Widać Anthony Hopkins stara się jakoś dobierać sobie role, firmuje filmy nawet jako producent, więc niby nie powinno być takich gniotów jakie zdarzają się innym aktorom starej daty, widać jednak czasem jest pokusa, by zagrać w czymś prostszym. W Blackway wszystko jest niestety dość łopatologiczne i przewidywalne, więc trudno mówić o jakimś pozytywnym zaskoczeniu. No chyba, że ktoś staruszka uwielbia i mógłby go oglądać w każdej roli. Nawet tak sztampowej.
W Blackway wszystko toczy się od lat według podobnego schematu i nikt ani nic nie jest specjalnie w stanie nic zmienić. Różne grzeszki są tolerowane, a jeżeli ktoś zajdzie za bardzo za skórę to wymierza się sprawiedliwość samemu. No chyba, że ten ktoś jest na tyle wredny, że zastraszy wszystkich, nikogo się nie boi, wtedy jedyną radę jaką mają dla kogoś kto zostanie wzięty na cel - lepiej stąd uciekaj, bo nikt ci nie pomoże.
I na takie słowa może jedynie liczyć kobieta, którą nachodzi i wciąż zaczepia lokalny zabijaka. Kiedyś był nawet zastępcą szeryfa, ale pozbyto się go za jakieś poważne przewinienia, dziś uważa że może robić co chce. Gdy ktoś mu wpadnie w oko, nie ma prawa odmówić. A gdy odmówi? Na tyle będzie jej uprzykrzał życie, żeby ustąpiła. A policja mówi - proszę zapomnieć.
I tylko jeden starszy facet mówi, pomogę odnaleźć gościa i z nim pomówić. Chyba po prostu jemu przestało już zależeć na życiu, już się nie boi. On wie, że na rozmowie się nie skończy, z góry więc szykuje sobie amunicję na tą "rozmowę". Tej dwójce będzie towarzyszył jeszcze młody chłopak, osiłek, którego mało kto traktuje poważnie, uważają go za opóźnionego w rozwoju. Czy to trio ma jakiekolwiek szanse przeciw lokalnym układzikom, zastraszonym mieszkańcom? Domyślcie się sami.
Odrobina napięcia jest, ale jako to podsumowała żona: to już? Tak szybko? Koniec raczej rozczarowuje, zresztą sam film też. Jeżeli mam ten film polecić to chyba jedynie w przypadku gdy nie macie nic lepszego pod ręką (a w to nie uwierzę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz