Ponieważ sporo mi się nagromadziło materiału, znowu muszę czasem połączyć jakieś tytuły i w dodatku wrzucić czasem i dwa dziennie. Rano powiedzmy że dwa tytuły które jakoś nie zrobiły na mnie wyjątkowego wrażenia, a na wieczór coś bardziej ciekawego.
Jacka Ostrowskiego znam głównie z serii o mecenas Zuzie Lewandowskiej, ale wiem że czasem pisze rzeczy mające trochę bardziej pazur sensacyjno przygodowy. Tym razem jednak zafundował czytelnikowi coś w rodzaju kryminalnego thrillera. Udało mu się nawet mrugnąć do fanów Zuzy, bo pojawia się ona gdzieś w tle, ale wątków komediowych tu raczej niewiele. Bohaterowie nowej serii, czy raczej jedna główna bohaterka i jej koledzy z dawnej służby, to ludzie którzy mają duże doświadczenie, ale ze względu na niską tolerancję dla głupoty przełożonych i ich rozkazów, nie zawsze mają chęć przedłużać kontrakty. Ze wszystkimi wojennymi traumami, ranami, są jednak nie tylko mocno pokiereszowani, samotni, ale i nie zawsze gotowi do "normalnego" życia i pracy.
Agacie kończą się fundusze i choć amerykańska armia chętnie by ją znowu wciągnęła na listę płac, woli od nich trzymać się z daleka. Tyle że jej prywatny biznes, czyli bycie detektywem, raczej nie przynosi kokosów. Może stąd tak łatwo skusiła się na propozycję człowieka, który jak twierdził reprezentował wysoko postawionych ludzi. Biskup przecież nie proponował by nic nielegalnego, prawda? Ona jednak od początku nie miała do niego zaufania i z dużą ostrożnością zbierała informacje o projekcie, którego miała być "ochroniarzem". Pomocna Dłoń to ściśle tajne przedsięwzięcie, za które bogaci płacą grube miliony, miało być pewną formą terapii dla tych, którzy są na skraju życia. Zanurzenie się w ich wymarzone wizje, pozwalało odchodzić w spokoju, z ulgą w sercu i bez bólu, a delikatne wsparcie promocji projektu przez Kościół katolicki sugerowało, że to również jakaś forma rozgrzeszenia (sic!).
Tylko czy na pewno wszystko jest tak piękne jak pozornie może się wydawać. Agata w pewnym momencie ma już dowody na to, że powinna jak najszybciej wycofać się z interesu i zniknąć, by i na nią nie spadły kłopoty. Zwłaszcza że w Polsce jednym z ich klientów stał się szef jednej z największej partii i guru dla polskich konserwatystów. Ostrowski potrafi czasem wbić taką szpilę sugerując to i owo, choć przecież nie używa nazwisk (i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi).
I więcej nie zdradzę, zwłaszcza że jest kontynuacja i nie chcę odbierać przyjemności lektury. Pomysł ciekawy, może chwilami dość drętwe dialogi i zbyt szybko proponowane jakieś rozwiązania problemów. Połączenie thrillera, sensacji, kryminalnej intrygi, tym razem jedynie delikatnie zahaczające o polskie realia to trochę inne oblicze autora. Tym razem bez tego szalonego humoru.
Średniak, ale przyznaję że jeżeli ktoś lubi takie klimaty, będzie bawił się nieźle.
W przypadku drugiego z tytułów, mam jeszcze bardziej ambiwalentne odczucia. Może dlatego że nie znam wszystkich tomów serii z komisarzem Erykiem Deryłą, nie przepadam za sprzedawaniem wciąż tych samych pomysłów, jakoś nie dałem się porwać tej powieści. Mimo że przecież ma sporo elementów, które powinny budzić emocje i trzymać w napięciu.
Niestety mam wrażenie, że niektórzy autorzy próbują po wielokroć wracać do tych samych pomysłów i wizji, czasem nawet wskrzeszając jakiś czarny charakter, który został już wcześniej uśmiercony czy pokonany. Rzecz potem idzie jedynie o podkręcenie makabry, przemocy i okrucieństwa. Niby wszystko już było, ale przecież można jeszcze mocniej, prawda? Będzie więc bezczeszczenie zwłok, szalone, zupełnie pokręcone motywy i kolejne śledztwo do zakończenia. Tu już ginie ten argument o psychologicznym tle, o poznaniu umysłu mordercy, a raczej zostaje już powielanie tego co się napisało we wcześniejszych tomach.
Fani cyklu być może będą zadowoleni, mnie nie porwało. Mimo że nie znam wszystkich 12 jakie były przed "Apogeum zła" to i tak mam wrażenie, że pomysły się chyba kończą albo nastąpiła duża obsuwa jakościowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz