I tak jak w kryminałach największa frajda jest z jakiejś intrygi, to tu rozwiązanie wszystkich sekretów jest na wyciągnięcie ręki, dość przewidywalne i nie budzi wielkich emocji. A mimo to, czytasz z ciekawością, choćby po to, by zobaczyć jak poradzi sobie z prawdą po jej odkryciu bohaterka. Nie każdy potrafiłby przyjąć rzeczy, które niszczą jakiś swój obraz świata, czasem ludzie potrafią popełnić wiele głupstw, by coś zataić, schować przed światem, by udawać że tego nie ma. Broniąc siebie albo bliskich, doprowadzić mogą do kolejnych sytuacji, które mogą okazać się dla kogoś krzywdzące.
Ten wstyd, który przewija się przez całą powieść jako pewnego rodzaju główny motyw, ma różne oblicza. To nie tylko potoczne myślenie o tym: co ludzie powiedzą, jak sobie poradzę z odrzuceniem, z obmową, ale to również wstyd jaki odczuwasz przed samym sobą - jak mogłem sobie coś wyobrazić, wydać wyrok albo być ślepym i nie dostrzegać czegoś, co przecież nie mogło być niewidoczne... Rozpacz staje się motorem do działania, może chaotycznego, ale przynoszącego jakieś efekty, prowadzącego do bólu, ale może z czasem i do akceptacji.
To historia, która może sama w sobie nie jest jakoś wyjątkowo wciągająca, ale zmusza do postawienia sobie ciekawych pytań np. o to czy mówienie prawdy w każdej sytuacji jest dobrym rozwiązaniem, czy ból który można zadać nie jest i tak lepszy, niż udawanie i dopuszczenie do sytuacji, by rzecz się wydała (a zawsze się wyda) bez naszego udziału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz