piątek, 31 października 2025
Nosferatu, czyli gdy to czego nie rozumiemy wyrwie się spod kontroli
Niby o Nosferatu widzieliśmy już sporo historii, film Roberta Eggersa naprawdę warto docenić nie tylko za mroczny klimat i za zdjęcia, za wierność klasyce, ale też jakąś własną, nie do końca pozamykaną interpretację tej historii. To opowieść o żądzach, o pragnieniach, o otwieraniu się na tajemnicze siły, które obiecują ich realizację i o tłumieniu sił kobiecej natury z powodu jakichś norm społecznych. Dziwne sny młodziutkiej Ellen, nie biorą się przecież znikąd, a opętanie tym razem nie jest jakimś dramatem, który spada na niewinną duszę, ale raczej zaproszeniem bez przewidywania konsekwencji.
W tym filmie jednak sama akcja schodzi trochę na drugi plan, raz dlatego że ją znamy, a dwa chwilami robi się mało pasująca do onirycznej wizji jaką dostajemy.
To co więc zachwyca to bardziej zdjęcia, klimat, a nie całość tej produkcji.
poniedziałek, 27 października 2025
Zaduszki jazzowe - Agnieszka Hekiert z zespołem, czyli od Stinga po Milesa Davisa
W ramach programu zaduszkowego na pewno było bardziej melancholijnie, choć spodziewałem się jeszcze więcej zadumy i wspomnień np. o różnych artystach. Pomysł jednak był ciut inny, czyli garść piosenek własnych, kilka znanych utworów we własnych aranżacjach, przeplatanych jakimiś osobistymi historyjkami i anegdotami. Muzycznie fajnie, kontakt z publicznością niby złapany, ale moim zdaniem to słaby pomysł na dialog - bazujący nawet nie na tym, że ma coś ciekawego do opowiedzenia np. o muzyce, tylko przekonaniu, że wszyscy przyszli bo znają ją z telewizji więc może gadać byle co. Ten element więc zagrał mi średnio, nie było dobrego powiązania z muzyką, choć na pewno czuło się swobodę z jaką przychodzi jej obecność na scenie.
niedziela, 26 października 2025
Szarlatanka - Izabela Meyza, czyli niby o magii, ale jej trochę zabrakło
Trochę odkładałem pisanie o tej powieści, bo mam mieszane odczucia, ale że kończy się kolejny miesiąc Notatnika, a potem mogę jeszcze mniej pamiętać, wrzucam choć kilka zdań. 
Niewielka społeczność wiejska i jej sekrety. Jakieś zatargi, przesądy, przyzwyczajenia, ale i skrywane krzywdy - lepiej o nich nie wspominać, bo to i wstyd i nie wiadomo co mogą zrobić ci, którzy prawie niczego się nie boją. To że zrobili coś złego pod wpływem alkoholu nie powinno być wytłumaczeniem, ale tu się jakoś troszkę przymyka oko, mając nadzieję, że kiedyś opatrzność ich pokaże, że przyjdzie czas zemsty. 
Cała historia rozpoczyna się od zniknięcia lokalnej "baby" - felczerki, znachorki, zielarki, zamawiaczki, zwał jak zwał w tych społecznościach wciąż wielu jest takich, którzy uważają iż to właśnie tam należy kierować się po pomoc. Lekarz nie zrozumie tak jak ona. Gdy zniknie na ludzi pada strach, no bo jak to bez baby funkcjonować. Trzeba znaleźć za wszelką cenę. No i odpowiedzieć na pytanie co się stało - odeszła sama czy też ktoś się do tego przyczynił. 
Grupa krwi, czyli co nas łączy a co nas dzieli
Zaczyna się niczym dramat o rodzinnych tajemnicach, ale punkt do którego zmierzamy sięga dużo głębiej niż w pojedyncze losy ludzkie. Jeżeli pamiętacie moje dość krytyczne uwagi na temat "Chłopek" teatru z Legnicy i ich prób pokazania jak te dawne podziały społeczne mogą wpływać na współczesność, to teraz mam dowód na to że jednak można inaczej i dużo celniej.  
Zdecydowanie - moment do którego dochodzimy daje widzowi coś czego chyba się nie spodziewał. No bo jak to - przecież to miało być spotkanie w sprawie spadku, starcie pomiędzy tymi, którzy nieoczekiwanie dowiadują się że muszą się nim dzielić, a tymi którzy nigdy by się go nie spodziewali. 
Sprawdźmy czy da się jakoś ich "spłacić" niewielkim kosztem, a z drugiej strony jest sondowanie to na ile mogą liczyć? Wszyscy wiedzą, że to może być jakiś punkt przełomowy. Albo spełnienie marzeń i zmiana życia albo rozczarowanie i tkwienie dalej w tym co mamy. I niby nie brakuje im poczucia tego że są szczęśliwi, ale ta zmiana kusi. 
Oto rodzeństwo o którym nie wiedzieliśmy. Poznajmy się, potem jednak najlepiej rozejdźmy się do swoich dawnych światów, chyba nikt z nich nie ma złudzeń że mogą żyć pod jednym dachem...
sobota, 25 października 2025
Joe Country - Mick Herron, czyli niczym pionki na szachownicy
Mając przed sobą kolejny sezon serialu z Kulawymi końmi, jednocześnie wciąż jestem w tych historiach trochę do przodu, bo Insignis pilnuje byśmy byli na bieżąco z materiałem książkowym. 
Tym razem jednak mam wrażenie, że tom jest trochę inny od poprzednich, robi się coraz bardziej ponuro, depresyjnie i już nawet tej satysfakcji że dokopują złolom jest niewiele. Jeżeli sprawa na którą przypadkowo trafiają tak naprawdę ma zadanie przykryć brudne sprawki kogoś z rodziny królewskiej, a służby i politycy umywają ręce, to nikt nie stanie przy nich w chwili zagrożenia. Zostaną sami. A przecież są tylko "kulawymi końmi" - często bez broni, systematycznych szkoleń, nawet nie wiedząc z której strony mogą spodziewać się zagrożenia. 
Chyba nawet szef kulawych koni, Jackson Lamb, tym razem uświadomi sobie, że doszli do jakiejś ściany i że choćby dalej miał ochotę w swoim stylu rozstawiać ich po kątach, po prostu woli posprzątać i ratować to co się da.
W tej grze wszyscy agenci, a może nawet i przełożeni są niczym pionki - 
wydaje im się że panują nad sytuacją na szachownicy, w każdej chwili 
może jednak okazać się że i oni są rozgrywani, są figurami zależnymi od 
tych, którzy mają wpływy, pieniądze, znajomości. 
Raczej nie czytajcie bez znajomości poprzednich tomów, ale jeżeli znacie już cykl, o tych którzy z różnych powodów przestali być szpiegami i zostali przesunięci na boczny tor, będziecie mieli dużą frajdę. 
czwartek, 23 października 2025
Extasy Show, czyli i po co ci dalej żyć
Najnowsza premiera w Teatrze Polonia, czyli Extasy Show w reżyserii Tomasza Mana wzbudziła we mnie mieszane odczucia. Temat na pewno ważny, forma jednak dość ekstrawagancka i mam spore obawy co do losów tego spektaklu. Dla starszych może okazać się zbyt odważny i bezpośredni, a dla młodszych niestety być może mało atrakcyjny ze swoim przesłaniem. Kto w końcu gdy jest młody zastanawia się nad tym jak czują się ludzie po przekroczeniu pewnego etapu życia? Pewnie niewielu. Ba, pewnie nawet partia która zaproponowałaby rozwiązania takie jak wymyślone przez austriacką dramatopisarkę Constanze Dennig mimo kontrowersji znalazłaby zwolenników. Jakie to przecież chwytliwe argumenty: skoro przeżyłeś już swoje życie, nie jesteś przydatny dla społeczeństwa, a raczej stałeś się "kłopotem", to przecież dla wszystkich będzie lepiej jeżeli taki ciężar będzie się humanitarnie usuwać. Niektórzy może doświadczywszy choroby, cierpienia, samotności czy biedy sami będą skłonni się poświęcić. A jeszcze jak zrobi się z tego show przed kamerami - gdy wynik Twoich testów będzie decydował o tym czy dostaniesz kolejny rok życia, to już przebój murowany. Śmierć przed kamerami staje się kolejnym elementem rozrywki dla mas. 
Brzmi złowieszczo i dość groteskowo. I tak trochę ma być. 
środa, 22 października 2025
Żniwiarz - Gaja Grzegorzewska, czyli śledztwo jako show albo wyścig
A tyle dobrego nasłuchałem się o cyklu Gai Grzegorzewskiej z Julią Dobrowolską, prywatną detektyw w roli głównej. Tyle sobie obiecywałem.
Na plus: to się szybko czyta. A że fabuła średnio trzyma się kupy... No cóż. Pamiętajmy że jeszcze kilka dekad naprawdę spora część literatury sensacyjno-kryminalnej to były rzeczy pisane na kolanie dla kasy albo dla zabawy (jak Joe Alex) i jakość tego generalnie nie powalała. Żniwiarz pasuje do tego jak ulał.
Jest trup, jest niewielka społeczność, która coś ukrywa, ba nawet telewizja z dziennikarzem, który jest hieną szukającą sensacji się pojawia. Jest romans, jest konkurowanie z policją, są poszlaki. Tylko sensu w tym niewiele.
Najmilsi - Wojciech Chmielarz i Jakub Ćwiek, czyli i cóż że w Bytomiu
Znowu kilka spektakli czeka na swoją notkę, ale ponieważ środy miały być kryminalne, niech tradycji stanie się zadość. 
 
I z 5 książek, które czekają na notkę, wybieram pozycję dość zwariowaną, w sumie raczej komedię niż czystej krwi kryminał, ale ze względu na zabawę gatunkami jak najbardziej tu pasuje.  
Wojciech Chmielarz i Jakub Ćwiek już pisali wspólnie historie, żadna chyba nie była jednak tak odjechana. Wygląda to trochę tak, jakby jeden ciągnął w stronę mroku, zagadki, zbrodni, a drugi po chwili mu te pomysły torpedował w absurdalny sposób. Już, już jesteśmy przy złapaniu mordercy, a tu się okazuje że...
A nie, właśnie że nie zdradzę. Cała zabawa w tym, żeby samemu śledzić te wszystkie zwroty akcji. Powiem więcej - jeszcze więcej zabawy będziecie mieli gdy odpalicie to w wersji audio, gdzie do słuchowiska zaproszono świetne głosy (m.in. Więckiewicz, Boberek, Bluszcz w kapitalnej roli), ale i zadbano żeby różne motywy jeszcze lepiej wybrzmiały. Jeżeli ktoś mówi coś z sarkazmem, a w tle odzywa się odpowiedni motyw muzyczny, który to podkreśla, beka jest jeszcze większa. 
wtorek, 21 października 2025
Chopin Chopin! czyli no gdzie ten geniusz?
W kraju powoli opada szał związany z konkursem chopinowskim (czy mi się wydaje czy w tym roku wyjątkowo dużo w mediach społecznościowych o tym było), to jeszcze zdążę opublikować parę zdań o filmie, na który wielu czekało z obawami. 
I chyba słusznie. Jakoś nie bardzo potrafimy w biografię, brakuje naszym twórcom dobrych scenariuszy i pomysłów (no dobra Bogowie czy Johny są przykładami że trochę wyjątków od reguły jest). Nie mam więc w tym przypadku pretensji do Eryka Kulma, bo robił co mógł, ładnie jednak ktoś podsumował - to nie jest film o Chopinie a o jego chorobie. Nawet muzyki wcale nie jest tak dużo jak można by się spodziewać, a chwile gdy ta muzyka tworzy magię, jest jeszcze mniej. 
Można jedynie westchnąć - no szkoda, bo pewnie długo kolejny film biograficzny nie powstanie. I tak jest lepiej niż poprzednia próba z Adamczykiem. 
niedziela, 19 października 2025
Co ćpać po odwyku - Jakub Żulczyk, Juliusz Strachota, czyli czym zapełniamy pustkę
Nie planowałem tego, że przez kilka dni nie będę miał ani sił ani chęci do pisania, ale może to dobry czas by napisać o książce dość wyjątkowej. 
Niektórzy znają już podkast Jakuba Żulczyka i Juliusza Strachoty, więc pomysł na ich rozmowy na temat uzależnienia i trzeźwienia nie będzie zaskakujący. Dla innych być może tak. Warto jednak wspomnieć że to jednak nie jest przepisanie jakichś odcinków podcastu! To od nowa spisane ich refleksje na różne tematy, część pisana w formie rozmowy, a część w formie dłuższych wypowiedzi oby panów. 
Choćby ich się nie znało, choćby nie znało się podcastu, po pierwszych rozdziałach, gdy już przyzwyczaimy się do ich pomysłu na spisanie różnych przemyśleń, powoli zaczynami odnajdywać w tym sprawy być może znajome. Nie chodzi im przecież o to by się chwalić, pokazywać "o jacy mądrzy jesteśmy", a raczej pokazać tą zmianę perspektywy i zmianę życia o 180 stopni, gdy uświadomisz sobie "mam problem i chcę coś z tym zrobić".
Stara kobieta wysiaduje, czyli czy zmierzamy w dobrym kierunku?
Kiedy jako widzowie, zasiadamy przy stolikach w foyer teatru Studio odnosi się wrażenie, że jesteśmy na spotkaniu z kobietą, która opowie nam o sobie i własnych doświadczeniach. Kiedy jednak puszczają nam film sprzed lat, w którym autor – Tadeusz Różewicz oraz aktorka, Irena Jun pracują nad tekstem, wiemy, że ten spektakl będzie czymś więcej niż przypuszczaliśmy na początku.
Z czasem okaże się, że ta tytułowa stara kobieta jest postacią wielowymiarową i wieloznaczną. To nie tylko kobieta w podeszłym wieku w realnym świecie, to także symbol Matki Ziemi, która potrafiła znieść wiele i przetrzymać różnorakie katastrofy. I z tego też powodu ten dramat trudno jest jednoznacznie zdefiniować.
Dla jednych będzie to sztuka o przeżyciach starej kobiety, dla innych o upadku cywilizowanego świata. Dla kolejnych sprzeciw na niszczenie naszej wspólnej planety. Każda z tych wersji otrze się o upadek czy potężny kryzys/katastrofę, z którym wygra kobieca wytrwałość i nabywane latami doświadczenie.
piątek, 17 października 2025
Dziki robot, czyli by wykonać zadanie trzeba zmienić perspektywę
Dziki robot - choć przecież jest filmem o maszynie, wzruszy każde rodzicielskie serducho. Czy również dziecięce? Pewnie tak, ale to chyba właśnie dorośli docenią najbardziej wymowę tej historii, która jest pięknym traktatem o rodzicielstwie. O tym jak czasem nie jesteśmy gotowi, próbujemy nieporadnie, ale zrobilibyśmy dla swojej pociechy wszystko. A potem przychodzi ten moment, gdy musimy je wypuścić z gniazda, nie zmuszając do tego, by wiecznie tkwiły przy nas, bo nie rozwiną swoich skrzydeł.
Jak to spytacie? Robot? Rodzicem?
czwartek, 16 października 2025
Nieboskłon - Mariusz Kanios, czyli uwierzyłbyś że gdzieś po sąsiedzku coś takiego jest możliwe?
Nie tak dawno pisałem po raz kolejny o powieści Mariusza Kaniosa, ale o nowym cyklu z prokuratorem Michałem Stróżem (podobało się). Od razu zapowiadałem, że drugi tom nie będzie długo czekał, no i faktycznie nie czekał. 
Lubię takie dość klasyczne, dobrze przemyślane i wciągające fabuły. Jakby co nie przejmujcie się że nie czytaliście pierwszej, bo to oddzielne sprawy, które łączy jedynie postać prowadzącego śledztwo. 
Tym razem wszystko zaczyna się od tego, gdy na jednym z osiedli Nowej Huty, na oczach przechodniów z wysoka spada ciało kobiety. Dodajmy że nagiej i ewidentnie poddanej wcześniej torturom. Policja ma pełne ręce roboty - dotrzeć do wszystkich mieszkań, sprawdzić kim była ofiara, wytypować mieszkanie z którego mogła wypaść... Tyle że nic nie układa się w tej sprawie tak łatwo jak mogłoby się wydawać. 
środa, 15 października 2025
W głebinie - Will Dean, czyli to miało być kolejne, normalne zlecenie
Wspomniane na okładce słowo "klaustrofobiczne" trochę oddaje klimat książki. Sześć osób zamkniętych w czymś w rodzaju kapsuły głęboko pod wodą, przeżywa coraz większy koszmar, ze świadomością, że jego koniec w ich przypadku może trwać i trwać. 
Taka już specyfika pracy nurków głębinowych - schodzą w komorze ciśnieniowej głęboko pod wodę, tam pracują, ale ich powrót na powierzchnię musi trwać nawet kilka dni, inaczej przecież tego nie przeżyją. I co z tego że mają kontakt ze statkiem, że dostarcza się im jedzenie i wodę. Jeden ich błąd, jakaś paniczna reakcja i z całej szóstki nie będzie nawet co zbierać. 
Takich szczegółów opisujących ryzyko i różne wypadki trafiające się innym nurkom autor serwuje nam w fabule dość często, aby uświadomić nam po stokroć: to jest sytuacja wyjątkowa i trzeba szczególnych predyspozycji, by wykonywać taką pracę. Niby dobrze płatną, ale i cholernie ryzykowną. 
wtorek, 14 października 2025
Droga do Vermiglio, czyli gdzie zaczyna się i gdzie kończy moja wolność
„Droga do Vermiglio” w reżyserii Maury Delpero to opowieść w której niby niewiele się dzieje, jest sporo niedopowiedzeń, ale też urzeka klimat w jakim dzieje się cała historia. Wybranie jako miejsca akcji wioski w górach na północy Włoch, gdzie do dziś nie ma idealnej komunikacji, zatrudnienie jako aktorów głównie ludzi stamtąd, by urealnić akcent, nadaje temu filmowi dość wyjątkowego charakteru.
Gdzieś toczy się wojna światowa, ale oni poza tym że słyszą czasem samoloty i zabrano do wojska młodych mężczyzn, w niewielki sposób jej doświadczają. Życie toczy się powoli, zgodnie z rytmem natury, tak od dekad. Ludzie się znają, może nie mają wiele, ale też wiele im nie potrzeba.
The Pitt, czyli czasem po prostu mam dość
Wtorek i czas na kącik dla kinomaniaków. I dziś chyba aż dwie notki, drugą wrzucę wieczorem, taką bardziej wytrawną, a na razie coś bardziej komercyjnego. A może i nie? Muszę bowiem przyznać, że choć widziałem wiele seriali medycznych i już dawno przestały mnie one zachwycać The Pitt nie jest jedynie czystą rozrywką dla zabicia nudy, przesłodzonym obrazem szpitala, w którym przystojni medycy rozwiązują wszystkie problemy. Pierwsze dwa odcinki może jeszcze nie dają pełnego obrazu, rozkręca się to dość powoli, ale potem jest już jazda bez trzymanki. 
I refleksja: oni tam naprawdę robią co mogą, bo prawie każdy normalny wybrałby spokojniejszą i mnie odpowiedzialną pracę. 
W końcu od tego co zrobisz może zależeć czyjeś życie. 
poniedziałek, 13 października 2025
Back to Black. Historia Amy Winehouse, czyli chyba jedynie dla muzyki
W ramach poniedziałkowej dawki muzyki tym razem film. W sumie muzyka jest chyba jego najmocniejszą częścią i jedynie ona wynagradza spore mielizny scenariusza. Marisa Abela poradziła sobie całkiem nieźle z wcieleniem w przedwcześnie zmarłą gwiazdę, trudno jednak powiedzieć żeby scenariusz pomógł jej wydobyć głębię z tej postaci. Ślizgamy się po powierzchni, a nie schodzimy w głąb.   
Jest więc zwyczajna (choć rozbita) rodzina z przedmieść Londynu, miłość do muzyki, dość swobodny sposób prowadzenia się, potem powolna droga do kariery, toksyczny związek, pogłębiające się uzależnienie... 
Czy gdyby trafiła bardziej szczęśliwie, nie miałaby takich epizodów związanych z używkami? Tego się nie dowiemy, bo niektóre rzeczy jedynie dotknięto (choćby presję ze strony dziennikarzy), a poza relacją Amy z "miłością jej życia", niewiele tu innych postaci, one wydają się nie mieć znaczenia, choć przecież wiemy że znaczenie miały. 
niedziela, 12 października 2025
Jedna bitwa po drugiej, czyli spiskowcy miłujący wolność kontra totalitaryzm
Chyba nie spodziewałem się takiego filmu po Andersonie, to zdecydowanie najbardziej na luzie nakręcony jego obraz. Zwariowany, a mimo wszystko całkiem na serio i bardzo w punkt pokazujący różne bolączki współczesnej Ameryki. Choć scenariusz oparty jest na powieści Pynchona, której akcja dzieje się w latach 80, Anderson przeniósł ją do współczesności, czyniąc być może jeszcze aktualniejszą. Wtedy wspomnienia i zapał buntowników z lat 60 zderzały się z polityką Reagana, a teraz jeszcze mocniej współgra to z rządami Trumpa, polityką antyimigrancką i naciskiem na to, by wszelkie sprawy rozwiązywać siłą.  
Czy szansą jest jedynie odpowiedź siłą na siłę? Czy oddolne protesty mają sens? Na pewno współpraca i budowanie sieci wsparcia, zabezpieczeń przed represjami służb i to jest tu kluczem do fabuły. 
Bob Ferguson (Leonardo DiCaprio) kiedyś podkładał bomby, był przekonany, że sprawę da się wygrać, a dziś... Cóż - rozleniwił się, myśli jedynie o kolejnej chwili by się napić lub zajarać. Wiedzie beztroskie życie w niewielkim miasteczku, gdzie zbudowano sporą społeczność ludzi, którzy są trochę outsiderami i gdzie od lat tworzy się jeden z punktów wparcia dla wszystkich nielegalnych imigrantów. Tu mogą czuć się bezpieczni...
sobota, 11 października 2025
Inter Alia, czyli całe życie o to walczyłam
Pisząc o najnowszej premierze NT Live w ramach pokazów w Multikinie pewnie warto by wspomnieć o pokazie sprzed kilku lat, czyli Prima Facie. Spektakl okazał się dużym sukcesem, był gorąco dyskutowany, doczekał się adaptacji (w tym u nas w Teatrze Polonia i też o nim pisałem). I oto scenarzystka Suzie Miller i reżyser Justin Martin powracają do podobnego tematu. Spodziewajcie się przedstawienia, które mocno Wami wstrząśnie. 
Bohaterka Inter Alia to Jessica Parks - sędzina, która robi nie tylko błyskawiczną karierę, ale i z dumą podkreśla jaką misję realizuje - ma być głosem ofiar, pokrzywdzonych, ich obrońcą. Nie będzie pozwalać żeby na jej sprawach obrońcy stosowali jakieś sztuczki, wywierali presję na świadkach, próbowali przedstawiać w ich świetle zeznania. W szczególny sposób podkreśla to w sprawach dotyczących gwałtów, gdy trauma może w znaczący sposób wpływać na to jak pamięta się pewne szczegóły, jak się o nich opowiada, a to wszystko adwokaci oskarżonych mogą bezlitośnie wykorzystywać na korzyść swoich klientów. Wiadomo - dopóki nie udowodnisz winy, sprawa jest traktowana jako słowo przeciw słowu. Często osoby, które doświadczyły czegoś potwornego, są w dużo trudniejszej sytuacji przed sądem, choć to one powinny być w szczególny sposób otoczone opieką. 
czwartek, 9 października 2025
Diabelski krąg - Alek Rogoziński, czyli dobry cel, ale te intencje
Od czasu do czasu lubię sięgnąć po coś tak niezobowiązującego, lekkiego jak komedie kryminalne Alka Rogozińskiego. Wszystko nakreślone dość pobieżnie, niby banalne sytuacje, przerysowane sytuacje, ale czasem trafi się zabawny fragment, a całość czyta się po prostu błyskawicznie.  
Ty razem dodatkowo skusiła mnie postać Siostry Małgorzaty Chmielewskiej, którą bardzo szanuję, a która zgodziła się nie tylko na to by umieścić ją w fabule, ale i korzysta pośrednio z publikacji, bo część środków ze sprzedaży zdaje się idzie na jej Fundację. 
Zdecydowałem się na audiobook żeby poszło jeszcze szybciej, ale trochę zawiodłem się na interpretacji Kasi Pakosińskiej. To raczej mało profesjonalne u lektora, jeżeli chwilami słyszymy że sama dusi się ze śmiechu i czyta ze strasznie sztuczną intonacją. Może nie powinienem narzekać, bo to styl trochę pasujący również do charakteru książki, jakoś jednak odnosiłem wrażenie że nie potraktowano produkcji zupełnie serio. 
środa, 8 października 2025
Zamach na papieża, czyli ten to się nie pie...li ani w pracy ani w tańcu
Władysław Pasikowski i Bogusław Linda już zapowiedzieli, że to ich ostatni wspólny film. I nie wiem czy to nie jest najlepsza decyzja - zostawić to co dobre i przestać już powtarzać tych samych schematów co lata temu, bo już podobne emocje nie wrócą. A skoro widać że nie bardzo potrafią nakręcić nic innego, to może lepiej już sobie odpuścić. 
Zabawa w odniesienia do dawnych historii, do Psów, do Krolla i innych innych ich wspólnych filmów może i chwilami bawi, ale to materiał raczej na jakiś benefis, a od pełnowymiarowej produkcji człowiek oczekiwałby ciut więcej. A tu - te same miny, te same wulgarne teksty, ten sam klimat, te same sceny mordowania na chłodno. Mocni ale i nostalgiczni faceci, ponętne kobiety, które trudno zrozumieć, więc lepiej nie próbować i dać im to czego chcą, by na chwilę zostały, prymitywy którym trzeba przypierdolić przy pierwszej okazji no i postawa totalnego cynika, dla którego jedyną wartością może być ktoś bliski. Tak, dla niego zrobi wszystko. Nawet dokona zamachu na papieża.   
wtorek, 7 października 2025
Teściowie 3, czyli a pamiętasz jak się kochaliśmy?
No i kilka zdań o wielkim przeboju jesieni w polskich kinach - frekwencyjnie na pewno znowu będzie sukces. I w sumie nie ma co się o to wkurzać - format wciąż ma w sobie trochę świeżości, aktorsko jest naprawdę dobrze. Co z tego, że mnie nie bawi tak bardzo? 
Podlane wysokoprocentowym paliwem nasze różne kompleksy, pretensje, różnice światopoglądowe, wybuchają na ekranie po raz kolejny. Były już dwa podejścia do ślubu, teraz mamy za to chrzest. To znaczy nie wszyscy o tym wiedzą, bo tym niewierzącym trzeba było powiedzieć, że to spóźnione urodziny wnuka, ale w końcu tradycja jest najważniejsza. A może nie tylko o nią chodzi?
Być kochaną, czyli czy dalej tak się da?
Filmowo dziś aż dwie propozycje - pierwsza tradycyjnie bardziej dla koneserów, druga będzie rozrywkowa. A że filmów uzbierało się sporo, pewnie jeszcze przez kilka dni będę Was nimi zarzucał :)
Być kochaną, kameralny film Lilja Ingolfsdottir to propozycja, która może spodobać się fanom kina skandynawskiego, dramatów skoncentrowanych na warstwie psychologicznej. Tu nie jest istotne jakieś konkretne wydarzenie, zmiana, decyzja, ale mamy okazję przyglądać się zwykłemu życiu, drobnym scenom, składającym się na złożoną całość. To one pozwalają nam zrozumieć stan w jakim znalazła się bohaterka. Kiedyś - szczęśliwa w związku, który jej się trafił po kilku mnie udanych relacjach, szalejąca z miłości, pozwalająca sobie na zwariowane rzeczy odbiegające od rutyny. 
A dziś? 
poniedziałek, 6 października 2025
Nene Heroine - 4, czyli jazz, trans, żywioł
Dziś niebanalnie. Odważnie. Brawurowo.
Po niewielkiej dawce jazzu w Krakowie (załapaliśmy się na przegląd młodych talentów), miałem ochotę na więcej. I oto świeża płyta.
A jeżeli będziecie mieli ochotę na więcej to i trasa koncertowa - zdaje się, że nie tylko Nene Heroine, ale również dwóch innych ciekawych formacji: Pink Freud i Fish Basket.
4, czyli najnowszy album gdańskiej formacji Nene Herione to jazz w nowej odsłonie. Chwilami więcej w nim rocka, elektronicznej zabawy, psychodelii. I w tym jest właśnie niesamowita energia, czuje się zarówno ducha improwizacji, jak i budowania rozbudowanej suity rockowej, złożonej opowieści, w której może i brak wokalu, ale za to sama muzyka jest nam przewodnikiem.
niedziela, 5 października 2025
Terapia dla par, czyli popracujmy nad sobą, by związek był bardziej udany
Dla kogoś kto nie zna filmu (pisałem o nim tu) ten spektakl to może być niezła niespodzianka. Choć nie brakuje w nim akcentów komediowych, w pewnym momencie uświadamiamy sobie, że tu dzieje się coś ważnego. I to na pewno go wyróżnia od wielu innych propozycji teatralnych, które krążą po kraju. 
Oto trzy pary spotykają się w gabinecie jaki wskazała im terapeutka. Tyle że ona sama się nie pojawia. Kazała im przyjść do trochę większego miejsca spotkań, mają do dyspozycji barek, ekspres do kawy i mają poświęcić trochę czasu na wspólną sesję grupową. Trochę ich już poznała na spotkaniach z każdą z par z osobna, teraz muszą otworzyć się przed obcymi dla nich osobami, ale i otrzymać okazję, by spojrzeć na swoje problemy trochę innym okiem. 
Tak wiele ich różni - wiek, staż, zainteresowania, doświadczenia. Niektórzy mają dzieci, inni jeszcze nie, jedni już się trochę sobą znudzili, a u innych czuć iskrzenie jakby dopiero byli na etapie poznawania się wzajemnie. 
Przerwana gra - Wojciech Nerkowski, czyli zamach podczas Konkursu Chopinowskiego.
Właśnie rozpoczął się XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Na kilka tygodni Warszawa stała się światową stolicą muzyki klasycznej. 84 pianistów z 20 krajów walczy o zakwalifikowanie do kolejnych etapów, a w konsekwencji o zajęcie 1 miejsca w Konkursie. Wydarzenie przyciąga uczestników, ale też fanów z całego świata. Do Polski przyjeżdżają nawet melomani z Chin czy Japonii. Wydawać by się mogło, że tak ogromne wydarzenie kulturalne ma odpowiednią ochronę. Ale czy na pewno?
To i inne pytania zadaje Wojciech Nerkowski w swojej najnowszej powieści „Przerwana Gra”, która ukazała się w czerwcu tego roku nakładem Wydawnictwa Lira.
Borys Nowak to młody, ambitny pracownik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale nie jest to spełnienie jego marzeń. Borys zawsze marzył o karierze asa wywiadu na miarę słynnego Agenta 007. Chciałby podróżować po świecie, łapać złoczyńców i otaczać się luksusem i najnowocześniejszymi gadżetami jak w filmach o Jamesie Bondzie. Jednak w związku z pewnymi okolicznościami i powiązaniami prywatnymi Borysa, chłopak zostaje w kraju i pracując w „Firmie” – jak nazywają ABW – rozpracowuje grupy przestępcze działające na terytorium Polski. A tych w dobie wojny hybrydowej z Rosją nie brakuje.
sobota, 4 października 2025
Beetlejuice Beetlejuice, czyli nie mów tego po raz trzeci
Oczywiście rozumiem pytania: po co sequele po latach, to rzadko wychodzi dobrze. Pamiętajmy jednak że w tym przypadku na szczęście nie dorwał się do tego ktoś zupełnie inny, czyli wciąż Tim Burton jakoś unosi się nad tym filmem, a po drugie - przecież tamtą produkcję pamiętają jedynie ludzie po 40 albo i po 50, a chodzi jednak o to, żeby trochę odświeżyć fabułę dla młodszej grupy widzów. Obsadzenie Ortegi w roli głównej trudno potraktować inaczej niż próbę uniesienia się na fali sukcesu Wednesday.
Na pewno fajnym pomysłem było nie tyle kręcenie tej samej historii na nowo, co próba powrotu do jej bohaterów po latach. Fakt iż grają w większości ci sami aktorzy jest miłym akcentem. A że fabularnie już nie ma takiej frajdy jak przed laty? Cóż. Zmieniło się chyba też nastawienie widza. Balansowanie między kinem dla nastolatków, a dla widza dorosłego, między horrorem i śmiesznością, między czarnym humorem i kiczem, wtedy zaskakiwało. Dziś trudno czymkolwiek zaskoczyć.
Może po prostu zbyt grzeczne to wszystko?
piątek, 3 października 2025
Zapadły pałac - Marta Kisiel, czyli czy z nami jest coś nie tak?
Martę Kisiel pokochałem za Dożywocie, potem trafiło się jeszcze kilka poważniejszych historii, jak głupi cieszyłem się z historii dla dzieci, a oto teraz mamy… coś dla nastolatków. W końcu dzieci dojrzewają i potrzebują trochę innych historii. Nowy cykl to historia o licealistach, niby wpisująca się w nurt dark academy, ale jednak również pokazująca jak można zupełnie inaczej rozłożyć akcenty.
Przyjaźń, pragnienie akceptacji, może nawet rodzące się uczucie, czym jakieś sekrety i mroczne, niebezpieczne przygody wciąż stanowią ważny element fabuły, umiejscowienie ich jednak w polskich realiach i jakiejś zwyczajności, nadaje dużo świeżości tej historii. Zdecydowanie nie jest płasko, a przyglądanie się nie tylko jednej postaci, ale kilku, pozwala też pokazanie różnych motywacji, punktów widzenia, problemów, charakterów.
czwartek, 2 października 2025
Sirât, czyli rave, kwas i szukanie przeznaczenia.
Chyba jedno z bardziej oryginalnych przeżyć kinowych ostatnich miesięcy. Film idący trochę wbrew oczekiwaniom, odważnie opowiadający własną historię. Bezczelny. Intrygujący. W transowy sposób wciągający nas i w obraz i w muzykę. Ta ma tutaj ogromne znaczenie. Chwilami ma się wręcz wrażenie, że uczestniczymy w pokazie teledysku, jakiejś autorskiej wizji reżysera, który jest fanem techno. Aż do granic wytrzymałości naszych bębenków, mózgu, rytm nas otacza, wciąga, przeszywa… To dudnienie zostaje z nami nawet po seansie.
A obraz zaskakująco dobrze współbrzmi z tą muzyką. Pustynia i garstka ludzi ogarnięta tym rytmem, tańcem, aż do zatracenia. Imprezy rave na pustkowiu, na które zjeżdżają się ludzi nawet z zagranicy – bez biletów, jakichś oficjalnych zaproszeń, organizowane po prostu dzięki informacjom podawanym z ust do ust.
środa, 1 października 2025
Twoja ostatnia wiadomość - Gillian McAllister, czyli jak dobrze go znałaś
Październik się zaczął delegacją do Krakowa, ale na szczęście można zrobić sobie notkę wcześniej i zaplanować jej publikację. Łapcie więc jeszcze drugi tytuł krymi, tym razem zachodni. 
Wyobraź sobie, że budzisz się jak co rano i ze zdziwieniem stwierdzasz że nie ma w domu twojego partnera, choć o tej potrze zwykle był. Mieliście swoje poranne rytuały, nie było żadnych problemów w związku. A tu dziwna karteczka "jeśli cokolwiek..." pozostawiona na stoliku w holu. Jakby się spieszył. Jakby nie zdążył. Albo nie wiedział co więcej napisać. 
Zaczynasz się denerwować. Twój niepokój osiąga apogeum gdy do twojego domu zwala się policja, twierdząc że natychmiast musisz jechać z nimi. 
Twój mąż siedzi w jakimś biurze i trzyma na muszce pistoletu zakładników, którym założył worki na głowy. 
Schronisko które zostało zapomniane - Sławek Gortych, czyli co ciekawego można znaleźć w archiwach
Czwarte spotkanie z Karkonoszami w wydaniu kryminalnym od Sławka Gortycha. I powiem Wam że tym razem nie tylko stworzył ciekawą fabułę, wyciągnął na światło dzienne kolejne historie z przeszłości, ciekawe miejsca, ale i uderzył mocno w temat, który może nieźle rezonować w odczuciach ludzi. Mimo upływu czasu, wciąż bowiem temat rozliczeń za zbrodnie popełniane przez Niemców w trakcie II Wojny Światowej wcale nie jest dla nas obojętny. A Gortych pokazał kolejne dobrze udokumentowane przykłady tego jak często ludzie, którzy powinni odsiadywać wyroki, nie tylko chodzi sobie na wolności, ale i robili kariery. Tym razem dotyczy to środowiska o którym niewiele chyba się dotąd mówiło, czyli niemieckiej dyplomacji. Jakie mogli mieć na sumieniu zbrodnie? Ano poczytajcie cytowane tu fragmenty z różnych spotkań dla dyplomatów, gdzie ustalano kwestie narracji na temat polityki przyjmowanej przez Rzeszę, np. eliminacji narodów uznawanych za rasy niższej kategorii.   
Zaczynamy od scen historycznych, potem przeskakujemy na inne płaszczyzny czasowe - powojenną i współczesną, wszystko jednak ładnie udało się połączyć. Może mniej tym razem jest gór, wędrówki po szlakach, ale miejsca których ślady lub nawet wciąż żywe budynki można zobaczyć, podobnie jak w pozostałych tomach cyklu, będą dość istotne dla rozwoju akcji. 





























