wtorek, 31 maja 2022

Supernova, czyli niedługo nie będę pamiętał

Maj kończę w Notatniku filmem i zbieram siły na kolejny miesiąc. Czy znowu uda się go wypełnić dzień w dzień wpisami? Się okaże. Książek trochę świeżych przybyło, tylko kiedy to czytać?

A na filmy szczerze mówiąc też czasu malutko, ale i serca jakoś ostatnio mniej - coraz bardziej ciągnie mnie w plener :) Ale z tego relacji za każdym razem nie będę wrzucał, kto chce znajdzie je na moim profilu prywatnym na FB (a jak nie kojarzycie dajcie znać to poleci zaproszenie).
Dziś jak wspomniałem filmowo i dość kameralnie. To nie znaczy jednak, że nie ma emocji. W dodatku to zostało świetnie zagrane - Stanley Tucci i Colin Firth nie szarżują, są bardzo naturalni i dzięki temu jeszcze mocniej tą historię się przeżywa. Chyba już po raz drugi widzę Colina w roli pierwszoplanowej gdzie gra homoseksualistę i powiem, że jestem zachwycony tym ile w nim wrażliwości, jak potrafi pokazać uczucia, a jednocześnie nie popaść w jakąś sztuczność, przerysowania.


Supernova opowiada historię Sama i Tuskera, którzy są ze sobą od ponad 20 lat. Wspólnie dzielili pasje, wspierali się i uzupełniali, ale oto przyszła chwila potężnego kryzysu. Melodramaty gdy w parze jedno zachoruje i może odejść oglądaliśmy nie raz, tu jednak chodzi o coś trochę innego - o to, że odchodzi nie tyle ciało, ale umysł. Jak poradzić sobie z tym, że za chwilę wszystko to co piękne, co razem przeżyliśmy może zniknąć, że mogę nawet nie rozpoznać osoby, którą kocham, a jednocześnie skazuję ją na opiekowanie się być może jeszcze przez długi czas. Bez wielkich słów, tragedii, raczej drobnymi gestami, milczeniem opowiadany jest na naszych oczach wstrząsający dramat. 
Czuć chemię, czuć szczerość i emocje, a przecież właśnie takie filmy chcemy oglądać. Szczęście i smutek, że może ono wkrótce pozostać jedynie wspomnieniem, są tu prawie namacalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz