poniedziałek, 24 lutego 2025
Prorok Ilja - Patriarkh, czyli podróż do Wierszalina, ale w skórach i z agresją
Czemu więc piszę o tym krążku? Bo uwielbiam nawiązania do folku, łączenie zupełnie innych bajek muzycznych, a tu właśnie coś takiego otrzymujemy. Prawosławne śpiewy, dawne instrumenty, melodeklamacje Adama Struga no i napierdalanie na maksa, ten ryk za którym nie przepadam. Ależ mieszanka. Na pewno nie do zniesienia dla uszu, które wolą harmonię, bo po chwili zachwytu, będą zszokowani i będą chcieli natychmiast uciekać.
Oczywiście nie jest tak ostro cały czas - to właśnie klimat jest mocną stroną tej płyty - chóry zarówno męskie jak i żeńskie, zwalnianie tempa, mistyczna atmosfera. Ale gdy już wchodzą gitary i zaraz po nich często ten charakterystyczny blackmetalowy wokal, z którego za cholerę nie zrozumiesz ani słowa, nagle ze świątyni jesteś zabierany wprost do piekła.
poniedziałek, 7 października 2024
My years with UFO - Michael Schenker, czyli po 50 latach wciąż nóżka chodzi
Oto trafia w moje łapki album z odświeżonymi wersjami klasyków jednej z legend tamtych czasów. UFO swoje najlepsze numery nagrywał z Michaelem Schenkerem i to on właśnie postanowił sięgnąć po ten repertuar i nagrać go na nowo z zaproszonymi gośćmi.
poniedziałek, 12 sierpnia 2024
Some are born to endless night - Fright Night, czyli zanurzcie się w klimat niekończącej się nocy
Gdy ich słyszysz po raz pierwszy, pewnie uruchamiają się różne skojarzenia, zespół jednak wcale nie ma zamiaru zamykać się w jakimś jednoznacznym kręgu muzycznym. I trochę to czuć na tym krążku, który pokazuje ich różne odsłony - czasem jest więcej w tym metalowej ikry, a czasem jednak mocniej pobrzmiewa gotycki mrok. O ile przy EPce skupiałem się głównie na oryginalnym wokalu przypominającym mi trochę Eldritcha z Sisters of Mercy, to teraz wyraźnie to raczej cięższe granie. Może bardziej Fields of the Nephilim czy Danzing. Pozostajemy wciąż na pograniczu rocka gotyckiego i metalu, gitarki pięknie rzężą, a Łukasz Bołdyn udowadnia, że potrafi wchodzić nawet w wysokie rejestry :)
poniedziałek, 13 maja 2024
It is what it is - Sonic Universe, czyli ktoś potrzebuje porcji energii?
Poniedziałki miały być muzyczne, no to łapcie świeży i energetyczny krążek. Niby ostatnio rzadziej siedzę w ostrych klimatach, ale ci łoją nie tylko ostro, ale i z klasą. Zresztą co się dziwić - za nowym projektem stoi m.in. Corey Glover z Living Colour. Trochę tamtego ducha tu się przemyciło.
Panowie zafundowali nam 10 numerów i może niby bez zaskoczeń w porównaniu do tego czym się zajmują na co dzień, ale jest w tym też jakaś świeżość, jakby w nowym składzie potrafili złapać trochę oddechu i zacząć się bawić muzyką jak za dawnych lat. A przecież grają już długo.
Jest moc - ich debiutancki krążek to mieszanka metalu, rocka, ale i funku. Jak się okazuje nie trzeba jedynie ryczeć do mikrofonu przy cięższych riffach. Oni bujają, potrafią prawie tanecznie rozkołysać, a potem wbić w ziemię potężną perkusją i ścianą dźwięków.
piątek, 23 lutego 2024
Live in Carthage - Myrath, czyli egzotycznie i jakże ciekawie
Nie jestem znawcą muzyki metalowej, najczęściej sięgam po łagodniejsze klimaty, ale jeden z postów w skrzynce pocztowej mnie zainteresował na tyle, że zacząłem sprawdzać i nie ukrywam, że wpadła mi ta muza w ucho. Tunezja, elementy folkowe ze świata arabskiego i ostre gitary? Przecież to brzmi zaskakująco, prawda?
W oczekiwaniu na ich najnowszą płytę, która zdaje się ma pojawić się 8 marca, sięgam po album poniekąd przekrojowy, oddający ich umiejętności i pomysły, czyli album koncertowy.
Rzymski amfiteatr, siedem tysięcy publiki, która zna zespół, bo przecież grają u siebie, więc atmosfera kapitalna. Możemy jedynie domyślać się, że metalowcom w Tunezji raczej łatwo nie jest, więc fajnie, że ktoś ich zauważył, dał szansę i w tej chwili mogą promować swoją muzykę na całym świecie.
środa, 26 października 2022
Rumble of Thunder - The Hu, czyli metal z domieszką egzotyki
Jako wstęp do tej notki powinienem napisać chyba o ostatnich poszukiwaniach muzycznych mojej starszej córki - po serialach o wikingach, różnych fascynacjach, zaczęła poszukiwania muzy, która by pasowała do filmów, gier, sprawdzać różnych wykonawców. I tak trochę zaczęliśmy wzajemnie podrzucać sobie różnych wykonawców: a sprawdź to. Męskie głosy i klimat, to jej punkt wyjścia, a mnie zaprowadziło to nie tylko do Skandynawii, ale też skojarzyło się z jednym z najbardziej niesamowitych sposobów śpiewania, czyli mongolskim śpiewem gardłowym. I tak właśnie przypomniałem sobie The Hu, które kiedyś mi się spodobało, a które jak się okazuje właśnie wydało kolejny krążek. Ich oryginalność to właśnie między innymi wokal, ale i elementy folku, egzotyki, które potrafią wpleść w to co grają w ciekawy sposób.
poniedziałek, 10 października 2022
Stratovarius - Survive, czyli melodia ale i mocne brzmienie
Padło na coś energetycznego i gatunek, którego słucham raczej mało. Metal. Ale nie bardzo ciężki, żaden tam death, tylko coś bardziej melodyjnego, co pewnie niejednemu wpadnie w ucho. Kiedyś popularność zdobył choćby Europe, ale kolesie ze Stratovarius nie są kapelą jednego przeboju - od lat nagrywają coś co chyba najlepiej będzie zdefiniować jako metal symfoniczny i mają sporo fanów. Teraz po po kilku latach milczenia kolesie ze Skandynawii powracają z nowym albumem.
poniedziałek, 8 sierpnia 2022
Vivid - Living Colour, czyli stare ale jare
wtorek, 14 czerwca 2022
Szczodre gody - Velesar, czyli poderwać praojców z grobów
Metalowe brzmienie gitar i słowiańskie fleciki? Jest moc w tym projekcie! Velesar zasługuje na to, by się zainteresować tym co robią, nawet jeżeli rymowane teksty nawiązujące do Swaroga i dawnych bóstw, wywołują uśmiech na twarzy. Może gdyby to były melodie ludowe, słuchalibyśmy tego jakoś bardziej serio, a tu przy metalowych riffach brzmi to ciut dziwnie, ale szacun za wierność pewnej idei, za czerpanie inspiracji. Grać metal może każdy, a tu proszę - ciekawie połączony z folkiem, nawet z szantą, brzmi on zupełnie inaczej.
Wcale się nie dziwię, że właśnie ten album uzyskał najwięcej głosów i zdobył tytuł folkowej płyty roku w plebiscycie Wirtualnych Gęśli.
środa, 21 lipca 2021
Pull The Wire - Życie to western, czyli gdyby nie te chórki
czwartek, 25 marca 2021
Dead Poet Society - -! - (The Exclamation Album), czyli robić swoje
Idźmy za ciosem i znowu zarzućmy coś muzycznego. Dziś jeszcze większa dawka mocy. Debiutancki krążek Dead Poet Society poza tym, że zaskakujący tytuł, stanowi sporą dawkę bardzo miłych dla mojego ucha dźwięków. Zaskakujące połączenie chwilami bardzo łagodnego wokalu ze ścianą gitar godną Mansona czy RHCP. Ładne to jest! Zaskakująco melodyjne, ale i miejscami nabiera fajnego charakteru. Są w tym zarówno jakieś odwołania do bluesa, rocka, metalu. Balansuje między gatunkami, trochę wciąż szukając drogi do tego, by jednak podbić serca nawet tych, którzy ciężkiej muzy słuchają rzadko. Młodziaki mają ciekawe pomysły i choć towarzyszy temu też tupet (a może brak skromności?), no bo wstawki z rozważaniami na temat świata to chyba jednak fajnie by było zachować na wywiady. Taka buta od strony muzycznej przynosi jednak fajny efekt. Jest w tym sporo fajnych pomysłów, gitarki rzężą aż miło, a tu kawałek rozwija się w bardziej popowym kierunku albo bywa odwrotnie, niby w tle jest łagodniej muzycznie, a tu w wokalu wściekłość aż miło...
sobota, 6 marca 2021
The Maddest Stories Ever Told - Fright Night, czyli dzieci nocy
Dla wszystkich muzyków to trudny czas, ale chyba szczególnie trudno mają młode zespoły, które do świadomości fanów dopiero się przebijają, nagrywają dopiero pierwszy materiał i najlepszym sposobem na przekonanie do siebie było ganie koncertów. No właśnie, byłoby. Wszyscy jednak musimy wciąż na to czekać jak na deszcz w czasie suszy.
Obok różnych krążków jakie sobie wyszukuję w sieci, z radością więc udostępniam materiał, który został mi przesłany na skrzynkę mailową, z zachętą bym się z nim zapoznał. Niech te dźwięki idą zatem w świat, a kto wiem, może za parę lat, będziemy walczyć o bilety na ich koncerty.
Zespół zwie się Fright Night i gra całkiem fajne połączenie hard rocka z mrocznymi, gotyckimi klimatami. Zafascynowani są kinem grozy, horrorami, co nie tylko czuć w klimacie muzycznym, ale i tekstach.
poniedziałek, 11 maja 2020
Nocny Kochanek Alkustycznie, czyli to już nie to samo
poniedziałek, 16 marca 2020
Wy tak serio? czyli Władcy chaosu i Heavy Trip

Mayhem, Burzum, to legendy dla fanów black metalu. Ale ten film, choć teoretycznie miał pokazać ich drogę do sławy, nie skupia się na muzyce, ale na ich problemach psychicznych - kompleksach, żądzy władzy i sławy Euronymousa, śmierci samobójczej jego kolegi i psychopatycznej osobowości Varga, który za wszelką cenę próbuje udowodnić, że potrafi zrobić wszystko to o czym inni jedynie gadają. I choć w całej ich fascynacji nazizmem, satanizmem, śmiercią i mrokiem można dopatrzeć się bardziej symboliki, chęci szokowania, to podpalanie kościołów i mordowanie ludzi jako naturalna konsekwencja takich fascynacji już wcale zabawna nie jest. I to jest w tym filmie dziwne.
niedziela, 13 stycznia 2019
Zacieralia, czyli wyjmij kołek z dupy
Co prawda jedynie jeden dzień z festiwalu Zacieralia i to niepełny, ale to i tak blisko 6 godzin zabawy i 7 kapel.
Pisałem już o Festiwalu chyba dwa lata temu, jak wbijecie w zakładkę muzyka, tam są również koncerty. I nie zmieniam zdania o imprezie - czegoś tak kopniętego to długo by szukać w Polsce i Europie. Wyobraźcie sobie Festiwal, w którym wykonawcy witani są okrzykiem: wypierdalać!, w którym okrzyk pokaż dupę, wywołuje natychmiastową reakcję na scenie, w którym cały czas prowadzi się urocze pogawędki z publiką i z każdej strony padają spore ilości chujów, kurw i równie miłych komplementów, w którym im dziwniej się ubierzesz tym lepiej (dotyczy to i publiki i wykonawców), a furorę robią najprzedziwniejsze nakrycia głowy (durszlak i nocnik już nikogo nie dziwią), grać nawet nie trzeba specjalnie umieć, choć na pewno warto mieć sporo tupetu, by o tym głośno ze sceny mówić (że się nie potrafi)... Długo by tak można ciągnąć... Festiwal doczekał się swoich wiernych fanów i nawet żenującego hymnu, który wyśpiewywany jest gdy kapele się zmieniają.
A to wszystko podlane sporą ilością alko (bez krępacji również na scenie), robi niepowtarzalny klimat. Sami twórcy festiwalu nazywają to najbardziej żenującą imprezą muzyczną, czy też paramuzyczną. W tych oparach groteski czasem można się pogubić, dlatego na pewno to nie jest festiwal dla wszystkich. Ale jak lubisz takie poczucie humoru, potrafisz pozbyć się sztywności (choćby i po alko)... Na pewno można też to potraktować jako badania - socjolog znajdzie tam bardzo ciekawy materiał do obserwacji. No bo jak to: publika najczęściej dość młoda, uwielbiająca rocka, metal, punka, przyjmuje z ogromnym aplauzem kogoś takiego jak Teściowa Śpiewa, czyli chłopaka z gitarką klasyczną i proste melodie wyśpiewane lepiej lub gorzej przez jego teściową. Skoro jednak zaakceptowała zaproszenie i nawet potrafiła odnaleźć się w tej atmosferze, została gorąco przyjęta - tu wszyscy uwielbiają poczucie humoru, a jej teksty mają w sobie tego na pewno szczyptę. Dla tej publiki wszystko może być zabawą i wygłupem. Im dziwniej tym lepiej. To trochę jak na Woodstocku gdy punki i metale bawiły się na Arce Noego. No i czemu by nie?
sobota, 22 lipca 2017
Meteora - Linkin Park, czyli czad i melodia?

Mi za to przez te kilka ostatnich dni towarzyszyła muza Linkin Park. Pewnie wszyscy wiedzą dlaczego. Koszmarne: szóstka dzieci, kariera, kasa i oto depresja wpycha cię w taki dół, że myślisz iż nic nie ma sensu. Słucham nagrań starszych, tych, których brzmienie mam wrażenie było rzeczywiście przepełnione świeżością i energią. Gdy próbowałem sprawdzić sobie jakieś świeższe numery, zdziwienie było spore. Jak to? To można tak rozmiękczyć ich muzę? Chęć zrobienia przeboju jest tak silna, że można machnąć ręką na dawnych fanów?
piątek, 24 marca 2017
Rammstein - Paris, czyli w fotelu to jednak nie to samo
Pozostaje widowisko. Bo warstwę muzyczną trochę psuło nagłośnienie.
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Frontside - Absolutus, czyli szatan nie ma monopolu
wtorek, 29 lipca 2014
Luxtorpeda - koncert Pamiętamy'44, czyli ci co słuchali i ci pogujący
