Pokazywanie postów oznaczonych etykietą popularno-naukowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą popularno-naukowe. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 czerwca 2025

Kolekcja - Borysław Czyżak, czyli potrzeba tworzenia i potrzeba obcowania ze sztuką

Ciekaw jestem czy gdybym nie był takim laikiem (a powiem nawet mocniej - ignorantem) w znajomości sztuki współczesnej, odebrałbym bym ten tytuł inaczej. Przecież to kwestia bardzo indywidualna czy coś się podoba, czy coś rozumiesz, czy uznajesz to za piękne. 

Gdy jednak masz za przewodnika kogoś kto sztukę kocha, rozumie, potrafi o niej opowiadać z pasją, nagle i ty zaczynasz dostrzegać coś więcej niż zwykle. Ważne żeby poza pierwszym rzutem oka i pierwszą refleksją ("cóż za absurd - kolorowy kwadrat", "też by tak potrafił", "a jakieś to dziwne"), przyglądać się dalej, szukać w sobie i w tym czego dokonał artysta jakichś emocji.   

Borysław Czyżak muszę przyznać że przewodnikiem jest doskonałym. Nie tylko wprowadza nas w pewien kontekst - pokazując życiorys, wpływy różnych nurtów, artystów, mistrzów, poszukiwania własnego stylu w różnych okresach - ale i zaprasza właśnie na taką wędrówkę gdzie możemy przyglądać się, analizować nawet drobne detale. Pierwsze spojrzenie, a potem wyruszamy wgłąb...

niedziela, 23 lutego 2025

Prawy umysł - Jonathan Haidt, czyli po co nam moralność i skąd się ona bierze

Gdy psycholog zaczyna przyglądać się moralności i zadaje pytania, które zwykle skłonni jesteśmy spychać do worka z religią, dla jednych będzie to szansa na fascynującą lekturę, a dla innych pewnie dywagacje szalonego naukowca. Jak bowiem uchwycić w jakieś ramy to co postrzegamy jako dobro i zło, jako wartościowe i niegodne człowieka, jako budujące i naganne. W różnych miejscach, w różnych środowiskach, w różnych religiach te ramy mogą się różnić, ale czy to nie fascynujące że wiele rzeczy jest jednak wspólnych? A może raczej - przez wiele wieków było wspólnych, bo teraz pojawia się moda na negowanie wszystkiego, co wydawałoby się nawet ludziom niewierzącym o poglądach liberalnych, jako coś naturalnego dla człowieka.  
 
Haidt zadaje pytania i pokazuje nam sposoby na poszukiwanie na nie odpowiedzi. Jego książka jest z jednej strony próbą wyłożenia jego teorii, w dość uproszczonej, zwizualizowanej formie (jeździec i słoń), ale też ciekawą podróżą przez historię badań nad zagadnieniami psychologii próbującej pytać o źródła moralności w człowieku. 

piątek, 25 października 2024

Cześć, tu Amundsen! Max Czornyj, czyli cóż za hart ducha i ciała

Seria Genialni odkrywcy powoli się rozbudowuje. Cześć, tu Amundsen! to już czwarty tomik (ja pisałem u siebie o Koperniku, możecie sprawdzić w spisie przeczytanych) i w drodze zdaje się kolejne. A młodzi czytelnicy mogą mieć z tego powodu dużo frajdy. Kto wie, może wydawca i autor zdecydują się zrobić jakiś plebiscyt o kim jeszcze chcieliby przeczytać?

Na pewno taki sposób poznawania sławnych ludzi, może się podobać. Aleksandra Czornyj dodała barwne ilustracje, ale to tekst ma przyciągać uwagę. Bez przeładowania datami, nazwiskami, w zgrabny sposób wprowadzający w czasy w jakich żył bohater. Przecież dokonania Amundsena trudno oderwać od jego dumy z tego, że oto odrodził się jego kraj, przez długi czas pod panowaniem Szwecji. Młodziutkie państwo jakim była Norwegia nagle było na ustach całego świata, bo jego reprezentant podjął się zadania, które okazało się zbyt trudne dla wypraw lepiej wyposażonych i z dużymi finansami.

czwartek, 17 października 2024

Wojna nuklearna - Annie Jacobsen, czyli możliwy i przerażający scenariusz

Dość przerażająca treść, ale forma w jaką to zapakowana w mojej ocenie średnio strawna. Autorka zebrała masę informacji, zarówno historycznych jak i dostępnych wiadomości na temat obowiązujących procedur, mam jednak kilka ale: 

- ani specjalnie nie ma w tym nic odkrywczego (moje pokolenie może i nie żyło w zagrożeniu wojną nuklearną, świadome jest jednak tego zagrożenia);
- powtarzanie na różne sposoby podobnych informacji raczej osłabia ciekawość, a ilość nazwisk, stopni i stanowisk może przyprawić o ból głowy;
- no i wreszcie zabawy w fabularyzowanie wydarzeń (losy prezydenta), czyli mieszanie faktów, które obiecała oraz swoich fantazji, wcale nie buduje napięcia.

I w sumie można by na tym zakończyć recenzję. Niczym mnie ta pozycja nie zaskoczyła, a nowe tu były jedynie jakieś drobiazgi, które nie wiem czy mają aż tak wielkie znaczenie (np. ilość rakiet jakie cały czas są w gotowości w łodziach podwodnych).
A samo odliczanie?

czwartek, 6 czerwca 2024

Liczby nie kłamią - Vaclav Smil, czyli 71 rzeczy, które podobno trzeba wiedzieć o świecie

Vaclav Smil to wybitny naukowiec i emerytowany profesor na Uniwersytecie Manitoby w Kanadzie, znany nie tylko ze swoich naukowych prac, ale i popularyzujących naukę felietonów. I to właśnie zbiór tego typu których form, zebranych w formę książkową otrzymujemy do ręki. Co prawda w tytule pojawiają się liczby, chyba nie tylko miłośnicy matematyki mogą sięgać po ten tytuł - mam nawet wrażenie, że w dużej części tekstów wcale nie tylko o matematykę chodzi. 


Początek, może trochę bardziej naukowy, pokazujący np. jak czytać dane dotyczące rozpowszechnienia wirusa Covid, jak statystyki bywają mylące albo jak nimi można manipulować w zależności od tego kto badania interpretuje, na pewno jest smakowity i dużo obiecuje. 
Potem jednak może pojawić się trochę rozczarowania, bo widać że poziom tych felietonów/esejów nie jest równy i czasem są to dywagacje średnio poparte dowodami, choć przecież to właśnie się nam obiecywało.

sobota, 10 lutego 2024

Panów piłą. Trzy legendy o Jakubie Szeli - Ryszard Jamka, czyli gdybyż każdy potrafił tak pisać o historii

Jedziemy do Warszawy Wieziemy dobry list Tak dobry że karnawał To przy nim suchy ptyś Już widać place zabaw I w konstytucji błąd Wyłania nam się z prawa Ustawa bidibą Uśmiechasz się Nie mówisz nic A czasem warto By by by Ej Europa jak Europa Tam euro a tu pa Nie chodzi o pieniądze Ale o dobry znak

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,lech_janerka,zabawawa.html

Chyba jedna z lepszych książek historycznych jakie czytałem w ostatnich latach. Czemu mnie tak zachwyciła? Ano jest dowodem na to, jak bardzo historycy mieszają światopoglądowo, ideologicznie, pisząc o przeszłości. Poprzez dobór faktów do tezy, dokładanie swoich interpretacji, sprawiają że nie mamy już do czynienia z książkami historycznymi, ale jakąś dziwną propagandą na temat historii. A podobno
Historia testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae...

W wykonaniu wielu naszych "specjalistów" bynajmniej nie uczy zbyt wiele, chyba że tego jak można naciągać fakty i je przerabiać. Nie mówię o bezczelnym pisaniu na nowo podręczników, ale generalnie o tym jak pisze się o przeszłości. Dziś modna jest np. "ludowa" historia Polski, używanie do pisania o pańszczyźnie przy użyciu pojęć, które raczej były dotąd używane do opisywania niewolnictwa, ale takich kwiatków można wskazywać wiele. Wcześniej cały ten temat ignorowano przez lata, tworzono jakąś dziwną wizję kraju opartego na szlacheckich dworkach, dziedzictwie które bezpowrotnie zniszczyła komuna, ale do której chce się odwoływać większość społeczeństwa. Ale nie ma co zbyt długo o innych, skupmy się na tym dlaczego książka Ryszarda Jamki tak bardzo jest odmienna.

środa, 7 lutego 2024

Niewidzialne kobiety - Caroline Criado Perez, czyli jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn

Książka ciekawa, ale i trochę rozczarowująca. Najpierw był zachwyt, bo rzeczywiście udało się zgromadzić masę danych i dowodów na to, jak bardzo kwestie równych praw kobiecej połowy społeczeństwa są ignorowane. Od sprawa zwyczajnych jak komunikacja, przez służbę zdrowia aż po równe płace i dostosowanie różnych kwestii do bezpieczeństwa, czy komfortu ciała kobiecego. Człowiek drapie się w głowę i rzeczywiście dochodzi do wniosku, że nie ma racjonalnych wyjaśnień czemu tak trudno to zmienić. Bo wyjaśnienie: tak było od zawsze, a zmiana kosztuje, w sumie nic nie wnosi, a jedynie potwierdza tezę autorki: świat wymyślili sobie mężczyźni, żeby to im było wygodnie i upierają się przy tym, że tak jest najlepiej.

Dyskryminacją może być zatem nie tylko jawna nierówność w płacach, w zatrudnieniu, ale również ignorowanie specyficznych potrzeb, a tego naprawdę jest cała masa. Caroline Criado Perez zbiera dane z różnych stron świata, a potem punktuje cios za ciosem. Skoro przy zbieraniu danych konsumenckich czy nawet badawczych (leki), nie istnieje konieczność zbierania dawnych w równej ilości od kobiet, potem mamy tego efekty - czasem dość kuriozalne, np. wielkie smartfony, których kobieca ręka nie jest w stanie objąć, ignorowane pozytywne efekty dla kobiet specyfików dla mężczyzn, czy za płytkie kieszenie w ubraniach dla kobiet. A gdyby tak zapytać o zdanie połowy społeczeństwa? Czego się boimy? Czy naprawdę to takie trudne, by zadbać o to, by one też czuły się bardziej usatysfakcjonowane? 

niedziela, 28 stycznia 2024

Niepowstrzymani - Yuval Noah Harari, czyli błyskotliwie, żartobliwie o historii, która podobno jest nudna jak flaki z olejem...

Powolutku styczeń dobiega końca, notek wciąż trochę w zapasie, więc Notatnik pewnie będzie dalej dostarczał Wam codziennie jakąś propozycję kulturalną. Dziś nawet podwójną, ale z obietnicą, że jak przeczytam część trzecią spróbuję się powstrzymać od pisania, bo pewnie nie będzie odbiegać od tych, które już ukazały się na rynku. Wszystkie zalety i wady książek Harariego już można sobie sprawdzić i wiedzieć czego się spodziewać. Choć przyznaję, że trochę mnie zaskoczył tym, że pokusił się o wykład historii dla dzieci. Chwilami jako gawędziarz sprawdza się bardzo dobrze, ale jak to ma w swoim zwyczaju, robi zbyt wiele dygresji, których potem nie tłumaczy. Co z tego, że wyjaśnia jakieś mechanizmy dotyczące ludów pierwotnych (np. sposobu zdobywania pożywienia), jak nie potrafi się powstrzymać od podrzucania nawiązań zupełnie współczesnych - korporacji, komunizmu itp. jakby nie można było zrobić tego prościej, bez konieczności tłumaczenie kolejnych pojęć. No i kolejna rzecz, tak charakterystyczna dla niego...

piątek, 27 października 2023

Mocarne mózgi - Adam Kay, czyli kreatywni, odważni, nie bojący się marzeń

Chętnie bym przetestował to na jakimś młodszym czytelniku, więc pewnie zabiorę na akcje wymiankowe, które organizuję u siebie w mieście. Ja zdecydowanie nie jestem targetem - nie śmieszą mnie kulki z gluta, kupy ani tym podobne żarty, stąd więc ciekawość czy młodszych to bawi. I czy tylko chłopców. Na pewno nie jest to kolejna "grzeczna" i poukładana książka z życiorysami sławnych odkrywców czy ludzi wyjątkowych. Adam Kay zbudował narrację według określonych schematów, cały czas jednak żartuje (również z samego siebie), całość dopełniają dość zwariowane rysunki, w których mózgi odgrywają różne scenki. 

Mamy więc jakieś krótkie informacje biograficzne, potem osiągnięcia, jakiś ważny cytat, myśl która może być inspiracją, jeden zaskakujący fakt i dość prawdopodobny fałsz dotyczący tej persony, no i mini quiz, w którym autor dostarcza nam czasem bardzo oryginalnych ciekawostek z życia autora (np. czy uwierzymy w to, że ktoś nauczył się pilotować samolot zanim wsiadł na rower).

środa, 16 sierpnia 2023

Ptak Dodo - Michał Rusinek, czyli co mówią do nas politycy

Wkurzony mocno na polityków, na to co się wyrabia przy okazji referendum, potrzebuję chyba jakiejś odskoczni. Ale znalazłem ją w czymś co również mocno nawiązuje do polityki, tyle że w cudownie lekki i piętnujący absurd ironiczny sposób.
Michał Rusinek po książkach dla dzieci, tym razem zdecydował się zebrać różne swoje ostatnie felietony i stworzyć z nich pewną tematyczną całość. Efekt - rewelacyjny! Choć nie przepadam za książkami z felietonami, bo one mam wrażenie szybko tracą swoją świeżość, aktualność, to tu raczej nie ma o to obaw. Po pierwsze dlatego, że autora wcale nie interesują tak naprawdę reakcje polityków na różne sytuacje - on je analizuje pod względem języka, próbuje dojść do tego jakie jest ich ukryte znaczenie, ale znowu nie tyle polityczne, co emocjonalne. Kompleksy, lęki, tworzenie wielkich wizji o samym sobie, wychodzą na światło dzienne, a przy okazji udaje się obnażyć ich brak wiedzy, kompletną degrengoladę językową, demagogię i odwracanie kota ogonem (a raczej uwagi od tego o co się ich oskarża). I to jest zarówno zabawne, jak i trochę oczyszczające, bo spuszcza powietrze z tego nadętego w sobie i nie znoszącego krytyki towarzystwa. Czy jest to również straszne? No może troszeczkę, ale co poradzić - chyba po prostu mieć nadzieję, że kolejne wybory przyniosą trochę inne "elity".

poniedziałek, 12 czerwca 2023

Doktor White i jego głowy - Brandy Schillace, czyli śmiałe eksperymenty w transplantologii

Jaka to frajda przejrzeć sobie całą listę notek do napisania i wybrać temat jaki ci akurat najbardziej pasuje. Zero przymusu, choć patrząc realnie z większością egzemplarzy jakie przychodzą do recenzji jakoś mniej lub bardziej spóźniam się w stosunku do premiery. Nie chcę robić jednak nic na siłę, pisać dyrdymałów o tym jakie to świetne - tego już sporo w sieci. Każda książka genialna, każda najlepsza, każdą musisz przeczytać. Nic dziwnego, że potem już mało kto wierzy w opinie, recenzje i królują na listach sprzedaży jakieś potworki, którym masowo wystawia się niebotycznie dobre opinie...
Róbmy swoje, więc jak zwykle u mnie znajdziecie kilka informacji i refleksji na temat książki, które mam nadzieję, że będą pomocne przy podejmowaniu decyzji. I zacznę tak: seria BoWiem od Wydawnictwa Uniwersyteu Jagiellońskiego już parę razy mnie zachwyciła, ale dawno nie czytałem nic tak dobrego, co tak naprawdę jest literaturą popularnonaukową, a nie tylko prostą biografią. O ile z książką o Tesli męczę się okrutnie i trochę bałem się i w tym przypadku, bo nie tylko z fizyki byłem noga, ale i biologii nie lubiłem, to "Doktor White i jego głowy" okazał się lekturą wręcz fascynującą. Tym bardziej jestem zdziwiony, że o samym naukowcu wcześniej nie wiedziałem nic, więc nawet ludzkiej ciekawości na początku nie było. No jak to - chirurg, który wymyślił sobie przeszczepienie ludzkiej głowy do innego ciała, jawi się niczym doktor Frankenstein. No jakiś chory eksperymentator, fantasta i hochsztapler, nie? 

poniedziałek, 15 maja 2023

Otwórz oczy – Rafał Gębura, czyli poszerzamy naszą wiedzę

Dopisuję do M. parę zdań od siebie na końcu.

Rafała Gęburę, dziennikarza i youtubera poznałam poprzez jego internetowy talk-show „7 metrów pod ziemią”. Jego spokojne, wyważone i kulturalne rozmowy ujęły mnie od razu. Część z tych rozmów znalazła swoje miejsce w książce „Otwórz oczy”.

Autor przedstawia w książce dwudziestu rozmówców; nie z pierwszych stron gazet, ale jakże momentami fascynujących a jego pytania przybliżają nam zarówno samych rozmówców (w dużej ilości ekspertów z doświadczenia) oraz ich pracę, sposób patrzenia poprzez nią na życie. Wywiady z tymi ludźmi są szczere i poszerzają naszą wiedzę.

czwartek, 9 lutego 2023

Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem - Oliver Sacks, czyli neurologia może być czymś absolutnie fascynującym

Książka, która ma już chyba ponad cztery dekady, a mimo wszystko wciąż czyta się nieźle. Nauka się rozwinęła, język się zmienił (nikt już nie mówi raczej "idiota" lub "dzikus" o pacjentach), a jednak książka neurologa i psychiatry Olivera Sacksa nadal wywołuje ciekawość. Może dlatego, że rzadko kiedy opisy przypadków trafiają z publikacji naukowych do literatury naukowej. Książka napisana jest w sposób lekki, nie bombarduje nadmiarem terminologii specjalistycznej, a opisane objawy naprawdę mogą budzić fascynację i ciekawość. O ile wiedza na temat różnych zaburzeń układu nerwowego jest w miarę powszechna, to Sacks pokazuje nam cudowną złożoność ludzkiego mózgu, wpływ nawet mikro zmian w jego strukturze, które wywołują przedziwne konsekwencje. Trudno nawet nam sobie wyobrazić co czuje człowiek, którego umysł podpowiada mu, że jedna z kończyn jest ciałem obcym albo jak to jest widzieć jedynie rzeczy, które są z lewej strony (nie chodzi o wadę wzroku, ale o informacje jakie rejestruje mózg). To nie tylko próba opisu objawów, zrozumienia przyczyn, ale i szukanie sposobu na poprawę życia pacjentów, pomocy w zmianie ich sytuacji, a to jest równie albo i nawet bardziej interesujące. 

poniedziałek, 10 października 2022

Nic bardziej mylnego - Radek Kotarski, czyli wiedziałeś, że...

Kilka osób opowiadało mi o tej książce, zachwalając ją, że lekka i całkiem interesująca, mimo więc stosów innych tytułów postanowiłem ją szybciutko połknąć jako coś dla odmiany. Ale szczerze? Niewiele tu dla mnie rzeczy i informacji nowych, a nawet jeżeli takowe znalazłem to nie do końca przekonuje mnie ten styl - niby żartobliwy, bez mądrzenia się, ale i bez pogłębienia wiedzy. To nawet nie tyle wiedza, a raczej ciekawostki z zakresu historii, przyrody, nauki. Kotarski, który wcześniej prowadził kanał na YT o podobnej tematyce wychodzi od jakiegoś mitu, błędnego przekonania, a potem dostarcza dowodów na to, że nie ma on nic wspólnego z prawdą. Chcecie przykładów?

poniedziałek, 19 września 2022

Włosi - John Hooper, czyli czy jest jedna prawda o mieszkańcach Italii?

Jeżeli ktoś interesuje się Italią, to książka Johna Hoopera będzie nie lada gratką. Pisze nie tyle o kraju, ale o jego mieszkańcach, o ich mentalności, próbując odpowiedzieć na pytanie czy istnieje coś takiego jak stereotyp Włocha i czy jest on prawdziwy. W naszych głowach oczywiście takowy istnieje, ale czy ma coś wspólnego z prawdą? W końcu to kraj, który zjednoczony w obecnym kształcie jest od niedawna, wcześniej zaś był przez wieku mocno podzielony, różne regiony walczyły ze sobą, a ogromny wpływ na to, które z nich brały górę, miały obce mocarstwa. Co w takim razie z naszymi wyobrażeniami o wspaniałej kulturze, zabytkach, dziełach sztuki, wielkiej historii sięgającej aż do starożytnego Rzymu. Ano oczywiście ślady tej przeszłości można odnaleźć, tyle że często nie mają one wiele wspólnego z całym terytorium dzisiejszych Włoch i wszystkimi ich mieszkańcami. Może więc trzeba by mówić raczej o regionach, które bardzo się od siebie różnią, o miastach, które były niezależnymi księstwami?
I tak właśnie Hooper prowadzi nas przez historię, przez czasy współczesne, przez politykę, kulturę, modę, kuchnię, zwyczaje i zainteresowania.

czwartek, 28 lipca 2022

Patolodzy. Panie doktorze, czy to rak? Paulina Łopatniuk, czyli co tam się tworzy nowego i dziwnego

Tak sobie myślę, że gdyby biologii i wiedzy o organizmie uczył mnie kiedyś ktoś w taki sposób jak autorka, może nie miałbym takiej alergii na nazewnictwo medyczne i chemiczne, nie uciekałbym przed takimi lekturami.
Ale wiecie co? Mimo pewnych fragmentów, które dla mnie były trochę zbyt przeładowane fachową terminologią, tak że nawet próby wyjaśniania w tekście nie pomagały, bo się wyłączałem, spotkanie z Patologami uważam za udane. To już nawet nie kwestia jakiejś fachowej wiedzy, która mogłaby zostać w głowie, ale parę kwestii chyba mi się trochę rozjaśniło, a inne uznaję za na tyle ciekawe, że warto było o nich przeczytać.

środa, 22 grudnia 2021

Miasto zgruzowstałe. Codzienność Warszawy w latach 1954-1955 - Sylwia Chutnik, czyli źródła, źródła i jeszcze raz źródła

Trudno tą książkę zakwalifikować - to reportaż, czy specjalistyczna monografia, dzieło dla historyków i specjalistów od tego okresu. Czyta się dobrze, podejście jest powiedzmy średnio naukowe, a więc co to takiego? Wychodząc od swojej pracy doktorskiej, Sylwia Chutnik proponuje nam w ciekawy sposób spojrzeć na pewien fragment historii miasta i kraju. Czemu ten fragment? Dość odległy już od wojny, ale przed przełomem, który jest tuż za rogiem. Może właśnie ten wybór pozwala na uchwycenie tej dziwnej atmosfery: zapału związanego z odbudową, okrzepnięciem w nowej rzeczywistości, jednak już pewnych sygnałów na temat tego, że nie wszystko jest idealnie i nie wszystko da się zwalić na wojnę. 

poniedziałek, 9 listopada 2020

Nic bardziej mylnego – Radek Kotarski, czyli nie wierz – sprawdzaj

W czasach nam współczesnych informacji mamy w nadmiarze. Eksperci mnożą się jak grzyby po deszczu, technika i technologia tak mocno pędzi do przodu, że zwykłemu szaraczkowi trudno to ogarnąć i trudno weryfikować co jest prawdą a co fałszem. Fałszywe zdjęcia, fałszywe certyfikaty, montowane taśmy, „poprawiane” zdjęcia, itp. itd. Często służy to dezinformacji, oszustwu, chęci zaistnienia, pogrążeniu przeciwnika czy zwykłej głupocie.

W czasach minionych i dawno minionych też znane było pojęcie dezinformacji, propagandy. Potrafiono oczerniać przeciwnika czy też wykorzystywać niewiedzę innych; im więcej lat mija od powstania mitów tym łatwiej – nieweryfikowane - przyjmujemy za pewnik (tym bardziej jeśli głaszczą ego jakiejś grupy czy narodu). Tak jak np. z „Cudem nad Wisłą” gdzie rzekomo wojska bolszewickie przestraszyły się wizerunku Matki Boskiej na sztandarach i odstąpiły od ataku na Warszawę. Chciałoby się rzec: nic bardziej mylnego! Zainteresowanych odsyłam do książki. Podobnie jest z powstaniami, które rzekomo w naszej historii wygrane było tylko jedno – wielkopolskie. I znów można powiedzieć: nic bardziej mylnego; było tych powstań więcej. Natomiast dlaczego tylko o tym się mówi… zajrzyjcie do książki. Więcej jest mitów dotyczących naszej historii (miecz koronacyjny tzw. Szczerbiec, czarne stroje Zawiszy Czarnego, kawaleria polska w ataku na niemieckie czołgi, husaria), które niekiedy sami powielamy, trochę na zasadzie: „magister farmacji” z reklamy zarekomenduje nam najskuteczniejszy lek na zdrowie, a ” lekarz” z serialu wie najlepiej co nam dolega.

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Jej wysokość gęś. Opowieści o ptakach - Jacek Karczewski, czyli braciszkowie skrzydlaci

Obawiam się, że o tej książce nie będę potrafił napisać nic mądrego, mimo że przecież jestem nią zachwycony. Trzeba jednak mieć dar gawędzenia i niesamowitą pasję, by o ptakach pisać tak jak pan Jacek. A ja nie mam ani jednego ani drugiego.
Czytałem z wypiekami na twarzy, czując się trochę tak jak ... lat temu, gdy jako małe dziecko oglądałem Zwierzyniec i dowiadywałem się pierwszych ciekawostek o zwierzętach. Okazuje się, że nie tylko to co egzotyczne może zainteresować. Tak mało zwracamy uwagę na naszych mniejszych braci fruwających, przyzwyczajeni do ich obecności, że zanim się obejrzymy, może się okazać, że już wcale wokół nas ich nie ma. To dopiero byłoby przerażające.
Jacek Karczewski pisze zarówno o tych mniej u nas gatunkach spotykanych, jak i tych, które może widujemy jeszcze dość często, jak choćby pospolite wróble. I pisze tak, że aż ma się ochotę wyjść na spacer, by szukać ich obecności.

poniedziałek, 25 maja 2020

Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady żeby dostać Nobla - Janina Bąk

Autorka sama wymyśliła świetny podtytuł, więc tym razem nie musiałem nic kombinować od siebie w tytule notki. Choć tym razem pomysłów byłoby pewnie całkiem sporo, bo też i fajnych (i celnych) porównań, określeń, anegdot w tej książce jest cała masa.
A ponieważ ani nie dostałem jej do recenzji, ani też nie jestem częścią dużej wspólnoty blogerskiej (w sensie formalnym tak, ale towarzyskim stety/niestety nie), moich zachwytów nie musicie brać w cudzysłów i zastanawiać się nad tym czemu kit Wam wciskam. Staram się nigdy tego nie robić (nawet jak egzemplarz jest nadesłany przez wydawcę), choć zdarza mi się łagodzić szczególnie negatywne zdania. Tym razem na szczęście nie muszę.
To dobra pozycja jest. Nie wiem na ile wartościowa, bo nie ukrywam, że oczekiwanie od pozycji popularnonaukowych mam zawsze takie, by coś po lekturze zostało w głowie albo człowiek miał ochotę sięgać natychmiast po coś więcej z tej tematyki. W moim przypadku "Statystycznie rzecz biorąc" w tym zakresie się nie sprawdziło - nie mam ochoty czytać nic więcej o statystyce (chyba, że będzie napisane to w podobny sposób), a i w głowie poza paroma casusami z badań niewiele zostało. Większość z nich i tak znałem wcześniej, ale mimo to akurat te części mnie nie nudziły - faktycznie Janina Bąk potrafi o nich ciekawie opowiadać.