środa, 5 listopada 2025

Drelich, czyli czego się dotknie TVP...

Druga środowa notka kryminalna i film. O kolejnych obejrzanych sezonach Zbrodni po sąsiedzku, czy właśnie zaczynanych Kulawych koniach, nie będę pisał, bo zwyczajowo jeden tytuł-jedna notka, ale wciąż oglądam z przyjemnością. Natomiast przy Drelichu mam problem. Jakoś nie czuję żeby TVP rozumiało tą konwencję, w której tempo i klimat naprawdę mają znaczenie. Tu nie powinno być miejsca na snucie się bez sensu, na robienie min, czy pogaduchy o niczym. Musi być konkret. A w Drelichu go chwilami brakuje. Akcja przyspiesza i zwalnia. W dodatku siedem odcinków które wypełniają sezon pierwszy nie stanowią zamkniętej historii, tylko urywają ją jakby w trakcie. No jak się nie wściekać?  

O materiale książkowym, który jest pierwowzorem pisałem kilkukrotnie, bo też było już kilka odsłon Drelicha. Zajrzyjcie na pierwszy wpis tu. 

Pewnie zrozumiecie wtedy, że taki materiał powinien kręcić ktoś kto go czuje i kocha tego typu historie. No dobra - nie musi to być od razu Guy Ritchie, ale kurde to nie jest telenowela ani teatr telewizji, tu trzeba mieć jaja, a nie jakieś dyrdymały opowiadać. O - Furiosa jest dobrym przykładem na plus. A, właśnie nie pisałem jeszcze o dwójce, to wkrótce napiszę wrażenia. 



Wracając jednak do Drelicha. Są momenty całkiem niezłe, ale i sporo spowolnień, obsada też trafiona tak powiedzmy w 50%, niektóre postacie mocno przerysowane i bez potencjału. Filip Pławiak - no może i nie do końca spełnia moje oczekiwania, ale i nie jest najgorszy. Bardziej pretensje mam o to, że nie wykorzystuje się tego co w książce wydawało się tak ciekawe - umiejętność rozkminiania, planowania każdego detalu przez bohatera. Pozostała z tego zapałka w drzwiach i niewiele więcej. 

Bohater bowiem choć zachowuje się jak najbardziej przeciętnie, jest mistrzem w dobrym zabezpieczaniu sobie otoczenia i kamuflowaniu się tak żeby nie zwracać na siebie uwagi. Złodziej i oszust im ciszej działa, tym jest bardziej skuteczny. Jest twardy a jednocześnie ma w sobie jakąś łagodność, zasady, by raczej unikać przemocy jeżeli ona nie jest konieczna. Im mniej zamieszania - tym lepiej. 
Niestety tym razem ktoś najwyraźniej dobrze go rozpracował, tym samym biorąc na celownik jego byłą żonę i dwójkę dzieci. Jego obawy o nich to jeden z mocniejszych akcentów fabuły, który trochę niesie naszą uwagę. 

 

Słabo wypadają za to relacje ze stryjem, mafiosem od którego Drelich próbował się przez lata jakoś odsuwać. Dużo zresztą w tym filmie braku logicznych powiązań, budowania jakiejś dramaturgii. Jak się dzieje - to może i ciśnienie się podnosi, ale nie udało się tego stanu utrzymać. Nie czeka się na nic, to się ogląda bez większego zaangażowania. 

Można by się oczywiście ciskać że to kolejny materiał, który TVP jakoś normalnie marnuje, ale co nam z tego przyjdzie? Na bezrybiu... A że sensacji u nas niewiele, to i tak pewnie zasiądę przed ekran gdy tylko pojawi się sezon drugi, mając nadzieję że będzie ciut lepszy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz