sobota, 19 kwietnia 2025

Namiestnik - Adam Przechrzta, czyli jak nie kulą to zaklęciem

W czytanie tom trzeci, o pierwszym pisałem tak trzeba więc przynajmniej kilka zdań dopisać również o tomie drugim cyklu Materia Prima Adama Przechrzty. 
Realia końcówki I wojny światowej, sporo polityki, trochę postaci autentycznych z tamtych czasów, ale to przede wszystkim fantastyka. Nawet wojna i pierwsze ruchy Polaków, by przeciwstawić się zaborcom, mocno powiązane są z magią, która mocno zmienia tą rzeczywistość.


Istnienie praktycznie w każdym większym mieście świata strefy magicznej, nad którą ludzie nie mają za bardzo kontroli, kiedyś może szokowało, dziś staje się normą. A co więcej - niektórzy nauczyli się czerpać stamtąd pewne moce, które można wykorzystywać do leczenia, do umacniania swojej potęgi, ale i do zabijania. Nic więc dziwnego, że wśród rosnących napięć między Rosją i Niemcami, wszystkie siły (w tym również Polacy) szukają pomysłu by to właśnie dzięki magii uzyskać przewagę nad przeciwnikami. 

Nawet fakt iż przeklęci, potworne moce próbują przeniknąć ze stref do naszego świata, nie paraliżuje już ludzi ze strachu, chyba oswoili się z zagrożeniem, a w dodatku niektórym udaje się udowodnić iż nawet z nimi można negocjować albo podjąć walkę.


O ile w pierwszym tomie alchemik Olaf Rudnicki i oficer służb carskich Aleksander Borysewicz Samarin działali najczęściej razem, tym razem autor rozdziela ich wątki, jedynie czasem krzyżując, a nawet stawiając ich po dwóch stronach frontu. Nic przecież dziwnego, że Polak daje się przekonać do tego by wesprzeć broniącą się Warszawę i wzmocnić jej pozycję w negocjacjach, gdy generał (po awansach) dowodzi atakiem na miasto. W ruch idą karabiny, bagnety, ale również magiczne formuły i słowa mocy.

Mamy więc trochę polityki o wojny, ale Przechrzta zadbał by ani chwili czytelnik nie czuł nudy, podokładał też sporo wątków pozornie mniej istotnych, mających jednak wpływ na bohaterów. Rudnicki rośnie w siłę i uznanie, staje się coraz bogatszy, więc sporo czasu musi poświęcać zabezpieczaniu swoich interesów, na szczęście do pomocy w pracy znajduje kilka godnych zaufania osób. A Samarin? Jego romans przekształci się w poważny związek, ale będzie musiał bronić wybranki i tej relacji przed różnymi atakami. Kto jest wrogiem a kto przyjacielem? 


Może się w głowie pomieszać między zwyczajnymi ludźmi, adeptami, tymi którzy przechodzą na stronę ciemnych mocy, tajnymi organizacjami, demonami a prawdziwymi theokatarathos, czyli przeklętymi. Kto jednak czytał tom pierwszy, pewnie połapie się bez trudu. Lektura wciąż daje frajdę i autorowi nie brakuje pomysłów by nas zaskakiwać.
Zdecydowanie wciągnęło i dało tyle sympatii do postaci, że miałem ochotę na kontynuację.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz