o jakiejś świadomości, w przypadku Zbieraczy, w pamięci dziewczynki zostały jedynie jakieś mgliste obrazy, dlatego takim szokiem było odkrywanie prawdy o sobie.

niedziela, 27 kwietnia 2025

Genialna przyjaciółka - Elena Ferrante, czyli co zrobimy ze swoim życiem

Dziś dorzuciłem do szkiców kolejny tytuł przeczytanej książki, do tego pewnie do wieczora dojdzie serial, może film, a być może nawet będzie przestrzeń by napisać kilka zdań o koncercie na który z żoną się wybieramy. I niby człowiek nie staje na głowie, żeby szukać takich okazji, one same przychodzą. I choć sam postrzegam siebie jako człowieka mało aktywnego na polu kultury, nagle wszyscy się dziwią dookoła ile tego... No bo szkiców już prawie na cały maj.

A dziś powieść. Dużo nasłuchałem się zarówno o serialu, jak i powieściach Ferrante. Przedstawienie z ubiegłego roku, podniosło poziom ciekawości. Odczucia po lekturze jednak dość mieszane. 

 

Na pewno nie jest to powieść obyczajowa, w której tło historyczne, psychologiczne jest tylko okazją i sposobem na to, by wzruszyć czytelnika i podarować mu kolejną porcję westchnień i dramatów. Chodzą plotki że za pseudonimem stoi mężczyzna, co jest ciekawe w kontekście tego jak wiele kobiet odkrywa w tej powieści dla siebie coś ważnego - opowieść o sile siostrzanej przyjaźni, ale i o tym jak często wikłamy się w młodości w dziwne relacje na pograniczu uzależnienia. Tak łatwo nas wtedy zranić, tak łatwo zniszczyć marzenia...

piątek, 25 kwietnia 2025

Światy lękowe - Mateusz Grzeszczuk, czyli o czym to ja przed chwilą...

Każdego dnia jesteśmy bombardowani informacjami, obrazami, reklamami, pokusami... Jak w tym się odnaleźć, nie zwariować?

Przyznaję że spodziewałem się po twórcy podcastu "Podróż bez paszportu" trochę inne książki. Może bardziej popularnonaukowej. Może zwracającej nam uwagę na rzeczy, które nam umykają. Może obalającej jakieś mity i przekonania.

Tymczasem "Światy lękowe" to przedziwny strumień świadomości, w którym owszem, pojawia się sporo takich informacji, które są interesujące, ale to tylko migawki, bez pogłębienia wiedzy, bez rozbudowania. Zupełnie jak w chaosie dzisiejszego świata, gdzie coraz mniej czasu na to by się zatrzymać, by o coś dopytać, sprawdzić źródła. Nie ma czasu, musisz szybko podejmować decyzje, deklarować stanowisko, oceniać, wyrażać opinie, a jak nie to zrobią to za ciebie...


Bohater trochę próbuje wyrwać się z tego kołowrotka, zmienia pracę, stara się zwolnić tempo, uporządkować życie, mieć więcej przestrzeni dla siebie, komfortu. Tylko czy udaje mu się to tak do końca, czy dzięki temu potrafi zadbać o to co najważniejsze, nie tracić czasu na głupoty.

środa, 23 kwietnia 2025

Szachownica flamandzka - Arturo Pérez-Reverte, czyli ludzie są jak pionki, a życie jak szachy

W kolejce co prawda kilka innych książek kryminalnych czekających na opisanie, ale tym razem biorę coś na warsztat zaraz po lekturze. Ewidentnie mi podeszło. Co dość zaskakujące bo o ile pamiętam pierwsze podejście do tego autora (chyba jeszcze zanim założyłem bloga) było średnio udane.

Nie wiem ile w tym moim pozytywnym wrażeniu zasługi nowego tłumaczenia, które wykonał dla ArtRage Filip Łobodziński, ale Szachownicę flamandzką spokojnie bym polecił tym, którzy lubują się w zagadkach, w niespiesznie prowadzonej akcji, w sięganiu do przeszłości by odnaleźć jakieś rozwiązanie tajemnic.


Zdecydowanie historia dość klasyczna, ale za to mam wrażenie że sporo uroku dodało jej przyglądanie się postaciom, miejscom, przedmiotom, czy wreszcie samej grze w szachy. Ile tu pasji w opisach tej ostatniej! I choć nie jestem jakimś wytrawnym graczem, by rozrysowywać sobie wszystko na planszy i śledzić każdy ruch (a będzie to miało znaczenie), wcale mnie te fragmenty nie nudziły, dawałem się porwać emocjom jakie towarzyszyły bohaterom.

niedziela, 30 marca 2025

Zmęczenie materiału - Marek Šindelka, czyli ile jeszcze możesz wytrzymać

Marzec kończę książką i to niełatwą. Pozostawia ona jednak po sobie tyle emocji, że postanowiłem nie odkładać dłużej pisania o niej, może ktoś po nią wkrótce sięgnie. Temat wciąż na czasie - nasz stosunek do imigrantów, do tych którzy szukają tu jakiegoś sposobu na poprawę swojego losu. Niby napisano już trochę na ten temat, ale ta na poły poetycka, trochę niedopowiedziana powieść, w dziwny sposób porusza serce. 
 

Tak blisko nas. I podobne rzeczy dzieją się i u nas. A my wolimy nie widzieć, przyklaskując rządowi, który nie tylko uprawia podobną politykę jak i poprzedni jeżeli chodzi o blokowanie granicy z Białorusią i pushbacki, to teraz dokłada kolejny niehumanitarny gest. To już nie tylko brak pomocy medycznej, brak szansy na ośrodek, ale nawet ci, którzy już znajdą się po naszej stronie, nie będą mogli złożyć wniosku o status uchodźcy. Nikogo nie interesuje twoja historia. Twój ból. Ważne są wybory, samozadowolenie i argument zagrożenia jakim podobno są dla naszego poczucia bezpieczeństwa wszyscy imigranci. 

Kobiety i dzieci również? 

niedziela, 2 marca 2025

Ostatni - Maciek Bielawski, czyli co się z nami stało?

Powieści współczesnych o problemach kobiet jest na rynku co niemiara, a historii o facetach? No to podrzucam przynajmniej jeden przykład.

Grupka kolegów ze szkoły średniej i spotkanie po dwudziestu latach od matury. Gdzie jesteśmy? Co osiągnęliśmy? Jak wygląda nasze życie rodzinne? Czy wszystko potoczyło się tak jak sobie wyobrażaliśmy?

Dla jednych to okazja by się trochę popisać, a może do tego, by załatwić jakiś dodatkowy interes, namówić na inwestycję. Tak też dzieje się i tu - gdy pada pomysł funduszu, na który będą wpłacać comiesięczną składkę, choć to wydaje się szalone, jednak nikt się nie wyłamuje. Całość ma przejąć ten z nich, kto będzie żył najdłużej. Choć to przecież jeszcze odległa perspektywa, zwariowany pomysł trochę kusi, bo przecież sporo może tam przez te lata narosnąć.