Fisz, Emade, czyli bracia Waglewscy wciąż produkują muzę, czasem razem, czasem osobno, ale cieszę się, że raz na jakiś czas trochę zostawiają elektronikę z boku, łapią gitary i fundują nam ciekawe, trochę brudne rockowe dźwięki.
Wracają jako Kim Nowak chyba prawie po 10 latach od ostatniej płyty. Może musieli odpocząć, zebrać trochę energii, ale to dobrze. Bo do takiej muzy przydaje się trochę świeżych emocji, wkurzenia albo frustracji, poczucia że ma się coś ważnego do powiedzenia i chce się to ubrać właśnie w trochę bardziej surowe dźwięki.
Oj zaskakują skubani. Przecież takie kawałki jak Ludzie w biegu to czysty punk rock. Jest na pewno różnorodnie, Fisz nie zawsze wydziera się tak jak kojarzymy najczęściej wokalistów rockowych, wszyscy bawią się jakimiś muzycznymi pomysłami. I mimo prostych rozwiązań wcale nie jest nudno.
Tekstowo też nie zawsze bardzo wprost (choć Łysy z Fify przypomina publicystyczne teksty Kazika), ale za zabawy słowami akurat panów bardzo lubię. W te jednak chcę się jeszcze trochę wsłuchać, natomiast na razie nie mogę się nacieszyć muzyką - od Apetytu, który chwilami tak bardzo przypomina mi dźwięki z ich "filmowej" płyty, aż po te szybkie, energetyczne kawałki, przy których pewnie CKOD lansowane jako czysta młodzieżowa siła, mogłoby nabawić się kompleksów.
Świetne gitary, solówki, przestery... Niby garażowo, ale to przecież nie jest bębnienie monotonne i na jedno kopyto jak większość młodych punkowych kapel. Oni sięgają do różnych źródeł, bawią się i pokazują że można zrobić coś świeżego. Jest tu funk, rock'and'roll, punkrock, blues. I wszystko nagrane na setkę, a gęba się śmieje, bo to przecież w każdym z tych kawałków czuje się, jak wielką mieli frajdę panowie z tego grania. Pra świat czy Echo chyba najbliższe temu co robią w innych odsłonach, ale cała reszta to coś zupełnie innego. I fajnie.
Aż trudno mi wskazać ulubione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz