sobota, 12 listopada 2022

Na pełny etat, czyli tylko jak to zrobić?

Tytuł brzmi "Na pełny etat" choć mam wrażenie, że nie oddaje w pełni sensu tej historii. Tak naprawdę nie chodzi o jeden etat, a raczej od dwa etaty, czyli o łączenie konieczności pracy zawodowej, łatania domowego budżetu, opieki nad dziećmi i wszystkich prac domowych. Żyjemy w takich czasach, że coraz więcej ludzi żyje jak w kołowrotku, pędząc, cały czas w niedoczasie, wciąż zmęczeni, a świat jeszcze ich poucza, że mają być uśmiechnięci, mają spędzać więcej czasu z dziećmi, znaleźć chwilę na przyjemności dla siebie... A tu nawet gdy przychodzi weekend, jedyne o czym marzysz to wyspać się, a i to nie zawsze będzie ci dane. Spraw jest wciąż tyle do załatwienia... Gdy jest dwoje dorosłych, można jeszcze się wspierać, choć nie oszukujmy się, często i tak rodzą się konflikty i ktoś czuje się niedoceniany, sfrustrowany. Ale gdy zostaje tylko jeden rodzic, a drugi na dodatek trochę miga się od obowiązków, od alimentów? 

O tym jest właśnie ten film. Bohaterka przez długi czas pracuje jako sprzątaczka w ekskluzywnym hotelu, dużo poniżej swoich kwalifikacji, ale co zrobić - takie czasy. Gdy jednak do różnych kłopotów dochodzą strajki jakie kilka lat przeżywała Francja, czyli totalne kłopoty z komunikacją, jej plan, który tak misternie sobie budowała szybko się wali. Wychodzi z domu w nocy i wraca po nocy, bo kiedyś wymarzyli sobie, że dla dzieci przedmieścia i dom z ogródkiem będą lepsze niż małe mieszkanko w bloku. No to teraz musi się nasłuchać jaka to jest nierozsądna i rad co powinna zrobić, żeby się wiecznie nie spóźniać.

Niby dramat, ale ogląda się to chwilami niczym thriller i tylko zastanawiamy się co jeszcze zwali się jej na głowę. Rutyna, i tak wyniszczająca, teraz stała się nie do udźwignięcia. Ciśnienie i presja rosną, a nad Julie zawisa ryzyko utraty pracy. Gdyby nie wsparcie innych ludzi, długo by tak nie pociągnęła, ale gdzie jest granica pomiędzy pomocą, a wykorzystywaniem i przerzucaniem np. opieki nad dziećmi na innych?
Może i nie jest to film wielki, ale aktualny, dobrze zagrany (Laure Calamy) i poruszający.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz