Ależ to dziwna powieść. Marek Stelar przyzwyczaił już czytelników do mocnych kryminałów, ale przecież nie zawsze ograniczał się jedynie do tego gatunku. Filia wznawia trochę zredagowaną inaczej jego powieść sprzed kilku lat, której bliżej do thrillera psychologicznego, dramatu, czy nawet fantastyki.
Wydawałoby się zwyczajna podróż pociągiem, zmienia się w jakiś koszmar. Nie tylko zmusza do spojrzenia na własne życie, błędy i grzechy, ale i do tego by uczestniczyć w zmaganiach innych ludzi z taką próbą zmierzenia się z przeszłością.
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień.
Ale przecież lubimy oceniać innych, przypinać im jakieś własne opinie i uprzedzenia - ten zadziera nosa, ten jest głupim osiłkiem. Gdy jednak towarzysze podróży stają się jednocześnie towarzyszami w zagrażającej ich życiu, tajemniczej sytuacji, stają się bliżsi, człowiek chce ich trochę poznać, wysłuchać.