Jako człek, który sam się wychował na Nienackim i Niziurskim i nie może odżałować, że córki już wyrosły z młodzieżówek, czasami robię sobie taką chwilę dla przyjemności, wyszukując coś dla młodszych czytelników. A już zupełnie szczęśliwy jestem gdy to autor polski, bo uważam, że wciąż za mało mamy takich prób i pisarskich i wydawniczych. Fajnie, że wznawia się klasykę, ale szukajmy wciąż pomysłów na bardziej współczesne przygody, coś co młodzi "chwytają" jako kawałek własnego świata.
I oto mam taki przykład! Seria „Pilny na tropie” ma już dwa tomy, a ja zaczynam spotkanie z nią od tomu drugiego, czyli „Tajemnicy Canaletta”. Spodobało mi się na tyle, że szukam już pierwszego, czyli „Skarbu Getta”.
Podobnie jak u Nienackiego ważna jest nie tylko przygoda, ale i lekcja historii jaką można w trakcie niej pobrać. Dotyczy to zarówno czytelnika, jak i bohaterów.
Tata dwóch nastolatków jak każdy ojciec stara się rozwijać w nich jakieś zainteresowania, zabierać w ciekawe miejsca, opowiada o tym co mogą zobaczyć, kogo poznać, każdą okazję wykorzystuje do tego, by się nie nudzili. A oni skrzętnie z tego korzystają. Skoro tata - dziennikarz z zawodu podjął się napisania artykułu na temat kradzieży obrazu Canaletta z Zamku Królewskiego, to chłopcy postanawiają mu pomóc, szybko montując zespół, który ma wspierać go w śledztwie. Jak się okazuje to wcale nie przesada, bo młodzi pasjonaci historii i sztuki, mimo młodego wieku, są nie tylko spostrzegawczy, pełni różnych pomysłów i hipotez, ale i mają masę kontaktów wypływających z ich zainteresowań. Narady młodego zespołu odbywające się za pośrednictwem jednego z internetowych komunikatorów są pełne nie tylko żartów i młodzieżowych przepychanek, ale i ciekawostek, które wzajemnie starają się sobie podrzucać. Dokładnie poznamy nie tylko tematykę ukradzionego obrazu, ale dowiemy się też troszkę o samym jego twórcy. Bernard Bellotto, zwany Canalettem znany jest ze swoich obrazów powstających na zamówienie króla Poniatowskiego, głównie z cyklu o Warszawie (o ich znaczeniu również opowiada Michejda w fabule), malował jak się okazuje nie tylko miejsca, które widział na własne oczy.
Mamy więc śledztwo w sprawie tajemniczej kradzieży i tu zaangażowanie bohaterów powiedziałbym jest trochę wirtualne - starają się trzymać rękę na pulsie, sami jednak nie uczestniczą bezpośrednio w śledztwie. Nie ma ich nawet w kraju, bo skorzystali z okazji akredytacji prasowej i całą trójką pojechali na wyjątkowy wyścig samochodowy we Włoszech. Rajd Mille Miglia jest wyjątkowy podwójnie: chodzi nie tylko o cudowne widoki na trasie, która wiedzie prawie przez pół kraju, ale najczęściej wąskimi drogami, przez małe, historyczne miasteczka, ale chodzi też o auta jakie się w nim ścigają. W wyścigu startują jedynie auta, które powstały przed rokiem 1957 i nie były w żaden sposób uwspółcześniane. Rafał Pilny wraz z synami będzie mógł jechać wraz z załogami tą samą trasą, robić zdjęcia i trochę bliżej poznać kilkoro uczestników rajdu. Nie obędzie się bez przygód, bo od początku ich pobytu we Włoszech, ktoś najwyraźniej chce im uprzykrzyć ich pobyt. Tylko dlaczego? No i jak wyjaśni się sprawa obrazu? Tego dowiecie się już z książki.
Lektura, którą spokojnie można polecić nie tylko chłopakom (choć pewnie to ich oczy częściej iskrzą się na widok maszyn na czterech kółkach). Do łyknięcia w jeden wieczór. Krótkie rozdziały, fajnie przeplatane ciekawostki, widoki, anegdoty oraz sama akcja, nie ma na pewno nudy. I tylko zakończenie dla mnie jako dorosłego było trochę rozczarowujące, przyszło za szybko - ale może młodsi czytelniczy tego tak nie odbiorą.
Czasem czytając podobne lektury miałem trochę wrażenie, że tekst i dialogi są trochę infantylne i proste, że ciekawostki historyczne lub geograficzne są jakoś wciskane nachalnie w usta postaci (tak miałem np. przy Stelmaszyk). U Michejdy tego nie ma, wszystko jest zgrabnie podane, z odrobiną humoru, bez mentorskiego tonu. Sam z ciekawością dowiedziałem się o kilku sprawach (choćby sam wyścig).
Rozejrzyjcie się za książeczkami z tego cyklu w księgarniach lub bibliotekach, bo warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz