Niby staram się pisać o muzyce wtedy gdy mam materiał w formie longplaya, ale od czasu do czasu warto napisać i o EP-ce jeżeli na płytę dłuższą trzeba jeszcze poczekać. A tym razem moim zdaniem warto. Zawsze cieszę się jeżeli elementy polskiej muzyki ludowej uda się przemycić do świadomości powszechnej, a już jeżeli to jest folk w tak czystej postaci jak prezentuje to Svahy, to już w ogóle frajda. A można się cieszyć, że niedługo będzie tego jeszcze więcej, a to wszystko za sprawą filmów - Svahy współtworzyło soundtrack do Znachora, a już pokazują się też pierwsze nagrania z Chłopów, gdzie place maczał nie tylko LUC, ale i Laboratorium Pieśni, Dagadana czy Tęgie Chłopy.
Svahy to trzy dziewczyny z miasta, które zapałały miłością do tradycyjnej, wiejskiej muzyki, szczególnie tej z Kujaw i okolic północnej Polski. To nie tyle tworzenie własnych kawałków inspirowanych folkiem, ale próba zebrania dawnych piosenek, pieśni śpiewanych choćby po weselach.
I jak one to śpiewają! Ciarki przechodzą. W dodatku wszystkie instrumenty to też to co wykorzystywały dawne kapele np. weselne - jest lira korbowa, mandolina, bęben obręczowy, czy coś co nazywa się suką biłgorajską. Pieśni tradycyjne przypominają nam trochę zapomnianą kulturę i piękno tradycji i zwyczajów, które potem zepchnięto do skansenów i muzeów.
Skąd nazwa zespołu? Svahy to inaczej swatki, kobiety zamężne, które podczas oczepin zamieniały pannie młodej wianek na czepiec, a my kojarzymy je głównie z rolą kojarzenia małżeństw.
Posłuchajcie sami jak to niesamowicie brzmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz