
Xavier Dolan jest sporo ode mnie młodszy, opowiadając o swoich równieśnikach tworzy jednak taki klimat, że i ja się jakoś na to łapię, rozumiem tych ludzi, bawią mnie podobne rzeczy. I jest w tym jakaś umiejętność warta docenienia - oglądasz te postacie nie jako kogos zupełnie obcego, dziwnego, ale swojaków z sąsiedztwa, słuchasz tych dialogów i nie słyszysz w tym sztuczności. Czy dwóch przyjaciół, wychowujących się praktycznie od lat razem, może poczuć do siebie pociąg fizyczny? Pierwsza myśl - nie, no oczywiście, że nie. Bohaterowie też nie mogą uwierzyć w to co się z nimi dzieje, są tak zszokowani, zdziwieni, zaprzeczający, niepewni... Tu nie chodzi nawet o to co powie rodzina, kumple, znajomi. Być może nawet nie chodzi o własny lęk przed tym co czuję do osoby tej samej płci... Tu dochodzi jeszcze fakt, że to osoba, która zna ciebie prawie tak dobrze jak ty sam. Akceptuje cię mimo twojej kiepskiej samooceny, ale czy oczekiwanie czegoś więcej nie będzie oznaczało zniszczenia tej przyjaźni?



























