Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czarna komedia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czarna komedia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 sierpnia 2025

Życie dla początkujących, czyli a ja to bym chciał...

Na świecie o wampirach już było i bardziej serio, i komediowo, a nawet romansowo, a u nas... No właśnie, jakoś te komediowe tony chyba wychodzą nam najlepiej i aż szkoda że tak rzadko.
 
"Życie dla początkujących" to sympatyczna czarna komedia, z dużą dawką melancholii. Taki film idealny na Sundance - wiecie krótkie, niszowe, a doceniane przez krytyków i tych co przedkładają klimat nad akcję. Niby niewiele się tu dzieje, seans kończy się jednak z uśmiechem i satysfakcją.  


Co się stanie gdy wprowadzimy wampira do domu spokojnej starości? Wiecie - przecież każdego dnia i tak ktoś może umrzeć, a jeżeli spuści się z niego przy okazji trochę krwi, to nawet nikt nie zauważy. Monia funkcjonuje więc sobie w miarę spokojnie - nikogo nie krzywdzi, a jednocześnie ma zapas niezbędnej dla siebie substancji.

sobota, 12 lipca 2025

Pamiętniki Mordbota, czyli czy AI ma świadomość

Sobota i czas na fantastykę, ale tym razem film, a nie książka. Miniaturowe (och uwielbiam te 20 minutowe odcinki) dziełko, które wielu zaskoczyło swoim klimatem. Jak to - fantastyka i czarny humor, kpina z konwencji, atmosfera jak z seriali lat 80 i wcześniejszych? Dziś? Przecież nikt tego nie będzie chciał oglądać. Teraz liczy się akcja, a nie sceny jak z telenoweli. No dobra, akcja też będzie, ale sam pomysł przyciąga uwagę właśnie swoją innością.


Mordbot (czyli inaczej morderczy robot) to maszyna służąca jako ochroniarz - niby jedna z wielu, ale ten ewidentnie udowadnia, że się wyróżnia. Jego bogate wnętrze jest efektem tego, że udało mu się złamać zabezpieczenia systemu i sam sobie buduje bazę informacji i wiedzy o świecie. A że buduje ją głównie ze starych seriali, telenowel o kosmosie, przy których nawet Star Trek to wyrafinowane dzieło psychologiczne, to już detal. Bohatera męczą wspomnienia, które gdzieś tam odnalazł w pamięci, mimo ich wymazywania - otóż w poprzednim epizodzie służby uczestniczył w mordowania górników na jednej z planet. I tak oto wyrzuty sumienia, obawa przed aktywacją dawnych instynktów (czy też ukrytych mechanizmów), przeplata się z koniecznością ochrony tych, którym służy. 

niedziela, 19 stycznia 2025

Mleczarz - Anna Burns, czyli każdy przecież wie jak jest

Powieść, choć wyróżniona Nagrodą Bookera w roku 2018 u nas pojawiła się dopiero pod koniec ubiegłego roku i narobiła sporo zamieszania. Na pewno pomaga w tym dobre tłumaczenie Agi Zano, dzięki któremu to się tak dobrze czyta - wyczuwamy zarówno podskórny humor, masa aluzji, które trzeba wyłapać przez kontekst, bo autorka nic nie tłumaczy, pewien dystans wobec podziałów mocno zarysowanych w społeczeństwie, jak i presję jaką czuje na sobie bohaterka. Stała się ofiarą plotek, pewnego pomówienia i nikt nie wierzy w jej zaprzeczenia i tłumaczenia, że związek który jest jej sugerowany wcale nie ma miejsca. Tymczasem temu, któremu wpadła w oko, cała ta sytuacja jak najbardziej na rękę - wierzy, że tym bardziej przełamie jej opór. Osacza, choć nie mówi nic wprost, śledzi, podrzuca sygnały, czeka, aż plotka zrobi swoje.

Różni ich tak wiele - wiek, jego zaangażowanie w walkę polityczną, to że musi się ukrywać przed służbami, sława bojownika jaką cieszy się w sąsiedztwie. Przecież młoda dziewczyna nie powinna iść na ten lep, a mimo to wiele innych młodych dziewczyn decyduje się na takie relacje, potem ciesząc się sławą wybranek tych co walczą o sprawę, tych co czekają gdy ukochany odsiaduje wyrok, czy wdów, jakby splendor poświęcenia mężczyzny spadał i na nie. Może dlatego tak wielu uwierzyło, że bohaterka również uległa takiemu czarowi?

wtorek, 20 sierpnia 2024

Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata, czyli co z nami i co z naszym krajem

Wtorki od jakiegoś czasu to kącik dla wytrawnych kinomaniaków i dziś właśnie dla nich cymesik. Przeciętny widz odrzuci ze wstrętem, będzie kręcił nosem, ale może wytrawny kinomaniak doceni, podobnie jak krytycy? Ja się czuję wobec tej produkcji trochę bezradny. 3 godziny, w których oglądamy fragmenty filmu sprzed 40 lat oraz długie sceny jazdy autem, w których nic się nie dzieje... Co je łączy?

Nie tylko fakt iż bohaterkami są kobiety, w dodatku wykonujące pracę za kółkiem, ale przede wszystkim to, że żyją w Rumunii, próbując dostosować się do swoich czasów. Za rządów Ceaușescu problemy były inne, ale jakoś ludzie potrafili sobie urządzić życie, a ponieważ większość żyła na podobnym poziomie, nie było też za bardzo na co narzekać. Dziś? Mamy wolność, ale czy to znaczy, że ludzie są szczęśliwsi i mają mniej problemów? Rumunia wciąż jest w ogonie Unii jeżeli chodzi o poziom życia jej mieszkańców, a nie oszukujmy się (pamiętamy i naszą transformację ustrojową) - przepaść między bogatymi a biednymi wciąż rośnie, a dla wielu decydentów liczy się bardziej własna korzyść, niż dobro kraju. 

czwartek, 15 sierpnia 2024

Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej - Jacek Galiński, czyli gdy życie zmienia się w wegetację

Zofia Wilkońska powraca! Najbardziej denerwująca bohaterka komedii kryminalnej zdobyła rzesze fanów i oto teraz... No dobra, nie powraca w swoim ciele, a w zupełnie nowej bohaterce, ale przecież charakter, złośliwość, podejście do innych ludzi, bezpośredniość - to cechy, które łączą Sabinę i Zofię. Jeżeli więc tamten cykl, o staruszce, która radziła sobie nawet w najtrudniejszej sytuacji Wam się podobał, nowe pomysły Jacka Galińskiego na pewno przypadną Wam do gustu. Atmosfera jest bliska tego co w pierwszych tomach serii o Wilkońskiej, czyli jest bardziej realnie, co nie znaczy że nie brak absurdów. 

To chyba jakiś szczególny dar, by poprzez różne przerysowania, zwracać uwagę na sprawy, które choć wydają się zabawne, mogą na serio dotykać wiele starszych osób. Jak spiąć budżet w danym miesiącu, żeby starczyło i na leki i na jedzenie, jak zapewnić sobie jak najwięcej aktywności i przyjemności, korzystając z tego co może jest oferowane za darmo w okolicy? Młodzi się śmieją z tej "przedsiębiorczości", a dla starszych to niestety często norma.


Czwarte sikanie Bożenki Kowalskiej otwiera nową serię, której bohaterami są mieszkańcy domu opieki (przez niektórych zwanego domem spokojnej starości) Sabina i Antoni. Wszystkie zdarzenia opowiadają na zmianę, więc ta zmiana perspektywy już daje nam szereg zabawnych sytuacji - on jest w niej zakochany, a ona nawet odpychając go i będąc niemiłą, wcale go nie zniechęca... Zresztą razem muszą współpracować, bo tylko oni są skłonni by interesować się sprawą zniknięć staruszków z ich domu. Śledztwo w tej sprawie prowadzone po amatorsku, ale z niezwykłą ikrą, doprowadzi ich do bardzo zaskakujących odkryć. 

niedziela, 28 lipca 2024

Kwiatokosy i Szkieletnicy - Marcin Szczygielski, czyli rodzina jakich wiele?

Zastanawiałem się jakim tytułem zakończyć lipiec i na jakiś czas się pożegnać. Wybieram Szczygielskiego, ze względu na to, że to książki lekkie, zabawne, przygodowe, czyli takie idealne na wakacje. Spróbujcie je podsunąć swoim pociechom (pewnie tak 10+) i sami zobaczycie jaką będziecie mieli frajdę.

To tak przedziwna mieszanka czarnego humoru, magii, przygody.
Rodzina Rodomiłów od lat walczy z różnymi manifestacjami złych mocy, czyli strzygami, upiorami, demonami i wszelkiej maści potworami. Od lat? Co ja gadam! Od pokoleń! Taki to już dar, a może przekleństwo, ich misja i sposób na zarabianie. Gromadzą różne przepisy, robią notatki, hodują zioła i rośliny, eksperymentują z miksturami. I uczą swoje dzieci tego "zawodu".

środa, 3 stycznia 2024

Matka siedzi z tyłu, czyli przestań mną kierować

Za dwa dni premiera kinowa, więc może to najlepsza pora by wspomnieć o kolejnej produkcji dla smakoszy kina islandzkiego. Przecież wiem że są tacy w Polsce. Ba, na całym świecie. I nie chodzi jedynie o same krajobrazy, ale i o ten specyficzny klimat z jakim często opowiada się jakieś historie. Niby poważnie, ale jest nutka humoru (często czarnego), niby zabawnie, ale cholera jakoś serce się ściska. Ale przecież notka nie miała być o próbie uchwycenia jakiejś wspólnej cechy wielu filmów z wyspy ognia i lodu. Skupmy się na "Matka siedzi z tyłu".

Dorosły mężczyzna, mieszkający wraz z matką na jakiś odległym od wszelkiej cywilizacji gospodarstwie, po jej śmierci pakuje cały dobytek i wyrusza w drogę. Ale nie sam. Spójrzcie jeszcze raz na tytuł. Teraz na plakat obok. Tak, dokładnie. Nasz bohater postanawia zabrać kobietę do miejsca, które wymarzyła sobie jako miejsce pochówku, a przy okazji odwiedza różne miejsca, robiąc pamiątkowe fotografie :)

poniedziałek, 16 października 2023

Wstyd, czyli tacy jesteśmy

MaGa: Na zapleczu sali weselnej spotykają się niedoszli teściowie. Niedoszli, bo Pan Młody po rozmowie z narzeczoną odjechał. Ślub się nie odbył, a wesele niby trwa, choć nie ma w tym sensu. Nikt nie wie co się dzieje, nikt nie wie jak się zachować i co robić, co powiedzieć gościom.

R.: No bo skoro się zjechali z całej Polski, to ich nie wygna się do domu, prawda? Zwłaszcza że sala wynajęta, jedzenie i alkohol zapłacony, nawet kapela gra, może więc warto usiąść i porozmawiać? I co z tego, że głupio, bo trzeba tłumaczyć swoje dziecko, ale gdyby tak okazało się, iż to wina tego drugiego z narzeczeństwa, to w końcu nikt z naszej rodziny by nie miał pretensji, prawda?

MaGa: Widać, że Małgorzata nie jest zbytnio rozczarowana sytuacją. Widać, że nie przepada za narzeczoną syna, bo nie jest w jej „typie”. Jednak gdy na zapleczu dołączają do nich rodzice narzeczonej, zapewnieniom o miłości i szacunku nie ma końca. Hipokryzja kwitnie.

czwartek, 21 września 2023

Apokavixa, czyli melanż postpandemiczny

Chyba nie przypominam sobie w naszej rodzimej kinematografii czegoś tak odjechanego, z szalonym, młodzieżowym luzem rodem z imprez tak często pojawiających się w filmach amerykańskich, z czarnym humorem i ciekawym klimatem nawiązującym do produkcji o zombie. Piguły, alkohol, próby podrywu, kompleksy i beztroska maturzystów, którzy wyrywają się na wolność po egzaminie być może nie wszystkim się spodobają, ale gdy już wejdzie się w tą konwencję, pozostanie jedynie zabawa. Pandemia dała taki wycisk młodym ludziom, że pragną odreagować, ale wciąż są całkiem porządne dzieciaki, które po prostu urwały się by trochę się pobawić. Skoro ktoś z ich grona ma możliwości o jakich mogą tylko pomarzyć, czyli cały pałacyk nad morzem i kasy jak lodu, to jak tu nie skorzystać.

Docierają, choć z przygodami, nie wiedząc jeszcze, że już nad nimi zbierają się czarne chmury i to w dodatku ich źródłem są te samie pieniądze, dzięki którym mogą się bawić. Reżyserowi Xaweremu Żuławskiemu udało się bowiem wpleść tu nawet wątek ekologiczny, tak ważny dla pokolenia dzisiejszych 20 latków. Oto zakłady ojca ich kolegi wlewają do Bałtyku odpady, które mogą być bardzo groźne dla człowieka. Z pozoru to po prostu większe skupiska sinic, ale...

czwartek, 17 sierpnia 2023

Asteroid City, czyli i po co nam to wszystko?

Kolejna moja zaległość. Do kina jakoś nie ma czasu chodzić, ale jeszcze przed wakacjami udało się wpaść na chwile do Kinoteki na najnowsze dzieło Wesa Andersona. O ile przy Burtonie kręciłem nosem, że marnuje potencjał i jakoś nie czuć jego ręki, to Anderson stworzył coś tak autorskiego jak się tylko da. Wizualnie bajka, scenariuszowo pokręcone na maksa, ale za to obsada (m.in. Hanks, Johansson, Norton, Brody) jak zwykle palce lizać. Tak to już bywa, że niektórzy reżyserzy chyba nawet specjalnie nie muszą długo prosić, a znajomi aktorzy biegną do nich choćby po najmniejszą rólkę. I bawią się tym, tak jak tu, gdzie część scen to tak naprawdę jedno wielkie spotkanie towarzyskie :)

U Andersona bywało już dziwnie, na poły baśniowo, tym razem jednak idzie krok dalej, bo nie tylko opowiada jakąś historię, ale jeszcze wrzuca ją w ramy sztuki teatralnej, której przygotowania też mamy okazję podglądać. I już nie wiesz widzu, czy ważniejsze są dylematy tych postaci realnych, które coś wystawiają, czy też tych, które są jedynie rolami w sztuce. Więcej dzieje się w tej na poły baśniowo-fantastycznej rzeczywistości, wciąż jednak powraca pytanie: po co w takim razie ten teatr? Czy ma podkreślić umowność tego co oglądamy? Jaki jest tego cel?

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Kulawe konie, czyli przegrani mają swoją dumę

Choć nie mam dostępu do Apple TV+, jakoś dzięki znajomym udało mi się obejrzeć dwa sezony "Kulawych koni", serialu który powstał na podstawie powieści Micka Herrona. Zachwycam się nimi już drugi rok (mamy już 5 tomów - o wszystkich pisałem więc możecie znaleźć linki w zakładce przeczytane na górze), a teraz jeszcze doszedł serial. Mimo że przecież znałem fabułę i nie było aż takich zaskoczeń jak w książce, to uważam iż to jedna z ciekawszych produkcji kryminalno-sensacyjnych jaka gościła ostatnio na naszych ekranach.
Dlaczego? Podobnie jak w przypadku książek - połączenie ciekawej intrygi i chwilami mocno czarnego humoru, sprawdza się idealnie. I nie chodzi jedynie o genialną kreację Gary'ego Oldmana - choć ta jest perełką samą w sobie. Tu całość scenariusza i tej przedziwnej ekipy zagrała po prostu perfekcyjnie. 

Tytułowe "kulawe konie" to agenci, których służby chciały się pozbyć, ale ponieważ jednak ktoś mógłby za takie decyzje potem bruździć, najlepiej przesunąć ich do jednostki, gdzie nie będą mieli nic sensownego do roboty i z samej frustracji, sami zechcą zrezygnować. Pewnie większość ludzi by to zrobiła, ale nie oni. Wciąż mający nadzieję, że przydadzą się krajowi, że wrócą do łask. I nie zniechęca ich nawet szef, który jest legendą MI5, ale lata świetności ma za sobą, a ich traktuje jak śmieci.

Wednesday, czyli Burtona w tym niestety niewiele

Dziś filmowo. Choć jakoś coraz mniej mam czasu i serca do seriali, raz na jakiś czas coś tam wpadnie w oko, mam też kilka zaległości do opisania. Jak choćby właśnie Wednesday. Niby Rodzinę Addamsów pamiętam i nawet ją lubiłem, nie pałałem specjalną chęcią do oglądania produkcji Netflixa. Chyba jednak domyślacie się co mnie mogło przekonać. No tak - Tim Burton. Są twórcy, którzy po prostu są na tyle interesujący, że człowiek jest ciekawy każdego kolejnego ich filmu. 
I choć czuję trochę rozczarowania, bo niewiele tu oryginalności, to obejrzałem z ciekawością i nawet będę wyglądał kolejnego sezonu.
Co do wtórności - nawet nie chodzi o to, że reżyser nie poszalał za bardzo, trzymał się dawnej konwencji, raczej drażniło mnie to, że ta historia poszła w stronę opowieści o Harrym Potterze. Wiecie - szkoła z internatem, przepychanki rówieśnicze, jakiś wróg czający się z zewnątrz i nastolatek (w tym przypadku dziewczyna), z wyjątkowymi umiejętnościami, trochę typ odludka, powoli zdobywającego przyjaźnie. Nawet turniej między klasami będzie miał miejsce. Takich podobieństw jest więcej. Niestety. Bo przez to nie jest tak interesująco, jak mogłoby być. 

piątek, 4 sierpnia 2023

8 kobiet, czyli to musiała być jedna z nas

Ostatnia zaległość teatralna z poprzedniego sezonu, choć prawdę mówiąc tytuł jest już grany od jakiegoś czasu, a ja dopiero niedawno go "nadrabiałem". Być może (i słusznie) kojarzy Wam się też z tytułem filmu z roku 2002. Sztuka Roberta Thomasa z lat 60 wciąż jest grywana i po niewielkich zmianach może wciąż wciągać widza. Nawet jeżeli sama intryga nie będzie już dla niego wielkim zaskoczeniem, bo gdzieś już kojarzy fabułę, to przyjemność spora w oglądaniu samych postaci i interakcji między nimi. 


Schemat jest dość prosty - w domu położonym trochę na uboczu, zostaje zamordowany jego gospodarz, a że dom jest zamykany, raczej nie dostał się do niego nikt z zewnątrz, a przynajmniej nikt obcy. A więc domownicy? Służba? Ktoś zaprzyjaźniony i wpuszczony w nocy do środka? Nie czekając na policję kobiety same próbują znaleźć rozwiązanie zagadki, przy okazji wyciągając na wierzch wiele brudów i sekretów. Czy każda ma tak czyste sumienie jak to twierdzi? Wzajemnie za sobą nie przepadają, ale czy również nosiły w sobie jakieś negatywne uczucia wobec mężczyzny, który był dla nich niczym skarbonka, do której można sięgać w razie potrzeby?

piątek, 28 lipca 2023

Niebezpieczni dżentelmeni, czyli Kac Zakopane

Do końca miesiąca trzy notki, plan więc następujący: dziś jeszcze coś lekkiego, a przez weekend może jakieś dwie poważniejsze lektury. Zaległości ciut się zmniejszyły, ale mimo jakichś skromnych planów wyjazdowych może uda się zapełnić Notatnik również w sierpniu :)

A dziś coś kompletnie szalonego. I jednych ten film będzie drażnił, a drugich zachwyci. Mi chyba bliżej do bicia braw, choć mam wrażenie, że gdyby dać twórcom trochę przestrzeni, nie ograniczać ich czasem i budżetem, mielibyśmy coś jeszcze lepszego - może nawet serial? W formie ograniczonej do niecałych dwóch godzin, wiele pomysłów i to zarówno na postacie drugoplanowe, jak i głównych bohaterów, nie do końca ma szansę zaistnieć. Fabuła pędzi na łeb na szyje, wszystko jest dość proste, a my nie mamy szansy na to, żeby trochę bliżej poznać i polubić tytułowych czterech dżentelmenów. Brak oddechu, miejsca by wybrzmiał żart, połączenie wszystkich postaci zbyt grubymi nićmi, sprawiają że można się na tym filmie uśmiechnąć, ale nie będziemy go pewnie pamiętać jakoś bardzo długo. Tymczasem już sam pomysł był świetny - pokazać nam ludzi znanych z podręczników do historii w zupełnie innym świetle, z ironią, nie przejmując się wiernością faktom, za to z ironią pokazać ducha, który stał za wieloma wydarzeniami. 

piątek, 23 czerwca 2023

Pod górkę - Jacek Galiński, czyli a tak się starałem...

Rany, jaki to pokręcony pomysł. Wszyscy przecież wiemy, że z ofiar przemocy, szczególnie przemocy seksualnej się nie żartuje, bo po prostu nie ma z czego, a tu gość tworzy historię, w której mężczyzna porywa i więzi w piwnicy kobietę, bo ma ją zamiar w sobie rozkochać. No chore po prostu. Tylko dlaczego jednocześnie tak zabawne - odwrócenie ról, czyli uczynienie ze sprawcy totalnego niedorajdy, którym tak naprawdę porwana manipuluje i się bawi, czyni tą fabułę absurdalną i jednocześnie komiczną. Fakt że to wszystko jest nierealne, więc przerysowanie wyczuwamy jako przyzwolenie na śmiech, a jednocześnie pokazywanie etapu planowania, czytania o tych wszystkich oprawcach jako o mentorach, nauczycielach, czyni całość trochę niesmaczną. Od razu więc ostrzegam, że możecie mieć dość mieszane uczucia, podobnie jak ja.
No dobra, przyznaję że sporo tu fragmentów zabawnych, wręcz błyskotliwych, np. gdy sprawca zmęczony kapryszeniem przez kobietę, którą porwał, idzie na grupę wsparcia dla ofiar przemocy i skarży się na swoje ciężkie życie. I uzyskuje współczucie...
Ta przewrotność może jednocześnie jednak trochę w naszych oczach umniejszać samą szkodliwość tego typu czynów, ciężar traumy, czy potrzebę pomocy. Skoro robimy sobie żarty, policja mówi że sprawy nie ma, a sama poszkodowana również ma dość mieszane odczucia wobec porwania i przetrzymywania, to jak będziemy patrzeć na realną przemoc wobec kobiet?

wtorek, 28 marca 2023

Wierzyć się nie chce, a jednak, czyli Chora na siebie i I Love My Dad

Do końca miesiąca jedynie trzy notki, szkiców kilkanaście i trudno zdecydować co idzie w pierwszej kolejności. Niech będzie tak, że najpierw łapcie dwa filmy, które może jeszcze upolujecie w kinach studyjnych, jutro coś muzycznego, bo dawno nie było, a na koniec jeszcze dobry spektakl.
A na dziś wybrałem filmy choć różne od siebie, to oba w jakiś dziwny sposób szalone, groteskowe, więc połączyłem je w jednej notce. Dziwny nasz świat, jeżeli gnamy w takim dziwnym kierunku.

Chora na siebie to historia o pragnieniu zwrócenia na siebie uwagi. Bohaterka, wciąż czując się trochę na drugi planie u boku strasznie narcystycznego faceta, kreującego się na artystę, szuka sposobu na to, by zarówno on, jak i całe otoczenie skupiło się na niej. A skoro niewiele potrafi, nie błyśnie jakoś w dziedzinie sztuki (choć dzieła jej partnera też do wielkich nie należą), to może sprawić, by innym się zrobiło jej żal. Może by tak jakaś egzotyczna choroba, które nie rozumieją lekarze?

wtorek, 10 stycznia 2023

Kłamca. Obywatel niebios - Jakub Ćwiek, czyli na usługach u archanioła

Mała obsuwa z notkami, ale już powoli nadrabiam. Gorzej, że niedługo kolejny wyjazd i za cholerę nie chce mi się brać komputera by coś pisać. Najwyżej z książkami będę nadrabiał. Na razie w tym roku 6 skończonych (ale część rozpoczęta wcześniej). Materiału na razie nie powinno więc zabraknąć, zwłaszcza że czekają mnie długie podróże koleją - pozostaje więc tylko wybrać lektury. Na styczeń w planach m.in. M.A.S.H., nowy Czubaj, może Podlasie, na razie w audio leci nowy Twardoch. Zobaczymy co jeszcze wpadnie.

Z Jakubem Ćwiekiem jakoś nie było mi dotąd po drodze - kojarzyłem go z jakichś pełnych czarnego humoru historii, mało skomplikowanych i raczej nie pozostających w głowie na dłużej. Pewnie to krzywdzące, ale jego debiut, czyli zbiór opowiadań "Kłamca" jakoś nie przekonał mnie do tego, by szybko sięgać po kolejne rzeczy. Może dlatego, że nie spodziewałem się tekstów tak mało ze sobą powiązanych - skaczemy przez epoki, klimat, natężenie humoru, a łączy je jedynie postać głównego bohatera. Nordycki bóg kłamstwa Loki, daleki jest od tego by spełniać jakiś "kanon dobrego zachowania" swoich pracodawców. On wykonuje usługę, a szczególnie przydatny jest wtedy, gdy tamci nie mają już innych pomysłów albo po prostu mają skrupuły. Ach, nie powiedziałem dla kogo pracuje Loki. Ano dla sił dobra, czyli dla Michała Gabriela i jego aniołów. Czemu tak? A czemu nie? Skoro mógł uratować swój tyłek i jednocześnie co nieco ugrać? Zawsze to lepsze niż być skazanym na jakieś długotrwałe męki, zapomnienie i brak przygód.

piątek, 12 sierpnia 2022

Bullet Train. Zabójczy pociąg - Kotaro Isaka, czyli kto dał to zlecenie. I film jako bonus

Bullet Train. Film już na ekranach kin, ale o nim na koniec, bo najpierw jednak namówię Was do lektury książki, która stała się dla tej produkcji inspiracją. Jak to zwykle bywa, Amerykanie mocno namieszali, więc porównywać nie ma co, bo nawet zakończenie zmienili, postacie zmieniają płeć, znikają lub pojawiają się w innym kontekście. Trzymajmy się więc zasady - jak masz możliwość najpierw czytaj. Książka zwykle jest lepsza od filmu. W tym przypadku na pewno inna, ale myślę, że również lepsza.

poniedziałek, 27 czerwca 2022

W grobie ci do twarzy - Andrzej F. Paczkowski, czyli o co w tym wszystkim chodzi

Znalazłem sposób na nadrabianie czytelniczych zaległości - po prostu wyszukując audiobooków, wpisuję tytuły, które już jakiś czas leżą na półkach czekają na swój czas. I tak trafiłem na książkę Paczkowskiego, choć nie ukrywam, że spodziewałem się dużo więcej. Po Galińskim, Michorzewskim, czekałem na coś co mnie zaskoczy - w końcu obietnica sensacji, groteski, absurdu na okładce dawała nadzieję, że może być ciekawie.
Niestety, już sam pomysł, iż ktoś z nożem wbitym w głowę będzie funkcjonował, a jedynym problemem będzie amnezja i ból głowy, jest dość pojechany. Można by było to jednak jakoś wybaczyć. Tu jednak cała fabuła, dialogi, a nawet finał, nie tylko słabo się trzymają kupy, ale i niestety nie bawią.

piątek, 10 czerwca 2022

Będzie bolało, czyli zmęczenie, cynizm i samotność

Co prawda jestem dopiero po dwóch odcinkach, ale już czuję, że to będzie oglądane! To jak połączenie Dr House, The Knick, Nowego życia. Czarny humor, realia pracy na porodówce i balansowanie między absurdem i przerażeniem, bo jak można pracować w takich warunkach. Podstawą była zdaje się książka, otwierająca oczy na ponurą rzeczywistość medyków, zmęczenie, trudne decyzje, odpowiedzialność i brak wsparcia. W prywatnej służbie zdrowia liczy się pieniądz i lekarz, który się uczy, wciąż musi udowadniać, że jest wart inwestycji w niego. A że kończy się to kolejnym dyżurem pod rząd i błędami to już się tym nikt nie przejmuje. No dobra, przejmuje się ten, kto te błędy popełnił, bo dyrekcja i tak umywa ręce i mówi, że dobrowolnie się zgłosił do pracy.