niedziela, 29 grudnia 2024

Nadchodzi chłopiec - Han Kang, czyli trauma która jest wciąż żywa

Ostatnia notka książkowa w tym roku i nie ukrywam, że trochę odkładana. Nie jest łatwo pisać o takich książkach. Opisujących wstrząsające wydarzenia, ale w taki sposób, że zaczynają się one wydawać bardziej potwornym snem, albo okrutną baśnią, a nie realnością.

Podobnie jak i przy pierwszej powieści tegorocznej noblistki, jaką czytałem (o Wegetariance pisałem tak) czułem, że choć ciężko mi się to czyta, nie potrafię odnaleźć wszystkich połączeń w fabule, znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, to jednocześnie jest to coś tak niepokojącego, że zostaje w głowie na długo.

O masakrze w Gwangju z maja 1980 roku, kiedy to rząd Korei Południowej krwawo stłumił demonstracje skierowane przeciwko zamachowi stanu i przejęciu władzy przez wojskową dyktaturę w grudniu 1979, wiemy w Polsce bardzo niewiele. Oficjalne komunikaty mówiły o dwustu ofiarach, według historyków mogło być ich kilka tysięcy. I to właśnie ofiary tamtych dni, ich bliscy opowiadają nam o tym co się wtedy wydarzyło.



Trupy zwożone z miasta i układane na salach, rodziny które próbują odnaleźć swoje dzieci, rodzeństwo, przyjaciół, wciąż w strachu że i tu zaraz pojawi się wojsko, by wszystkie ciała zabrać i spalić. Takimi obrazami posługuje się Han Kang. Strach, rezygnacja, a jednocześnie brak zgody na całe to zło, które się dzieje. Jak się przeciwstawić skoro ty masz jedynie ciało i swój głos, a tamci karabiny i prawdziwe kule. Władza nie lubi żadnej krytyki, żadnego sprzeciwu, każdy może więc spodziewać się tego, że może po prostu zniknąć, być poddanym brutalnym przesłuchaniom. Dla władzy i tych co strzelają nie jest istotne czy ktoś znalazł się w jakimś miejscu przypadkiem, czy naprawdę chciał stać się częścią protestów, nieważne ile ma lat. Ważne że z ich punktu widzenia są gorsi, są winni, przyczepia się więc łatkę "komunistów", wichrzycieli albo podobną i już nie jest to człowiek. To ciało z którym można zrobić co się chce.

I rodzą się pytania nie tylko o tamte chwile, ale i o to co potem. Jak przebaczyć. Jak pożegnać się gdy ktoś bliski zniknął i nie ma po nim śladu. Jak czują się ci, którzy popełniali to całe zło, gdy uświadomią sobie, że to mógł być ktoś kogo znali.

Sześć poruszających historii, które spaja osoba chłopca, który chwilami jest bardzo realny, ale w innym miejscu ma wymiar symboliczny. To dość charakterystyczne dla tej powieści, bo chwilami narratorem wydaje się nie tyle żywy co zmarły. O tym co czują opowiadają więc nie tylko umysły, ale i dusze tych, którzy odeszli. Co pamiętają? Jak odbierają to co dzieje się z nimi dalej? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz