Robert: Kolejny wypad do Teatru XL na warszawską Pragę i spektakl, który może być bardzo ciekawym doświadczeniem zarówno dla tych, którzy lubią na deskach teatralnych trochę coś mniej klasycznego, jak i dla zainteresowanych psychologią. Miłość, seks i powroty zapowiadany jest jako spektakl interaktywny, ale tu nie chodzi jedynie o prosty wybór jednego z wariantów zakończenia czy wskazanie, kto jest sprawcą – tego typu rzeczy wszak nie są niczym nowym.
Bliżej temu spektaklowi do warsztatów, tyle że koncepcja teatru forum na pewno wymaga dobrego wprowadzenia publiczności. Mam wrażenie, że trochę tego zabrakło.
Stella: Potrzeba wrażliwości i dojrzałości, aby ten spektakl nie przerodził się w przestrzeń manipulacji i zabawy emocjami. Sporo tematów się tu otwiera, nie wszystkie domyka. Widz może opuścić to miejsce, zamknąć drzwi i nie wracać albo potraktować to spotkanie jako przedsionek do czegoś więcej, do zajrzenia głębiej… w siebie. Relacje zaprezentowane na scenie są różnorodne. To daje możliwość odnalezienia w nich siebie.
Robert: Widzimy trzy historie, a w każdej z nich najważniejsze jest pragnienie bycia kochanym. Od czego to pragnienie zależy, jak dbać o to uczucie, jak je pielęgnować? Czy można jedynie wymagać zrozumienia od partnera/partnerki, czy samemu też coś dać od siebie? Przyglądamy się parom, które mają za sobą lata związku i relacjom, które jeszcze nawet nie zostały ujawnione przed światem. Na pewno jest w tym dużo emocji – zarówno na scenie, jak i w widzach. Zagrane ciekawie, chwilami odważnie, z bardzo pomysłowym wykorzystaniem prostych pudeł na kółkach.
Stella: Zwykłe pudło, a jednak niezwyczajne. Gdyby w życiu poza sceną można było – tak jak tu – ponownie przed tym pudłem stanąć i coś zmienić, zdecydować inaczej. Kiedyś weszła do niego, bo ktoś tego zażądał; teraz wypowiedziała stanowcze: „Nie chcę!”. Postawiła na swoim, postawiła na siebie. Widz czuje ulgę. Milcząca pauza i głęboki oddech zaczerpnięty przez widownię. Ile takich pudeł czeka na nas w domu, by stanąć przed nimi inaczej niż do tej pory? W jaki sposób, na jakich zasadach podejść do nich na nowo? Czy jest to możliwe? Co wybrać i czy trzeba wybierać?
Fot. ze strony Teatru https://teatrxl.com Autor: Rafał Meszka |
Stella: Życie to scenariusz, w którym nie ma powtórek. Płynie, zapisując kolejne kartki. Wyznaczony jest czas na odpowiedź i jedna jest odpowiedź w tym czasie. Ten spektakl pozwala nam wrócić, zmienić, przekształcić. Czy nowa kreacja relacji wyjdzie światu na lepsze?
Robert: No właśnie. W drugiej części spektaklu będziemy mogli nie tylko porozmawiać o relacjach, ale i spróbować je zmienić. I to jest ten fragment spotkania, który wymaga bardzo dużej wrażliwości, by widzowie nie weszli zbyt przemocowo ze swoimi pomysłami, by uwrażliwić ich na uczucia bohaterów, ale też na uczucia aktorów.
Stella: To tu możemy spróbować od nowa – wielokrotnie to stwierdzenie pada ze sceny. Tylko czy od nowa znaczy lepiej? Czy – żeby coś naprawić – wystarczy wrócić do którejś ze scen, przerwać dialog w pół zdania i podać wskazówkę? Jako obserwatorzy, doradcy – nie mamy z tym problemu. Mówimy zawsze z poczuciem posiadania racji. Czy nasz scenariusz pasuje do czyjegoś życia? Wypadałoby zapytać, zanim padnie seria rozwiązań.
Robert: Zwłaszcza wtedy, gdy nie mamy odwagi sami zagrać, tylko prosimy o to aktorów. I tu ważna rola prowadzących spektakl. Ta obecność na sali psychologa nie powinna być jedynie czysto teoretyczna.
To, czy pozwolimy na narzucenie jakiegoś rozwiązania, nie pytając o to, jak postać się z tym czuje, może sprawić, iż ktoś poczuje, że to rozwiązanie jest naprawdę idealne, że tak właśnie trzeba postąpić. Modelujemy, jednocześnie nie zwracając uwagi na to, co najważniejsze – na wolność jednostki, na jej uczucia, na to, czy jej to rozwiązanie pasuje. Na scenie to przejdzie. Oby nie przeszło w życiu.
Stella: W tym spektaklu decydować mamy zbiorowo – jako forum. To nie jest łatwe, gdy zaczyna się dyskusja i pada z widowni: „Nie zgadzam się, zrobiłbym to inaczej.”. Wtedy dochodzi do konfrontacji z współreżyserami. Odpowiedź na pytanie co dalej przestaje być oczywista, staje się niepewna. Potrzeba umiejętności akceptacji dla odmiennego zdania, dla świata, w którym podobno jest miejsce dla każdego.
Robert: Mamy więc trochę wątpliwości w sobie po tym, co mogliśmy przeżyć/zobaczyć. Autorka pomysłu, czyli Diana Karamon (obecna przecież jako Joker, czyli prowadząca całość historii) może zadbać o to, by wykorzystać cały potencjał dzieła, bo on w tym spektaklu jest bardzo duży. Musi jednak zatroszczyć się o to, by propozycje widzów były zawsze dobrze omówione, zagrane, niepozostawione bez pytania o uczucia danej postaci.
Stella: To wymaga czasu, a spektakl ma go określoną ilość. Wychodzimy więc z niedosytem. Coś się otworzyło, poruszyło i teraz czeka na zaopiekowanie. Niektórym uda się szybko pozałatwiać sprawy, które ten czas uruchomił. Inni zostaną z nimi dłużej. Każdy potrzebuje własnej odpowiedzi. Forum podało ich wiele, ale to zawsze jest czyjeś, kogoś, obce. Można wybierać, dopasowywać. Ale – aby leżało jak ulał – potrzeba pracy, wysiłku tworzenia od nowa lub na fundamentach starego. Najważniejsze, by to nam było dobrze… ze sobą.
Robert: Nawet jeśli nazywalibyśmy takie eksperymenty zabawą – trochę bagatelizowali ten wpływ, jaki publiczność może mieć na dalszy przebieg sceny i jakie pytania zadaje, sadzając poszczególne postacie na krześle – to nie mogę oprzeć się odczuciu, że wchodzimy głęboko w emocje i widzów i aktorów. Jeżeli poruszamy trudne tematy; może dotykamy traum, w których widz może się rozpoznać – tak naprawdę wchodzimy w sferę nie tylko przeżyć artystycznych, ale i doświadczeń terapeutycznych.
To bardzo ciekawe doznanie, ale i spora odpowiedzialność.
Tym bardziej… duży szacunek i brawa dla aktorów, bo zmuszamy ich do większego wysiłku, dłużej muszą pobyć z emocjami swoich bohaterów i sami odnaleźć w tych historiach własne emocje.
Miłość, seks i powroty
XL Teatr im. Artystów Zaangażowanych
Reżyseria: Diana Karamon
Reżyseria świateł i konsultacje scenograficzne: Raptus Wybitny
Kostiumy: Sebastian Szarata
Wykonanie projektu scenografii: Robert Kibalski
Autorska muzyka: Dominik Zacharski i Daniel Szczeblewski
Występują: Katarzyna Hodana, Milena Kranik, Grzegorz Jarek, Tomasz Ostach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz