czwartek, 21 września 2023

Apokavixa, czyli melanż postpandemiczny

Chyba nie przypominam sobie w naszej rodzimej kinematografii czegoś tak odjechanego, z szalonym, młodzieżowym luzem rodem z imprez tak często pojawiających się w filmach amerykańskich, z czarnym humorem i ciekawym klimatem nawiązującym do produkcji o zombie. Piguły, alkohol, próby podrywu, kompleksy i beztroska maturzystów, którzy wyrywają się na wolność po egzaminie być może nie wszystkim się spodobają, ale gdy już wejdzie się w tą konwencję, pozostanie jedynie zabawa. Pandemia dała taki wycisk młodym ludziom, że pragną odreagować, ale wciąż są całkiem porządne dzieciaki, które po prostu urwały się by trochę się pobawić. Skoro ktoś z ich grona ma możliwości o jakich mogą tylko pomarzyć, czyli cały pałacyk nad morzem i kasy jak lodu, to jak tu nie skorzystać.

Docierają, choć z przygodami, nie wiedząc jeszcze, że już nad nimi zbierają się czarne chmury i to w dodatku ich źródłem są te samie pieniądze, dzięki którym mogą się bawić. Reżyserowi Xaweremu Żuławskiemu udało się bowiem wpleść tu nawet wątek ekologiczny, tak ważny dla pokolenia dzisiejszych 20 latków. Oto zakłady ojca ich kolegi wlewają do Bałtyku odpady, które mogą być bardzo groźne dla człowieka. Z pozoru to po prostu większe skupiska sinic, ale...


...ale po kontakcie z nimi człowiek zamienia się w zombie. 

I tak od przygotować do imprezy i pogaduch o niczym, potem szalonej zabawy, przechodzimy do trzeciej części, czyli jatki. Filmy z zombiakami mają to do siebie, że jest obrzydliwie i trup ściele się gęsto, zwykle jednak twórcy ratują parę osób z tego pogromu. Tak to bywa u Amerykanów, a u nas?
Ano nie do końca jest tak optymistycznie.

Mimo pewnych kalek i schematów, to naprawdę niezłe kino, lekkie, gatunkowe, bez ambicji na coś poważniejszego. Szpile wbijane dorosłym, którzy nie kumają o co chodzi ich dzieciakom i w sumie zostawiają je samym sobie, są celne, a satyra na obostrzenia i paranoję pandemiczną przypomina czym żyliśmy jeszcze dwa lata temu. Udało się tu wsadzić też i weganizm, i nerdów i nawet żarty z siostry, która chce być nazywana bratem. Komediowy horror? Czy młodzieżowa komedia z elementami makabreski? Niezależnie co to ma być, ja to kupuję. A że poważne tematy mogłyby trochę lepiej wybrzmieć? No cóż widać że postawiono przede wszystkim na rozrywkę, a nie na refleksję.

Komiksowe, ale jak na nasze warunki nie czuć biedy, młodzi są całkiem autentyczni, a towarzyszący im bardziej doświadczeni aktorzy nieźle wczuli się w klimat. Tylko Tomasza Kota szkoda, bo go zdecydowanie za mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz