Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kostiumowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kostiumowy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 listopada 2023

Cena wolności - Barbara Wysoczańska, czyli nie zapominajcie o kobietach

Żeby choć trochę nawiązać do 11 listopada, to jeszcze jedna dziś notka. Mimo że ostatnio trochę siedzę w fantastyce, to czasem dla urozmaicenia sięgam po literaturę kobiecą, a że zawsze lubię tło historyczne, to Cena wolności mnie skusiła. I choć jednak cykl Krzemińskiego uznałbym za dużo ciekawsze (a ten sam okres, tyle że nie Warszawa jak u Wysoczańskiej, a Kraków), to można tu znaleźć kilka ciekawostek. Pojawia się w tle choćby i Piłsudski, choć mówi się o nim niekoniecznie pozytywnie - tu chyba trochę wychodzi to, że w różnych zaborach, a nawet w miastach każdy miał trochę inne pomysły na walkę o niepodległość i stąd też krytyka, jakieś wątpliwości. Podstawowe pytanie - walczyć zbrojnie, wychodzić na ulice, czy też czekać na lepszy moment, uprawiając działania edukacyjne, propagandowe, dzieliło i budziło emocje. W końcu ofiar represji było tyle, że entuzjazm po zrywach, szybko wygasał, bo mimo strachu wybierano bezpieczeństwo bliskich. Lepiej się nie wychylać? Rosjanie przecież każde podejrzenie traktowali jako udowodnioną winę.

Właśnie na takim tle - niepodległościowych nastrojów, niechęci do Rosjan, agitacji partii socjalistycznych i komunistycznych, kreśli swoją opowieść Wysoczańska.

Porwany, czyli Bóg tak chciał?

„Zło kryje się tam, gdzie ludzie stawiają się zbyt wysoko i twierdzą: wiem czego chce Bóg, bo JA chcę tego samego…”/Katherina Arden

Ostatnio kościół katolicki ma bardzo zły PR. Na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice, niechlubne postępki, skrywany pod maskami antysemityzm, hipokryzja i pęd do władzy, która nie potrzebuje liczyć się z nikim, bo – jak twierdzi papież Pius IX w filmie – on będzie odpowiadał tylko przed Bogiem. Nic więc dziwnego, że reżyser Marco Bellocchio, który w swoich filmach niejednokrotnie piętnował wszelkie wady kleru katolickiego, w filmie „Porwany” (Rapito) postanowił przypomnieć sprawę Edgarda Mortary, która w drugiej połowie XIX w. do tego stopnia wstrząsnęła światem, że stała się jedną z przyczyn upadku i likwidacji Państwa Kościelnego.

piątek, 28 lipca 2023

Niebezpieczni dżentelmeni, czyli Kac Zakopane

Do końca miesiąca trzy notki, plan więc następujący: dziś jeszcze coś lekkiego, a przez weekend może jakieś dwie poważniejsze lektury. Zaległości ciut się zmniejszyły, ale mimo jakichś skromnych planów wyjazdowych może uda się zapełnić Notatnik również w sierpniu :)

A dziś coś kompletnie szalonego. I jednych ten film będzie drażnił, a drugich zachwyci. Mi chyba bliżej do bicia braw, choć mam wrażenie, że gdyby dać twórcom trochę przestrzeni, nie ograniczać ich czasem i budżetem, mielibyśmy coś jeszcze lepszego - może nawet serial? W formie ograniczonej do niecałych dwóch godzin, wiele pomysłów i to zarówno na postacie drugoplanowe, jak i głównych bohaterów, nie do końca ma szansę zaistnieć. Fabuła pędzi na łeb na szyje, wszystko jest dość proste, a my nie mamy szansy na to, żeby trochę bliżej poznać i polubić tytułowych czterech dżentelmenów. Brak oddechu, miejsca by wybrzmiał żart, połączenie wszystkich postaci zbyt grubymi nićmi, sprawiają że można się na tym filmie uśmiechnąć, ale nie będziemy go pewnie pamiętać jakoś bardzo długo. Tymczasem już sam pomysł był świetny - pokazać nam ludzi znanych z podręczników do historii w zupełnie innym świetle, z ironią, nie przejmując się wiernością faktom, za to z ironią pokazać ducha, który stał za wieloma wydarzeniami. 

niedziela, 2 kwietnia 2023

Poradnik prawdziwej damy. Dobre maniery a morderstwo - Dianne Freeman, czyli być niezależną, choćby wbrew wszystkim

Dla szukających jakiejś odmiany w kryminałach, dla lubiących retro, na horyzoncie pojawił się ciekawy, nowy cykl, osadzony w czasach wiktoriańskich. Poradnik prawdziwej damy daje możliwość dotknięcia tamtej epoki w różnych jej wymiarach, jak np. stroje, życie wyższych sfer, reguły postępowania, ale i trochę, poprzez bohaterkę cyklu, burzy ten porządek, pokazuje sztywne ramy, z których kobiety próbowały się wyrwać.
Hrabina Frances Wynn jest bowiem młodą wdową, która postanowiła nie podporządkowywać się rodzinie zmarłego męża i wepchnąć w rolę kobiety, która ma być już wiecznie uzależniona od innych. Na szczęście jej amerykańska i bogata rodzina, choć wepchnęła ją w małżeństwo z człowiekiem z angielskiej arystokracji (ach ten prestiż), ale wyczuwając że tamten nie śmierdzi groszem, zadbała by konto Frances pozostawało wyłącznie od jej dyspozycji. Zamiast łożyć w nieskończoność w siedzibę rodziny byłego męża i ich zachcianki, ona woli przeprowadzić się do Londynu i tu kupić dla siebie niewielki dom. Chce być niezależna, nawet jeżeli nie każdemu się to podoba. Będzie musiała zmierzyć się z plotkami i niestety również jawnymi oskarżeniami, bo oto szwagier doprowadził do zablokowania jej konta sugerując iż to ona zamordowała męża. 

wtorek, 21 lutego 2023

Babylon, czyli droga na szczyt i upadek

Świetny dodatek do seansu Fabelmanów. Damien Chazelle również emocjonalnie o miłości do kina, ale zupełnie z inną energią i chyba trochę nawet bardziej uniwersalnie. To przecież nie tylko opowieść o początkach kina, ale również o drodze na szczyt i upadku, który bywa boleśniejszy im wyżej zajdziesz. Koniec pewnej epoki, zwykle oznaczał szansę dla kogoś innego, kogoś kto lepiej rozumiał zmieniające się potrzeby.
Początek wbija w fotel, potem jeszcze mniej więcej przez pół godziny utrzymuje się dobre tempo, dowcip, pomysły, ale im dalej robi się coraz bardziej przewidywalnie i mniej w tym frajdy. Hollywood jako imperium budowane z dykty, przez zapaleńców i szaleńców, było niczym oaza na pustyni, zupełnie inny świat, który zaskakiwał i zachwycał. Zrobić karierę w kilka dni? To tylko tu. Ale musisz być gotowy na wszystko i zaryzykować wiele.

niedziela, 12 lutego 2023

W kostiumach i niestety bez szału, czyli Komisarz Maigret, Eiffel i Bielmo

Ponieważ szkiców się trochę nagromadziło, to przyspieszam z ich wrzucaniem - tym razem pakiet filmów z historią w tle: jeden kryminalny, jeden powiedzmy że biograficzny z romansem w tle, a trzeci... no cóż kryminał z elementami grozy? Ogląda się wszystkie całkiem fajnie, ale żaden niestety nie ma w sobie czegoś wyjątkowego, co by pozwoliło zapamiętać go na dłużej. 

Zacznijmy od klasyki kryminału. Komisarz Maigret nie kojarzy się z jakąś spektakularną akcją, mam wrażenie jednak, że twórcy w tej wersji jeszcze spowolnili tempo, dostosowując się do postury Gérarda Depardieu. Jak wypada w roli słynnego detektywa? Ano trochę nijak. Może dlatego, że w tej konkretnej historii, jawi się nam jako wyjątkowo wycofany, bez energii i radości życia. Śledztwo go trochę wciąga, ale i przybija, bo zaczyna dostrzegać, że młodych dziewczyn, które fruną do Paryża pełne nadziei, a potem są wykorzystywane, jest całe mnóstwo. Morderstwo jednej z nich, ubogiej, choć odnalezionej w bardzo bogatej kreacji, najchętniej by szybko zamknięto, ale Maigret nie może na to pozwolić. Choćby nikogo innego ta dziewczyna nie interesowała, on przejął się jej losem.

poniedziałek, 25 października 2021

Chapelwaite, czyli King w stylu retro

Halloween się zbliża, może więc kilka horrorów wpadnie na bloga? Nie przepadam za tym gatunkiem, bo jakoś gdy trafiam na dobry film to potem mam niepokoje i lęki, a jak na słaby to wiadomo - poczucie straty czasu. Dla Kinga jednak zawsze zrobię wyjątek. I muszę przyznać, że Chapelwaite wypada dobrze! Tekst "Dola Jeruzalem" był prequelem do "Miasteczka Salem", choć można też go traktować jako oddzielną historię i chyba tak też można podejść do serialu. Może nie tyle strasznego, co niepokojącego i w sumie mi to pasuje. Nie muszę mieć klasycznych scen jumpscare, żeby poczuć klimat, tajemnicę i coś czającego się tuż za moim ramieniem (albo bohatera). W stylizacji retro to się sprawdza idealnie.

poniedziałek, 13 września 2021

Siedem śmierci Evelyn Hardcastle - Stuart Turton, czyli dopóki nie rozwiążesz zagadki

Notka numer 3909 i choć w głowie miałem już notkę krajoznawczą, podsumowującą mój mały wypad w góry, napiszę ją już po powrocie, porządkując trochę zdjęcia i wrażenia.
A dziś kolejny kryminał. Książka, o której było bardzo głośno, zachwytów co nie miara, a ja jestem raczej sceptyczny. Retro uwielbiam i nawet nie potrzebuję specjalnie wielkiej akcji, byle intryga była ciekawa, tu jednak mocno przekombinowano z wątkiem, który nazwijmy na nasze potrzeby "paranormalnym".
Niczym w powieści szkatułkowej mamy różne fragmenciki, masę opowieści, które musimy złożyć, próbując oddzielić prawdę od kłamstwa. Tyle że to wszystko przeżywa jedna osoba, przechodząc przez różne wcielenia, krążąc niczym w zamkniętym kręgu i to niejeden raz.

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Paris Police 1900, czyli inne oblicze belle epoque

Na jutro zostawiam sobie notkę książkową, a dziś coś serialowego. W sumie jakoś odzwyczajam się od Netflixa, może to brak czasu na większe porcje, a tak dawkuję sobie po godzince na tydzień - ostatni sezon Opowieści Podręcznej, Fargo (już 4!), a teraz coś kostiumowego.

I mimo, że przy pierwszym odcinku jak to mówią zażarło średnio, to zamierzam oglądać i chyba nawet poszukam jakichś bliższych informacji na temat przełomu wieku we Francji, bo mocno mnie zaskoczył aż tak duży radykalizm. A to nas oskarżają o przedwojenny antysemityzm? Wiadomo, że w serialu pewne rzeczy mogą być przerysowane albo po prostu gdy skupiamy się na jakimś fragmencie społeczeństwa, to wydaje nam się to tak fascynujące i czasem szokuje (Król też nieźle namieszał w postrzeganiu dwudziestolecia międzywojennego). Tak też i tu - twórcy kładą nacisk na wszechobecne bagno w polityce, przekupstwo policji, podziały społeczne, niesprawiedliwość, olbrzymią przestępczość i bezczelność bogaczy, mających szerokie plecy i uważających się za nietykalnych.

sobota, 8 maja 2021

Mank, czyli napisać coś godnego uwagi

"Obywatel Kane". Film legenda. Produkcja, do której można wracać i wciąż na nowo odkrywać. Nie tak dawno w mocny sposób pojawiła się w czytanej książce (Chabon), a teraz powraca w filmie Davida Finchera. I oto kolejna okazja by zerknąć na to co pojawiło się w tegorocznych Oscarach. 

Ten reżyser nie raz już udowadniał, że ma swoją wizję i nie specjalnie przejmuje się oczekiwaniami widzów. I znowu robi film, który nie jest łatwy w odbiorze, dość chaotyczny w warstwie scenariuszowej, rozbudowany, ale przecież w dwie godziny trudno zmieścić wszystko co by się chciało o kimś opowiedzieć. Ale po raz kolejny robi też film, który robi kapitalne wrażenie w dopracowaniu detali, spójności, w atmosferze. A genialna rola Gary’ego Oldmana, wcielającego się w postać Hermana Mankiewicza, stanowi wisienkę na torcie.

środa, 5 maja 2021

Nierealne, czyli nie dość że postęp, to jeszcze w spódnicy

Co prawda jestem dopiero w połowie serialu, ale chyba już nie czekam na ostatnie odcinki, tylko wrzucam notkę od razu. Wiktoriańska Anglia nie po raz pierwszy kusi, by w jej realiach zapodać historię, która ma w sobie więcej współczesności niż historii. Tu wymieszano tyle elementów znanych z innych produkcji, że trudno powiedzieć co jest w niej super oryginalnego. Super moce i dzieci "ze skazami" odrzucane przez społeczeństwo? A może mieszanka pięknych sukni, kostiumów i technologii, wynalazków, które pojawią się dopiero za czas jakiś? Steampunk, kryminał, walka z nieznanymi mrocznymi siłami, no i dorzućmy jeszcze sile akcenty feministyczne, bo większość pozytywnych postaci to kobiety lub dziewczynki. Sporo tego.
I niestety mam wrażenie, że trochę za dużo.

wtorek, 29 września 2020

Perry Mason, czyli tak łatwo skazać

Ze wstydem przyznaję że nie znam zbyt dobrze powieści Gardnera o Perry'm Masonie, choć w USA jest równie znany jak Poirot. Ekranizacji chyba też nie widziałem, więc dla mnie ten serial to pewnego rodzaju świeżynka. Ludzie pewnie porównują sobie w głowach bohatera, a ja mam przynajmniej spokój. Koleżanka, która zna powieści była zaskoczona - jak to? przecież to o adwokacie, a tu zerkam i widzę detektywa, który ewidentnie nie radzi sobie z życiem, pije i generalnie daleko mu do profesjonalizmu. Gdyby obejrzała do końca, oczywiście zorientowałaby się, że to po prostu sprawa, która sprawiła, że Perry Mason zajął się prawem. Trochę z konieczności. Bo gdy sprawa, którą prowadził razem z jedną z kancelarii, nagle staje się niczym gorący kartofel i nikt nie chce się nią zająć - nie potrafi jej zostawić.

sobota, 15 sierpnia 2020

Belgravia, czyli tytuły, pieniądze i namiętność

Nowy serial ekipy „Downton Abbey” przypomina poprzednią produkcję, choć wydaje się trochę nudniejszy. Pierwszy odcinek rozczarował, potem jednak trochę się wciągnąłem i tych elementów, które przypominają poprzednią produkcję jest coraz więcej. Obok obrazków z życia wyższych sfer oraz tych, którzy do nich aspirują, pojawia się coraz więcej scenek ze służbą, która plotkuje, knuje intrygi, narzeka i marzy...

wtorek, 21 kwietnia 2020

Kobiety na pierwszym planie, czyli Vita i Virginia, Ekspedientki, Maria Królowa Szkotów, Miłość mojego brata

Vita i Virginia. Podobno poza filmem jest też książka, ale nawet nie wiem czy mam ją ochotę czytać. I nie dlatego, żebym nie wierzył w jakąkolwiek możliwość relacji Virginii Woolf z inną kobietą, ale jakoś skutecznie ten obraz mi tak spłycił jej osobowość, że wolę jednak przyglądać się ewentualnie jej twórczości, a nie roztrząsać na ile romans mógł mieć dla niej wielkie znaczenie.
Próba opowiadania w kostiumach epoki historii na wskroś współczesnym językiem, w dodatku z wtrętami rodem z jakiegoś eksperymentalnego filmu (czyli np. muzyka, taniec), może być dowodem albo szaleńszej odwagi, geniuszu artystycznego, albo też jakiejś degrengolady umysłowej i przekonania o swojej wyjątkowości. W przypadku tego filmu mamy do czynienia z drugim przypadkiem.

środa, 5 lutego 2020

Małe kobietki, czyli to samo życie, siostro

Znalezione obrazy dla zapytania: małe kobietki"
Przy takich seansach w kinie, żałuje się tego, że nikt jeszcze wpadł na pomysł by podawać widzom gorące kakao. Klasyka powieści, kino pełną gębą kostiumowe, bez udziwnień i prób uwspółcześniania, świetna mieszanka humoru i wzruszenia, a do tego bardzo fajne role kobiece (bo mężczyźni mnie tu raczej drażnili). Greta Gerwig (tak to ta od Lady Bird) zrobiła adaptację, która nie nudzi, jest żywa, ma dobre tempo, a do tego w ciekawy sposób wybrzmiewają w niej refleksje na temat roli kobiet, ich walki o to by układać swoje życie samodzielnie, nie według oczekiwać innych.
Film przesympatyczny, ciepły, mimo swoich dramatycznych momentów, wywołujący uśmiech na twarzy, spodoba się pewnie bardziej kobietom niż mężczyznom, ale to już kwestia tego co się lubi - walk, akcji, zwrotów akcji tu nie znajdziecie. 

niedziela, 26 stycznia 2020

Oficer i szpieg, czyli Francja tylko dla Francuzów?

Roman Polański zdaje się postanowił swoim najnowszym filmem nie tylko przyłożyć wszystkim tym, którzy nie lubią Żydów, jak i po raz kolejny dać odpór tym, którzy wypominają mu jego winę. Robienie z siebie równie niewinnej ofiary jak Dreyfus, o którego spór ciągnie się od ponad 100 lat, jest dość dziwaczne. To co jest podobne to może właśnie fakt sporów publicznych - są tacy, którzy chętnie by mu już wybaczyli, a i tacy, którzy tego za nic nie zrobią. W sprawie, która podzieliła Francuzów dochodzi jeszcze spiskowa teoria dziejów - nawet ewidentne dowody w sprawie niewinności, mają być jedynie manipulacją środowisk żydowski, które przeznaczają olbrzymie pieniądze na kłamstwa mające na celu wybronienie zdrajcy ojczyzny.

Dla Polańskiego historia jest jednoznaczna i nie ma co szukać tu niuansów. Armia chciała pozbyć się wysoko postawionego oficera pochodzenia żydowskiego czyniąc z niego kozła ofiarnego, a potem nie chciała przyznać się do błędu, idąc w zaparte. Dal nich każdy (nawet w słusznej sprawie) kto im się przeciwstawia, chce osłabić morale armii, władzy i całej Francji.

wtorek, 14 stycznia 2020

Piękna Lucynda, czyli witamy Nowy Rok śmiechem


W mojej rodzinie jest zwyczaj taki, że kończymy stary rok i witamy nowy spektaklem teatralnym. Ubiegły 2019 r. pożegnaliśmy w Teatrze 6 piętro, bawiąc się rewelacyjnie na spektaklu „Piękna Lucynda”. Gdybym przeczytała jedynie opis przedstawienia – pewnie bym nie poszła. Jednak nazwisko autora, Hemara, skutecznie zmiękczyło mój opór i muszę powiedzieć, że śmieliśmy się na tej ramotce serdecznie i zupełnie spontanicznie biliśmy brawa na stojąco wraz z całą widownią na zakończenie wieczoru.
Powstała „Piękna Lucynda” w 1965r. na zamówienie Leopolda Kielanowskiego, prezesa Związku Artystów Scen Polskich za Granicą, aby uczcić 200-lecie powstania sceny narodowej, którą zainaugurowała sztuka „Natręci” autorstwa Józefa Bielawskiego (1765r.). Zadanie to otrzymał Marian Hemar i zrobił z tego perełkę. Powstał pastisz pierwszej polskojęzycznej sztuki. Hemar z tekstu „Natrętów” tu coś wyciął, tam zmienił, tu piosenka, tu kuplecik, tu coś zgryźliwego, tu śmiesznego, tu walczyk, tu dowcip… i widownia płacze ze śmiechu. Kto czytał utwory Hemara wie, że miał on specyficzne poczucie humoru, potrafił być złośliwy, dosadny, ale jednocześnie w jakiś sobie tylko wiadomy sposób czuło się, że kocha ludzi, nie chce nikomu zaszkodzić, dopiec. I to wszystko zawiera „Piękna Lucynda” wyreżyserowana przez Eugeniusz Korina w „Teatrze 6. piętro”. Perfekcyjna reżyseria a dzięki temu cudna zabawa.

środa, 30 października 2019

Katarzyna Wielka, czyli w łóżku z babcią

Co prawda obejrzałem dopiero 3 odcinki, ale już wiem, że niestety ten serial nie podbije mojego serca. HBO wyłożyło sporą kasę, rzecz jest widowiskowa, ale tylko w aspekcie wnętrz i kostiumów. Zdjęcia w plenerze choć niby też mają rozmach i chyba w zamyśle malarskość, mają w sobie niestety również dużo sztuczności. Generalnie gadanie po angielsku, gdy mamy do czynienia z matuszką Rosją, mnie drażni niesłychanie, ale oddanie życia w jego różnych wymiarach, jakie udało się choćby w serialu Rzym, tu nie wyszło nawet wizualnie. Scenarzyści próbowali upchnąć największe sukcesy Carycy w kilkugodzinną fabułę, ale ani wojna ani polityka nie budzą w widzu większych emocji. To co najważniejsze co jakoś z tej historii zostaje w głowie to romans Katarzyny z Potiomkinem.

wtorek, 24 września 2019

Downton Abbey czyli urocza bajka

Powolutku zaczynają mi się jakieś wypady teatralne po przerwie wakacyjnej, ale gdy się wraca o północy do domu czasem już nie ma sił do pisania notek. Dziś więc krótko. Ci którzy znają serial wiedzą mniej więcej czego się spodziewać, dla tych którym tytuł nic nie mówi spróbuję przybliżyć choć kilka kwestii. Czego się możecie spodziewać? Urokliwych zdjęć (najlepiej z drona) posiadłości o pałaców oraz dość uproszczonej historii jak to kiedyś pięknie bywało. Szlachta i ziemiaństwo żyło z tego co im przekazali przodkowie, a cała reszta społeczeństwa miała to zaakceptować i się nie wychylać... A i cieszyć się, że może pracować podcierając im tyłki, gotując dla nich lub służyć na sto innych sposobów.To było naturalne, to było dobre, każdy znał swoje miejsce, na szczycie był król i królowa i po co było to zmieniać. W serialu jakoś mam wrażenie, że poważniej widać że ten świat pęka w posadach, że nie da się go utrzymać, ale i w relacjach międzyludzkich jest on z gruntu niesprawiedliwy. W filmie dwugodzinnym mam wrażenie, że niestety mocniej wybrzmiewa służalczość (i nawet satysfakcja że się komuś służy) i nostalgia za tymi obrazami. Nie ważne uczucia, poglądy, pomysł na życie, trzeba przyjąć prezent od dawnych pokoleń i żyć dalej w wygodzie i luksusach. Ach jaki to ciężar, gdy masz wszystko na swojej głowie, a tak naprawdę po prostu rozkazujesz kilku osobom, które rozkazują kolejnym dziesiątkom osób.

czwartek, 25 lipca 2019

Imię róży, czyli co wolno, a czego nie wolno czytać


Film z Seanem Connerym był genialny, ale zdaje się, że teraz coś co ma więcej niż 20 lat, nadaje się już do odświeżania (nie wiem po jaką cholerę). Dobrze, że przynajmniej wydłużono całość - serial jednak rządzi się trochę innymi prawami i daje szansę na rozłożenie akcentów ciut inaczej. Może i tempo jest wolniejsze, dzięki temu jednak bardziej chłonie się atmosferę miejsca, próbuje odgadywać powiązania pomiędzy postaciami. Rozbudowano wątek wcześniejszych wydarzeń, prześladowania różnych ruchów odwołujących się zarówno do Ewangelii, jak i nawołujących do odrzucenia bogactwa, co przecież miało stanowić też temat debaty, która była celem przybycia bohaterów do opactwa Benedyktynów. To nie wątek kryminalny jest najważniejszy, on pojawia się i znika, a na pierwszy plan wysuwa się starcie dwóch wizji Kościoła.