Ze względu na swoje studia, trochę doświadczeń i zainteresowania, takich produkcji wypatruję zawsze z dużą ciekawością. Nie ze względu na jakieś wielkie wartości artystyczne, ale oczekując pewnej prawdy, szczerości, które zwykle postaci osób z obniżonym poziomem rozwoju intelektualnego lub społecznego wymuszają. W tej konfrontacji aktor zawsze musi też postarać się bardziej. Każdy kto miał kontakt z takimi osobami, pewnie wie, że wymuszają zaangażowanie emocjonalne. Tu niestety chłopaka ze spektrum autyzmu zagrał aktor, więc sprawa jest trochę mniej interesująca, ale mimo wszystko i tak uważam że warto.
Po prostu historia jest dość ciekawa. Gdy rodzice się starzeją, mają naturalne obawy o to co będzie z ich dziećmi, o to że sobie w świecie nie poradzą. Oni już znają ich zwyczaje, wiedzą co wywołuje u nich lęk lub agresję. I co z tego, że w placówkach pracują profesjonaliści, rodzic wciąż czuje obawy.
Ojciec i jego autystyczny syn, tak mocno związani, że postanawiają zbuntować się przeciwko systemowi. Ich podróż wiele ich nauczy, trochę wyciągnie ich z rutyny. Uri jest dorosły, ale wciąż przecież dla swojego ojca jest dzieckiem, którym trzeba się opiekować. Tyle, że ona sam już też nie ma wiele sił. Gdzie leży granica między miłością i nadopiekuńczością? Czy można było lepiej nauczyć syna samodzielności? Czy trzeba było rezygnować z całego swojego życia, kariery? Nie ma jednoznacznych odpowiedzi, sami musimy sobie pewne rzeczy ocenić, to jest jednak właśnie najciekawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz