Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegowski. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 listopada 2024

Czerwony parasol - Wiktor Mrok, czyli pożegnaj się z dawnym życiem

Wczoraj okres transformacji, to cofnijmy się ciutkę i zanurzmy jeszcze w klimat zimnowojennych rozgrywek wywiadów. Wiktor Mrok, którego wcześniej nic nie czytałem, zdaje się pozazdrościł trochę popularności Severskiemu i próbuje pisać podobne historie, tylko jednak zanurzone bardziej w historii. USA i jego sojusznicy, a po drugiej stronie muru ZSRR i wszystkie branie służby, walczyły nie tylko propagandą, ale i w dużo bardziej wyrafinowany sposób. Ukraść technologię, informacje, zabić kogoś kto zdradził, kto zagraża bezpieczeństwu jakiegoś projektu - co to dla nich. W tej grze planuje się kilka kroków do przodu i nawet gdy padnie ustrój, twojej ojczyźnie zmienią się władze, służby zdają się działać dalej, choć realizują inne cele. Teraz nie liczy się już wierność krajowi, ale kasa jaką można uzyskać oraz chronienie tyłka swoim. 


Choć początek fabuły Mrok umieszcza jeszcze za czasów ZSRR, muszę przyznać że te rozdziały były trochę niejasne i mało wciągające. Mają jednak swoje uzasadnienie, bo projekt o który będzie toczyła się krwawa walka, już wtedy był obiektem rozgrywki między służbami specjalnymi. Wydawało się jednak, że gra nie jest warta inwestowania. Po latach okazało się, że na terenie Rosji ktoś do eksperymentów powrócił i znalazł się kupiec zainteresowany wyłożyć na to olbrzymie fundusze. Na to jednak nie chce pozwolić konkurencja - jak to, coś co może okazać się groźną bronią będzie bez ich kontroli? Może więc to ukraść albo kupić zanim Rosjanie zgarną całą śmietankę?

wtorek, 8 października 2024

Doppelgänger. Sobowtór, czyli my powiemy ci co masz robić

Jan Holoubek widać świetnie się czuje w klimatach retro, szczególnie w latach 70 i 80. Wierność w odtwarzaniu szczegółów, atmosfery naprawdę godna podziwu. A mimo to Doppelgänger nie do końca widz będzie usatysfakcjonowany. Jak na sensację za mało tu napięcia, jak na dramat, za mało pogłębienia. Sama historia oczywiście interesująca - oto służby specjalne wykorzystując życiorys dziecka porzuconego przez niemiecką matkę zaraz po wojnie, przerzucają na Zachód kogoś kto będzie się pod nie podszywał. Zna język, ma bogatych krewnych, którzy mu pomogą, więc szybko znajdzie sobie tam pracę i kto wie w jaki sposób będzie mógł przydać się służbom.

A tymczasem w Polsce prawdziwy syn owej Niemki, przypadkiem dowiaduje się o swojej przeszłości i próbuje ją odnaleźć - bardziej z ciekawości niż z chęci wyjazdu. Władze oczywiście nie mogą mu na to pozwolić, więc pan inżynier ze stoczni gdańskiej coraz bardziej jest na nich wkurzony. Zawsze stronił od polityki, ale przecież wydarzenia rozlewają się szeroko po Wybrzeżu i chcąc nie chcąc uczestniczy w tej atmosferze wczesnej Solidarności.

środa, 11 września 2024

Pasożyt - Marek Krajewski, czyli szpieg zawsze planuje kilka kroków do przodu

 Marek Krajewski w tej chwili przynajmniej raz w roku obdarowuje swoich czytelników swoją kolejną powieścią, a ponieważ jak obiecał, do Mocka już nie powróci, funduje nam kolejne sprawy Popielskiego. Nie ukrywam, że wolę tego bohatera w wydaniu kryminalnym, mrocznym i w realiach miejskich, ale w tej chwili autor częściej funduje nam historie poświęcone jego współpracy z polskim wywiadem.

Jest zwykle oczywiście jakaś intryga kryminalna, może jakaś zagadka, ale fabuła raczej kręci się wokół rozgrywek szpiegów, odwróconych agentów, próbach oszukania przeciwnika bądź rozgryzienia jego oszustw. Czyta się to przyjemnie, zwykle to również kawałek ciekawej historii, bo Krajewski korzysta z prawdziwych postaci, ich życiorysów, czasem nawet spraw, których ślady można znaleźć w archiwach. Polska i jej sąsiedzi, ambicje Ukrainy, wielkie plany Niemiec i Sowietów, a my pomiędzy tym wszystkim...
W poprzednich kilku tomach walczył z Abwehrą, teraz będzie musiał stawić czoła Wielkiemu Bratu ze wschodu. A tam już go znają, bo parę razy zalazł im za skórę. 

Pasożyt to już zdaje się 12 część cyklu i znowu z Lwowa Edward "Łyssy" Popielski wyruszy w Polskę. Dostaje zadania, które wydaje się niewykonalne - ma odnaleźć agenta radzieckiego, przekazującego do Moskwy informacje o ludziach pracujących dla naszego wywiadu. Cenni współpracownicy giną jeden po drugim, ale Polacy znają jedynie sposób przekazywania wiadomości, nie potrafią jednak ich odczytać ani wykryć kto jest ich autorem. Zadania cholernie trudne, ale Popielski narobił ostatnio trochę błędów przez samowolkę, nie ma więc wyjścia.

niedziela, 18 lutego 2024

Argylle - Elly Conway, czyli służby na tropie skarbu i film w bonusie

Przedziwne combo - powieść, która nie do końca wiadomo czyjego jest autorstwa i równolegle z jej premierą pojawiający się film w kinach, który ma ten sam tytuł, ale opowiada zupełnie inną historię. Tego jeszcze nie grali, prawda? Elly Conway jest pseudonimem pod którym ukrywa się dwójka ludzi, pisarzy którzy już mają coś na koncie, ale nie są znani na całym świecie, ale to co jest istotne, postać autorki łączy książkę z filmem. Jak? O tym za chwilę, bo najpierw o samej książce.

Mamy do czynienia z niezłym szpiegowskim thrillerem, trochę w stylu Forsytha czy Folletta, może Ludluma. Czemu wspominam o tych klasykach, którzy pisali jeszcze wykorzystując zimnowojenne motywy? Ano wiemy dobrze, że w tego typu książkach czarny charakter, musi mieć ciekawe oblicze, a przecież konflikt służb amerykańskich i radzieckich (a teraz rosyjskich), jest dość prostym i chwytliwym pomysłem. Jak widać mimo zmieniającego się świata, rozgrywki między służbami specjalnymi w wyobraźni pisarzy, wciąż rozgrywają się na podobnych zasadach.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Kulawe konie, czyli przegrani mają swoją dumę

Choć nie mam dostępu do Apple TV+, jakoś dzięki znajomym udało mi się obejrzeć dwa sezony "Kulawych koni", serialu który powstał na podstawie powieści Micka Herrona. Zachwycam się nimi już drugi rok (mamy już 5 tomów - o wszystkich pisałem więc możecie znaleźć linki w zakładce przeczytane na górze), a teraz jeszcze doszedł serial. Mimo że przecież znałem fabułę i nie było aż takich zaskoczeń jak w książce, to uważam iż to jedna z ciekawszych produkcji kryminalno-sensacyjnych jaka gościła ostatnio na naszych ekranach.
Dlaczego? Podobnie jak w przypadku książek - połączenie ciekawej intrygi i chwilami mocno czarnego humoru, sprawdza się idealnie. I nie chodzi jedynie o genialną kreację Gary'ego Oldmana - choć ta jest perełką samą w sobie. Tu całość scenariusza i tej przedziwnej ekipy zagrała po prostu perfekcyjnie. 

Tytułowe "kulawe konie" to agenci, których służby chciały się pozbyć, ale ponieważ jednak ktoś mógłby za takie decyzje potem bruździć, najlepiej przesunąć ich do jednostki, gdzie nie będą mieli nic sensownego do roboty i z samej frustracji, sami zechcą zrezygnować. Pewnie większość ludzi by to zrobiła, ale nie oni. Wciąż mający nadzieję, że przydadzą się krajowi, że wrócą do łask. I nie zniechęca ich nawet szef, który jest legendą MI5, ale lata świetności ma za sobą, a ich traktuje jak śmieci.

środa, 2 sierpnia 2023

Miasto szpiegów - Marek Krajewski, czyli oko za oko, ząb za ząb

Marek Krajewski przyzwyczaił nas do w miarę równego poziomu swoich powieści, a fani obu serii, zarówno tej z Mockiem, jak i tej z Popielskim, pewnie z przyjemnością witają każdy kolejny tom. Mimo tego, że ta druga seria ostatnimi czasy zdecydowanie zakręciła w stronę bardziej sensacyjno-szpiegowską. Bohatera już się zna, jego metody również, ponieważ fabuła ostatnich powieści jest na osi czasu położona wcześniej od powieści, które już znamy, nie wielu niespodzianek. Pozostaje więc trochę zdać się na rzemiosło autora, żeby jednak wciąż w czytelniku była jakaś ciekawość. Same detale historyczne, jakieś smakowite dania (w których Krajewski się lubuje), to trochę mało. Przydałaby się jakaś intryga. Tą w ostatnich powieściach jest wojna wywiadów, a Popielski, choć wciąż na pierwszym planie i chwilami ma jakiś wpływ na wydarzenia, niestety jest jedynie pionkiem, którym inni przesuwają po planszy. Szkoda, bo zdecydowanie śledztwa, w których to on odgrywał wiodącą rolę, były dużo ciekawsze. Nie ukrywam - Miasto szpiegów czytało się nieźle, ale intryga jest niestety mało wciągająca. 

wtorek, 6 czerwca 2023

Londyńskie zasady - Mick Herron, czyli ktoś szykuje zamach

Kolejne spotkanie z Kulawymi końmi - poznaliście już ten cykl powieści lub może serial z Gary Oldmanem? Zdecydowanie warto! Szczególnie jeżeli lubicie powieści szpiegowsko-sensacyjne. Ale nie takie klasyczne, bo Herron stworzył dość niepowtarzalną historię. Wszystko tu niby jest dość serio, odtworzone są realia pracy służb specjalnych, atmosfera nacisków politycznych, manipulowanie opinią publiczną, gra teczkami. Tyle, że do tego w tej serii dochodzi jeszcze spora dawka czarnego humoru. Wszystko przez to, że w centrum fabuły jest grupa ludzi, którym delikatnie powiedzmy, średnio się wiedzie w życiu zawodowym (w prywatnym zresztą też). Odsunięto ich od służby, ale ze względu na tajemnice z którymi mieli do czynienia, wciąż przełożeni chcą mieć ich na oku - wysłano więc do Slough House. To dziwne miejsce, w którym wykonujesz żmudną i raczej nikomu nie potrzebną robotę, wciąż bardziej zdołowany, bo wiesz, że do tego co kochasz raczej nie masz powrotu. Marzysz o ratowaniu kraju, łapaniu wroga, zapobieganiu zamachom, a musisz przewracać papiery i pisać raporty, których nikt nie przeczyta. Żeby jeszcze panowała tu atmosfera pełna wsparcia, ale mało kto tu się lubi, a szef wręcz się nad nimi znęca psychicznie. I tu poznajemy jeden z mocniejszych punktów serii - twórca tego miejsca i jego opiekun, wcale nie przejmuje się tym co myślą o nim inni - człowieka tak bezpośredniego, chamskiego, niechlujnego, złośliwego, trudno by było znaleźć. Lamb jednak jedynie sprawia wrażenie nieczułego abnegata, który w ma wszystko w nosie - mimo wszystko dba o swoich ludzi i gdy coś im zagraża, nie pozostaje obojętny...

niedziela, 18 września 2022

Ulica szpiegów - Mick Herron, czyli nie są doskonali, ale też nie mają nic do stracenia

Co się dzieje ze szpiegiem, który uznany jest przez przełożonych za niezdatnego do służby, a jednocześnie nadal chcą mieć go na oku? Ci którzy czytali poprzednie tomy cyklu "Kulawe konie" już wiedzą - istnieje specjalny wydział, trochę zapomniane miejsce na świecie, gdzie skazani są na beznadziejnie żmudną pracę papierkową i rozmyślanie nad swoją żałosną egzystencją. A co dzieje się ze szpiegiem, który się starzeje, z powodów demencji ma już zaburzenia świadomości i istnieje obawa, żeby przypadkiem nie zdradził jakichś dawnych tajemnic?
Czy można się obawiać tego, że w służbach istnieje praktyka cichego pozbywania się takiego kłopotu? Czytając "Ulicę szpiegów", może pojawić się taki pomysł, a przynajmniej przychodzi on do głowy Riverowi, wnukowi Dawida Cartwrighta, tajnego agenta z czasów zimnej wojny i szarej eminencji MI5. To właśnie dziadek zainspirował go kiedyś do podjęcia tej pracy, a jego opowieści były dla Rivera przez lata fascynującą lekcją na temat działalności wywiadu. Teraz, ma jednak w sobie lęk, że staruszek może narozrabiać i komuś wysoko postawionemu może się to nie spodobać. Obawy mężczyzny dość szybko nabierają realnych kształtów - obaj znajdą się na celowniku centrali, choć wszystko będzie się próbowało załatwiać po cichu. Pewnych rzeczy lepiej nie ujawniać, bo mogą posłużyć krytykom służb wywiadowczych i spowodować jeszcze większy wpływ polityków nad ich działalnością, co jak wiadomo nie służy skuteczności. A do cholery, czasy takie, że lepiej nie osłabiać MI5 - właśnie dokonano w Londynie krwawego zamachu, więc wszystkie ręce potrzebne są na pokładzie, aby to wydarzenie wyjaśnić i nie dopuścić do kolejnego.

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Sejf 3. Gniazdo Kruka - Tomasz Sekielski, czyli władza jest najbardziej podniecająca

I kolejna seria, tym razem na poważnie. Choć dla niektórych historie o szpionach, którzy potrafią całe lata tkwić w uśpieniu, by potem realizować jakieś zadania, brzmią po zakończeniu zimnej wojny nierealnie, to chyba tak naprawdę wszyscy tkwimy w błogiej nieświadomości na temat rozgrywek politycznych i służb specjalnych, które rozgrywają się nad naszymi głowami. To co jest ujawniane, afery które wychodzą na jaw, to jedynie czubek góry lodowej lub specjalne akcje, które mają na celu osłabienie bomby jaką posiada przeciwnik. Jeżeli czytaliście dwie poprzednie książki cyklu, wiecie czego się spodziewać. Jest podobnie, choć intryga robi się jeszcze bardziej zawiła, tracimy zaś trochę z oczu głównego bohatera.

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Sejf. Obraz kontrolny - Tomasz Siekielski, czyli proszę nie przeszkadzać nam w interesach

Kurcze, aż 7 lat minęło od czasu gdy czytałem Sejf Siekielskiego, więc trochę mi wywietrzał z głowy i musiałem sobie powtórzyć. I powiem, że mimo upływu lat to nadal całkiem fajne połączenie sensacji i thrillera politycznego z naszą rzeczywistością w tle. Bez nazwisk, ale pewne detale są tak wyraźne, że uśmiech sam wjeżdża na twarz (o Wielki Likwidatorze!). Obraz kontrolny jest połączony wyraźnie, to praktycznie kontynuacja tamtej fabuły. Wydawało się, że służby poradziły sobie z zatuszowaniem całej afery, pozbyli się wszystkich niewygodnych świadków i śladów, mogą więc spać spokojnie. I robić biznesy. To od nich Obraz kontrolny się zaczyna i to ciekawy motyw przewodni. Na czym można zarabiać gdy ma się kasę i możliwości? Ano na wszystkim. Byle nie być zbyt łapczywym, bo może się to nie spodobać większym graczom. Nie od dziś wiadomo, że wielu biznesmenów dość ściśle współpracuje ze służbami i jest przez nich chroniona, a w niektórych państwach można powiedzieć, że to oczywistość. I tu właśnie okazuje się, że nasi chłopcy nadepnęli na odcisk Rosjanom, będą musieli więc nieźle kombinować, by nie dobrali im się do skóry.

sobota, 18 czerwca 2022

Czas zdrajców - Marek Krajewski, czyli nie dla mnie panie taka służba

Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni wreszcie uporam się ze wszystkim zaległościami, które widzą nade mną, ale i tak się cieszę, że mimo wszystko coś tam udaje mi się czytać. Zdaje się, że zbliżam się już do 60 tytułów przeczytanych w tym roku i choć dominuje rozrywka, to i parę ciekawszych tytułów się trafiło. A kolejne czekają na swoją kolej!
Dziś o Krajewskim, czy też lepiej można by było powiedzieć o Popielskim. Policjant ze Lwowa powrócił w nowej serii Pana Marka i dostajemy już czwarty tom w podobnym klimacie - mniej kryminalnym, a bardziej sensacyjno-szpiegowskim. Czy to źle? Co kto lubi. Tam mam wrażenie był ciekawszy klimat i intryga, tu znowu chyba jest szybsze tempo. Zgrabnie powiązane są te kolejne historie, choć czasem wydaje się, że już w ten życiorys nie wciśnie się nic więcej. A tu proszę. Kolejna sprawa, kolejne trudne przeżycia i zawirowania.
Popielski zostaje wezwany, by zrealizować we Wrocławiu ważną misję. Ma zdobyć cenne dla rządu papiery, na które mają chrapkę również Niemcy. Ostrzeżenie: to Ty masz omotać, nie zakochaj się baranie, niestety okazało się rzucone w próżnię. Jest więc i miejsce na romans, choć bardziej namiętny niż romantyczny, ale tak to już u Krajewskiego bywa.

piątek, 13 maja 2022

Prawdziwe tygrysy - Mick Herron, czyli kto by się przejmował jakimiś przegrywami

Seria Kulawe konie, o agentach, którzy popadli w niełaskę i zostali skazani na nic nie znaczącą pracę papierkową, to moje odkrycie ubiegłego roku. Serial na jej podstawie niedawno pojawił się już w tv, ale ponieważ to produkcja dostępna jedynie na Apple, na razie nie mam do tego dostępu. Kusi strasznie, bo nie wiem czy da się przełożyć wszystkie niuanse tych powieści na ekran. Może niedługo.
A na razie cieszę się trzecim tomem i rozsmakowuję w pomysłach Micka Herrona. Przebijanie się przez piętrowe intrygi, w których nic nie jest oczywiste i sensacyjna akcja to jedynie połowa z tego co dostarcza frajdy. Druga połowa to portrety i specyfika miejsca, w którym pracują bohaterowie.

środa, 20 kwietnia 2022

Protokół warszawski - Steve Berry, czyli szpiedzy, politycy i trochę naszej historii

O, proszę. Odkryłem kolejnego pisarza. Dan Brown miał u nas sporą popularność i aż dziwne, bo przecież tylu innych pisze w podobnym stylu, mieszając historię, ciekawe lokalizacje i sensacyjną fabułę w miks, który dobrze się sprzedaje. U nas w ten sposób wypłynął choćby Leszek Herman. 

Steve Berry ma swoim koncie już sporo tytułów, a seria z Cottonem Malone'm ukazała się również w Polsce, więc aż dziwne, że do tej pory na niego nie trafiłem. Może będzie okazja żeby nadrobić, zobaczyć jakie jeszcze kraje odwiedził i jakie elementy z ich historii wykorzystał. Tak to bowiem wygląda - autor zbiera różne okruchy, które mogą czytelnika zaciekawić i zbiera je w spójną historię. I o ile Brown nieźle szarżował i czasem potrafił w poszukiwaniu widowiskowości nieźle przekombinować, Berry raczej jest z tej szkoły, która trzyma się ziemi i nie skacze z chusteczką niczym na spadochronie. 

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Miasto szpiegów, czyli szpiedzy i dyplomaci

Kilka mniej lub bardziej interesujących lektur, choć wciąż z doskoku bo czasu brakuje na dłuższe posiedzenie. Za to wśród filmów trochę posucha, co się złapię za coś to raczej rozczarowanie. Jak choćby tu: cholera, przełom lat 50 i 60 w podzielonym Berlinie, zmagania szpiegów, to temat, który mógłby naprawdę dostarczyć świetnych emocji. A tu raczej nudy. Nawet jeżeli coś ciekawego się szykuje, potem okazuje się, że nie zostaje do końca sensownie wykorzystane. Raptem 6 odcinków, więc można łyknąć szybko, raczej jednak w starym stylu i na dodatek bez klimatu i pomysłu.

piątek, 28 stycznia 2022

Maria, Maria.../Żadnych świętości - Boris Akunin, czyli wojna trwa nie tylko na froncie

 Czwarte spotkanie, a może nawet lepiej powiedzieć, że ósme z cyklu Bruderszaft ze śmiercią, czyli odcinkową opowieści o zmaganiach wywiadu carskiej Rosji oraz Niemiec w trakcie I wojny światowej. Każda książka to jakby dwa kolejne rozdziały i to co może się podobać to fakt, że nie jest to historia jednostronna. Bohaterów jest dwóch - jeden z kontrwywiadu rosyjskiego, drugi to as wywiadu niemieckiego i część spraw doprowadza do ich spotkania, czy raczej zmagania, a w części prowadzą swoje akcje zupełnie niezależnie na innych odcinkach frontu. I co ciekawe, nie zawsze są to akcje udane. Wchodzimy w kulisy jakiejś intrygi, próbujemy ją rozwikłać, ważne tu są również detale (i ich dotyczą fotki na końcu każdego rozdziału, pokazujące, że to nie fikcja). To co charakterystyczne dla Akunina, czyli połączenie historii, przygodowej akcji, jakiejś kryminalnej (lub szpiegowskiej jak w tym przypadku) zagadki, w tej serii sprawdza się świetnie. Bohaterów zdążyło się polubić i w przypadku zmagań obu, nawet pojawia się dylemat, któremu kibicować bardziej.

czwartek, 2 grudnia 2021

Dziwny człowiek/Grzmijcie fanfary zwycięstwa - Boris Akinun, czyli starcie wywiadów ważniejsze od starcia armii

Okładka książki Dziwny człowiek / Grzmijcie, fanfary zwycięstwa! Boris Akunin Powracam do serii Bruderszaft ze śmiercią Akina. Przed Wami tom trzeci cyklu, a w kolejce mam jeszcze czwarty. Każda z tych książek to dwa rozdziały, czy też odcinki pewnej historii, postacie się powtarzają, śledzimy ich kolejne przygody, ale nie są one jakoś super mocno połączone, można więc czytać to nawet niezależnie od siebie. To co łączy serię, to pomysł: tekstowi towarzyszą ilustracje, fotografie z opoki, ale również fragmenty jakby z niemego kina, gdzie jakiś fragment pieśni, poezji, ma oddać klimat akcji, tego co możemy zobaczyć. Czytamy tekst, a co kilka stron mamy więc trochę urozmaicenia. Dzięki temu czyta się to szybko i dość przyjemnie.
A sama zawartość? Jak to u Akunina, czyli jakaś mało skomplikowana intryga, ale ładnie poprowadzona, tak by budować ciekawość czytelnika. Wszystko oczywiście retro i wokół działalności wywiadu Rosji (choć część rozdziałów poświęcona jest szpiegowi niemieckiemu).

wtorek, 5 października 2021

Nie czas umierać, czyli ale jednak pora odejść

Pożegnanie z Danielem Craigiem wyobrażałem sobie trochę inaczej, ale cóż, zmienia się publiczność, zmienia się świat, to i Bond się zmienia. Nie sądziłem, że będzie aż tak ckliwy, sentymentalny i pozbawiony dawanego cynizmu, takie widać mamy czasy. Żegnamy się z pewnym pomysłem na ten cykl, bo nie ma co ukrywać, że choć wskrzeszono go w ładnym stylu, to już czuć było pewne znużenie. Pytanie co dalej? Kobieta jako agent 007? To już widzimy w Nie czas umierać i świat się nie wali, choć towarzyszy jej jeszcze Craig jako agent na emeryturze, wciągnięty w sprawę natychmiast gdy słyszy, że chodzi o Spectre. Czy może znajdzie się jednak inny pomysł na Bonda? Oby nie w takim stylu jak ten ostatni.
Wybaczam dużo, bo i tak tyle czekaliśmy na ten film, mimo wszystko ma sporo fajnych momentów, miłego nawiązywania do poprzednich odsłon cyklu, mam jednak trochę w sobie żalu. Nie tylko ze względu na to, że to pożegnanie, ale też i na to, że w takim trochę sentymentalnym i mało bondowskim stylu. Ckliwość najwyraźniej dotknęła tu nawet czarny charakter, który zachowuje się irracjonalnie.

niedziela, 3 października 2021

Martwe lwy - Mick Herron, czyli uśpiony wcale nie znaczy, że niegroźny

Nie tak dawno pisałem o pierwszym tomie tego cyklu, czyli o Kulawych koniach, a oto już mamy w Polsce wydaną kontynuację. Zdecydowanie: pomysł na bohaterów i specyficzną atmosferę z niego wynikającą, to strzał w 10, efekt jest oryginalny i wciągający. W thrillerach szpiegowskich dotąd zwykle byliśmy obserwatorami skomplikowanej gry między wywiadami, analizą danych, próbami infiltracji wroga, przewidywaniem zagrożenia. A teraz wyobraźmy sobie, że w taką grę, próbuje wejść grupa ludzi, którzy zostali odrzuceni ze służby, z różnych powodów uznano, że do niej się nie nadają. Kulawe konie. Sfrustrowani, pełni wściekłości, wciąż mający nadzieję, że jednak będą się mogli wykazać i coś zdziałać. I dlatego czasem ryzykują, ładują się w sprawy, które ich trochę przerastają.
Gdyby tylko ich szef nie był takim irytującym gościem, który nie chce zdradzać żadnych sekretów, który ich wykorzystuje i nigdy nie powie nawet dobrego słowa. Mogliby być świetnym zespołem, nawet w tym składzie. Gdy każdy z nich próbuje działać sam, nawet trochę wykradając tajemnice przełożonego, może to doprowadzić jedynie do jakiejś katastrofy, którą trzeba będzie naprawiać ogromnym nakładem sił.

niedziela, 26 września 2021

Kulawe konie - Mick Herron, czyli nie daj się wyrolować, narzuć własne zasady

Ależ to jest dobre! Od razu po zakończeniu jednego tomu, chwytam za kolejny i prawdę mówiąc zapowiedź serialu z Gary'm Oldmanem rajcuje mnie straszliwie. Może do tego czasu pojawi się już u nas również tom trzeci? Do czego by to porównać? Niby szpiegowskie więc może Le Carré, ale ten czarny humor i odrobina abnegacji są zupełnie z innej bajki. Jeżeli u nas Severskiego uważa się za mistrza powieści szpiegowskiej, to mam wrażenie że Mick Herron zrobił sporo dobrego, by wskrzesić ten gatunek na wyspach. Nie w tonie thrillera sensacyjnego jak to robią Amerykanie, nie kreśląc jakiejś super rozbudowanej siatki intryg między państwami - pokazuje pracę w służbie Jej Królewskiej Mości trochę od innej strony. Dziś ludzie tacy jak Bond są trochę przeżytkiem - operacje bowiem planuje się za biurkami, na wszystko musi być budżet, a praca agentów na ulicy podlega ścisłej kontroli przełożonych. Kto się nie sprawdza, kto popełnia błędy, kto nie pasuje, tego się usuwa na bok. Co to znaczy? Ano odsyła się do pracy, która jest dużo poniżej jego możliwości, aż z nudów i frustracji sam zrezygnuje. Takich ludźmi ze służb w ich slangu nazywa się kulawymi końmi.
I tu niespodzianka. Mick Herron właśnie ich stawia w centrum naszej uwagi, udowadniając, że mogą oni jeszcze nas zaskoczyć.

wtorek, 20 lipca 2021

Czteropak z 007, czyli Casino Royale, Quantum od Solace, Skyfall, Spectre.

Czekając na nowego Bonda od tylu miesięcy powolutku przypominałem sobie całą kolekcję, z dużą frajdą i satysfakcją, że kiedyś zainwestowałem w zbieranie płyt. Moja żona nazywa to komediami, jednak gdy dochodzimy do tych najnowszych produkcji wcale już nie ma tam tyle elementów komediowych. I właśnie te najnowsze sprawiły, że machnąwszy ręką na produkcje z lat 80, potem jednak wróciłem do tej serii i wyglądałem kolejnych premier. Trzeba lubić tą konwencję, przyjąć ją z całym dobrodziejstwem, a wtedy już z młodzieńczym entuzjazmem będziemy się zachwycać tym tempem i efektami. A przyznajmy, że w tych ostatnich naprawdę jest czym. Po Brosnanie, który już wydawał się przerysowany, pojawia się oto twarz nowego agenta, dużo rzadziej uśmiechniętego, dużo częściej obrywającego, ale wciąż skutecznego.
W Casino Royale zaczyna się legenda Bonda jakby na nowo. Z większym naciskiem na intrygę, na niełatwą drogę do rozwiązania zagadki, którą musi przemierzyć bohater. Ciekawe że nawet przedefiniowano jego służbę - jakby dopiero ją zaczynał i przełożeni wciąż nie mieli do niego do końca zaufania. Zresztą nie dziwne - zbyt często idzie na samowolkę, pozostawia za sobą zniszczenia, z których trzeba się tłumaczyć.