wtorek, 4 lutego 2020

Emigracja - Malcolm XD, czyli chyba lepiej słuchać niż czytać

Dzięki wykupieniu konta premium na Empiku ostatnie miesiące to mój powrót do audiobooków - niby oferta nie jest nieograniczona, ale póki co wciąż znajduję sporo tytułów, które od jakiegoś czasu kusiły. Ja choćby Malcolm X. Zetknąłem się z jego tekstami w necie, a powieść, choć moim zdaniem nie ma takiej siły rażenia jak miniaturki, okazała się całkiem przyjemną rzeczą. Zabawną, ale trochę trafnych obserwacji też można tu znaleźć. I nie chodzi jedynie o obrazki z emigracji, czy z naszych miasteczek posiadających do 19999 mieszkańców, a na przykład to jak obecne pokolenia 20 latków postrzegają swoją rzeczywistość, ile w nich frustracji i marnowania szans. A może - patrząc na historie głównego bohatera i jego przyjaciół - należałoby stwierdzić: na błędach się uczą i będą mądrzejsi? Starzy raczej niewiele mogą im pomóc (przynajmniej im się tak wydaje), młodzi chętnie rzucają się na wariackie plany, a jak czasem wrócą z podkulonym ogonem, no to się przecież nic nie stało, prawda? W końcu to obowiązek rodziców wspierać swoje dzieci, skoro nie bardzo radzą sobie z samodzielnością. Wiele rzeczy potrafią, ale chyba to co najlepiej im wychodzi to zabawa i ładowanie się w kłopoty. Kto by tam ciężko pracował latami, skoro lepiej kombinować, wciąż szukać czego nowego, lepszego.



Strumień świadomości narratora, którym jest młody chłopak zaraz po maturze, to rzecz niby na luzie, przerysowana, ale nie brakuje w niej i gorzkiej nuty. Wyjazd w poszukiwaniu lepszej przyszłości w Anglii, przecież dla wielu naszych rodaków raczej nie zakończył się jakimiś wielkimi życiowymi sukcesami. Językowo raczej na poziomie "Kali jeść krowa", bez większych umiejętności i zdani na jakieś znajomości tych, którym podobno się powiodło bohaterowie zaznają niejednego zwątpienia. Podobnie jak wielu innych Polaków na emigracji będą woleli kombinować po swojemu, niż przyznać się do błędnej decyzji.
Nie jest to jakaś wielka literatura, ale czyta się lekko i ponieważ obejmuje doświadczenia i przemyślenia o świecie bliskie pewnie wielu młodym ludziom, sukces nie powinien dziwić. Zabawne, czasem kompletnie zwariowane (aż trudno uwierzyć w część historii, choć autor zapewnia, że większość jest prawdziwa) historyjki i przerysowane postacie (uwielbiam romski przekręt z kamperami) sprawiają, iż lektura nawet za szybko się kończy. Komu mało - jest już kontynuacja. A poza tym jest jeszcze Internet. A w całej fabule, chwilami pełnej trochę absurdalnych sytuacji, znaleźć można całkiem trafne punktowanie naszej rzeczywistości. Uwielbiam np. ten fragment o ludziach wystających przed sklepami i pijących piwko, bo nie chce im się pracować, a w sklepie zapieprzać muszą imigranci - nie, nie to już nie Anglia, ale najnowsza odsłona naszej kochanej RP.
I powiem Wam coś jeszcze - koleś naprawdę potrafi fajnie snuć te historie, od anegdoty do anegdoty, ale tego nawet lepiej się słucha niż samemu to czyta (chyba że na głos).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz