Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla młodzieży. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla młodzieży. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 września 2025

Pieprzyć Mickiewicza 2, czyli hormony, empatia i mądrzy dorośli

Jakiś rok temu wyzłośliwiałem się nad Pieprzyć Mickiewicza, a tu proszę - dwójkę oceniam dużo wyżej niż pierwowzór, co zdarza się bardzo rzadko. O jedynce przeczytacie tu 
a o dwójce w kilku zdaniach spróbuję dziś. 


Mam wrażenie, że ktoś próbował mocno "ugrzecznić" scenariusz i chwilami to się robi aż zbyt przesłodzone i mało realne (obawiam się, że autystyk nie miał by wcale tak łatwo w nowym liceum i nie byłby sam aż tak bardzo grzeczny). Z drugiej strony, wciąż czuć tu tego ducha części pierwszej, czyli te dzieciaki potrafią czasami dorosłych zaskoczyć mocno swoim zachowaniem. I na minus i na plus. Klasa III B, którą większość nauczycieli traktowała jako spisaną na straty, pod okiem nowego wychowawcy (niewiele ról Dawida Ogrodnika mnie tak zawiodło jak część 1) nagle nabrała wiatru w żagle. Nie tylko uwierzyli w siebie, ale i pokazali że wcale nie są gorsi od tych, którzy uważani byli za kujonów i wzór do naśladowania. 

piątek, 22 sierpnia 2025

Skrzat. Nowy początek, czyli a podobno jesteś na to za duża

Wróciłem z kilku dni wędrowania, pewnie będzie ciężko przyzwyczaić się do normalnego rytmu, ale póki nie ma pracy, zasiadam jeszcze do bloga i na dziś mam coś familijnego. 
 

Co prawda oficjalna premiera dopiero 19 września, może jednak uda się Wam zapolować na jakieś pokazy przed tą datą? Cieszy odradzanie się kina familijnego w Polsce, bez zadęcia, dydaktycznego smrodku, ale przygodowego, opowiadającego o ważnych dla młodych sprawach. Choćby jak tu: o żałobie, o nowej szkole, przyjaźni i zaufaniu. 

Tak jak drażnią mnie produkcje podobno dedykowane starszym (tu brakuje jakiegoś mądrego przekazu, zwykle to tylko wygłupy i imprezowanie, czasem kac w obliczu tragedii), to w przypadku młodszych zaczyna być coraz fajniej. I choć jeszcze czasem drażnią pewne sztuczności (ech ta banda prześladowczyń), to ogląda się to raczej bez uczucia zażenowania. Ba - jeżeli pójdziecie razem z pociechami, jest o czym potem porozmawiać, a to ważne. Po prostu za mało czasu spędzanego razem, rozmów, mocno potem wpływa na to że młodzi ludzie tracą kontakt z rodzicami i mają coraz więcej problemów. 

piątek, 11 lipca 2025

Makrabrama i Neomama, czyli Marcin Szczygielski niby dla dzieci ale w klimacie horroru

Urokliwa seria. Takie połączenie Rodziny Adamsów, Magicznego krzesła - troszkę horroru i niesamowitości, trochę humoru i dziwactwa, sporo przygody młodych bohaterów i lekcji życia. Doceniaj rodzinę i rodzeństwo, bo może przyjść chwila gdy do nich zatęsknisz :) 

O dwóch pierwszych tomach cyklu pisałem jakiś czas temu (możecie odnaleźć w przeczytanych), teraz coraz bardziej te opowieści mrocznieją ale i łączą się ze sobą. Widać jeden tom nie wystarcza na zamknięcie wszystkich wątków, więc historia jest kontynuowana w kolejnym, szkoda jedynie że w takiej sytuacji musimy czekać długo na kontynuację. To chyba jedyna wada takiego pomysłu. 


Przedstawmy naszych bohaterów. Rodomiłowie to rodzina wyjątkowa - od pokoleń zajmują się tępieniem różnych demonów i stworów, które plączą się po naszym świecie. Przekazują tą wiedzę od dawna, choć niezbyt ona pasuje do naszych czasów i niewiele osób wierzy w to czym się zajmują. Dopóki oczywiści nie padną ofiarą jakiegoś mniej lub bardziej złośliwego potwora, chochlika, czy innej strzygi. Te jakoś niespecjalnie przejmują się tym, że świat już o nich nie opowiada, tym bardziej z radością po nim harcują, przekonane o swej bezkarności, bo nauka nie ma na nie odpowiednich narzędzi do obrony. 

piątek, 4 lipca 2025

Dziedzictwo Feniksa - Agnieszka Mróz, czyli od fanfika do debiutu tym razem chyba zbyt szybko

Jutro pewnie sporo godzin na Bazyliszku, czyli Polkonie w Warszawie, gdzie zostałem zaproszony z organizacją wymiany książek, nie wiem więc czy będzie szansa napisać notkę. Niech jakiś element fantastyki pojawi się więc już dziś.

Będzie kilka zdań o tytule w miarę świeżym i jak to się u nas ostatnio przyjęło, przynajmniej w obszarze fantasy, początek jakiejś dłuższej historii. Nie wiem czemu autorzy uważają że nie da się opowiedzieć zwartej, dobrej historii, tylko z góry planują jakieś epopeje - może uważają że bez tego nie da się przedstawić uniwersum. A może po prostu droga jaką zaplanowali dla bohaterów jest tak długa i wypełniona przygodami że kilkaset stron to za mało? 


Z Dziedzictwem Feniksa mam trochę problem - sporo się niby tu dzieje, ale czyta się to trochę jak twórczość fanowską, wiecie takie proste historie, bez większej podbudowy, klimatu... A przecież nie wystarczy dać komuś do ręki noża/rapiera/miecza albo jakiejś magicznej mocy i kazać mu walczyć z dziesiątkami wrogów, by uczynić jakąś historię interesującą. Wiem - fascynatom, wydaje się że tak. I może nawet niektórym młodym fanom też może się to spodobać! 

środa, 2 lipca 2025

Przez las - Emily Carroll, czyli czy horror może zachwycić

Lipiec rozpoczęty dwoma notkami teatralnymi, a mimo że nie chodzę od kilku tygodni na nic, mam jeszcze kilka zaległych tekstów. Generalnie jednak przerwa pomogła mi trochę zmniejszyć kolejkę rzeczy czekających długo na opisanie oraz stosy do czytania. A może jeszcze będzie szansa w wakacje na taki czas wyciszenia i oderwania się od pracy i bieganiny. Niby lubię spektakle, kino, ale jeżeli to robi się wyprawa, gdzie mimo zmęczenia i braku nastroju lecisz z wywieszonym językiem bo przecież kilka godzin snu i znowu praca - to nie jest fajne...

A dziś postanowiłem napisać też o czymś sprzed kilku tygodni. Powieść graficzna, a może raczej powinienem napisać: graficzny zbiór opowiadań. To w sumie rzadkie, a tym bardziej i zaproponowana tematyka raczej nie tak często podejmowana. No jak to - niby dla dzieci i młodzieży, niby motywy znanych baśni braci Grimm, ale w klimacie - czysty horror. Trochę niedopowiedziany, tym bardziej jednak niepokojący. 
Może się podobać zarówno młodym jak i starszym!

niedziela, 1 czerwca 2025

Żywicielka - Deborah Ellis, czyli gdy myślisz że czegoś ci w życiu brakuje do szczęścia

Dzień Dziecka i książka która chyba dobrze się w to wpisuje. Nie jako radosna propozycja pełna przygód, rozwijająca wyobraźnię itp. ale jako lektura uświadamiająca, że nie wszystkie dzieciaki mogą mieć tak fajnie jak te zamieszkujące w Polsce.

Niby lektura głównie dla młodych czytelników, ale i starsi mogą po nią sięgnąć, by pomyśleć sobie w jaki sposób opowiadać o sprawach trudnych, uczyć wrażliwości.

Parvana chciałaby bawić się, spotykać z koleżankami, cieszyć się ze wspólnych chwil spędzanych w gronie rodzinnym. Tyle że nie jest jej dane. Jeszcze do niedawna to wszystko było jej dane, nagle ktoś jakby w jednej chwili jej to odebrał. Stolica Afganistanu opanowana przez Talibów nijak ma się do tego świata, który pamięta jeszcze sprzed kilku tygodni. Teraz ulice są prawie puste, każdy boi się patroli bo mogą aresztować pod byle pretekstem, a ludzie mieszkają w koszmarnych warunkach, znikąd nie mając możliwości pomocy.

sobota, 31 maja 2025

Snow Globe, czyli show musi trwać

Na okładce dwie istotne informacje: powieść zdobyła nagrodę w konkursie na najlepszą powieść YA a spodobać się może fanom Squid Game i Igrzysk śmierci. No to macie już szufladki gdzie Snow Globe ewentualnie włożyć. Chyba warto też wspomnieć, że szykowana jest zdaje się kontynuacja, więc zakończenie raczej nie przyniesie wszystkich odpowiedzi (choć mi takie otwarte się podobało).

Wyobraźcie sobie świat, w którym panuje wieczna zima. Ludzie ciężko harują by się ogrzać, mieć prąd i jedzenie. Prąd choćby po to by móc dotknąć choć przez chwilę innego świata. Jest bowiem miejsce zwane Śnieżną Kopułą, gdzie nikt specjalnie się nie martwi o temperaturę czy jedzenie. Wszystkiego jest w bród, ludzie opływają w bogactwo, bo cały kraj na nich pracuje. Oni za to wciąż są gotowi by pokazywać swoje twarze - to jedno wielkie studio produkujące rozrywkę. Nie tradycyjne filmy i seriale, ale coś w rodzaju dokumentów z elementami fabuły - niby reżyserowanych, ale polegających na śledzenie bohaterów przez prawie 24 godziny na dobę. Ludzie tam mieszkający - prezenterzy, aktorzy, reżyserzy, to elita i każdy marzy by kiedyś dostać szansę znaleźć się wśród nich. Dostają ją jednak jedynie nieliczni.

sobota, 26 kwietnia 2025

Zapomniany horyzont - Simon Stålenhag i Electric State, czyli jak spieprzyć ciekawy pomysł

Sobota to od jakiegoś czasu na blogu czas na wątki fantastyczne i choć zalega mi już kilka tytułów, o których chciałbym napisać, wybieram książkę i jej ekranizację. Trochę z premedytacją bo przy jednym można się zachwycić, a przy drugim załamać, a to jako żywo gdzieś współgra z moimi dzisiejszymi emocjami.
Targi fantastyki - byłem chyba po raz trzeci, nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że i odbiorca się zmienia jak i zmieniają się stoiska. Dawniej królowały postacie z komiksów czy seriali, dziś raczej z filmów anime i z gier do nich nawiązujących. Ludzi w moim wieku niewielu, a i towarów dla nich też raczej dużo nie zobaczysz. Za to naklejek, świeczek, przypinek i obrazków z postaciami z obrazów które ci niewiele już mówią, całe zatrzęsienie.

Pojawiła się więc trochę taka refleksja, że niedługo może i na polconie, czy innych tego typu imprezach nawet nie znajdziesz tematyki nawiązującej do klasyki gatunku, bo młodzi szukają czegoś innego. A i twórcy podążają za nimi. Co tam mroczny klimat, jakaś zagadkowość, liczy się akcja, humor i odniesienia do popkultury.


I w ten sposób przechodzimy płynnie do tematu notki.

wtorek, 11 marca 2025

Magiczne eliksiry i nic poza tym, czyli Księgarnia napojów księżyca i Great Library of Tomorrow (księga mądrości1)

Dużo ciekawych szkiców o spektaklach, książkach i filmach jeszcze przede mną, kilka takich gdzie koniecznie chcę napisać mimo że chcę pomarudzić, ale jest też garść rzeczy, które wpadają jakoś tak przy okazji i w sumie dla zasady powinienem o nich coś napisać. Nie mogę się jednak jakoś zmusić do tego, a potem jak poczekają trochę, to już niewiele nawet pamiętam, tak szybko ulatują z pamięci, bo nie ma w nich wiele wartego uwagi. 

Raz na jakiś czas wrzucę więc i taką notkę. Dziś dwie pozycje powiedzmy, że raczej z obszaru YA czy fantasy, cholernie popularnego, natomiast mam wrażenie, że mimo ilości ukazujących się pozycji coraz trudniej znaleźć tam coś oryginalnego. 

Ot choćby Księgarnia napojów księżyca Seo Dongwon - przecież to jedynie trochę podkręcone magią i udziwnione Zanim wystygnie kawa. Kto przeczytał tamto, raczej nie będzie zaskoczony, choć moja starsza córa na przykład stwierdziła że to lepsze. Co kto woli - tam było bardziej realnie, emocjonalnie. A tu niby wciąż krąży się wokół emocji, wokół żalu, tęsknoty, chęci naprawy przeszłości, ale to wszystko jest oblane sporą dawką jakiejś kosmicznej historii, w której lokal prowadzony dla ludzi potrzebujących takiego doświadczenia jest jedynie jakimś niedużym fragmentem. Jakieś książki z naszymi życiorysami, jacyś strażnicy bibliotek, wróżki, opiekunki gwiazd... Rety - gdyby może to rozbudować może i mogłaby z tego wyjść jakaś historia, ale tu w efekcie jest jakiś dziwny miszmasz z którego niewiele wynika.

sobota, 4 stycznia 2025

Dunder albo kot z zaświatu - Radek Rak, czyli a co będzie jeśli...

Skoro sobota miała być dniem na fantastykę, to niech pojawi się choć jej namiastka. Może wieczorem coś dorzucę.
 
Na okładce widzicie napis Gra książkowa i pewnie zadajecie sobie pytanie co to takiego. Kto zetknął się z paragrafówkami nie będzie zaskoczony. Masz książkę z ciekawą historią, tyle że pociętą na części porozrzucane przypadkowo między stronami i z wieloma rozgałęzieniami - od Ciebie zależy którą wersję rozwinięcia i zakończenia poznasz. Wspólny jest tylko początek. Potem już każda decyzja prowadzi Cię coraz dalej i dalej. I może doprowadzić do zupełnie innego miejsca.


Dunder jest kotem, ale jak prawie każdy kot, ma swoje wyjątkowe zdolności. On akurat potrafi gadać i nie pytajcie czy to dlatego że trafił do pewnej kobiety, która kontynuując misję swoich przodkiń, została wiedźmą. Tak po prostu jest i tyle. Jemu jest dobrze u niej, a ona... Cóż, czasem traci cierpliwość, ale przecież kota nie można przestać kochać, nawet jak czasem zalezie za skórę, prawda?

Ów kot będzie nam przewodnikiem w tej historii, a może to właśnie my będziemy jego przewodnikiem? Pójdzie bowiem tam, gdzie wybierzemy, nawet jeżeli będzie miał wątpliwości i wprowadzimy go do piekła. Kot sobie poradzi :)

poniedziałek, 28 października 2024

W krainie snów - Roksana Jędrzejewska-Wróbel, czyli kto tu jest tak naprawdę dojrzały

Powieść dla młodzieży, którą poleca Przemek Staroń i wydana przez Wydawnictwo Literackie, to niezła odtrutka na te wszystkie cukierkowe i trochę odrealnione książki YA, które zalały nas od paru lat. Wszyscy chcą wydawać dla młodzieży, ale większość z tego co na rynku to jakieś erotyki, romanse, pełne postaci które bardziej przypominają obrazy wykreowane przez AI albo przepuszczone przez filtry. Gdzie tu prawdziwa młodzież i jej realne problemy?  


"W krainie snów" to właśnie znalazłem. Z pozoru to książka o wymarzonych wakacjach w Kalifornii, w której znajdziemy sporo miejsc, które wielu ludzi chciałoby zobaczyć. Ech, odwiedzić Hollywood :) Albo zamieszkać tam na stałe...
16 letnia Matylda mimo, że z każdym zdjęciem otrzymuje coraz więcej lajków, wcale nie jest naiwna i potrafi zobaczyć więcej, dostrzec to co skrywa się za blichtrem, uśmiechami, piękną iluzją.

Te wakacje dużo ją nauczą i nic już nie będzie takie samo.

piątek, 11 października 2024

Dobrzy uczniowie nie zabijają - Marcel Moss, czyli fikcyjna szkoła, ale problemy jakby całkiem prawdziwe

W Noc Bibliotek, po powrocie z Escape Roomu, jaki zorganizowała nasza biblioteka, siadam choć późno i spośród wielu tytułów czekających na recenzję wybieram coś młodzieżowego. Dotąd kojarzyłem Marcela Mossa z kryminałami, a tu proszę - cykl Liceum Freuda z jednej strony zawiera jakiś element zbrodni, czy też zagadki, ale jest jeszcze do tego pewna wartość dodana.
Nie chodzi bowiem jedynie o to, by bohaterowie byli młodzi, by żyli jakimś zagrożeniem lub traumą - wejście w ich emocje pomaga trochę inaczej spojrzeć na to co przeżywają, w relacjach z rówieśnikami, z rodzicami, ze światem, który tak szybko się zmienia. Są impulsywni, wyolbrzymiają różne sprawy, ale przecież nie jest rozwiązaniem mówić im, że to co przeżywają minie, że to nie koniec świata. Bo dla nich jest. Tak to czują i sami muszą dojść do tego, że być może warto dalej żyć, że inni nie są ważniejsi ode mnie... Moss opowiada więc o tym jak to jest być hejtowanym i jak to jest robić za gwiazdę. I że jedno i drugie może być trudne, mogą wiązać się z tym jakieś dramaty.
Gdy wszystko przeżywa się po raz pierwszy, wydaje się to sto razy bardziej intensywne, istotne, mające na nas wpływ. Nie marudźcie więc, że niby to sztuczny świat, że takich szkół i takiej młodzieży nie ma. Jest. Pewnie rzadziej w mniejszych miastach, ale w tych większych oni trochę tak żyją - na poły w świecie realnym, a na poły w świecie, który sobie kreują, wyobrażają, wymyślają i popełniają mnóstwo głupich błędów. Bycie influencerem, wpływową twórczynią podcastów, modelką, fotografem, sportowcem, muzykiem - wszystko jest jakby na wyciągnięcie ręki. Tu mało kto jest "zwyczajny", bo przecież to nuda, trzeba więc być blisko tych, którzy błyszczą, bo może i mi się uda...

piątek, 4 października 2024

Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt - Cherie Dimaline, czyli miłość w cieniu śmierci

Przedziwna książka. Niby młodzieżówka, z dojrzewaniem i queerowym tłem, ale przecież nie chodzi w niej jedynie o wzdychanie, czy rozdarte serce, jak w większości tego typu historii. Jest tu dużo tęsknoty za zmarłą matką i najpierw to ona jest punktem odniesienia do tego by zadać sobie pytania: kim jestem. Winifred mieszka ze swoim ojcem w domu na terenie cmentarza, gdzie tamta jest pochowana, dziewczyna często więc snuje się na jej grób, przesiaduje tam i rozmyśla. U swoich rówieśników ma raczej przechlapane, gdy kiedyś przyznała się do tego gdzie jest jej dom - dla nich po prostu jest dziwaczką i tyle.

Swoją samotność, pewnie jak większość nastolatków odstających trochę od rówieśników, wypełnia rozmyślaniami, muzyką, czytaniem i pisaniem pamiętnika. Zbudowała sobie jakiś dość wąski świat, tu czuje się bezpiecznie i trochę się nawet boi z niego wyjść. Gdy spróbowała, otwierając się na drugą osobę, niestety okazało się, że wcale nie jest łatwo znaleźć kogoś kto potraktuje cię ze wszystkimi obawami, marzeniami, tak serio jak byś oczekiwała. Woli już żeby zostało tak jak jest. 

niedziela, 29 września 2024

Czarny młyn - Marcin Szczygielski, czyli to naturalne że się boisz

Kolejna powieść Marcina Szczygielskiego, czyli coś familijnego kończy wrzesień na Notatniku. Ten autor chyba pobije wszelkie rekordy obecności ze swoimi pozycjami w tym roku, a niedługo pewnie będzie walczył o podium obecności na Notatniku ogółem (policzę, ale chyba na razie króluje Marek Krajewski).

Czemu tak bardzo mi podeszła jego twórczość? Ano facet ma dar opowiadania historii i prawie każda jest trochę inna, nie powtarza się, tworząc świetny klimat, kreśląc ciekawy postacie i ich przygody.

Jak choćby Czarny młyn - niesamowita, mroczna opowieść o wiosce, która powoli wymiera. Położona gdzieś z dala od wielkich miast, z boku autostrady, kiedyś żyła dzięki zakładom, ale po ich upadku wszystko tu powoli niszczeje. Zostało kilka rodzin, raptem garstka dzieciaków w tym samym wieku, których rodzice nie bardzo mają perspektywę zaczynać życie na nowo gdzie indziej. Tu nawet zwierzęta powoli znikają, zarówno te dzikie, jak i hodowlane. Tak jakby jakaś mroczna siła powoli wysysała stąd życie.

sobota, 7 września 2024

Burza - Sunya Mara, czyli ile jesteś w stanie poświęcić

Już dawno powieść fantasy nie szła mi z tak dużymi trudnościami. Niby całkiem ciekawy świat i intryga dająca szansę na jakieś sensowne zawiązanie akcji, ale jak przyszło co do czego, to okazało się, że wciąż kręcimy się w kółko, bohaterka wzdycha, wiecznie ma dylematy i niewiele z tego wynika. Gruba cegła i w dodatku pierwszy tom cyklu to niejednokrotnie zapowiedź niezłej zabawy, trzeba jednak podkreślić iż autor musi przyciągnąć naszą uwagę już tym pierwszym tomem. 

Ile to już było historii o nastolatkach, którzy z samego dołu społeczeństwa muszą przebić się do rządzących i pokonać system? Vesper Vale, córkę rewolucjonistów napędza nie tylko pragnienie zmiany, poprawy losu najbiedniejszych, ale przede wszystkim zemsta. Jej ojciec, ukrywający się dotąd dość skutecznie, niestety został aresztowany, a wszystkich bliskich, z którymi dziewczyna się wychowywała, wymordowano. Nic dziwnego, że uczucia jakie w sobie nosi są bardzo mroczne.

Żeby jednak stanąć do walki musi jeszcze wiele się nauczyć, najlepiej więc wkraść się w przebraniu do pałacu, by tam być szkoloną jak wielu innych wybrańców.

niedziela, 1 września 2024

Królowa wody - Marcin Szczygielski, czyli nie ochronisz, nie mówiąc prawdy

Koniec wakacji, więc z tej okazji kolejna książka dla dzieci i młodzieży. I autor, który pojawia się w tym roku wyjątkowo często - chyba będzie rekordzistą tegorocznym - Marcin Szczygielski. Muszę przyznać, że prawie każda historia - zupełnie inna i za to duży szacun. Choć czasem aż się prosi, by wołać o kontynuację, on zabiera się za kolejne książki i znowu funduje coś innego.

Tym razem powiedziałbym, że coś na pograniczu baśni, horroru, a może delikatniej - powieści gotyckiej z nutką tajemnicy i grozy :) W końcu to raczej dla młodszego czytelnika, więc żeby nie było, że odradzam bo autor straszy. Odrobinę na pewno, ale skoro to nie przerasta bohaterów książki, to i dla czytelników nie będzie zbyt przerażające.


Po raz kolejny - i to znowu mi się bardzo podoba - w sytuacji dziecięcych postaci, w ich emocjach, pojawia się sporo życiowych problemów. Nowy tata, nowy brat, nowy dom... Aga jakoś pogodziła się z tym, że tata wyjechał, że ma nową rodzinę, choć trochę tęskni za tym co było. Dziewczynka cieszy się też z tego, że mama wyszła z dołka, że znalazła kogoś z kim czuje się szczęśliwa. Ale żeby to tak na stałe? I że teraz będzie miała brata? Który być może będzie zabierał uwagę mamy, która była tylko dla niej? No nie jest to proste. 

piątek, 23 sierpnia 2024

Galop '44 - Monika Kowaleczko-Szumowska, czyli coś więcej niż wizyta w muzeum

No to jeszcze jedna pozycja dla młodych, choć dla trochę starszych. Galop '44 wpisuje się w modę, by wykorzystywać wydarzenia historyczne, rocznice, jakieś nośne tematy i na nich szkicować historie, które mogą być czytane przez młodszych czytelników. Tym razem Powstanie Warszawskie.


Choć fabularnie nie ma zaskoczeń, czyli jest jakiś sposób na podróżowanie w czasie i w tą "dziurę" nie każdy może wejść, ale akurat wchodzi dwójka nastolatków, to brawa na pewno należą się za realizację, czyli uniknięcie błędów, w jakie wielu wpada.

Galop'44 nie jest zatem historią dzieciaków, które mądrzą się bo znają przebieg wydarzeń z lekcji historii, nie potrzebują też żadnych przewodników, którzy tłumaczą im wszystko jak w muzeum. Trudno nazwać też wskazać tu tak charakterystyczne dla gatunku elementy przygodowe, próby zmiany historii, choćby dla żartu. Wszystko jest jak najbardziej serio. Możemy się co prawda dziwić, że współczesne nastolatki z ich sposobem mówienia, przyzwyczajeniami, ubraniami, są tak łatwo akceptowane przez wszystkich, ale stają się oni raczej świadkami, realnymi uczestnikami kolejnych dni Powstania, a nie kimś kto trafia tam jako obserwator. Mogą w każdej chwili wrócić, ale też tak bardzo zbliżają się do tych ludzi, których napotkali, że są skłonni raczej porzucić swoje normalne życie, a zostać tu.
Dlaczego?

sobota, 17 sierpnia 2024

Grzechòt - Maciej Lewandowski, czyli zło się przebudziło

 Dorwałem się do trzeciego sezony The Bear i ewidentnie zachwytowi towarzyszy pogłębianie dołka psychicznego, więc trzeba sobie to dawkować ostrożnie :)

Dużo czytam, ale wciąż przerzucam się z jednego tytułu na drugi, szukając czegoś co mocniej chwyci. A że jestem w zanurzony w klimatach lekko horrorowych (Strychnica), to postanowiłem, że notka będzie o inne pozycji od Wydawnictwa Mięta. Podobny trochę klimat - czyli od wydawałoby się normalnej scenerii, poprzez tajemnicę, dziwne zdarzenia, przechodzimy do grozy i makabry. Co prawda Maciej Lewandowski stworzył opowieść bardziej młodzieżową, w stylu niektórych historii Stephena Kinga, Hilla, Simmonsa czy serialu Stranger Things, ale mam wrażenie że pomysł na te książki jest podobny i nawet wydawnictwo postanowiło wydać je w podobny sposób, czyli sztywna oprawa i malowane grzbiety kartek. Robi to robotę! A ponieważ mój egzemplarz zdobyty z autografem, szykujcie się za jakiś czas (pewnie na WOŚP) na aukcję!


Maciej Lewandowski odważnie sięga po historie i motywy już znane (czyli auto o skłonnościach wampirycznych), a potem osadza to w naszych realiach, czyli w opowieściach o czarnej wołdze, tuszowaniu śledztw za PRL, unikaniu jakichkolwiek wspomnień o tym iż w zaginięciach dzieci mogło być coś niesamowitego. W którymś momencie na szczęście ktoś jednak poszedł po rozum do głowy i sam postanowił zapolować i unieruchomić maszynę siejącą grozę po okolicy. Na lata był spokój. 

niedziela, 11 sierpnia 2024

Oczy Michaliny - Marcin Szczygielski, czyli dar czy przekleństwo

Widzę, że Marcin Szczygielski wyrasta w tym roku na rekordzistę na blogu pod względem notek, ale przy pierwszych książkach był zachwyt, a potem już jakoś samo tak poszło, a Ewa podrzuca kolejne jak tylko oddam jej przeczytane.

Wiem już, że część jego historii nie wpisuje się tak bardzo w to co mnie tak bardzo urzekło choćby przy Weronice i Zombie, czyli nie dotyka tak mocno spraw rodzinnych, osobistych problemów, nie pokazuje jak trudne jest dojrzewanie i ile emocji kotłuje się w młodych ludziach. W przypadku niektórych z tych powieści, jak choćby w Oczach Michaliny, wciąż na pierwszym planie mamy nastoletnią, młodą bohaterkę, przeżywa ona masę przygód, wątpliwości, poruszamy się jednak w świecie dość odległym od naszych realiów. Owszem - w bajkach też jest wiele elementów, które nie sprzyjają temu, by identyfikować się z bohaterami, by ich zachowania przykładać do naszych problemów, a mimo to wciąż je cenimy i się nimi posługujemy. W przypadku starszych mam jednak wrażenie, że fantastyka, magia, odrealnienie, przygody, sprawiają, iż może jest ciekawie, ale brakuje tego elementu identyfikacji, rozpoznania siebie w tym co postać przeżywa. Może właśnie dlatego historie bardziej osadzone w naszych sprawach prozaicznych, podobają mi się dużo bardziej, zwłaszcza że Szczygielski nigdy nie jest z jakimiś przemyśleniami i morałami nachalny, to wszystko przychodzi ot tak... I tak bardzo w punkt. 

niedziela, 28 lipca 2024

Kwiatokosy i Szkieletnicy - Marcin Szczygielski, czyli rodzina jakich wiele?

Zastanawiałem się jakim tytułem zakończyć lipiec i na jakiś czas się pożegnać. Wybieram Szczygielskiego, ze względu na to, że to książki lekkie, zabawne, przygodowe, czyli takie idealne na wakacje. Spróbujcie je podsunąć swoim pociechom (pewnie tak 10+) i sami zobaczycie jaką będziecie mieli frajdę.

To tak przedziwna mieszanka czarnego humoru, magii, przygody.
Rodzina Rodomiłów od lat walczy z różnymi manifestacjami złych mocy, czyli strzygami, upiorami, demonami i wszelkiej maści potworami. Od lat? Co ja gadam! Od pokoleń! Taki to już dar, a może przekleństwo, ich misja i sposób na zarabianie. Gromadzą różne przepisy, robią notatki, hodują zioła i rośliny, eksperymentują z miksturami. I uczą swoje dzieci tego "zawodu".