Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czeskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czeskie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lipca 2025

Stan wyjątkowy, czyli liczy się tylko klikalność

Mały kryzys motywacji do pisania, a może generalnie motywacji do wszystkiego, skoro jednak od 14 i pół roku coś się robi, to przecież tak łatwo porzucać tego nie można, prawda? 

A może to brak rzeczy, które by jakoś chwyciły za serducho, porwały, jak choćby książka z ostatniej niedzieli na notatniku? 


No więc choć kilka zdań o filmie, który pojawi się niedługo w kinach. Wakacje to idealny czas na takie produkcje - niezobowiązujące i dość szybko ulatujące z głowy. 

Trochę żal, bo jakoś w głowie mam komedie czeskie w zupełnie innym stylu, mniej farsowe, ten humor nie był tak groteskowy. 
Gdy jednak pomyślę jak wyglądają obecnie "komedie" polskie, to chyba jednak wciąż wybieram produkcje od południowego sąsiada. 

niedziela, 13 lipca 2025

Bílá Voda - Kateřina Tučkova, czyli system potrafi złamać ciało, ale duch jest silniejszy

 Trochę odkładałem pisanie o tej powieści, ale też trudno mi ubrać słowa wszystkie emocje. Jak mało który tytuł w ostatnim czasie książka Tučkovej mocno mnie poruszyła i to chyba jedna z najlepszych rzeczy jakie czytałem od ponad roku. Jak jednak oddać wszystkie te refleksje i zachwyt? I czy każdy go podzieli. 

Na pewno ci którzy lubią powieści nawiązujące do historii, do realnych wydarzeń będą mieli dużo satysfakcji. Zwłaszcza że niewiele w Polsce mówi się o tym jakim prześladowaniom podlegał kościół katolicki (czy raczej wszystkie kościoły i związki wyznaniowe) w Czechosłowacji od lat 50 aż po lata 80. U nas można powiedzieć, że księża mieli w porównaniu jak pączki w maśle. 

Władze w Pradze poszły po linii Moskwy - ksiądz, czy siostra zakonna to "pasożyt", więc musi udowodnić przydatność dla społeczeństwa. Nie dość że więc mieli zakaz jawnego praktykowania, rozmawiania o religii, podlegali różnym szykanom urzędniczym, mieli również nakaz pracy i to często w najgorszych zawodach, w niewielkich dziurach do których byli kierowani, wciąż pod obserwacją i poddawani prowokacjom. 

Bílá Voda to historia właśnie o tym okresie, pełna opisów, przy których pięści zaciskają się ze złości. Tu bowiem nie chodzi nawet o jakieś przywileje dla wierzących, ale po prostu o ludzką godność. 

środa, 9 kwietnia 2025

Pięć martwych psów - Michal Sýkora, czyli ostrożnie z ambicjami, bo można na tym bardzo się przejechać

No dobra, dość marudzenia, przynajmniej na chwilę. Do czeskiego krymi zawsze zasiadam z przyjemnością, a i cykl Michala Sýkory już znam i polubiłem. No to przed Wami tom trzeci. Można czytać w kolejności, można i osobno, choć wtedy nie będziecie znali wcześniejszych losów postaci. To akurat troszkę się przydaje, bo sytuacja niektórych bohaterów wtedy jakoś staje się czytelniejsza.

O poprzednich dwóch tomach z ekipą Marie Výrovej pisałem na blogu, więc notki znajdziecie w spisie przeczytanych na górze.
To dość klasyczne kryminały policyjne, bez spektakularnego tempa, ale z solidną intrygą i dość wiernie opisaną robotą śledczą.

Co ciekawe, Sýkora wcale nie buduje swoich fabuł w podobnym stylu - mieliśmy więc już polityczną intrygę, ponurą historię rodzinną, a teraz... No cóż, za wiele nie chcę zdradzać, ale są tu i lokalne układziki, jak i ludzie którzy są kompletnie bez zasad. A gdy policjanci podejdą zbyt blisko, zrobi się bardzo nieprzyjemnie. 

A wszystko zaczyna się dość niepozornie.

wtorek, 8 kwietnia 2025

Ma bawić, ale czy bawi, czyli Zgon przed weselem, U Pana Boga w Królowym Moście, Pożar byłby lepszy

Wczoraj marudziła M. to dziś mogę i ja. Już dawno przestałem mieć nadzieje co do polskich produkcji zwanych komediami, bo jak już wydaje się, że gorzej być nie może, to kolejna puka w dno od dołu. Poświęcam więc jedną notkę, by hurtowo napisać o kilku produkcjach które obejrzałem w sumie sam nie wiem po co. No i na deser o czymś ciut lepszym, ale Czesi zawsze mieli ten swój specyficzny styl.

Gdyby u nas kręcono obrazy o różnicach pomiędzy "miastowymi" i "prowincją" takie jak choćby "Jeszcze dalej niż północ" czy komedie czeskie, to pewnie nikt by nie załamywał na nich tak bardzo rąk jak teraz. Ile razy jednak można patrzeć na Karolaka i oglądać żenujące, stereotypowe i obrażające ludzi sceny jacy to niby jesteśmy nietolerancyjni, zamknięci na obcych, na zmiany, prymitywni i wymagający genialnego kierownictwa najlepiej kogoś z miasta i ostatnimi laty, najlepiej kobiety. Za pierwszym razem może to jeszcze kogoś bawiło. Ale ile można i to jeszcze w taki żenujący sposób. 

wtorek, 18 marca 2025

Na popiół - Jiří Březina, czyli człowiek człowiekowi wilkiem

Pachnące jeszcze farbą drukarską, świeżutkie czeskie krymi. Na kolejną książkę wypatrzoną na ich rynku wydawniczym przez Wydawnictwo Afera czekamy czasem po kilka miesięcy, ale zdecydowanie warto - tu raczej nie ma zawodu jak często zdarza się z tym gatunkiem u nas. Ilość rzadko przekłada się na jakość.
 
Autora już znałem wcześniej - bo lektury Przedawnienia i Południcy (uwaga - lepiej czytać w odwrotnej kolejności) dały sporą frajdę i pozwoliły poznać bohatera. Tomáš Volf wreszcie ma szansę wyrwać się trochę z policyjnego archiwum, znowu dostał szansę, wraca do Pragi, choć na razie na peryferia i jako nowy raczej nie cieszy się zbytnią sympatią i zaufaniem. Przełożony widzi w nim raczej kogoś kto pozwoli mu porządkować papiery by dobrze wypaść przed kontrolą, a stare wygi nie bardzo chcą z nim pracować, nie znając jego możliwości, podejrzewając też jakieś kumoterstwo w jego przeniesieniu. Może i jego osobowość trochę tu może mieć znaczenie - nie dość że woli luźne podkoszulki z ulubionymi zespołami blackmetalowymi niż mundur, to i nie bardzo potrafi pracować w zespole, najlepiej czuje się sam, niczym pies wypuszczony jakimś tropem. Wtedy jego upór i przeczucia bardzo się przydają.

Właśnie znalazł sprawę, którą wszyscy inni najchętniej by zostawili w cholerę, ale on konsekwentnie do niej wraca, bo nie daje mu ona spokoju. W jednej z szemranych kamienic znaleziono zwłoki kobiety, spalone doszczętnie, choć samo mieszkanie wcale jakoś nie ucierpiało od ognia. Trudno więc uwierzyć w to, że chodziło o wypadek, zaprószenie ognia. Czy naprawdę człowiek może spłonąć tak że nie zostanie nic poza popiołem, bez czyjejś pomocy?

czwartek, 13 lutego 2025

Opowieść o zwyczajnym szaleństwie, czyli ja Cię kocham, a Ty...



MaGa: Sztuka Petra Zelenki miała swoją premierę w 2001r. w Pradze. Dwa lata później zagościła na polskich scenach i wystawiana jest w różnych miastach do chwili obecnej. Dla mnie to kolejne podejście do tej sztuki, bowiem oglądałam ją jako przedstawienie dyplomowe w TCN w 2016r. Spektakl w Teatrze Ochoty balansuje pomiędzy czarną komedią a groteską i porusza problem ludzi nie pasujących do tzw. normalnego ogółu. Nieprzystosowanych, nadwrażliwych, dziwnych.

Robert: Niedługo o większości młodych będziemy mogli tak powiedzieć, bo trudność do nawiązywania trwałych związków, zaangażowania, ale i potem podtrzymywania tej relacji, to problem coraz częstszy. W głębi duszy marzą o czymś trwałym, a kończy się zwykle na czymś przelotnym, na zranieniu, na nudzie, na niechęci do zmiany. Ale u Zelenki to poszukiwanie do postaci na pierwszy rzut oka szarych, zwyczajnych, a jednocześnie posiadających jakieś swoje dziwactwa, chyba jest raczej nie tyle jakąś próbą diagnozy, a raczej żartem w dziwny sposób dającym nie tyle śmiech z bohaterów, ale nadzieję i dla nich i dla widza. W końcu każdy mimo wszystko może zostać zaakceptowany, nawet ze swoimi dziwactwami.

poniedziałek, 4 listopada 2024

Źródła Wełtawy - Petra Klaubochovà, czyli winy ojców na ich dzieci

Listopad chyba będzie mocno przesiąknięty kryminałami, jako że czytam tego w tej chwili najwięcej i nagromadziło się całkiem sporo w kolejce do opisania. Jutro przerwa na film, ale przynajmniej przez dwa tygodnie dominować będą właśnie gatunki bliskie sensacji, thrillerowi bądź kryminałowi.

A zaczynamy od zaległości od Afery - Czeskie krymi, czyli ich wybór tego co najciekawsze zza południowej granicy, u mnie zawsze oceniane wysoko. I tak też jest i tym razem. Nieźle pogmatwane, mocno osadzone w przeszłości, w historii ziem na granicy Czech i Niemiec, mroczne, ale i wciągające... Tak, zdecydowanie wydawnictwo wybiera perełki. Gdy u nas kryminałów cała masa, czasem człowiek aż marzy o tym, by wybrać 10 albo 5 najlepszych, żeby nie czytać całej masy rzeczy wtórnych. Tu mam wrażenie że jest i pomysł, ale i jest i sporo serca włożone w to, żeby historia była przekonująca.

Budowanie postaci od strony psychologicznej, tło socjologiczne, zwroty akcji - to się naprawdę docenia, choć przez długi czas wchodzi w tą historię dość powoli.

niedziela, 27 października 2024

Obudzę się na Shibui - Anna Cima, czyli najładniej wyszła tu mistyfikacja

Na półkach calutkie półki z seriami od Dowodów na Istnienie, a ja wciąż jakoś rzadko sięgam po te pozycje. Teraz okazją stał się wybór jednej z nich na lekturę w ramach DKK.


I choć w głowie na świeżo zupełnie inny tytuł, to o nim może napiszę pod wieczór, a notkę przeczytacie jutro rano, gdy ja będę w drodze na szkolenie ze szkolnej interwencji profilaktycznej :)

Mariusz Szczygieł do serii Stehlík wybiera zarówno klasyki literatury czeskiej, jak i rzeczy nowe. Do takich właśnie można by zaliczyć debiut Anny Cimy. Oryginalny, choć mam wrażenie, że nie wszyscy odnajdą się w tym co zaproponowała autorka.

To co moim zdaniem tu najciekawsze, dla autorki pewnie było jedynie dodatkiem, który miał trochę ubarwić jej powieść. Motyw z tłumaczeniem japońskiej książki zresztą jako żywo przypomina niedawno czytaną powieść Nicka Bradleya (możecie sprawdzić w spisie przeczytanych). Tam również opowieść zanurzona w klimat Japonii była nawet ciekawsza niż współczesne zmagania z tłumaczeniem i życiem prywatnym bohaterki.

piątek, 6 września 2024

Usłyszeć śpiew jeleni - František Šmehlík, czyli dowody, uprzedzenia i intuicja

Czeskie krymi u mnie zawsze mile widziane. Mam wrażenie, że Afera dobrze wybiera to co najciekawsze na ich rynku, a dla nas to jednocześnie coś bliskiego, a jednocześnie trochę odmiennego i może dlatego tak kusi. Jak choćby w tym przypadku - Beskid Śląsko-Morawski to przecież tak blisko, ale jednocześnie można dostrzec sporo różnic. I one wychodzą w śledztwie, nawet jeżeli wszystkie procedury wyglądać będą podobnie.

 

Osada Helašná to dla jednych sielankowe miejsce, a dla innych pewnie totalne zadupie - raptem parę chałup pod lasem, niewielka knajpa, jedna droga dojazdowa... Co z tego, że widoki, że cisza. Można wpaść na weekend, ale żeby tu mieszkać? 

A jednak, poza ludźmi, którzy przyjeżdżają tu do swoich domków okazjonalnie na wypoczynek, mieszka tu też trochę ludzi. Znają się, wiedzą o sobie prawie wszystko. Czemu więc gdy dochodzi do brutalnego zamordowania młodej dziewczyny, nagle nikt nic nie wie, nic nie widział ani nie słyszał?

sobota, 10 sierpnia 2024

Koniasz. Wilk samotnik - Miroslav Žamboch, czyli teraz to na ciebie rozpoczęło się polowanie

Jak to z wiekiem gusta się zmieniają. Pamiętam, że powieści Miroslava Žambocha dostarczały mi masę frajdy, choć to przecież przede wszystkim akcja, brutalność, bez jakiejś większej głębi. I oto wpada mi w łapki tom cyklu o Koniaszu, czyli najemniku, podejmującym się mniej lub bardziej legalnych zleceń. Niby wszystko fajnie, nie brakuje ciekawych pomysłów na różne sceny, intryg, ale jakoś to wszystko ani ziębi, ani grzeje. To aż się boję wracać do Wiedźmina, żeby nie zepsuć swoich wrażeń sprzed kilku dekad.


Opowieść o facecie, ganiającym po świecie z mieczem na plecach czy u pasa, mającym jakiś swój prywatny kodeks honorowy, ale też bez oporów zabijającym kiedy trzeba, dla nas to oczywiście Sapkowski, ale dla Czechów to właśnie Žamboch. Co prawda mniej jest potworów, a bohater poluje głównie na ludzi, to jednak magii nie brakuje i ona odgrywa tu pewne znaczenie - głównie jako artefakty, na które warto polować, bo przydają się w życiu (i w walce).

Cykl składa się z 3 tomów, z czego Wilk samotnik to już tom 3, wydawany najpierw w dwóch tomach, a potem już w jednej cegle. Tu widzimy już Koniasza jako starszego faceta, który zgromadził całkiem pokaźny majątek, ale wciąż realizuje misje, jeżeli coś go zainteresuje. I w sumie to właśnie ściąga na niego uwagę tych, którzy postanawiają się go pozbyć.

wtorek, 4 lipca 2023

Niby z życia wzięte, czyli Sytuacja awaryjna i Winny czy niewinny...

W upały człowiek nie ma ochoty na siedzenie przed kompem i pisanie długich notek, musicie więc wybaczyć, że dziś chyba bardziej skrótowo. Za to w podwójnej dawce. Z wakacyjnych nowości kinowych od Aurora Films wybieram na początek dwie lżejsze rzeczy, a Wy sami oceńcie czy bardziej podejdzie Wam humor czeski czy francuski. A może trudno je porównywać - film Jiříego Havelki, twórcy przeboju kinowego w Czechach sprzed kilku lat, czyli Właścicieli (też pisałem - jest w spisie obejrzanych) to komedia z tych bardziej absurdalnych, a produkcji francuskiej mimo lekkości bliżej do kina obyczajowego. Każdy niech wybiera to co mu bardziej podejdzie - dla mnie ciekawsza okazała się "Sytuacja awaryjna".

W tą historię aż trudno uwierzyć, choć przecież wydarzyła się naprawdę. Oto na skutek przypadku, pociąg prowadzony na niezbyt często użytkowanej trasie kolejowej, rusza bez maszynisty i przejeżdża tak spory odcinek ku przerażeniu pasażerów. Sytuacja ta staje się okazją dla Havelki do skonfrontowania charakterów, postaw, ludzkich historii. I choć chwilami wydaje się to wszystko dość przerysowane, bo to przecież niemożliwe, by zebrać w tylu oryginałów, na koniec okazuje się, że wszystkie te postacie zostały dość wiernie odwzorowane. 

piątek, 9 czerwca 2023

Opowiadania i wiersz - Zdeňek Svěrák, czyli humor jako lekarstwo na...

Dzień taki, że mimo iż nie miałem już takiego zamiaru, siadam ponownie do Notatnika. I chyba mogę dołożyć kolejną wersję odpowiedzi na pytanie: co mi daje to pisanie. Pomaga. Czasem zwyczajnie podzielić się czymś z innymi, co gdzieś w serduchu zadrgało, a innym razem po prostu to sposób na uspokojenie skołatanej głowy. Gdy czarne myśli się kłębią, ten "obowiązek" prowadzenia Notatnika, daje mi stabilny grunt, jest czymś stałym... I nawet jeżeli i o nim zdarza się pomyśleć: to nie ma sensu, jednak dorzucam kolejną notkę, odhaczam kolejny dzień w Notatniku.
Ech, jakoś dziwnie się zrobiło. Ale może i nie od rzeczy, bo na dziś nowa książka od kochanego przeze mnie Wydawnictwa Afera. Po opowiadaniach Petr Šabacha czy świetnego Jana Balabána pora na kolejne nazwisko. Zdeňek Svěrák pewnie bardziej kojarzony jest przez kinomaniaków, bo to nie tylko aktor, ale i scenarzysta wielu świetnych filmów (w tym kultowych Butelek zwrotnych wyreżyserowanych przez jego syna).

Komik i pisarz? W dodatku nie tyle pajac, ale raczej filozof, czyniący z humoru swoją broń przed absurdami rzeczywistości. Jakże to czeskie połączenie. I kto sięgnie po ten zbiór opowiadań pewnie odnajdzie tu ten specyficzny humor dla naszych południowych sąsiadów, przesiąknięty jakąś dziwną nostalgią, chwilami może i absurdem, ale i jakże życiową mądrością. 

sobota, 28 stycznia 2023

Właściciele, czyli proszę to zaprotokołować

Czy dużo trzeba, by zrobić komedię, która bawi? Jiří Havelka udowadnia, że nie. Biorąc na warsztat własną sztukę teatralną, pokazuje iż to dobry dialog i iskrzenie między bohaterami jest tym co przykuwa uwagę widza. A tego tu nie zabraknie! Czesi generalnie mają dobrą rękę do komedii, wyczuwają absurd tam gdzie inni byliby śmiertelnie poważni. No powiedzcie sami, szczególnie ci, którzy brali udział w jakichś zebraniach członków spółdzielni mieszkaniowej - czy poza śmiertelną nudą, przerywaną może jakimiś obelgami skonfliktowanych sąsiadów, odczuwaliście coś więcej? A tu proszę - z wydawałoby się nudnych przepychanek gdy w ramach sztywnego regulaminu próbuje się podjąć jakieś decyzje w sprawie wspólnoty, udało się stworzyć prawdziwy thriller z emocjami i (prawie) flakami latającymi w powietrzu.

piątek, 20 stycznia 2023

Saturnin - Zdeněk Jirotka, czyli podobno Czesi przedkładają to nawet nad Szejka

Książka, którą Czesi przedkładają nawet na swojskiego wojaka Szwejka i zaśmiewają się przy niej od wielu dekad? Aż nie chce się wierzyć, że o Saturninie tak mało u nas się mówiło. Nowy polski przekład może pomóc nam poznać tą lekturę, odkryć jej urok. Na czym polega jej fenomen? Ano spróbujcie połączyć humor angielski i czeski. Niemożliwe? A jednak!  
Zdeněk Jirotka ewidentnie wzoruje się na historyjkach z Wielkiej Brytanii (dziś u nas pamięta się np. Trzech panów w łódce), trudno mu jedna odmówić dodania szczypty absurdu i nadania oryginalności swojej opowieści. Postać kamerdynera, który potrafi nie tylko przewidzieć wszystkie problemy, ale i z góry mieć na nie przygotowane rozwiązanie (wcześniej ściągnąwszy je niczym piorunochron) w konfrontacji z bohaterem, który raczej kłopotów i większej aktywności unika, to prawdziwie wybuchowa mieszanka.

sobota, 24 września 2022

To jeszcze nie koniec - Michala Sýkora, czyli nie daje mi to spokoju

Wrzesień kończę dobrym kryminałem! Czeskie krymi od wydawnictwa Afera czytuję praktycznie od początku i podoba mi się, że to dość wyselekcjonowane pozycje, nie ma takiej masy tytułów w skali roku jak to zadziało się z tym gatunkiem w Polsce. A Michała Sýkorę i stworzoną przez niego podinspektor Marie Výrovą już znam z poprzedniej książki wydanej w ramach tego cyklu, więc brałem w ciemno, bo bardzo podobał mi się ten klimat. Ktoś podsumował - za wolne, żmudne śledztwo, ale do cholery to bliższe realiów niż wszystkie sensacyjne produkcyjniaki. Mi ten klimat, powolne zbieranie śladów, hipotez, aż do emocjonującego finału bardzo pasuje. I u naszych południowych sąsiadów powieści tego autora są na tyle popularne, że doczekały się serialu. O Człowieku Pana Ministra przeczytacie tu. 
W przypadku To jeszcze nie koniec, można rzec, że jest jeszcze bardziej nietypowo, bo to nie jest do końca oficjalne śledztwo. Przecież sprawa została zamknięta ponad dwadzieścia lat temu, szybko ją rozwiązano, więc czemu do niej wracać?

środa, 29 września 2021

Zagraj mi na drogę - Iva Procházkova, czyli zasłużyła sobie czy nie

Moje trzecie spotkanie z podinspektorem Marianem Holiną i tym razem szczególnie ważne, bo moje słowa wylądowały na skrzydełkach okładki książki - duma, ale i ciekawość, czy fakt iż chwaliłem poprzednie dwa tytuły nie okaże się przesadzony przy trzecim? Mogę już spokojnie powiedzieć - pochwały nie były na wyrost! Czeskie krymi jako seria wydawana przez Wydawnictwo Afera naprawdę trzyma poziom, a cykl autorstwa Procházkovej jest tego najlepszym dowodem.
Po raz kolejny autorka udowadnia, że nie trzeba wielkich fajerwerków, żeby wciągnąć czytelnika w intrygę. Kluczem raczej są u niej portrety psychologiczne postaci, skomplikowane relacje między nimi i dotyczy to zarówno tych, którzy znajdą się w szerokim kręgu podejrzanych, jak i tych, którzy prowadzą śledztwo.

niedziela, 27 czerwca 2021

Świece w pogańskim gaju - Jiří Kamen, czyli ach co za wyobraźnia

Kolejna rzecz z serii Stehlik, czyli wybór tego co ciekawe z literatury czeskiej dokonany przez Mariusza Szczygła. Nie tylko cudne okładki, ale niezła porcja dobrej literatury, dobrego humoru.
Choć w tym przypadku ten humor dość gorzki. Zachwyca wyobraźnia autora, to jak bawi się wymyślaniem tytułów, zakończeń, zwrotów akcji, ale to nie są proste komedie. W oparach absurdu (chwilami), w realiach Czechosłowacji (najczęściej) dotykamy bowiem ludzkich charakterów, wyborów i postaw, w których raczej niewiele jest do śmiechu. Sporo tu normalnego świństwa, tyle że próbuje się wytłumaczyć, a na pewno niewiele prawdziwego szczęścia. Znaleźć drugą połówkę i przeżyć z nią szczęśliwie całe życie - tylko pomarzyć. Ale może wtedy nie byłoby o czym pisać? Skoro pojawia się zdrada, kłamstwa, jakieś złe decyzje, od razu robi się ciekawie...

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Południca - Jiří Březina, czyli pierwsza poważna sprawa

W kolejce kilka nowości muzycznych, w tym tygodniu zaczynam nadrabianie zaległości filmowych, bo to przecież noc Oscarowa już za nami. Dziś jednak kolejny kryminał. I kolejne spotkanie z czeskim krymi. Polubiłem ten cykl Wydawnictwa Afera, bo czuję, że rzeczywiście wybierają co bardziej smakowite kąski, a nie idą na ilość. Autora zdążyliśmy w Polsce już poznać - u mnie też znajdziecie recenzję "Przedawnienia" (zakładka Przeczytane na górze).
Tym razem jednak przeskakujemy w czasie do tyłu, bo poznajemy pierwszą poważną sprawę Tomáša Volfa, czyli dowiemy się za co tak naprawdę został "ukarany" przeniesieniem do archiwów w stolicy. W "Południcy" zresztą nie tylko on jest na pierwszym planie, bo towarzyszy mu jeszcze Eva Černą - oboje zostali wychwyceni przez przełożonych i mają tworzyć wydział kryminalny w Budziejowicach. Są ambitni, ale wciąż trochę zieloni, pod obserwacją nieufnych starszych kolegów. Wydział przechodził poważną rekonstrukcję, bo były jakieś afery, nowy komendant stawia więc na świeżą krew, choć wciąż ma obawy czy poradzą sobie w terenie. Zwłaszcza, że pierwsza sprawa jaka im się trafiła nie należy do prostych. 

piątek, 26 lutego 2021

Człowiek Pana Ministra - Michal Sýkora, czyli nowe czasy, ale mentalność jakby dawna

Dawno nie czytałem tak dobrego kryminału, a zaglądający na Notatnik, wiedzą że czytam ich sporo, zwykle jeden kończąc i od razy zaczynając kolejny.
Co ciekawe, kluczem do takiej wysokiej oceny wcale nie jest jakieś wielkie zaskoczenie, nowe ujęcie, szczególnie okrutny psychopata, czy trzymająca za gardło akcja. Kluczem jest raczej staranność za jaką zbudowana została intryga i wątki poboczne, poczucie satysfakcji, które towarzyszy do ostatniej strony (a ile razy przecież jako czytelnicy marudzimy na rozczarowujący finał). Dobrze nakreślone postacie i napięcie między nimi, ta wyczuwalna bezradność, gdy nie masz jak udowodnić swoich podejrzeń, gdy śledztwo wymyka ci się z rąk lub ktoś próbuje ci je odebrać - właśnie to sprawia, że właśnie ten kryminał dał szczególnie dużo frajdy.
Może jest w tym moim zachwycie również fakt, iż choć akcja dzieje się nie w Polsce, a czeskim Ołomuńcu, to czułem się tak, jakby ktoś pisał o naszej rzeczywistości. Układy, układziki, dziwne związki polityków i biznesmenów, naciski na policjantów, by pewnych spraw nie ruszali, wyciąganie haków, by kogoś zdyskredytować. Podobne marzenia o ściganiu nieuczciwych, o tym by na poziomie można było żyć bez przekrętów i podobna gorycz, gdy widzisz ilość afer, z którymi nikt nic nie robi i kariery ludzi, którzy nie przepracowali sensownie pewnie jednego roku. 

sobota, 5 grudnia 2020

Jak Bóg szukał Karela, czyli bo Polacy już Boga podobno znaleźli

Dziś krótko, bo zamierzam poza sprzątaniem oddać się miłym chwilą z książkami i nadrabiać zaległości. A film wywołał u mnie sprzeczne emocje, więc chyba pozostawię Wam decyzję, czy warto po niego sięgać.

W skrócie: ekipa filmowa z Czech przyjeżdża do Polski, by opowiedzieć o fenomenie polskiej religijności. W różnych jej odsłonach. Dla nich to dziwne/śmieszne, a mu w większości traktujemy te sprawy śmiertelnie poważnie. Tyle, że film niestety jest dość chaotyczny, to zbiór luźnych pomysłów, miejsc i tematów, które są najbardziej rzucające się w oczy lub kontrowersyjne, scen czasem bardzo przypadkowych, kręconych bez scenariusza. Potem nagle pada informacja, że ekipie skończyły się fundusze, przerwali kręcenie na jakiś czas, a gdy wrócili to już trochę z lepszym pomysłem, poświęcali więcej czasu na każdy temat, na wysłuchanie ludzi, mieli jakieś pytania w zanadrzu. Całość jest kręcona "z tezą", czyli i dobór tematów jest trochę konfrontacyjny i same rozmowy mają charakter trochę zaczepny, jakby z góry chcieli rozmówców ośmieszyć. Licheń. Częstochowa. Radio Maryja. Molestowanie przez księży. Pomniki papieskie lub figura ze Świebodzina. I na dokładkę "Klątwa" wystawiana w Powszechnym.