Serię z żurawiem od Wydawnictwa Jagiellońskiego (teraz to marka BoWiem) lubię za odrobinę egzotyki, niebanalne historie. Tym razem jednak czuję się troszkę rozczarowany - jakieś to było takie... banalne? Taka powiastka w stylu Érica-Emmanuela Schmitta, gdzie to co realne przeplata się jakimiś nadzwyczajnymi znakami, czy działaniami. Prostota pomysłu i konstrukcji tej książeczki ma w sobie trochę uroku, temu nie przeczę, ale po jej odłożeniu, pozostaje jednak spory niedosyt. Może wynika to trochę z tego, że portrety bohaterek nie są pogłębione, ich emocje, choć intensywne to jedynie dotknięcie tego co pewnie dobry pisarz mógłby z tego wyciągnąć. Ale jeżeli najpierw był film i manga, a potem dopiero ktoś próbował wcisnąć tą historię w ramy literatury, to może nie trzeba się dziwić?
W tej historii relacja budowana ze zwierzęciem, trochę zastępuje relacje z innymi ludźmi, ma być lekarstwem na ranę, samotność na ból. Opiekowanie się kimś mniejszym, słabszym, pozwala trochę zapomnieć o własnych problemach. A koty? One potrafią się odwdzięczyć gdy chcą. Nie wierzycie?
To sięgnijcie po tą cienką książeczkę pełną ciepła. Miłość i cierpienie, przyjaźń i otwarcie się na świat - w wymiarze ludzkim oraz zwierzęcym. Trochę ciekawsze fragmenty pisane z punktu widzenia ludzi, te kocie mogą wydawać się zbyt infantylne, ale pomysł na pewno ciekawy.
Lekkie i takie.... no przytulaśne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz