poniedziałek, 25 sierpnia 2025
Bagno - Bielizna, czyli reżim, wojna, podłość i... miłość
Niby brzmienie rozpoznawalne, ale jakby trochę odświeżone, czuje się, że zespół włożył w ten materiał trochę serca i pomysłów. Tekstowo jak zwykle mocna mieszanka ostrego pióra i odrobiny satyry. Cholernie aktualnie i tym razem bez owijania w bawełnę, prawie w każdym kawałku.
Pewnie w radiu tego dużo nie usłyszymy, ich muzyka jest trochę mało przebojowa, ten rytm często się łamie w dziwny sposób, gitary mogą sprawiać wrażenie zbyt mało urozmaiconych (ale warto się wsłuchać, bo wbrew pozorom jednak dzieje się sporo).
poniedziałek, 7 lipca 2025
Sad Smiles - Bunt, czyli pasja i energia
Jakoś odkładałem pisanie o tym krążku, choć tych młodziaków obserwuję już od jakiego czasu i trzymam za nich kciuki. Wciąż jednak w ucho bardziej wchodziły mi łagodniejsze klimaty... Może gdyby tak jeszcze trafił się ich koncert, wtedy miałbym dodatkową motywację, ale na te ostrzejsze to najlepiej z ekipą, a na to ostatnio nie ma za bardzo szans.
Choć kilka zdań jednak o płycie - może Wy ich upolujecie na scenie. Na koniec notki zostawię info o najbliższych koncertach.
Wygrali Jarocin, mają za sobą masę koncertów, wielu postrzega ich jako objawienie muzyczne ostatniego czasu. Mimo młodego wieku nie czuć u nich tremy czy kompleksów. W ciekawy sposób sięgają po doświadczenia starszych kolegów, ale i potrafią zaskoczyć zupełnie nowymi pomysłami.
Dominują gitary, ale jest i trochę elektroniki, wokalnie też różnorodnie bo do bluesa, przez rock, a po rapowane fragmenty. Możesz więc w pierwszym numerze doszukiwać się klimatów Nalepy, a potem wchodzi ci np. Linkin Park czy Myslovitz.
poniedziałek, 6 stycznia 2025
Songs of a lost world - The Cure, czyli rozmyślając o czasie i o wspomnieniach
Może to mój nastrój, ale zamknięty w domu i w sobie od kilku dni, zapętlam te nagrania i coraz bardziej się nimi zachwycam. The Cure powraca i to w jakim stylu. Tyle lat oczekiwania ale warto było. To materiał, który stanowi piękną kontynuację tego co grają, ale i jakby wejście we współczesność, z własną wrażliwością, spojrzeniem, bez potrzeby przypodobania się komukolwiek.
This is the end. Tak zacząć płytę może tylko Robert Smith. I najchętniej nie pisałbym nic, zostawiając jedynie samą muzykę, byście wsłuchali się w długie otwarcia, zanurzyli się w ten klimat. A potem jeszcze sięgnęli po teksty.
Czy smutek, niepokój, mogą być jednocześnie pogrążające, ale i dawać poczucie obcowania z czymś wyjątkowym. Z czymś prawdziwym. Przeszywającym chwilami do bólu. Z czymś pięknym. Ta muzyka moim zdaniem właśnie taka jest.
poniedziałek, 23 września 2024
Nowsza Aleksandria - Drivealone, czyli tak dużo tak, tak mocno, czyli próba spojrzenia na nowo
Muzycznie ostatnio jestem wciąż w jakichś łagodniejszych klimatach, ale trochę przekornie szukałem na dziś czegoś ostrzejszego. I oto parę zdań o krążku, który ma już trochę latek, a ostatnio gdzieś rzucił mi się w oczy. Chodzi o projekt, który powstał w 30 rocznicę wydania płyty Nowa Aleksandria Siekiery. Kultowe wydawnictwo przez lata jedynie zyskuje na popularności, wtedy nowofalowe brzmienie i teksty mocno zaskakiwały. Muszę chyba kiedyś ściągnąć z półki i napisać również o tamtej płycie (a przecież pisałem o innym projekcie Adamskiego i o płytach Armii, która była jedną z odnóg ich współpracy), ale dziś o tym co zrobili trochę młodsi ludzie po 30 latach.
Najpierw wypadałoby ich przedstawić - za projektem Drivealone kryją się m.in. poznański multiinstrumentalista Piotr Maciejewski (m.in. Muchy) i ludzie których zaprosił do współpracy - Stefan Czerwiński, Daniel Karpiński, Michał Wiraszko, Natalia Fiedorczuk-Cieślak oraz Kuba Wandachowicz. Płyta to zapis koncertu z Jarocina, gdzie wystąpili z tym specjalnym materiałem. A jak wyszło?
poniedziałek, 24 czerwca 2024
Lech Janerka, czyli może i stary ale jary
Nie tak dawno pisałem o najnowszej płycie Lecha Janerki (Zobaczcie jak się lata!), a tu proszę: trafiła się okazja by zobaczyć go na żywo i to za free. Lato to dobry czas na koncerty, zwykle to jednak festyny, gdzie więcej przypadkowych i podchmielonych widzów niż fanów, dlatego może i dobrze że Brwinów robi to trochę inaczej - jest koncert ale żadnej imprezy wokół, przychodzi się tylko na muzykę. I słuchasz jej sobie siedząc na kocyku na trawie albo wbijasz pod scenę, gdzie wcale nie jest ciasno.
Przyjechałem już po supportach, może jeszcze pokiwałem się na końcówce regałowego Bambi, a potem już sama przyjemność. Początek mocno osadzony w nowej płycie, bardziej refleksyjny i jak sam artysta powiedział: skoro ja siedzę to i wy możecie usiąść. Trochę żartował sobie ze swojego wieku i trochę było wspominek, ale przecież dla człowieka który ponad 40 lat jest na scenie muzycznej to zrozumiałe. Gdy śpiewa i gra, nie czuje się jednak tu jakiejś wielkiej różnicy - on nie musi skakać, żeby przekazać publiczności energię, a cała siła tkwi w jego kompozycjach i tekstach. Wiele z nich, mimo tego (a może właśnie dlatego) że są tak zwariowane, nieoczywiste, pełne zabaw słownych, pamięta się przez te wszystkie lata. I to było czuć.
poniedziałek, 3 czerwca 2024
Lucky Star - Faerybabyy, czyli niby świeże a brzmi jak to czego słuchałem ponad 30 lat temu
Wczoraj miała wpaść jeszcze książka, ale przekładam to na kilka dni, jutro kącik wytrawnego filmomaniaka, potem kryminalna środa, a potem się zobaczy, bo intensywny tydzień się zapowiada.
Poniedziałki jednak miały być muzyczne, więc proszę bardzo. Dziś zupełnie przypadkowe odkrycie. Ktoś wspomniał o tej płycie, a ja zacząłem szukać więcej informacji i odsłuchu. I postanowiłem napisać choć parę zdań. Czy wpadło w ucho? Troszkę, choć chyba w liceum słuchałem więcej takiej muzy, dziś wydaje mi się ciut zbyt monotonna. Tu jak rozumiem jeszcze dochodzi tekst, trochę sarkazmu, chwilami ostrego spojrzenia na doświadczenie młodych ludzi.
A muzycznie? Podałbym dwie nazwy z mojej młodości: The Cure i The Smiths i wszystko powinno być jasne.
poniedziałek, 22 kwietnia 2024
Heartcore - Spięty, czyli nie ma know-how jak zmusić świat by na rączki brał
Nie zawsze mi było muzycznie idealnie po drodze, niektóre rzeczy które robił z Lao Che, czy solo mi pasowały bardzo, inne mniej, ale przyznaję, że one zawsze miały w sobie to coś. Były o czymś, wpadały w ucho, drażniły, zmuszały do pokombinowania, bo te zabawy słowem nie zawsze były oczywiste. Humor, ironia, ostre spojrzenia, ale nie ocierające się nawet odrobinę o jakąś społeczną i polityczną jednoznaczność. To uderza do głowy niczym alkohol i potem zostaje tam już na długo jako skojarzenia i spojrzenie na różne sprawy tak trafne, że uznajemy je za własne.
sobota, 16 marca 2024
Dwa - Mùlk, czyli zwalnia i przyspiesza, drażni i zaciekawia
Tu panowie ewidentnie się bawią, poszukują, eksperymentują, nie przejmując się oczywistymi oczekiwaniami. I niby czuje się pewne inspiracje, ale po chwili pewnie skojarzenia już będą pędzić w inną stronę, więc trudno mówić o kopiowaniu kogokolwiek.
Sama nazwa Mùlk pochodzi z języka kaszubskiego (zdaje się oznacza to ukochaną osobę), a ten krążek jak sam tytuł wskazuje, jest już ich drugą płytą.
sobota, 10 lutego 2024
Gipsowy odlew falsyfikatu - Lech Janerka, czyli zobaczcie jak się lata
Lech Janerka to ikona polskiej sceny muzycznej, ale przyznajmy - od prawie dwóch dekad niewiele nagrywał, rzadko też pojawiał się na trasach koncertowych. Dlatego też ten krążek wyglądany był z taką ciekawością. Czy to pożegnanie? Miejmy nadzieję, że nie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że to materiał dość gorzki, refleksyjny. Nie pozbawiony ironii, bo tekstowo zawsze Janerka był mistrzem w zabawie słowem, ale muzycznie jest raczej spokojnie, nostalgicznie.
Oczywiście ballady w stylu mistrza są niepowtarzalne i trudno je zestawiać z innymi nastrojowymi kawałkami granymi w radiostacjach, brakuje jednak trochę pazura, który Janerka potrafił czasem pokazać.
sobota, 18 listopada 2023
My - Kim Nowak, czyli zejdźmy znowu do garażu
Fisz, Emade, czyli bracia Waglewscy wciąż produkują muzę, czasem razem, czasem osobno, ale cieszę się, że raz na jakiś czas trochę zostawiają elektronikę z boku, łapią gitary i fundują nam ciekawe, trochę brudne rockowe dźwięki.
Wracają jako Kim Nowak chyba prawie po 10 latach od ostatniej płyty. Może musieli odpocząć, zebrać trochę energii, ale to dobrze. Bo do takiej muzy przydaje się trochę świeżych emocji, wkurzenia albo frustracji, poczucia że ma się coś ważnego do powiedzenia i chce się to ubrać właśnie w trochę bardziej surowe dźwięki.
Oj zaskakują skubani. Przecież takie kawałki jak Ludzie w biegu to czysty punk rock. Jest na pewno różnorodnie, Fisz nie zawsze wydziera się tak jak kojarzymy najczęściej wokalistów rockowych, wszyscy bawią się jakimiś muzycznymi pomysłami. I mimo prostych rozwiązań wcale nie jest nudno.
niedziela, 5 listopada 2023
Atum. A rock opera in three acts - Smushing Pumpkins, czyli epicko, kosmicznie i... nijako
O ile niektóre zespoły wpadając na pomysł nagrania czegoś epickiego, zwykle zapraszają do współpracy orkiestrę kameralną, panowie ze Smashing Pumpkins postanowili przestrzeń zbudować po swojemu, mamy więc i kawałki bardzo klimatyczne, pełne rozmachu, jak z pozoru błahe melodyjki, które mają ich zdaniem łączyć się w pewną opowieść. Z jednej strony mającą swoją bohaterkę, kosmiczną scenografię, ale i pełne są odniesień autobiograficznych Corgana, bo to on stoi za warstwą tekstową.
czwartek, 3 sierpnia 2023
Remind me - Jakub Żytecki, czyli wirtuoz, o którym w Polsce mało kto wie
Lato to zawsze wysyp koncertów, a spora ich część jest darmowa, więc aż żal że w tym roku jakoś wciąż mi się nie układają wypady koncertowe. Dziś rozpoczęcie Festiwalu Polandrock, na którym przecież ostatnio byłem prawie co roku, również mogłem oglądać jedynie w ramach transmisji. Smutno troszkę...
Ale tak jak potrafię, dzielę się różnymi odkryciami. Na przykład Narodowe Centrum Kultury, organizujące cotygodniowe koncerty plenerowe pozwoliło mi odkryć tydzień temu muzykę Jakuba Żyteckiego. Określany jako jeden z najlepszych współczesnych młodych gitarzystów, mam wrażenie że jest lepiej znany za granicami naszego kraju niż u nas. Może dlatego, że u nas trochę rock progresywny czy w ogóle klimaty bardziej alternatywne, eksperymenty i poszukiwania, są przez szeroką publiczność raczej mało doceniane.
A tymczasem...
niedziela, 5 marca 2023
Fall In Fall Out - The Luka State, czyli Kochanie, pokój się pali
Fall in Fall Out udowodnili debiutem, że potrafią ładnie się rozpędzić, ale i czasem jakąś balladką podbić serducha fanek.
Ile w tych tekstach o mrocznych stronach współczesnego życia klasy robotniczej ich samych, a na ile to kreacja trudno powiedzieć. Warto jednak zapamiętać tą nazwę i sprawdzić na przełomie marca i kwietnia ich drugi album, który na horyzoncie. Czy "buntownicy" wciąż będą mieli pazur i zaangażowanie?
sobota, 11 lutego 2023
Dubioza Kolektiv, czyli poskakane
Pierwszy koncert w tym roku i spora dawka fajnej energii. Panowie z Dubiozy Kolektiv co prawda nie przebili niepowtarzalnego koncertu Ska-P, ale udowodnili że bawić się można mimo jakichś barier językowych. Formacja od dawna mam wrażenie że zaprzestała bowiem nagrywania kawałków po angielsku, a mimo to wcale nie traci fanów - wręcz odwrotnie na swojej oryginalności raczej zyskuje niż traci. Większość składu to Bośniacy, to jednak nie bałkański folk jest ich siłą, a raczej wybuchowa mieszanka reggae, ska oraz punk rocka. Sporo tu elektroniki, ale i saksofon robi fajną robotę.
Pamiętam ich sprzed kilku lat z Poland Rock, gdy na otwarciu festiwalu chyba wszystkich mocno zaskoczyli, potem ukazała się ich płyta z tymi nagraniami w Polsce. I choć by cieszyć się ich muzyką nie trzeba wydawać majątku, bo wszystko co nagrają umieszczają na swoich stronach do pobrania za darmo, to najlepiej ich zobaczyć na żywo (jakby co ich strona: tu kliknij).
środa, 30 listopada 2022
Męskie Granie 2022, czyli to lepsze niż mecze
Mecz pozostawię bez komentarza, ale mi pozostała jeszcze jedna notka na listopad. I niech to będzie coś muzycznego. Wczoraj słuchałem tego albumu kilka razy, wychwytując sobie kilku wykonawców, których twórczość znałem mniej, żeby sobie ich sprawdzić i od razu Wam powiem, że już mam kilka pomysłów na odsłuchy grudniowe :)
O Męskim Graniu można by długo - jedni czują już przesyt, inni wciąż się zachwycają, ale na pewno energia na koncertach jest świetna, album więc wypada w wersji live naprawdę fajnie. No i nie ma inne trasy, która co roku, zbierałaby tak wielu wykonawców i pokazywała ich w ciekawych połączeniach albo w nowym repertuarze. Niby część się powtarza od lat (Zalewski, Igo, Organek), ale za każdym razem jest trochę nowych twarzy (dla mnie w tym roku m.in. RiTa Pax i Ania Leon). No i te nowe wersje znanych numerów - już tylko dla tych coverów warto przesłuchać tą płytę.
sobota, 22 października 2022
The Cure, czyli to ile już lat minęło?
Nawet nie pamiętam kiedy usłyszałem pierwszy raz The Cure i zainteresowałem się ich twórczością. Pewnie jeszcze w podstawówce, może przy audycjach Beksińskiego w dwójce? W każdym razie pamiętam, że te albumy wywoływały masę emocji i choć później zdarzało im się zaskakiwać słuchaczy radosnymi rockowymi brzmieniami, to jednak zawsze dla mnie będą przede wszystkim kapelą, która wniosła do postpunkowej rzeczywistości coś troszkę depresyjnego, mrocznego, ale jakże klimatycznego.
Z tamtego okresu została mi fascynacja kilkoma kapelami (m.in. Dead Can Dance), ale z The Cure jakoś się rozstałem bez żalu, od czasu do czasu coś tam sobie puszczając, ale w swojej kolekcji mam może raptem ze dwa krążki. Żona trochę mnie zaskoczyła, gdy w prezencie ofiarowała mi bilety na ich polski koncert, ale pomyślałem sobie: może to ostatnia okazja, żeby zobaczyć ich na żywo? W końcu grają ponad 40 lat i nie wiadomo co im strzeli do głowy.
I wiecie co? Choć Atlas Arena nie zrobił na mnie jakiego wyjątkowego wrażenia od strony organizacyjnej i nagłośnienia, to koncert był świetny!
sobota, 15 października 2022
Bush - The art of survival, czyli gitarowe, trochę mroczne granie
Jak zaczyna się dzień od kawałka Zenka (Kupatasy, a nie tego od disco polo), to potem chce się nadal jakichś ostrzejszych riffów posłuchać. Mam więc coś z nowości wydawniczych - kapela, która największą sławę miała chyba dwie dekady temu albo i dawniej, nadal jednak mają pazura i grają nieźle. Jeżeli lubicie rzeczy typu dawna Nirvana, mieszankę grung'a, metalu i rocka, to Bush powinien fajnie wejść Wam w głowę. Wokal nie za ostry, ale gitary tworzą chwilami fajną ścianę dźwięku!
czwartek, 12 maja 2022
Taking me back - Jack White, czyli szalony facet z gitarą
Gdy zobaczyłem na Deezer (bo tam często szukam sobie nowości do odsłuchania) nowy krążek Jacka White'a (a to podobno pierwszy zapowiedziany na ten rok solowy projekt), ucieszyłem się bardzo. W końcu White Stripes było ożywieniem współczesnego rocka, dawką świeżej energii. Czy na solowym albumie będą te same ciary, które towarzyszyły tamtym albumom? Hmmm. Powiedzmy delikatne ciareczki. Bo gitara wciąż przemile rzęzi i szaleje, ale część pomysłów jest powiedzmy sobie, mocno eksperymentalna.
piątek, 6 maja 2022
The Nearer The Fountain, More Pure The Stream Flows - Damon Albarn, czyli kruchość i siła
Nie tak dawno pisałem o płycie nagranej w pandemii przez Doherty'ego, to pora na kolejnego lidera sławnej formacji, który postanowił pokazać solowy projekt i również bardzo klimatyczny, naznaczony w pewien sposób tym dziwnym czasem izolacji.
Damon Albarn, znany z Blur, Gorillaz, czy The God, The Bad&The Quenn, nie po raz pierwszy zaskakuje swoich fanów, kiedyś zdaje się że nawet stworzył operę. Tym razem jednak projekt, który miał być rozpisany na orkiestrę przekształcił się w coś dość kameralnego. Może nawet bardziej to pasuje do krajobrazów Islandii, które inspirowały artystę?
środa, 27 kwietnia 2022
Ukryte do wiadomości - Art. Budyń & Chango, czyli wspomnijcie tego wariata
Budyń pozostał sobą, zarówno w tekstach, jak i pomysłach muzycznych, ale jednak dochodzą pewne nowe brzmienia. Nie może tak dużo dęciaków, które kocham, ale jest trochę gitarowego pazura i elektroniki.