Najpierw trochę przeleżał ten tytuł na półce czekając na swoją kolej, ale gdy znalazłem wersję audio, stwierdziłem że to dobra okazja by sobie go słuchać w trakcie przejazdów do pracy, a czytać w papierze w domu. I tak oto 119 książka przeczytana w tym roku odhaczona :) Śmieję się czasem sam z siebie, że przy równoległym czytaniu najwolniej idą mi tytuły poważniejsze, bo te lżejsze, jak choćby i Słoiczki, łykam szybko i zaczynam kolejne czytatło. Pomiędzy kryminałami ta obyczajówka wpasowała się bardzo przyjemnie. Choć zaczęła się trochę jak satyra na pracę w modnym czasopiśmie dla kobiet, im dalej, tym robiło się bardziej zwyczajnie, znajomo i sielsko.
I może to naturalne? Mimo tego, że życie w stolicy kusi możliwościami, krzyczy o tym, że wreszcie nabierzesz klasy, będziesz żyć naprawdę, bo gdzieś tam, na peryferiach prawdziwego życia nie ma, prawda przecież często jest odwrotna.
To problemy jakimi żyje się w Warszawie często są wydumane i o ile w domu rodzinnym martwią się o czy będzie co jeść, w stolicy to dotyczy raczej kolejnej butelki ulubionego wina, codziennej kawki z kawiarni, czy wypadu do klubu. Wiem, przerysowuję, ale trochę takim przerysowaniem posługuje się też ta książka. Redakcja Przemian, w której pracują bohaterki tej książki, dziewczyny które znalazły w Warszawie dobrą pracę, to miejsce gdzie "wykuwa się" nową kobietę - wyzwoloną z więzów patriarchatu, obowiązków rodzinnych, tradycji, ograniczeń itp. I bohaterki też trochę żyją treściami, które same przygotowują - tu dieta, tu najmodniejszy look, przyjemność z przygodnych związków itp. A w duchu?
A głęboko w sercu jednak wciąż trochę zostały takimi samymi kobietami co przed przybyciem do Warszawy, bez jednego wzorca jak mają postępować bo inaczej otoczenie je uzna za prowincjuszki, wyjadając pyszne i tuczące dania ze słoików w domu, a nie koszmarne diety jakie wciskają innym. I marząc o tym jednym, wymarzonym. Czyli wszystko to jedna wielka ściema? Ano jeżeli ktoś wbije się w ten kołowrotek i nie potrafi rozsądnie czasem z niego wychodzić, to staje się naprawdę niczym zombie, który w dodatku przestaje rozumieć "normalsów". Ważne żeby czasem się ocknąć.
Dla Józi takim przełomem chyba było uświadomienie sobie, jak stała się zabawką w rękach faceta, który bardzo jej się podobał. A dla jej przyjaciółki Julki? Chyba również rozczarowanie w związku, co do którego miała duże nadzieje. W pewnym momencie zaczynają więc trochę zwalniać tempo, pojawia się więcej ich refleksji, nie ma tej gonitwy. I choć mniej też jest wątków redakcyjnych, które wcześniej wnosiły sporo humoru, to ta zmiana wcale nie jest na gorsze. Po prostu wchodzimy w trochę inny klimat - bardziej slow, emocji, zadumy.
I jedyne czego mi tu trochę brakowało to jakiejś mocno zarysowanej sprawy, która by nas prowadziła od początku do końca. Bez tego, jest sympatycznie, chwilami zabawnie, bywa wzruszająco i ciepło, jest jednak jakiś niedosyt.
Ale za smaczki typu: spacery po Warszawie albo miejscówka nad Bugiem, spory plusik ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz