środa, 30 listopada 2022

Męskie Granie 2022, czyli to lepsze niż mecze

Mecz pozostawię bez komentarza, ale mi pozostała jeszcze jedna notka na listopad. I niech to będzie coś muzycznego. Wczoraj słuchałem tego albumu kilka razy, wychwytując sobie kilku wykonawców, których twórczość znałem mniej, żeby sobie ich sprawdzić i od razu Wam powiem, że już mam kilka pomysłów na odsłuchy grudniowe :)

O Męskim Graniu można by długo - jedni czują już przesyt, inni wciąż się zachwycają, ale na pewno energia na koncertach jest świetna, album więc wypada w wersji live naprawdę fajnie. No i nie ma inne trasy, która co roku, zbierałaby tak wielu wykonawców i pokazywała ich w ciekawych połączeniach albo w nowym repertuarze. Niby część się powtarza od lat (Zalewski, Igo, Organek), ale za każdym razem jest trochę nowych twarzy (dla mnie w tym roku m.in. RiTa Pax i Ania Leon). No i te nowe wersje znanych numerów - już tylko dla tych coverów warto przesłuchać tą płytę.

wtorek, 29 listopada 2022

Diamentowa uroczystość, czyli w podzięce przyjaciołom

Swoją miłość do baletu zawdzięczam składance baletowej, którą oglądałam niemal pół wieku temu w Teatrze Wielkim w Warszawie. Lata płynęły a ja, całkowity laik, cały czas miałam ją przed oczami; choreografia do części „Symfonii fantastycznej” Berlioza, tańców Debussy’ego i „Bolera” Ravela w mojej głowie została na zawsze. Tak jak miłość do różnorodności w balecie.

Diamentowa uroczystość to podziękowanie przyjaciołom Royal Opera House w Londynie, którzy 60 lat temu założyli organizację, która za zadanie miała wspieranie działania ROH na wszelkie sposoby. Ta gala była hołdem dla ich wsparcia a jednocześnie przeglądem tego co było, co dzieje się obecnie i jakie plany snute są na przyszłość. Program przemyślany, różnorodny, a wykonawcy dali z siebie wszystko.

poniedziałek, 28 listopada 2022

Sandman. Tom 2 - Neil Gaiman, czyli wciągający wir pełen mroku

Serial Sandman wciąż sobie odkładam, na chwilę gdy będę miał więcej czasu, by nie oglądać po kawałku i w biegu. Ale może nawet lepiej, bo mogę dzięki temu nadrabiać zaległości i poznawać tą historię w oryginalnej wersji. Ach, ile tu wątków, ile pomysłów, ile mroku. No i ile pomysłowości nie tylko w scenariuszu, ale i w tym jak oddać wizje Gaimana na ograniczonej przestrzeni kadru. Czasem te rysunki wychodzą poza ramy, otwierają pole do wyobraźni, a niedopowiedzenie uruchamia masę naszych poszukiwań i kombinowania.
Generalnie wznowienie wydawane przez Egmont w Polsce zawiera po 7-9 zeszytów cyklu w każdym tomie, a że cena jest dość atrakcyjna, nie dziwne że tom drugi, chyba najbardziej kultowy "Dom Lalek" jest raczej trudny do zdobycia.  
Wchodzenie w tą historię jest jak zanurzenie się w sen, gdzie różne płaszczyzny czasowe, postacie, mieszają się i łączą w jakąś zwariowaną opowieść. Bóg i diabeł, dobro i zło, często są tu w jakiś sposób obecne, ale raczej nie w takich wizjach, jakich byśmy się spodziewali. Zbiegli z królestwa Morfeusza jego dawni poddani i wykonawcy poleceń, czyli Brutal, Glob i Koryntczyk bawią się ludźmi uważając się za wszechmocnych. I dopiero wracający Władca Snów będzie musiał przywrócić odpowiedni porządek i ukarać tych, którzy wykorzystali jego nieobecność.

Blackway, czyli ja ci pomogę

Widać Anthony Hopkins stara się jakoś dobierać sobie role, firmuje filmy nawet jako producent, więc niby nie powinno być takich gniotów jakie zdarzają się innym aktorom starej daty, widać jednak czasem jest pokusa, by zagrać w czymś prostszym. W Blackway wszystko jest niestety dość łopatologiczne i przewidywalne, więc trudno mówić o jakimś pozytywnym zaskoczeniu. No chyba, że ktoś staruszka uwielbia i mógłby go oglądać w każdej roli. Nawet tak sztampowej.
W Blackway wszystko toczy się od lat według podobnego schematu i nikt ani nic nie jest specjalnie w stanie nic zmienić. Różne grzeszki są tolerowane, a jeżeli ktoś zajdzie za bardzo za skórę to wymierza się sprawiedliwość samemu. No chyba, że ten ktoś jest na tyle wredny, że zastraszy wszystkich, nikogo się nie boi, wtedy jedyną radę jaką mają dla kogoś kto zostanie wzięty na cel - lepiej stąd uciekaj, bo nikt ci nie pomoże.

niedziela, 27 listopada 2022

Człowiek z bieguna, czyli nie wiem czy podołam, ale bardzo bym chciał

Zupełnym przypadkiem trafiony obraz i banan na twarzy. Ja wiem, że przy chorobie dwubiegunowej bywa różnie i nie ma co tego bagatelizować, a tu jednak wychodzi trochę sielankowo, za to ile tu pozytywnych emocji! Od stanów maniakalnych do depresji, do tego dodajcie alkohol, papierosy i jeszcze wybuchy agresji. No jazda bez trzymanki. A jednak twórcy opowiadają nam historię o tym, że mimo dość poważnego stanu, człowiek może opiekować się samotnie dziećmi. I choć wiele rzeczy z tego co widzimy, powinno powodować interwencję opieki społecznej i odebranie praw rodzicielskich, tu okazuje się, że to wszystko nieważne, bo dzieci czuły się kochane. No jasne, w fazie maniakalnej, gość potrafił nieba uchylić i zdobyć się na największe szaleństwo, a to że czasem nawalał, dzieci mu wybaczały, bo były świadome jego choroby. I w sumie nie miały wyjścia.

sobota, 26 listopada 2022

Życzę mu śmierci - Matt Witten, czyli nigdy nie wybaczę

Niby nie kryminał, niby jest trochę dziwnych fabularnych uproszczeń, ale i tak kurcze słucha/czyta się to z przyjemnością i zainteresowaniem. Może ze względu na tak wiele emocji jakie udało się zawrzeć w tej książce? Oto towarzyszymy kobiecie w jej drodze przez kilka stanów, żeby mogła wziąć udział w egzekucji człowieka, który zgwałcił i zamordował przed laty jej siedmioletnią córeczkę. Całe miasteczko zbierało kasę na tą podróż, bo pewnie nie byłoby jej stać. Od lat jest w dołku, nie mogła się pozbierać po tym co się stało, mąż ją porzucił, ale to że może być przy śmierci człowieka, który skrzywdził jej dziecko, jest jedną z rzeczy, która daje jej siłę i motywację do działania. Choćby los rzucał jej kłody pod nogi, zrobi wszystko, by tam dotrzeć.

Ta podróż wszystko zmieni. Może marzyła o tym, że przyniesie jej ulgę, ale czy mogła przewidzieć to wszystko co wydarzy się po drodze?

piątek, 25 listopada 2022

Porzuceni - Maciej Kaźmierczak, czyli gdzie jest moje dziecko

Kaźmierczaka poznałem w tym roku dzięki lekturze Nikt (patrz zakładka przeczytane na górze bloga). I widzę, że to autor, który buduje dość mroczne, klimatyczne i nie pozbawione przemocy historie. Tym razem Łódź i trochę inne jej oblicze. Nie blokowiska, ale raczej dzielnice z kamienicami, trochę zaniedbanymi parkami, ogródkami działkowymi... No i kanały i tereny pofabryczne, które będą tu miały swoją ważną rolę w finale. W tamtej powieści chodziło o przemoc wobec kobiet, tym razem ktoś znęca się nad zwierzętami i porywa dzieci. Gdy policja znajduje pierwszy grób, w którym zakopane są psy i pod nimi chłopiec, jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że to początek poważniejszych problemów. Po jakimś czasie jednak zaczyna z przerażaniem zbierać informacje o zaginionych dzieciach z różnych dzielnic i uświadamia sobie sprawę, że śledztwo będzie trudniejsze niż im się wydawało. Do Łodzi przyjeżdża również oficer z Gdańska, bo u nich wydarzyło się bardzo podobne morderstwo. Ktoś najpierw porywa dziecko, często wychodzące na spacer z psem, a potem ciało odnajdywane się zakopane w ziemi. Ślady wskazują na to, że chłopcy wcześniej są przetrzymywani w jakichś ciasnych miejscach. 

czwartek, 24 listopada 2022

Zdechąć trzeba żebyście przyjechali, czyli spokoju nawet przy końcu świata

Mecze jakoś mało mnie interesują, więc odpoczywam wieczorami przy jakichś nagranych filmach lub przy książkach. A dziś produkcja, która mnie zainteresowała tytułem. No powiedzcie sami, czyż nie ciekawy?
No i to kino rosyjskie, które wciąż potrafi nam zafundować ciekawe rzeczy. Tym razem to rzecz trochę z gatunku tych co "ryją banię". O ile pamiętacie Ładunek 200, to tu może natężenia przemocy nie ma aż takiej, ale pewnego rodzaju bezmyślność podlana alkoholem jest tak podobna. Gdy ziemi zagraża koniec świata, bo zbliżająca się kometa może przynieść całkowite zniszczenie, ludzie reagują różnie. Na prowincji młodzi się bawią, a starsi raczej robią sobie jakieś podsumowania życia. I próbują na ostatnią chwilę wprowadzać jakieś własne porządki. Nawet siłą. Bo w końcu jutro już pewnie nikt ich za to nie ukarze.

środa, 23 listopada 2022

Afera na tuzin rysiów - Aneta Jadowska, czyli lepiej z nią nie zadzieraj

I kolejne fantasy i odrobina rozrywki. Co prawda żałuję, że nie znałem wcześniej lepiej Nikity, czyli bohaterki kronik sąsiedzkich - poznałem wcześniej odrobinę Dorę Wilk, więc samo uniwersum już niby liznąłem, ale chyba nie na tyle, żeby łapać wszystko. Zwłaszcza, że sporo tu nawiązań do poprzednich przygód Nikity, więc być może sporo straciłem frajdy.
Powiedzmy kim ona jest. Niedawna członkini Zakonu Cieni, obecnie najemniczka działająca na własny rachunek, kobieta, która nosi w sobie... berserka, czyli nieustraszonego wojownika, który wpada w szał walki. Nie znaczy to oczywiście, że jest niepokonana, powiedzmy jednak, że jej możliwości raczej są niedoszacowane, co zwykle pozwala na to, żeby wciąć przeciwnika z zaskoczenia. Poznajemy ją gdy liże rany po ostatniej misji, ale dość szybko ładuje się w kolejne kłopoty i to takie, które ewidentnie przekraczają nawet jej możliwości.

wtorek, 22 listopada 2022

Samosiejki - Dominika Słowik, czyli roztopić się, zatracić

W tym roku w ramach akcji Czytaj.pl udało się wybrać dla siebie dwa tytuły i z obu jestem zadowolony, bo to wcale nie jakaś lekka beletrystyka, ale coś ciut bardziej smakowitego. I choć dwa wcześniejsze tytuły Dominiki Słowik chwaliłem z pewną ostrożnością, byłem bardzo ciekaw jej kolejnej książki, tym razem zbioru opowiadań. I mam wrażenie, że znowu mam w sobie podobne emocje, może nawet zwielokrotnione, bo też zbyt dużo w tych tekstach podobieństw. Biję więc brawa za nastrój, ale kierunek w jakim podąża fabuła jest trochę zbyt udziwniony. I nie chodzi nawet o brak realizmu, ale raczej powtarzalność pewnych rozwiązań, dość jednoznaczne interpretacje jakie się nasuwają.
Dało się to trochę odczuć w powieściach i to powracanie po raz kolejny do różnych symboli, wątków, obrazów, jest jeszcze wyraźniejsze w opowiadaniach. Zapamiętuje się jedno, dwa, może trzy, ale w większej dawce potem już wszystko się rozmywa i traci na uroku.

poniedziałek, 21 listopada 2022

Błaganie o śmierć - Marek Krajewski, czyli to jeszcze walka o sprawiedliwość czy jedynie zemsta

Pamiętam mój zachwyt przy pierwszych tomach o Breslau i z Eberhardem Mockiem w roli głównej. Ten mrok, te detale, ta mieszanka rozpusty, hedonizmu, a jednocześnie walki o zasady, o sprawiedliwość. To opowieści o policjancie, który czasem idzie pod prąd rozkazom przełożonych, oczekiwaniom społecznym. Ma swoje wady i to wcale nie błahe, a jednocześnie niejednokrotnie udowadnia, że ma w sobie więcej z człowieka, niż ci którzy ględzą o moralności.
Błaganie o śmierć to już 13 spotkanie z Mockiem. Kilku z tych nowszych, gdy autor powrócił do wcześniejszych spraw, jeszcze nie czytałem, ale pewnie teraz pora żeby nadrobić może zaległości i jednocześnie cały cykl. Przecież Marek Krajewski właśnie ogłosił że żegna się ze swoim najsłynniejszym bohaterem. Mam ochotę na ten powrót, bo najnowsza książka trzyma dobry poziom i dostarczyła mi takich emocji jakie pamiętam sprzed lat. Śledztwo w sprawie jakiejś zagadki, napięcie, ale wciąż towarzyszący Mockowi i czytelnikowi dziwny fatalizm, że choćby nie wiem co się robiło, sprawa i tak jest przegrana. Wszystko jakby sprzysięga się przeciw Eberhardowi. 

niedziela, 20 listopada 2022

Gniewa - Katarzyna Berenika Miszczuk, czyli ziółka tu nie wystarczą

Wspominałem już chyba, że ostatnimi czasu czuję się trochę zmęczony kolejnymi kryminałami i thrillerami, a przecież wciąż ich tyle na półkach zgromadziłem, że żal oddać nie przeczytawszy. Znalazłem jednak sposób - przeplatam sobie różne tytuły ze zbrodnią w tle, czymś dużo lżejszym i stąd w tym roku obecność kilku nazwisk, które wcześniej jakoś trochę omijałem: Miszczuk, Jadowska, Mortka. Cieszy możliwość poznania kolejnego autora/autorki, którego polecali znajomi, a jeszcze parę nazwisk z naszego krajowego poletka mam w zanadrzu. A dziś Katarzyna Berenika Miszczuk, którą do tej pory poznałem z jakichś kryminałków (takich bardziej obyczajowo-pikantnych), a przecież jej najbardziej znaną serią jest ta zbudowana wokół słowiańskiej mitologii. Zanurzmy się więc w świat szeptuch, kapłanów dawnych bogów, klątw, ziół i czarów. Co prawda nie wchodzę w niego od początku, a zdaje się że jakby od końca, ale co mi tam, akurat powieść od Mięty wpadła mi w ucho i ręce.

sobota, 19 listopada 2022

Słoiczki - Maja Jaszewska, czyli ech ta stolica

Najpierw trochę przeleżał ten tytuł na półce czekając na swoją kolej, ale gdy znalazłem wersję audio, stwierdziłem że to dobra okazja by sobie go słuchać w trakcie przejazdów do pracy, a czytać w papierze w domu. I tak oto 119 książka przeczytana w tym roku odhaczona :) Śmieję się czasem sam z siebie, że przy równoległym czytaniu najwolniej idą mi tytuły poważniejsze, bo te lżejsze, jak choćby i Słoiczki, łykam szybko i zaczynam kolejne czytatło. Pomiędzy kryminałami ta obyczajówka wpasowała się bardzo przyjemnie. Choć zaczęła się trochę jak satyra na pracę w modnym czasopiśmie dla kobiet, im dalej, tym robiło się bardziej zwyczajnie, znajomo i sielsko.
I może to naturalne? Mimo tego, że życie w stolicy kusi możliwościami, krzyczy o tym, że wreszcie nabierzesz klasy, będziesz żyć naprawdę, bo gdzieś tam, na peryferiach prawdziwego życia nie ma, prawda przecież często jest odwrotna.
To problemy jakimi żyje się w Warszawie często są wydumane i o ile w domu rodzinnym martwią się o czy będzie co jeść, w stolicy to dotyczy raczej kolejnej butelki ulubionego wina, codziennej kawki z kawiarni, czy wypadu do klubu. Wiem, przerysowuję, ale trochę takim przerysowaniem posługuje się też ta książka. Redakcja Przemian, w której pracują bohaterki tej książki, dziewczyny które znalazły w Warszawie dobrą pracę, to miejsce gdzie "wykuwa się" nową kobietę - wyzwoloną z więzów patriarchatu, obowiązków rodzinnych, tradycji, ograniczeń itp. I bohaterki też trochę żyją treściami, które same przygotowują - tu dieta, tu najmodniejszy look, przyjemność z przygodnych związków itp. A w duchu?

czwartek, 17 listopada 2022

Leopoldstadt, czyli pamięć i tożsamość

MaGa: Kolejna odsłona dziejów rodziny żydowskiej na przełomie XIX i XX wieku. Niby dużo jest takich opowieści i z zasady wiemy jaki będzie finał, jednak za każdą z nich są inni ludzie, inne dramaty i inne spojrzenie na to co się działo, jak doszło do tego co ich spotkało i czy można było tego uniknąć. W tej opowieści zapisano losy Żydów wiedeńskich, choć ich korzenie sięgały krajów Europy Wschodniej.


R.: Tu warto by dodać, że autor sztuki Tom Stoppard, znany dramaturg i zdobywca Oscara za scenariusz do Zakochanego Szekspira, napisał rzecz mocno osobistą, bo choć zdawał sobie sprawę ze swoich żydowskich korzeni, dość późno zainteresował się losem swoich przodków. Jest to więc taka trochę próba nie tylko opowiedzenia ciekawej historii, ale i przepracowania jej dla samego siebie. Czy pamięć o przodkach, o tym kim byli powinna mieć dla nas znaczenie? Co ona zmienia? Czy dzięki temu i ja jestem kimś innym? To fascynujące pytania nie tylko w kontekście narodu wybranego, choć ze względu na holokaust na pewno w szczególny sposób ważne właśnie dla Żydów. W końcu tyle gałęzi drzew genealogicznych wtedy zniszczono...

Korona Gór Polski w TVP, czyli a już się ucieszyłem

Od kilku lat w sposób błyskawiczny przyrasta ilość osób zainteresowanych różnymi wyzwaniami, możliwością poprawiania swojej kondycji fizycznej, a jednocześnie zbierania jakichś certyfikatów, medali itp. Sam się na tą falę załapałem, więc rozumiem trochę motywację ludzi, choć więc chwilami mam wrażenie, że za dużo w tym hałaśliwego zwracania na siebie uwagi, a za mało frajdy z samej aktywności, trzymam kciuki za ludzi, którzy się takich wyzwań podejmują. Jednym z bardziej w tej chwili popularnych jest Korona Gór Polski, czyli możliwość zdobycia 28 szczytów z różnych pasm górskich, które wskazane zostały jako punkty do zdobycia. W specjalnej książeczce zbierasz pieczątki, wklejasz swoje zdjęcia, a potem stajesz przed komisją i zdobywasz oficjalny certyfikat zdobywcy. Ja swój zdobędę prawdopodobnie lada chwila. Ale czemu o tym wszystkim piszę?


Ano nie będę pisał o swoich wyprawach i odczuciach, bo o tym pisałem na swoim prywatnym FB. Powodem notki jest fakt, iż TVP dostrzegło fenomen i postanowiło zrealizować cykl filmów dokumentalnych, trochę niczym reportaż, każdy odcinek poświęcając jednemu ze szczytów Korony, a dodatkowo prowadząc rozmowy z ludźmi, którzy po górach chodzą. Pomysł zacny, a jak wyszło? 

wtorek, 15 listopada 2022

Wrony - Petra Dvořáková, czyli nie mów: i czemu znowu płaczesz?

Wrony Petry Dvořákovej można by potraktować jako kolejną lekturę dla nastolatków. W końcu to młodziutka dziewczyna jest w centrum, chwilami jej opowieść może wydawać się nam nawet dość infantylna. Nie zgadzam się jednak z przyczepieniem takiej łatki tej cieniutkiej książce. Wręcz odwrotnie - uważam, że to lektura przede wszystkim dla rodziców, dla osób dorosłych. To, że młodzi czasem wściekają się na rodziców, lubią się polenić, jest w sumie naturalne i chyba nawet dorośli zdają sobie z tego sprawę. To czego może są mniej świadomi albo o czym zapominają na co dzień, to fakt iż dzieci mają prawo do szacunku, że nie mamy prawa przerzucać na nich własnych frustracji i zmęczenia. I tu dorośli mogą najwięcej skorzystać z tej lektury, uświadamiając sobie jak wielka przepaść może dzielić dwa światy, które przecież są obok siebie i powinny się wspierać i uzupełniać. Oczekiwania, wymagania, frustracje, porównania ze starszym rodzeństwem, które zawsze jest we wszystkim lepsze, poniżanie, lekceważenie, a wreszcie bicie... Czy naprawdę nie potrafimy inaczej, w dialogu, tłumacząc nasze uczucia, wsłuchując się w to co może powiedzieć nam dziecko? Żebyśmy potem nie żałowali, gdy będzie już za późno.

poniedziałek, 14 listopada 2022

Alicja w Krainie Snów, czyli liryka i metafizyka, bajka i psychologia

Zrobił mi się mały cykl kilku notek o tytułach skierowanych do nastolatków :) Wczoraj dla młodszych, dziś chyba raczej dla tych starszych. Choć oryginalna powieść Carolla o Alicji, która pobiegła za królikiem, czytana jest nawet przez najmłodszych, to spektakl inspirowany tą historią, który trafił niedawno na deski Teatru Ateneum, nie zatrzymuje się na kolorowym i dziwnym świecie do którego trafia bohaterka. Traktując jej przygody raczej w wymiarze symbolicznym, twórcy postanowili opowiedzieć o tym jak młoda osoba postrzega dorosłość, czego się boi, czego oczekuje i jakie przeżywa w związku z tym dylematy. Ciekawość zostaje... no właśnie - ukarana? Chyba nie, bo choć chwilami Alicja żałuje tego, że pobiegła za królikiem, to potem po prostu stara się zrozumieć to co ją spotyka, wyciągać z tego jakieś wnioski. Chwilami oczywiście ma dość i chciałaby szybko wrócić, potem jednak znów wciągają ją jakieś wydarzenia, przyciągają napotkane postacie i ich sprawy. Sen, jawa, marzenia i lęki przeplatają się w przedziwnym pomieszaniu, co w sumie jest bliskie duchowi powieści. Tam jednak wszystko było bardziej dziecinne, tu wydaje się dojrzalsze i poważniejsze - od pytań jakie zadaje bohaterka, po historie jakie niosą ze sobą ci których spotyka.

niedziela, 13 listopada 2022

Hydropolis. Uciekaj - Zygmunt Miłoszewski, czyli gdy wokół same zakazy

Zygmunt Miłoszewski jako autor książek dla dzieci i młodzieży? Po kryminałach i ostatnich powieściach zdecydowanie dla dorosłych, to spore zaskoczenie, pamiętajmy jednak, że jedną z pierwszych książek ten autor popełnił właśnie w tym gatunku. A teraz? Może szukał odmiany, może miał potrzebę, by zafundować coś swojemu dorastającemu dziecku? Nic tylko się cieszyć, bo zapowiada się dłuższy cykl, a pierwszy tom daje nadzieję, na niezłą dawkę przygody. W końcu dlaczego wciąż tak mało mamy fajnych, polskich powieści dla nastolatków? Ciekawych zarówno od strony literackiej, jak i graficznej (uwielbiam ilustracje w książkach!).

Przyjmuję więc z radością, z zainteresowaniem obserwując jak nawet tu można przemycać jakieś swoje poglądy i ważne sprawy (np. to, że jako dość oczywiste dla bohatera są związki jednopłciowe rodziców) i próbując poczuć się jak nastolatek. Nie oszukujmy się - takie książki zdecydowanie lepiej odbierają młodzi ludzie, bo dla nich to wszystko może być bliższe ich własnym emocjom - pierwszy pocałunek, jakieś sekrety przeżywane z przyjaciółmi, marzenia, ekscytujące i nie zawsze dozwolone przez dorosłych przygody...

sobota, 12 listopada 2022

Na pełny etat, czyli tylko jak to zrobić?

Tytuł brzmi "Na pełny etat" choć mam wrażenie, że nie oddaje w pełni sensu tej historii. Tak naprawdę nie chodzi o jeden etat, a raczej od dwa etaty, czyli o łączenie konieczności pracy zawodowej, łatania domowego budżetu, opieki nad dziećmi i wszystkich prac domowych. Żyjemy w takich czasach, że coraz więcej ludzi żyje jak w kołowrotku, pędząc, cały czas w niedoczasie, wciąż zmęczeni, a świat jeszcze ich poucza, że mają być uśmiechnięci, mają spędzać więcej czasu z dziećmi, znaleźć chwilę na przyjemności dla siebie... A tu nawet gdy przychodzi weekend, jedyne o czym marzysz to wyspać się, a i to nie zawsze będzie ci dane. Spraw jest wciąż tyle do załatwienia... Gdy jest dwoje dorosłych, można jeszcze się wspierać, choć nie oszukujmy się, często i tak rodzą się konflikty i ktoś czuje się niedoceniany, sfrustrowany. Ale gdy zostaje tylko jeden rodzic, a drugi na dodatek trochę miga się od obowiązków, od alimentów? 

O tym jest właśnie ten film. Bohaterka przez długi czas pracuje jako sprzątaczka w ekskluzywnym hotelu, dużo poniżej swoich kwalifikacji, ale co zrobić - takie czasy. Gdy jednak do różnych kłopotów dochodzą strajki jakie kilka lat przeżywała Francja, czyli totalne kłopoty z komunikacją, jej plan, który tak misternie sobie budowała szybko się wali. Wychodzi z domu w nocy i wraca po nocy, bo kiedyś wymarzyli sobie, że dla dzieci przedmieścia i dom z ogródkiem będą lepsze niż małe mieszkanko w bloku. No to teraz musi się nasłuchać jaka to jest nierozsądna i rad co powinna zrobić, żeby się wiecznie nie spóźniać.

piątek, 11 listopada 2022

Śpiąca królewna, czyli bajka opowiedziana tańcem

To już kolejna moja baletowa „Śpiąca królewna”, a druga w ramach kinowych retransmisji z wielkich scen operowych; tym razem oglądałam – z ogromną przyjemnością - zespół baletowy Opery Paryskiej. Nie da się uniknąć porównań z mistrzowskim wykonaniem tej bajki przez Balet Bolszoy z Moskwy i oczywiście jest to wzór niedościgniony, jednak balet paryski wprowadził w swoją inscenizację odczuwalną nutę młodzieńczej żywiołowości i naturalności. Nie było może za mocno wyeksponowanych obcisłymi trykotami mięśni panów, skoki nie były może wyśrubowane do granic możliwości, jednak wszystko było dopracowane, wykonane bardzo poprawnie, było widowiskowe i bardzo dobrze się to przedstawienie oglądało.

Bez granic - Jørn Lier Horst, czyli nie ignoruj przeczucia

Moje szesnaste spotkanie z komisarzem Williamem Wistingiem, czyli bohaterem kryminałów autorstwa Jørna Liera Horsta. I jeszcze mi się nie znudziło, a nawet stwierdza, że poziom trzymany jest dość wysoko. Zmienia się sytuacja w jednostce bohatera, pojawia się coraz więcej formalności, utrudnień, mimo wszystko jego intuicja i upór wciąż są potrzebne. I dobrze, że nie rezygnuje, bo młodsi mają od kogo się uczyć, pokazuje im co to znaczy zaangażowanie w sprawę. Jak choćby tu: przecież telefon od dziewczyny z zagranicy, że od kilku dni w sieci nie odzywa się ktoś kogo zna jedynie z pseudonimu na forum, ale podejrzewa, że ta jest z Norwegii, to nie jest powód do tego żeby rozpoczynać oficjalne poszukiwania. Ani nie wiedzą kim ona jest, ani też nie mają żadnych zgłoszeń o osobach w jej wieku, które by zniknęły z domu. Wistinga jednak coś w tej sprawie niepokoi i próbuje pociągnąć ją dalej. I jak się okazuje, dzięki temu uruchamia lawinę z tajemnic, które wcześniej skrywały nie jedną, ale wiele ofiar na przestrzeni lat.

środa, 9 listopada 2022

Premiera - Voo Voo, czyli beztrosko, bez sensu, bez saxu i jeszcze inne przyjemności

Voo Voo - jak dla mnie jeden z zespołów, który towarzyszył mi od zawsze, pamiętam ich pierwszą płytę i mam ją nawet na czarnym krążku, wielokrotnie byłem na koncertach, a mimo że grają wciąż podobne rzeczy, nie nudzą mi się wcale. Oczywiście - jedne płyty są spokojniejsze, inne bardziej energetyczne, czasem bywa przebojowo, innym razem bardziej eksperymentalnie i improwizacyjnie, a jednak to brzmienie można rozpoznać prawie od pierwszych dźwięków. Głos, saksofon, charakterystyczne brzmienie gitary, chórki Pospieszalskiego...
Z przyjemnością więc zanurzam się w kolejną porcję dźwięków od Wagla i jego kompanii. Mimo prawie 4 dekad na scenie, bez ścigania się z kimkolwiek, udowadniania czegokolwiek, robią po prostu to co lubią. I to słychać.

Salome, czyli mroczna noc przemocy i pożądania

Jednoaktowa opera Ryszarda Straussa została napisana na początku XX w., a libretto oparte zostało o dramat Oscara Wilde’a pod tym samym tytułem. Jej wystawienie wywołało spore poruszenie i często pisze się o niej jako o operze wyklętej.

Muzyka tej opery nie zachwyciła mnie w żaden sposób. Ciężka, bez ciągłej linii melodycznej, bez jednej frazy, którą chciałoby się zapamiętać. Jednak trzeba przyznać, że świetnie pasowała do podkreślenia wydarzeń tej mrocznej nocy. Nocy niezdrowego pożądania, rozpusty, kazirodztwa, upadku i zbrodni.

wtorek, 8 listopada 2022

Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie, czyli miłujcie nieprzyjaciół swoich

Jeżeli ktoś spodziewałby się biografii, jakiegoś epickiego dzieła, o jakich marzy chyba czasem w swoich mokrych snach minister kultury (i jakoś każde "patriotyczne" dzieło okazuje się gniotem), srodze się zawiedzie. Produkcja o Prymasie Wyszyńskim ma te same wady jak większość ostatnich tworów firmowanych przez TVP, czyli m.in. łopatologię, patos, nachalność, nędzę scenariuszową i ogólną drętwotę.
Mimo tego, że chwilami naprawdę trzeba się było wsłuchiwać w każde słowo (czemu mamy tak słabe nagłośnienie w naszych filmach), obejrzałem jednak z ciekawością i doceniam sam pomysł. To nie jest bowiem film o człowieku, którego chcemy stawiać na pomniku, a o człowieku, który zmaga się z wątpliwościami, który pyta i szuka odpowiedzi. To doświadczenie być może go zmieniło, ale pewnie jeszcze długo dojrzewał do mądrości, do tej duchowej siły, dzięki której był przywódcą i głową Kościoła, nawet po tym jak go uwięziono i próbowano złamać.
To byłby dobry materiał nie na wielką filmową produkcję, a np. na teatr telewizji, coś co mogłoby przy pewnych uproszczeniach, skróceniu, stać się podstawą do dyskusji na lekcjach etyki, filozofii, czy religii. I przypomina mi się mądry ksiądz, który prowadził lekcje w mojej klasie maturalnej (jeszcze załapałem się na "reformę" i wprowadzenie religii do szkół), który nie oczekiwał od nas klepania regułek i powtarzania dogmatów, ale zadawał pytania i rozmawiał o tym jak my widzimy różne sprawy. A o jakich sprawach moiw ta produkcja?

poniedziałek, 7 listopada 2022

Dlaczego mnie zabiłaś? Andrzej Marek Grabowski, czyli życie po życiu

Pomysł, by do kryminału wprowadzić wątek paranormalny, czyli ofiara obserwuje sobie potem z góry jak prowadzone jest śledztwo w jej sprawie, brzmi ciut infantylnie, ale kurcze, w przypadku powieści Andrzeja Marka Grabowskiego (znany dotąd raczej z twórczości dla dzieci), wyszło całkiem fajnie. Oczywiście, wszystkie rozmowy między duszami martwych i próby wyjaśniania okoliczności śmierci również w zaświatach, nie wszystkich będą rajcować, bo to do kryminałów pasuje średnio, ale gdy przymkniemy oko na pewną konwencję, potem pozostaje już tylko zabawa formą i treścią. Mamy więc ofiarę - młodą dziewczynę, która wyszła na chwilę do parku, usiadła na ławce, a tam została zastrzelona. Mamy zagadkę, bo sprawa jest tajemnicza i choć pewnie można znaleźć kilka osób, którym można by przypisać jakiś motyw, to nic nie wskazuje na to, by rzeczywiście te osoby były do takiego czynu zdolne. Przypadek, zbrodnia szaleńca, czy może jednak coś zaplanowanego i dobrze zatarte ślady?

niedziela, 6 listopada 2022

Bo we mnie jest seks, czyli ludzie nie lubią jak ktoś się wyróżnia

Kalina Jędrusik na pewno na tle siermiężnego PRL-u mocno się wyróżniała, miała klasę i seksapil, który pielęgnowała, którym mocno grała. Kusiła, żyła według własnych zasad, nic dziwnego, że dla wielu osób była kimś kto drażni, kto pociąga, komu się zazdrości, o kim się mówi. Czy film zrobiony przez kobiety może pokazać jej fenomen?
No wyszło szczerze dość średnio. Skupienie się na jakimś wycinku z jej życiorysu, granie faktami, interpretowanie ich po swojemu, nie wychodzi temu filmowi na dobre. Podobać zaś może się konwencja - mimo  poważnej tematyki dość lekka, z elementami musicalowymi, które nawet są trochę odrealnione. Obraz gwiazdy jaki dostajemy mam wrażenie, że jest jednak dość przekłamany - nawet sama historia o wyrzuceniu jej na jakiś czas z telewizji nie ma przecież wiele wspólnego z tym, że odmówiła przespania się z dyrektorem odpowiedzialnym za rozrywkę. Z tego co pamiętam chodziło raczej o ekscesy związane z alkoholem i fakt iż władzom nie zawsze podobało się to połączenie noszonego przez nią krzyżyka z wydatnym i eksponowanym biustem. Bardziej więc polityka, a nie żadne tam me too, walczący feminizm i obrzydliwi faceci (choć w tej polityce to rzeczywiście sami faceci).

Sieroty - Igor Brejdygant, czyli czy zdołasz się podnieść po tym jak zniszczono ci życie?

I kolejna lżejsza lektura. Tym razem dobry początek, ale potem narastająca irytacja. Dziwne, bo autor dotąd raczej nie popuszczał chyba aż tak bardzo wodzy fantazji, tu mam wrażenie że go poniosło, a finał przez to staje się mało wiarygodny.
Zacznijmy od bohaterów. Rodzeństwo Ania i Marcin trafili do domu dziecka po tym jak zamordowano ich rodziców. Dziewczyna już jakiś czas temu się usamodzielniła i radzi sobie nieźle, choć wiele osób kręciłoby nosem, na to jak zarabia pieniądze. Jest już na takim etapie że sama wybiera klientów, możemy sobie jednak wyobrażać jak wyglądały początki jej "pracy". I tu jest pierwsza ciekawa sprzeczność - jak na traumę jaką przeżyła Ania, zadziwiająco lekko podchodzi do swojej pracy. Sprawa rodziców sprzed lat, niewyjaśniona przez policję miałaby ciążyć bardziej niż to, że ją gwałcono, zmuszano do kontaktów z mężczyznami? Ale zostawmy na razie wątpliwości i idźmy dalej. Dziewczyna wyciąga z placówki swojego brata i rozpoczynają śledztwo, w trakcie którego szybko odkrywają jak wiele szczegółów zignorowano w sprawie ich rodziny. Ich działania jak się okazuje dość szybko przykuwają uwagę ludzi, którym zależy na tym, żeby przeszłości nie ruszać, kilkukrotnie więc cudem uciekają przed śmiercią.

sobota, 5 listopada 2022

Odwal się od kotów. Polowanie na internetowego mordercę, czyli akcja rodzi reakcję?

Na konferencji na której niedawno byłem podłapałem kilka ciekawych tytułów filmów dokumentalnych, które pokazują kwestie nowych mediów i uzależnień cyfrowych w ciekawym świetle, więc nie mogłem się powstrzymać, żeby szybko je nadrobić. I oto pierwszy z nich - mini serial dokumentalny o autentycznej sprawie, w której internauci odegrali ogromną rolę. Ale nie jest to wcale tak oczywista kwestia jak się wydaje. Czemu tak uważam? 

czwartek, 3 listopada 2022

Paranoja - Lisa Jackson, czyli gdy wszyscy myślą, że jesteś winna

Wspominałem już chyba nie raz, że kryminały i thrillery połykam z pasją (choć coraz częściej nie dostarczają tyle emocji ile bym oczekiwał), jeden kończąc i od razu kolejny zaczynając. To dla mnie sposób na odstresowanie, ale i na odskocznię przy niektórych trudniejszych lekturach, czytam je równolegle, korzystając z tego, że coraz częściej mogę posuwać się z lekturą do przodu wszędzie, podczytując na komórce, czy słuchając wersji audio w drodze. Może i faktycznie, o większości z tych tytułów za kilka lat nikt nie będzie pamiętać, bo mody na autorów przemijają, a kolejne "bestsellery" setkami wlewają się na nasz rynek. Wszystkiego i tak nie przeczytasz. Może więc czasem po prostu warto szukać autorów, którzy podpasując ci bardziej i im pozostać wiernym? Szczególną frajdę sprawiają mi autorzy z Polski, trudno jednak raz na jakiś czas nie sprawdzić głośnych tytułów z zagranicy.
Komu spodoba się "Paranoja" Lisy Jackson? Miłośnikom thrillerów psychologicznych, gdzie traumy z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć, a to co otoczeniu wydaje się przesadzoną ostrożnością, jednak okaże się jak najbardziej uzasadnione. Skoro ktoś próbuje wrócić do sprawy sprzed lat, dawne demony na pewno powrócą, a wraz z nimi, być może również ci, którzy poszukują zemsty.

wtorek, 1 listopada 2022

Nie ma - Mariusz Szczygieł, czyli a może kompot przed końcem świata?

Dziś Wszystkich Świętych, jutro Zaduszki, więc pora gdy jakoś w szczególny sposób myślimy o sprawach ostatecznych, o tych, którzy odeszli. I wreszcie siadam do notki, którą odkładam już chyba z rok albo i dłużej. Zwykle piszę na świeżo, żeby było to jak najbardziej "moje", żeby wszystko pamiętać, ale przy tej książce miałem ewidentną trudność. Trudno ją rozpatrywać w kategoriach "czy dobrze się czyta", trudno mówić o tym co ważne przy reportażach, czyli czy autor sięgnął po ciekawą sprawę i czy budzi ona emocję. Gdyby szukać w takich kryteriach, to chyba jedynie jeden z rozdziałów, pasowałby tu w miarę dobrze, gdyby nie to, że Mariusz Szczygieł opublikował go tu z własnym komentarzem pisanym po jakimś czasie, co zmienia zupełnie jego sens. To już nie "interwencja", a raczej pytania o kwestie etyczne pracy dziennikarza, o odpowiedzialność za to, co może nastąpić na skutek jego tekstu. I choćby nie miała sobie zbyt wiele do zarzucenia, to i tak, jak widać, zadaje sobie pytania i coś go dręczy. Tak - być może pamiętacie tą sprawę, chodzi o tekst o kobiecie skazanej za przemoc wobec dzieci, która po latach znalazła się na liście ekspertów do spraw wychowania i edukacji przygotowanej przez MEN. Ten tekst tu się wyróżnia, ma najbardziej charakter reportażu do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, ale jak wspomniałem, nawet on, zmienia swoją wymowę poprzez spojrzenie na niego po latach. Tym co jakoś łączy go z pozostałymi jest coś bardzo nieuchwytnego, próba spojrzenia bardziej na to czego "nie ma", niż to co da się uchwycić jako fakt. Pierwszy, dość emocjonalny tekst o kobiecie, był właśnie taki, ale spojrzenie na to, jak on rezonuje w ludziach, że być może nie niesie wcale dobra, a coś mrocznego, co niestety potem musi znaleźć ujście, jest już zupełnie inne.