środa, 29 czerwca 2022

Rower to jest świat - Karol Werner, czyli raczej dla początkujących, ale bardzo praktyczna rzecz

Książka do kupienia chyba tylko u autora (https://rowertojestswiat.pl) i na allegro, bo wydana własnym sumptem (manufaktura książek), jeżeli jednak lubicie jazdę rowerem, to zachęcam, by mimo sporej ceny sięgnąć po ten tytuł. Raczej będzie to fajna pozycja dla początkujących, bo pewnie ludzie, którzy zjeździli Polskę wzdłuż i wszerz sami by mogli podsunąć podobne porady i pomysły na wycieczki. Ale może nawet o oni znajdą tu dla siebie trochę inspiracji. Karol Werner od dłuższego czasu buduje swój profil i wrzuca świetne filmy z wycieczek na swoim kanale kołem się toczy, do tego robi kursy montażu filmów, a jego zdjęcia (tu jest ich sporo!) robią wrażenie. W książce co prawda skupia się głównie na naszym kraju i najbliższej okolicy, ale na swoim koncie ma już dużo dalsze wypady na dwóch kółkach, może i o nich trochę kiedyś napisze. Zastanawiam się czy nie byłoby to nawet ciekawsze niż suche w sumie dość porady. Niby sporo osób szuka tego typu informacji: jaki śpiwór, jaka kuchenka itp. Gadżeciarzy nie brakuje, a jak ktoś ma kasę to sprawi, że będzie miał komfort i nic go nie zaskoczy. Ja raczej do takich osób nie należę, jadę często na spontanie i choć może czasem nie jestem przygotowany idealnie, to traktuję to jako przygodę. Przede mną jeszcze wypady dłuższe, kilkudniowe, choć zważywszy na swoje lata chyba też nastawiłbym się na komfort i ciepły prysznic. Dlatego porady praktyczne, kompendium wiedzy przeleciałem dość pobieżnie - to część pierwsza książki, zajmująca może 1/4. Najciekawszy jest wstęp, gdy Karol opowiada o sobie, o swoich obawach i przełamywaniu się do wypraw, swoje przygotowania (np. do podjazdów w Alpach). Potem idą porady praktyczne od sprzętu, wyposażenia, rozbijania biwaku, planowania tras (fajnie, że jest trochę wskazówek co do używania appek), trzymania kasy itp. Może dla kogoś to właśnie będzie przydatne, ja przekartkowałem pobieżnie. Choć porady na temat miejsc do szukania kogoś na wyprawę, żeby nie jechać samotnie, być może wykorzystam - najczęściej jeżdżę sam.

No i druga część.

wtorek, 28 czerwca 2022

Trup w wannie - Dorothy L. Sayers, czyli dżentelmen bawi się w detektywa

Dla równowagi, żeby nie było tylko o rozczarowaniach, wpis o czymś co zaskoczyło całkiem pozytywnie. Co prawda jest u parę dłużyzn, nie zawsze tempo jest utrzymane, a tłumaczenie zagadki przypomina budowę wieży z zapałek, ale parę razy naprawdę można się uśmiechnąć no i jaki fajny klimat. To retro w angielskim stylu i to takim z wyższych sfer. Tu prawie wszyscy mają służących, raczej nie muszą się martwić o pieniądze, a jeżeli rozwiązują zagadki kryminalne (a fe, jakie to pospolite i jeszcze można zostać powiązanym z jakimiś dziwnymi ludźmi), to raczej z nudy. Taki jest właśnie główny bohater, czyli lord Peter Wimsey. Jego bratu przysługuje tytuł księcia, ale on niewiele sobie robi z zasad. Owszem, lubi wygody, elegancję, dlaczegóż miałby jednak rezygnować z odrobiny adrenaliny jaką daje zmierzenie się z jakąś sprawą kryminalną i pomoc policji.

poniedziałek, 27 czerwca 2022

Koniec się Pani nie udał - Jacek Galiński, czyli a w zaświatach wieje nudą

No to idźmy dalej tropem komedii, ale niestety również tropem rozczarowań. Podkreślam to niestety, bo przecież pokochałem Zofię Wilkońską od pierwszej książki i kibicowałem mocno Galińskiemu w przygodach tej bohaterki. Ton tych historii się powoli zmieniał, już nie dotyczył jedynie rzeczy, które bezpośrednio mogły dotyczyć zwyczajnej emerytki, ale popychał ją w coraz dziwniejsze miejsca, robiło się coraz mniej zabawnie, a coraz dziwniej. Piąty tom cyklu niestety raczej męczy niż bawi. Nie chodzi nawet o to, że autor idzie już totalnie w groteskę, opisując życie pozagrobowe bohaterki, nawet politykowanie też bym wybaczył, ale tego że w tym już nie ma prawie nic zabawnego, to już jakoś darować nie mogę. Najdziwniejsze, że zdaniem Galińskiego to chyba miało być zabawne.

W grobie ci do twarzy - Andrzej F. Paczkowski, czyli o co w tym wszystkim chodzi

Znalazłem sposób na nadrabianie czytelniczych zaległości - po prostu wyszukując audiobooków, wpisuję tytuły, które już jakiś czas leżą na półkach czekają na swój czas. I tak trafiłem na książkę Paczkowskiego, choć nie ukrywam, że spodziewałem się dużo więcej. Po Galińskim, Michorzewskim, czekałem na coś co mnie zaskoczy - w końcu obietnica sensacji, groteski, absurdu na okładce dawała nadzieję, że może być ciekawie.
Niestety, już sam pomysł, iż ktoś z nożem wbitym w głowę będzie funkcjonował, a jedynym problemem będzie amnezja i ból głowy, jest dość pojechany. Można by było to jednak jakoś wybaczyć. Tu jednak cała fabuła, dialogi, a nawet finał, nie tylko słabo się trzymają kupy, ale i niestety nie bawią.

Alias. Kobiety vs mężczyźni, czyli no weź i znajdź odpowiednie skojarzenie

W weekend okazja by trochę odreagować przy planszówkach, ale znowu nie udało się zagrać w nic trudniejszego, tylko same lżejsze tytuły. Niby się siedzi kilka godzin, ale gdy masz stracić połowę czasu na rozgryzanie zasad, to jakoś zniechęcenie ogarnia. Kilka nowych rzeczy się jednak pojawiło, o jednej z nich dziś notka.
Jeżeli bawiliście się kiedykolwiek w kalambury to Alias specjalnie niczym Was nie zaskoczy, tyle że tutaj nie rysujemy, nie pokazujemy, a podpowiadamy słowami, które mogą budzić skojarzenia. Czy to łatwe? Ano nie zawsze.
Dodatkowo wprowadzono tu element rywalizacji tzn. panowie odgadują hasła związane ze sprawami kobiecymi, a panie hasła tzw. męskie. Nie ukrywam subiektywnie, że tu mam wrażenie, że nasze były trudniejsze :) ale może to dlatego, że przegraliśmy sromotnie...

niedziela, 26 czerwca 2022

Czerwiec 76 świętowane na rockowo, czyli Happysad i Organek

To już trzeci raz udało nam się wpaść po sąsiedzku do Ursusa, na piknik jaki dzielnica organizuje z okazji wydarzeń Czerwca 1976 roku. Fabryki traktorów już nie ma, ale cudownie że wciąż budowana jest pamięć o tych ludziach, bo oni tworzyli kawałek historii.
Poza różnymi wydarzeniami dla dzieci, wystawami, zawsze organizowany jest też koncert i co cieszy, zawsze jest coś rockowego. Byliśmy już na Strachach, na Lao Che, a w tym roku nawet podwójna dawka muzyki: Happysad i Organek.

piątek, 24 czerwca 2022

B.L.UES - Maja Kleszcz, czyli absolutne hiciory

Ach jak ja dawno nie słuchałem dobrego bluesa. W radiu rzadko można go upolować, a i w kolekcji wstyd się przyznać nie mam zbyt wiele rzeczy w tym gatunku. Niby mogę szukać w sieci, ale jakoś zwykle zanurzam się w zupełnie inne rejony. A tu proszę zajawka w mojej poczcie mailowej, jeden numer, drugi i moja gęba coraz szerzej się uśmiecha. To fantastyczny hołd dla dawnych mistrzów (Loebl-Nalepa), ale i serce włożone w to, żeby w tą muzykę tchnąć nową energię, nowe życie. Kilka utworów specjalnie napisanych przez Wojciecha Krzaka równie dobre jak klasyki!
No i ten głos!

czwartek, 23 czerwca 2022

Bibliotekarka - Jacek Ostrowski, czyli na kłopoty - Lewandowska

Siódmy tom z serii z papugą, choć tak naprawdę to nie Zgaga powinna być znakiem rozpoznawczym serii, a jej właścicielka, jeszcze bardziej pyskata mecenas Zuza Lewandowska. Polubiłem bohaterkę i ten trochę zwariowany styl narracji od samego początku i będę mocno kibicował autorowi, by kontynuacja i ewentualna ekranizacja trzymała mocny poziom. Tu nie chodzi bowiem o same sprawy kryminalne, które przy okazji swojej pracy, rozwiązuje prawniczka. Źródłem zabawy jest klimat w jakim to wszystko jest umieszczone, czyli siermiężność PRL, peryferyjność Płocka oraz kompletnie nieprzystawanie do jednego i drugiego bohaterki. Ona żyje po swojemu, czyli pali jak smok, pije jeszcze więcej, bluzga, psioczy na władzę, jest bezkompromisowa, szczera i kocha to co luksusowe. Ponieważ jest skuteczna, stać ją na pewne rzeczy, inne sobie załatwia po znajomości, ale na niektóre nie ma siły przebicia, co powoduje niejednokrotnie burze z piorunami. I to właśnie scenki z jej kancelarii, z domu, z ulicy gdzie potrafi dogadać się i z "elementem" i z "elitą", dają czasem nawet większą frajdę niż sama intryga. Ona oczywiście jest istotna, bo buduje napięcie, choćby jak w tym tomie, obecność płatnych zabójców, którzy czyhają na jej życie.  

środa, 22 czerwca 2022

Life is Yours - Foals, czyli oni Was obudzą

Już kiedyś pisałem o tej kapeli, gdy wciąż wokół powtarzano jej nazwę - cóż już dawno przestałem udawać, że nadążam za tym co modne w muzyce, nie jestem bywalcem festiwali... Ale skoro pisałem o tym na czym bawiły się córy, to warto też napisać o czymś co sam znalazłem w sieci przy okazji, a co okazało się jeszcze bardziej wpadające w ucho niż ich wybór. Nawet byłem trochę zdziwiony bo nie kojarzyłem Foals aż z tak przebojowym, tanecznym brzmieniem. Może lockdown u jednych wywołuje pragnienie nagrania czegoś wyciszonego, a innych rozpycha energia? Tak to można odebrać i jeżeli stawiałbym z muzy poprockowej na przeboje wakacji, śmiało na podium postawiłbym właśnie ten krążek. 

wtorek, 21 czerwca 2022

O jedno Cię proszę - Laura Dave, czyli kochał czy jedynie udawał?

No to dorzućmy jeszcze jedno wakacyjne czytadło, tym razem nie kryminał, a thriller psychologiczny. Czy milion sprzedanych egzemplarzy to dziś dużo czy mało? Jeżeli bierzemy pod uwagę cały świat, to chyba szału nie ma. Trudno jednak w zalewie innych książek zwrócić na swój tytuł uwagę, nie pozostaje więc nic innego jak używać takich trochę spranych chwytów. Dziś wystarczy, że jakiś celebryta pokaże książkę, a trafia ona na listy bestsellerów. Czepiam się? Może trochę. Jakoś po prostu nie mam serca do takich rekomendacji i zwykle powieść okazuje się rozczarowaniem. A jak było tym razem?

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Wstyd - Robert Małecki, czyli etapy żałoby

Kolejna po Żałobnicy książka Małeckiego, która tak naprawdę nie jest kryminałem, choć właśnie z tym gatunkiem go kojarzymy. To raczej dramat psychologiczny z pewną zagadką, tajemnicą, więc może nazwijmy to thrillerem. Zdaje się, że jeszcze Zmorę przegapiłem, a jest chyba w podobnym stylu - może autor próbuje trochę odpocząć od gatunkowych schematów... Mamy zbrodnię - i owszem, mamy też śledztwo, które dzieje się jakoś obok. To co jednak najciekawsze dzieje się w sercu i głowie bohaterki. Kobieta najpierw straciła męża, potem w dziwnych okolicznościach ginie jeden jej z synów, a co gorsza zaczyna podejrzewać, że być może drugi z nich ma ze śmiercią brata coś wspólnego. Odkrywanie wraz z nią kolejnych warstw tajemnicy, towarzyszenie jej w bólu, nie jest sprawą przyjemną, ani łatwą. 

niedziela, 19 czerwca 2022

Zimna sprawa - Katarzyna Bonda, czyli mętne to wszystko panie profilerze

Wczoraj Krajewski, to dziś kolejna gwiazda sceny kryminalnej. I jutro kolejna :) Czyta się coraz więcej. Ostatnie powieści Katarzyny Bondy o profilerze policyjnym Hubercie Meyerze wciągnęły mnie dość mocno, choć mam wrażenie, że prędkość z jaką się pojawiają jedna po drugiej, trochę zaczyna wpływać na ich jakość. Trochę co innego szlifować jakąś historię przez pewien czas, a co innego pisać szybko i jak najszybciej zbierać też uwagi... Czemu o tym wspominam? Przecież pewien schemat, który nie zawsze mi pasował, pojawiał się u Bondy już wcześniej. Chodzi o takie rozdęcie liczby wątków, hipotez, postaci, że mało kto za tym nadąża, a potem fundowaniu finału, który trzeba przyjąć na wiarę. Nie ma frajdy z towarzyszenia w śledztwie, z mimochodem rzucanych uwag i pomysłów Meyera nie wynika wiele. Ano wspominam, bo tym razem jakoś szczególnie wyraźnie mi to się zarysowało. Za dużo grzybów w barszczu, mętne powiązania, śledztwo, które posuwa się do przodu głównie dzięki przypadkom...

A mogło być ciekawie, bo przecież bohater znalazł się cholernie trudnej sytuacji. Po śmierci ukochanej nie tylko pogrążył się w depresji, obrywa na linii służbowej od ministra, który próbuje się na nim mścić, to jeszcze cała ta sprawa poszła w Polskę jako jego wielka porażka. Jak tu w takim razie odbudować swój autorytet, przecież praca to jedyne co jeszcze go jakoś trzyma przy życiu. Nie dość że boi się wciąż wypłynięcia niewygodnych dla niego faktów z przeszłości, to jeszcze i nowe zadanie jakie mu zlecono go nie cieszy. Baza danych, zbierająca informacje z różnych dochodzeń, ma pomóc w analizach, łączeniu spraw, wyjaśnianiu tych zamkniętych - to jego dziecko, ale do cholery Meyer nie chce siedzieć za biurkiem, do czego go się zmusza.

sobota, 18 czerwca 2022

Czas zdrajców - Marek Krajewski, czyli nie dla mnie panie taka służba

Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni wreszcie uporam się ze wszystkim zaległościami, które widzą nade mną, ale i tak się cieszę, że mimo wszystko coś tam udaje mi się czytać. Zdaje się, że zbliżam się już do 60 tytułów przeczytanych w tym roku i choć dominuje rozrywka, to i parę ciekawszych tytułów się trafiło. A kolejne czekają na swoją kolej!
Dziś o Krajewskim, czy też lepiej można by było powiedzieć o Popielskim. Policjant ze Lwowa powrócił w nowej serii Pana Marka i dostajemy już czwarty tom w podobnym klimacie - mniej kryminalnym, a bardziej sensacyjno-szpiegowskim. Czy to źle? Co kto lubi. Tam mam wrażenie był ciekawszy klimat i intryga, tu znowu chyba jest szybsze tempo. Zgrabnie powiązane są te kolejne historie, choć czasem wydaje się, że już w ten życiorys nie wciśnie się nic więcej. A tu proszę. Kolejna sprawa, kolejne trudne przeżycia i zawirowania.
Popielski zostaje wezwany, by zrealizować we Wrocławiu ważną misję. Ma zdobyć cenne dla rządu papiery, na które mają chrapkę również Niemcy. Ostrzeżenie: to Ty masz omotać, nie zakochaj się baranie, niestety okazało się rzucone w próżnię. Jest więc i miejsce na romans, choć bardziej namiętny niż romantyczny, ale tak to już u Krajewskiego bywa.

piątek, 17 czerwca 2022

Wszystko dla mojej matki, czyli nie trać nadziei

Małgorzata Imielska dotąd zdaje się bardziej zaangażowana była w kino dokumentalne i to w "Wszystko dla mojej matki" trochę się czuje. Realia związane z pobytem w poprawczaku, relacje między dziewczynami, ucieczki głównej bohaterki mają w sobie siłę i jakąś prawdę, gorzej trochę z dialogami i postaciami, które mają jakoś osadzać nam fabułę - rodzice tymczasowi, dyrektorka, wychowawcy - tu mam wrażenie, że rozpisano postacie zbyt sztucznie i szczerości już nie ma. Główny ciężar bierze na siebie świetna Zofia Domalik (debiut na dużym ekranie), w niełatwej roli dziewczyny, która zdeterminowana jest by odnaleźć swoją biologiczną matkę. Duże brawa jednak również dla jej koleżanek i rówieśniczek, bo większość scen z poprawczaka wypada kapitalnie i czujemy się trochę jak w dokumencie. 

czwartek, 16 czerwca 2022

Bez wstydu. Sekspraca w Polsce - Karolina Rogaska, czyli czy to tylko przełamanie bariery wstydu

Zaczyna się kawałkiem reportażu wcieleniowego: autorka podejmuje pracę jako tancerka w klubie nocnym i tak po raz pierwszy wchodzi za kulisy branży seksualnej. Czy to co myślimy o tym jako osoby z zewnątrz, pewnie nigdy też nie korzystające w żaden sposób z takich usług, ma potwierdzenie w rzeczywistości? Jak to jest z tymi kobietami - nie szanują się, są zdesperowane i to jedyny sposób na życie, a może są zmuszanie do tego, żeby nie tylko tańczyć?
Autorka na tyle zainteresowała się tematem, że postanowiła szukać możliwości do rozmów z ludźmi z innych obszarów sekspracy. Szczególnie w pandemii wiele z nich siedziało w domach, przeżywało problemy finansowe i było bardziej gotowych na to, by trochę opowiedzieć o sobie. Okazało się, że udało się ich znaleźć przynajmniej kilkoro, a każde z nich nie tylko mówi nie tylko o swoich początkach, o swoich emocjach, ale również o blaskach i cieniach zawodu. Każde z nich chętnie by udzielało wskazówek, by uchronić kolejne osoby od przykrych niespodzianek i błędów. A czy same żałują czegokolwiek?

środa, 15 czerwca 2022

Metamorph - The Score, czyli i co z tego, że brzmi znajomo

Wczoraj córki wyskakały się na ich koncercie, a ja żeby nie odstawać od dwóch dni również zafundowałem sobie The Score w sporej dawce. I wiecie co? Nawet żałuję, że sam nie poszedłem na koncert. Co prawda styl większości zespołów jakich słuchają to dla mnie jedno i to samo, czyli mieszanka rocka i popu, nie rozpoznaję kapel po pierwszych dźwiękach jak one, ale na pewno nie odrzuca mnie od tego jak od sporej ilości papki puszczanej w radiu.
Amerykański duet już po raz drugi pojawia się w Polsce i zyskał tu już sporą grupę fanów - może nie tak licznych jak choćby Imagine Dragons, ale mając wyłożyć na Openera gdzie mają pojawić się ci drudzy, kupę kasy, córki same zdecydowały, że nie ma co. A wczoraj bawiły się świetnie.
Najnowszy krążek panów (na koncercie skład powiększa się do 4 osób) to potencjalna kopalnia przebojów, kwestia jedynie tego żeby się trochę odsłuchały, żeby wpadły w ucho, bo potencjał jest spory.

wtorek, 14 czerwca 2022

Sweat, czyli ile prawdy, ile sztuczności

Świat influencerów, wszystkich tych gwiazdek i celebrytów, którzy stają się popularniejsi od aktorów, to kompletnie nie moja bajka, raczej omijam szerokim łukiem, choć pewnie nie brakuje tam ciekawych osobowości. Dominuje chyba jednak w tym wszystkim sztuczność, co mocno mnie zniechęca. A może po prostu wolę słowo pisane od obrazków i wygibasów? Ciekaw byłem więc seansu z Sweat, na ile ten film będzie dostarczał mi jakiegoś świeżego spojrzenia na fenomen jakim jest popularność tworzących do sieci. Czy zobaczyłem coś zaskakującego? I tak i nie. Cieszę się, że Magnus von Horn zwrócił uwagę na to oderwanie życia realnego od tego co się pokazuje na ekranie, na pewnego rodzaju samotność mimo tych setek tysięcy obserwatorów. Magdalena Koleśnik potrafiła to pokazać, nadać swojej bohaterce jakiś rys wrażliwości, którą nawet próbowała czasem pokazać odważnie do kamery. Dobrze jest o tej sztuczności mówić, trochę ściągnąć tych ludzi z piedestału. Twierdząc, że są tacy sami, jednocześnie tak mocno wciągają się w zupełnie inny poziom konsumpcji, życia, popularności, iż kompletnie odlatują. Widzowie wciąż nakręcają tą spiralę - robisz coś wyjątkowego, staraj się mocniej, więcej, dla nas, bo nam pomagasz, bo mówisz o tym co czujemy, bo nas motywujesz... Ciekawie zobaczyć te mechanizmy, nawet jeżeli to tylko migawki w tym obrazie. 

Szczodre gody - Velesar, czyli poderwać praojców z grobów

Metalowe brzmienie gitar i słowiańskie fleciki? Jest moc w tym projekcie! Velesar zasługuje na to, by się zainteresować tym co robią, nawet jeżeli rymowane teksty nawiązujące do Swaroga i dawnych bóstw, wywołują uśmiech na twarzy. Może gdyby to były melodie ludowe, słuchalibyśmy tego jakoś bardziej serio, a tu przy metalowych riffach brzmi to ciut dziwnie, ale szacun za wierność pewnej idei, za czerpanie inspiracji. Grać metal może każdy, a tu proszę - ciekawie połączony z folkiem, nawet z szantą, brzmi on zupełnie inaczej.
Wcale się nie dziwię, że właśnie ten album uzyskał najwięcej głosów i zdobył tytuł folkowej płyty roku w plebiscycie Wirtualnych Gęśli.

poniedziałek, 13 czerwca 2022

Hard Land - Benedict Wells, czyli ech to pierwsze zdanie powieści

„Tego lata zakochałem się, a moja matka umarła”.
Już to pierwsze zdanie z książki intryguje i obiecuje coś smakowitego. Nie będziecie zawiedzeni. Hard Land to piękna, poruszająca i bardzo dojrzała opowieść o dorastaniu. Ktoś mógłby powiedzieć - na ile lata 80 w USA, w niewielkim miasteczku, miałyby zaciekawiać polskiego czytelnika? Tu nie chodzi jednak przecież o specyfikę samego miejsca, realia, choć powoli wyludniających się miasteczek pewnie sporo jest na całym świecie. Młodzi po prostu szukają swojej przyszłości gdzieś dalej, ciągnie ich tempo życia, atrakcje. Co może zaoferować im Grady?
Chyba jedną z niewielu osób, która jakoś zasłużyła się sławie miasta jest poeta, który kiedyś napisał o nim poemat i do dziś nastolatki muszą pracować nad analizą tego tekstu.
Nie jest to więc specyficznie amerykańska, a raczej dość uniwersalna opowieść o odkrywaniu samego siebie, pierwszych ważnych doświadczeń, które czynią nastolatka dorosłym.

sobota, 11 czerwca 2022

Nagle trup - Marta Kisiel, czyli w wydawnictwie wesoło jest

I jeszcze jedna notka pisana na szybko przed wyjazdem, nie ukrywam jednak że z pełnym uśmiechem na twarzy i bez przymusu. Jeżeli ktoś lubi rzeczy w stylu Joanny Chmielewskiej, komedie kryminalne pełne trochę przerysowanych postaci i zabawnych dialogów i scenek, będzie się bawił pewnie równie dobrze jak ja. I choć przy Dywanie z wkładką i jej kontynuacji ubaw był jeszcze większy, to tu mamy dodatkowy smaczek - wszystko dzieje się w środowisku ludzi kochających książki. Jeżeli więc pragniecie zajrzeć za kulisy procesu wydawniczego, będziecie mieć dodatkową frajdę. W posłowiu autorka wspomina swoje własne doświadczenia z branży, więc zdaje się, że miała dość dużo materiału do wykorzystania. Ale żeby tak od razu zabijać redaktora?

piątek, 10 czerwca 2022

Raw Data Feel - Everything Everything, czyli niech technologia zainspiruje nas do zabawy

Za kilka godzin w trasę i w góry, pewnie jakieś krążki z muzą zabiorę, żeby nie spać, więc przy dwudniowej przerwie na blogu zostawię Was też z czymś muzycznym. Podobno na wyspach to towar gorący, na równi z Edem Sheeranem, ale u nas chyba kapela mnie znana. Osobiście muszę przyznać, że za dużo tu dla mnie elektroniki, za mało gitar, ale niektóre numery wpadają w ucho i fajnie można to nich się pobujać. Czy to rewolucja współczesnej muzyki pop, jak zapowiadał przy wydaniu płyty zespół? Dla mnie niekoniecznie, choć doceniam pomysł na stworzenie warstwy tekstowej. Lider formacji od dawna starał się pisać o poważnych sprawach, m.in. o absurdalności wpółczesnego życia i inwazyjnej roli jak odgrywa w nim technologia. A tu?

Będzie bolało, czyli zmęczenie, cynizm i samotność

Co prawda jestem dopiero po dwóch odcinkach, ale już czuję, że to będzie oglądane! To jak połączenie Dr House, The Knick, Nowego życia. Czarny humor, realia pracy na porodówce i balansowanie między absurdem i przerażeniem, bo jak można pracować w takich warunkach. Podstawą była zdaje się książka, otwierająca oczy na ponurą rzeczywistość medyków, zmęczenie, trudne decyzje, odpowiedzialność i brak wsparcia. W prywatnej służbie zdrowia liczy się pieniądz i lekarz, który się uczy, wciąż musi udowadniać, że jest wart inwestycji w niego. A że kończy się to kolejnym dyżurem pod rząd i błędami to już się tym nikt nie przejmuje. No dobra, przejmuje się ten, kto te błędy popełnił, bo dyrekcja i tak umywa ręce i mówi, że dobrowolnie się zgłosił do pracy.

czwartek, 9 czerwca 2022

Ostatnia na imprezie - Bethany Clift, czyli gdy wszystko nagle traci znaczenie

Trudno ten tytuł nazwać thrillerem lub postapokalipsą, choć ma pewne elementy tych gatunków. Nawet jeżeli nie ma w niej wielkiego napięcia, to jednak trudno odmówić odrobiny dreszczyku grozy, jaki ogarnia nas gdy czytamy o kolejnym wirusie pustoszącym ziemię. Po Covidzie chyba wszyscy mamy w głowie, że normalność może prysnąć równie szybko jak bańka mydlana. I tak właśnie dzieje się w powieści Bethany Clift. Rok 2023 i nasz świat właśnie przestaje istnieć. A wszystko za sprawą wirusa, którego nazwano 6DM, bo sześć dni to maksimum, po którym człowiek umiera. Nie ma lekarstwa, nie ma nadziei i nawet próby izolowania się w domach, czy zamykania granic, jak to miało miejsce przy covid-19, nic nie zmienia. Od momentu zakażenia, mija raptem chwila gdy pojawiają się pierwsze objawy, a potem człowiek umiera w strasznych męczarniach.

środa, 8 czerwca 2022

Odwilż, czyli poziom zagraniczny, ale czy to wystarczy

Polskie seriale kryminalne powoli doganiają poziomem różne zachodnie produkcje, szkoda że jedynie część z nich potrafi czymś zaskoczyć, a większość powiela jedynie pewne schematy, co najwyżej kusząc ciekawym miejscem akcji. W przypadku Odwilży niestety moim zdaniem mamy raczej do czynienia z drugim przypadkiem. I choć mogę bić brawa za zdjęcia i plenery ze Szczecina, to w samej intrydze zbyt wiele rzeczy już znajomych, począwszy od bohaterki, którą chyba stylizowano na Mare z Easttown. W dodatku niektóre z wątków ewidentnie jakby z innej bajki, z bardziej mrocznych opowieściach o psychopatach, a cały klimat i zagadka nagle gdzieś ulatuje.
Może nie powinienem marudzić, bo przecież to i tak o poziomy wyżej niż to co jako kryminalne seriale proponują inne stacje telewizyjne, ale ponieważ to nie Odwilż jest pierwsza, przed nią były choćby Kruk i Klangor, to i ocena jest niższa.

wtorek, 7 czerwca 2022

Ostatnie dni Ptolemuesza Greya - Walter Mosley, czyli on ukrywa wielki skarb

Podobno Samuel L. Jackson zabiegał kilka lat, żeby powstała ekranizacja tej książki, którą uznał za wyjątkową. Serialu jeszcze nie widziałem, ale z ciekawością sięgnąłem po powieść Waltera Mosleya, by sprawdzić o co tyle hałasu. Ci którzy spodziewają się porywającej akcji, jakichś wielkich niespodzianek, niesamowitości, mogą być rozczarowani, za to pewnie będą mieli frajdę ci lubiący bardziej kameralne klimaty, wzruszające opowieści z przemijaniem w tle. Starość bowiem stanowi klucz do tej historii. Bohater Ostatnich dni Ptolemeusza Greya ma ponad dziewięćdziesiąt lat i coraz bardziej zapada się w swoich wspomnieniach.
Potrafi nie jeść przez wiele dni, rzadko wychodzi z domu, a za towarzysza ma radio i głosy w głowie. Przeszłość jest dla niego bliższa niż dzień dzisiejszy, zapomina ludzi, najprostsze słowa, czynności, popada w paranoję, bo kilka razy został już okradziony. Pewnie każdy z nas ma lub miał w swoim otoczeniu takie osoby, które rozczulają nas i jednocześnie chwilami trochę męczą. Fakt iż nie pamiętają wielu rzeczy, że wciąż wracają do tego o czym już opowiadały, nie jest przecież jednak jakąś ich rozmyślną strategią realizowaną po to by nas zamęczać. To mózg płata im takie figle, spychając ich coraz bardziej od brzegu spraw bieżących.

Juno to Jupiter - Vangelis, czyli zamknij oczy i wznieś się ku gwiazdom

Krótka notka, którą sobie obiecałem, by choć raz na blogu pojawił się Vangelis. Kiedyś mam wrażenie dużo częściej sięgałem po muzykę filmową, jego twórczość z Jonem Andersonem też niejeden raz gościła w odtwarzaczu. Co się takiego stało, że trochę o tym kompozytorze zapomniałem? Może fakt, iż w większym natężeniu robi się trochę mało strawny - albo pompatyczny albo znowu rozwlekły... A może to ja mam za mało cierpliwości, wciąż zagoniony, rzadko kiedy mając okazję do tego, by na całą godzinę zasiąść sobie w słuchawkach i o niczym innym nie myśleć. Niezaprzeczalnie jednak Vangelis zostawił nam tyle dobrej muzyki, że żal nie poświęcić mu choć jednej notki. I choć kusiło by napisać o czymś bardziej przekrojowym (znalazłem np. oficjalną kompilację zatytułowaną Delectus, która zawiera aż 13 krążków), wybrałem potem jeden z nowszych albumów, czyli inspirowany misją NASA "Juno to Jupiter". 

poniedziałek, 6 czerwca 2022

Bazyl i Licho - Marta Kisiel, czyli wciąż mi mało

Kolejna propozycja od Wydawnictwa Mięta dla dzieci. No tak, zdaje się, że nawet cała seria nazywa się w takim razie Miętówką :) Jeżeli Was zainteresuje co jeszcze mają w zanadrzu i chcecie kupić bezpośrednio u nich (a warto bo ceny mają niezłe) to klikajcie tu
Pisząc o książkach dla dzieci, zawsze robię to z odrobiną nieśmiałości, bo przecież nie czytam już dzieciom na głos, nie przeżywam tak bardzo lektur z nimi, podczytuję sobie sam różne rzeczy z ciekawości i dla frajdy. Ale serii o Małym Lichu, nie mógłbym przegapić, nawet jakbym już nawet na bułki nie miał, nie mówiąc o benzynie. Kocham te teksty nawet bardziej niż Dożywocie, czyli źródło z którego wyrosły. Może i mniej szalonego humoru (choć Bazyl wynagradza wszystko), ale ile pięknego i mądrego odkrywania wartości wraz z bohaterami. Przyjaźń, robienie czegoś dla innych, opiekuńczość, odpowiedzialność, uczenie się na błędach, empatia, a to wszystko w uroczym sosie słodkości,  obżarstwa, niespodzianek, które dzieciaki uwielbiają. Zabawy, wygłupy, poszukiwania niesamowitości, bo przecież nuda uwiera bardziej niż kamień w bucie, kocha każde dziecko, a Marta Kisiel pisze o tym wszystkim tak, że i w nas odzywa się wewnętrzne dziecko, które wzdycha i mówi: o jak dobrze mnie ktoś rozumie. To pragnienie bycia wysłuchanym, zrozumianym, przytulonym, nakarmionym, a nie wypchniętym z telefonem do drugiego pokoju, to lekcja również dla dorosłych. Że niby nie ma takich dzieci? O jakże się mylą ci co tak twierdzą. Co najwyżej nie ma przy nich mądrych i czułych dorosłych.

sobota, 4 czerwca 2022

Praca, dzieci, dron, czyli witaj w nowej rzeczywistości. I zaproszenie na festiwal

Już za 10 dni w 11 miastach w całej Polsce ruszą pokazy w ramach kolejnego Przeglądu Nowego Kina Francuskiego. Gutek Film jak zwykle wybrał to co ciekawe z premier i filmów ostatnich lat, a nawet chyba stworzą kącik klasyki z perełkami sprzed lat.
Polecam - sprawdzajcie program tu kliknij 

A jako przedsmak festiwalu pokazano nam na pokazie prasowym film, który trochę czekał u nas na swoją premierę, czyli komedię "Praca, dzieci, dron". I dziś kilka słów o niej.

Francuskie komedie mam wrażenie, że nie są aż tak idiotyczne jak to co dominuje w tym gatunku (również u nas), więc jeżeli lubicie humor bez wulgarności, bez większych przerysowań, to będziecie się nieźle bawić. To historia faceta, który znalazł się w trudnej sytuacji - nie dość że nie ma pracy, to żona postanowiła dać mu ostatnią szansę na "ogarnięcie się", czyli zostawiła go na jakiś czas z dwójką dzieci, by sprawdzić jak sobie da radę. Opieka nad dziećmi nie problem, gość ma do tego serce, choć głowę często zostawia chyba gdzieś zupełnie indziej, gorzej z pracą i kasą. Rynek jest bezlitosny dla menadżerów średniego szczebla takich jak on. Dominują młodzi, gadający slangiem, którego on nie rozumie, dyspozycyjni...

Pawełek i cała reszta - Jacek Galiński, czyli a dorośli jak zwykle mało rozumieją

Przedpremierowo, bo do oficjalnej premiery jeszcze tydzień, a ja swoim numerowanym egzemplarzem (nr 21) cieszę się od Targów Książki, gdzie nie mogłem ominąć stoiska nowego wydawnictwa. Trzymam za Mięte kciuki, mając nadzieję, że nie będą szli jedynie na ilość tytułów. Pojawienie się w gronie autorów, z którymi współpracują Marty Kisiel i Jacka Galińskiego (to ten od Zofii), sprawiło, że wydałem pieniążki na coś co tak naprawdę leży trochę poza zakresem moich zainteresowań literackich. Dzieci mam przecież dorosłe, sam niby czasem zerkam na to co się dla młodszych wydaje, ale to raczej przy okazji, a nie inwestując własną kasę. Tym razem jednak się złamałem. Licząc trochę na to, że będę miał cenne egzemplarze na prezent.
Czy tak będzie? Chętnie sprawdzę jak odbiorą Pawełka i całą resztę rodzice jakiegoś dziesięciolatka i może także on sam.

piątek, 3 czerwca 2022

Moje wspaniałe życie, czyli skoro mnie nie rozumiecie

Łukaszowi Grzegorkowi nie sposób odmówić tego, że w swoich filmach potrafi opowiadać historie przykuwające uwagę, intrygujące, choć na swój sposób są one dość zwyczajne, mogłyby dotyczyć przeciętnego mieszkańca naszego kraju. Ciekawie nakreślone portrety, iskrzenie między postaciami, sprawia, że to nie lada gratka dla aktora, choć jak widać reżyser ma już kilkoro ulubieńców, z którymi dobrze mu się pracuje i do nich powraca.
Moje wspaniałe życie to na pewno koncertowa rola Agaty Buzek. W Córce trenera pierwsze skrzypce grał Jacek Braciak, tu w roli męża i dyrektora szkoły schodzi również odgrywa ważną rolę, ale to film przede wszystkim o jego żonie. Zmęczonej kobiecie, która znalazła się na rozdrożu, szukała wytchnienia i wpadła w pułapkę, bo "lekarstwo" jakie sobie znalazła, niestety może zostać ujawnione.