środa, 10 września 2025

Pomroki - Mariusz Kanios, czyli pewnych rzeczy nie da się wybaczyć

Na początku planowałem, że połączę dotychczas dwie wydane powieści w ramach cyklu i zrobię jedną notkę. Jednak te historie są tak inne, że oddzielam je od siebie. 

Po powieści Mariusza Kaniosa sięgałem już kilka razy i wrażenia były bardzo pozytywne - nie unika trudnych tematów i mocnych scen, jednak nie po to epatować brutalnością, nie kreuje sprawców na ciekawych dla czytelnika. To takie kryminały gdzie białe jest białe a czarne jest czarne. 
No dobra, czasem zdarzą się jakieś niuansiki. W końcu właśnie bohater, który zrezygnował z kapłaństwa, a potem został prokuratorem, to nie jest typ egzorcysty co najpierw pali, a potem pyta. Tak, to człowiek, który ma różne wątpliwości, ale wierzy w sprawiedliwość i stara się chronić dobro, a ścigać zło. Tylko tyle i aż tyle. Ma zasady. W odróżnieniu od niektórych księży, stąd też jego dość ambiwalentny stosunek do przedstawicieli tej profesji.



W historii opisanej w Pomrokach będziemy trochę poruszać się w tych kręgach. Sprawa, którą ma się zająć Michał Stróż (niczym anioł, prawda?) dotyczy starszej kobiety, ofiary pożaru jej własnego domu. Niektórym zależy na tym, by szybko to zakończyć, ustalić że to wypadek i tyle. Im bardziej jednak prokurator drąży tym więcej wychodzi na światło dzienne nieprzyjemnych historii, a dość szybko w nich jedną z głównych ról zaczyna odgrywać proboszcz z tej miejscowości. Niewielka społeczność niby niechętnie zdradza jakieś brudy przed obcymi, tu chyba jednak za dużo się zbierało, żeby tak szybko to zamieść pod dywan. Nawet jak biskup i przełożeni naciskają. 

 

Równolegle do prowadzonego śledztwa, mamy też retrospekcję, które uświadamiają ile zła działo się wokół zmarłej kobiety. Uwierzcie, że jest grubo i ręce się zaciskają ze złości. 

Trochę trudno nam emocjonalnie, jeżeli ofiara jednocześnie sama krzywdzi, nie jest to więc historia która by była przyjemna i w której łatwo by było rozstrzygać w kategoriach winy i sprawiedliwej kary. Zwłaszcza, że w dawnych grzechach, niezabliźnionych ranach, kryje się tak wiele żalu, zazdrości, krzywd. I z tym wszystkim bohater będzie musiał sobie poradzić. 

Niewielka społeczność, mataczenie, jakieś ludzkie małostki i tajemnice. Skoro nie zareagowałem, milczałem, to może i lepiej teraz się nie przyznawać? A sumienie jakoś się zagłuszy, może idąc do spowiedzi albo szukając zapomnienia w alkoholu...


Naprawdę jest dobrze! Bez nogi na gazie, ale i bez dłużyzn, sprawnie, utrzymując uwagę czytelnika. Pełna satysfakcja! 
Uwaga - jeżeli ktoś jest wrażliwy na temat pedofilii, chyba lepiej jednak odpuścić lekturę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz