Opowieść podręcznej chyba nadal inspiruje nie tylko czytelników, ale i kolejnych autorów, na szczęście jednak w przypadku "Mrocznej kołysanki" nie chodzi o proste powielenie pomysłu. Owszem - kwestia reprodukcji jest tu na pierwszym planie, również to mężczyźni wymyślają różne sposoby na to, jak rozwiązać problemy demograficzne, nie pytając kobiet o zdanie, jednak nie są zepchnięte zupełnie na margines. Polly Ho-Yen pokazuje jak państwo namawia matki i rodziny do tego, by chciały zajść w ciążę, oferując różne bonusy i gratyfikacje i w tym pewnie nie ma nic super groźnego. Niestety ze względu na zmieniające się warunki zdrowotne, sam proces zapłodnienia musi być wspierany przez dość bolesny proces indukcji, którego niektóre z kobiet nawet nie przeżyją. Czy więc warto podejmować ból i ryzyko? Bohaterka twierdzi, że nie, widzi jak wiele przechodzi jej siostra, która się na to zdecydowała. Gdy jednak poznaje partnera, z którym dobrze się czuje, w pewnym momencie dochodzi do ponownego przewartościowania - może dziecko jeszcze bardziej by ich zbliżyło, sprawiło że byliby szczęśliwsi?
To jednak nie niepłodność i bolesne procedury jej leczenia są tu głównym wątkiem, który budzi emocje. Z racji tego, iż dzieci są na wagę złota, Państwo powołało Biuro Standardów Rodzicielskich, którego agenci mogą śledzić każdy twój ruch jako rodzica. Co więc z tego, że przejdziesz przez koszmarne zabiegi, spełnisz swoje marzenie, jeżeli to dopiero początek stresów? Wiadomo przecież, że niemowlakom zdarza się płakać, ale gdy ktoś może zarzucić ci, że to efekt twojego zaniedbania, błędów, jakiejś opieszałości, natychmiast dostajesz ujemne punkty. Jeżeli takich ostrzeżeń zbierzesz kilka, dziecko zostanie ci odebrane.
Wyobrażacie sobie koszmar rodziców, którzy zmęczeni nieprzespanymi nocami, muszą uważać na każdy swój ruch, słowo, decyzję, bo może zostać zinterpretowana jako zagrażająca rozwojowi ich maleństwa, a oni sami zostaną ocenieni jako niewystarczająco dobrzy? Ich dziecko zostanie zabrane w miejsce, gdzie podobno będzie miało zapewnione idealne warunki i szybko o nich zapomni.
Mamy więc do czynienia zarówno z dystopią, jak i dramatem psychologicznym, w którym autorka próbuje oddać to napięcie towarzyszące matkom, które nie potrafią wyobrazić sobie utraty dziecka. Ciągła obawa, unikanie opuszczania domu, napięcie również między małżonkami, oskarżanie tego drugiego czy obwinianie siebie - to przecież nie do zniesienia. Ale czy możliwa jest ucieczka, czy możliwa jest walka z tym bezdusznym systemem?
Może i nie zaskakuje tak bardzo jak byśmy tego oczekiwali, nie trzyma za gardło szybką akcją, ale przyznam że pomysł interesujący i finał też pomyślany całkiem niegłupio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz