środa, 3 września 2025

Czwartkowy klub zbrodni, czyli jakże ekscytujące może być życie staruszka

Choć do powieści Richarda Osmana film raczej się nie umywa to i tak obejrzałem go z przyjemnością. Słuchajcie - dla samej obsady warto: Helen Mirren, Pierce Brosnan, Ben Kingsley, Celia Imrie. No i ten klimat :) 

Bo cały urok w tej fabule to nawet nie kryminalna zagadka, nawet nie zawarty tam humor, bo jest on raczej nienachalny, co sympatia jaką czujemy do tych postaci. Może to nie dla wszystkich będzie równie urokliwe, ale naprawdę - w pewnym wieku docenia się historie o ludziach starszych, takich którzy mają może i jakieś ograniczenia, ale nie zawsze się nimi przejmują. Doświadczenie, intelekt, tupet no i dużo wolnego czasu! Nie ma to jak na emeryturze zająć się np. rozwiązywaniem niewyjaśnionych spraw kryminalnych.

wtorek, 2 września 2025

Zniknięcia, czyli tylko nikomu nie mów

Zwykle unikam horrorów, jakoś nieszczególnie czerpiąc frajdę z dość schematycznych fabuł i jump scare'ów mniej lub bardziej przewidywalnych. Zniknięcia jednak przykuł uwagę zwiastunem i fabularnie też okazał się całkiem oryginalnym daniem. Takim trochę w stylu Kinga - gdy bardziej czujesz niepokój i różne rzeczy sobie wyobrażasz niż masz realne podstawy do obaw. Gdyby tylko utrzymano ten klimat do końca...

Ale po kolei.


Justine uczy od niedawna, jeszcze nie wszyscy ją poznali, a tu zdarza się coś co jest szokiem dla całej społeczności. Cała jej klasa poza jednym uczniem nie pojawia się w szkole - wszystkie dzieci zniknęły z domów jednej nocy. Czasem kamerki miejskie lub domowe nagrały ich cienie przemykające szybko w ciemność. O jednej porze. I zniknęły bez śladu. 

Jak nie podejrzewać nauczycielki, która miała z nimi kontakt? Zwłaszcza że to kobieta mająca niekoniecznie idealną opinię w społeczeństwie. Za dużo pije, no i rozgląda się za żonatymi. Jak łatwo przyczepić jej etykietkę wiedźmy i podejrzewać ją o jakieś straszne rzeczy. 

sobota, 30 sierpnia 2025

Bird, czyli nosisz w sobie gniew ale i wrażliwość

Sierpień kończę filmem i zdaje się, że w najbliższym czasie trochę więcej będziecie mieli na Notatniku właśnie dziesiątej muzy :)

Bird to mieszanka kina społecznego, spora dawka dojrzewania i niewielka szczypta realizmu magicznego. Chwilami pięści zaciskają się ze złości: gdzie jest opieka społeczne, jak tam można, a chwilami stwierdzasz: kurde ta dziewczyna mimo trudnego dzieciństwa ma w sobie więcej wrażliwości niż nie jeden normals. Rozedrgana kamera, przeciąganie pewnych wątków i nie kończenie tego co interesuje widza, mogą drażnić, stanowią jednak też pewien niepowtarzalny klimat. Po co ci odpowiedzi, lepiej zostawić bohaterów w chwili gdy widzimy chwilę szczęścia, nawet jeżeli mamy świadomość, że jutro pewnie różne trudności powrócą z podwójną siłą.  


Bailey wychowywana jest przez ojca, mieszka w squacie, z matką i resztą rodzeństwa ma kontakt sporadyczny, za to mocno związana jest z przyrodnim bratem, bo ojciec miał wiele podobnie przelotnych związków. Mimo że to facet raczej mało odpowiedzialny i nikt rozsądny nie postawił by go za wzór ojca, to ma w sobie jakąś potrzebę opiekowania się innymi, na swój sposób troszczy się o nich. Choć dla Bailey to trudne, gdy myśli że lada chwila wprowadzi się do nich kolejna kobieta z dzieckiem i uczucie, uwaga, będzie znowu dzielona na więcej osób. 

środa, 27 sierpnia 2025

Morderstwo w księgarni - Merryn Allingham, czyli klasycznie i dość przeciętnie

Morderstwo w księgarni to zdaje się część większego cyklu z tą samą bohaterką, ale ważniejsze jest osadzenie tego w jakimś kontekście, żebyście wiedzieli czego się spodziewać. To dość klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie, z rezolutną bohaterką i atmosferą Wielkiej Brytanii, która raczej dość odległa jest od współczesności. 

Co kto lubi. Dla mnie trochę w tych historiach brakuje napięcia i ekscytacji, akcja zwykle toczy się dość powoli, a więcej frajdy masz (jeżeli polubisz bohaterkę) z obserwowania jej mniej lub bardziej udanych pomysłów na posunięcie śledztwa do przodu niż z samych jej odkryć.  
 

Tak, tak, wszyscy są dobrzy, środowisko świetne i nagle wstrząs bo jakieś morderstwo... Oczywiście wyjaśnienie dla niego też się potem znajdzie - po prostu ktoś był postawiony pod ścianą, zdesperowany, zrobił błąd, bo żaden z niego wielki czarny charakter.

W jak morderstwo, czyli ani komedia ani kryminał

Na kryminalną środę w tym tygodniu aż dwie propozycje - pierwsza filmowa. Nie wiem czy kojarzycie, ale pisałem już kilkukrotnie o dość sympatycznych kryminałkach Katarzyny Gacek (również o W jak morderstwo) wyrażając się o nich dość pozytywnie. Może na mój stosunek wpływa też miejsce akcji, czyli Milanówek i Podkowa Leśna, miejsca które dość dobrze znam. Zrobić ekranizację takiego materiału to jednak nie tylko dobranie charakterystycznej obsady i pomyślenie "jakoś to będzie", trzeba sensownych dialogów, dobrego rozegrania napięcia. No i przede wszystkim decyzji czy idziemy raczej w stronę kryminału czy komedii. A tu niestety zabrakło prawie wszystkiego.  
Ja wiem - pamiętając o tym jak wygląda większość produkcji Polsatu czy TVN nie powinienem być zaskoczony marną jakością tego filmu. 

wtorek, 26 sierpnia 2025

Jesteś wszechświatem, czyli powiedz mi coś o sobie

Czemu nikt nie próbuje nakręcić czegoś takiego u nas? Czemu uważa się, że S-F musi wiązać się z wielkim budżetem i fajerwerkami? Pavlo Ostrikov udowadnia że tak nie jest i co bardziej zaskakujące robi to już w kraju napadniętym przez agresora. Ziemia gdzie tam w tle, ogarnięta chaosem, nienawiścią i zmierzająca do zagłady, a tu w kosmosie pytania egzystencjalne o to co w życiu ma sens...

Skromne, ale niegłupie. Ładne i dobrze zagrane.

Czy trzeba więcej pisać? Pewnie i tak dla większości widzów przyzwyczajonych do akcji, film może okazać się rozczarowaniem, tak mało się w nim dzieje. Dla tych co jednak lubią trochę rozkminy, klimat, to będzie duża frajda.

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Bagno - Bielizna, czyli reżim, wojna, podłość i... miłość

Bielizna - charakterystyczny styl zespołu i jakby od niechcenia śpiewający Jarosław Janiszewski - powraca chyba po 15 latach. I choć to nie jest tak fenomenalny powrót jak płyta Janerki, to na pewno nie jest to też odcinanie kuponów od dawnej popularności. Mamy co prawda tu kilka numerów, które są nowymi wersjami rzeczy już znanych z jednej z płyt, ale większość to kawałki zupełnie nowe. 
 
Niby brzmienie rozpoznawalne, ale jakby trochę odświeżone, czuje się, że zespół włożył w ten materiał trochę serca i pomysłów. Tekstowo jak zwykle mocna mieszanka ostrego pióra i odrobiny satyry. Cholernie aktualnie i tym razem bez owijania w bawełnę, prawie w każdym kawałku. 

Pewnie w radiu tego dużo nie usłyszymy, ich muzyka jest trochę mało przebojowa, ten rytm często się łamie w dziwny sposób, gitary mogą sprawiać wrażenie zbyt mało urozmaiconych (ale warto się wsłuchać, bo wbrew pozorom jednak dzieje się sporo). 

niedziela, 24 sierpnia 2025

Czy chcesz o tym porozmawiać? Lori Gottlieb, czyli psycholog na kozetce

Ciekawa propozycja dla tych, którzy troszkę interesują się psychologią. Nie jest to rzecz jedynie dla profesjonalistów, terapeutów, chyba bardziej dla "przeciętnych zjadaczy chleba", bo też nie jest to poradnik czy profesjonalna analiza procesów terapeutycznych. Trochę opowiadając o swojej drodze do bycia psychoterapeutką (a zaczynała od pisania scenariuszy i dziennikarstwa), trochę o swoich problemach, a również niektóre historie ze swoimi pacjentami (pewnie modyfikując je tak, by nikt ich nigdy nie rozpoznał), Lori Gottlieb przygląda się temu jak próbujemy uczynić nasze życie lepszym, zdrowszym. A może jednak po prostu bardziej wygodnym, dostosowanym do naszych wyobrażeń? Jak by to było miło, gdyby na wszystkie nasze wątpliwości uzyskiwać odpowiedzi: bardzo dobrze dotąd wszystko robisz, nic nie zmieniaj :) Nie ma tak dobrze. Gdy coś nas uwiera, niepokoi nas lub kogoś z naszego otoczenia, warto się temu przyjrzeć, zastanowić. Psycholog zaś nie jest po to by dać odpowiedzi lecz by wysłuchać i pomóc zrozumieć na czym polega problem. To czy będziemy chcieli się nim zająć i w jaki sposób, będzie zależało od nas.

piątek, 22 sierpnia 2025

Skrzat. Nowy początek, czyli a podobno jesteś na to za duża

Wróciłem z kilku dni wędrowania, pewnie będzie ciężko przyzwyczaić się do normalnego rytmu, ale póki nie ma pracy, zasiadam jeszcze do bloga i na dziś mam coś familijnego. 
 

Co prawda oficjalna premiera dopiero 19 września, może jednak uda się Wam zapolować na jakieś pokazy przed tą datą? Cieszy odradzanie się kina familijnego w Polsce, bez zadęcia, dydaktycznego smrodku, ale przygodowego, opowiadającego o ważnych dla młodych sprawach. Choćby jak tu: o żałobie, o nowej szkole, przyjaźni i zaufaniu. 

Tak jak drażnią mnie produkcje podobno dedykowane starszym (tu brakuje jakiegoś mądrego przekazu, zwykle to tylko wygłupy i imprezowanie, czasem kac w obliczu tragedii), to w przypadku młodszych zaczyna być coraz fajniej. I choć jeszcze czasem drażnią pewne sztuczności (ech ta banda prześladowczyń), to ogląda się to raczej bez uczucia zażenowania. Ba - jeżeli pójdziecie razem z pociechami, jest o czym potem porozmawiać, a to ważne. Po prostu za mało czasu spędzanego razem, rozmów, mocno potem wpływa na to że młodzi ludzie tracą kontakt z rodzicami i mają coraz więcej problemów. 

środa, 20 sierpnia 2025

Martwe imiona - Agnieszka Ewa Rybka, czyli gdy potrzebowałaś wsparcia...

Kryminalna środa i tym razem ciekawy thriller psychologiczny. Autorka polska, choć realia powieści spokojnie by pasowały do niejednego "bestsellera" z zagranicy i jakość powiem Wam, że też jest lepsza od niejednego z nich. 

Poznajemy bohaterkę, gdy po latach życia w Londynie wraca do rodzinnej Holandii. Przyjeżdża tu otrząsnąć się po tragicznej śmierci męża, ale i pozbierać swoje sprawy, które od dawna nie układały się tak jak tego by chciała. Ciężko przeżyła wcześniejsze próby zajścia w ciążę i poronienia, potem zgodziła się na wyjazd jedynie po to by ratować małżeństwo. Powoli popadała w depresję, ale życie tam nie dało jej szczęścia, ma więc nadzieję, że tu na nowo się ogarnie i uspokoi swoje serce. 

Tymczasem w domu, który tak kochała, w ogrodzie gdzie urządziła kiedyś symboliczne miejsca pamięci dla dzieci, które straciła, znajduje prawdziwe kości dzieci. Zamiast spokoju, wpada w jeszcze większy horror.

wtorek, 19 sierpnia 2025

Trzy miłości, czyli czego byśmy oczekiwali od thrillera erotycznego

Łukasz Grzegorzek znany już z "Córki trenera", czy "Mojego wspaniałego życia" znowu udowadnia, że ma jakiś swój oryginalny styl, że potrafi zaskoczyć, nawet jeżeli wpisuje się w schematy przewidywalne. Na myśl o thrillerze erotycznym raczej nie mamy dobrych skojarzeń z rodzimymi produkcjami i obawiam się, że "Trzy miłości" też tego nie zmienią. Warto jednak na ten film spojrzeć nie tylko jako na opowieść o trójkącie, ale o obsesji, 
uczuciu tam mocnym, że budzi odruch sprzeciwu.


Pewnie znajdą się tacy, którzy będą się krzywić na zbyt prosty scenariusz, przewidywalność. To film trochę o ludziach pokręconych emocjonalnie, ale czy poprzednio też trochę tak nie było? Wciskani w ramki, źle się w nich czuli i szukali sposobu na wyrwanie się z tego schematu. Rozumiem zarzut, że to nie jest film o przeciętnym Kowalskim, jednocześnie jednak to historia o ludziach, których można gdzieś dostrzec wokół nas. Trochę pogubionych, ale udających pewność siebie, niby w relacjach, ale wciąż zapatrzonych przede wszystkim w siebie.  
 

Czego byśmy oczekiwali od thrillera erotycznego? Nagich ciał, pożądania, uczuć, może zazdrości. To wszystko tu mamy, a jednocześnie reżyser trochę mruga do nas okiem, przerysowując pewne sytuacje, jakby kpiąc sobie z formuły w którą wchodzi. Może tylko napięcia trochę brakuje, mimo podkreślania determinacji postaci, są oni raczej dość nieporadni w swoich działaniach. 

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Wszechświat nas tańczy - Soboń, czyli cisza, deszcz, radość, wybuch, niebo

W poszukiwaniu czegoś w miarę świeżego na poniedziałkowy kącik muzyczny, wygrzebałem ubiegłoroczną premierę zespołu Soboń, czyli Jaro Sobonia i przyjaciół. Album interesujący, poetycki, trochę muzycznie odbiegający od tego co w ramach pop-rockowych rzeczy u nas się promuje. 
A może nie tyle muzycznie, co wokalnie? Soboń często bowiem buduje na linii melodycznej bliższej pieśniom religijnym czy ludowym, niż temu co współcześnie dominuje. W jego balladach czuje się jakąś nostalgię, ale i pewne napięcie w głosie. 

Chwilami to trochę jak pozytywka, gdzie wciąż wraca do nas pewien motyw, gdzie wznosimy się i opadamy, tyle że tu są jeszcze teksty, w które warto się wsłuchać. 

niedziela, 17 sierpnia 2025

Ten głód - Chelsea G. Summers, czyli no raczej niestety absmak

Trochę przyspieszam z notkami w tym miesiącu, bo chyba zniknę na kilka dni, więc łapcie kolejny wpis. W niedzielę zwykle piszę o powieściach, które wyłamują się z gatunkowych ram, niektórzy po prostu nazywają je literaturą piękną. 
 
W tym przypadku to "piękno" warto wziąć w duży cudzysłów. 

Nie jest to bowiem historia ani piękna ani przyjemna, choć poniekąd właśnie o przyjemności ona jest. Tyle że to przyjemność płynąca z mordowania i jedzenia swoich ofiar. 

Wydaje się Wam obrzydliwe? No i trochę macie racji. 
Jest w tej opowieści jakieś przewrotne, psychopatyczne zadowolenie z siebie, ze swojego geniuszu, skoro tak długo nikt jej niczego nie mógł udowodnić. Zaczęło się może i przypadkowo, z ciekawości, ale potem pragnienie jeszcze intensywniejszych doznań było coraz silniejsze. A że zdaniem bohaterki ofiary zasługiwały na to co je spotkało, to i wyrzutów sumienia jakichś nie miała. 

sobota, 16 sierpnia 2025

Najazd z przeszłości - James P. Hogan, czyli porządek feudalny i siła, czy swoboda i wspólnota

I jeszcze jeden tytuł z serii Wehikuł Czasu od Wydawnictwa Rebis. Fajna powieść z nutką socjologii, tyle że autor chyba trochę przekombinował nie mogąc zdecydować się czy raczej iść w stronę akcji, czy jednak pokazywania mechanizmów rządzących społeczeństwami. 

Czemu tak uważam? Ano ewidentnie Najazd z przeszłości ma sporo momentów spowolnienia w fabule, a potem znowu przyspiesza, sporo miejsca poświęca się pokazaniu motywacji różnych postaci, nie zawsze wydaje się to tak niezbędne. Po co bowiem cała historia wojskowa sierżanta Colmana? Przyda nam się dopiero w finale, choć pewnie byłoby to mnie drażniące, gdyby akurat on nie znikał na tak długie fragmenty powieści. Główny bohater, który pojawia się i znika - niby ważny, trzeba go przybliżyć, pokazać jego nieprzystosowanie, dylematy, lekceważenie przez przełożonych, ale porzucasz go na długie rozdziały, by bardziej zajmować się innymi, jakby sugerując że są równie ważni. 
Pewnie gdyby nie te dziwne skoki, filozofowanie, znowu sceny akcji, znowu spowolnienia, czytałoby się to lepiej. 

Filmowy wehikuł czasu - Harry Harrison, czyli trzy, dwa, jeden, akcja!

Byłem chyba jeszcze w podstawówce, gdy po raz pierwszy w Fantastyce mogłem przeczytać tą powieść i pamiętam jaką sprawiła frajdę. Gdy więc pojawiła się obok innych powieści Harrisona w serii Wehikuł czasu, długo nie czekałem z powtórną lekturę. 

I cóż, nadal pomysł bawi, choć wykonanie już nie wydaje się aż finezyjne. 

Ot trochę szoku wynikającego ze zderzenia wikingów z roku 1000 z ekipą filmową z przeszłości, ale jak to autor sobie wymyślił dość łatwo różne bariery rozwiązać alkoholem i tłumaczem, który uczył się na starych nordyckich sagach, więc powinien coś skumać. Wszelkie problem Harrison szybko omija, wszystko rozwiązując kolejnymi podróżami w czasie. Jeżeli bowiem od momentu wyruszenia do chwili powrotu niezależnie ile miesięcy minie w przeszłości, w teraźniejszości minie kilka minut, to wszystko da się zrobić. 

piątek, 15 sierpnia 2025

Erotic Zdrój, czyli sanatorium nie wybacza albo Robert Górski i twarze znane z Rancza

Nie oszukujmy się - serial Ranczo od prawie 20 lat jako towarzyszy nam jako wyznacznik serialowego hitu komediowego, łączy pokolenia i nawet jeżeli nie wszystko bawi tak samo, to trudno odmówić nam znajomości i sympatii do tych postaci. Stąd też gdy zobaczyłem obsadę najnowszej premiery przygotowanej przez Wydział Produkcji, od razu się uśmiechnąłem. Bo to nie jedna aktorka, czy aktor, ale cała piątka to właśnie ekipa z tego serialu. Pewnie niejeden tydzień spędzili razem na planie, więc znają się jak łyse koniec i już trochę "wyczuwają" - może dlatego tak lekka i frywolna komedyjka tak bawi? 

Za tekstem stoją Robert Górski (który fajnie też zagaduje z offu zmiany dekoracji) i Doman Nowakowski, a spektakl wyreżyserował Wojciech Adamczyk. Od początku jednak publika z ogromną sympatią reaguje na twarze które zna z ekranu i to oni stanowią o sile tego przedstawienia. 

Z przeszłości powinniśmy wyciągać lekcję, czyli Winny Smarzowskiego oraz LIBERTÉ [trigger warning] teatru z Tbilisi

Gdy cały kraj albo udaje się na patriotyczne msze i parady wojska albo na długoweekendowe wyprawy w plener, na blog wrzucam dziś kolejną zaległą notkę teatralną, mocno nawiązującą do historii. Ale jak różnie można o niej opowiadać i na nią patrzeć.
 

Wojciech Smarzowski od lat udowadnia, że swoimi produkcjami potrafi wbić szpilę jak mało kto - piętnuje nasze różne przywary narodowe, ale i zakłamanie w policji czy wśród duchownych. 
Teraz, dla Teatru Telewizji wziął na warsztat monodram Stanisława Brejdyganta zdaje się że z Teatru Polonia. Dołożył do niego jednak wątek współczesny - to już nie tylko historia człowieka, który próbuje poradzić sobie z wyrzutami sumienia i demonami, które go dręczą. 

Tej spowiedzi słucha jego wnuk, który nie miał z nim prawie żadnego kontaktu, ale teraz wysłuchuje tego z wielką uwagą. Sam bowiem zmaga się z różnymi dylematami - jako ksiądz, jako osoba wierząca, jako człowiek, dla którego wartości są czymś ważnym. 

czwartek, 14 sierpnia 2025

Czynnik królika - Antti Tuomainen, czyli policzmy prawdopodobieństwo totalnej zagłady

Co ci Skandynawowie mają do długouchych? Najpierw Arto Paasilinna i Rok zająca, a teraz Antti Tuomainen i Czynnik królika. I nawet styl trochę podobny, bo niby jest jakaś intryga, są trupy, ale przecież cała historia stoi po prostu czarnym humorem.  

Główny bohater, uwielbiający uporządkowane życie zgodne z regułami matematycznymi, zbiegiem okoliczności znajduje się w sytuacji, która go totalnie zaskakuje. Nie dość że traci pracę, którą zajmował się tyle lat i w jego mniemaniu był najlepszym specjalistą od obliczania ryzyka dla ubezpieczyciela, dowiaduje się że zmarł jego brat, to jeszcze otrzymuje po nim spadek, będący większym kłopotem niż dobrodziejstwem. 


Kto by bowiem chciał odziedziczy park przygody dla dzieci? Nie znając się na jego prowadzeniu i podejrzewając, iż zmarły przy swoim dość luzackim podejściu do różnych spraw, niekoniecznie dbał o jego kondycję finansową. No ale cóż - Henri akurat nie ma nic do roboty, a w dodatku jak tu odmówić ostatniemu życzeniu wyrażonemu w testamencie? Ratuj park przygody - łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. 

środa, 13 sierpnia 2025

Śmierć pod białym jeleniem - Chris Chibnall, czyli wszyscy go lubili i szanowali

Serial Broadchurch do dnia dzisiejszego dobrze wspominają miłośnicy kryminałów, ale czy powieść autora scenariusza do tej produkcji również zasługuje na podobne zachwyty? 

Z tym jest trochę tak, że kto pierwszy spróbuje dotknąć pewnych realiów (np. małomiasteczkowych), uchwyci jakiś specyficzny klimat, ma szansę na uwagę. Gdy przed nim było już wielu wcześniej, którzy zrobili coś podobnego, od razu nasza ciekawość będzie ciut mniejsza. I to jest chyba problem z tą powieścią. Nie jest zła, ale trudno też po lekturze zgodzić się z określeniami: "genialna" czy "wyjątkowa". 

To sprawnie napisany kryminał, w którym udało się uchwycić atmosferę panującą w niewielkiej społeczności. Niby wszyscy "coś" wiedzą, ale mówią niechętnie, bo przecież jeżeli już to albo załatwiamy sprawy sami, a jeżeli nie daj Boże ktoś z nas coś zrobił, to nie będę tym, który na niego doniesie. Jest trup? No szkoda człeka. Ale gdy nie był specjalnie lubiany, a ewentualny sprawca wciąż mieszka wśród nich, nikt nie chce przyłożyć palca do jego uwięzienia. Zrobił co zrobił. Może musiał. Na pewno więcej tego nie zrobi. Tamten sobie zasłużył itp. itd.

wtorek, 12 sierpnia 2025

Życie dla początkujących, czyli a ja to bym chciał...

Na świecie o wampirach już było i bardziej serio, i komediowo, a nawet romansowo, a u nas... No właśnie, jakoś te komediowe tony chyba wychodzą nam najlepiej i aż szkoda że tak rzadko.
 
"Życie dla początkujących" to sympatyczna czarna komedia, z dużą dawką melancholii. Taki film idealny na Sundance - wiecie krótkie, niszowe, a doceniane przez krytyków i tych co przedkładają klimat nad akcję. Niby niewiele się tu dzieje, seans kończy się jednak z uśmiechem i satysfakcją.  


Co się stanie gdy wprowadzimy wampira do domu spokojnej starości? Wiecie - przecież każdego dnia i tak ktoś może umrzeć, a jeżeli spuści się z niego przy okazji trochę krwi, to nawet nikt nie zauważy. Monia funkcjonuje więc sobie w miarę spokojnie - nikogo nie krzywdzi, a jednocześnie ma zapas niezbędnej dla siebie substancji.

poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Lust for life - Lana Del Rey, czyli wyśpiewać niepokój i smutek

W poniedziałkowej porcji muzyki coś sprzed ładnych paru lat. Ktoś przyniósł do pracy na założoną półkę bookcrosingową parę płyt, a wśród nich głos, który pamiętam zrobił na mnie kiedyś duże wrażenie. 

Lana Del Rey tym razem w trochę innym niż kojarzony przeze mnie depresyjno triphopowym klimatem. Jest bardziej popowo, mogą zaskakiwać duety, wciąż jednak jest w tym coś co jest zdecydowanie oryginalne. 

Niby od niechcenia zaśpiewane, a jednak w jakiś sposób sprawia, że czuje się magię. Jest w tym jakaś nutka rozmarzenia, nostalgii. 

niedziela, 10 sierpnia 2025

Księga dziwnych nowych rzeczy - Michel Faber, czyli moja misja, moje życie

Czasem trafiasz na taką powieść, z którą nie bardzo wiesz co zrobić. Wciąga i wkurza jednocześnie. Trudno ją ocenić jako słabą, ale i trudno jako dobrą. Klimat i potencjał naprawdę bardzo dobry, jednak to wykonanie... 


Cholera, ja rozumiem niedopowiedzenia, zostawienie pola do interpretacji, tylko nie powinno to oznaczać, że w końcu nie wyjaśnisz nic, że czytelnik ma dziwne odczucie: po co to było?

Niby fantastyka, ale bliżej jej do powieści psychologicznej czy obyczaju. Niby ma jakieś zagadki, nic jednak nie wyjaśnia. 


Jako lektura na DKK chyba od dawna nic tak bardzo nie wzbudziło emocji i dyskusji, mimo że tak wiele osób stwierdziło, że jest raczej na nie. O co więc chodzi, że to jednocześnie drażni, nuży, ale i fascynuje.

sobota, 9 sierpnia 2025

W imię Jakuba S., czyli co byś zrobił gdybyś jeden dzień miał władzę

Sezon teatralny dawno się skończył, a ja wciąż wygrzebuję się z zaległych notek. Zostały mi głównie rzeczy odwołujące się do historii, ale w tak różny sposób i tak inny od Chłopek, o których pisałem niedawno, że musi się znaleźć miejsce na Notatniku. A jutro kolejna wizyta teatralna, ale już z tych lżejszych, komediowych, więc w przyszłym tygodniu jeszcze jeden tekst. 


Paweł Demirski niby wziął na warsztat trochę mocniejszą historię niż te opowiadane w Chłopkach, dochodzi jednak do podobnego punktu jak i twórcy spektaklu z Legnicy. Czym się różni wyzysk chłopów w czasach pańszczyzny od tego co odbywa się współcześnie, gdy ludzie zaharowują się, mając jedynie nadzieję, że w ciągu 40 lat pracy spłacą kredyty na mieszkania, które bardzo często wcale przecież nie są pałacami? To postawienie pytania, ale i pewnego rodzaju groźba - zobaczcie jak rodzą się rewolucje. Wystarczy iskra by przyłożyć ogień, by polała się krew, a potem ci, którzy najbardziej korzystają na wyzysku, są zdziwieniu i oburzeni, że przecież jak świat światem tak było to byli przekonani, że inaczej nie można. Choćby sami wspięli się na szczyt z samych nizin społecznych, szybko zapominają i będą bronić tego, żeby hierarchia pozostała bez jakichś większych zmian. 

piątek, 8 sierpnia 2025

Vinci 2, czyli po co wracać na stare śmieci

Sezon letni i mocna posucha w kinach, nowy film Juliusza Machulskiego wyrasta więc na jakiś wielki hit, na który będą walił tłumnie Polacy. No cóż, w sali było nas 2 osoby, przy czym ta druga wpadła na seans już po rozpoczęciu filmu, przez długi czas myślałem że będę miał całe kino dla siebie. 

Uświadomiłem sobie, że nie pisałem o części 1 - w końcu to było dwie dekady temu i jeszcze nie było Notatnika, a nawet jeżeli powracałem do tego obrazu, to jakoś nigdy z tak dużymi emocjami, by chcieć o nim napisać. Ot, sympatyczna komedia sensacyjna, ale ani nie rozbawia do łez, ani nie daje wielkiego zaskoczenia fabularnego. 

 

Pytanie po co więc do tego wracać? Zwłaszcza, że Vinci 2 jest jeszcze mniej komediowa i szczerze, ma jeszcze mniej jakiegoś napięcia sensacyjnego.  A może po prostu co innego jest siłą tego filmu?

czwartek, 7 sierpnia 2025

O zbrodni w bardziej ponurym klimacie, czyli Martwe zwierzęta i Poradnik grzebania kotów

Wczoraj bardziej cosy crime, to dziś może ciut mocniej? Choć pierwsza z przeczytanych pozycji też ma sporą dawkę codzienności w niewielkiej społeczności, obie na pewno jednak spokojnie można zakwalifikować jednak jako kryminały a nie historie obyczajowe.

Poradnik grzebania kotów to historia przyciągająca na pewno tytułem, treść już nie jest aż tak bardzo oryginalna. Stefania po latach spędzonych na emigracji w Kanadzie powraca do swojej rodzinnej, niewielkiej wioski na Mazurach. Ten powrót to będzie nie tyle sentymentalna wizyta, co bardziej śledztwo. Akurat przypadkowy turysta odnalazł w bagnie ciało dziewczyny, a przez to powraca sprawa przyjaciółki Stefanii, o której wszyscy myśleli że uciekła z domu. Tajemnicze zniknięcie teraz znalazło swój finał. A dla bohaterki to mobilizacja do próby odtworzenia wydarzeń sprzed lat i odnalezienia mordercy koleżanki. 

Koty owszem są, ale raczej w tle. A co jest w centrum?

środa, 6 sierpnia 2025

Śmierć i belgijska czekolada - Marta Moeglich, czyli o zbrodni w bardziej przytulnym klimacie

Maraton czytania kryminałów i thrillerów trwa nieprzerwanie - jeden kończę, kolejny zaczynam prawie od razu. I tym razem coś bardziej lekkiego, letniego, może bardziej dla pań...

Nie tylko dlatego, że to kobieta jest w centrum wydarzeń, ale cały klimat tej historii jest jakiś taki bardziej nasycony kobiecym punktem widzenia. Owszem - jak na kryminał przystało jest trup. Owszem - jest śledztwo. Czasem są nerwy i napięcie. Ale w tym wszystkim i tak na pierwszy plan wysuwa się zmartwienie kobiety, która boi się o swoją rodzinę, przeżywa niepokój w nowym kraju, w nowym miejscu, próbując zacząć życie od nowa. W Polsce trochę z powodu własnych ambicji i pomysłów na karierę, wpędziła całą rodzinę w kłopoty - przyjazd do Belgii miał być nowym początkiem, szansą na spokój. Marta Kuleczka wciąż jednak go nie czuje - miota się trochę w codziennych obowiązkach pomiędzy dziećmi, domem, nauką języka. A tu w dodatku trup. Na schodach jej kamienicy. No jak tu być spokojną i nie zapomnieć o problemach, jak spadają na nią coraz większe.

wtorek, 5 sierpnia 2025

Chłopki, czyli bardziej o nas niż o naszych babkach

M. stwierdziła, że o tym spektaklu najlepiej nie pisać wcale, postanowiłem jednak zostawić na Notatniku jakiś ślad. Choćby po to by za kilka dni napisać jeszcze o jednym zaległym spektaklu i z zupełnie innymi emocjami. 

 

Chłopki. Wybraliśmy się w ramach Warszawskich Spotkań Teatralnych na spektakl, który nie dość że oparty jest na głośnej powieści, ciekawi jak to przeniesiono na scenę, to jeszcze był mocno komentowany i chwalony. Ba, kilkukrotnie w różnych podsumowaniach krytyków pojawiał się na liście najlepszych w ostatnim sezonie. 

 

Ciekaw jestem co na ten temat powiedziałaby autorka. Bo nie dość że to wszystko dość odległe od ducha powieści, to jeszcze dołożono tam rzeczy, które kompletnie nie mają nic z nią wspólnego. O ile pochylenie się z uważnością nad losem babek i prababek, dziewcząt i dzieci wychowywanych na wsiach, które przez lata dorastały w biedzie, mogły marzyć o edukacji i wygodach, można jakoś połączyć z żartami na temat współczesnych kompleksów, dyskusji co jest lepsze - odwoływanie się do tradycji ziemiaństwa czy raczej do swojskości wsi, to już mocne punktowanie poniżania Ukrainek, traktowania ich jako służby, ludzi drugiej kategorii, jakoś pasuje średnio. A już pokazywanie tragedii rodziny Ulmów poprzez śmieszkowaną scenę odgrywania teatrzyku, jest po prostu mało smaczne.  

Przyznaję. Jest w tym spektaklu jakaś bezczelność. Powiemy widzom wszystko co nam leży na wątrobie, wygarniemy co myślimy o ich modach, fascynacjach, lękach i uprzedzeniach, o tym czego się wstydzą i czym próbują szczycić.

Jadwiga, czyli zapamiętajmy niewidomą poetkę

Kolejny monodram Agnieszki Przepiórskiej i kolejne słowa uznania. Jestem jej wierną fanką od czasu „Taty”. Obejrzałam niemal wszystkie monodramy (oraz inne spektakle) z jej udziałem i uważam, że nie ma sobie równych. Ma w sobie taką charyzmę, że przykuwa uwagę, nie pozwala odpływać myślom, a przy niektórych trzyma tak mocno za gardło, że potem długo dochodzi się do siebie. Myślę o „Ocalonych”. A przecież potrafi grać i delikatną nutą, jak choćby w spektaklu o Wisławie Szymborskiej. 

Jednym słowem Wielka Aktorka.

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Warszawskie Combo Taneczne - Pamiętam Twoje oczy, czyli o koncercie i płycie słów kilka

Tydzień temu o koncercie z Muzeum Powstania Warszawskiego, a dziś koncert z 1 sierpnia, ale mniej typowy. 

Warszawskie Combo Taneczne od początku istnienia gra w rocznicę powstania, tym razem jednak zaproponowało w trakcie koncertu w Łazienkach Królewskich trochę inny repertuar. 

Wciąż było sentymentalnie i nie brakowało wspomnień tych, którzy zginęli w Powstaniu albo w trakcie wojny, jednak piękne jest to, że pamięć o tym co tworzyli, czym żyli wciąż może trwać. 


I to jest pewnego rodzaju fenomen - odradzająca się moda na granie muzyki z międzywojnia, pięknych kompozycji, których wtedy słuchali nasi pradziadkowie, dziadkowie. Kapela założona m.in. przez Jana Emila Młynarskiego najpierw była nastawiona jedynie na granie koncertów, przypominanie tej muzyki, ale z czasem zachęcana przez ludzi zaczęła nagrywać płyty. I oto obok piosenek nawiązujących do Warszawy, do Powstania mieliśmy piękny secik z materiałem z nowego krążka. 

niedziela, 3 sierpnia 2025

Wściekły pies, czyli kazanie którego nie usłyszycie

Tekst Wojciecha Tochmana - jedno z opowiadań, które dało tytuł też całemu zbiorowi reportaży ma zdaje się już blisko 20 lat. Co się przez ten czas zmieniło? Czy więcej jest szczerości ze strony duchownych by mówić otwarcie o tym z czym się zmagają? 

Na pewno więcej jest odejść. Zarówno księży ze stanu kapłańskiego, jak i wiernych, często zmęczonych różnymi aferami i hipokryzją. Wciąż jednak chyba, ci którzy zostają, więcej mają problemów współcześnie niż wsparcia, którego tak bardzo potrzebują. A może jedną z przyczyn jest to, że nie potrafią przyznać się do słabości, że wciąż żyją w jakichś pozorach, udając kogoś kto jest silny, kto za wszelką cenę ma być szanowany. Problemy zamiatamy pod dywan... 

Wybaczcie może przydługi wstęp do pisania o spektaklu, który od niedawna możemy oglądać m.in. w Warszawie. Nieuchronne wydają się jednak różne refleksje uruchamiające się wokół niego - choćby ostatnia zbrodnia z Mazowsza, gdzie proboszcz brutalnie zamordował jednego z parafian. 
Niezależnie czy jesteś wierzący czy nie, trudno dziwić się wstrząsowi po czymś takim. Ktoś kto ma być pasterzem swoim owieczek, przewodnikiem w życiu moralnym i duchowym, okazuje się... No właśnie kim? Człowiekiem? Czemu nas to dziwi, że może on przeżywać żądze, że może być słaby, że może popełniać błędy? Przecież stan kapłański nie czyni go ani świętym, ani nieczułym. Też przeżywa trudne chwile, samotność, zwątpienie. I szuka sposobów radzenia sobie z tym, tak aby nikogo nie skrzywdzić, a jednocześnie tak by wciąż tą swoją ludzką, słabszą naturę ukrywać przed innymi. 


Monodram Sebastiana Słomińskiego w reżyserii Marcina Bortkiewicza, podobnie jak i tekst Tochmana, to właśnie próba opowiedzenia przez księdza tego co siedzi w jego głowie i sercu. Może kogoś oburzy fakt iż tak dużo tu o seksualności, o hipokryzji, o udawaniu. A może jednak dobrze byłoby czasem żeby szczerze takie rzeczy zostały powiedziane? Może mniej byłoby tragedii? 

Stara kobieta wysiaduje, czyli czy zmierzamy w dobrym kierunku?

Kiedy jako widzowie, zasiadamy przy stolikach w foyer teatru Studio odnosi się wrażenie, że jesteśmy na spotkaniu z kobietą, która opowie nam o sobie i własnych doświadczeniach. Kiedy jednak puszczają nam film sprzed lat, w którym autor – Tadeusz Różewicz oraz aktorka, Irena Jun pracują nad tekstem, wiemy, że ten spektakl będzie czymś więcej niż przypuszczaliśmy na początku. 

Z czasem okaże się, że ta tytułowa stara kobieta jest postacią wielowymiarową i wieloznaczną. To nie tylko kobieta w podeszłym wieku w realnym świecie, to także symbol Matki Ziemi, która potrafiła znieść wiele i przetrzymać różnorakie katastrofy. I z tego też powodu ten dramat trudno jest jednoznacznie zdefiniować. 

Dla jednych będzie to sztuka o przeżyciach starej kobiety, dla innych o upadku cywilizowanego świata. Dla kolejnych sprzeciw na niszczenie naszej wspólnej planety. Każda z tych wersji otrze się o upadek czy potężny kryzys/katastrofę, z którym wygra kobieca wytrwałość i nabywane latami doświadczenie.

sobota, 2 sierpnia 2025

Wojciech Nerkowski zabiera nas w góry, czyli Everest. Poruszę niebo i ziemię oraz Himalaya. Wyprawa na krawędź życia

Od jutra chyba początek maratonu z notkami teatralnymi, by wreszcie uzupełnić wszystkie zaległości, ale dziś jeszcze książka. I tym razem, choć to sobota i niby dzień na fantastykę, dwa thrillery. 

Dotąd znałem Wojciecha Nerkowskiego z lżejszych kryminałów, stąd też zaskoczenie - jak to książki o górach? Przychodzą jednak pewne mody, a rzeczywiście łatwo stworzyć wtedy atmosferę zagrożenia, bezradności wobec sił natury. 
Nerkowski jednak nie idzie w sztampę, czyli nie buduje historii kryminalnej, w której góry są tłem, dekoracją. Tu miejsce jest nieprzypadkowe i stanowi punkt wyjścia do całej opowieści. Nie są to też kryminały, pierwszemu tytułowi bliżej raczej do dramatu, czy też obyczaju z pewną nutką dreszczyku, drugi to już bardziej rasowy thriller, powiedziałbym nawet taki trochę w amerykańskim stylu. 
No to po kolei. 

piątek, 1 sierpnia 2025

Sekrety pralni w Yeonnam-dong - Kim Jiyun, czyli człowiek człowiekowi...

Urokliwe, dające ukojenie, niosące ciepło i nadzieję. Wzruszające. I w sumie tymi określeniami mógłbym zamknąć całą notkę o Sekretach pralni w Yeonnam-dong. Nurt powieści z Azji, które można by wpisać roboczo jako gatunek healing novel w Polsce stał się na tyle modny, że każdy próbuje wydać coś w tym stylu, robi się jednak coraz mniej miejsca na oryginalność. Zwykle jednak jest jakiś motyw paranormalny, czy magiczny, który pozwala zobaczyć swoje życie w nowym świetle - pomaga miejsce, jego opiekun, może jakiś rytuał. 

W książce Kim Jiyun podobało mi się chyba najbardziej właśnie to, że udowadnia ona iż takie sztuczki nie są niezbędne! 

Miewamy trudność w wyrażaniu naszych emocji, czujemy się czasem niezrozumiani, samotni, nieszczęśliwi. Co może sprawić, że poczujemy się lepiej?

Nie czekaj na znak - Wojtek Cugowski, czyli na własny rachunek

Kolejny wpis o krążku, o artyście trochę zainspirowany koncertem na jakim byłem w swoim miasteczku. Gdyby nie to, pewnie raczej bym omijał te nagrania, przekonany że to takie pop rockowe granie jakich tysiące innych każdego miesiąca ukazują się w przestrzeni sieci. 

Cugowski nie jest przecież debiutantem, gra chyba ponad 20 lat, nagrywając różne projekty, ale od jakiegoś czasu postanowił robić coś na własny rachunek. 

Czuje się w tym jego miłość do klasyki hardrocka, do czasem trochę mocniejszego przyciśnięcia solóweczki na gitarze, jednak kompozycje w większości mają dość "grzeczną" konstrukcję. Może dlatego jakoś dotąd pomijałem je, niespecjalnie zwracając uwagę na detale, na teksty. 

czwartek, 31 lipca 2025

Kairos - Maciej Siembieda, czyli moja moje miasto granicą podzielone

Kończę kolejny miesiąc blogowania powieścią Siembiedy, ciesząc się, że sobie trylogię dawkowałem powoli, że nie spieszyłem się z lekturą. Niby każda z tych powieści mniej lub bardziej delikatnie łączy się ze sobą różnymi postaciami, warto jednak dać sobie przestrzeń na to by chłonąć je osobno, by się nie zlewały. Podobieństwa pewnych wątków nie przeszkadzają w takich sytuacjach, a to co smakowite, docenia się podwójnie. 

O poprzednich tomach - jak zwykle kierunek poszukiwania notek - zakładka Przeczytane na górze. 


Pan Maciej znowu kreśli historię o tym jak osoby sobie bliskie może rozdzielić los. Czy mamy na to wpływ co nas czeka, czy możemy wszystko przewidzieć? Oczywiście nie. A pojedynczy człowiek jest jak ziarenko, którym wiatr rzuca to w jedną, to w drugą stronę. To politycy i ważni na górze decydują o granicach, wyrażają swoje oczekiwania, postanowienia, a ci malutcy muszą jakoś w tym wszystkim się odnaleźć. Nawet jak czasem los sobie z nich kpi. Tak jak w rodzinie Pyków. Dwaj bracia, których podzieliły poglądy polityczne, wizja tego co dla ich rodzin lepsze. Jeden deklaruje się jako Polak, drugiemu bliżej do Niemiec. A cały dowcip polega na tym, że ten pierwszy musi mieszkać po stronie niemieckiej, a drugi po polskiej. 

wtorek, 29 lipca 2025

Wszystkie opowieści Kaja - Mette Vedsø, czyli nie wszyscy przecież muszą być tacy sami

Minęło trochę czasu gdy zaglądałem na ofertę Wydawnictwa Widnokrąg, ale cieszę się że pojawiła się okazja do zerknięcia na ich ofertę dla młodszych czytelników. Te pozycje, które czytałem dotąd, dla młodszych i starszych nastolatków podobały mi się bardzo (jak kto chce linki to podeślę, tu m.in. książka tego samego autora co i dziś, czyli Mette Vedsø), a za ogromnie cenne uważam przygotowywanie przez wydawnictwo do niektórych książek specjalnych scenariuszy dla nauczycieli. 

 
Każda pomoc w tym by dorośli mogli znaleźć płaszczyznę do rozmowy na jakieś ważne tematy, by mogli wysłuchać, powiedzieć ze swojej strony: "słuchaj, jestem, rozumiem, zawsze możesz przyjść i porozmawiać", to fantastyczna sprawa. Szczególnie dla starszych, którzy mocno zamykają się w swoich światach. Ale czy z młodszymi również nie warto rozmawiać o tym co dla nich trudne? Oczywiście że warto! 

I taką okazją może być np. lektura wspólna z dzieckiem (albo i samodzielna dziecka) Wszystkich opowieści Kaja. To lekkie, zabawne historie z życia chłopca, który nie zawsze dobrze odnajduje się w grupie i z byciem w centrum zainteresowania. Przecież tak bywa - choćby nie wiem ile dorośli nie popychali takiego młodego człowieka do rówieśników, nie żartowali z jego obaw i nieśmiałości, nie zmuszali do publicznych występów przed rodziną - niektórzy mają z takimi sytuacjami spory problem, noszą w sobie jakieś lęki, które uruchamiają się w tym najważniejszym momencie i potrafią sparaliżować. A potem dochodzi kolejny powód do żartów, traktowania jako dziwaka i niestety może kolejny powód do zamykania się w sobie. 

poniedziałek, 28 lipca 2025

Koncert Sierpniowe, czyli Julia Pietrucha i Miuosh w Muzeum Powstania Warszawskiego


I jeszcze jedna notka muzyczna i koncert, choć w tym przypadku na szczęście jest już też materiał studyjny, po który można sięgnąć. Chodzi o kolejny krążek wydany przy współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Co roku inni artyści zaproszeni są do nagrania specjalnego materiału związanego z rocznicą obchodów, co roku też koncert otwiera uroczystości. A my staramy się od wielu lat tam z Kasią być. 

Transmisja koncertu będzie jeszcze na pewno 1 sierpnia na TVN 24, ale można ją znaleźć również w sieci, więc na końcu daję linka do Youtuba. 

Karolina Cicha&Patrycja Betley, czyli rzeka, źródła, pamięć

Zupełnie nieplanowany koncert w moim miasteczku - niby wiedzieliśmy że cykl letnie granie to fajna sprawa, ale różne obowiązki raczej skłaniały nas z rezygnacji z tego konkretnego wieczoru. No i szczerze: jakoś fragmenty jakie widzieliśmy w sieci, nie porywały.

Powiedziałem sobie: wpadnę rowerem, najwyżej jak potwierdzi się to, że będzie mało ciekawie, to szybko wrócę. 

I zostałem do końca... 

To była magia!

niedziela, 27 lipca 2025

Opowiadania bizarne - Olga Tokarczuk, czyli zwariowałem czy to świat zwariował?

Najczęściej do DKK podsuwa mi okazję do sięgania po teksty Olgi Tokarczuk, sam z siebie niby mam ochotę, ale najczęściej sięgam po inne, lżejsze tytuły. 
Choć przyznaję - opowiadania nie mają tej ciężkości, jakiej bym się obawiał, słysząc różne recenzje powieści. Nie przepadając za krótką formą, tym razem bawiłem się całkiem nieźle. 

Bizarne. Dziwne. Inne. 

Takie są właśnie te teksty. Trochę nieprzewidywalne, niepokojące, mające w sobie jakąś zagadkę. Choć przecież często otoczenie albo nawet i same postacie noszą w sobie raczej cechy czegoś znajomego, zwyczajnego. Spotkanie przy kawie... Syn mieszkający ze swoją matką i korzystając z jej opieki, choć to ona raczej tej opieki by oczekiwała... Medyk korzystający z okazji do prowadzenia badań, gdy musi spędzić przymusowy pobyt w wiosce... 
A potem dostrzegamy kolejne rzeczy, które odstają od tej "normalności". Czasem jest to coś z pograniczu snu, fantazji, innym razem coś zwyczajnego, ale wprowadzającego dziwny dysonans. Bohaterowie muszą zmierzyć się z tym co ich spotyka, skonfrontować, już na pewno nie będą tacy sami. 

sobota, 26 lipca 2025

Cień - Adam Przechrzta, czyli już nie tylko własny interes

Kończę trylogię Materia Prima Adama Przechrzty i zastanawiam się czy nie poszukać jakiegoś kolejnego cyklu tego autora (podobno jest kontynuacja!). Choć chwilami gdy wchodzi w sceny walk, w jakieś kontakty z siłami paranormalnymi, robi się trochę bardziej schematycznie, to cała warstwa historyczna daje dużą frajdę. I to mimo tego, że to historia alternatywna :) Fajnie jednak zanurzyć się w te realia i trochę sobie "pogdybać" czy Polska mogła się wcześniej postawić swoim zaborcom i zagrać im na nosie. 

W trzecim tomie te pierwsze tygodnie i miesiące Rzeczpospolitej Warszawskiej, balansujące w dyplomacji między dwiema potęgami, ten wir politycznych i towarzyskich intryg jest bardzo smakowity. Dla kogoś to dowód na to, że akcja zwalnia, a dla mnie wręcz odwrotnie - dodatkowy bonus w fabule. 

Powracają więc zarówno Rudnicki jak i Samarin (ten drugi po stronie Rosji, ale wciąż panowie potrafią jakoś się dogadać) i obaj będą musieli stawić czoła wrogom zarówno tym ludzkim, jak i tym spoza bariery oddzielającej nasz świat od enklaw, które są niczym otwarte bramy do zaświatów. 

czwartek, 24 lipca 2025

Ostatni krzyk mody - Beata i Eugeniusz Dębscy, czyli kto lubi nieobliczalne klientki

Chyba kolejna zaległość do nadrobienia - poszukać wcześniejszych książek Państwa Dębskich o Tomku Winklerze i jego babci Romie. Ta para, czy raczej trójka, bo jeszcze jest Iwa - partnerka Tomka, ma tyle fajnego iskrzenia między sobą, tyle chemii, że nawet jak śledztwo trochę kuleje, człowiek i tak ma frajdę. Ponieważ to już piąty tom cyklu, muszę kiedyś dorwać wcześniejsze tytuły, łączące kryminał i lżejszą atmosferę w jakiej odbywa się całe śledztwo.  

To nie jest tak, że fabularnie jest jakoś wybitnie słabo, mam jednak wrażenie że dość nierówno - akcja przyspiesza, zwalnia, czasami mocno zaskakują pewne rozwiązania bo nie pasują kalibrem do sprawy albo są jakoś słabo wykorzystane. Nudy zdecydowanie nie ma, brak jednak jakiegoś dużego napięcia, które by było utrzymywane. 

Za to bohaterowie - jakie fajne przekomarzanki, ile tam jest ciepła. Roma to osoba o dość wyrazistym charakterze, więc lepiej z nią nie zadzierać, a że Tomek kocha ją nad życie, stara się raczej jej nie sprzeciwiać. Nawet gdy oczekuje od niego czegoś co jego zdaniem nie ma specjalnego sensu. Tak jak w tym przypadku. 

środa, 23 lipca 2025

Kanibal - Jacek Ostrowski, czyli gdzie diabeł nie może tam wkroczy pani mecenas

Trzynaste spotkanie z Zuzą Lewandowską i zawsze z przyjemnością wracam do tej charakternej bohaterki i jej zwierzyńca. Pani mecenas lubi brać na siebie różne sprawy, które ją zainteresują, głęboko wierząc w to, iż milicja obywatelska za żadne skarby nie rozwiąże żadnej zagadki. Skoro oni nie potrafią - ona musi wziąć to na siebie. W końcu już kilka takich śledztw doprowadziła do finału i choć parę razy ryzykowała własnym życiem, najwyraźniej nie ma dość. 


O poprzednich tomach cyklu możecie przeczytać notki w spisie przeczytanych na górze. 


A najnowszy tom? Miłośnicy cyklu będą zadowoleni, choć to powtórka pewnych motywów. Po raz kolejny mamy w Płocku ofiary, morderca krąży wokół Zuzanny, najwyraźniej sugerując że będzie kolejna do pokrojenia, milicja również jej nie odpuszcza, widząc w niej wroga ustroju, ona jednak nie przejmuje się ani jednym ani drugim. W końcu dobrej prawniczce, która w dodatku ma haki na wiele osób w mieście, trudno podskoczyć. 

wtorek, 22 lipca 2025

Sanatorium pod Klepsydrą, czyli mroczne wizje Braci Quay

Wtorkowy kącik dla wytrawnych kinomaniaków tym razem rzeczywiście chyba tylko dla widzów ceniących sobie sztukę i nie zadowalających się standardowymi produkcjami nastawionymi jedynie na rozrywkę. 

Stephen i Timothy Quay zajmują się bowiem artystyczną animacją, od dekad sięgając m.in. po polskich autorów, kompozytorów jak choćby Stanisław Lem, Cyprian Kamil Norwid, Krzysztof Penderecki, Witold Lutosławski, czy też jak tym razem Bruno Schulz. 

Jego opowiadanie "Sanatorium pod Klepsydrą" idealnie chyba wpisuje się w to czym fascynują się bracia, tworząc animacje pełne mroku, dziwnych wizji, oniryczne, niedopowiedziane, niepokojące. Łącząc animację poklatkową, lalki, dziwne dekoracje z żywym planem, świetnie wprowadzają widza w tą przedziwną atmosferę jakby na granicy jawy i snu (czy też koszmaru). 

poniedziałek, 21 lipca 2025

Balet na Broadway’u, czyli Dzieła Wheeldona


Podejrzewam, że nie tak szybko wybierzemy się by obejrzeć balet na Broadwayu. Trochę daleko i trochę za drogo 😊. Przynajmniej dla mnie. Dlatego łapię każdą okazję by korzystać z oferty nazywowkinach.pl i na ekranie Multikina cieszyć się obrazami jakie tworzą na scenie tancerze z Royal Ballet & Opera z Londynu w dziełach baletowych Christophera Wheeldona. Ten brytyjski choreograf od 2001 r. współpracujący z New York City Ballet zyskał szybko sławę i wiele znanych zespołów baletowych na świecie zaczęło zamawiać u niego tańce (m. in. San Francisco Ballet, Bolshoi Ballet, Royal Ballet-Londyn). Twórczy i utalentowany w przeciągu dwóch lat stworzył 23 dzieła. 

W ostatniej retransmisji spektaklu baletowego z sezonu 2024/2025 Multikino udostępniło widzom spektakl z Royal Ballet and Opera w Londynie składający się z czterech dzieł tego wybitnego choreografa tańca współczesnego, mocno zróżnicowane muzycznie, za to zatańczone energetycznie i zmysłowo.

piątek, 18 lipca 2025

Trener życia, czyli powiem ci czego potrzebujesz

Teatr Polonia (i Och-Teatr) tradycyjnie już latem poza kontynuowaniem spektakli na swoich scenach wystawia też spektakle plenerowe, darmowe dla wszystkich chętnych. Zwykle wszystkie ławki są zajęte, ludzie stoją przez tą godzinkę z kawałkiem, nikt nie narzeka, widać więc że jest zapotrzebowanie :)


W tym roku do spektakli które publiczność już zna, dołączyła jeszcze premiera. "Trener życia” Nicka Reeda w reż. Marii Seweryn to współczesna komedia, w której znajdzie się trochę miejsca i na uśmiech i trochę przestrzeni na refleksję. 

Uwaga - spektakl jest nawet na żywo tłumaczony na polski język migowy, więc brawa za uwzględnienie głuchych i osób z niepełnosprawnością słuchową.

czwartek, 17 lipca 2025

Mątwa 2.0, czyli komu brakuje deka do szczęścia?

Witkacy nie jest łatwy w odbiorze, bo jego pojmowanie świata zawsze wykracza poza ramy przeciętnego śmiertelnika. W swoich dziełach malarskich, literackich czy filozoficznych pragnął zajrzeć głębiej niż ogarniał wzrok, sprawdzić co jest za horyzontem jaźni, wejść w głąb siebie i obejrzeć wszystko od środka. Ten artysta w wielu dziedzinach, zawsze szukał czegoś głębiej, dalej, intensywniej niż inni.


Już sam tytuł wydaje się być symboliczny. Mątwa błyskawicznie może zmieniać kolory i wzory, odzwierciedla zmienność rzeczywistości. Potrafi przeobrażać się w zależności od potrzeb. Mątwa symbolizuje kamuflaż, transformację, jakąś tajemnicę, podświadomość czy nieuchwytność. Człowiek tak nie potrafi, jednak pragnie poznawać te przestrzenie, które wykraczają poza ludzkie doświadczenia, które wydają się być poza światem rzeczywistym. Ten dramat Witkacego jest tego kolejnym przykładem.

środa, 16 lipca 2025

Tonąc w morzu krwi - Ludwik Lunar, czyli sprawa z archiwum X

Sięgając po najnowszą powieść Ludwika Lunara nawet jakoś nie miałem bardzo w głowie tego, że to drugi tom, a przy pierwszym z głównym bohaterem polubiłem się średnio (możecie przeczytać tu). 

Teraz chyba moje nastawienie ciut się zmienia, choć najciekawiej robi się wtedy nie gdy Edward Sokulski i Daria Tyszka działają osobno, ale gdy są razem. To wtedy rodzi się jakieś ciekaw napięcie między tą dwójką - co sobie mówią, a czego nie i z jakiego powodu. Mentor i młoda ambitna policjantka, której wielu nie traktuje poważnie, bo ma wujka komendanta, więc wszyscy myślą, że robi karierę tylko dzięki niemu. I sprawa z tzw. archiwum X, czyli sprzed wielu lat, nierozwiązana, tajemnicza i być może komuś nawet zależy na tym, by jej nie ruszać. 


Ich śledztwo jest długie, nie spodziewajcie się tu spektakularnej akcji, przecież wielu świadków już nie przepytają, a dowody mogły dawno zniknąć. Czy da się jedynie dysponując cienką teczką sprzed lat, dojść do wyjaśnienia wydarzeń z przeszłości, odpowiedzieć na pytanie czy w śledztwie nie popełniono błędów? 

wtorek, 15 lipca 2025

Stan wyjątkowy, czyli liczy się tylko klikalność

Mały kryzys motywacji do pisania, a może generalnie motywacji do wszystkiego, skoro jednak od 14 i pół roku coś się robi, to przecież tak łatwo porzucać tego nie można, prawda? 

A może to brak rzeczy, które by jakoś chwyciły za serducho, porwały, jak choćby książka z ostatniej niedzieli na notatniku? 


No więc choć kilka zdań o filmie, który pojawi się niedługo w kinach. Wakacje to idealny czas na takie produkcje - niezobowiązujące i dość szybko ulatujące z głowy. 

Trochę żal, bo jakoś w głowie mam komedie czeskie w zupełnie innym stylu, mniej farsowe, ten humor nie był tak groteskowy. 
Gdy jednak pomyślę jak wyglądają obecnie "komedie" polskie, to chyba jednak wciąż wybieram produkcje od południowego sąsiada. 

poniedziałek, 14 lipca 2025

Kruche - Gaba Kulka, czyli proszę nie szczuj flagą i godłem


Trochę z niedosytem po koncercie u nas w miasteczku (komary gryzły, ale godzinka to malutko!) postanowiłem napisać parę zdań o artystce i sięgnąć po jedną z jej płyt. Dotąd znałem Gabę Kulkę z pojedynczych numerów oraz z uwielbianej przeze mnie płyty Baaba Kulka, czyli przeróbek Iron Maiden. 

Teraz, próbuję wejść w ten świat przez nią kreowany, trochę jazzujący, trochę elektroniczny, trochę popowy, po prostu jej własny. 

Na koncercie, w kameralnym składzie (klawisze, perkusja, bas) nie czuć było jakoś minimalizmu tych wykonań, ale faktycznie na płycie gdy instrumentarium jest dużo bardziej rozbudowane, jest jeszcze ciekawiej.