Do końca roku cztery notki, dwie na podsumowania roku, pozostały więc tylko dwa miejsca na wrzucenie czegoś o konkretnych tytułach... Nie ukrywam, że całkiem sporo spada na rok przyszły i są to rzeczy naprawdę zacne. Kto wie czy nie będę musiał wrócić do łączenia tytułów w jednej notce, żeby mi nic nie uciekło.
A na ten rok jeszcze dwa ciekawy tytuły książkowe, choć zupełnie inne. Fake off Jakuba Ćwieka to rzecz, którą oni sami nazywają nie tyle książką, co grą paragrafową. Skoro jednak szkieletem jest fabuła, no to umówmy się - wkład informatyków jest ważny, ale bez autora i jego pomysłu pewnie nie wyszło by tak dobrze. Kwalifikuję tą produkcję więc jako książkę.
Co ważne jest dostępna zupełnie darmo m.in. w aplikacji PulpBooks i można ją czytać, słuchać jej, lub przeglądać na przeglądarce. Ze wszystkimi odnogami to około dwóch godzin, czyli średniej długości opowiadanie. Ale czemu wspominam o jakichś odnogach?
Jakub Ćwiek i jego wydawnictwo już drugi raz sięgają po taki pomysł - mamy jakiś zarys historii, ale o jej przebiegu, decyzjach bohatera, decyduje sam czytelnik. Wybierając pewną ścieżkę, kształtujesz jednocześnie koniec historii. Uda się doprowadzić wszystko do szczęśliwego zakończenia czy też nie? Zawsze masz możliwość cofnąć się na swojej ścieżce, przyjrzeć decyzjom i pójść inną drogą. Rozmawiać spokojnie czy agresywnie? Uciekać czy atakować? Iść na policję czy działać na własną rękę? To tylko przykłady takich rozstajów drogi, gdzie drogowskazy masz w jedną lub drugą stronę.
Ci którzy znają gry paragrafowe nie będą zaskoczeni tym rozwiązaniem, ale przecież nie odbierze im to frajdy. W literaturze nie było dużo tego typu rozwiązań.
Czemu historia jest darmowa? Ano PulpBooks połączył siły z NASK i ministerstwem cyfryzacji, by zaproponować młodym (i nie tylko im), historię mającą skłonić ich trochę do refleksji na temat tego czy warto wierzyć we wszystko co jest zamieszczone w sieci. Książce towarzyszą więc jakieś materiały edukacyjne na temat jak rozpoznawać fake newsy, jakie są techniki manipulowania treściami i podbijania ich celem uwiarygodnienia itd. W samej fabule w mojej ocenie trochę to naciągnięto - ktoś upowszechniający takie treści buduje wokół siebie grupę ludzi, coraz bardziej zamkniętych na wpływy innych, niczym sektę. Influencerzy nawet jeżeli ciągną za sobą społeczność, to po to by mieć zasięgi, kasę, sławę, a nie by budować jakąś rewolucję zmieniającą świat. Zastrzegam jednak, że to tylko moja opinia i pewnego rodzaju uproszczenie jakie pojawia się moim zdaniem w budowaniu fundamentu tej opowieści, nie przeszkadzało mi w jej rozgryzaniu.
Wcielamy się w dziennikarza, którego rodzina prosi o pomoc w poszukiwaniu jego młodszej, nastoletniej siostry. Dziewczyna zniknęła z domu wraz ze sporą kwotą pieniędzy i nikt za bardzo nie wie jakie mogły być tego przyczyny. To Ty drogi czytelniku musisz szukać tropów, zastanowić się jak rozgrywać kolejne spotkania i rozmowy. Odnajdziesz siostrę, jednocześnie nie wyrządzając nikomu krzywdy, czy też przegrasz tą rozgrywkę?
Miałem frajdę, że intuicja poprowadziła mnie bezbłędnie za pierwszym razem, ale też ze zdumieniem odkrywałem potem inne ślady, stwierdzając że autor nie poszedł wcale na łatwiznę, przygotowując parę niespodzianek. Sama lektura czy też słuchowisko jest dość wartkie, pewne tematy i treści pojawiają się jakby przy okazji, nie są bardzo rozbudowane, czytelnik jest zachęcony po zakończeniu całości, by szukał dalej. Gdy tak wielu ludzi, wydawałoby się dość inteligentnych, podaje bez sprawdzania zmanipulowane treści, pada ofiarą oszustwa i dezinformacji, młodzi mają jeszcze trudniej, bo też nikt za bardzo nie uczy ich tego jak poruszać się w Sieci. Wszystko odkrywają sami, uważają się za dużo lepiej przygotowanych do życia w Cyber świecie niż ich rodzice czy opiekunowie, a nawet nauczyciele. I to jest ta trudność. Żeby przed czymś ostrzegać, trzeba nie tylko mieć wiedzę, ale rozumieć młodych, potrafić słuchać, szukać sposobów na to, by docierać z przekazem w sposób nienachalny.
Tu właśnie pojawia się miejsce na tego typu projekty. Biję brawa, bo jest to kasa dobrze wydana. Opowiadanie wciąga, intryguje, a jakaś refleksja pozostaje. Można dyskutować czy można by to zrobić inaczej, lepiej, ale warto docenić pomysł, wykonanie. Trochę ze względu na wykształcenie i wykonywany zawód pewnie bardziej nakręciłem się pozytywnie przy tym tytule, uważam po prostu że to fajne i przydatne narzędzie, które jest jeszcze słabo wykorzystywane. Człowiek najlepiej może ocenić jakieś decyzje, jeżeli sam je podejmuje i widzi ich konsekwencje. Mamy więc w tym przypadku świetne połączenie rozrywki i edukacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz