poniedziałek, 30 grudnia 2024

Dla rozrywki czy dla zachwytu, czyli podsumowania czytelnicze 2024


Ostatnia notka w tym roku i tym samym kończę trzynasty rok Notatnika. Pomysł jednej notki dziennie póki co udaje się realizować, sam zastanawiam się jak długo. Materiał będzie - już teraz mam szkiców na prawie cały styczeń, ale czy starczy czasu?

Podsumowania czytelnicze zawsze były dla mnie najważniejsze i ulubione - inne obszary tematyczne albo rosną albo się  kurczą w kolejnych latach, książek mam wrażenie jednak wciąż przybywa. Przeczytanych w tym roku według zapisków na Lubimy Czytać 208 tytułów (ale chyba jeszcze jeden dorzucę), czyli ciut więcej niż jedna książka co drugi dzień. Dużo to czy mało? Notek książkowych 198 plus 4 komiksy. Gdy jednak odejmie się np. kilka książek dla młodszych czytelników, takich na kilka godzin czytania, gdy odejmie się rzeczy leciutkie, których np. słucha się w tle jako audiobooka, pewnie wyjdzie nie więcej niż połowa. Z tego rzeczy naprawdę godnych uwagi... No nie wiem, może jedna czwarta?

Czytam dużo, bo dla mnie to forma relaksu, sięgam więc nie tylko po rzeczy poważne, bardziej wartościowe, ale i po beletrystykę, recenzuję, krytykuję, rzadziej się zachwycam. Jakoś weszło mi to w krew. Potem gdy przychodzi czas podsumowań okazuje się, że prawie połowy tytułów nie pamiętam, zlewają się w jakąś masę, tak pełne są schematów i powtarzalnych pomysłów. Zapamiętuje się to co budziło emocje. Notatnik jednak właśnie pozwala na porządkowanie jakichś emocji, wrażeń. Oczywiście wielu rzeczy z tego roku, które wpisałem sobie na listę do przeczytania, na razie nawet nie zacząłem, ale spokojnie - kiedyś może tego dokonam :) Nie da się przeczytać wszystkiego, a że póki co nie chcę rezygnować z rzeczy lżejszych, będę pisał pewnie jak dotąd o rzeczach kompletnie odmiennych. Dlatego nie wystawiam ocen, nie porównuję.

Czasem książka dla młodszych sprawiała więcej frajdy niż rzecz dojrzała, ciekawa, ale np. przeczytana tuż po innej, dość podobnej. Jedno zachwyciło, drugie nie. Może ciut zmęczony zresztą jestem rozdrapywaniem traum, wyklinaniem na to co wkurza, a szukam okruchów czegoś pozytywnego? Co prawda upodobanie do kryminałów, więc do zbrodni, trochę temu przeczy, ale te z kolei dostarczają fajnej dawki emocji i napięcia. Dominują pewnie jako gatunek więc od nich zacznę. 

Każdy link przeniesie Was do notki o danym tytule.

niedziela, 29 grudnia 2024

Nadchodzi chłopiec - Han Kang, czyli trauma która jest wciąż żywa

Ostatnia notka książkowa w tym roku i nie ukrywam, że trochę odkładana. Nie jest łatwo pisać o takich książkach. Opisujących wstrząsające wydarzenia, ale w taki sposób, że zaczynają się one wydawać bardziej potwornym snem, albo okrutną baśnią, a nie realnością.

Podobnie jak i przy pierwszej powieści tegorocznej noblistki, jaką czytałem (o Wegetariance pisałem tak) czułem, że choć ciężko mi się to czyta, nie potrafię odnaleźć wszystkich połączeń w fabule, znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, to jednocześnie jest to coś tak niepokojącego, że zostaje w głowie na długo.

O masakrze w Gwangju z maja 1980 roku, kiedy to rząd Korei Południowej krwawo stłumił demonstracje skierowane przeciwko zamachowi stanu i przejęciu władzy przez wojskową dyktaturę w grudniu 1979, wiemy w Polsce bardzo niewiele. Oficjalne komunikaty mówiły o dwustu ofiarach, według historyków mogło być ich kilka tysięcy. I to właśnie ofiary tamtych dni, ich bliscy opowiadają nam o tym co się wtedy wydarzyło.

sobota, 28 grudnia 2024

Subiektywne rekomendacje, czyli podsumowania filmowe 2024

Po teatrze i muzyce pora na drugą część podsumowań tego co na Notatniku w roku 2024. Tym razem filmy. W tym roku 95 notek (kilka tytułów przechodzi na rok przyszły), ale mam wrażenie, że nowości tegorocznych niewiele, wciąż mam duże zaległości, dużo w tym przypadkowości i w coraz mniej planowy sposób poszukuję jakichś produkcji. 

Oglądanie seriali jednym okiem, bo robię coś na kompie, daje raczej mało satysfakcji z seansu, ale staram się jednak gdy coś wzbudzi moją większą uwagę skupić się tylko na tym. Pewnie - chciałbym chodzić jak najczęściej do kina, bo oglądanie produkcji w sali kinowej jest najbardziej komfortowe, nic nas nie rozprasza. Brak czasu jednak mocno to utrudnia. 

Mam nadzieję jednak, że mimo braku wielu nowości znajdziecie coś dla siebie w rekomendacjach i nie będą to same oklepane tytuły. Oglądać to o czym mówią wszyscy niby nie jest powodem do wstydu, ale odkrywanie czegoś gdy już cała reszta o tym zapomniała, raczej słabo o mnie świadczy. Czasem to daje inną perspektywę, nie muszę już mieć w głowie wszystkich opinii, które się uzbierały wokół jakiegoś filmu. 

Pełną listę znajdziecie na końcu notki. Co zatem bym polecił w jakiś szczególny sposób? 

 

Może zacznijmy od tego czego szukam w kinie. Bo to może być wyjaśnieniem czemu bawi humor Rozwodników, czemu produkcje takie jak Pokój nauczycielski albo zaskakujący Monster przedkładam ponad różne thrillery i sensacje z pościgami czy superbohaterami. Albo czemu tak chwalony przez krytyków Prawdziwy ból czy nawet dobry (ale nie rewelacyjny) Oppenheimer mnie jakoś specjalnie nie powalają, a wybieram dużo bardziej schematyczny Old Oak Kena Loacha. 

Bo szukam prawdziwych ludzkich emocji, szukam wzruszeń, szukam pozytywnego przesłania, jakiejś cząstki dobra, którą twórca chce zmienić świat poprzez przekazanie jej widzom. 

Wiem. 

To bardzo subiektywne. Ale właśnie taki od początku jest Notatnik Kulturalny i nawet goszcząc u siebie wpisy innych, najbardziej cenię sobie właśnie pokazanie emocji jakie wzbudza w kimś film. 

No dobra, pora na konkrety. Klikając na linki przenosicie się od razu na notkę dotyczącą danego tytułu.

piątek, 27 grudnia 2024

Czas drogi - Patrick Leigh Fermor, czyli z wierszami Horacego w plecaku

Książka, która chyba kawałkami czytana była przez mnie blisko dwa lata. Początkowo "nie zażarło", męczyło ciągłe szukanie przypisów, sprawdzanie źródeł cytatów albo informacji. Odłożyłem na czas jakiś, wciąż jednak mając w pamięci. A że szukam wciąż lektur, które by inspirowały do wędrówek, pokazywały drogę w wymiarze nie tylko wyczynowym, turystycznym, ale i pewnego przeżycia, wróciłem po pewnym czasie.

I powiem Wam, że to niesamowity fenomen. Nie chodzi jednak o samą historię, choć ona jest wyjątkowa, nie chodzi nawet o styl jakim to jest napisane, choć też jest wyjątkowy. Oto osiemnastoletni młodzieniec wyrusza pieszo przez Europę do Konstantynopola. Nocuje w przytułkach, klasztorach, stodołach, ale i korzystając z gościnności ludzi, nawet i w zamkach, czy pałacach. Ma kij wędrowca, worek podróżny (coś w rodzaju plecaka?), kilka książek, notes, ołówek i parę funtów na drogę. Żyje jak tramp, a mimo to na hasło "student" i słysząc cudzoziemca, otwierają się niejedne drzwi i serca.
No dobra, ale co jest w takim razie tym fenomenem o którym piszę.

czwartek, 26 grudnia 2024

Czasem więcej, czasem mniej, czyli podsumowania 2024 teatralne i muzyczne

Pod koniec każdego roku pisania Notatnika (a to już 13 lat) siadam by podsumować wszystkie wpisy i wskazać co było najciekawszego. Nie mam ambicji by upierać się, że wybrałem najlepsze premiery, bo na pewno nie czytam, oglądam wszystkiego co się ukazuje. Sięgam za to po rzeczy starsze, więc to jedynie podsumowanie tego o czym pisałem - znajdziecie tu tytuły nowe i sprzed lat, a wszystkie traktuję tak samo. 

Kto jest ciekawy tego jak wyglądały podsumowania poprzednich lat - klikajcie na grudniowe notki w kolejnych latach. Może znajdziecie coś inspirującego dla siebie?
 
Zaczynam od podsumowania teatralnego - 46 spektakli w tym roku, a potem podsumowanie muzyczne. Oba pokazują przesuwające się zainteresowania, a może po prostu czasowe możliwości - teatru od od kilku lat jest u mnie więcej niż koncertów i wpisów o płytach. Listy wszystkich notek z danego obszaru umieszczam pod koniec podsumowania.

Co więc widziałem ciekawego w tym roku na scenie? 

środa, 25 grudnia 2024

Trup pod choinką, czyli Morderstwo w świątecznym Ekspresie oraz Zabójczy święty Mikołaj

Dwa kryminałki ze świętami w tle. Dość klasyczne w budowie fabuły, ale mimo wszystko mogą kogoś zainteresować. Co ciekawe, chyba nawet z większym sentymentem czyta się rzeczy sprzed lat w tym stylu, a te współczesne wydają się ciut mniej porywające.

Niezależnie od fenomenu popularności tego typu książek na święta - grodzimy ludzi o różnych charakterach, zawodach, z różnymi tajemnicami w jednym miejscu i dokonywana jest zbrodnia - fajnie jest bowiem poobcować trochę z tą przedziwną atmosferą jaka panuje w wyższych sferach, tą mieszanką sztywnych zasad, tradycji i próbami ich łamania przez młodsze pokolenia.


"Morderstwo w świątecznym ekspresie" to oczywisty ukłon wobec Agathy Christie, ale jak najbardziej współczesny. Pociąg pędzi przez Wielką Brytanię, choć gdy wyruszał warunku pogodowe już spowodowały odwołanie wielu kursów. Ta trasa wydawała się jeszcze przejezdna. Przed pasażerami długa podróż i czas spędzany razem.

wtorek, 24 grudnia 2024

Życzenia i lektura świąteczna, czyli Reguły na czas chaosu

Co roku znikam na czas świąt Bożego Narodzenia, w tym roku też pewnie nie będzie notek, chyba że zdążę przygotować coś wcześniej, ale wraz z życzeniami zostawiam Was z lekturą ku refleksji. Tym razem coś mniej religijnego, a bardziej filozoficznego czy też psychologicznego, ale z pewną duchową perspektywą na horyzoncie :) Podtytuł książki "Krótki przewodnik dla tych, którzy czują lęk i niepewność" moim zdaniem jest fajnym wstępem do życzeń.

Czego więc Wam życzę



By w zabieganiu, smutku, zwątpieniu, tęsknocie, zranieniu, złości, depresji, nie tracić woli i sensu życia, by wciąć potrafić cieszyć się z rzeczy prostych i przyjemnych, zachwycać pięknem, doceniać chwile z bliskimi. Nadziei, która jest silniejsza niż lęk, niepewność i wszelkie kryzysy. Miłości, byście umieli kochać siebie i innych. Wiary w dobro, bo ono ma moc ulepszania świata i każdy drobny gest do tego się przyczynia. 

Niech każdy dzień będzie dla nas takim narodzeniem się na nowo. Z ciekawością, z otwartością, z nadzieją.

poniedziałek, 23 grudnia 2024

Kneecap, czyli każde słowo jak kula

Poniedziałek to dzień na muzykę, ale dziś film. Z dużą ilością muzyki.

 

Rany, jakie to jest odjechane. Tak bezczelnego filmu już dawno nie widziałem i porównania do Trainspotting nie są wcale od czapy.

Jest w tym jakaś anarchistyczna energia, ale i jak na wątki biograficzne (panowie grają samych siebie), dużo autoironii i kpiny. Zespół Kneecap powstał w roku 2017, wydał dotąd dwie płyty i choć ma jakąś grupę fanów, to może dziwić skąd pomysł na to, żeby zrobić o nich film. Na pewno budzą kontrowersję, bo śpiewając o narkotykach, imprezowaniu, pełne wulgarności, raczej mało nadają się na wzorce młodzieżowe :) Stali się jednak pewnym symbolem dla wielu Irlandczyków, bo śpiewają właśnie po irlandzku. W Irlandii Północnej, gdzie pewnie mówi nim raptem kilka tysięcy osób, a walka polityczna o uznanie go jako języka urzędowego była raczej działką wąskiej grupy działaczy, byli niczym podłożenie bomby z bronią biologiczną, szerząc tą ideę na masową skalę. 


Młodzi śpiewają o tym czym żyją i o czym myślą - możemy kręcić nosem na dragi, alkohol, bluzgi i wyzywanie policji i władz, ale to ich rzeczywistość, tak to postrzegają. Ale to że przyszło im do głowy by śpiewać w języku, który znają chyba głównie dzięki uporowi rodziców, którzy im go wpajali w domu, to spore zaskoczenie. A skoro języka się używa, to na pewno nie zginie!

niedziela, 22 grudnia 2024

Sztuka wywiadu, czyli daj Boże wszystkim tyle energii i taki benefis

Jan Peszek w tym roku kończył 80 lat, ale gdy widzi się go na scenie aż trudno w to uwierzyć, bo energii ma więcej niż niejeden dużo młodszy aktor. Najnowsza premiera w Teatrze Polonia, czyli "Sztuka wywiadu" Jarosława Mikołajewskiego, to dobra okazja by zobaczyć aktora w jego różnych obliczach. A może to jedno oblicze, tyle że z tak różnych stron oglądane? Zbierając różne cytaty z innych przedstawień, w których Peszek się pojawiał, udało się stworzyć coś w rodzaju "The best of...", jednocześnie tworząc nową całość. 

Może troszkę szkoda, że zarówno Małgorzata Zajączkowska, jak i Maria Seweryn, zdecydowanie tym razem są na drugim planie, za to mistrz przechodzi sami siebie.

Oto aktor, który niechętnie udziela wywiadów, trochę wycofał się z przestrzeni publicznej, miewa różne kaprysy, bywa nieuprzejmy, uważa że już wszystko powiedziano i nie da się powiedzieć nic nowego. Jego partnerka/żona (Zajączkowska) znosi wszystkie jego humory z cierpliwością, ale dla dziennikarki/pisarki (Seweryn) to powód do stresu. Oto legenda zrobił dla niej wyjątek i zgodził się na rozmowę. Oby tylko nie przerwał jej w trakcie i udało się zdobyć jakiś sensowny materiał.

sobota, 21 grudnia 2024

W pokoju obok, czyli wszystko przemija

Każdy film Pedro Almodovara budzi ciekawość i ekscytację krytyków i fanów tego reżysera, a gdy w dodatku grają obok siebie takie aktorki jak Tilda Swinton i Julianne Moore, można spodziewać się czegoś na dobrym poziomie.
A mimo to jakoś nie czuje się wielkiej ekscytacji po seansie. Temat ciekawy, choć przecież nie nowy, ale wykonanie... Jest jakoś tak bardzo zwyczajnie. Bez większych emocji, a nawet chwilami ma się wrażenie pewnej sztuczności, czy nawet banalności dialogów. Czyżby pierwszy anglojęzyczny film Almodovara sprawił mu jakąś trudność? Nagle stracił to głębokie odczuwanie tego co dzieje się przed kamerą? Trudno powiedzieć, ale zdecydowanie czegoś w tym obrazie może brakować jeżeli zestawimy go z poprzednimi filmami.

Na pewno jednak Amerykanie będą zachwyceni, bo przecież tak bardzo lubią jak wszystko dzieje się w realiach im znanych. No to mają.

piątek, 20 grudnia 2024

Miłości. Nieczystość. Błękitne oczy pełne miłości, czyli czy przeczytanie tożsame jest z zagraniem

Ponieważ zdecydowałem o połączeniu dwóch kryminałów świątecznych w jedną notkę, robi się miejsce i mogę wrzucić jeszcze jedną notkę teatralną. Tym samym przynajmniej w teatrach nie będę miał już zaległego materiału, który przejdzie na przyszły rok i spokojnie przygotuję podsumowanie roku - pewnie jako pierwsze tuż po świętach Bożego Narodzenia.


 
A dziś w dialogu z M o czymś co nas trochę zaskoczyło. Trzy odsłony miłości, trójka znanych aktorów. No jak tu się nie dać złapać na taką reklamę?

***

MaGa: Trzy monodramy zebrane w jeden spektakl są całkiem ciekawym zabiegiem. Łączy je teść, autor tekstu i reżyser – Tomasz Man, scenograf - Anetta Piekarska-Man oraz oprawa muzyczna w wykonaniu reżysera i autora tekstu oraz Pawła Romańczuka. Wszystkie monodramy łączy temat miłości, a właściwie różne jej oblicza.

czwartek, 19 grudnia 2024

Nemezis - Maciej Siembieda, czyli ależ to jest historia!

Z jednodniowym opóźnieniem, bo to zwykle środa jest na klimaty kryminalne, ale powieść Maciej Siembiedy tak naprawdę wykracza poza ramy gatunku. Możecie zerknąć na spis przeczytanych gdzie pisałem o pierwszej części tego cyklu, nie kryjąc zachwytu. A dziś o Nemezis. 


Ale zanim parę zdań o książce jeszcze kilka słów o tym co na dniach. Do końca roku już tylko 12 dni, w tym 3 dni na podsumowania roku 2024, więc muszę szybko decydować o tym, które z rzeczy jakie widziałem pojawią się jeszcze w tym roku, a o czym napiszę dopiero w przyszłym. Wszystko jednak wskazuje na to, że liczbę 366 notek, czyli jednego wpisu dziennie uda się zachować. Juppi!
Czekajcie zatem na podsumowania, a poza nimi pojawią się jeszcze dwa kryminały ze świętami w tle, powieść tegorocznej noblistki, kapitalna choć czytana przeze mnie ponad rok powieść, dwa filmy z krótkiej listy oscarowej i jedna recenzja nowego spektaklu. 

wtorek, 17 grudnia 2024

Trzy kilometry do końca świata, czyli ale jak to się dusisz

Kino rumuńskie jeżeli przebija się na ekrany światowe, najczęściej mamy do czynienia z dość surowymi, kameralnymi dramatami, reżyserami z tzw. nowej fali, którzy opowiadają o jakichś ważkich problemach społecznych. Tak jest i tym razem.

Oto niewielka społeczność, z której za wszelką cenę pragnie wyrwać się 17 letni chłopak. Właśnie przebywa na wakacjach w domu rodzinnym, niedługo ma jednak wrócić do miasta, jemu marzą się jakieś studia artystyczne, choć rodzice raczej widzą go w szkole morskiej. To ludzie prości, którzy mocno zapożyczali się by "wyszedł na ludzi". Nie do końca rozumieją ambicje Adiego, ale są z niego dumni i zrobią dla niego wiele.

Gdy wraca pobity z dyskoteki, jego ojciec postanawia że nie daruję sprawcom i doprowadzi do ich ukarania. 

poniedziałek, 16 grudnia 2024

The wyrding way - Believe, czyli każdy utwór to cudowna wyprawa

Nie ma za bardzo czasu na długą notkę, za oknem pogoda na pewno nie zimowa, choć paskudna na maksa, zapuszczam więc muzę przed snem, odpalam świeczkę i siadam by zaproponować Wam kolejną dawkę poniedziałkowej muzy.

Pisać będę krótko, ale muzyka jak najbardziej w słusznej dawce. Raptem pięć utworów, ale najkrótszy trwa ponad 7 minut, a pierwszy... minut 21. Reszta po 11. No to jest przestrzeń na budowanie nastroju, prawda?

W rocku progresywnym takie długości nie zaskakują, choć warto powiedzieć, że często budzą przerażenie w stacjach radiowych, szukających tego co łatwe, krótkie i wpadające w ucho.

niedziela, 15 grudnia 2024

Artemisia - Alexandra Lepierre, czyli niezwykła kobieta, genialna malarka

Co prawda modne jest ostatnio publikowanie książek i albumów poświęconych roli kobiet w różnych dziedzinach sztuki, czy nauki, podkreśla się to jak bardzo były pomijane w różnych podręcznikach, nie tratujcie jednak powieści o Artemisii Gentileschi jedynie jako kolejnej próby odszukiwania zapomnianych postaci. Ona chyba zarówno za życia, jak i potem miała to szczęście, że nigdy nie przestała być ceniona za swój talent. Czy rzeczywiście była jedną z pierwszych malarek w historii, trudno powiedzieć, jednak jej sława na pewno przetrwała do dziś. W XVII wieku, w czasach gdy życie kobiety wciąż było tak bardzo zależne od mężczyzn - ojca, braci, czy męża, jej udało wywalczyć się niezależność. Była pierwszą artystką przyjętą w poczet prestiżowej florenckiej Accademia del Disegno, a jej obrazy czy choćby szkice spod jej ręki, były traktowane przez wielu jako wspaniałe inwestycje i skarby.

sobota, 14 grudnia 2024

To po diable - Jakub Ćwiek, czyli co tu się odwaliło

Chyba jedna z bardziej szalonych książek jakie miałem w tym roku w swoich rękach. Pełna akcji, humoru, przedziwnych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji.

Jakub Ćwiek już nie raz fundował czytelnikom jazdę bez trzymanki, ale teraz robi to na jeszcze większym przyspieszeniu. Od samego początku wrzuca nas w zwariowane tempo, nic nie tłumacząc i zapraszając do zabawy. Wchodzisz albo nie. To jak z filmami Tarantino - albo się lubi te klimaty albo czepiasz się każdego pomysłu pytając o prawdopodobieństwo, powiązania i logikę.
Demony, cyrografy, trupy, strzelaniny, pościgi, schodzenie do samego piekła, by stamtąd zwiać przez dziurę... Ech. Nie wiem co autor brał przy tworzeniu, ale to musiał być niezły towar.

No dobra, może przesadzam, bo przecież Jakub Ćwiek już bawił nas w podobnych klimatach, raczej jednak skupiając się na środowisku aniołów, a teraz po prostu przygląda się siłom ciemności. I jak to zwykle bywa z nimi, od razu jest mroczniej, bardziej przerażająco, mniej tam nadziei.

Widzący - Franciszek M. Piątkowski, czyli Nawia, Prawia, Jawia i jedna wielka naparzanka

Kontynuacja "Powiernika", czyli przygód Marka Lichockiego, który z dnia na dzień przekonał się jak bardzo może zmienić się jego życie. Dotąd był dość dobrym adwokatem, starowiercą i człowiekiem sukcesu, a nagle okazało się, że stał się nie tylko przywódcą lokalnej wspólnoty, ale i człowiekiem obdarzonym niezwykłymi mocami. Jedynie ona może widzieć i pośredniczyć pomiędzy ludźmi i bogami, bez konsekwencji przekraczać barierę między światem ludzi, światem śmierci i światem bogów. 


Znajoma zgromadziła chyba wszystkie części cyklu, podrzuca mi więc kolejne a ja powoli poznaję ten świat, który dotąd był dla mnie raczej obcy. Owszem, w fantasy panuje ostatnio moda na słowiańczyznę, magię i dawnych bogów, ale u Piątkowskiego to nie jest jedynie pretekst by opowiadać jakieś historie, a samo centrum fabuły. Wszystko podporządkowane jest elementom wiary w dawnych bogów, oni są jednymi z ważnych postaci, które wpływają na losy bohatera. Ludzie rzadko są dla nich ważni, ale fakt iż odchodzą od wiary, na pewno ich osłabia.

piątek, 13 grudnia 2024

Szymborska. Kropki, przecinki, papierosy, czyli jak nie być osobowością

MaGa: Bardzo udany i bardzo ładny spektakl Teatru im. Słowackiego z Krakowa w Teatrze IMKA (Scena Kocjana) o Wisławie Szymborskiej. Jaka była każdy widział. Kobieta z delikatnym uśmiechem na ustach i psotnym chochlikiem w oczach. Delikatna, eteryczna. Taka jak spektakl o niej w wykonaniu Agnieszki Przepiórskiej i Antoniego Milanceja – wdzięczny, sympatyczny, pozostawiający po sobie smak dobrej poezji o smaku wyśmienitej czekolady przyprawionej dymkiem z papierosa i okruchami kociej sierści.


Robert: Oboje uwielbiamy monodramy Przepiórskiej, tu na scenie nie jest sama, ale ten spektakl również ma w sobie coś co można było uchwycić w przedstawieniach z których ją znamy. Niby żartobliwe scenki, jakieś miniaturki, ale z nich wszystkich składamy sobie pewien obraz bohaterki, jakąś o niej opowieść. Co lubi, a czego nie, o czym marzy, co ją bawi, a czego się boi. Tym razem może dość krótki okres życia naszej noblistki, tuż po tym jak ogłoszono że otrzyma tą nagrodę, w nim jednak ładnie można uchwycić to jaka była prywatnie.

czwartek, 12 grudnia 2024

Eksponat - Katarzyna Puzyńska, czyli nie musimy kopiować Amerykanów

Postanowiłem sobie, że muszę przyspieszyć z zaległościami, więc chyba na przemian będę wrzucać raz jakiś temat świeżutki, a raz coś co czeka i miesiąc na napisanie.

Zacznijmy od kolejnego kryminału, czy tez thrillera. W ramach akcji Czytaj.pl wziąłem kilka tego typu rzeczy (w tym Mroza, o którym za czas jakiś), czyli była okazja wrócić do twórców o jakich dawno nie pisałem (choćby o Nesbo czy Puzyńskiej). 

Przy Katarzynie Puzyńskiej spodziewałem się kolejnej mieszanki kryminału i obrazków niewielkiej społeczności, czyli Lipowa, a tu proszę - Stany, pełen high life i komisarz Klementyna Kopp, która pasuje tam jak kwiatek do kożucha. Dziwny pomysł. Emerytowana policjantka zrobiła sobie wakacje na Florydzie i po prostu miała pecha, ładując się w sytuację mało przyjemną, za to po raz kolejny mając okazję do pokazania swoich umiejętności do rozwiązywania zagadek. 

środa, 11 grudnia 2024

Thrill me. Historia Leopolda i Loeba, czyli czy na pewno to urodzeni mordercy?

Miała być druga kryminalna notka z dreszczykiem i oto jest. Ale nietypowo, bo to musical. 

A takich nietypowych emocji jest tu więcej. Musicale z poważną treścią już u nas można upolować, zwykle jednak jest to bardziej rozbudowany zespół, jakaś dramaturgia, choreografia. Tu jedynie dwóch facetów. I fortepian. Ale powiem Wam, że to robi wrażenie większe niż niejeden musical jaki możecie oglądać na scenach warszawskich teatrów. 

Krwawy Mikołaj, czyli myślisz że mnie przestraszysz?

Kryminalna środa i dziś aż dwie notki, ale drugą zaplanuję na wieczór, byście mieli chwilę żeby przeczytać coś o najnowszym tomie przygód Zuzy Lewandowskiej. Mam sentyment do tej serii i choć już mniej więcej wiadomo czego się spodziewać, bo schemat się powtarza (przynajmniej z intrygą kryminalną), to autor zawsze coś tam jeszcze od siebie dołoży i frajda wciąż jest. To po prostu powrót do dawnych znajomych, niczym najlepszy serial, na który się czeka. Z radością wracamy do tego co nam się tak spodobało: do humoru, do tych wszystkich zgryźliwości i wściekania się Zuzy, do dialogów, scenek oddających klimat lat 80. I poza tomem z wyprawą na Kubę, który w mojej ocenie był naprawdę jakimś kuriozum i poza wszelkim poziomem, to reszta książek z tej serii nigdy mnie nie rozczarowała. 


Panią mecenas w Płocku zna prawie każdy i pewnie dlatego tak dużo udaje jej się załatwiać - niezależnie czy próbuje prowadzić na własną rękę jakieś śledztwo, czy też kombinuje jakieś swoje prywatne sprawy. W końcu w PRL do milicji raczej ludzie nie mieli zaufania, więc prędzej podzielą się jakimiś informacjami w formie plotki lub przysługi, a nie pójdą złożyć obywatelski donos. A wymiana dóbr i załatwianie wszystkiego spod lady? To przecież znał każdy kto wychowywał się w tamtych czasach, gdy półki w sklepach były puste, a mimo wszystko jakoś ludzie sobie radzili. Kombinował każdy, a Zuza Lewandowska skutecznie wygrywając sprawy swoich klientów zapracowała na odrobinę wdzięczności. 

wtorek, 10 grudnia 2024

Śnieżne bractwo, czyli nie pozwolę na to byśmy umarli

Niewiele czasu na pisanie, często więc wybieram ze szkiców to co nie wymaga długiego pisania, nie budzi jakichś wielkich emocji. Jak choćby ten film. Historia dramatyczna, prawdziwa (i to w dodatku w dzień moich urodzin), a mimo to ogląda się jakoś bez zaangażowania. I w sumie nawet nie bardzo potrafię powiedzieć czemu. Może gdyby pojedynczym bohaterom poświęcono więcej czasu, gdybyśmy mogli ich poznać... W sytuacji gdy wszyscy są w skrajnie trudnych warunkach, okutani po same uszy, zarośnięciu, chwilami przestaje się ich odróżniać. 

Netflix postawił na realizm odtworzenia warunków w jakich się znaleźli, w większości młodzi mężczyźni, po tym jak na granicy między Chile i Argentyną, w ośnieżonych Andach rozbił się ich samolot. 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Chodźmy na ławeczkę - Zabłocki & Mozil, czyli z przyjacielem jest łatwiej

Przedziwny krążek. To trochę tak jakby poezję śpiewaną, próbować ożenić z muzyką biesiadną i zagrać bez większych przygotowań na bardzo prostych instrumentach. Czesława Mozila znamy od strony muzycznej już dość dobrze, razem z jego mocnymi i słabszymi stronami. Michał Zabłocki znany jest raczej jako tekściarz i poeta (m.in. pisał dla Turnaua), a tu proszę - obaj panowie zapraszają na ławeczkę, by posłuchać tego co mają do powiedzenia. Refleksje krążą wokół relacji, przyjaźni, tego jak wiele się zmienia gdy ma się kogoś z kim można pogadać. I to jest bardzo w punkt.

niedziela, 8 grudnia 2024

Las powieszonych lisów - Arto Paasilina, czyli czego nam więcej potrzeba do szczęścia

Przy "Korzeniach" Mikki Nousiainena od Książkowych Klimatów pisałem w superlatywach, że lekkie, zabawne, a jednocześnie niegłupie. Arto Paasilinna dostarcza trochę podobnych emocji. Niby to historia o przestępcy, ale powiedzmy sobie od razu: raczej nie jest to geniusz zbrodni, tylko człowiek o dobrym sercu, lubiący wygodne życie. A jeżeli nie zna innego sposobu na zdobycie dużych pieniędzy, to niestety potem skazany już jest trochę na ukrywanie się albo przed władzami albo przed tymi, którzy chętnie zmusiliby go do podzielenia się skradzionymi przez niego funduszami.

A jest ich trochę. Mając sztabki czystego złota, można długo odłupywać sobie kawałek po kawałku i żyć z tej kasy latami. Oiva Juntunen nie lubi się dzielić, więc nie ma ochoty oddawać kumplom, którzy wzięli na siebie wyrok za kradzież, nawet gdy słusznie po wyjściu z więzienia zaczynają się od niego domagać swojej doli. To już lepiej ukryć się gdzieś na jakiś czas. Choćby w Laponii, w jakiejś głuszy.

Stella. Narodziny psychopatki - Adrian Bednarek, czyli innego życia nie znam

Adrian Bednarek od jakiegoś czasu ma swoich fanów i dość mocno pozycję gościa, który potrafi pisać o psychopatach. No wiecie, o ludziach, którzy robią różne okropne rzeczy innym ludziom, tyle że u Bednarka w jakiś pokręcony sposób to oni wyrastają na tych "dobrych", bo inni są jeszcze gorsi. Albo przynajmniej autor tak nami manipuluje, byśmy lubili i rozumieli głównego bohatera. 


Tak też jest trochę z nowym cyklem, którego bohaterką jest młoda dziewczyny, która po tym jak matka zamordowała ojca, trafiła do domu dziecka. Stamtąd jako nastolatkę wyciągnął ją wuj, ale drań zrobił to tylko po to, by zmuszać ją do prostytucji i całkiem nieźle sobie z tego żyć. Coś takiego ustawia system wartości na całe życie, nie? Na Stelli nic nie robi specjalnego wrażenia, ciało jest tylko narzędziem pracy i zrobi wszystko by zapewnić sobie w miarę wygodne życie i bezpieczeństwo.

piątek, 6 grudnia 2024

Simona Kossak, czyli ona i stado

Właśnie wyszedłem przed dwoma kwadransami z kina, to od razu niech leci notka, bo potem będzie tylko chyba jeszcze bardziej krytycznie. A tak może jeszcze ładna muzyka i niektóre obrazki jak z teledysku zrobią swoje póki są na świeżo w głowie, napiszę więc delikatniej.


To już trzeci raz Simona pojawia się na blogu. Najpierw była biografia Anny Kamińskiej i bardzo ciekawe spotkanie autorskie

Potem świetny monodram Agnieszki Przepiórskiej. To do kompletu przydałoby się jeszcze kiedyś sięgnąć po książkę samej bohaterki, bo o Puszczy i przyrodzie pisała podobno genialnie.


Film Adriana Panka przybliża może ciut jej postać, mam jednak wrażenie, że to takie zaledwie liźnięcie tego co można by było o Simonie opowiedzieć.

czwartek, 5 grudnia 2024

Krew z krwi, czyli grunt to rodzina

No to jeszcze jedna notka kryminalna. Tym razem zaległy serial obejrzany dzięki rekomendacji M. Drugi sezon zdecydowanie słabszy, ale pierwszy całkiem fajny. No i Agata Kulesza po raz kolejny pokazuje że całkiem nieźle odnajduje się w takich rolach - matek, które zdeterminowane zrobią wszystko by je chronić.

To historia o więzach krwi oraz o tym jak czasem może to ciążyć. Jeżeli od lat twój stary zajmował się brudnymi interesami, a potem wciągnął w to samo twojego męża, brata, przyjaciela. I dopóki wszystko się kręciło, każdy na to przymykał oczy - lepiej nie wiedzieć skąd są pieniądze, grunt że wszyscy nas szanują i żyjemy jak pączki w maśle. 

Ale gdy zaczyna się wokół interesów robić mniej przyjemnie, pojawia się konkurencja, policja, Carmen Rota-Majewska czuje że chętnie by się od tego odcięła. Tylko że się nie da.

środa, 4 grudnia 2024

Katharsis - Maciej Siembieda, czyli grecko-polska saga

Maciej Siembieda przyzwyczaił mnie do dobrych kryminałów z wątkami historycznymi, ale tym cyklem muszę przyznać że mnie zaskoczył. Ta historia ma w sobie i elementy sensacyjne i obyczajowe, łotrzykowskie i dramatyczne, ale przede wszystkim jest cholernie wciągającą sagą rozciągniętą na dwa, trzy pokolenia... Sagą, w której niby mamy w centrum nasz kraj, elementy jakby znajome, oglądane jednak z trochę innego punktu widzenia. Niektórzy bohaterowie powieści Siembiedy trafili tu przypadkiem, niektórzy świadomie zdecydowali że chcą stać się Polakami, innym choć tu się urodzili wydaje się kompletnie obojętny los kraju, bo interesuje ich jedynie ich własny. Z kawałków, które mogą wydawać się znajome jak choćby ukrywana przez PRL przed światem zachodnim pomoc komunistom z Grecji, atmosfera w Wolnym Mieście Gdańsku, czy na Dolnym Śląsku po wojnie, kopalnia uranu w Kletnie, czy manipulowanie ludźmi przez służby bezpieczeństwa, autor buduje wielowątkową opowieść o ludzkich marzeniach i goryczy, o tym jak los potrafi obdarzać i jednocześnie odbierać. 

Gdy już przyzwyczaimy się do bohaterów, chcemy poznawać ich losy, nagle ich porzucamy, przeskakujemy do kogoś innego albo o ileś lat do przodu. Siembiedzie nie chodzi bowiem o jakieś obyczajowe obrazki, a raczej o snucie pewnych nici, aby potem pokazać jak one wszystkie się połączyły.

wtorek, 3 grudnia 2024

Kos, czyli za wolność ale nie dla każdego?

Dawno nie było wtorkowego kącika dla kinomaniaków filmowych, to wracam do tego cyklu, choć film może nie tylko dla wytrawnych kinomaniaków, a propozycja bardziej uniwersalna. Choć kameralny, to w kinie historycznym i tak jest jedną z ciekawszych propozycji ostatnich lat. Nie tylko bowiem odtwarza jakieś realia, biografię czy wydarzenia, ale i dość śmiało przełamuje pewne schematy w opowiadania o polskiej historii. Paweł Maślona natychmiast zaczął być porównywany do Tarantino, ale przecież za tą jego wizualną i sprawiającą pozory rozrywki otoczką, ukryte jest jednak ważne przesłanie. Tu nie chodzi jedynie o pokazanie pojedynku na charaktery, czy uwypuklenie ciemnoskórego przyjaciela Tadeusza Kościuszki, który komentuje nasze dziwaczne dla niego polskie realia. Dużo ważniejszy jest wątek przepaści jaka jest między najniższymi warstwami i szlachtą, która traktuje ich nie jako ludzi, jako równorzędnych w walce o niepodległość towarzyszy, tylko jako swoją własność, która na niczym się nie zna i której trzeba jedynie wydawać polecenia. Nie godzi się nawet zakładać u nich istnienia wyższych uczuć takich jak honor, miłość do ojczyzny, wystarczy im by istniał strach przed batem... 

Dziś też pewnie sporo wśród naszych rodaków jest takich, którzy widzieliby w naszym kraju dobrobyt i szczęście, ale najchętniej nie dla wszystkich, tylko dla tych "lepszych Polaków", a reszta ma się podporządkować albo wypierdalać. 

poniedziałek, 2 grudnia 2024

Alicji nie bedzie, czyli musisz dojrzeć do roli i poczuć co przez nią chcesz opowiedzieć

MaGa: Kolejny, bardzo udany spektakl muzyczny w TCN. Bardzo sobie cenię pomysłowość i tematykę sztuki Bartosza Porczyka i Michała Pabiana „Alicji nie będzie”, bowiem w sposób jednocześnie głęboki jak i żartobliwy pokazuje proces tworzenia roli przez aktorów, dobre i złe strony tego zawodu. Dotyka również tematyki dzieła, które raz tworzy nieśmiertelne kreacje, ale częściej zachwyca przez chwilę, a potem przemija i ginie w niepamięci. A to wszystko zagrane dojrzale i z pazurem przez studentów aktorstwa i wokalistyki.


Robert: Tak, tu warto docenić i pomysł i wykonanie. Jednocześnie jesteśmy w jakiejś historii, ale też wciąż widzimy jej inny wymiar, jakby analityczny, próbę odnalezienia swojego pomysłu na jej opowiedzenie. Postać nie jest tylko rolą, a problemy z życia młodych aktorów nagle okazują się mieć całkiem niezłe odbicie w tym o czym opowiadamy. Bajka? Już nie tylko. 
Gonienie króliczka i kolejne przygody, mają czegoś nauczyć, zmusić do wyciągania wniosków. Jakich? Na tym polega zabawa by je odkrywać.

niedziela, 1 grudnia 2024

Teatr Niewidzialnych Dzieci - Marcin Szczygielski, czyli zwykle nas nie dostrzegacie

Kalendarze adwentowe wręczone rodzinie, można chwilę przerwy w pracy zrobić i wrzucić coś na bloga. Grudzień postanowiłem zacząć czymś dla młodszego czytelnika, ale akurat z tym autorem myślę, że i wielu dorosłych będzie miało podobnie jak ja - nie będą się mogli oderwać. Marcin Szczygielski po raz kolejny sprawił, że zakręciła mi się łezka w oku.

Najpierw czeka nas dość długi wstęp, w którym 11 letni Michał opowiada o realiach w Domu Dziecka. Trochę o jego przeszłości, trochę o kolegach, o szkole, o wychowawczyniach, jakieś psikusy dziecięce... Rozkręca się to dość powoli, ale czułem że to dopiero prolog i się to potwierdziło. Michał zaprzyjaźnił się mocno z dużo młodszym od siebie chłopcem, a gdy okazało się, że po wakacjach zniknął zarówno on, jak i jego ulubiona wychowawczyni, coś w nim pękło i wpadł w jakiś dziwny marazm. Nie chciał jeść, myć się, nic robić, nawet do toalety nie chciał chodzić. Wszyscy czuli, że będzie potrzebował wyjątkowej pomocy...